Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Operacja Oltre Mare Tirana
     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 24/06/2008, 11:52 Quote Post

Witam,

Co wiecie o ataku włoskim na Albanie 07.04.1939 roku? Siłach stron, uzbrojeniu, planach? Działaniach lotnictwa i floty? Co wiecie o walkach w Durrës, Santi Quaranta, w czasie marszu na Tirane i w samej Tiranie? Stratach stron?

Pozdrawiam,
G.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Gronostaj
 

Dławiciel Brabancki
*********
Grupa: Banita
Postów: 5.155
Nr użytkownika: 31.572

Zawód: BANITA
 
 
post 27/06/2008, 9:13 Quote Post

Już spieszę z odpowiedzią szanowny Gregorusie.

Wojskami włoskimi dowodził były szef sztabu 7 Dywizji Piechoty z okresu I Wojny Światowej, generał Alfredo Guzzoni. Korpus inwazyjny podzielono na trzy grupy, a te na kolumny. W sumie jakieś trzydzieści batalionów piechoty, dwa dywizjony kawalerii, pułk artylerii polowej ( 14) oraz sześć inny baterii, III Grupa Szybkich Czołgów "San Giorgio" i batalion czołgów lekkich. Albański król Zog I miał natomiast do swojej dyspozycji: 200 policjantów, oddziałek gwardii, jakieś 1100 pograniczników, 2 szwadrony zmotoryzowane ( składające się z paru pierwszo-wojennych Lancii I.Z., Fiatów 300 i tankietek), 12 batalionów piechoty, jakieś 70 dział, kilka kompanii saperów i 3000 żandarmów. Marynarka wojenna liczyła 140 ludzi i miała na wyposażeniu: 4 lekkie okręty patrolowe oraz jacht królewski. Lotnictwo wprawdzie istniało, ale nie miało jeszcze samolotów!

Patrząc na powyższe zestawienie łatwo dojść do wniosku, że mimo sprzyjających obrońcom terenów górskich Albańczycy byli pozbawieni jakichkolwiek szans na zwycięstwo w starciu z nawet tak skromnymi siłami z Półwyspu Apenińskiego. Dokładny opis przebiegu wojny znajdziesz w książce Tadeusza Czekalskiego pt. "Albania 1920-1939. Państwo, gospodarka, kultura". Bardzo ciekawą postacią z okresu tego pięciodniowego konfliktu zbrojnego był major Abaz Kupi, który bohatersko stawiał opór najeźdźcy wraz ze swoim oddziałem gwardii. Możemy troszkę podyskutować o rzeczywistych stratach Armii Włoskiej poniesionych podczas kampanii kwietniowej na Bałkanach. "Makaroniarze" przyznali się do straty 12 zabitych, nie oficjalnie mówi się( w Albanii), że za zniewolenie małego kraju zapłacili o wiele większa daninę krwi. Ja raczej przyłączyłbym się do tych którzy twierdzą, że jednak oddziały Duce nieco bardziej ucierpiały podczas inwazji. A Wy jak sądzicie?

Pozdrawiam!
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Damian W.
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.193
Nr użytkownika: 31.041

 
 
post 28/06/2008, 13:07 Quote Post

Znalazłem link ze zdjęciami armii albańskiej.

http://www.militaryphotos.net/forums/showthread.php?t=136823
- link zawiera, również zdjęcia armii albańskiej pochodzące, z okresu powojennego.

Ze zdjęć da się zauważyć, że armia albańska, oprócz własnych wzorów umundurowania wzorowała się również na armii włoskiej (hełmy i krój mundurów), serbskiej (charakterystyczne czapy skórzane) oraz austro-węgierskiej. Co szanowni koledzy myślicie, o takiej różnorodności w umundurowaniu? Czym mogło, to być spowodowane? Czy zauważyliście jeszcze, jakieś wzory ściągnięte, z innych armii?

Pozdrawiam!
DW



 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 4/07/2008, 4:18 Quote Post

Oto kilka linków które znalazłem:

http://www.comandosupremo.com/Albania.html

http://digilander.libero.it/lacorsainfinit.../39/albania.htm

http://www.jurek.com.pl/bron2ws/index2.php?dz=art&nr=007

http://www.giuseppemarchese.it/articoli/art_82/art82.html

http://ww2db.com/battle_spec.php?battle_id=160

http://www.onwar.com/aced/nation/all/alban...albania1939.htm

http://orbat.com/site/ww2/drleo/019_italy/...bania/_omt.html

http://forum.axishistory.com/viewtopic.php?f=75&t=88901

http://forum.axishistory.com/viewtopic.php...&st=0&sk=t&sd=a

http://216.239.59.104/search?q=cache:Kse7O...clnk&cd=1&gl=pl

http://albaniainbrief.com/Albanian%20Histo...%20Monarchy.htm

http://books.google.com/books?id=P-MiG9ngC...num=7&ct=result

Pozdrawiam
G
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 4/07/2008, 20:30 Quote Post

Anegdota: podobno Galeazzo Ciano miał powiedzieć o tej inwazji, że gdyby Albańczycy mieli choć jedną sprawną drużynę straży pożarnej, to wyrzuciliby Włochów z powrotem do morza. Jak widać, hrabia nie miał dobrego zdania o organizacji i przebiegu operacji.

W całej tej operacji bardzo ciekawy jest kontekst polityczny - wszak Albania była włoskim sojusznikiem i satelitą! Achmed Zogu był jednak sprytnym graczem i de facto to Albania więcej korzystała gospodarczo na tym "sojuszu" niż dominujące nad nią Włochy. To właśnie sprawiło, że Duce postanowił w końcu przerwać ten dziwnowstan polityczno-ekonomiczny i podbić własnego sojusznika...
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Anakin
 

Premier RP wg Historyków.org
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.355
Nr użytkownika: 1.334

 
 
post 4/07/2008, 22:32 Quote Post

Żeby nie tworzyć dodatkowego tematu to może tu troszkę off zapytam.

Doczytałem gdzieś, że gwardia królewska została in corpore przeniesiona do Rzymu. Zna ktoś jej losy w czasie II WS ?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 10/07/2008, 19:37 Quote Post

Atak na Durrës wg.: J. W. Dyskant Konflikty i zbrojenia morskie 1918-1939.

Między godz. 3.30 a 4.00 rano na redę portu wpłynęła większość okrętów eskadry Riccardiego, osłaniającej flotyllę transportowców. Około godz. 4.30 niszczyciel „Lupo" wysadził na molo portowym kilkunastu marynarzy dla przyjęcia cum od wpływającego do portu transportowca „Barletta” z oddziałami piechoty na pokładzie. Garnizon albański, liczący około 1000 żołnierzy i 500 żandarmów, okopany na okalających miasto od północy wzgórzach, otworzył ogień do stojących na burtach „Barletty" i molo żołnierzy włoskich. Jednocześnie artyleria nadbrzeżna ostrzelała niszczyciel i transportowiec. Zaskoczeni napastnicy, poniósłszy straty, przerwali wyładunek wojsk.
Zorganizowana naprędce grupa lotnicza rozpoczęła naloty na rozpoznane pozycje albańskie. Pod ich osłoną około godz. 5.30 wyładowano na plażach podmiejskich drugi, a w pół godziny później trzeci rzut desantu.
Ponieważ baterie albańskie strzelały coraz celniej, uszkadzając 2 transportowce, walkę z nimi podjęły okręty włoskie. Pod przykryciem ogniowym armat 320 i 203 mm, do portu weszły dalsze transportowce wysadzając na ląd pododdziały piechoty, bersaglierów, samochody pancerne oraz baterie artylerii.
Poprawiło to znacznie sytuację Włochów, gdyż desant wysadzony na plażach zaległ, a kontrataki albańskie zepchnęły go niemal z powrotem w morze. Teraz przez miasto ruszyły na tyły obrońców pododdziały zmotoryzowane.
Mimo groźby okrążenia, opór albański nie ustawał. Nie milkły też dokuczliwe baterie nadbrzeżne, gdyż okręty włoskie, które na nowo przystąpiły do pojedynku z nimi, strzelały niezbyt skutecznie. Unieszkodliwił je dopiero czwarty z kolei nalot lotniczy, lecz zanim zamilkły ostatecznie, zdołały jeszcze uszkodzić 2 dalsze transportowce stojące w porcie.
Zbiegło się to w czasie z osiągnięciem linii wzgórz przez oddziały włoskie, co zmusiło Albańczyków do opuszczenia zajmowanych pozycji. Większość wycofała się w kierunku Tirany, część zaś próbowali przedrzeć się przez miasto na południe, lecz ogień włoskich 20 mm szybkostrzelnych działek, wyładowanych na ląd, rozproszył te ataki. Po godz. 10.00 rozpoczęło się już prawie bez przeszkód lądowanie głównego rzutu desantu (broń pancerna, artyleria), nie mniej jednak w różnych punktach miasta do południa trwały walki, podejmowane samorzutnie przez małe grupy żandarmów i ochotników.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 12/07/2008, 9:57 Quote Post

wg.: T. Czekalski, Albania. Warszawa 2003.

Włosi stracili w walkach w Albanii około 200 żołnierzy.

a

wg.: T. Czekalski Albania 1920-1939, państwo. gospodarka, kultura. Kraków 1996.

Włosi stracili 200-400 żołnieży zabitych i rannych.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Gronostaj
 

Dławiciel Brabancki
*********
Grupa: Banita
Postów: 5.155
Nr użytkownika: 31.572

Zawód: BANITA
 
 
post 12/07/2008, 15:58 Quote Post

QUOTE(Gregorus @ 12/07/2008, 10:57)
wg.: T. Czekalski, Albania. Warszawa 2003.

Włosi stracili w walkach w Albanii około 200 żołnierzy.
*


Dane o wiele bardziej prawdopodobne niż oficjalne straty podane przez Włochów ( rzekomo 12 zabitych). Jak widzimy operacja Oltre Mare Tirana wcale nie była sielanką i dochodziło w niej do zażartych walk ( największa potyczka to chyba pod Durrës).

Pozdrawiam!
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 13/07/2008, 15:01 Quote Post

W Valonie lądowała grupa „Bernardi", wspierana ogniem przez część okrętów z zespołu atakującego Durazzo. Lądowanie poprzedził naloty lotniczy oraz ostrzał krążowników i niszczycieli, po czym około godziny 06:00 rozpoczęła się właściwa operacja. Oddziały albańskie, liczące kilkuset ludzi, pozbawione ciężkiego sprzętu, stawiły zacięty opór. Samo lądowanie, mimo zdecydowanej przewagi ogniowej i technicznej napastnika, przebiegało dosyć niemrawo, zapewne dlatego, że w skład desantu wchodziły słabo wyszkolone pododdziały milicji faszystowskiej („czarnych koszul"). O zaprzestaniu oporu w Valonie zadecydowało dopiero zmasowane bombardowanie lotnicze i artyleryjskie (do ostatniego z nich ściągnięto z Durazzo „Giulio Cesare" oraz „Conte di Cavour”).
W Santi Quaranti lądowała grupa ,,Carasi". Desant osłaniał niewielki zespół okrętów, w składzie krążownika lekkiego ,,Duca degli Abruzzi" i 4 niszczycieli. Lądowanie poprzedził około godz. 5.30 ostrzał artylerii
okrętowej oraz bombardowanie lotnicze miasta i portu. I tu nieliczne oddziały albańskie stawiły opór, stłumiony jednak przez pociski i bomby włoskie.



J. W. Dyskant Konflikty i zbrojenia morskie 1918-1939.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 13/07/2008, 15:20 Quote Post

Zdobycie Durazzo umożliwiło Włochom podjęcie jeszcze tego samego dnia marszu na stolicę Albanii — Tiranę. Po przegrupowaniu wysadzonych na ląd sił i zorganizowaniu z lekkich czołgów szybkiej grupy zmotoryzowanej generał Guzzoni po południu 7 kwietnia ruszył na Tiranę, odległą od Durazzo zaledwie około 35 do 40 km. Początkowo oddziały włoskie posuwały się bez większych trudności, lecz w momencie gdy kolumna znalazła się 6 km od miasta, utknęły przy małej, ale płynącej w głębokim parowie; rzece i moście wysadzonym w powietrze przez wycofujących się Albańczyków. Natychmiast do pracy zabrali się saperzy, rozpoczęli budowę prowizorycznego mostu, który umożliwiłby kolumnie wznowienie marszu na Tiranę. W momencie gdy prace zbliżały się do półmetka, z gęsto zalesionego, przeciwległego brzegu rzeczki zaczęły padać strzały. To albańska ariergarda otworzyła ogień do przeciwnika. Wprawdzie strzały nie były zbyt celne, ale pociski padały gęsto i już po kilkunastu minutach ponad dziesięciu saperów było zabitych lub rannych. Trudno określić te straty jako wielkie, niemniej wywołały one zamieszanie, w kolumnie włoskiej. Niektóre oddziały, obawiając się, że zostaną zaatakowane przez liczniejsze siły przeciwnika, zaczęły nawet wycofywać się z owego fatalnego miejsca. Do akcji wkroczyła wówczas włoska żandarmeria polowa, której oddział towarzyszył podążającemu z kolumną generałowi Guzzoni, i panika została opanowana. Na drugi brzeg przeprawiono wpław silny oddział piechoty, który po krótkim starciu, tracąc kilku zabitych, zmusił Albańczyków do opuszczenia stanowisk ogniowych. Budowa mostu została wznowiona i już przed wieczorem 7 kwietnia Włosi mogli ruszyć ponownie w kierunku stolicy Albanii.
Tymczasem w Tiranie już wkrótce dojść miało do dramatycznych wydarzeń. Minęła północ. Rozpoczynał się nowy dzień — 8 kwietnia 1939 roku. Kolumna włoska posuwająca się w kierunku stolicy osiągnęła już rejon położony zaledwie 10 km od miasta. Ponieważ jednak dalsza droga wiodła przez gęsto zalesiony, skalisty odcinek, wprost wymarzony do zorganizowania zasadzki, Włosi postanowili zatrzymać się tu do rana i ruszyć dalej dopiero o świcie. Podejmując tego rodzaju decyzję dowództwo włoskie nie wiedziało, co dzieje się w Tiranie, i być może liczyło na powodzenie tajnej misji Etore Muttiego, której celem miało być skłonienie — już po rozpoczęciu inwazji przez Włochów — króla Zogu do przyjęcia warunków Duce. Misja ta nie powiodła się. W kilka godzin po lądowaniu wojsk Guzzoniego w Durazzo Zogu wraz z całą rodziną i świtą opuścił pałac. Wówczas to Mutti przystąpił do realizacji drugiego punktu swej misji, czyli do organizowania dywersji w stolicy zaatakowanego kraju. Towarzyszący mu ludzie z formacji czarnych koszul w ciągu kilku zaledwie godzin, nie bacząc, iż działają w podbijanej, ale wciąż jeszcze wolnej Tiranie, zlikwidowali kilku Albańczyków, na których poparcie czekał Mussolini, a którzy tego poparcia odmówili. O tym, że misja Muttiego nie była czczym wymysłem, jak to później usiłowała twierdzić propaganda włoska, zacierająca skrupulatnie wszelkie ślady faszystowskich zbrodni, świadczyły te słowa zapisane przez Ciano w jego pamiętnikach: „Dałem Muttiemu pełną swobodę działania z formalnym rozkazem oszczędzenia królowej i jej dziecka".
Akcja siepaczy Muttiego wywołała oburzenie i wzbudziła chęć odwetu ze strony ludności stolicy. Albańczycy samorzutnie zorganizowali samoobronę. Nielicznych żołnierzy sił regularnych wsparli ochotnicy i uzbrojeni cywile. Ludzie Muttiego rzucili się do ucieczki i znaleźli schronienie w gmachu poselstwa włoskiego w Tiranie, gdzie od dwóch dni przebywali również ci wszyscy przedstawiciele kolonii włoskiej, którzy nie zdążyli na czas ewakuować się do Italii. Wieść o tym, iż w poselstwie włoskim schroniła się grupa faszystowskich zbirów, których dziełem było kilka zabójstw i sabotaży, obiegła lotem błyskawicy Tiranę. Jeszcze przed wieczorem 7 kwietnia gmach włoskiej placówki dyplomatycznej oblężony został przez uzbrojonych Albańczyków, wśród których znalazła się grupa żołnierzy wojsk regularnych. Od posła włoskiego żądano wydania Muttiego i jego ludzi. Ten oczywiście odmówił. Wówczas wzburzony tłum uderzył na poselstwo. Zgromadzeni wewnątrz Włosi, dobrze uzbrojeni — nie brakowało nawet ciężkich karabinów maszynowych — odpowiedzieli ogniem. O północy, kiedy kolumna zdążająca z Durazzo zatrzymała się kilka kilometrów od stolicy, broniący gmachu poselstwa mieli już za sobą kilka odpartych szturmów, jednego zabitego i kilku rannych. Albańczycy ponieśli znacznie większe straty, ale z walki nie zrezygnowali. Właśnie po północy, kiedy przestali wierzyć w możliwość zdobycia atakowanego budynku, zaczęli gromadzić w pobliżu drzewo, słomę i bańki z naftą, co świadczyło dobitnie, iż szykowali się do podpalenia broniącego się bastionu. Oblężeni wpadli w panikę. Kończyły się żarty. Ich cekaemy miały niewątpliwą przewagę nad starymi strzelbami i kilkoma karabinami piechoty, ale na ogień nie było rady.
Poseł włoski, korzystając ze stale utrzymywanej drogą radiową łączności z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Sztabem Generalnym, zaczyna wzywać pomocy. Broniący się w poselstwie mają jednak pecha. Kolejny raz dają o sobie znać braki w wyszkoleniu wojska. Zaalarmowane z Rzymu dowództwo włoskie w Durazzo w żaden sposób nie może nawiązać łączności z kolumną znajdującą się o 10 km od Tirany i czekającą spokojnie na wzejście nowego dnia. I wówczas gdy sytuacja zamkniętych w poselstwie Włochów stała się wręcz krytyczna, w Rzymie podjęto decyzję. Około godz. 01.30 nad Tiraną zagrały silniki 50 włoskich samolotów bojowych. Początkowo nie wywołało to w stolicy większego wrażenia, gdyż od samego rana nad miastem krążyły włoskie maszyny. Albańczycy sądzili, iż tak jak za dnia jest to bardziej demonstracja siły niż atak z powietrza. Tym razem jednak cel tej nocnej parady był inny. Już w kilka minut po pojawieniu się piratów powietrznych na miasto, pozbawione całkowicie obrony przeciwlotniczej, posypał się grad zapalających i burzących bomb. W mgnieniu oka wybuchły pożary. Kilka tysięcy mieszkańców Tirany opuściło w popłochu swe domy, szukając schronienia na ulicy lub w pobliskich świątyniach: meczetach i kościołach. Tej nocy jednak ani ulice Tirany, obrzucane bombami i siekane seriami cekaemów, ani świątynie traktowane przez katolickich Włochów na równi z innymi obiektami, nie były bezpieczne. Kiedy niebo otwarło piekielne wrota ognia, mieszkańcy stolicy zapomnieli rzecz jasna o oblężeniu poselstwa, pod którym zrobiło się nagle pusto i spokojnie. Zbombardowane, sterroryzowane z powietrza miasto przestało myśleć o dalszej walce. Ofiarą bomb padło tej nocy 400 zabitych i rannych — pisał dla krakowskiego Kuriera jego ateński współpracownik Harry A. Christogeorghu. Kiedy wczesnym rankiem 8 kwietnia wojska włoskie wkroczyły do Tirany, na jej ulicach panował spokój, nikt nie stawiał im oporu. Jedynym przykrym momentem w tym radosnym dla Włochów dniu było spotkanie uratowanych w ostatniej chwili „lokatorów" poselstwa z generałem Guzzoni, który nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie można było przyspieszyć tego triumfalnego wejścia wojsk do Tirany przynajmniej o kilka godzin, dlaczego zawiodła łączność z kolumną stojącą u wrót miasta. Generał uśmiechał się tylko dobrotliwie i poklepując swych rozmówców po ramieniu stwierdzał filozoficznie, że wojna, to wojna, i... różnie na niej bywa. Cóż bowiem mógł powiedzieć? Czy to, że technika wojenna daleka była od ideału, że wyszkolenie żołnierza było jeszcze gorsze, że kadrze oficerskiej brakowało doświadczenia, a o duchu bojowym w armii, której obce były zaborcze cele polityki duce, w ogóle lepiej nie wspominać. Bardziej szczery był, i to nieco później, dyrektor gabinetu ministra Ciano i jego bliski przyjaciel, Filippo Anfuso, który zapisał w swych pamiętnikach słowa zawierające niezwykle trafną ocenę włoskich działań wojennych podjętych w kwietniu 1939 roku przeciwko Albanii: „Desant w Albanii dokonany był z takim dziecięcym dyletantyzmem, że gdyby król Zogu miał chociaż jedną dobrze wyszkoloną drużynę straży pożarnej, zrzuciłby nas do morza".
Wojna współczesna ma to do siebie, iż przeciwnik z miażdżącą przewagą może sobie pozwolić czasem na taki właśnie dyletantyzm bez ryzyka poniesienia porażki. Luki w sztuce wojennej i technice wypełnili Włosi brutalną przemocą, terrorem i bezwzględnym stosowaniem nieludzkich reguł wojny totalnej. Generał Guzzoni, mimo iż zdawał sobie sprawę z ogromnych (niedostatków swych wojsk, mógł rankiem 8 kwietnia nadać z Tirany meldunek do swego duce: „Mój wodzu, dziś rano, dnia 8 kwietnia 1939 roku, nasze wojska zajęły stolicę Albanii! Nieprzyjaciel nie stawia oporu. W Tiranie panuje całkowity spokój!".
Zamykając tirańską kartę kwietniowych sukcesów armii duce, należy jeszcze wspomnieć o pewnym drobnym incydencie. Otóż wkrótce po wkroczeniu do Tirany żołnierzy włoskiej piechoty zmotoryzowanej nacierającej od Durazzo, a uważających się za zdobywców stolicy Albanii, z pretensjami do tych laurów zgłosili się żołnierze pułku grenadierów, których już przed świtem wysadziły na lotnisku tirańskim włoskie samoloty transportowe. Desant się udał. Grenadierzy bez strat własnych obsadzili lotnisko, aresztowali jego albańską obsługę, wystawili ubezpieczenia, aby następnie nie ruszyć się ani o krok. Dopiero gdy na bruku tirańskich ulic zachrzęściły gąsienice lekkich czołgów, dzielni grenadierzy przeszli do natarcia i nie napotykając żadnego oporu obsadzili sąsiadującą z lotniskiem dzielnicę. Incydent ten załatwiono oczywiście polubownie. Choć zwycięstwo było niewielkie, laury za nie ogromne; starczyło ich i dla tych z piechoty zmotoryzowanej, i dla nie mniej dzielnych grenadierów, którym zresztą później we włoskich źródłach oficjalnych zaczęto przyznawać prymat w zdobyciu Tirany.


