Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Zapomniana rewolucja 1905 roku,
     
septimanus79
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.047
Nr użytkownika: 62.287

Zawód: geofizyk
 
 
post 9/12/2013, 9:47 Quote Post

prof. Feliks Tych w rozmowie "Rewolucja 1905 roku to początek nowoczesnej polityki" stwierdza : "rewolucja 1905 roku w jakimś sensie przygotowała społeczeństwo do powstania niepodległego państwa polskiego. Państwa, podkreślmy to, demokratycznego i pod tym względem będącego przeciwieństwem caratu, przeciwko któremu w 1905 roku tak masowo wystąpiono. Oczywiście wtedy nikt tak tego nie postrzegał. Kto mógł przypuszczać, że za niespełna dekadę wybuchnie wojna, w której naprzeciwko siebie staną zaborcy i…wszyscy trzej poniosą klęskę? Zaczęła się jednak kształtować, i to w przyspieszonym tempie, kultura polityczna, która później pomagała tworzyć infrastrukturę polityczną niepodległej Polski. To wówczas narodziły się i umocniły w Królestwie masowe ruchy społeczne, na bazie których powstaną później ogólnopolskie partie polityczne. Pojawiła się też grupa liderów politycznych, zarówno na najwyższym szczeblu, jak i tych lokalnych, w poszczególnych ośrodkach.". Tych jednocześnie zauważa, że mimo jej znaczenia rewolucja ta została w III RP nieomal całkowicie wymazana ze świadomości społecznej i na zakończenie rozmowy postuluje : "Myślę, że dzisiaj naszym obowiązkiem jest przypominanie ludzi z tamtych lat, ludzi, którzy często nadawali ton tym niezwykłym wydarzeniom. Za mojej młodości, zaraz po wojnie, Żeromski wciąż był dla nas, wówczas gimnazjalistów, pisarzem, którego się chłonęło. Czytało się go tak, by nic nie uronić z jego słów. A kto dziś czyta Żeromskiego? Kto pamięta dziś o Okrzei? Montwiłł-Mireckim? Albo, z drugiej strony, o Marchlewskim, Krzywickim i wielu, wielu innych? Powinniśmy dążyć do zmiany tej sytuacji.". Prawicowa narracja historyczna to obecnie narracja hegemoniczna. Manipuluje ona obrazem dziejów Polski zgodnie z duchem neoendeczczyzny. Czas zbudować narrację zrównoważoną.

Fragmenty rozmowy:

"Kamil Piskała: Jak moglibyśmy ocenić rewolucję 1905 roku na tle powstań narodowych, organizujących nasze wyobrażenia o czasach zaborów?

Feliks Tych: Tym, co należy wysunąć na pierwszy plan w wydarzeniach 1905 roku, czymś szczególnym, była aktywizacja szerokich mas społecznych, na skalę nieznaną wcześniej w historii Polski. Bo gdyby zestawić liczbę uczestników wystąpień antycarskich w czasie rewolucji 1905 roku z liczbą walczących w czasie powstania listopadowego czy styczniowego, to różnica między nimi jest ogromna. Liczba ludzi zaangażowanych w walkę w 1905 roku, w ten czy w inny sposób, wielokrotnie przewyższa liczbę uczestników powstań. Nie była to zazwyczaj walka zbrojna, chociaż i takie przypadki się zdarzały, zwłaszcza ze strony PPS, podejmującej ataki na transporty pieniędzy (tak zwane ekspropriacje) czy na rosyjskich żołnierzy i funkcjonariuszy Ochrany. Szczególnie ważne były te akcje, które służyły zdobyciu pieniędzy – chciano je spożytkować na zakup broni dla robotników, by mogli walczyć niemal jak równy z równym z rosyjskimi żołnierzami. SDKPiL nie popierała takich akcji, ale to nie znaczy, że jej działacze nie konfrontowali się zbrojnie z władzą. Oprócz tego miały miejsce także spontaniczne odruchy buntu przeradzające się w walkę zbrojną. Największym tego typu wydarzeniem były krwawe walki barykadowe w Łodzi w czerwcu 1905 roku.
Mobilizacja, aktywizacja polskiego społeczeństwa odbyła się na nieznaną dotąd skalę. Tyle warstw społecznych włączyło się w ten ruch, oczywiście każda ze swoimi postulatami, że trudno szukać precedensu w poprzedzającej tę rewolucję historii.
Poza tym był to pierwszy zryw wolnościowy w porozbiorowej Polsce, którego zakończenie nie oznaczało pogorszenia sytuacji Polaków. Wręcz przeciwnie, doprowadzono przecież na przykład do tego, że w prywatnych szkołach można było nauczać w języku polskim, w Dumie zasiedli polscy posłowie, pojawiły się możliwości tworzenia organizacji społecznych i zelżała cenzura. To były naprawdę duże i odczuwalne zmiany.

Początek nowoczesnej polityki?

Tak, to dobre określenie. Według mnie rewolucja 1905 roku zapoczątkowała nowożytne prądy polityczno-społeczne już na szeroką, masową skalę. Skalę, jakiej Polska nigdy wcześniej nie znała. W tym sensie był to przełom.

No właśnie – przełom, ale jakby… niezauważony?

Niestety, w Polsce często narracja historyczna jest traktowana jak coś na kształt szwedzkiego stołu. Każdy podchodzi, ogląda i bierze z niego, co mu się podoba. Historia jest jednak bardzo złożona i rzadko zdarza się, że interpretacja, którą proponuje rzetelny historyk, zaspokaja oczekiwania jakiejś grupy politycznej czy ludzi stojących u władzy. Z perspektywy historyka trzeba powiedzieć, że to niesłychanie ważne wydarzenie, pierwszy w historii Polski zwrot w stronę nowoczesnej polityki, w stronę masowego zaangażowania społecznego, jest w dominującej narracji marginalizowane. Po rewolucji 1905 roku nie ma prawie w ogóle śladu w świadomości historycznej społeczeństwa! Przywiązujemy wagę do drobnych, nieistotnych epizodów, a pomijamy całkowicie sprawę rewolucji 1905 roku, która miała ogromne znaczenie dla społeczeństwa jako całości. Bo pamiętajmy, że doświadczenie rewolucji było wspólne, choć oczywiście nie takie samo, zarówno dla inteligencji, jak i dla robotników, chłopów, ale też dla burżuazji i ziemian.

Skoro więc rewolucja 1905 roku to wydarzenie kluczowe dla zrozumienia całej polskiej historii XX wieku, to co takiego się stało, że pamięć o niej została zupełnie zatarta, a to wydarzenie niemal zupełnie nie funkcjonuje w świadomości społeczeństwa?

Myślę, że rewolucję 1905 roku wypchnięto z pamięci społecznej w dużej mierze dlatego, że był to splot wydarzeń niezwykle skomplikowanych i trudnych do jednoznacznej interpretacji. W odniesieniu do tej rewolucji wcale niełatwo ferować wyroki; jest w niej dużo więcej barw, nie tylko czerń i biel. Starły się wtedy różne siły, różne grupy i różne postulaty, których nie da się ocenić krótkim stwierdzeniem, że jedni mieli całkowitą rację, a reszta po prostu się myliła. Sądzę także, że do zbiorowej amnezji w odniesieniu do 1905 roku przyczyniło się i to, że w tym rozkołysaniu polskiego społeczeństwa największy udział miała lewica. To jest fakt bezsporny. Tymczasem wiemy, w jaki sposób mówi się obecnie o historii polskiej lewicy: albo prezentuje się ją w sposób skrajnie uproszczony, czasami wręcz groteskowy i niespełniający standardów zwyczajnej uczciwości, albo też się na jej temat milczy. Oczywiście trochę przejaskrawiłem, chodzi mi jednak o to, żeby mocno tutaj wyartykułować problem z prezentowaniem skomplikowanych dziejów polskiej lewicy.

Bez rewolucji 1905 roku obraz polskiej historii jest niepełny.

Krótko mówiąc, sądzę, że pominięcie rewolucji 1905 roku i jej roli w unowocześnieniu polskiego życia politycznego jest właściwie rodzajem kłamstwa historycznego. To ciekawe, że największe kłamstwa są efektem milczenia."

"Wróćmy jednak jeszcze do 1905 roku i do endecji, która po manifeście październikowym zajęła bardzo ciekawą pozycję. To sprawa nie do końca zrozumiała, ale chyba najważniejsza dla zrozumienia losów narodowej demokracji co najmniej do 1939 roku.

Roman Dmowski, bo to zdecydowanie on nadawał ton polityce endecji, miał wówczas wielu zwolenników. Otaczali go ludzie podzielający jego poglądy, mocno zaangażowani w ich rozpowszechnianie. W początkowym okresie rewolucji endecja odegrała pewną rolę, nazwijmy ją, pozytywną. Tak się złożyło, że lewica nie miała żadnych kontaktów z Kościołem, z klerem. To było istotne szczególnie na terenach wiejskich. Tymczasem endecy w okresie rewolucji bardzo blisko współpracowali z klerem. To też charakterystyczne: w latach rewolucji endecja niesamowicie się umocniła, a niektóre ówczesne wybory rzutowały na politykę tej formacji przez długie lata. Początkowo jednak endecja znalazła sobie miejsce w tym ogromnym, szerokim ruchu, który wybuchł w styczniu 1905 roku. Z czasem jednak endecy przełożyli to powodzenie na język ostrej walki politycznej, przede wszystkim walki z lewicą i walki z Żydami. Trzeba powiedzieć, że pozycja endecji nie była statyczna. Ich postawa ulegała ewolucji, często wymuszonej sytuacją.
W 1905 roku endecja uzyskała – i to jest rzecz bardzo ważna – mimo wszystko większą klientelę polityczną niż partie socjalistyczne. Ułatwił to także nierówny rozkład represji. Oczywiście zdarzały się też aresztowania narodowców, ale główny nacisk kładziono na zwalczanie lewicy. To było naturalne, ponieważ Rosjanie wiedzieli, że ta lewica – a szczególnie najbardziej radykalna SDKPiL – jest nastawiona na współpracę z rosyjskimi rewolucjonistami.
Ale rewolucja to przecież nie tylko endecja. Wręcz przeciwnie. W 1905 roku po raz pierwszy na szerszą skalę wystąpiły organizacje robotnicze. Tego zresztą narodowcy szczególnie się bali. Przedtem robotnicy tworzyli kółka, nieliczne grupy, a nagle, w ciągu kilku miesięcy, liczebność tych organizacji zaczęła iść w tysiące. Niestety, okazało się, że była to dosyć krucha konstrukcja. Represje porewolucyjne podjęte energicznie przez władze carskie doprowadziły do tego, że przy partiach socjalistycznych, czyli obydwu frakcjach PPS, SDKPiL i Bundzie, zostało bardzo niewiele osób. Ten ruch został przez carat z całą bezwzględnością spacyfikowany. Udało się jednak zachować, jak mówiono wówczas, legendę, a także, co szczególnie ważne, pewne struktury i sieci kontaktów, które przetrwały aż do czasów międzywojennych i odegrały wtedy niemałą rolę.

(...)

Jednym ze sposobów dzielenia poruszonego przez rewolucję społeczeństwa, po który sięgała władza carska, była figura Żyda-rewolucjonisty. Próbowano dowieść, że winę za wszelkie zło ponoszą Żydzi, którzy opanowali kierownictwa partii socjalistycznych i próbują burzyć spokój społeczny, aby osiągnąć swoje cele. Pod tym względem carat znalazł sojusznika w endecji. Czy możemy dziś ocenić, jakie znaczenie w tłumieniu rewolucji miał ten odgórny, stymulowany przez władze antysemityzm?

Problematyka żydowska już przed rewolucją miała duże znaczenie w życiu Rosji i była jednym z problemów, któremu poświęcano wiele uwagi w publicystyce. Żydzi odgrywali znaczną rolę w różnych podziemnych organizacjach antycarskich, o czym zawsze przypominali antysemici różnego autoramentu. Obsesja antyżydowska królowała też na dworze carskim. W Królestwie było jednak nieco inaczej.
Antysemityzm nie pojawił się w 1905 roku, ale właśnie wtedy, za sprawą endecji, stał się jednym z istotnych elementów dzielących społeczeństwo pod względem politycznym. Po raz pierwszy antysemityzm został wykorzystany na taką skalę jako jeden z kluczowych elementów programu liczącego się stronnictwa i narzędzie w walce o przychylność klienteli politycznej.
W 1905 roku endecja pokazała swoją antysemicką twarz i nie ma sensu udawać, że było inaczej, pudrować rzeczywistości. Trzeba to powiedzieć krótko i stanowczo.
Natomiast Rosjanie w Królestwie znacznie mniej interesowali się sprawami żydowskimi. Nie czuli się nimi zagrożeni, i choć co jakiś czas w miastach pojawiały się pogłoski o zbliżającym się pogromie czarnej sotni, to antysemickie rozruchy nie przyjęły takich form i rozmiarów, jak w rdzennie rosyjskich guberniach Cesarstwa.
W Królestwie można było rozpoznać dwa rodzaje antysemityzmu. Pierwszy był oparty o elementy religijne: „bo Żydzi są innej wiary i zamordowali Jezusa”. Taka mniej więcej byłaby linia argumentacji. Drugi, zdecydowanie wtedy słabszy i w zasadzie dopiero w Polsce międzywojennej zyskujący większe znaczenie, to antysemityzm o podłożu rasowym, którego najskrajniejszą formą na gruncie niemieckim był nazizm. Ale to, jak powiedziałem, w 1905 roku nie było szczególnie widoczne. W Polsce dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym część skrajnej prawicy pójdzie w tę stronę.
W 1905 roku Narodowa Demokracja ukazała się w zupełnie innym świetle niż przed rewolucją. Jej antysemityzm stał się bardzo wyraźnie widoczny i… okazał się też jednym z elementów cementujących jej przymierze z klerem. Taki stan utrzymywał się bardzo długo; żadna inna partia nie posiadała przywileju otrzymywania pochwał z ambony.

W 1905 roku ukształtował się podział polskiej sceny politycznej, który pozostał aktualny w zasadzie do 1939 roku, a może nawet dłużej. Mam wrażenie, że chyba w tym obszarze trzeba by szukać jednej z głównych przyczyn słabości formacji liberalnych w polskiej polityce w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Bo postępowa demokracja, jak określali się wtedy królewiaccy liberałowie, mimo obiecujących początków ostatecznie tę rewolucję przegrała. Tym samym mocno ograniczyła swoje szanse na zajęcie trwałej pozycji w polskim życiu politycznym. Co zadecydowało o tej klęsce?

Mówiąc najprościej, było ich po prostu za mało! Było ich za mało i mieli zbyt małe wpływy w społeczeństwie. Z jednej strony było to ugrupowanie o dość elitarnym charakterze, silne dzięki pojedynczym osobowościom, znanym nazwiskom i świetnym piórom. Dlatego w momencie gwałtownego umasowienia polityki stało raczej na straconej pozycji. Z drugiej zaś strony, na co też trzeba zwrócić uwagę, postępowa demokracja nie miała w zasadzie żadnego dostępu do rządu. Monopol na to mieli endecy, i choć często ironizowano, że „wycierają ministerialne przedpokoje”, to jednak czerpali z tych kontaktów pewne korzyści. Natomiast postępowa demokracja była stosunkowo nieliczną grupą inteligencką szlachetnych często ludzi, która nie bardzo umiała znaleźć formułę działania w tych warunkach. Inna sprawa, czy w ogóle było to możliwe, czy z tego tortu, którym podzieliły się endecja i partie socjalistyczne, można było jeszcze uszczknąć coś dla siebie."

Ten post był edytowany przez septimanus79: 9/12/2013, 10:23
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
septimanus79
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.047
Nr użytkownika: 62.287

Zawód: geofizyk
 
 
post 9/12/2013, 10:16 Quote Post

Przypomnijmy też fragment tekstu Michała Gauzy "Barykady, z których możemy być dumni":

"Gdy młodzież omawia w szkole Wesele, nikt nie mówi jej, że inne z dzieł Wyspiańskiego, Wyzwolenie, było inspiracją dla powstańców-rewolucjonistów z lat 1905–1907, którzy pod zaborami walczyli o wyzwolenie społeczne i narodowe – także, a może i przede wszystkim w przemysłowej Łodzi. Tak, Łódź to miasto rewolucji.

W latach 1905–1907 w Królestwie Polskim w buncie przeciwko caratowi wzięło udział więcej osób niż łącznie w powstaniu listopadowym i styczniowym.

Nie były to typowe działania zbrojne – nie mieliśmy wojska, broni było jak na lekarstwo, a prymu nie wiodła szlachta, ale masy robotników, chłopów i uczniów ze zrusyfikowanych szkół. Czyli ci, którym pod zaborami było najgorzej. Nie tylko jednak zaborca był wrogiem, bo mówimy przecież o rewolucji, a nie tylko o powstaniu. Ludzie pragnęli przede wszystkim poprawy losu: zniesienia ucisku obszarników (posiadaczy wielkich majątków ziemskich) oraz fabrykantów; chcieli dobrych warunków pracy i godnego życia.

W Królestwie Polskim przeciętnie pracowało się od 10 do 12 godzin, a często nawet do 14 godzin dziennie, w zamian za mizerną pensję. Standardy pracy były koszmarne, a warunki życia nie do zniesienia. Ekonomista Stanisław Kempner pisał w 1905 roku, że skala wyzysku polskich pracowników była jedną z najwyższych w Europie. Od 1904 roku panował kryzys ekonomiczny i nędzę pogłębiał wzrost cen artykułów spożywczych i przemysłowych. Mieliśmy z jednej strony mnóstwo ludzi na bruku, z drugiej – przepracowanych robotników oraz dzieci w zakładach pracy. Przeciętna łódzka robotnica rodziła ponad 9 razy, a z setki noworodków przeżywało tylko 60. Sam Aleksy Rżewski, pierwszy prezydent Łodzi w II RP, rozpoczął pracę w łódzkiej przędzalni, jak miał 12 lat.

Nie dziwi więc, że wśród postulatów robotniczych z lat 1905–1907 znalazły się m.in. zakaz zatrudniania dzieci do lat 16, zakładanie i rozwijanie szkolnictwa oraz bibliotek fabrycznych. W Łodzi na ulicę wyszło ponad 70 tysięcy ludzi, żądając ośmiogodzinnego dnia pracy, ubezpieczenia od wypadków, powszechnych emerytur, bezpłatnego leczenia robotników i ich rodzin, bezpłatnej szkoły (czteroklasowej w wariancie minimalnym) z polskim językiem wykładowym, prawa do czternastodniowego urlopu w roku oraz możliwości współdecydowania o losach zakładu pracy (np. prawa do odwołania „nieludzkich i niesumiennych przełożonych”, wyboru lekarzy, majstrów i urzędników). Miasto liczyło wtedy ok. 350 tysięcy mieszkańców, więc skala protestów była niespotykana: odliczając dzieci, rosyjską administrację czy osoby starsze, strajkował prawie każdy zdolny do pracy.

Fabrykanci na żądania reagowali różnie; niektórzy, choć niewielu, zgadzali się na kompromis, ale nie zawsze go dotrzymywali. Przemysłowcy potrafili zamykać zakłady, licząc na to, że bieda i głód zmusi pracowników do rezygnacji z postulatów. Często uciekali się do terroru, pomocy wojska i policji. Jak wspomina Franciszek Joachimiak, założyciele Widzewskiej Manufaktury – Heinzel i Kunitzer – otoczyli fabrykę wojskiem i w ten sposób zmusili protestujących do pracy. Podobnie sterroryzowano pracowników gazowni łódzkiej podczas strajku powszechnego w styczniu 1905 roku."

Ten post był edytowany przez septimanus79: 9/12/2013, 10:17
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Jaum
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.329
Nr użytkownika: 76.075

 
 
post 9/12/2013, 11:47 Quote Post

Wyciągu z "dzieł" Krytyki Politycznej ciąg dalszy ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.970
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 9/12/2013, 11:58 Quote Post

Ciekawy temat, szczególnie w kontekście kształtowania się obozu endeckiego.

Część dotycząca PPS i SDKPiL zawsze miała swoje miejsce w literaturze historycznej, PRL akceptował rewolucję 1905 jako element swojego "dziedzictwa". Trochę trudno więc mówić o całkowitym wyparciu - po prostu w III RP odwrót od poglądów lewicowych w naturalny sposób ograniczył zainteresowanie rewolucją.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
adambal21
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 123
Nr użytkownika: 82.519

 
 
post 9/12/2013, 12:17 Quote Post

No cóż za to polska prawica nie popisała się, nacjonaliści-solidaryści z NZR zajmowali się strzelaniem do socjalistów, anarchistów, mariawitów i Żydów. O endecji było już sporo powiedziane w wywiadach. Stronnictwo Polityki Realnej to ugodowcy-lojaliści wierni caratowi. Fabrykanci i ziemiaństwo konserwatywne wysyłało listy wiernopoddańcze. Hierarchowie katoliccy tropili spiski żydowskie, masońskie, socjalistyczne, mariawickie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Reznow45
 

Sztabskapitan
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.232
Nr użytkownika: 64.951

Kuba
 
 
post 9/12/2013, 17:37 Quote Post

A co mieli robić? Może kolejne śmieszne powstanie? Znowu topić Królestwo we krwi? Akurat Endecja starała się rozwiązać sytuację dyplomatycznie, rozmowami a nie zamieszkami i rewolucją. Chyba nie myślicie że jakiś bunt powiódłby się? Po Polsce zostałyby jakieś pogorzeliska.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
alfons00
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 72
Nr użytkownika: 84.010

Zawód: BANITA
 
 
post 17/12/2013, 11:52 Quote Post

Masę ciekawych faktów dotyczących rewolucji 1905 min. o sytuacji ludu pracującego czyli robotników fabrycznych, robotników rolnych, ich relacjach z fabrykantami

QUOTE
Solidarność robotnicza a solidarność fabrykanta z księdzem, czyli fragment wspomnień Henryka Bitnera:

"W końcu 1904 roku robotnicy fabryki Szajblera*, niezadowoleni z bardzo niskich zarobków, zwrócili się do Szajblera z żądaniem podwyżki płac. Butny i cyniczny fabrykant odpowiedział swoim białym niewolnikom, że tak dobrze jak u niego nie mają robotnicy nigdzie, gdyż piją białą kawę z cukrem, chodzą w butach zamiast w trepkach drewnianych. W odpowiedzi fabrykantowi robotnicy zaprzeczyli jego słowom zapewniając, że piją tylko czarną i gorzką kawę, jedzą kartofle, ponieważ ich zarobek nie starczy na kupno chleba. A gdy Szajbler oświadczył, że on fakty te sprawdzi, robotnicy umówili się, aby następnego dnia nikt z robotników nie przynosił chleba i białej słodkiej kawy oraz nikt do pacy nie przyszedł w obuwiu.

Istotnie następnego dnia Szajbler wraz z dyrektorami stanęli przy wejściu do fabryki i zaglądali robotnikom do baniek, a nawet próbowali kawy. Robotnicy rzucone hasło wykonali i każdy z nich miał tylko czarną i gorzką kawę i kartofle, a zamiast obuwia trepki drewniane. Robotnicy mieli złudzenie, że kapitalista-wyzyskiwacz zlituje się nad ich nędzą. A gdy złudzenia ich okazały się tylko złudzeniami, gdyż fabrykant ani na grosz zarobku nie podwyższył, robotnicy sądząc, że wszystkiemu winien jest dyrektor, umówili się i gdy ten pokazał się na sali fabrycznej, rzuciły się na niego robotnice, narzuciły mu na głowę gałgan, pobiły czółenkami, po czym wsadzono go na taczkę i wywieziono za bramę fabryki


http://rewolucja1905.pl
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.970
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 17/12/2013, 12:13 Quote Post

Słowem - robotnicy umówili się, że oszukają fabrykanta, po czym kiedy zorientował się, że go robią w konia, pobili go?
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Beukot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.470
Nr użytkownika: 16.122

Stopień akademicki: dla przyjaciol: megi
 
 
post 17/12/2013, 12:19 Quote Post

Po czym wnosisz, że faktycznie pili kawę z cukrem i mieli te buty. Pewnie było tak jak dzisiaj, że mieli tylko niektórzy. I tak jak dzisiaj polski fabrykant sprawdziłby pensję menadżera na produkcji i stwierdził, że przecież źle na tej produkcji nie zarabiają.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.970
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 17/12/2013, 12:29 Quote Post

Wnoszę po tym, że się umówili że przyjdą bez butów i z czarną kawą. rolleyes.gif

Oczywiście, że nie wszyscy te buty i tą kawę z cukrem mieli - zajście pokazuje głównie, że strona robotnicza w ogóle nie była gotowa do rozmowy z fabrykantem, a braki w organizacji próbowali nadrobić cwaniactwem rodem z czworaków.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Beukot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.470
Nr użytkownika: 16.122

Stopień akademicki: dla przyjaciol: megi
 
 
post 17/12/2013, 12:35 Quote Post

Wow. Cwaniactwo takie z czworaków. Wow. Fabrykanci tacy w porządku. Wow.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.970
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 17/12/2013, 12:45 Quote Post

A kto powiedział, że fabrykanci w porządku?

Robotnicy też dali się (wrednemu, a jak) fabrykantowi zrobić w konia. Przyjęli jego reguły gry, to znaczy dyskusję o butach i kawie, zamiast konkretów o płacach, czasie i warunkach pracy czy choćby o jakiś rzeczowych bonusach.

Ale trudno, bywa. Czy rozwinęli temat, żeby załatwić tą białą kawę i buty tym którym ich brakuje? Nie, urządzili zamiast tego street performance, w którym przyszli bez butów i ze specjalnie przygotowaną gorzką kawą. Szkoda, że spódniczek z trawy nie zrobili. I wcale się nie krygują, że to pozoracja - przecież ich sprawa jest słuszna, więc im wolno. A kiedy ktoś fabrykantowi doniósł, że to zmyła, to przeszli do czynów...

Jeszcze raz - całe zdarzenie pokazuje dużo bardziej problemy z samoorganizacją robotników, niż jakąś szczególną butę czy wredność fabrykanta.

Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 17/12/2013, 12:46
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Beukot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.470
Nr użytkownika: 16.122

Stopień akademicki: dla przyjaciol: megi
 
 
post 17/12/2013, 15:02 Quote Post

QUOTE(Baszybuzuk @ 17/12/2013, 12:45)
Jeszcze raz - całe zdarzenie pokazuje dużo bardziej problemy z samoorganizacją robotników, niż jakąś szczególną butę czy wredność fabrykanta.

W sumie nieuniknione - ruchy robotnicze były wszak nieporównywalnie bardziej demokratyczne (ze wszystkimi wadami).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
septimanus79
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.047
Nr użytkownika: 62.287

Zawód: geofizyk
 
 
post 18/12/2013, 9:19 Quote Post

na portalu Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostepna jest darmo ksiazka "Rewolucja 1905. Przewodnik Krytyki Politycznej" w wersji elektronicznej.

Ten post był edytowany przez septimanus79: 18/12/2013, 9:23
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
alfons00
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 72
Nr użytkownika: 84.010

Zawód: BANITA
 
 
post 18/12/2013, 14:28 Quote Post

Polecam starszy artykuł o przyczynach rewolucji 1905

QUOTE
O rewolucji 1905 roku na ziemiach polskich wiele się mówi traktując ją jako jeden ze zrywów narodu polskiego z okresu zaborów walczącego z caratem o odzyskanie swojej państwowości. Uparcie pomija się natomiast ekonomiczno-socjalne cele tej rewolucji tak jak gdyby one nie istniały, albo były drugorzędne w stosunku do nadrzędnego celu jakim miała być walka o niepodległość. Inni z kolei autorzy, wychodzący poza sztywne opracowania historyczne, nie dostrzegają związków pomiędzy sytuacją ludzi pracy najemnej i bezrobotnych sto lat temu oraz tych samych grup społecznych dzisiaj. Przedstawiając wydarzenia rewolucyjne sprzed stu lat w Radomiu, przyczyny protestów, postulaty robotników i program reprezentujących ich partii pragnę udowodnić, że oba spojrzenia są błędne.


http://www.lewica.pl/index.php?id=9741


QUOTE
Wspominanie o wydarzeniach roku 1905 jest kłopotliwe między innymi dla kościoła katolickiego. Instytucja ta wykreowała się na bezkompromisowego obrońcę polskości, ostoję patriotyzmu oraz troski o los zwykłych ludzi. Tymczasem wystarczy spojrzeć na rolę, jaką odegrał kościół w roku 1905 aby obalić wszystkie te mity. Wystąpił on w zgoła odmiennej roli. Gdy w Łodzi i Warszawie wybuchły strajki, hierarchowie niemal od razu nakazali księżom łagodzenie nastrojów społecznych. Z ambon wzywano do podporządkowania się władzy carskiego zaborcy. Sam arcybiskup Wincenty Chościak – Popiel stwierdził że wina za krwawe zamieszki spada nie na armię carską, która wielokrotnie otwierała ogień do bezbronnych tłumów, ale na ruch socjalistyczny, wzywający do protestu. Robotnicy mieli, według kościoła, w ramach solidaryzmu społecznego, zjednoczyć się z pracodawcami i znosić niedolę, oczekując nagrody w niebie.[...]


Narodowa Demokracja występowała też przeciwko ruchowi robotniczemu. Z jej szeregów wywodzili się twórcy Narodowego Związku Robotniczego. Organizacja ta miała odciągnąć robotników od socjalistów. Gdy plan się nie powiódł, posuwała się do organizowania grup łamistrajków czy nawet ataków na demonstracje lewicy[..]

Rzewuscy czy Zamojscy, gdy tylko w ich majątkach wybuchały protesty chłopskie od razu wzywali na pomoc władze carskie. W licznych listach do władz Królestwa domagali się przysłania wojska i zbrojnej rozprawy z buntownikami. Cieszyli się gdy żołnierze strzelali do strajkujących, gdyż nie musieli wówczas pertraktować i godzić się na podwyżki dla swoich pracowników. Carski terror był więc arystokracji jak najbardziej na rękę. Po raz kolejny okazało się że dla tej grupy społecznej liczyły się jedynie zyski i wygodne życie.[...]



http://www.lewica.pl/index.php?id=9845
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej