Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Rewolucja 1905 r. w Królestwie Polskim, Rola różnych środowisk politycznych
     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 28/01/2013, 10:30 Quote Post

Wydarzenie o którym niewiele w sumie dziś się mówi. A przecież działo się dużo.

Mnie jednak najbardziej w tym momencie interesuje aspekt relacji między różnymi ugrupowaniami czy środowiskami politycznymi. A szczególnie stanowisko endecji wobec wydarzeń i jej reakcja na społeczny bunt.

Ale przy okazji także - zachowanie przedstawicieli kościoła katolickiego i ich ocena rewolucji . No i jak w ogóle ten czas, te wydarzenia postrzegali polscy inteligenci, jak przemysłowcy, jak robotnicy - polscy, żydowscy, tudzież innych nacji ... Co o tym pisano, jak komentowano.

Zapraszam do dyskusji.

Ten post był edytowany przez szczypiorek: 28/01/2013, 10:49
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Beukot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.470
Nr użytkownika: 16.122

Stopień akademicki: dla przyjaciol: megi
 
 
post 28/01/2013, 11:25 Quote Post

Zaskakująco aktualne postulaty:

user posted image
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Sierp05
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 70
Nr użytkownika: 81.107

Zawód: BANITA
 
 
post 28/01/2013, 13:53 Quote Post

Może na konkretnych przykładach.

*Powstanie Łódzkie -robotnicy wszystkich narodowości walczą z wojskiem i policją, miejscowi fabrykanci piszą list dziękczynny do generał gubernatora
*strajki robotników rolnych w folwarkach (przełom 1905/06), ziemianie naciskają w specjalnej petycji na energiczne działanie policji
*Stronnictwo Polityki Realnej wzywa aby wiernie stać przy tronie (przed wyborami do Dumy)
*Podczas strajków i walk w Łodzi, Narodowy Związek Robotników zajmuje się atakami na członków PPS,BUNDU oraz kościoła mariawitów

QUOTE
O rewolucji 1905 roku na ziemiach polskich wiele się mówi traktując ją jako jeden ze zrywów narodu polskiego z okresu zaborów walczącego z caratem o odzyskanie swojej państwowości. Uparcie pomija się natomiast ekonomiczno-socjalne cele tej rewolucji tak jak gdyby one nie istniały, albo były drugorzędne w stosunku do nadrzędnego celu jakim miała być walka o niepodległość. Inni z kolei autorzy, wychodzący poza sztywne opracowania historyczne, nie dostrzegają związków pomiędzy sytuacją ludzi pracy najemnej i bezrobotnych sto lat temu oraz tych samych grup społecznych dzisiaj. Przedstawiając wydarzenia rewolucyjne sprzed stu lat w Radomiu, przyczyny protestów, postulaty robotników i program reprezentujących ich partii pragnę udowodnić, że oba spojrzenia są błędne.

Przyczyny protestów robotniczych w Radomiu

Królestwo Polskie weszło w XX wiek z pogłębiającym się kryzysem społecznym i ekonomicznym. Na przełomie lat 1902/03 zamknięto wiele fabryk, zwolniono sporą część robotników, zmniejszono zarobki pracującym. Sytuacja klasy robotniczej stawała się coraz cięższa w miarę jak carat – zamiast wyjść naprzeciw pogarszającej się sytuacji – zacieśniał współpracę z właścicielami fabryk w celu tępienia wszelkich przejawów nieprawomyślności.

Radom należał wówczas do średniej wielkości miast gubernialnych z rozwijającym się przemysłem garbarskim, metalowym i ceramicznym. Na trzy lata przed wybuchem rewolucji w samym mieście było zatrudnionych około 3 tysięcy robotników. W 1903 roku ponad 1000 robotników w guberni radomskiej straciło pracę. Mimo tego redukcje wciąż trwały, a liczba bezrobotnych nadal bardzo szybko wzrastała. Ludzie bez pracy nie mieli co ze sobą zrobić. Wielu próbowało dostosować się jakoś do nowej sytuacji, np. część szukała zatrudnienia na sezonowych robotach rolnych, ale tu również było ciężko o pracę, bowiem wieś była przeludniona.

Pogarszała się również sytuacja tych, którzy nadal mieli pracę, co wzbudzało coraz większe niezadowolenie i protesty wśród robotników. Warto podkreślić, że występowały one także w sytuacjach, które w dzisiejszej III Rzeczpospolitej uchodzą za całkowicie normalny przejaw „wolnego rynku”. Na przykład wielkie wzburzenie i rozgoryczenie robotników wywołała sytuacja w fabryce mebli giętych w Prędocinku koło Radomia, gdzie właściciel w czasie jej uruchamiania sprowadził z różnych stron specjalistów, którym powierzył nie tylko produkcję, ale również możliwość dobierania sobie pomocników i robotników. W efekcie tego fabryka została całkowicie opanowana przez majstrów, którzy na własną rękę i na czas nieokreślony przyjmowali robotników, by w każdej dogodnej dla siebie chwili zerwać umowę i zwolnić niewygodnego pracownika. Indywidualnie załatwiano także sprawę wynagrodzeń, co prowadziło do nadużyć i straszliwego wyzysku. Praca na czas bliżej nieokreślony i za nieokreśloną konkretną umową wypłatę doprowadziła do robotniczego wybuchu gniewu, czego wyrazem było pobicie i wyrzucenie siłą za bramę kierownika technicznego Aleksandra Blumela. Dziś jakże często zatrudnieni nie tylko na czarno pracownicy hipermarketów, zakładów przemysłowych, budowy pracują na takich że właśnie warunkach.

W korespondencji z radomskiego „Monopolu” zamieszczonej w „Robotniku” pracownicy skarżyli się, że nie posiadali książeczek obrachunkowych i nigdy nie byli pewni odbioru krwawo zapracowanego grosza. Mimo iż pracowali 12 godzin na dobę – od godziny 6 rano do 6 wieczorem, często przedłużano ich pracę o 2 lub 3 godziny na wykonanie dodatkowych robót, za co nie dostawali zresztą żadnego wynagrodzenia. Dzisiaj po upływie 100 lat media są pełne informacji o nie wypłacaniu należnych wynagrodzeń czy darmowej pracy w nadgodzinach. Według danych Państwowej Inspekcji Pracy około 70 proc. pracodawców zalega z częścią wypłat za wykonaną pracę lub w ogóle nie płaci wynagrodzenia.

Wprawdzie władze carskie, widząc co się dzieje, utworzyły Guberalny Komitet Pomocy Bezrobotnym, ale miał on charakter półśrodka, bowiem bardziej odwoływał się do ofiarności społeczeństwa na rzecz bezrobotnych niż był przejawem jakichkolwiek zmian systemowych. W dzisiejszej XXI-wiecznej rzeczywistości istnieje wśród polityków, zwłaszcza tych o liberalnych poglądach gospodarczych, moda na wspieranie takich właśnie półśrodków w postaci działalności charytatywnej. Można nawet z przekąsem stwierdzić, że im ktoś bardziej jest liberałem z krwi i kości, tym mocniej pragnie wykazać się zaangażowaniem w działalność charytatywną. Jednocześnie tym bardziej zwalcza wszelkie postulaty i programy, które problem braku pracy, biedy i ubóstwa nie sprowadzają jedynie do wspierania ubogich, ale walkę z nim widzą z pozycji szeregu zmian systemowych. Można bez przesady stwierdzić, że sytuacja ludzi lewicy u progu XX i u progu XXI wieku jest bardzo podobna, z tym że sto lat temu na straży starego porządku stał zhierarchizowany carat, dzisiaj zaś podobną rolę pełnią korporacyjne media.

Rola partii robotniczych w protestach

Największy wkład w wydarzenia rewolucyjne 1905 roku na ziemiach polskich położyła Polska Partia Socjalistyczna. Znacznie mniejsza rola przypadła Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy.

PPS

Bardzo silną rolę w rewolucji radomskiej od samego początku odegrała Polska Partia Socjalistyczna, której organizacja radomska, wchodząca w skład struktury południowej, należała w tym czasie do najsilniejszych w kraju. Działalność Polskiej Partii Socjalistycznej u progu XIX i XX wieku rozbudziła świadomość narodową i społeczną robotników radomskich, co wyraziło się w walce z właścicielami fabryk o poprawę warunków materialnych i walce politycznej z caratem. PPS z pomocą robotników tworzyła komitety fabryczne, między innymi metalowców, robotników drzewnych i grabarzy. W końcu 1904 roku pojawiły się już korespondencje z Radomia w „Robotniku” – periodyku pepeesowskim, informujące o sytuacji materialnej robotników w fabrykach, piętnujące najbardziej zwyrodniałych administratorów, zarządców i fabrykantów. Prasa partyjna poza Radomiem i innymi miastami guberni rozchodziła się także po wsiach, szczególnie w powiatach: radomskim, iłżeckim i kozienickim. Zorganizowano też pierwsze koła wiejskie PPS w Jedlni, Iłży, Białobrzegach, Przytyku, Skaryszewie i Zwoleniu.

Jak stwierdził przybyły do Radomia w październiku 1904 roku Lucjan Rudnicki z władz krajowych PPS – komitety w przemysłowych miastach okręgu radomskiego stawały się władzą o powadze górującej nad władzami rządowymi. Nawet jeśli ta opinia przedstawiciela partii socjalistycznej jest przesadzona, nie ulega wątpliwości, że u progu rewolucji carskim rządom na terenie ziemi radomskiej wyrósł groźny konkurent.

Radomska PPS bardzo szybko zareagowała na rewolucyjne wydarzenia w Rosji i w największych miastach Królestwa Polskiego, które rozegrały się 22 stycznia 1905 roku. 31 stycznia radomski Komitet PPS wezwał robotników do walki tymi słowami: „Chwila jest wielka. W stolicy cara zaczęła się rewolucja, na ulicach Warszawy i Łodzi leje się krew robotnicza. Wzywamy was do strajku. Do walki... Dobrowolnie nam nic nie dadzą, musimy wszystko zdobyć. Idźmy więc śmiało do boju, nie lękajmy się kul i więzienia, wobec połączonego szturmu proletariatu padnie spróchniały tron carski”. Ta odezwa jednoznacznie wskazywała swą treścią na to, że polscy socjaliści traktują rewolucję nie tylko jako walkę o niepodległość, ale pragną oni rzeczywistych zmian społecznych. Środkiem, a nie celem samym w sobie, miała być detronizacja cara. Świadczyły o tym żądania ekonomiczne i polityczne. Walczono o ośmiogodzinny dzień pracy, podniesienie dziennej płacy od 1,20 do 1,50 rubla, wprowadzenie kontroli robotników nad mianowaniem majstrów, kontroli nad kasami i pomocą lekarską, wprowadzenie ubezpieczeń na starość, zniesienie rewizji osobistej i usunięcie policji z fabryk. O tym jak ważne to były postulaty świadczy choćby fakt, że na ostatnim święcie pracy wrócono do postulatu 8 godzin pracy i godnej płacy za uczciwą pracę, uważając je – mimo upływu 100 lat – za nadal aktualne.
PPS domagała się też wolności słowa, prasy, wyznania, równych praw dla wszystkich bez różnicy wyznania i pochodzenia, absolutnej swobody stowarzyszeń, nietykalności osób i mienia oraz ludowego samorządu w miastach i gminach. Nowa Rzeczpospolita, powstała na gruzach części Imperium Rosyjskiego, miała być demokratyczna, samorządna i socjalistyczna.

SDKPiL

W przeciwieństwie do PPS, SDKPiL nie zapisała większej karty w radomskiej rewolucji. Początkowo była zresztą bardzo słaba liczebnie i organizacyjnie. Jej stan liczebny zwiększał się jednak w miarę rozwoju wydarzeń. Miejscowa komórka SDKPiL, podobnie jak cała partia, stanęła na stanowisku pełnej solidarności z rewolucją rosyjską. Według niej sensem walki było dążenie do zwycięstwa proletariackiej rewolucji, która rozleje się na cały świat, natomiast cele niepodległościowe były przez tę partię albo pomijane, albo wręcz odrzucane.

Przebieg rewolucji w Radomiu

Rewolucja na ziemi radomskiej rodziła się na demonstracjach antymobilizacyjnych, będących protestem przeciwko mobilizacji rekrutów do armii carskiej. Pod koniec 1904 roku było ich kilka, z czego na ostatniej – zorganizowanej w nocy z 24 na 25 grudnia – polała się krew. Demonstracja zorganizowana przez działaczy PPS rozpoczęła się w kościele Bernardynów położonym w centrum miasta. Do początkowo nielicznej grupy maszerującej ulicą Lubelską przyłączały się coraz to nowe grupy ludzi. Krzyczano „Precz z caratem!”, śpiewano pieśni narodowe i rewolucyjne, strzelano z broni palnej na wiwat. Zaalarmowany o całym wydarzeniu rosyjski pułkownik Bułatow ściągnął posiłki wojskowe, sam zaś postanowił pertraktować z tłumem, licząc na to, że sama siła jego autorytetu przemówi demonstrującym do rozsądku. W pewnym momencie zdenerwowany nieskutecznością swojego apelu wdał się w szamotaninę z czołówką pochodu, w tym samym zaś czasie jeden z jego oficerów wydał rozkaz otwarcia ognia do tłumu. Padło kilkanaście strzałów, z dwóch stron zresztą, w wyniku czego zginęły trzy osoby: pułkownik Bułatow i dwoje demonstrantów.

Po tym wydarzeniu władze carskie nasiliły represje, aresztując wiele osób, w tym kilkunastu członków z miejscowego Komitetu PPS. Nie zapobiegło to krwawym wydarzeniom z następnego roku, które przejdą później do historii. Walka w radomskiej rewolucji przybierała różne formy. Najbardziej rozpowszechnionymi były strajki w fabrykach i demonstracje uliczne.

Strajk powszechny ogłoszono w Radomiu już w styczniu 1905 roku, po nadejściu wiadomości o strajku generalnym w Warszawie i Łodzi. Rozpoczęły go garbarnie i warsztaty kolejowe, o do 31 stycznia strajk objął już całe miasto. Walczono o 8 godzinny dzień pracy, zwiększenie płacy, solidaryzowano się ze strajkującymi robotnikami z innych okolic kraju, domagano się samorządu, polskich szkół, sądów, urzędów oraz swobody stowarzyszeń, słowa i druku.

31 stycznia o godzinie 12 w wyniku skoordynowanej akcji około 1500 robotników spotkało się na „Glinicach”, skąd ruszyli w kierunku śródmieścia. Zaalarmowano policję i wojsko. Miejscowy gubernator Szczyrowski postanowił uprzedzić bieg wydarzeń i wyszedł na spotkanie robotników, obiecując przekazać ich postulaty generał-gubernatorowi warszawskiemu oraz podjąć pertraktację z fabrykantami w celu realizacji przynajmniej niektórych postulatów pracowników. Wybrana na miejscu delegacja 50-ciu robotników miała pośredniczyć w przekazywaniu informacji między zainteresowanymi stronami. Niestety nic nie wskórano, miejscowe władze, widząc zresztą że sprawa wymyka się im spod kontroli, postanowiły rozwiązać problem siłą. 3 lutego rozgoryczeni i źli robotnicy sformułowali pochód z czerwonymi sztandarami, wznosząc okrzyki antyrządowe, śpiewając pieśni narodowe i rewolucyjne oraz strzelając z broni palnej. Wojsko próbowało rozbić demonstrantów na kilka grupek licząc na to, że rozejdą się do domów. Bezskutecznie, gdyż oddzielani od siebie robotnicy z powrotem się ze sobą łączyli. W efekcie tego dowódca wydał rozkaz użycia broni. Padły strzały, w efekcie czego 14 zostało zabitych, a około 50 rannych. Radom zaczął zapisywać swoją tragiczną kartę w rewolucji.

W następnym dniu podobne krwawe zajścia miały miejsce w Skarżysku. Odbiły się one zresztą szerokim echem w całym Królestwie Kongresowym. Carska żandarmeria wzmogła represje, aresztując wielu działaczy partii robotniczych.

W marcu i kwietniu rozpoczął się długotrwały strajk radomskich piekarzy. Zwycięski. Dla przerwania strajku prezydent Radomia zwołał w kwietniu konferencję właścicieli piekarń z robotnikami, dzięki której robotnicy zyskali podwyżki zarobków. Strajk został przerwany.

W przeciwieństwie do Warszawy, święto 1 maja w Radomiu minęło bardzo spokojnie. Świeża pamięć o dopiero co zabitych powstrzymywała przed akcjami, które mogły doprowadzić do kolejnych ofiar. W dniu tym nie zorganizowano manifestacji, choć atmosfera była podniosła. Wszystkie fabryki i warsztaty wstrzymały pracę. W wielu punktach miasta zawieszono czerwone sztandary, uczczono pamięć tych, którzy w lutym stracili swe życie walcząc z caratem. Jedynym mocniejszym akcentem tego dnia było wysadzenie dynamitem przez nieznanych sprawców słupa z przewodami elektrycznymi, co spowodowało odcięcie światła na kilka godzin. Rozrzucono też kilkaset ulotek rewolucyjnych w języku polskim i hebrajskim (w mieście współpracował w akcjach rewolucyjnych z działaczami PPS żydowski Bund).

W czerwcu, po krwawych wypadkach w Łodzi, wybuchł w Radomiu strajk. Robotnicy pociągnęli za sobą część inteligencji i uczącą się młodzież szkół średnich. Wzburzenie robotników udzielało się też innym grupom społecznym, w tym chłopstwu. W lipcu przystąpili do strajku piekarze. Sytuacja stawała się dla władz groźna, zmuszone były uruchomić piekarnie wojskowe. W sierpniu zastrajkowali robotnicy fabryk oraz elektrowni, skutkiem czego został wstrzymany dopływ prądu, zamknięte sklepy i wstrzymano na pewien czas ruch kołowy. W ciągu kilku nocy miasto było oświetlane przy pomocy ognisk i pochodni.

Nowa fala strajków nadeszła w Radomiu jesienią, będąc odbiciem podobnych strajków w samej Rosji. Największy wzrost strajków przypadł na listopad i grudzień. Mnożyły się wiece mające charakter nie tylko ekonomiczny, ale i polityczny. 27 listopada 1905 roku na wiecu w sali resursy obywatelskiej w Radomiu brało udział około 700 osób. Byli to przeważnie robotnicy, czeladnicy i majstrzy wolnych zawodów. Wznoszono okrzyki – „Niech żyje” socjalizm! Niech żyje rewolucja!”. Śpiewano pieśni narodowe i rewolucyjne. Tak właśnie widzieli rewolucję 1905 roku robotnicy z Radomia. Nie jako jeszcze jeden zryw, powstanie narodowe, choć aspekt walki o niepodległość Polski miał w radomskiej rewolucji istotne znaczenie, ale jako walkę klas w ramach dążenia klasy robotniczej do wyzwolenia się z ucisku i wyzysku. Rewolucja 1905 roku była walką o upadek caratu, o całkowitą zmianę zastanej rzeczywistości. Walczono jednak nie tylko o odzyskanie własnego państwa, ale także o głębokie przemiany społeczne, które miały w nim później nastąpić. Wizja nowej sprawiedliwej Rzeczpospolitej, w której wszyscy jej obywatele są sobie równi, była istotnym motorem tej rewolucji. Mam wrażenie, że ów drugi aspekt rewolucji celowo jest dzisiaj pomijany przez większość historyków.

Dziś, kiedy ugrupowania prawicowe tak wiele mówią o budowie swojej IV Rzeczpospolitej warto przytoczyć słowa Stanisława Brzozowskiego – pisarza, filozofa, publicysty i krytyka literackiego z przełomu XIX i XX wieku, który sto lat temu w czasie wyborów do Dumy pisał: „Demokratyzm nasz jest czysto nominalny, brak mu najistotniejszej cechy – rzetelnego i bezpośredniego związku z pracą. Tradycji pracy społeczeństwo nasze nie posiada absolutnie. Nie zrozumieliśmy istoty zagadnień, postawionych przez historię nowoczesnym społeczeństwom”. Według najnowszych danych portalu www.praca.gov.pl w marcu 2005 roku oficjalna stopa bezrobocia w Radomiu wynosiła 28,1 proc., a w powiecie radomskim 34,6 proc, z czego ponad 85 proc. jest pozbawiona prawa do zasiłku. Ludzie pozbawieni środków do normalnej egzystencji, z dnia na dzień walczący o przetrwanie swoje i najbliższych w coraz większym stopniu popadają w marazm i niechęć do jakiegokolwiek działania nie tylko w sferze osobistej, ale może przede wszystkim w sferze politycznej. Są oni najlepszym dowodem na to, że bez mądrych i solidnie przestrzeganych praw socjalnych oraz prosocjalnej i proinwestycyjnej polityki państwa demokracja bardzo szybko zamienia się w oligarchię, z której korzyści czerpią jedynie nieliczni. Paradoks jednak polega na tym, że – tak jak sto lat temu – oni i tylko oni są kluczem do tego, by cokolwiek w polskiej polityce początku XXI wieku zmienić.

Tekst pochodzi z warsztatów "Przeciw Wyzyskowi i Biedzie. Radom, Polska, Europa dawniej i dzisiaj", które odbyły się 13-14 maja w Jedlni Letnisko.




Ten post był edytowany przez Sierp05: 28/01/2013, 13:55
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 28/01/2013, 15:48 Quote Post

Ktoś może wie jaki charakter miały starcia endecji z PPS-em w tym czasie (bo są wspominane w różnych źródłach , ale w czym to konkretnie się przejawiało ...) ? Może jakieś namiary na skany prasy z tamtego okresu ?

P.S. 1

W jaki sposób o wydarzeniach wypowiadali się ówcześni hierarchowie polskiego kościoła katolickiego ?

P.S. 2

Ciekawą sprawą jest stosunek władz PRL do Rewolucji 1905 r. Niby nadawała się na sztandary i pamięć o niej powinna być wszechobecna ale mam wrażenie, że jednak temat był nie do końca eksponowany, albo tak raczej lokalnie. Czyżby chodziło o fakt, że z tymi wydarzeniami łatwo było skojarzyć Piłsudskiego ?

Ten post był edytowany przez szczypiorek: 28/01/2013, 15:50
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Sierp05
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 70
Nr użytkownika: 81.107

Zawód: BANITA
 
 
post 28/01/2013, 17:04 Quote Post

Właściwie starć to nie było, tylko skrytobójcze mordy.Wobec ok 800 bojowców różnych grup lewicowych tych kilkunastu bojówkarzy nie mogło wiele zdziałać, wszystko skończyło się w 1906 kiedy OB PPS wysadziła budynek w którym mieszkali członkowie NZR.


QUOTE
Strajk powszechny styczeń-luty 1905 r.
            W Łodzi już 26 stycznia rozpoczął się strajk, który objął cały łódzki okręg przemysłowy. Dzień później odeszło już od maszyn około 70 tys. robotników, do których przyłączyli się rzemieślnicy, tramwajarze, dorożkarze, kolejarze, drukarze, sprzedawcy oraz inni pracownicy. Zamknięto sklepy, restauracje, teatry, przestały wychodzić gazety. W sobotę 28 stycznia w Łodzi strajkowało już 100 tysięcy osób. Domagali się oprócz poprawy warunków pracy swobód demokratycznych, wyborów do Dumy Państwowej, zaprzestania rusyfikacji, zniesienia cenzury oraz autonomii narodowej dla Królestwa Polskiego.
Wystąpienia robotników poparły przede wszystkim partie socjalistyczne: PPS, Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy oraz żydowski Bund.
            Początkowo demonstracje przebiegały spokojnie. Ulicami miasta przeciągały wielotysięczne manifestacje i pochody robotnicze. Na ulicach i placach odbywały się liczne zebrania i wiece, na których socjaliści wygłaszali przemówienia i rozdawali ulotki. Policja bez użycia broni rozpędzała zgromadzenia. Do zaostrzenia sytuacji doszło 1 lutego, kiedy wojsko zaatakowało robotników przed fabryką Heinzla    i Kunitzera na Widzewie.
Na szosie Rokicińskiej zbudowano barykadę, aby zabezpieczyć się przed szarżą kozaków. Była to pierwsza wzniesiona w Łodzi barykada w trakcie rewolucji. W tym samym dniu doszło do starć wielotysięcznych tłumów robotniczych z siłami porządkowymi przed zakładami  L. Geyera oraz na Górnym  i Wodnym Rynku. W okresie stycznia i lutego zginęło 19 osób a 42 zostały ranne..

Manifestacje majowe
            Nowa fala protestów rozpoczęła się 1 maja. W tym dniu strajkowało 30 tys. robotników. Teraz przywództwo objęły partie socjalistyczne. To ich członkowie przygotowywali ulotki, broszury i odezwy, organizowali pochody i wiece, oraz koordynowali przebieg walk ze służbami porządkowymi. W dniu 26 maja odbył się uroczysty pogrzeb Jana Grabczyńskiego, robotnika zastrzelonego przez kozaków przed zakładami Grohmana. W pogrzebie wzięło udział około 50 tys. Łodzian. Był to pierwszy tak uroczysty pogrzeb robotnika poległego podczas rewolucji. Do połowy czerwca codziennie strajkowało 15-30 tys. robotników. W tym okresie mocno akcentowali swoje prawo do swobody działania w fabrykach.

Manifestacja robotnicza
Powstanie czerwcowe
            W niedzielę 18 czerwca w lesie łagiewnickim odbywała się majówka zorganizowana przez socjalistów. Wieczorem na Starym Mieście wracających robotników zaatakowali kozacy i dragoni. W trakcie walki zginęło 5 osób.  W  dwa dni później pogrzeb ofiar zamienił się w wielką manifestację polityczną (50 tys. demonstrantów). Dzień później odbyła się manifestacja ponad 70 tys. osób. Na zbiegu ulic Piotrkowskiej, Karola i Pustej (Żwirki i Wigury), kozacy zaatakowali tłum. Zginęło 21 osób. W odpowiedzi na ten mord partie rewolucyjne proklamowały strajk powszechny. Od samego rana 22 czerwca zaczęły się napady na policjantów i żandarmów. Walki skoncentrowały się na ulicach : Wschodnia ?Południowa (Rewolucji 1905 r.) ? Średnia (Pomorska) ? Nowy Rynek (Plac Wolności). Wieczorem tego dnia na ulicach: Wschodnia, Południowa i Średnia stanęły pierwsze barykady. Następny dzień przyniósł nasilenie walk ludności z siłami porządkowymi. W tym dniu wszystkie fabryki i warsztaty były zamknięte. Od samego świtu budowano w mieście barykady. Tworzono je z: wozów od śmieci, kamieni wyrwanych z jezdni, płyt chodnikowych, beczek, skrzyń, mebli itp. W Łodzi 23 czerwca (piątek) zbudowano ponad 100 barykad. Tylko nieliczni obrońcy byli uzbrojeni w rewolwery i zdobyczną broń. Jednak z okien i dachów domów rzucano na szturmujących kamienie, cegły, sztaby żelazne. Większość barykad została zburzona już po kilku godzinach. Najzacieklejsze boje toczyły się na skrzyżowaniu Wschodniej i Południowej (Rewolucji 1905 r.) oraz przed fabryką K. Scheiblera  i  I. Poznańskiego, przy parku Źródliska, gdzie walka trwała do późnej nocy. W dniu 24 czerwca padły ostatnie barykady w parku Źródliska i na ulicy Wschodniej.  W wyniku walk zginęło 151 osób a 234 były ranne. W tym dniu car Mikołaj II podpisał ukaz o wprowadzeniu      w Łodzi i powiecie stanu wojennego. W oparciu o ten dokument rozpoczęły się represje wobec ludności Łodzi. Walki został potępiony przez Kościół i partie prawicowe działające na terenie miasta.

Sto tysięcy strajkujących
            Wzmożone represje w warunkach stanu wojennego spowodowały na przeszło trzy miesiące poważne osłabienie wystąpień robotniczych. W dniu 30 września  zastrzelono w tramwaju fabrykanta Juliusza Kunitzera. Dopiero z nastaniem października ruch rewolucyjny zaczął w Łodzi odżywać na nowo. Pierwsi prace porzucili, kolejarze do których przyłączyli się załogi niektórych fabryk. Sytuacja rozwijała się bardzo szybko i 30 października na ulice Łodzi wyszło ponad 100 tys. ludzi (robotnicy, dziennikarze, aktorzy, pracownicy poczty). Sytuacja ta trwała do stycznia 1906 r. Teraz codziennym zjawiskiem stały się rewizje i aresztowania w zakładach oraz aresztowania członków partii socjalistycznych i organizatorów demonstracji. Jedna robotnicy nie zamierzali się poddać i co jakiś czas podejmowali akcje protestacyjne w obronie warunków pracy płacy.
            Rewolucja 1905-1907 zakończyła się przegraną. Jednak dokonała wiele nieodwracalnych zmian i przeobrażeń w świadomości społeczeństwa. W orbitę życia politycznego zostali wciągnięci niemal wszyscy mieszkańcy miasta, zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy zmian politycznych i społecznych. W okresie lat 1905-1907  Łódź wysunęła się na czoło ośrodków narodowych na ziemiach polskich obok Krakowa i Warszawy. Zadecydowała o tym nie tylko walka ekonomiczna i społeczna, ale również narodowowyzwoleńcze wystąpienia przeciwko carskiemu zaborcy.
Rafał Niewczas ?historyk


http://www.historialodzi.obraz.com.pl/rewo...a-1905-w-lodzi/
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej