|
|
Rolnictwo demoludów - porównanie
|
|
|
|
Bez przesady oplaty za tranzyt wg moich zrodel to kilkaset milionow dm a nie 7 mld poza tym to nie pomoc gospodarcza
Ten post był edytowany przez kris9: 16/04/2017, 10:39
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(marc20 @ 9/04/2017, 9:05) QUOTE(Alexander Malinowski 3 @ 8/04/2017, 22:30) Wydajność większa, bo niskie koszty. Chłop używał mało maszyn i mało nawozów. Miał małe gospodarstwo przeciętna była 5 hektarów.
No nie, nie idźmy tą drogą, bo tym sposobem dojdziemy do wniosku,że najwyższa wydajność była we wczesnym neolicie. Przecież to absurd.
Przydomowe ogródki w ZSRR utrzymywały zaopatrzenie mieszkańców imperium Ale nie o to chodzi. Żeby wyrobić sobie obraz funkcjonowania gospodarstwa państwowego za PRL warto sięgnąć po niepozorną książeczkę Dziki i Ludzie - taki zbiór reportaży głównie na temat funkconowania PGRów i "wypaczeń". Dużo mówi o skali rozmaitych przekrętów, raz jest trochę śmieszno, innym razem już mniej.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(carantuhill @ 16/04/2017, 15:45) Przydomowe ogródki w ZSRR utrzymywały zaopatrzenie mieszkańców imperium Ale nie o to chodzi. Żeby wyrobić sobie obraz funkcjonowania gospodarstwa państwowego za PRL warto sięgnąć po niepozorną książeczkę Dziki i Ludzie - taki zbiór reportaży głównie na temat funkconowania PGRów i "wypaczeń". Dużo mówi o skali rozmaitych przekrętów, raz jest trochę śmieszno, innym razem już mniej. Kiedyś założyłem taki temat: http://www.historycy.org/index.php?showtop...9entry1250059 jak masz jakieś ciekawe anegdoty, to chętnie przeczytam
|
|
|
|
|
|
|
|
A jak wyglądało codzienne życie w takiej Bułgarii i Rumunii na wsi? U nas wiem jak było, bo sam ze wsi jestem i opowieści ludzi żyjących wtedy znam. Tylko u nas były normalne prywatne gospodarstwa, ludzie żyli we własnych domach.
Słyszałem co nieco o "systematyzacji" w Rumunii. Takie działania władz chyba do dziś swój efekt na życiu ludności objętych nią ziem wywierają.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(marc20 @ 16/04/2017, 17:52) QUOTE(carantuhill @ 16/04/2017, 15:45) Przydomowe ogródki w ZSRR utrzymywały zaopatrzenie mieszkańców imperium Ale nie o to chodzi. Żeby wyrobić sobie obraz funkcjonowania gospodarstwa państwowego za PRL warto sięgnąć po niepozorną książeczkę Dziki i Ludzie - taki zbiór reportaży głównie na temat funkconowania PGRów i "wypaczeń". Dużo mówi o skali rozmaitych przekrętów, raz jest trochę śmieszno, innym razem już mniej. Kiedyś założyłem taki temat: http://www.historycy.org/index.php?showtop...9entry1250059jak masz jakieś ciekawe anegdoty, to chętnie przeczytam
Dziki i Ludzie - polecam. Gdzieś pewnie można to znaleźć. Niektóre historie są dość mocne, np te dotyczące PGR - ta moja "ulubiona" dotyczyła nowej rasy bydła co sprowadzili gdzieś na Podkarpacie. Pgrowcom nikt nie wyjaśnił jak się z tą rasą obchodzić. Czymś tam poczęstowali i bydło pozdychało. Na to nałożyła się jakaś kontrola, więc zdechłe bydło wylądowało pod kopami siana. Dalej to już slapstikowa komedia Takich historii dałoby się zebrać całą masę. Ale (przynajmniej z moich okolic Beskidów Zachodnich) za PRL rolnictwo prywatne rozwijało się niespotykanie w historii Polski. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam wysokogórskie parcele, nawet nie zajmowane pod trawę, ale normalnie uprawiane ziemniakami, owsem czy żytem. Dzisiaj to dzikie puszcze, ledwo trzydzieści lat później. Nie wiem jak to się mogło w ogóle opłacać, przy tak lichej ziemi i problemach z nawozami. Do dzisiaj nie rozumiem. Z dzieciństwa pamiętam też całe szacowne towarzystwo profesorskie z Krakowa, co w swoich beskidzkich daczach kury hodowało, czy marchewkę ogródku. Przy takiej desperacji, rolnik sprzedawał swoje produkty na pniu.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem reform rolnych i rolnictwa w demoludach polecam tą playlistę zapisem referatów z konferencji IPN w temacie rolnictwa demoludów: https://www.youtube.com/playlist?list=PLr2g...bAROftqnd8w9pwZ
QUOTE(carantuhill @ 2/11/2021, 12:30) Ale (przynajmniej z moich okolic Beskidów Zachodnich) za PRL rolnictwo prywatne rozwijało się niespotykanie w historii Polski. Jeszcze z dzieciństwa pamiętam wysokogórskie parcele, nawet nie zajmowane pod trawę, ale normalnie uprawiane ziemniakami, owsem czy żytem. Dzisiaj to dzikie puszcze, ledwo trzydzieści lat później. Nie wiem jak to się mogło w ogóle opłacać, przy tak lichej ziemi i problemach z nawozami. Do dzisiaj nie rozumiem. Z dzieciństwa pamiętam też całe szacowne towarzystwo profesorskie z Krakowa, co w swoich beskidzkich daczach kury hodowało, czy marchewkę ogródku. Przy takiej desperacji, rolnik sprzedawał swoje produkty na pniu. Ten fenomen opłacalności małej gospodarki rolnej wymaga oddzielnego tematu moim zdaniem.
|
|
|
|
|
|
|
|
[quote=carantuhill,2/11/2021, 12:30] Z dzieciństwa pamiętam też całe szacowne towarzystwo profesorskie z Krakowa, co w swoich beskidzkich daczach kury hodowało, czy marchewkę ogródku. Przy takiej desperacji, rolnik sprzedawał swoje produkty na pniu.
Jeśli "dzieciństwo" to lata 70-te lub 80-te, to "szacowne towarzystwo profesorskie z Krakowa" mogło mieć korzenie chłopskie. Miałem takich sąsiadów pod Warszawą obok działki moich rodziców - co prawda nie profesory, ale doktory - dacze uprawiali jak za młodu ojcowiznę. Niektóre ich dzieci nadal kury hodują "dla własnych jajek". Tak więc trochę nostalgia, trochę koniecznośc a i trochę moda na "własną marchewkę". Moi rodzice chłopskich korzeni nie mieli ale własne warzywa mieliśmy - choć sam dziś nie wiem, na ile to była konieczność a na ile moda ew. presja - "Jak to - masz daczę i NIE MASZ [wstaw jakiś warzyw albo owoc] ???" Na pewnego sąsiada - jedynego w okolicy (tzn w promieniu 5 działek w każdą stronę), który nie przyjeżdżał w łikend na daczę zapierdalać przy warzywach/owocach tylko zasiał trawę i posadził cztery krzaczki ozdobne i się opalał - patrzono koso ... Tak więc te dacze i kury nauczycieli akademickich to złożona sprawa
Ten post był edytowany przez TMI Fairy: 4/11/2021, 18:32
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(TMI Fairy @ 4/11/2021, 18:25) Na pewnego sąsiada - jedynego w okolicy (tzn w promieniu 5 działek w każdą stronę), który nie przyjeżdżał w łikend na daczę zapierdalać przy warzywach/owocach tylko zasiał trawę i posadził cztery krzaczki ozdobne i się opalał - patrzono koso ... Tak więc te dacze i kury nauczycieli akademickich to złożona sprawa To ja historię z pobliskiego miasteczka z lat 80tych z wybudowanego wtedy blokowiska, acz to mnie inni opowiadali. W czerwcowe wieczory do późna, prawie do zmierzchu gdzieś ok. 21-22 mało kto był w mieszkaniach w tych blokach. Ponieważ większość mieszkańców na wsi truskawki zbierało na swoich polach lub u rodziców. Tak z ciekawości. Ile to czasu trzeba przy tych warzywach zasuwać by na nic innego czasu tam nie mieć na działce? Chyba, że jakieś zagony się sadzi...
|
|
|
|
|
|
|
|
[quote=Amras,4/11/2021, 19:53] [/quote]Tak z ciekawości. Ile to czasu trzeba przy tych warzywach zasuwać by na nic innego czasu tam nie mieć na działce? Chyba, że jakieś zagony się sadzi...
[/quote] W ogródku ZAWSZE się jakieś zajęcie znajdzie. Oraz weź poprawkę na a - poza wakacjami/urlopami na działce spędzało się kilka godzin; b - że to wspomnienia ówczesnego nastolatka którego ogródek nie kręcił wówczas ani dziś ...
Ten post był edytowany przez TMI Fairy: 4/11/2021, 20:37
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Jeśli "dzieciństwo" to lata 70-te lub 80-te, to "szacowne towarzystwo profesorskie z Krakowa" mogło mieć korzenie chłopskie.
Nie kłamię z datą moich urodzin na moim profilu I dotyczyło to też krakusów z urodzenia. Tak wg mnie, ten stan tzn rozwiniętego rolnictwa drobno hektarowego utrzymał się do końca lat 90-tych, potem szybko zaczęło to zamierać. Czyli społeczeństwo masowo uznało, że warzywa i mleko bardziej opłaca się kupować w dyskoncie, niż przez pół roku drałować 400 metrów w górę. Potem zostali już przydomowi pasjonaci. W wolnej chwili wrzucę zdjęcie porównawcze - bo mam stare z lat 80-tych, początków XXI wieku i zrobię jeszcze teraz, jak zmienił się krajobraz.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Przydomowe ogródki w ZSRR utrzymywały zaopatrzenie mieszkańców imperium Podobnie zaopatrzenie utrzymywał import zboża: W latach 50. z Chin, a od lat 60. z krajów kapitalistycznych.
QUOTE(Amras @ 30/10/2021, 13:59) Tylko u nas były normalne prywatne gospodarstwa, ludzie żyli we własnych domach.
Prywatne większe gospodarstwa nie, ale własne domy na wsi występowały w każdym demoludzie.
QUOTE(Amras @ 30/10/2021, 13:59) Słyszałem co nieco o "systematyzacji" w Rumunii. Takie działania władz chyba do dziś swój efekt na życiu ludności objętych nią ziem wywierają. Systematyzacja nie rozwinęła się na jakąś większą skalę.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(kris9 @ 5/11/2021, 18:39) Prywatne większe gospodarstwa nie, ale własne domy na wsi występowały w każdym demoludzie.
Prawda. W jednych jak Czechy czy Węgry wyglądały lepiej, no w Rumunii biedniej... Czasem się widzi fotki z Ukrainy, Białorusi czy Rosji, no tam to naprawdę kiepsko wygląda.
|
|
|
|
|
|
|
|
A mi się przypomniało z biografii Fiedlera - po zakupie Puszczykowa, dostał decyzję Rady Gromadzkiej, że ma oddać z racji posiadania gospodarstwa kontyngent, bodaj dwadzieścia parę kilo mięsa i kilkaset litrów mleka. Na nic się nie zdały tłumaczenia, że on ma ogród wypoczynkowy w stylu angielskim, a nie produkcyjny. Kazali mu mięso załatwić i oddać (co było dość trudne w gospodarce niedoborów). Wykpił się dopiero tym, że miał, po kolejnych pomiarach, mniej niż 50 arów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(carantuhill @ 12/11/2021, 9:39) A mi się przypomniało z biografii Fiedlera - po zakupie Puszczykowa, dostał decyzję Rady Gromadzkiej, że ma oddać z racji posiadania gospodarstwa kontyngent, bodaj dwadzieścia parę kilo mięsa i kilkaset litrów mleka. Na nic się nie zdały tłumaczenia, że on ma ogród wypoczynkowy w stylu angielskim, a nie produkcyjny. Kazali mu mięso załatwić i oddać (co było dość trudne w gospodarce niedoborów). Wykpił się dopiero tym, że miał, po kolejnych pomiarach, mniej niż 50 arów. I pomyśleć, że dopiero w latach 70tych zniesione ten absurd. Stawiam, że ten "pomiar" wykonano tak by wyszło mniej niż 50 arów
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Amras @ 12/11/2021, 13:17) QUOTE(carantuhill @ 12/11/2021, 9:39) A mi się przypomniało z biografii Fiedlera - po zakupie Puszczykowa, dostał decyzję Rady Gromadzkiej, że ma oddać z racji posiadania gospodarstwa kontyngent, bodaj dwadzieścia parę kilo mięsa i kilkaset litrów mleka. Na nic się nie zdały tłumaczenia, że on ma ogród wypoczynkowy w stylu angielskim, a nie produkcyjny. Kazali mu mięso załatwić i oddać (co było dość trudne w gospodarce niedoborów). Wykpił się dopiero tym, że miał, po kolejnych pomiarach, mniej niż 50 arów. I pomyśleć, że dopiero w latach 70tych zniesione ten absurd. Stawiam, że ten "pomiar" wykonano tak by wyszło mniej niż 50 arów
Raczej na pewno. Zwłaszcza że po pomiarach wyszło trochę mniej niż te 50 arów. Inną sprawą, że te prlowskie pomiary geodezyjne to były palcem po mapie pisane i większość współczesnych problemów właścicieli czy spadkobierców wynika z całkowitego bałaganu w dokumentach i pomiarach. Ale te osławione kontyngenty były sporym obciążeniem, zwłaszcza na terenach na dorobku, ponownie zasiedlanych po przesiedleniach, czy zniszczone przez działania wojenne. Chłopi mieli duży problem z dostarczeniem kontyngentów - co w wielu miejscach było przyczyną migracji do miast, oddawania gospodarstw na rzecz państwa. Kontyngenty bywały też dość mocno zawyżone - przy zasiedlaniu okolic Ustrzyk Dolnych, po wymianie terenów z ZSRR, przesiedleńcy otrzymywali całkowicie zdewastowane gospodarstwa i leżące odłogiem pola, z kiepską górską glebą, a musieli niemal z marszu oddawać kontyngenty niewiele mniejsze od tych z nizin, z których pochodzili.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|