F. Bernaś, Czarne Koszule w Tiranie. Warszawa 1984.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 15/07/2008, 20:11 Quote Post

http://www.cdodite.com/20080611113324/Usht...a-me-veten.html

Czy zna ktoś albański? sad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 20/07/2008, 11:24 Quote Post

Pokazują klimat tamtych dni...

http://pl.youtube.com/watch?v=5uGS7AhUFMA

http://pl.youtube.com/watch?v=dfLrg-M8490

http://pl.youtube.com/watch?v=tXd0xjzWNHk&feature=related

http://pl.youtube.com/watch?v=SPLdLIc_5tI&feature=related

http://pl.youtube.com/watch?v=T4m9nuJl5w4&feature=related

http://pl.youtube.com/watch?v=vFKvc59crxI&feature=related
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 26/07/2008, 18:44 Quote Post

7 kwietnia 1939 o 5.30 rano około 40 tys. wojsk włoskich wspomaganych przez 400 samolotów i okręty (dow. gen. Alfredo Guzzoni) wylądowało na wybrzeżu Albanii (Durres, Vlora, Saranda i Shengjm). Przed lądowaniem okręty i lotnictwo włoskie zbombardowały porty, co nie było konieczne z wojskowego punktu widzenia. Opór nielicznych oddziałów albańskich napotkano przede wszystkim w Durres, gdzie doszło do kilkugodzinnych walk ulicznych - najdłużej stawiał opór dowódca oddziału żandarmerii Abas Kupi. Walki ustały o 9.00 z powodu braku amunicji, a Albańczycy wycofali się do Tirany. Działania w rejonie Vlory pociągnęły za sobą ofiary wśród włoskich cyklistów. Do starć doszło także w rejonie Shenqjin i Bahczellek koło Szkodry. Król A. Zogu z domu premiera wygłaszał ostatnie orędzie do narodu, nawołując do stawiania oporu. Próba mediacji z Włochami za pośrednictwem ministra R. Gera i pułkownika S. Koka zakończyła się fiaskiem, wskutek czego monarcha podjął decyzje o wyjeździe. Początkowo chciał udać się w góry, aby kontynuować walkę, ale napotkał sprzeciw rządu i wtedy zdecydował się na opuszczenie kraju. Wieczorem 7 kwietnia A. Zogu wraz z rodziną wyruszył w stronę granicy greckiej. W tym samym czasie przedstawiciel włoski Francesco Jacomoni, który miał nakłonić króla do poddania, został otoczony w budynku poselstwa włoskiego. Atakujący budynek Albańczycy próbowali go podpalić. W odpowiedzi na rozpaczliwe apele posła, o godzinie 1.30 Włosi dokonali nalotu bombowego na Tiranę. Ofiarą ataku lotniczego padło 400 osób, co praktycznie sparaliżowało opór ludności stolicy.
Nazajutrz, 8 kwietnia 1939, wojska włoskie bez strat opanowały Tiranę, dzień później Szkodre i Gjirokastre. Do krótkiej potyczki doszło jedynie w Berat. Ostatnimi punktami oporu stały się Kukes i Lesz, gdzie doszło do wymiany ognia z nieregularnymi oddziałami albańskimi. 14 kwietnia oddziały włoskie kontrolowały całe terytorium Albanii.


T. Czekalski Albania 1920-1939, państwo. gospodarka, kultura. Kraków 1996.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Gregorus
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 347
Nr użytkownika: 46.287

G.K.
Stopień akademicki: mgr
Zawód: archeolog
 
 
post 11/01/2009, 22:25 Quote Post

http://www.carbinesforcollectors.com/albania.html
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej