Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Andrzej Michałek
     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 15/02/2008, 20:41 Quote Post

Chairete!
Osobistości tej nie trzeba nikomu przedstawiać. Autor obszernych opracowań historycznych, które produje z prędkością karabinu maszynowego w tempie dwu pozycji rocznie (w ciągu ostatnich 5 lat wydał 9 pozycji).
Do tego nie powiela tam banałów, tylko prezentuje tezy, które wywyracają na nice utarte w oficjalnym nurcie polskiej historiografii poglądy.
I chciałbym, aby właśnie o tym był ten wątek.

Nie o literówkach, pomyłkach w datach, krzywych rysunkach tylko o nietypowych teoriach Michałka i o tym, czy udało się je nam samodzielnie zweryfikować. Tylko ten nie robi błędów, kto nic nie robi.

Podkreślić należy, że o ile w dziełach nie brakuje nowinek, o tyle jego zasługa polega z reguły nie na samodzielnej pracy naukowej, tylko na popularyzowaniu mniej znanych ustaleń innych autorów. A nie jest łatwo ustalić, co jest czyje, gdyż Michałek nie stosuje przypisów.

Zacznę może od pozycji Husyci. Michałek pisze tam, że w okresie grunwaldzkim, a więc i w bitwie pod Grunwaldem, Polacy stosowali szyk kolumn chorągwianych (w kształcie trójkąta), wktórych opaska skłądała się z kopijników, a w środku znajdowali się konni kusznicy. 5/6 armii polskiej to byli właśnie kusznicy. Walka wyglądała w ten sposób, że kolumny nadjeżdżały zwolna naprzeciw siebie, kusznicy ostrzeliwali się nawiją z kusz, a przedchorągiewni próbowali przerabać się do środka wrogiej kolumny, aby wyrżnąć lekkoopancerzonych kuszników. Gdy nie udało się, kolumny rozjeżdżały się, aby po odpoczynku dokonać ponowny zajazd.
To nie jest novum, gdyż w opracowaniach specjalistycznych z historii wojskowości (np. Nadolski, Żygulski) podaje się to jako oczywistość. Natomiast w historiografii powszechnej myśli się, że pod Grunwaldem obowiązywał szyk
w płot.
Zapraszam do prezentacji teorii michałkowych, wraz z samodzielną próbą ich weryfikacji.
Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #1

     
rycymer
 

Ellentengernagyként
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 5.900
Nr użytkownika: 30.754

 
 
post 15/02/2008, 20:51 Quote Post

Podobny temat już istnieje: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=14443&st=0. sleep.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 15/02/2008, 20:57 Quote Post

Chaire!
Chodzi mi o coś innego - o przedstawienie jego teorii wraz z próbą samodzielnej ich weryfikacji.

Pozdrawiam
 
Post #3

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 16/02/2008, 8:46 Quote Post

Chairete!

Julian Apostata
W Bizancjum Michałek formułuje następującą tezę.
Na Zachodzie chrześcijaństwo w czasach Konstancjusza było tak znienawidzone, że gdy tylko pojawiła się możliwość obrania na cesarza poganina z dynastiii, to wojsko i elity skwapliwie z tego skorzystały, popierając Juliana Apostatę w nadziei obalenia chrześcijaństwa. Istotnie, za tym poglądem przemawia łatwość w przejęciu włazy przez Juliana najpierw na Zachodzie, a następnie po śmierci Konstancjusza w całym imperium. Julian rządził imperium, w którym przez ostatnie 40 lat chrześcijaństwo miało dominującą pozycję, a mimo to mógł pozwolić sobie na otwarte wspieranie kultów pogańskich, ograniczanie chrześcijaństwa, i nie spowodowało to żadnego buntu w armii, czy wśród społecześńtwa. Jedynymi oznakami wrogości, było zerwanie jego edyktów w kilku miastach (sprawców ukarano smiercią) i spalenie przez nieustalonych sprawców świątyni pogańskiej opodal Antiochii.
Co więcej, Julian mógł sobie pozwolić na wyprawę na Wschód przeciwko Persom, czego nieczyniono od 80 lat. Musiał się więc czuć wyjątkowo pewnie na tronie.

Moim zdaniem (laika smile.gif ), rzeczywistym źródłem sukcesów Juliana była nie tyle siła pogan, co polityka religijna Konstancjusza i jego poprzedników cesarskich. Otóż po pierwsze próbowali oni uczynić z Kościoła agendę państwa. Wzbudzało to mieszane uczucia nawet duchowieństwa. Przez 300 lat swego istnienia Kościół przywykł do autonomii od władzy świeckiej, a nagle miał stać się jej częścią. Zdaniem części duchownych musiało to prowadzić do osłabienia hamulców moralnych wśród kleru i zepchnięcia na drugi plan jego misji duchowej. Władza,polityka i pieniądze wg nich nie służy zbawieniu duszy smile.gif . Do tego dochodziły represje wobec duchownych, którzy mieli odmiennne poglądy teoloczne niż administracja ...
O ile cesarzami byli katolicy, to miało to jeszcze znaczenie drugorzędne, kler przymykał oko na minusy sytuacji, mając możliwości poszerzania wpływów.
Ale Konstancjusz i jego dwór byli gorliwymi arianami i prześladowali nie tylko pogan, ale i ortodoksów. I to moim zdaniem było prawdziwą przyczyną tego, że ogół katolików uznał, że lepszy jest cesarz poganin niż arianin! Poganin przynajmniej nie będzie się wtrącał do sprawa wewnętrznych Kościoła, narzucał dogmatów religijnych i zsyłał na wygnanie katolickich biskupów. Namiast udział we władzy świeckiej wcale nie jest chrześcijaninowi do zbawienia potrzebny. I istotnie, Julian prowadził politykę toleancji wobec wszystkich wyznań, zezwolił na powrót zesłanym biskupom i nie wtrącał się w konflikty pomiędzy chrześcijanami. Dlatego też ci odpłacali mu w swojej masie lojalnością, mogąc się wreszie bez ograniczeń oddawać kłótniom religijnym ze współwyznawcami smile.gif .
Pozdrawiam, Andrzej


 
Post #4

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 17/02/2008, 8:46 Quote Post

Chairete!
Podział Cesarstwa Rzymskiego.
W "Bizancjum" Michałek mówi, że z punktu widzenie Konstantynopola, podział Cesarstwa w 395r. oznaczał wyzbycie się kosztownych w utrzymaniu i kłopotliwych w obronie peryferii. Definitywny podział Imperium był z punktu widzenia Wschodu sukcesem.

Mam dane za ok. 400 r. n.e. Łączny dochód Cesarstwa miał wynosić 300.000 funtów złota, z czego część wschodnia przynosiła 270.000, a zachodnia 30.000. Tak podaje M. Wilczyński w: Germanie w służbie zachodniorzymskiej w V w n.e. Kraków 2001. Natomiast koszty utrzymania armii w obu przypadkach były podobne i wynosiły po ok. 20.0000 funtów złota.
Wynika stąd wniosek, że jak uwzględni się koszty administracji i dworu cesarskiego, to część zachodnia musiała być STALE silnie deficytowa.
Barbarzyńcy w III/IVw. także atakowali przedwe wszystkim część zachodnią (z Bałkanami) i na Zachodzie stacjonowały najsilniejsze armie rzymskie. Czynnik ten miał ogromne znaczenie, gdyż z reguły to armie zachodnie narzucały całemu Cesarstwu władzę. Już od Augusta i Marka Antoniusza było tak, że w sytuacjach konfliktowych Wschód ma pieniądze, a Zachód armię : ) . Natomiast marzeniem cesrzy było rządzenie samym Wschodem bez zachodnich kłopotów.
Do tego na Wschodzie dominował katolicyzm, a żołnierze na pocz. Vw. byli z reguły gockimi arianami.

Z punktu widzenia Konstantynopola sytuacja po 395r. była dla niego więc bardzo korzystna. Przestano finansować Zachód, zachodnie armie cesarskie ledwie dawały sobie radę z tamtejszymi barbarzyńcami, a po likwidacji tam włądzy cesarstwa w 476r. znikła całkowicie obawa inwazji z Zachodu. Co ciekawe, po 476r. ludy germańskie na Zachodzie formalnie uznawały zwierzchność Konstantynopola.

Taka polityka była wielkim sukcesem Wschodu - Wschód od chwili podziału aż do ok. 600 (wielka wojna z Persami, a potem z Arabami) nie znalazł się nigdy w prawdziwym niebezpieczeństwie.

Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #5

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 18/02/2008, 14:34 Quote Post

Chairete!
A to z kolei ze "Słowian Zachodnich-monarchii wczesnofeudalnych".

Kolonizacja na prawie niemieckim w XIIIw.
Fakty są znane, ale po raz pierwszys spotkałem się z wyciągnieciem z nich takich wniosków.
Kolonizacja na prawie niemieckim diametralnie zmieniła sytuację wojskową i finansową książąt polskich. Wsie na prawie niemieckim były prawdziwymi fabrykami ziarna i pieniędzy. Z łanu płacono zwykle 1/2 grzywny srebra i 400 kg zboża czynszu rocznie. Pozwolało to książetom na utrzymanie licznej drużyny nadwornej, bądź wynajęcie najemników. Siły zbrojne wzmacniali nadto sołtysi, z każdej wsi, którzy służyli wraz z pocztem. Standart uzbrojenia sołtysów był często wyższy niż uboższych rycerzy, a nie mają aspiracji politycznych.
Jeszcze wyższe dochody czerpano z miast. Nadto miasta znacznie wzmacniały potencjał obronny, gdyż po otoczeniu miasta murami, stawało się ono silną fortecą.
Książęta u których rozwinęła się kolonizacja na prawie niemieckim mieli więc znacznie silniejszą pozycję gospodarczą i wojskową niż ziemie, gdzie tej reformy nie wprowadzono.

To są plusy. Minusem było pojawienie się nowych, samodzielnych, silnych ośrodków politycznych - miast, których interesy nie musiały być zbieżne ani z interesem ksiażąt, ani tym bardziej z "polską racją stanu" smile.gif . Oczywiście, miasta wiernie służyły książętom - do czasu, gdy przewaga władców nad miastami była niewątpliwa. Ale w czasie, gdy na pozycja ksiażąt osłabłą w wyników podziałów dzielnicowych okazało się, że to nie miasta służą realizacji polityki książąt, ale książęta muszą w swojej polityce uwzględniać postulaty miast. A że do tego mieszczanie byli blisko powiązani z nową podporą polskiej wojskowości - sołtysami, gdyż to mieszczanie z reguły byli zasadźcami na wsiach (chodziło o ogromny kapitał, który był potrzebny do organizacji akcji lokacyjnej)...
To wszytsko każe spojrzeć pod nieco innym kątem na problem zjednoczenia ziem polskich w XIII/XIVw.

Pozdrawiam, Andrzej

P.S. Osadnikami w miastach na prawie niemieckim byli z reguły Niemcy, gdyż tylko oni dysponowali wiedzą, know-how smile.gif , jak powinno funkcjonować miasto i znali się na gospodarce towarowo-pieniężnej. Podobnie było z sołtysami na wsiach i z kolonistami we wsiach na prawie niemieckim. Koniecznosć płacenia czynszu w pieniądzu i dużej ilości zboża, powodowała, że gospodarstwa musiały być wysokotowarowe - co wynika z wiedzy rolniczej i z użycia żelaznych narzędzi. Zaryzykuję tezę, że Słowianie polscy dopiero w XIVw. osiągnęli podobny poziom wiedzy i techniczny rolników niemieckich. Z tego też względu w XIIIw. wynaleziono dla Słowian polskich kolonizację na prawie polskim, która nie wymagała samorządu, sołtysów i płacenia danin w pieniądzu. Nadto nie zwalniała od wszystkich ciężarów prawa książęcego (brak immunitetów). Forma ta była kłopotliwa dla księcia i niezbyt wygodna dla chłopów, dlatego po osiagnieciu przez Słowian polskich odpowiedniej wiedzy w XIVw. wsie lokowano wyłącznie na prawie niemieckim.
Dodam, że lokacje miast poprzedzały lokacje wsi. Chodzi o to, że pierwsze miasta obsługiwały bądź elitę, bądź rynki międzynarodowe. Natomiast potrzebowały żywności, której nie potrafiły im zapewnić wsie prawa ksiażęcego. Dlatego właśnie mieszczanie lokowali wsie na prawie niemieckim ściągając do nich rolników z Niemiec. Jak ich zachęcano? Michałek twierdzi, że po prostu rolników kupowano hurtowo w Niemczech od tamtejszych feudałów i pod konwojem zbrojnym prowadzono do Polski smile.gif .

PS II. Kolonizacja na prawie niemeickim wymagała ogromnego kapitału. Z tej przyczyny kolonizacja rozpoczęła się od okręgów górniczych, a potem (jak sądzę) przedsiębiorcy górniczy reinwestowali zyski w kolejne lokacje. Kopalnie potrzebowały bowiem zaplecza rzemieślniczego i rolniczego. W całej Europie Środkowej kolonizacja na prawie niemieckim była najsilniejsza w regionach górniczych.
 
Post #6

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 19/02/2008, 11:42 Quote Post

Chairete!
Dodam jeszcze od siebie,że przed opisaną reformą, podstawę finansową państwa stanowił system tzw. prawa książęcego. Opierał się on na rozróżnieniu wsi służebnych i pozostałych. Wsie służebne były zobowiązane do składania określonych ilości wyrobów rzemieślniczych. Z pozostałych wsi komornicy ściągali potrzebne im (tj. dowolnie wysokie) ilości żywności.
Nie było ewidencji, ani wykazów obciążeń - to nie Bizancjum smile.gif .
Było to totalnie antymotywacyjne, gdyż komornicy zabierali to, co im się udało dopaść, czyli najchętniej tym, którzy mieli więcej! Podejrzewam też, że zabierali nie tylko żywnosć, ale wszystko, co im się nawinęło pod rękę. Praktycznie nie istniała wymiana towarowa miasto-wieś, ani elementarna gospodarka towarowo-pieniężna (chłopi nie mieli cos przedawać). Chłopi nie mieli w zasadzie metalowych narzędzi, ani oczywiście prawa opuszczania wsi. Mieszczanie zaś nie mieli gdzie kupić żywności. Stąd na podgrodziach była tylko garstka rzemieślników pracująca na potrzeby elity.
Sądownictwo należało do kosztelanów. Zebraną żywność i wyroby rzemieślnicze książę rozdzielał na ustalonych dorocznie terminach pomiędzy wojowników.

Wojskowość opierała się na obowiązkowej służbie kasty wojowników. Gall podaje, że maksymalnie jej liczebność szacowano na pocz. XIIw. na 16.900 osób. W wolnym od wojaczki czasie wojownicy zajmowali się hodowlą. Po ustaniu grabieżczych najazdów na sąsiadów, w końcu panowania Krzywoustego, większość wojowników zajęła się uprawą ziemi, mniejszość otrzymała pewne nadania ziemi wraz z chłopami.

To na podstawie kronik Galla, Kadłubka i pracy Modzelewskiego "Gospodarka państwa wczesnopiastowskiego".

Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #7

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 20/02/2008, 13:17 Quote Post

Chairete!
Wojna 13-letnia
W tomie Husyci Michałek dużo miejsca poświęca wojnie trzynastoletniej. Jego zdaniem miasta pruskie opowiedziały się po stronie polskiej wyłącznie z przyczyn ekonomicznych. Były one bowiem naturalnym pośrednikiem w morskim handlu polskim, przede wszystkim zbożem i bronią. Handel taki bogacił miasta i Polskę, ale budził obawy Krzyżaków, dla których Polska była największym wrogiem. Starali się więc maksymalnie utrudniać handel z Polską, co uderzało w interesy miast. W tej sytuacji mieszczanie uznali, ze przyłączenie do Polski wyeliminuje krzyżackie bariery. Szlachcie chodziło o polskie przywileje.
Wg Michałka ludność pruska podzieliła się na trzy grupy: patrycjat miejski i szlachta optowały za Polską; plebs, wieśniacy, niższe duchowieństwo jednoznacznie popierały Krzyżaków, pospólstwo miało zmienne nastroje i przechodziło z jednej strony na drugą.
Polska wygrała wojnę, gdyż miasta pruskie udzieliły jej gromny pożyczek na wysoki procent, a nadto szlachta uchwaliła wysoki podatek 5% - wg Michałka od majątku, wg Wimmera od dochodu. Uzyskane stąd sumy pozwoliły na wynajęcie takiej masy najemników i przekupienie najemników krzyzackich, że wojna została wygrana.
Zakon swoim najmenikom zapłacił ziemią i stąd wiele rodów pruskich było potomkami najmeników. Jednocześnie zwolennicy Polski wynieśli się, a z Prus Królewskich zwolennicy zakonu. Z tych przyczyn kolejne lata zakon poświecił na powszechne zbrojenie ludnosci i indoktrynację ludnosci,z takimi skutkami, że w kolejnej wojnie (1520) mimo wielu wysiłków Polsce nie udało się odnieść istotnych sukcesów.
Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #8

     
indigo
 

Ad maiorem Historycy.org gloriam!
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 4.524
Nr użytkownika: 488

Stopień akademicki: magister
 
 
post 20/02/2008, 19:05 Quote Post

Pytam bez złośliwości - jak wyglądało zbrojenie ludności i jej indoktrynacja?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 20/02/2008, 20:55 Quote Post

QUOTE(indigo @ 20/02/2008, 19:05)
Pytam bez złośliwości - jak wyglądało zbrojenie ludności i jej indoktrynacja?
*



Chaire!
Wg Michałka okrojony Zakon był w stanie wystawić 20-30.000 zbrojnych. Na ziemiach zakonnych osiedlili się bowiem najemnicy z wojny 13-letniej, którzy kultywowali tradycje wojenne i nienawiść do Polski. To plus wytworzenie się w Prusach syndromu "oblężonej twierdzy" i "fortecy prawdziwej wiary", sprawiło, ze Prusacy byli wyjątkowo dobrym materiałem na żołnierzy. Jako, że praktycznie całość administracji zakonnej przejęli eksnajemnicy (w Prusach było tylko 58 zakonników) - dbali o to, aby szkolić poddanych. Do służby byli zobowiązani wszyscy wolni chłop oraz mieszczanie. Oczywiście walory obronne Prus wzmacniało 40 zamków i 80 umocnionych miast. Rekruci obsadzali fortece, a do walk polowych Zakon mógł powołać ok. 3000 ludzi.
Centralnie organizowano zakup broni palnej (której Zakon miał wielkie zapasy) oraz broni dla plebejuszy. Pieniądze zbierano z niemieckich majątków Zkaonu ize skłądek na walkę z poganami. Szkolono rekrutów wg wzorów lancknechtów, jako pikinierów. Kupiono dla nich piki i zbroje folgowe typ "rak" uproszczone, wytwarzane seryjnie w 2 rozmiarach.

Z A. Nowakowskiego "O wojskach Zakonu ..." wiem natomiast, że między 1466 a 1507 liczba dział zwiększyła się o 50 do 128. W 1507 w arsenałach zakonnych było też 337 sztuk ręcznej broni palnej. Natomiast praktycznie do zera zmniejszyła się liczba kusz, co jest pośrednim dowodem przezbrojenia piechoty. W 1466 były tysiące kusz. W 1507 miało też być 750 pik, 244 zbroje - bardzo mało w porównaniu z okresem wcześniejszym. Nie było w spisach praktycznie broni siecznej. To wszystko wskazuje, że w 1520 rekruci mogli trzymać broń w domach, albo była eponowana u szlachty.
Nowakowski potwierdza występowanie w Prusach zbroji typu "rak", podaje, że widoczne w nich są tendencje producentów do "utrzymania ich w jdenym stylu"

Wg Nowakowskiego Zakonu mieli w czasie tej wojny bronić najemnicy, ale jak wiadomo ci ruszyli dopiero później, jesienią 1520 z Frakfurtu. Natomiast nie mam informacji, aby Zakon wynajął tysiące najemników już w 1519r.

Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #10

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 22/02/2008, 9:12 Quote Post

Chaire!
Z Bizancjum

Michałek twierdzi, że Kontantyn Wielki stworzył specjalny korpus gwardi "Vexilationes". Składać się miał ze szczególnie sprawnych i wiernych żołnierzy cesarza, a jego głównym zadaniem było pilnowanie, jako straż przyboczna, dowodzących wojskami polowymi (takie antyczne NKWD, albo SMIERSZ smile.gif ). Chodzić miało o uniknięcie uzurpacji. Dowodzący vexilationes mieli mieć prawo nawet do zabójstwa dowódców, a wśród nich samych byli zawsze ukryci agenci z wyższymi pełnomocnictwami, uprawnieni w razie potrzeby nawet do zabicia dowódców vexilationes.
Instytucja ta zdała chyba egzamin, bo od tego momentu uzurapcje dowódców polowych przestały praktycznie występować.

Mam ogromne trudności z weryfikacją tej tezy. Faktycznie od Konstantyna uzurpacje gwałtownie ustały. Ale nie udało mi się nigdzie znaleźć opracowań o specjalnych zadaniach tych jednostek. W cytowanym już przeze mnie obszernym dziele Wilczyńskiego z 2001r. wystepują vexilationes. Autor podaje, że były to doborowe jednostki kawalerii, niezależne od legonów, ale z nimi współdziałające w ramach doraźnych potrzeb (brak było stałego ich przypisania do danych wojsk polowych). Stanowić mieli istotną część sił polowych, a ich liczebność Wilczyński szacuje na 30500 żołnierzy w 61 oddziałach po 500 osób. Mieli mieć oddzielne dowództwo centralne pod wodzą magister equitum in praesenti.
Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #11

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 25/02/2008, 6:16 Quote Post

Chaire!
Z Bizancjum

Kusza
Popularny pogląd głosi, że kuszę wynaleziono w XIw. we Włoszech.

Wg Michałka kuszę pod nazwą gastrafetes używano w świecie antycznym bez przewy od IV w pne do końca starożytności. Pod koniec tego okresu używali jej zarówno Rzymianie, jak i chętnie barbarzyńcy, dla kórych był to sprawny oręż przebijający ciężkie rzymskie zbroje.
Po upadku cesarstwa na Zachodzie kusza straciła swoją przydatność i była używana jedynie w Hiszpanii i w Bizancjum.

Z Wikipedii wynika, że istotnie taka była geneza kuszy (wynalazcą gastrafetes miał być Zapros z Tarentu IVw. pne). Dodać można, że do XIw. Bizancjum miało pewne posiadłości we Włoszech jest więc możliwe, że tamtejsi ich poddani posługiwali się kuszami i następnie rozpowszechnili je w całej Europie, gdy znowu w powszechne użycie weszły ciężkie zbroje.

Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #12

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 2/03/2008, 7:40 Quote Post

Chairete!
"Bizancjum"

Rzymska zapaść demograficzna
Michałek bardzo dużo miejsca poświęca domniemanemu kryzysowi demograficznego Imperium Romanum. Upraszczając Michałek, uważa, że od I w. ne całe Imperium dotknięte było powszechnym kryzysem demograficznym. Miał być wysoki ujemny przyrost naturalny, powszechna bezdzietność, a ci którzy urodzili się i przetrwali mieli być dotknięci powszechnie rozmaitymi chorobami, w tym psychicznymi. Pomiędzy II a IV w. średni wzrost mieszkańca miał zmniejszyć się o 10 cm., a w końcu IVw. większość poborowych nie była w stanie nosić cięższego uzbrojenia. Ludność rzymska nie wyginęła tylko dlatego, że bez przerwy zasilały ją ogromne ilości barbarzyńców, bądź wolnych imigrantów, bądź niewolników. Upraszczając, Rzymianie reprodukowali się przez adopcję. Kryzys demograficzny miał być silniejszy na Zachodzie, niż na Wschodzie. Zdaniem Michałka odpowiedzialnością za ten stan rzeczy dawniej obwiniano ołowiane rury akweduktów, ale z nich korzystał tylko mały procent ludności, a zapaść była powszechna. Sugeruje, że udział mogła mie gorączka obozowa legionaria, której szerzeniu się sprzyjał rzymski kult łaźni publicznych.

Weryfikacja tej tezy jest b. trudna. Z jednej strony od Gibbona lansowany jest przez część historyków pogląd o degeneracji późnego Imperium. Fakt też, że Wegecjusz ubolewa, że w jego czasach (ok.380) rekruci nie noszą zbroi i hełmów (ale sugeruje że to z lenistwa). Teza o obniżeniu wzrostu tez nie jest absurdalna, gdyż spotkałem się z poglądem że w Europie w czasie XVII-wiecznej małej epoki lodowcowej także nastąpiło analogiczne obniżenie średniej wzrostu.

Natomiast co do zapaści demograficznej, to o tym zagadnieniu bardzo obszernie pisze Wiesław Suder w: Cenzus populi demografia starożytnego Rzymu Wrocław 2004.
Wynika z niej, że poglądy historyków są bardzo silnie podzielone, część uważa, że istotnie populacja kurczyła się (ale w wolnym tempie), inni, że powoli rosła. Wszyscy zgodnie przyjmują, że dla Imperium bardzo dotkliwe straty przyniosła dopiero wielka zaraza z czasów Marka Aureliusza. Ludność miała się obniżyć od 2-20% w zależności od historyka, co przy stabilnej liczbie ludności było niedoodrobienia. Do tego doszły kolejne zarazy. Z pewnością swoje zrobił masowy pobór przymusowych rekrutów w IVw., co uniemożliwiało setkom tysięcy najzdrowszych mężczyzn zakładanie rodzin.
Część historyków uważa, że bardzo ujemnie na przyrost ludnosci wpływała opieka cesarzy nad wielkimi miastami, w których była stabilna sytuacja gospodarcza i rozdawnictwo zboża. Jako, że przyrost naturalny był tam silnie ujemny, miasta pochłaniały coraz to nowe rzesze ludności wiejskiej i stawały się cmentarzami Imperium.

W monografii dostrzega sie imigrantów do Imperium, ale zjawisku nie poświęca autor dużo uwagi.
Od siebie dodam, że pozycja imigrantów była bardzo silna już w poł. IVw., skoro Magnencjusz, syn Bryta i Frankijki mógł być ogłoszony cesarzem.

Podobnie kwestii adopcji wyzwoleńców i ich dzieci. Natomiast skądinąd wiadomo, że już w Iw. wyzwoleńcy stanowili bardzo ważną warstwę społeczną Rzymu. Do tego stopnia, że z uwagi na ich liczbę i pozycję społeczną, mimo starań konserwatystów, nie wydano praw ograniczających wyzwoleńców. Łącznie szacuje się, że wyzwoleńcy stanowili 1-3% ludności Imperium (na podstawie procentu epitafiów). Ich liczba mogła być znacznie większa, gdyż po adopcji wyzwoleniec był uważany za syna.

I tu kwestia ołowiu. Niewątpliwie ołowiane rury były tylko w wielkich miastach, ale to one pochłaniały coraz to nowe rzesze ludności i mógł to być czynnik zwiększający ogólną śmiertelność i chorowitość. Nadto, ołów był powszechnie używany w życiu codziennym w Imperium. Były naczynia ołowiane, dachy, garnki, już Katon zalecał gotowanie moszczu winnego w ołowianych kotłach - a wino było w Imperium towarem pierwszej potrzeby. Kobiety używały kosmetyków z ołowiem itd.

Pozdrawiam, Andrzej

P.S. Dodam jeszcze przykład kariery od niewolnika do cesarza w rodzinie cesarza Pertinaksa. Jego ojciec był początkowo niewolnikiem, potem wyzwoleńcem, a jego syn został obwołany cesarzem. Nikomu specjalnie nie przeszkadzało jego pochodzenie społeczne. Oznaczać to może, że istotnie elita rzymska sama w całości miała pochodzenie niewolnicze.
 
Post #13

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 18/03/2008, 6:49 Quote Post

Chaire!
Bardzo duzo miejsca w ksiązkach Michałka jest poświęcone rozmaitym typom machin wojennych.

Michałek dość wiernie opiera sie tu na monografii Roberta Jurgi Machiny wojenne wydanej w 1995r. w Krakowie.

Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #14

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 18/06/2008, 8:07 Quote Post

Chairete!
Po niejakiej przerwie wracam do publikowania teorii Michałka. Zwłoka wynikła nie z braku teorii, tylko czasu do ich prezentowania smile.gif.

Biskupi niemieccy
Michałek formułuje tezę, że w monarchii wschodniofrankijskiej nastąpiło całkowite wprzęgnięcie Kościoła do machiny państwowej. Wg niego od poł IXw. na stanowiska biskupów królowie niemieccy powoływali najczęściej byłych wojskowych, co ponoć stało sie regułą na terenach pogranicznych. Cały majątek Kościoła był więc przeznaczany na cele wojskowe, a oddziały biskupów stały się na długo podstawą armii niemieckiej.

Weyfikacja tej tezy jest utrudniona z uwagi na brak polskich źródeł. Ale z jednego powszechnie dostepnego, chociaż późnego, Kroniki Thietmara wynika, że w rzeczy samej, oddziały formowane przez biskupów miały duże znaczenie w wojskowości niemieckiej. W jego czasach stanowiska biskupie zajmowały jednak osoby duchowne (dowodzące jednak oddziałami w polu), trudno więc odnieść się do tezy, ze wcześniej mianowano na te stanowiska zawodowych wojskowych.
Pozdrawiam, Andrzej
 
Post #15

3 Strony  1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej