No to przypominam:
1. Szwecja- terytorium ich kraju- Estonia zostaje wcielone do RON. To agresja, fakt że przygotowania do niej były jakie były samego faktu nie zmienia.
2. Rosja- Zygmunt daje ciche przyzwolenie na eskapadę Dymitra w wyniku czego władca sąsiedniego kraju przechodzi na tamten świat. To wygląda jak agresja.
3. Turcja- nieustanne popieranie wrogów Turcji ( Habsburgów ) i nie robienie nic żeby powstrzymać kozaków od chadzek. Bezczelne włażenie z wojskami prywatnymi albo koronnymi do tureckiego lenna. To wygląda co najmniej jak agresja pośrednia, zaś wyprawa Żółkiewskiego to już bezpośrednia.
Problem jeśli nie rozwiązujesz żadnego i zaczynają się piętrzyć. Rozumiem że jak by pojawił się chaos w Rzeszy i była by okazja pomimo wszystkich dotychczasowych konfliktów jeszcze o Śląsk się upomnieć to czemu nie, podziwiam wiarę w możliwości RON, ale nawet gdyby uporządkować to nasze bagno to i tak nie będziemy w stanie wykorzystać wszystkich nadarzających się okazji.
Tutaj się nie zgodzę. Co mi po cofnięciu Moskwy w rozwoju jak kończy się zagrożeniem bytu gospodarczego państwa. Tracimy Rygę, potem Szwecja rośnie i jesteśmy blisko utraty Prus Królewskich. Smoleńsk nie wygląda aż tak atrakcyjnie. Nikt nas nie zmuszał do interwencji w Moskwie. To był nasz wybór. Całkowicie błędny. Należało najpierw rozwiązać sprawę szwedzką, a potem zająć się coraz pilniejszą pruską. To powinny być nasze priorytety. Do tego zbudowanie wreszcie jakiejś obrony przeciwko Tatarom, a nie tracenie kasy i czasu na wschodnie wojaże.
A skąd się te plany Osmana wzięły? Nie były czasem efektem naszej konsekwentnej antytureckiej i prohabsburskiej polityki? Kozacy to nie są czasem poddani RON których to Warszawa nie zamierza pilnować bo i po co? Długo prosiliśmy żeby nas pobito i doczekaliśmy się tureckiej interwencji. A Żółkiewski to powinien siedzieć w RON i ewentualnie na granicy przyjmować nieprzyjaciela zamiast włóczyć się z niepewnymi Mołdawianami. Czy chcemy czy nie naruszył terytorium lennika tureckiego, co więcej dogadał się z nim w walce przeciwko Turkom ( a my to mamy jakieś dziwne pretensje do Brandenburgii że w czasie potopu też nam taki numer zrobiła tylko jakby skuteczniej... ). Za samo mieszanie się w sprawy Mołdawii już moglibyśmy oberwać. To ich lenno, nie nasze.
Szwedzi chcieli Gdańska. Od dawna. I po co mieli o niego pytać jak mogli sami sobie zabrać? Negocjacje sobie trwały, a RON wpadała w coraz większe kłopoty, dlatego Sztokholm nie musiał się ograniczać. Szwedzi musieli się ruszyć bo sytuacja międzynarodowa ich zmuszała, nie mogli oddać wszystkiego Rosji. Nie jestem też zbyt optymistycznie nastawiony do tego że było możliwe zawarcie trwałego pokoju jeszcze zanim Moskwa ruszyła. Przecież to było by dla Szwecji nieopłacalne. I tak się dziwie że zrezygnowali z pobierania ceł w Altmarku, dobrze że nas wtedy przecenili bo byłby problem.
Nie widzę żeby coś oprócz tego miło wystarczającą wagę by doprowadzić do serii wojen między RON i Szwecją. Z Zygmuntem oni są znacznie słabsi i mają mnóstwo roboty z Danią i Rosją, my się nimi też nie interesujemy bo mamy lepsze rzeczy do roboty.
W dużej części tak. To my zmusiliśmy ich do zreformowania armii-a żeby to zrobić na odpowiednią skalę musieli zreformować cały kraj. Zapewniliśmy też mnóstwo możliwości zdobycia doświadczenia-zamiast rozgromienia ich i kopnięcia za morze-dzięki czemu zdobyli nowe ziemie, renomę, no i nieco gotówki. Później zaprocentuje to w wojnie trzydziestoletniej.