|
|
Wypas świń w lesie, Jak to wyglądało?
|
|
|
Squid
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 24 |
|
Nr użytkownika: 36.260 |
|
|
|
Stopień akademicki: mgr |
|
Zawód: nic nadzwyczajnego |
|
|
|
|
Mam pytanie z pogranicza historii i rolnictwa
Każde dziecko wie, że w średniowieczu wypasano świnie, wypuszczając je do lasu i pozwalając, by karmiły się żołędziami. Ale jak to dokładniej wyglądało?
Na ilustracjach są świniarze, zrzucający kijami żołędzie z drzew. Czy ze stadem świń cały czas chodził świniarz? Czy puszczano je w samopas - a jeśli tak, jak ich pilnowano i co robiono, żeby nie uciekły?
Czy na noc świnie były prowadzone do chlewu, czy zostawały w lesie?
Ile świń przypadało na przyzwoicie prosperujące chłopskie gospodarstwo?
|
|
|
|
|
|
|
|
Świnie wypasano komunalnie: wszystkie świnie z danej gromady (wsi), pod opieką gromadzkiego świniarczyka (zazwyczaj podrostka lub grupy podrostków) wyprawiały się co rano do wspólnotowej dąbrowy i tam popasały do wieczora. Oczywiście w porze dojrzewania żołędzi. Na noc, na ogół, wracały do własnych, indywidualnych chlewików. A ile ich było? Zależy od okolicy. W okolicach obfitujących w dąbrowy więcej, gdzie indziej mniej. Raczej bliżej jednej maciory z przychówkiem, niż całej watahy. Brakowało paszy na zimę, żeby chłopi mogli wielkie liczby świń trzymać.
Ten post był edytowany przez jkobus: 19/04/2018, 15:33
|
|
|
|
|
|
|
|
W książkach natrafia się niekiedy na dość szokująco niskie wielkości hodowli w dawnych gospodarstwach chłopskich. Mam taki cytat z Historii Polski do 1764 pod red. H.Łowmiańskiego wyd. 1957 przez PWN, str. 429:
"Świń również nie trzymano wiele, przeciętnie 2-4 sztuki (np. w kluczu bodzentyńskim w Małopolce w 1645 r. na 1 gospodarstwo chłopskie wypadało 3 sztuki świń). Latem żywiono je na pastwiskach leśnych, a zimą - różnego rodzaju odpadkami od młocki, żołędziami, bukwią itd...Zabijano świnie lub sprzedawano po osiągnięciu przez nie wagi ok. 50-70 kg, co następowało dopiero w wieku 3-4 lat."
To by oznaczało,że świnie rosły wolniej niż teraz dziki żyjące na wolności. Obecnie świnia rośnie jakieś pół roku do wagi 120-130 kg.
Ten post był edytowany przez marc20: 19/04/2018, 16:09
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Squid @ 19/04/2018, 14:12) Mam pytanie z pogranicza historii i rolnictwa Każde dziecko wie, że w średniowieczu wypasano świnie, wypuszczając je do lasu i pozwalając, by karmiły się żołędziami. Ale jak to dokładniej wyglądało? Na ilustracjach są świniarze, zrzucający kijami żołędzie z drzew. Czy ze stadem świń cały czas chodził świniarz? Czy puszczano je w samopas - a jeśli tak, jak ich pilnowano i co robiono, żeby nie uciekły? Czy na noc świnie były prowadzone do chlewu, czy zostawały w lesie? Ile świń przypadało na przyzwoicie prosperujące chłopskie gospodarstwo? Nie tylko w średniowieczu, taki chów jest praktykowany do tej pory m.in. w ukraińskich Karpatach. Sama widziałam pasące się świnie w lasach i w obrębie wsi w Libuchorze. Świnie pasione w lesie były bardziej cenione niż te hodowane w chlewiku ze względu na znakomite mięso. W Karpatach w wsiach lokowanych na prawie wołoskim czasami w akcie lokacji była wymieniona ilość wypasanych w lasach świń i obciążenia z tym związane zawarte w płaconym czynszu. Z tego co pamiętam za 1 świniaka pasionego w lesie w razie zamiany dawano 3 świnie hodowane w gospodarstwie. U nas największą rolę miała bukwa czyli nasiona buka. Nawet w okresie międzywojennym na Podkarpaciu mawiano: obrodziła bukwa, głodu nie będzie. Jeżeli chodzi o ilości to nie wiem czy były jakieś rozwiązania ogólnoregionalne. Każda wieś rządziła się swoim prawem.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 10:49) U nas największą rolę miała bukwa czyli nasiona buka. Nawet w okresie międzywojennym na Podkarpaciu mawiano: obrodziła bukwa, głodu nie będzie.
Tylko, czy tu chodziło o wypas świń?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Aquarius @ 21/04/2018, 11:23) QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 10:49) U nas największą rolę miała bukwa czyli nasiona buka. Nawet w okresie międzywojennym na Podkarpaciu mawiano: obrodziła bukwa, głodu nie będzie. Tylko, czy tu chodziło o wypas świń? Między innymi. Zachowały się wspomnienia o wypasie w lasach Pogórza Przemyskiego z XIX w. W Bieszczadach jeszcze w okresie międzywojennym stosowano gospodarkę żarową. Wprawdzie to nie wydaje się związane z tematem ale obrazuje archaiczny system gospodarowania. Wypas był rzadki ale to nie było powodowane nowymi metodami hodowli ale zmianami wynikającymi z zniesieniem tzw. pańszczyzny. Las stał się w dużej mierze własnością prywatną, wiec ostęp do niego na wsi zmniejszył się. Bukwa była wykorzystywana dwojako. Najpierw pozyskiwano z niej olej, a resztkami karmiono świniaki.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 18:47) Bukwa była wykorzystywana dwojako. Najpierw pozyskiwano z niej olej, a resztkami karmiono świniaki.
Trojako, jeszcze jedzono te orzeszki. I o to mi chodziło z tym powiedzeniem. Czy nie chodziło o to, że jak obrodziła bukiew to nie będzie głodu, bo będzie co jeść? A nie o wypas świń czy tłoczenie oleju. Te orzeszki były chyba zbyt cenne by marnotrawić je na świnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Aquarius @ 21/04/2018, 20:31) QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 18:47) Bukwa była wykorzystywana dwojako. Najpierw pozyskiwano z niej olej, a resztkami karmiono świniaki. Trojako, jeszcze jedzono te orzeszki. I o to mi chodziło z tym powiedzeniem. Czy nie chodziło o to, że jak obrodziła bukiew to nie będzie głodu, bo będzie co jeść? A nie o wypas świń czy tłoczenie oleju. Te orzeszki były chyba zbyt cenne by marnotrawić je na świnie. Jeść jedzono ale nie powszechnie. Bukwa zawiera faginę, która w większej ilości jest toksyczna. Dopiero po przetworzeniu jest jadana. Olej już faginy nie zawiera. Czytałeś "Po Rzeszowskim Przedgórzu błądząc" Kotuli? Tak autor kilkakrotnie pisze o bukwie jako pokarmie dla świń. Łukasz Łuczaj w "Dzikie rośliny jadalne Polski" nie pisze o jadaniu bukwy, tylko o oleju. Podobnie pisze Adam Szary w "Tajemnicach bieszczadzkich roślin" .
Ten post był edytowany przez lucyna beata: 21/04/2018, 20:52
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 20:44) Bukwa zawiera faginę, która w większej ilości jest toksyczna.
Dlatego przed spożyciem orzeszki bukwi należy wyprażyć, wtedy rzeczona fagina rozkłada się i nie jest już toksyczna.
QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 20:44) autor kilkakrotnie pisze o bukwie jako pokarmie dla świń.
Czyli Bieszczady były bogatym regionem...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Aquarius @ 21/04/2018, 21:26) QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 20:44) Bukwa zawiera faginę, która w większej ilości jest toksyczna. Dlatego przed spożyciem orzeszki bukwi należy wyprażyć, wtedy rzeczona fagina rozkłada się i nie jest już toksyczna. QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 20:44) autor kilkakrotnie pisze o bukwie jako pokarmie dla świń. Czyli Bieszczady były bogatym regionem... Prażone były pokarmem Słowian. Potem już nie ma wzmianki. Znany był olej, w zach. Europie robiono z nich namiastkę kawy. Czasami w Skandynawii dodawano do mąki w czasie pieczenia chleba. Nie znajdziesz wzmianki o powszechnym jadaniu orzeszków. Kora buka była żuta w czasie głodu. Jadano także młode listki buków. Są fajne, lekko kwaskowate ale tylko w ciągu pierwszych dwóch tygodniach po rozwinięciu.
Wprost przeciwnie. . Tak o tym pisał w 1932 r. dziennikarz w "Wiadomościach Turystycznych": "Obecnie, kiedy ustało, ludność głoduje formalnie. A głód już odbija się na młodym pokoleniu... Dzieci skrofuliczne, niedokarmione, blade, o wielkich głowach, wzdętych brzuchach i pałękowatych nogach - ledwo owinięte w jakieś szmaty. Młodzież w Lesku w wielu 18-20 lat skarlała, niedorozwinięta, tępa. Gruźlica szaleje, gdzie nie gdzie mówią o szkorbucie. Ten stan musi bezwarunkowo ustać. Ze względu na elementarne uczucia, jak i ze względów, o których nie czujemy się powołani pisać, a które są bardzo przejrzyste..."
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lucyna beata @ 21/04/2018, 21:40) Nie znajdziesz wzmianki o powszechnym jadaniu orzeszków.
Tylko ja nic nie mówię o powszechności spożywania bukwi, to był pokarm przymusowy, w czasie głodu, na przednówku. Zbierano to na jesieni i przechowywano na wszelki wypadek.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(marc20 @ 19/04/2018, 16:03) W książkach natrafia się niekiedy na dość szokująco niskie wielkości hodowli w dawnych gospodarstwach chłopskich. Mam taki cytat z Historii Polski do 1764 pod red. H.Łowmiańskiego wyd. 1957 przez PWN, str. 429: "Świń również nie trzymano wiele, przeciętnie 2-4 sztuki (np. w kluczu bodzentyńskim w Małopolce w 1645 r. na 1 gospodarstwo chłopskie wypadało 3 sztuki świń). Latem żywiono je na pastwiskach leśnych, a zimą - różnego rodzaju odpadkami od młocki, żołędziami, bukwią itd...Zabijano świnie lub sprzedawano po osiągnięciu przez nie wagi ok. 50-70 kg, co następowało dopiero w wieku 3-4 lat." To by oznaczało,że świnie rosły wolniej niż teraz dziki żyjące na wolności. Obecnie świnia rośnie jakieś pół roku do wagi 120-130 kg. Mam tylko "Chów zwierząt gospodarskich w Galicji w dobie autonomii" Roberta Liberta. W sumie jest niewiele danych odnośnie wcześniejszych wieków, ale mimo to można wysnuć pewne wnioski. Skoro w drugiej połowie XIX w. w Galicji nastąpił gwałtowny wzrost ilości trzody chlewnej o prawie 200 % związany z tym, że nastąpiła nadwyżka plonów, karmienie zwierząt produktami ubocznymi z przetwórstwa rolnego, spadkiem cen wełny i wzrostem cen wieprzowiny, hodowlą zajęły się także dwory rozwojem miast itd. to jasno wynika iż wcześniej tych świń hodowano zdecydowanie mniej. Ilość produkcji mięsa wieprzowego była powiązana z ilością produkcji kartofli, jak był nieurodzaj to liczba nierogacizny spada. I taka ciekawostka. Galicja była w tyle jeżeli chodzi o wzrost trzody, zajmowała 7 miejsce, największy wzrost w Czechach wyniósł on 343,9%, w Morawach 292 % . I kolejna ciekawostka w Galicji Wschodniej w 1869 r przypadało 9,6 tucznika na km 2, a juz w 1910 r. 23,4.
Ten post był edytowany przez lucyna beata: 22/04/2018, 9:31
|
|
|
|
|
|
|
Squid
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 24 |
|
Nr użytkownika: 36.260 |
|
|
|
Stopień akademicki: mgr |
|
Zawód: nic nadzwyczajnego |
|
|
|
|
Dzięki za odpowiedzi
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Squid @ 19/04/2018, 14:12) Każde dziecko wie, że w średniowieczu wypasano świnie, wypuszczając je do lasu i pozwalając, by karmiły się żołędziami. Ale jak to dokładniej wyglądało? Na ilustracjach są świniarze, zrzucający kijami żołędzie z drzew. Czy ze stadem świń cały czas chodził świniarz? Czy puszczano je w samopas - a jeśli tak, jak ich pilnowano i co robiono, żeby nie uciekły? Czy na noc świnie były prowadzone do chlewu, czy zostawały w lesie? Wypas świń w dąbrowach trwał od września do listopada, a jeśli pogoda dopisywała nawet dłużej. W tym celu tworzono duże stada ponoć liczące do 100 i więcej osobników. Stado było zawsze pod czujną opieką dorosłego świniarza. Czasem było ich więcej, zwłaszcza na terenach odległych i niebezpiecznych. Świnki są bardzo inteligentne, ale bywają niesforne i czasem uciekają do lasu do swoich dzikich pobratymców. Świniarze kierowali stadem często wygrywając stosowne sygnały na fujarkach bądź rogach. Świniarzom pomagały w zaganianiu psy pasterskie. Zalecano nie szczucie świń psami, bo to bardzo je stresowało i ponoć miało zły wpływ na smak mięsa. W przypadku swiń odbiegających od stada stosowano specjalne zabezpieczenia w postaci drągów mocowanych do szyi. Należy zauważyć, że 2-3 letnia świnka jest wystarczająco silna by zaatakować i zabić dorosłego mężczyznę. Jedna świnia potrafi zeżreć do 5 kg żołędzi. To jest ogrom ilość energii, białka i tłuszczu. Po dwóch miesiącach takiego tuczu świnka była gotowa na stół świąteczny. Jeśli dąbrowa była blisko wsi, wracano wieczorem do domu, w przypadku dalszych odległości stosowano huf szałasowy.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|