|
|
Krynica Górska
|
|
|
|
QUOTE(_Bodzio_ @ 18/11/2009, 23:52) QUOTE(Vapnatak @ 18/11/2009, 16:24) A swoją drogą, jakie jest tam podejście? W ogóle co powiecie z turystyczno - trekkingowego punktu wiedzenia? Powiem tak: jest na tyle stromo, że nie sposób tam wejść używając dwóch kończyn, praktycznie cały czas pracuje się czterema . Plecak z dwutygodniowym dobytkiem dodaje w takich momentach uroku . A jeśli jeszcze do tego jest się tam z kobietą i musi się trudy wspinaczki łączyć z dopingowaniem oraz technikami negocjacyjnymi... Powinni to przerabiać na kursach przedmałżeńskich
W sumie zabawne Czytałem, że konfederaci wyjeżdżali na "Chorągiewkę Pułaskiego" końmi
|
|
|
|
|
|
|
|
Może coś więcej napiszesz? Co urzekło cię w Krynicy? Stare domy zdrojowe, : tyle o ile zachodniołemkowskie cerkwie,: tak bardzo bardzo... pamiątki, ślady po Epifanie Drowniaku?: to jest ciekawszy trop Ja osobiście nie za bardzo przepadam za tym miastem: a Ja bardziej na tak w porównaniu z Zakopcem Pozdrawiam Oj namotałem
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(_Bodzio_ @ 19/11/2009, 0:52) Powiem tak: jest na tyle stromo, że nie sposób tam wejść używając dwóch kończyn, praktycznie cały czas pracuje się czterema . Plecak z dwutygodniowym dobytkiem dodaje w takich momentach uroku . A jeśli jeszcze do tego jest się tam z kobietą i musi się trudy wspinaczki łączyć z dopingowaniem oraz technikami negocjacyjnymi... No tak. A co powiesz o rowerzyście górskim, który wspinał się na Cergową od strony Dukli by udać się do domu, czyli do Jasła?
vapnatak
|
|
|
|
|
|
|
|
Wiele gór w Beskidzie Niskim i w Bieszczadach ma podobny kształt: postawione na sztorc warstwy skalne, tworzące długie, łagodne grzbiety stromo podcięte urwistymi zboczami po obu stronach. Taka jest Lackowa, takie są Połoniny. Dlatego na Lackową można też wyjść łagodniejszą trasą, omijając prujący stromo pod górę szlak graniczny: przetrawersować od podnóża góry w lewo, a potem podejść grzbietem na szczyt. Podobnie jest z Cergową: grzbiet wznoszący się na szczyt od zachodu, z doliny Jasiołki, umożliwia klasyczne podejście, bez wyczynów wspinaczkowych. Z wieży triangulacyjnej na Lackowej oglądałem wspaniały zachód słońca. I po zachodzie słońca rysujący się na tle rozjaśnionego nieba wyraźny kształt łańcucha Tatr. Ale to było na początku listopada, gdy Lackowa, Tatry i zachodzące slońce są na jednej linii.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Z wieży triangulacyjnej na Lackowej oglądałem wspaniały zachód słońca. I po zachodzie słońca rysujący się na tle rozjaśnionego nieba wyraźny kształt łańcucha Tatr. Ale to było na początku listopada, gdy Lackowa, Tatry i zachodzące slońce są na jednej linii.
Ale ta wieża chyba już nie stoi?
|
|
|
|
|
|
|
|
To był rok 1969.
A jeśli chodzi o okolice Krynicy, to piękne cerkwie w Powroźniku i w Tyliczu. No i skok przez Tylicz za granicę - do uroczego Bardejowa.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(komar47 @ 24/11/2009, 20:36) To był rok 1969. A jeśli chodzi o okolice Krynicy, to piękne cerkwie w Powroźniku i w Tyliczu. No i skok przez Tylicz za granicę - do uroczego Bardejowa.
No to wieży już nie ma, zostały ponoć ruiny, choć ponoć mają odbudować. W Beskidzie Niskim zostają wieże na Baranim i Górze Grzywackiej.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Drugiego takiego podejścia nie ma w całych Beskidach. To się wybierz na Oszus albo na Ladonhorę.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(godfrydl @ 26/11/2009, 11:18) QUOTE No to wieży już nie ma, zostały ponoć ruiny, choć ponoć mają odbudować. W Beskidzie Niskim zostają wieże na Baranim i Górze Grzywackiej. Kiedys założyłem temat na podobny temat http://www.historycy.org/index.php?showtopic=55936&hl=
Raczej jestem przeciw. Może jeszcze Lackowa, bo wieża kiedyś tam i tak stała, ale reszta jest bez sensu, bo to tylko przyciąga "niedzielnych turystów"
|
|
|
|
|
|
|
|
Pół wieku temu na szczytach wielu gór w Beskidach były wieże, z których można było podziwiać panoramy okolicznych szczytów. Ale to nie były wieże widokowe. To były wieże triangulacyjne, wzniesione "do jednorazowego użytku", dla celów pomiarów geodezyjnych powierzchni Polski. Obejmowały one zresztą obszar całego kraju, więc można było je napotkać także na równinach. Miały charakterystyczną konstrukcję: szkielet z drewnianych bali oraz drabiny, którymi można było wydostać się na poziom, na którym znajdował się stolik geodezyjny. Wtedy, pod koniec lat sześćdziesiątych, minęło już kilkanaście lat, gdy spełniły swoje geodezyjne zadanie i były już naruszone zębem czasu. A to brakowało szczebli w drabinach, a to podpora zmurszała i wieża stała pochylona, a to belki były nadpróchniałe. To jednak tylko dodawało wrażeń fanatykom górskich panoram.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE To były wieże triangulacyjne, wzniesione "do jednorazowego użytku", dla celów pomiarów geodezyjnych powierzchni Polski. obejmowały one zresztą obszar całego kraju, więc można było je napotkać także na równinach. U mnie były takie trzy - w chaszczach na Hrobaczej Łące; w Bujakowie, pod Groniym; w Kozach, na Zagrodzie, już na Pogórzu Śląskim. Pamiętam je doskonale z dzieciństwa, do dziś zaś nic już z nich niestety nie przetrwało (prócz nazwy ulicy Wieżowej w Kozach )...
|
|
|
|
|
|
|
|
Z Krynicą wiąże się jedna z moich najciekawszych przygód górskich. Od tamtej pory szczerze nie znoszę tego miasta...
Łaziliśmy sobie we czterech po beskidzkich szlakach. Przeszliśmy Gorce, dotarliśmy do Szczawnicy. Była godzina 22, a my głodni i bez noclegu. W pizzeri, która właśnie się zamykała, rozgrzali specjalnie dla nas na nowo piec. Następnie znaleźli nam nocleg i przetransportowali nas tam własnym samochodem. Złoci ludzie. Jak tu nie uwielbiać Szczawnicy?
Dwa dni później dotarliśmy do Krynicy. Była godzina 16 czy 17, więc myśleliśmy, że znalezienie noclegu będzie łatwizną. Oj, bardzo się pomyliliśmy. Czterech niezbyt czystych, kudłatych ludków z plecakami to nie byli wymarzeni goście. Chodziliśmy od drzwi do drzwi tłumacząc, że nam nawet pościeli nie trzeba, ewentualnie bez łóżek się obejdzie. W odpowiedzi słyszeliśmy, że tu są porządne pensjonaty i takich gości nie przyjmują. Muszę przyznać, że byłem mocno zdziwiony - miasto w sercu gór, dookoła mnóstwo szlaków, a turysta z plecakiem wzbudza niemalże sensację... Zrobiła się godzina 21. Zleźliśmy całe miasto, zewsząd byliśmy wypraszani. Nawet z plebanii nas wyrzucili. Na ulicach dookoła same dresy, czuliśmy się jak jakieś rarogi. Planowaliśmy już konwersję na prawosławie, jeśliby przyjął nas na nocleg ksiądz na plebanii cerkiewnej. Drugą rozważaną opcją był nocleg na ławkach w parku zdrojowym. No ale wtedy zdarzył się mały cud i udało nam się dorwać ostatni pokoik w domu pielgrzyma, prowadzonym przez Siostry Elżbietanki. Pokoik był maleńki, z dwoma łóżkami, ale za "co łaska". Pozdrawiam Siostry z Domu Św. Elżbiety w Krynicy!
Rano jeszcze raz przyjrzeliśmy się temu miastu, utwierdzając się tylko w przekonaniu, że dla osób preferujących aktywną turystykę górską naprawdę nie ma tu miejsca. Dopiero gdy wyruszaliśmy na szlak (w Beskid Niski przez Huzary), zagadnęła nas pewna Starsza Pani. Opowiedziała pokrótce, że kiedyś wędrowała podobnie jak my, ale dziś ma już 85 lat, więc przyjeżdża sobie tylko na małe, parokilometrowe "spacerki". Mieliśmy wrażenie, że oprócz nas i Tej Pani nie było więcej takich dziwaków w Krynicy...
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|