Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> "Zjawa", Oscarowy faworyt
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 11/02/2016, 17:10 Quote Post

Czyzby to byla opinia o calym filmie ?
Jesli tak to dlaczego w nastepnym poscie twojego autorstwa czytamy takie wyjasnienie:
QUOTE
A "Bród, smród i ubóstwo." jest akurat bardo dobrym określeniem. Film miał być hiperrealistyczy stąd bohaterowie są: zarośnięci, utytłani, obryzgani juchą itd. Uważa kolega, że w takiej sytuacji pachnieli najlepszą wodą kolońską, a rozbebeszony koń wodą różaną? Filmy na razie zapachów nie oddają i bardzo dobrze bo obawiam się, że wtedy by się na projekcji nie wytrzymało.

Albo jedno albo drugie. Zdecyduj sie czy te trzy slowa stanowia opinie o filmieczy stanowia zobrazowanie ekranowego przedstawienia realiow zycia w tamtych czasach w tamtym miejscu. A moze "bród, smród i ubóstwo" odnosi sie do jakosci filmu i przedstawionych na ekranie realiow lacznie ?

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.861
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 11/02/2016, 19:14 Quote Post

Miałem wrażenie, że wyraziłem się jasno. Film oprócz pokazania owego "brudu, smrodu i ubóstwa" w mojej opinii nie ma nic do pokazania, nie jest więc interesujący, a więc jest filmem kiepskim. Oczywiście to moja opinia i się można z nią nie zgadzać.

Ogólnie rzecz biorąc dzielę filmy na 3 kategorie:
1. Filmy dobre, czyli takie które się mi podobały i chętnie nie obejrzę jeszcze raz jak będzie ku temu okazji np. puszczą w TV.
2. Dość kiepskie. Ot można raz obejrzeć, szczególnie jak jest pozycja którą wypada oglądnąć. Ponownie jednak nie mam zamiaru bo szkoda na to czasu i są lepsze rzeczy do roboty.
3. Filmy tragiczne, których oglądanie sobie daruję po 15 minutach góra pół godzinie. Po prostu jest tak denny, że nie daję rady.


"Zjawa" jak dla mnie należy do tej drugiej kategorii. Jak to określił mój Tata: Obejrzeć się dało, ale nic specjalnego. Zapewne gdyby to nie był film, który obejrzeć wypada to bym sobie oglądanie darował.

Ten post był edytowany przez Realchief: 11/02/2016, 19:18
 
User is online!  PMMini ProfileEmail Poster Post #32

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 17/02/2016, 11:18 Quote Post

Moja Żona podsumowała ten film znakomicie: twórcy próbowali ożenić kino artystyczne z hollywoodzkim blockbusterem. Niestety, z obu wzięli dokładnie to, co najgorsze. Z pierwszego nieznośną manieryczność. Z drugiego kompletną schematyczność i przewidywalność scenariusza.

I pomyśleć, że tak świetnie się zaczął. Pierwsze sceny urzekają fenomenalnymi zdjęciami, niesztampowym montażem, widzowi udziela się napięcie i nastrój. Potyczka z Arikarami to jedna z najciekawszych scen batalistycznych jakie widziałem.
Niestety, potem jest już tylko gorzej - a przede wszystkim po prostu nudno. Ile razy Di Caprio wygrzebywał się z czegoś, jęcząc przy tym i stękając? Z ziemi, spod liści, z jamy w śniegu, z brzucha konia, z namiotu? To już nawet przestało być nudne, bo stało się wręcz groteskowe. Niestety ja się grą mojego ulubionego skądinąd aktora tym razem nie zachwycam, bo zdecydowanie tych jęków, stęków i generalnej męczarni było po prostu za wiele. Może i było to realistyczne, ale nawet realizm, podawany w zbyt dużej dawce, przeradza się po prostu w parodię. Podobnie rzecz się ma ze stroną wizualną. Ile razy operator uraczył nas ujęciem czubków drzew widzianych z dołu? Za pierwszym razem było to piękne, potem wywoływało jedynie ziewanie. Pierwsze rozległe panoramy dzikiej okolicy też zachwycały. Panorama nr 26 powodowała odruch patrzenia na zegarek.
Znowu odwołam się do słów Mojej Żony: od razu widać, że reżyser sam sobie ten film wyprodukował. Zabrakło w ten sposób osoby decyzyjnej, która spojrzałaby na dzieło z dystansu i powiedziała: no wiesz, sorry, ale z 15 ujęć czubków drzew robimy 3. I wywalamy tę beznadziejną scenę ze spadaniem konno w przepaść, bo kompletnie nic nie wnosi do fabuły, a poza tym na milę widać, że ktoś tu przyoszczędził na animacji komputerowej.

Wszystko to jednak dałoby się wybaczyć, gdyby nie scenariusz. Zachwyty nad realizmem filmu są mało uzasadnione. Owszem, brudu, juchy, flaków etc. jest tu mnóstwo, ale sama historia jest tak schematyczna i przez to nierealistyczna, że aż trzeszczy. Główny bohater jest dobry jak anioł. Wszelkie wątpliwości, jakie możemy mieć odnośnie do jego obecnego zachowania czy też przeszłości zawsze są rozstrzygane jednoznacznie na jego korzyść. Główny antagonista to natomiast zło wcielone. Od pierwszej sceny widz ma nie mieć ani trochę wątpliwości, że Tom Hardy gra niedobrego gościa, którego mamy nie lubić. Gbur, cham, sobek, brutal i rasista. Dawno nie widziałem tak zmarnowanego potencjału aktorskiego, jak w przypadku tej beznadziejnie napisanej postaci. O niebo lepszy jest na szczęście drugi plan w osobach Kapitana i młodego Bridgera.
Rzekomego "realizmu" nie dodaje filmowi też to, że Arikarowie to istni imperialni szturmowcy. W starciu z każdym wrogiem są diabelnie skuteczni, ale głównego bohatera nie potrafią trafić z trzech metrów. To już po prostu zakrawa na lekką żenadę.
No i najgorsze bez wątpienia było to, że praktycznie już w chwili, gdy zawiązały się wątki wiadomo było doskonale, jak to wszystko się skończy. Przepraszam za rażący brak skromności, ale tym razem moje przewidywania co do poszczególnych elementów tej historii sprawdziły się dosłownie w 100%. Po prostu było widać jak na dłoni, jak poszczególne wątki muszą się zakończyć. Ktoś chyba pisał ten scenariusz na kolanie.

Reasumując - strasznie się na tym filmie zawiodłem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
czarek04.02
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 28
Nr użytkownika: 76.096

 
 
post 17/02/2016, 19:18 Quote Post

Film bardzo fajny, ale powoli, najpierw był trailer obejrzany parę miesięcy temu, w tamtym roku, nie zachęcał, słaba kopia w sieci trochę zaciekawiła, więc postanowiłem iść do kina. Duży ekran, efekty dźwiękowe to jest to!
Klimat XIX wiecznej Ameryki Północnej!
Środkowe równiny u podnóża Gór Skalistych!
Polecam!
A na koniec sięgnąłem po "oryginał" jakby, przeczytałem książkę Michaela Punkego "The Revenant", to jest to, kto nie czytał, niech przeczyta, film przy niej to raczej pikuś. Hugh Glass przebył ponad 3000km pieszo, konno i w łodzi w ciągu 1823-24 roku. wink.gif

Ten post był edytowany przez czarek04.02: 17/02/2016, 19:18
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Świętosław
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.555
Nr użytkownika: 28.302

 
 
post 21/04/2016, 12:24 Quote Post

Film jest raczej zawodem, ciągnie się niemiłosiernie fabuła jest szczątkowa, niezbyt ciekawa, do tego niezgodna z prawdziwą historią na której się podobno opiera.
Strasznie irytujący był też sposób przedstawiania indiań i białych, ten nieszczęsny mit szlachetnego dzikusa.
W filmie było też sporo drobnych ale irytujących rzeczy.
Ciągle ktoś wchodził o lodowatej wody kiedy nie musiał tego robić, jak w scenie gdzie ktoś żeby napełnić manierkę wchodzi po kolana do rzeki.
Ninja Indianie którzy potrafią się zakraść wszędzie, jeden był na drzewie, dokładnie nad obozowiskiem na początku filmu.
W ogóle też walka była dziwnie pokazana, tych traperów miało być 40, na oko więcej niż indian mieli też broń palną, a jednak przegrywali okropnie a postrzał z łuku prawie zawsze zabijał.

Największym zarzutem według mnie jest brak realizmu, tak ludzie wyglądali realistycznie, ale kwestie przetrwania głównego bohatera przypominało bardziej film akcji niż film o przetrwaniu co mogło by być bardzo ciekawe.

Gra Dicaprio według mnie była taka sobie, źle nie zagrał ale jego charczenie czasami było po prostu zabawne.
Lepiej zagrał chyba w każdym filmie w jakim grał w paru ostaniach latach.


Na koniec mam dwie wątpliwości.

Fitzgerlad wspomina o swoim ojcu który był w Teksas ranger, ale według wiki powstali oni mniej więcej w czasie akcji filmu.

Glass kiedy napotkał francuzów to ukradł im konia i zabił jednego, ale właściwie dlaczego?
Czy oni nie pomogli by mu? chociażby licząc na nagrodę?

Ogólnie film miał ładne zdjęcia, krajobrazy no i w sumie tyle.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
Kandahar
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 794
Nr użytkownika: 75.197

 
 
post 18/02/2017, 12:36 Quote Post

O co chodzi w scenie z dzikami. Przecież dzików nie było w Ameryce. Teraz mają zdziczałe świnie, ale nie na tym terenie.
Błąd tak oczywisty, że musiał być celowy. Znaczenie symboliczne?
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

3 Strony < 1 2 3 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej