Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Polska zorganizowała most powietrzny dla Żydów
     
GenezypKapen
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 19
Nr użytkownika: 78.871

Sebastian
Stopień akademicki: marzenie
Zawód: bizmesmenik
 
 
post 18/01/2013, 0:08 Quote Post

Jak to bywa w życiu przez przypadek natrafiłem na takie info:

QUOTE
Premier Tadeusz Mazowiecki obiecał przedstawicielom Kongresu Amerykańskich Żydów, że polski rząd zgodzi się pomóc rosyjskim żydom emigrującym z byłych republik ZSRR do izraela. Polska jako jedyny kraj w europie wschodniej zorganizowała specjalny most lotniczy z Moskwy przez Warszawę do Tel Awiw. 30 III zostali postrzeleni dwaj polscy dyplomaci, Attaché handlowy ambasady polskiej w Libanie i przedstawiciel przedsiębiorstwa handlu zagranicznego. Arabskie organizacje terrorystyczne zapowiedziały kolejne zamachy informując, że jest to zemsta za pomoc Polski  pomoc okazaną żydom

http://www.youtube.com/watch?v=egK40STneUo
(pierwsze 2min)

Rzecz dotyczy okolic 1990r

Zapytuję szanownych forumowiczów:
1. Co to za most
2. Dlaczego Premier Polski musiał aż obiecywać żydowskiej organizacji uruchomienie takiego mostu (czy był zmuszony, czy z własnej woli)
3. Dlaczego zaczęła się tak masowa emigracja żydów do izraela po obaleniu/ w trakcie obalania komunizmu,
4. Czy był to duży ruch ludzki ?

tu jeszcze znalazłem info
http://www.specops.pl/forum/topics88/opera...most-vt9182.htm

Ten post był edytowany przez GenezypKapen: 18/01/2013, 0:19
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
mobydick1z
 

Błękitno-purpurowy Matuzalem
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.320
Nr użytkownika: 64.238

Braveheart
Stopień akademicki: mgr
Zawód: Jakiś jest.
 
 
post 18/01/2013, 0:14 Quote Post

QUOTE(GenezypKapen @ 18/01/2013, 0:08)
2. Dlaczego Premier Polski musiał aż obiecywać żydowskiej organizacji uruchomienie takiego mostu (czy był zmuszony, czy z własnej woli)

Zapewne chodziło o to, żeby intensywnie współpracować z Amerykanami. Tak jak to miało miejsce w późniejszych czasach i nam obecnych.
A tak przy okazji to dzięki za program o Gromie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Bezprym84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 139
Nr użytkownika: 80.561

Tomasz
Stopień akademicki: magister
 
 
post 18/01/2013, 0:16 Quote Post

Poczytaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_MOST
oraz
http://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/28-29/petel.html
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
elchullogrande
 

Rewolucjonista
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.476
Nr użytkownika: 60.239

Daniel
Stopień akademicki: mgr hist. i fil. pol
Zawód: taka jedna
 
 
post 18/01/2013, 0:22 Quote Post

QUOTE(GenezypKapen @ 18/01/2013, 0:08)

1. Co to za most
2. Dlaczego Premier Polski musiał aż obiecywać żydowskiej organizacji uruchomienie takiego mostu (czy był zmuszony, czy z własnej woli)
3. Dlaczego zaczęła się tak masowa emigracja żydów do izraela po obaleniu/ w trakcie obalania komunizmu,
4. Czy był to duży ruch ludzki ?

tu jeszcze znalazłem info
http://www.specops.pl/forum/topics88/opera...most-vt9182.htm
*



2. Nie musiał. Ale obiecał, bo RP chciała pomóc.
3. Bo wreszcie mogli wrócić do Erec.
4. Jeśli pytasz o Żydów wyjeżdżających z ZSRR, to tak, alija rosyjska była bardzo duża - można to fajnie na tym wykresie zobaczyć - http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=...=20090621163401
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.848
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 22/01/2013, 15:49 Quote Post

Nie mogę teraz tego znaleźć ale kiedyś w telewizji widziałem film dokumentalny poświęcony tej operacji.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Tromp
 

Młody wilk (morski)-gryzie!
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 19.205
Nr użytkownika: 55.658

Bart³omiej Kucharski
Stopień akademicki: Bêdzie po studiach
Zawód: Admiraal
 
 
post 22/01/2013, 18:01 Quote Post

Witam!
Bodaj w grudniowym (listopadowym?) numerze "Focusa Historia" był o tym kilkustronicowy artykuł, którego jednak z braku zainteresowania nie przeczytałem i nie mogę nic powiedzieć o nim samym prócz tego, że był.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 22/01/2013, 18:12 Quote Post

Ha, nie wiedziałem , że jednostka GROM wywodzi swą nazwę od : Grupa
Realizacyjna Operacji MOST. Czyli od tamtej operacji z lat 90-ych. Chyba , że coś pokręciłem huh.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.848
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 22/01/2013, 19:32 Quote Post

Na stronie jednostki: "GROM Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego." Czyli taka jest oficjalna wykładnia smile.gif .

 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 18/01/2020, 14:56 Quote Post

Ciekawe:

"Most" - jedna z największych operacji tajnych służb. Dlaczego powierzono ją Polakom?

Przez dwa lata polskie służby specjalne prowadziły tajną operację, której skala, zasięg i stopień niebezpieczeństwa nie miały precedensu. Mimo tych trudności akcja zakończyła się pełnym sukcesem. Czego dotyczyła i jak doszło do tego, że powierzono ją właśnie Polakom?

"Most" to nazwa tajnej operacji przerzutu Żydów z ZSRR i Rosji do Izraela. Była to największa akcja przeprowadzona kiedykolwiek przez polskie służby specjalne
Operacja "Most" trwała dwa lata - od lata 1990 do kwietnia 1992 roku. Nie ma dokumentów z całościowymi danymi na temat liczby przerzuconych przez Polskę radzieckich Żydów. Szacuje się, że mogło ich być od 29 do 40 tys.
Dla Jerzego Dziewulskiego, który był odpowiedzialny za praktyczne zabezpieczenie operacji, była to najcięższa operacja w życiu. "Trwało to blisko dwa lata, w trakcie których praktycznie nie miałem kontaktu z rodziną (...) Po prostu całe noce i dni poświęcałem na pracę" – wspomina w książce "O kulisach III RP".

W lecie 1988 roku na biurko ówczesnego premiera Izraela Icchaka Szamira trafił nowy raport wywiadu. Zwracano w nim uwagę na niebezpieczeństwa, jakie mogą zagrozić mieszkającym w Związku Radzieckim Żydom w momencie rozpadu sowieckiego państwa. Pod koniec lat 80. XX wieku ZSRR pogrążony był bowiem w poważnym kryzysie ekonomicznym, a gorbaczowowska pieriestrojka dodatkowo osłabiła go wewnętrznie i zewnętrznie.

Analitycy izraelskiego wywiadu przewidywali, że ewentualna dezintegracja radzieckiego państwa może poskutkować zaburzeniami politycznymi i społecznymi, a nawet krwawymi walkami etnicznymi. Poszkodowanymi w nich mogli ich zdaniem zostać Żydzi, których w ZSRR mieszkało wtedy bez mała 2 miliony.

Premier Szamir rozpoczął więc za pośrednictwem Amerykanów rozmowy dyplomatyczne z Moskwą. Ich celem było uzyskanie zgody na emigrację radzieckich Żydów. W zamian Tel Awiw i Waszyngton obiecywały złagodzenie sankcji gospodarczych ciążących na ZSRR od czasu inwazji na Afganistan oraz udzielenie kredytów. Zgodnie ze swoją polityką liberalizacji, ale też skuszony korzyściami ekonomicznymi, Michaił Gorbaczow wyraził zgodę, pod warunkiem jednak, że emigranci zrzekną się pozostawianych w ZSRR majątków.

Polska się nie uchyli…
Dla zachowania pozorów wyjazdy miały się odbywać za pośrednictwem państwa trzeciego, przez który odbywałby się tranzyt. Moskwa nie chciała narażać swoich dobrych stosunków z państwami arabskimi, które krzywo patrzyły na jakiekolwiek kontakty z Izraelem. Początkowo wyjazdy realizowano przez Wiedeń, ale tamtejsze lotnisko było zbyt ruchliwe, by utrzymać operację w tajemnicy. Zwrócono się wobec tego do Rumunii i Węgier. Bukareszt nie wyraził jednak zgody, a Węgrzy wycofali się, gdy doszło do zamachu bombowego, wymierzonego w jedną z grup emigrantów, w wyniku którego zginął policjant.
Trzecim krajem, do którego zwrócił się Izrael, była Polska. Od września 1989 roku działał tam nowy rząd z Tadeuszem Mazowieckim na czele. W lutym 1990 roku skłócone dotąd państwa wznowiły przerwane w 1967 roku stosunki dyplomatyczne. Nowa ekipa całkowicie zmieniła dotychczasową, niechętną partnerowi z Bliskiego Wschodu linię polityki. W takiej sytuacji 8 marca 1990 roku ambasada Izraela wystąpiła z oficjalną prośbą do władz RP o pomoc w przeprowadzeniu emigracji.
Rozpoczęły się resortowe narady i analizy dotyczące korzyści i zagrożeń z tym związanych, a także kwestii technicznych. W rozmowach pojawiały się rozmaite szacunki dotyczące liczby przyszłych imigrantów: od 250 do nawet 850 tys. ludzi.
26 marca 1990 roku przebywający z wizytą w USA premier Mazowiecki został w Nowym Jorku przyjęty przez Amerykański Kongres Żydów. Premier przeprosił za nagonkę antysyjonistyczną z 1968 roku i zadeklarował pomoc w sprawie emigracji. "Polska nie uchyli się od humanitarnej pomocy emigrantom ze Związku Radzieckiego" – powiedział.

Terroryści grożą Polsce
Deklarując udział w akcji, władze naszego kraju podejmowały spore ryzyko. PRL przez długie lata utrzymywała polityczne, gospodarcze i wywiadowcze kontakty z państwami arabskimi. Wspierała też – podobne jak inne kraje socjalistyczne – terrorystyczne organizacje walczące z Izraelem.
Członkowie tych ugrupowań (w tym także ci prominentni) przyjeżdżali do Polski na leczenie, odpoczynek i szkolenia. Niektórzy z nich mieszkali tu, prowadzili interesy, kształcili się. Istniało więc poważne niebezpieczeństwo, że korzystając z posiadanych kontaktów, dowiedzą się o akcji i podejmą próbę przeciwdziałania. O tym, że zagrożenie było realne, świadczy zdarzenie, do jakiego doszło cztery dni po nowojorskiej deklaracji Mazowieckiego. 30 marca samochód, do którego wraz z żoną wsiadał attaché handlowy polskiej ambasady w Libanie, Bogdan Serkis, ostrzelano z broni maszynowej. Pasażerowie zostali poważnie ranni. Do zamachu przyznała się Organizacja Akcji Rewolucyjnej.
Z kolei dwa dni później Islamski Front Militarny oświadczył, że przeprowadzi ataki na polskich dyplomatów oraz placówki zagraniczne i biura LOT-u, jeżeli Polska nie wycofa się z pomocy Izraelowi. Natomiast w Warszawie ambasador Egiptu w imieniu państw arabskich oficjalnie wyraził zaniepokojenie pogłoskami o współpracy emigracyjnej Polski z Izraelem.
Polskie władze miały świadomość ogromnego ryzyka, na jakie się narażają. Dlatego służby specjalne bardzo poważnie podeszły do kwestii przygotowania operacji, której nadano nazwę "Most". 29 marca na naradzie spotkali się przedstawiciele MSZ, MSW, Urzędu Rady Ministrów, Ministerstwa Transportu oraz LOT-u. Przyjęto tam między innymi, że koszty akcji musi ponieść Izrael. Za podstawowy warunek jej prowadzenia uznano zaś zapewnienie bezpieczeństwa polskich obywateli, placówek i samolotów. Ustalenia te przedstawiono ambasadorowi Izraela, a ten je zaakceptował.

Rząd wydał dyskretny zakaz informowania o operacji w mediach. Służby objęły wzmożoną obserwacją przebywających w Polsce Arabów podejrzewanych o kontakty z ugrupowaniami terrorystycznymi, wzmocniły kontrolę granic oraz inwigilację cudzoziemców. Sprawdzały także krajowe środowiska nacjonalistyczne i antysemickie. 10 kwietnia 1990 roku powstał Zespół Koordynacji Działań Antyterrorystycznych. Kierował nim szef Służby Wywiadu i Kontrwywiadu, generał Zbigniew Sarewicz, a jego zastępcą był wicedyrektor Departamentu I (wywiadu), pułkownik Bronisław Zych. W jego skład weszli przedstawiciele wywiadu, kontrwywiadu, milicji oraz zwiadu Wojsk Ochrony Pogranicza. Odpowiedzialnym za praktyczne zabezpieczenie operacji został major Jerzy Dziewulski, dowódca jednostki antyterrorystycznej z Okęcia.
Jeszcze zanim pierwsi żydowscy emigranci pojawili się w Polsce, do Warszawy przylecieli przedstawiciele izraelskich służb specjalnych. Jak opowiada major Dziewulski w książce "O kulisach III RP", byli to oficerowie Mosadu (wywiadu), Szin Betu (kontrwywiadu) oraz wojskowej jednostki specjalnej Sajjeret Matkal. On sam został wysłany na miesięczne szkolenie do Izraela, by mógł się tam zapoznać z zasadami działania tamtejszych służb.
Nad Wisłą pojawili się też specjaliści od bezpieczeństwa z USA, by przekazać stronie polskiej swoje doświadczenia. Pomocy w zorganizowaniu akcji udzieliła ponadto prężnie wówczas działająca firma Art-B Andrzeja Gąsiorowskiego i Bogusława Bagsika. Na prośbę służb specjalnych zajęła się obsługą międzynarodowego przepływu pieniędzy, pomagała też w zakupie sprzętu i bezpośrednio przy samej operacji.

Śmigłowiec przyjmie rakietę
Operacja "Most" rozpoczęła się latem 1990 roku. Żydowscy emigranci przyjeżdżali w niezorganizowanych grupach kursowymi pociągami relacji Moskwa – Paryż. Wysiadali na dworcu Warszawa Gdańska, gdzie opiekę nad nimi obejmowały polskie i izraelskie służby. Przybyszów ładowano do czekających już autokarów i pod eskortą nieoznakowanych aut przewożono do wynajętego przez ambasadę hotelu w obiektach Legii na Bemowie. Spędzali tam noc lub dwie w oczekiwaniu na przylot samolotu z Izraela. Nie wolno im było opuszczać budynku, a sam obiekt był strzeżony. Gdy tylko maszyna była gotowa do startu – zwykle było to wcześnie rano lub późno w nocy – emigrantów odstawiano na Okęcie i po odprawie wprowadzano na pokład.
Transport lotniczy zapewniały izraelskie linie El Al, które udostępniały swoje Boeingi 747. Początkowo zakładano, że w akcji weźmie udział także flota LOT-u, ale firma miała kłopoty z wyczarterowaniem odpowiednich samolotów, a część załóg odmówiła latania do Izraela. Transport wzięła więc na siebie strona izraelska. Tak procedurę lądowania na płycie warszawskiego lotniska opisuje w książce "O kulisach III RP" Jerzy Dziewulski:
Dwie godziny przed przylotem moje transportery opancerzone plus radiowozy z załogą polsko-izraelską patrolują płytę lotniska. Do tego antyterroryści obstawiający lotnisko. Poza tym ciągle w gotowości są jeepy i helikopter Mi-2. Kiedy izraelska maszyna ląduje, przejmujemy ją na głównym pasie lądowania, dalej UAZ-ami jedziemy obok i za samolotem, kontrolujemy, by nikt nie wykręcił jakiegoś numeru, nie spowodował lotniczej katastrofy. […] Maszyny były stawiane na uboczu, chodziło o to, żeby zawsze były z każdej strony osłonięte, przesłonięte hangarem czy innym samolotem.
Po zaparkowaniu Boeing był odgradzany i pilnowany przez ludzi Dziewulskiego. Przestrzegano przy tym bardzo rygorystycznych zasad bezpieczeństwa. Jak wspomina Dziewulski:
W samolocie otwierały się drzwi, opuszczały się schody, wychodziło kilku oficerów ochrony z jednostki Sajjeret Matkal. Ich zadaniem było pilnować samolotu. Jeden siedział z przodu samolotu, drugi pilnował ogona. Do samolotu nie można było podejść, był jakby eksterytorialny… Jego bezpośrednią ochroną zajmowały się izraelskie służby specjalne.
Zaznaczaliśmy pracownikom LOT-u, że strefa jest około 30–50 metrów, żeby jej, broń Boże, nie przekraczać. Nikt nie mógł wejść do samolotu. Nikt nie mógł podjechać, powiedzieć, że ma jakiś transport. Nikt nie mógł powiedzieć, że chce coś tu sprawdzić albo naprawić. Każdy ruch był kontrolowany.
Pod maszyną stał opancerzony transporter jednostki antyterrorystycznej, dwa inne patrolowały drogę kołowania. Na słupach z reflektorami siedzieli snajperzy, a na wieży kontrolnej przebywał za każdym razem izraelski oficer.
Początkowo odprawy pasażerów odbywały się w zamkniętym na ten czas terminalu lotniska. Potem jednak dla usprawnienia i przyspieszenia procedury przeniesiono je do hotelu, w którym nocowali emigranci. Przyjeżdżała tam specjalnie przeszkolona przez Izraelczyków polska ekipa, która dokonywała odprawy. Dzięki temu autobus na lotnisku mógł podjeżdżać bezpośrednio po samolot. Po wejściu pasażerów na pokład Boeing startował, a z boku towarzyszył mu śmigłowiec Mi-2. Podobno po to, by w razie wystrzelenia przez zamachowców rakiety przyjąć ją na siebie.

Słuszna sprawa
Jak wspomina Jerzy Dziewulski, ambasady państw arabskich, takich jak Syria czy Libia bardzo starały się poznać szczegóły operacji. Ich dyplomaci podjeżdżali pod Okęcie i z okien samochodów filmowali środki bezpieczeństwa. Próbowali też przekupić funkcjonariuszy zaangażowanych w "Most".
Na szczęście podczas całej operacji nie doszło do żadnych prób ataku czy sabotażu. Akcja trwała dwa lata, od lata 1990 do kwietnia 1992 roku. Nie ma dokumentów z całościowymi danymi na temat liczby przerzuconych przez Polskę radzieckich Żydów. Szacuje się, że mogło to być od 29 do 40 tys. osób.
"Most" był największą akcją przeprowadzoną kiedykolwiek przez polskie służby specjalne. Dla Jerzego Dziewulskiego była to natomiast najcięższa operacja w życiu. "Trwało to blisko dwa lata, w trakcie których praktycznie nie miałem kontaktu z rodziną, że o kumplach nawet nie wspomnę. Po prostu całe noce i dni poświęcałem na pracę. Ale wiem, że sprawa była słuszna" – opowiada w książce "O kulisach III RP".
Bibliografia
1. Jerzy Dziewulski, Krzysztof Pyzia, O kulisach III RP, Prószyński i S-ka 2019.
2. Dariusz Wilczak, Tajna operacja przerzutu Żydów, Fronda.pl 2015.
3. Andrzej Fedorowicz, Most: Tajna operacja Mossadu w Polsce, Focus.pl 29.03.2013 (dostęp 03.05.2019).
4. Tomasz Kozłowski, Jak organizowano tranzyt Żydów w ZSRR, "Polityka" 1.02.2017

(Onet)

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 18/01/2020, 16:59 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 18/01/2020, 15:56)
Zwrócono się wobec tego do Rumunii i Węgier. Bukareszt nie wyraził jednak zgody
*


Ciekawe, kiedy zwrócono się do Rumunii. Raczej nie wtedy, kiedy rządził Ceausescu. Czyżby w okresie zaraz po grudniowej "rewolucji" 1989 roku.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej