Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Podróże edukacyjne młodzieży polskiej,
     
makron
 

Ill.ssimus Arbiter Elegantiae, Cassandrae fil.
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.824
Nr użytkownika: 7.636

Zawód: lekarz mrówek
 
 
post 2/09/2008, 17:42 Quote Post

W renesansie mamy do czynienia z całą masą podróży "za wiedzą" do krajów zachodnich i południowych. Sztandarowe postaci tego okresu, kształcące się poza Polską to oczywiście Mikołaj Kopernik, Jan Kochanowski czy Jan Zamoyski. Fenomen wysyłania synów szlacheckich (ale i zdolnych mieszczan) zyskał usankcojonowanie w postaci postanowień synodu piotrkowskiego z 1551 roku, które zalecały wysyłanie co zdolniejszej młodzieży, niezależnie od pochodzenia, na studia zagraniczne.
Podróże edukacyjne oczywiście miały na celu przede wszystkim zdobycie wykształcenia uniwersyteckiego. Główne kierunki to początkowo przede wszystkim Włochy - ojczyzna uniwersytetów oraz renesansowego humanizmu, a z czasem także ośrodki niemieckie i, w mniejszym stopniu, francuskie. W zakres szeroko pojętej edukacji wchodził też sam fakt podróżowania, związany z tak charakterystyczną dla renesansu ciekawością świata, ludzi i kultur. Etap podróży zagranicznej "za wiedzą" można znaleźć w życiorysach dużej części ówczesnej elity politycznej i intelektualnej Polski – wspomniany Jan Zamoyski powiadał wprost: „Patavium me virum fecit” (Padwa zrobiła ze mnie mężczyznę).
Świetnym świadectwem takiego właśnie pojmowania kształcenia młodzieży szlacheckiej może być traktat pedagogiczny Hieronima Balińskiego z 1598 roku, który postuluje wysyłanie kilkunastoletnich Polaków za granicę po nauki. Z początku, należałoby wyprawić młodziana do Niemiec, by tam mógł studiować. Następnie powinien on na krótko powrócić do ojczyzny, by potem z kolei, o ile może sobie na to pozwolić, udać się do Włoch; wiekiem idealnym na taką wyprawę jest piętnaście lub więcej lat. Baliński wyraźnie określa, jaki byłby cel tej podróży – otóż młody Polak powinien udać się do Italii:
„aby i pierwsze studia przepolerował i exercicia graviora capescat, ktorych tam wszystko barzo dobrze uczą, iako cawalcatury, szermierstwa, zkokow, muzyki, turniejow ze wszytkich miar i broni, na koniu iako ktorej uzywac.”
Jednak owo nabycie ogłady pozostawało wciąż celem wtórnym w stosunku do podstawowego, jakim było zdobycie wiedzy na uczelniach włoskich. Spośród wspomnianych już wyżej centrów uniwersyteckich na Półwyspie Apenińskim w pierwszej połowie XVI wieku największą popularnością wśród Polaków cieszy się niewątpliwie Padwa, leżąca na terenie państwa weneckiego. O szczególnym miejscu „Nowych Aten”, jak nazywano wówczas Padwę, może świadczyć fakt, że w ciągu całego XVI wieku przez tamtejszy uniwersytet przewinęło się w granicach 1000-1500 studentów z Rzeczpospolitej, spośród których wielu zostało w przyszłości biskupami, opatami, wojewodami lub kasztelanami. Zdarzały się lata, gdy w tym samym roku studiowało tam i 40 Polaków. Polscy studenci ufundowali własną kaplicę pod wezwaniem Św. Stanisława na tyłach ołtarza głównego bazyliki Św. Antoniego. Pobliskie Wzgórza Euganejskie były jednocześnie idealnym miejscem dla kuracjuszy. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce na odbywanie studiów. Kolejnym ważnym centrum uniwersyteckim w Italii, niezmiernie popularnym wśród Polaków, była Bolonia. Pozostałe uniwersytety nie gościły tak wielu Polaków, choć warto wspomnieć o pewnej liczbie studentów z Rzeczpospolitej w Rzymie, Sienie, Ferrarze oraz w Perugii.
W końcu XVI wieku Włochy nie przodowały już tak wyraźne jako cel podróży edukacyjnych, a coraz więcej Polaków udawało się na uniwersytety niemieckie, szwajcarskie i francuskie. W XVII wieku z kolei mamy do czynienia z wyraźnym przesunięciem osi ważności: wyjazdy zagraniczne młodych Polaków nie kończyły się już zdobyciem tytułów naukowych, a raczej służyły przede wszystkim nabyciu "europejskiej" ogłady oraz nawiązaniu ciekawych znajomości. Podróże takie stały się już wtedy domeną synów magnackich i zaprzestano wysyłania za granicę "młodych zdolnych", niezależnie od pochodzenia.

Skąd według Was brało się takie zainteresowanie studiami zagranicznymi w szesnastowiecznej Polsce? Jakie miało ono skutki dla kultury I Rzeczypospolitej? Dlaczego w XVII wieku to zainteresowanie naukowym aspektem takich podróży osłabło i ograniczyło się raczej do konwencjonalnego objazdu w stylu późniejszego Grand Touru? Czy znacie może jakieś ciekawe epizody z tych zagranicznych podróży edukacyjnych Polaków w okresie nowożytnym? Zapraszam do dyskusji, a jeśli kogoś ten temat głębiej zainteresuje, to tutaj znajdzie propozycje bibliograficzne. Pozdrawiam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
bartek920
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 490
Nr użytkownika: 23.106

 
 
post 2/09/2008, 19:03 Quote Post

Pozytywnym skutkiem takich wojaży było chociażby to, że mimo liberum veto, wolnej elekcji itp. nasz sejm pracował sprawnie a panowie szlachta byli mądrymi politykami. W końcówce XVI w. nie do pomyślenia było zerwanie sejmu głosem jednego posła. Szlachta chciała tylko podkreślić jedność i równość swego stanu spisując liberum veto. Poza tym po takich wojażach stykała się z różnymi naukami i wiarami, przez co była bardziej tolerancyjna. Nie na darmo Polska XVI-wieczna to państwo bez stosów. Natomiast od panowania Zygmunta III daje się zauważyć zwrot. Szlachta staje się troszkę uboższa, do głosu dochodzą ludzie, którzy nigdy się za granicą nie kształcili. Efekt jest taki, że od czasów Zygmunta sejmy pracują coraz mniej sprawnie. Co do tolerancji religijnej- szlachta, która ubożeje na skutek głownie wojen, nie ma pieniędzy na wojaże zagraniczne, uczy się w kraju, a tu za sprawą Zygmunta panują jezuici, którzy robili ze szlachtę fanatyków religijnych oraz, chociaż to później- ciemnotę kulturalną i poltyczną.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Cichor
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 324
Nr użytkownika: 44.329

Zawód: student
 
 
post 4/09/2008, 21:22 Quote Post

QUOTE
szlachta, która ubożeje na skutek głownie wojen, nie ma pieniędzy na wojaże zagraniczne, uczy się w kraju


Z tego co wiem w 2 połowie XVI wieku podupada Akademia Krakowska. Stefan Batory wraz z żóną starali się podnieść uczelnie znowu na wysoki poziom. Poza tym Stefan powołał w Wilnie nową Akademię, na bazie którejś szkoły jezuickiej (ale szczegółów nie pamiętam).
Nie wiem jaki stosunek mieli inni władcy do uczelni wyższych w kraju i jakie osiągnęli sukcesy.
Wyjątkiem jest Jan Kazimierz i jego uniwerek we Lwowie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Bagiel
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 148
Nr użytkownika: 39.660

Micha³ Gawlowski
Stopień akademicki: doktorant
Zawód: historyk, prawnik
 
 
post 6/09/2008, 23:36 Quote Post

QUOTE
Natomiast od panowania Zygmunta III daje się zauważyć zwrot. Szlachta staje się troszkę uboższa, do głosu dochodzą ludzie, którzy nigdy się za granicą nie kształcili. Efekt jest taki, że od czasów Zygmunta sejmy pracują coraz mniej sprawnie. Co do tolerancji religijnej- szlachta, która ubożeje na skutek głownie wojen, nie ma pieniędzy na wojaże zagraniczne, uczy się w kraju, a tu za sprawą Zygmunta panują jezuici, którzy robili ze szlachtę fanatyków religijnych oraz, chociaż to później- ciemnotę kulturalną i poltyczną.


To nie była tylko kwestia pieniędzy. Warto pamiętać, że pewne Uniwersytety zagraniczne były dla Szlachty RON zamknięte (istniał zakaz studiowania na Uniwersytetach protestanckich - nie zawsze przestrzegany,ale jednak był). O ile w XVI wieku studia za granicą dawały (w większości przypadków) gwarancję dobrego wykształcenia - wielu wybitnych szlachciców-parlamentarzystów miało za sobą taką edukację, to już w XVIIw., to przede wszystkim szkolnictwo jezuickie (nie piszę o Akademii Rakowskiej czy innych szkołach protestanckich) i przyspieszona jazda w dół jeśli chodzi o poziom i zakres przekazywanej wiedzy. Nie jest przypadkiem że właśnie w XVI wieku do sejmu trafiali, wybierani na sejmikach przez szlachtę(w większości katolicką), posłowie protestanci, którzy edukowali się za granicą.
Co do celów podróży edukacyjnych to nie kierowali się oni tylko do Włoch. Wielu wyjeżdżało do Francji (Paryż) czy choćby do Holandii czy Niemiec, a nawet do Królewca [często kierunek określało wyznanie studenta]. Decydował o tym również poziom edukacji w tych krajach (Włochy w okresie kontrreformacji trochę obniżyły loty wink.gif ).
Generalnie szlachta wiele straciła na tym, że szlacheccy synowie (dzieci magnackie wjeżdżały dalej)nie podróżowali już tak licznie za granicę do "zdrojów tryskających wiedzą" jak robili to ich dziadowie czy ojcowie.
Za tą sytuację nie obwiniał bym tylko samych Jezuitów (ich szkolnictwo przecież początkowo nie było takie najsłabsze, dopiero brak konkurencji spowodował spadek poziomu), szlachta też chyba zbyt uwierzyła że taka edukacją (bez dobrych Uniwersytetów) jest dla nich wystarczająca.
Warto zauważyć, że najczęściej w XVII wieku mówi się o zagranicznych podróżach edukacyjnych Braci Polskich (którzy intelektualnie na pewno na tych zagranicznych eskapadach zyskiwali).
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Sarmata
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 200
Nr użytkownika: 1.306

Zawód: student
 
 
post 14/12/2008, 16:11 Quote Post

Ja bym nie operował takimi kategorycznymi określeniami jak "ciemnota za jezuitów" itp., bo funkcjonuje na ten temat sporo przekłamań. Tymczasem warto podkreślić walor tych podróży po zachodniej Europie ze względu na znajomość sztuki wojennej. Myślę, że zapał fortyfikayjny niektórych magnatów, a także rozumne postulowanie zwiększenia liczby piechoty i dragonii wziął się z obserwacji armii zachodnich.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Cichor
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 324
Nr użytkownika: 44.329

Zawód: student
 
 
post 27/12/2008, 16:24 Quote Post

Ostatnio dopadłem pracę prof. Augystyniak "Wazowie i królowie rodacy". Nie skończylem, ale sam wstęp dał mi dobitnie do wiadomości: brak wyjazdów szlachty za granicę spowodował zastój i w zasadzie upadek myśli politycznej wśród szlachty.
Obcowanie z systemami zachodnimi i czyanie literatury na ten temat, miały to do siebie, że zawsze wzbogacały polski parlamentaryzm i myśl.

Magnatów było stać by wysłać swych synów poza kraj na zdobycia ogłady. Jesli na to było ich stać to mogli sobie pozwolić na zakładanie własnych szkół np>: Ostrog czy Nieśwież. Mogli opłacać nienajgorszych nauczycieli i nie koniecznie tylko Jezuitów, by nauczali ich własne dzieci, ale i dzieci okolicznej szlachty.
Taniej było posłać dziecko szlacheckie na dwór magnacki niźli do Paryża czy Padwy. Liczyło się by miał jakieś wykształcenie. Wiązało się to ze spadkiem zamożności szlachty wywołanym zniszczeniami okresu Potopu.
I jeszcze jedna przyczyna zmiany celu podróży. Mianowicie moim zdaniem wiąże się ona z końcem renesansu, a nadejściem baroku. Zanika czas gdy nauka i człowiek staje nad religią.
Koniec.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Miuti
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 557
Nr użytkownika: 54.362

Mulier. Ale hic!
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 29/03/2010, 13:31 Quote Post

Były jeszcze stypendia zagraniczne.
Na coś takiego załapał się Marcin Kątski - późniejszy generał artylerii a finalnie kasztelan krakowski - zob. PSB.

Niesamowita kariera Kąckiego to niewątpliwie skutek zagranicznych wojaży, które dały mu wykształcenie militarne, doświadczenie wojskowe, znajomość języków - i wpłynęły na jego orientację polityczną.

Kącki był stypendystą Jana Kazimierza.

Dlaczego w XVII wieku to zainteresowanie naukowym aspektem takich podróży osłabło i ograniczyło się raczej do konwencjonalnego objazdu w stylu późniejszego Grand Touru?


Myślę, że to skutek sytuacji w kraju. Wojny, konflikty wewnętrzne, zarazy, upadek gospodarczy państwa.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej