|
|
Wielki Książę Konstanty (1779-1831), Ocena postaci
|
|
|
|
Oczywiście, że Suworowa, stąd napisałem "suworowska zasada" ("pula dura - sztyk mołodiec") . "Hagiograficzność polityczna" w "Rysie życia [...]" polega głownie na nieustannym przypominaniu jakim to szlachetnym i odważnym był człowiekiem oraz na pisaniu o konkretnych wydarzeniach w taki sposób, jakby to Konstanty osobiście przesuwał pionki na wojennej szachownicy, wykonując decydujące manewry. Wymowa całego dzieła jest mniej więcej taka: "oj, Polacy, wiecznie niezadowoleni i wiecznie nienasyceni Polacy, mieliście wśród was taki skarb i tak Go spostponowaliście, obraziliście, wygnaliście...". Tytuł wydania polskiego: "Rys życia Jego Cesarzewiczowskiej Mości Wielkiego Xięcia Konstantego Pawłowicza podług wydania rosyjskiego w Moskwie", Warszawa 1833. Podobny ton (myślę tu o konkretnych "ruchach bojowych" Konstantego) pobrzmiewa w opracowaniu A.I. Michajłowskiego - Danilewskiego ("nadwornego" dziejopisa Mikołaja I), kiedy np. pisząc o bitwie pod Heilsbergiem przytacza epizod, jakoby Konstanty "widząc, że jego druh Bagration znalazł się w opałach" i grozi mu śmierć lub niewola, "kazał mu posłać" własnego konia (skądinąd jednego z ponoć dwunastu i tak go zratował.
Ten post był edytowany przez Pietrow: 18/06/2012, 11:34
|
|
|
|
|
|
|
|
A mnie osobiście zastanawia czy możliwe by było do utrzymania niepodległe Królestwo Polskie z Konstantym jako panującym? Co mogłoby się dziać, gdyby Konstanty zdecydował się na poparcie powstania listopadowego i jak zareagowałaby na to opinia europejska? Polacy otrzymaliby większą pomoc z zachodu i czy w takim przypadku byłoby możliwe odzyskanie niepodległości?
|
|
|
|
|
|
|
|
Wkraczalibyśmy w historię alternatywną a mówimy o ocenie postaci. Skoro tak, to myślę iż Konstanty był mimo wszystko lojalny wobec obu panujących kolejno braci. Mimo wszystko, tzn. mimo pewnego przywiązania do Królestwa i Polaków a zwłaszcza "swojej" armii polskiej. To chyba odpowiadało jego mentalności: mieć namiastkę samodzielności w Warszawie, jednocześnie "święty spokój" od spraw poważnych związanych z realnym panowaniem. Zadowalał się swoją pozycją, obawiał się tylko, by mu jej nie odebrano. Obawiał się, bo widział zarówno nierozważne (z jego punktu widzenia, ale i po części obiektywnie) dziecinne spiskowanie Polaków (ta "kawiarniana polityka" była tajemnicą Poliszynela), jak i intrygi, donosy i prowokacje Nowosilcowa. Według mnie, Konstanty nie był mentalnie zdolny do otwartego zerwania z Rosją i braćmi. Chciał zarządzać Polską w imieniu brata, ale ze znacznym zakresem samodzielności; chciał też być akceptowany i lubiany przez polskich podwładnych. Naturę miał gwałtowną i zepsutą, toteż wywoływał swym zachowaniem zgrzyty i tragedie (w sposób raczej niezamierzony) a obserwowane oznaki sprzeciwu czy odmienne opinie traktował jako obrazę swego majestatu. "Lubię was, dobrze mi tu, ale nie znoszę nieposłuszeństwa, więc macie wykonywać moje polecenia bez szemrania. Jeśli mnie zadowolicie, nie poskąpię nagrody; jeśli nie - batów".
|
|
|
|
|
|
|
|
Konstanty paradoksalnie mógł wpływać zarówno pozytywnie, jak i negatywnie na sprawy Królestwa jednocześnie. Jako osoba prostoduszna dawał się często "podpuszczać" Nowosilscowowi przeciw ministrowi skarbu Druckiemu - Lubeckiemu. Ten ostatni bronił budżetu (i tym samym szykował nieświadomie przyszłym powstańcom niezłe zaplecze finansowe), zaś Konstanty domagał się zwiększenia wydatków na potrzeby wojska (tym samym wzmacniając jego jakość). Kiedy wybuchło powstanie, władze niemal natychmiast (z mocą od 1 stycznia 1831) zniosły egzekwowanie części świadczeń ściąganych przez nielubianego ministra (m.in. "kabak" od handlu alkoholem), czym z miejsca pozbawiły powstanie ogromnej ilości pieniędzy. Pytanie wręcz "konkursowe": który z wymienionych trzech czynników działał na szkodę, a który na pożytek sprawy polskiej?
|
|
|
|
|
|
|
|
Joanna Grudzińska miała na Konstantego nie zawsze zbawienny wpływ. Np. w 1828 r. jej siostra Józefa, zamężna za Wacławem Gutakowskim, zapragnęła "pojechać do wód" i poprosiła księżną łowicką o protekcję u Konstantego w sprawie sfinansowania tej "wycieczki". Przekręt finansowy polegał na tym, że ze skarbu Królestwa miano wypłacić Gutakowskim 200 000 zł tytułem rzekomej "zaliczki za kupno jednego z majątków Gutakowskich dla skarbu państwa", które to kupno miało nastąpić w bliżej nie określonej przyszłości. Konstanty jako mąż Joanny interweniował w tej sprawie u brata: nowego cara/króla Mikołaja I, wobec oporu ministra skarbu Lubeckiego. Naciski się jednak nie powiodły, Lubecki mimo irytacji Mikołaja zdołał obronić budżet przed tym przekrętem. Bardziej kontrowersyjną sprawą był sprzeciw Konstantego w kwestii wyprzedawania przez Lubeckiego tzw. "dóbr narodowych" (dawnych królewszczyzn) w ręce prywatne - zamierzał je zabezpieczyć przed naciskami Nowosilcowa i generałów rosyjskich na cara/króla (chcieli ich nadawania jako nagród i uważali za skuteczne narzędzie rusyfikacji kraju) a jednocześnie sumy ze sprzedaży zainwestować w górnictwo skarbowe. Konstanty, ulegając w tym opinii sejmu ale i wspomnianego Nowosilcowa, protestował przeciw wyprzedaży, wskazując na kolejną niezgodność z konstytucją ("formami"), co prowadzić może do podważania praw autonomicznych Królestwa w ogóle (to już była jego osobista argumentacja). Słuszność mieli tu po części obaj: i Konstanty, i Lubecki.
Ten post był edytowany przez Pietrow: 24/06/2012, 11:48
|
|
|
|
|
|
|
|
Może warto tu dodać informację, ile mogło znaczyć wtedy owe 200 000 zł. Otóż pod niegospodarną ręką Ministerstwa Spraw Wewnętrznych 200 000 zł kosztowało wybudowanie jednej mili dróg bitych. Kiedy nadzór nad budową szos przejęło Ministerstwo Przychodów i Skarbu pod kierownictwem Lubeckiego (krótko przed powstaniem listopadowym), koszt jednej mili drogi bitej zaczął wynosić 80 000 zł a w Kieleckiem, gdzie łatwo było o materiał brukowy nawet 34 000 zł. Czyli z powodu "wycieczki do wód" pani Gutakowskiej nie wybudowano by co najmniej 2,5 mili porządnej drogi bitej, a może nawet prawie 6 mil (dokładnie 5,88).
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Pietrow @ 18/06/2012, 20:57) Według mnie, Konstanty nie był mentalnie zdolny do otwartego zerwania z Rosją i braćmi. Chciał zarządzać Polską w imieniu brata, ale ze znacznym zakresem samodzielności; chciał też być akceptowany i lubiany przez polskich podwładnych. I waśnie szkopuł w tym, że Konstanty byłby akceptowany powszechnie przez społeczeństwo tylko, gdyby zerwał ze swoimi braćmi. W przeciwnym wypadku był traktowany jako osoba kierująca Królestwem Polskim z ramienia carów i dlatego nie był lubiany. Poza tym dochodził właśnie ten jego charakter, który jeszcze pogarszał sprawę.
QUOTE(Pietrow @ 24/06/2012, 8:30) Konstanty paradoksalnie mógł wpływać zarówno pozytywnie, jak i negatywnie na sprawy Królestwa jednocześnie. Jako osoba prostoduszna dawał się często "podpuszczać" Nowosilscowowi przeciw ministrowi skarbu Druckiemu - Lubeckiemu. Ten ostatni bronił budżetu (i tym samym szykował nieświadomie przyszłym powstańcom niezłe zaplecze finansowe), zaś Konstanty domagał się zwiększenia wydatków na potrzeby wojska (tym samym wzmacniając jego jakość). Kiedy wybuchło powstanie, władze niemal natychmiast (z mocą od 1 stycznia 1831) zniosły egzekwowanie części świadczeń ściąganych przez nielubianego ministra (m.in. "kabak" od handlu alkoholem), czym z miejsca pozbawiły powstanie ogromnej ilości pieniędzy. Pytanie wręcz "konkursowe": który z wymienionych trzech czynników działał na szkodę, a który na pożytek sprawy polskiej? Ubytek funduszy podczas powstania na pewno nie sprzyjał powstańcom. Przypomnijmy, że większość nadwyżek budżetowych było przetrzymywane w bankach poza granicami KP, które były nie do wyjęcia podczas wojny polsko-rosyjskiej.
|
|
|
|
|
|
|
|
Konstanty nie był taki zły. Najgorszy był Nowosilcow. Jeżeli Aleksander I ulokował go w Warszawie jako "pełnomocnego wysłannika JCM", to albo był słabym znawcą ludzi, albo miał złe intencje. Ciekawa była reakcja... Mikołaja I na powstanie listopadowe. Kilka tygodni po jego stłumieniu wykrzyczał w uniesieniu do Łubieńskiego: "Ja wam wszystko przebaczam, bunt, zdradę, nawet detronizację, ale czego wam przebaczyć nie mogę, to żeście mi zwichnęli cały plan panowania. Ja chciałem przez was cywilizować Rosję, zbratać w postępie te dwa narody; wyście temu stanęli na przeszkodzie, przez waszą głupią rewolucję" (cyt. za: Stanisław Smolka "Polityka Lubeckiego" t. 1, Warszawa 1983, s. 321).
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Pietrow @ 26/06/2012, 19:35) Konstanty nie był taki zły. Najgorszy był Nowosilcow. Jeżeli Aleksander I ulokował go w Warszawie jako "pełnomocnego wysłannika JCM", to albo był słabym znawcą ludzi, albo miał złe intencje. Ciekawa była reakcja... Mikołaja I na powstanie listopadowe. Kilka tygodni po jego stłumieniu wykrzyczał w uniesieniu do Łubieńskiego: "Ja wam wszystko przebaczam, bunt, zdradę, nawet detronizację, ale czego wam przebaczyć nie mogę, to żeście mi zwichnęli cały plan panowania. Ja chciałem przez was cywilizować Rosję, zbratać w postępie te dwa narody; wyście temu stanęli na przeszkodzie, przez waszą głupią rewolucję" (cyt. za: Stanisław Smolka "Polityka Lubeckiego" t. 1, Warszawa 1983, s. 321). Nowosilcow musiał mieć zadanie pilnowania Konstantego, bo Mikołaj raczej mu nie ufał. Co prawda Konstanty sam usunął się w cień, ale bracia chcieli mieć na niego oko. Z jednej strony w.ks.Konstanty miał zadanie pilnowania i zarządzania Królestwem Polskim, a z drugiej strony pilnowano jego, aby nie zrobił nic, co mogłoby zaszkodzić Rosji. Dopóki Konstanty miał swoją zabawkę (wojsko), którą mógł się bawić i zajmować, to było wszystko w porządku. Zauważ jednak, że to Nowosilcow zajmował się niszczeniem organizacji niepodległościowych. Powstanie było dla Konstantego faktycznym dramatem, bo odebrano mu zabawkę, został skompromitowany i musiał uciekać. Śmierć też jest dyskusyjna, bo po prostu nie znamy pewnej przyczyny zgonu.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nowosilcow nosił sto masek, tropił ale równie często sam prowokował lub wymyślał "spiski" polskie, rozsnuwał pajęczynę podejrzliwości nawet między braćmi Romanowami... Z kilku przyczyn: nienawidził Polski a osobiście Czartoryskiego, mówiąc kolokwialnie "kręcił [w Polsce] swoje lody" (w czym niektórzy, głównie Lubecki, mu bardzo przeszkadzali), poza tym kompensował intrygami i "lodami" swój kompleks nieślubnego dziecka. Osobowość na monumentalną i bardzo pouczającą (politycznie, psychologicznie etc.) prace historyczną.
Ten post był edytowany przez Pietrow: 27/06/2012, 6:23
|
|
|
|
|
|
|
|
Jakoś zaintrygowała mnie sprawa Nowosilcowa i postanowiłem założyć o nim temat http://www.historycy.org/index.php?showtopic=92630&hl=
A wracając do Konstantego to on tak po prawdzie nie miał łatwej sytuacji, bo nie był lubiany zarówno przez braci jak również przez Polaków. Był ekscentrykiem, który mimo swojego zainteresowania polskim wojskiem, dalece zniechęcił do siebie naród polski swoimi czynami. Swoją drogą, to ciekaw jestem, co mogłoby się wydarzyć, gdyby wielki książę poparł powstanie i czynnie brał udział w jego walkach? Czy było to nie możliwe? W moim odczuciu nie, on przecież i tak nie przepadał za swoją rodziną panującą. Królestwo Polskie było dlań pewną odskocznią, takim jego światkiem. Ciekawe też, co mógłby zrobić z nim Mikołaj, gdyby powstanie potoczyło się właśnie tak, jak to miało miejsce w realnej sytuacji.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|