Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Naziści którzy uciekli do Ameryki Pld., Powojenne losy zbrodniarzy nazistowskich
     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 2/11/2012, 22:10 Quote Post

QUOTE
Od jakiegoś czasu się zastanawiam, jaki interes w pomaganiu uciekającym nazistom miałby Watykan.
Dopuszczamy opcję interesu bezinteresownego? Znamy przypowieść o miłosiernym Samarytaninie?
QUOTE
...czy nie więcej zarobiliby/zyskaliby prestiż, jeśli po prostu by ich wydali?
Taki punkt widzenia świadczy o braku zrozumienia dla instytucji Kościoła Katolickiego.
QUOTE
...czemu wyjątek akurat dla nazistów?
W aspekcie pomocy dla potrzebujących ze strony Piotrowej Stolicy, naziści wyjątku nie stanowili.
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
bigboss86
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 46
Nr użytkownika: 79.451

big boss
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 3/11/2012, 11:09 Quote Post

Czyli pomagali im bezinteresownie? W to jeszcze trudniej mi uwierzyć, wtedy wyszły na jaw wszystkie zbrodnie hitlerowców (przecież kler też eksterminowali). Analogicznie, czy Watykan pomagał lub pomagałby bolszewikom?
Wiem, że miałeś dobre intencje udzielenia jakiejś wypowiedzi, ale chciałbym uzyskać jakąś dogłębną analizę problemu, jakim jest motywacja Watykanu w udzielaniu pomocy nazistom. Po prostu wydaje mi się to mało logiczne. Ja rozumiem, że trzeba pomagać, przypowieść o dobrym Samarytaninie itd., ale pomoc kościoła to co najwyżej danie darmowej zupki albo przytułku dla ubogich, a tutaj mamy do czynienia z przemyślanymi, zorganizowanymi działanaimi (często przestępnymi), trochę to nie pasuje do wcześniejszych i późniejszych działań kościoła, jak wytłumaczyć choćby to, że mieli tam ekspertów od takich przekrętów i wiedzieli jak zorganizować ucieczkę? Przecież duchowni nie zajmują się takimi rzeczami na co dzień. No trudno wymagać od faceta, który przez całe swoje życie klepie różaniec, spowiada, prowadzi mszę, czasem coś pośpiewa, żeby znał się na profesjonalnym udzielaniu pomocy zbiegom, a z tego co jest mówione wynika, że wiedzieli jak sfałszowac paszporty, jakimi kanałami przerzucać nazistow, mieli swoich łączników w innych państwach, którzy to umożliwiali. Trochę za dużo jak na księdza, który na codzień się tym nie zajmuje. A po drugie czemu Watykan miałby ryzykować takie brudzenie swojej historii, gdyby wyszło to na jaw? Przecież mogłoby to zostać odebrane, że Kościół miał swój interes w Holocauście, bo w gruncie rzeczy eliminował "konkurencyjne" wyznanie.

Ten post był edytowany przez bigboss86: 3/11/2012, 11:21
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 3/11/2012, 12:00 Quote Post

"Wątek watykański" jest opisany na kilku przykładach w książce Guya Waltersa "Ścigając Zło". Jeśli masz dostęp - polecam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
mate21
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 830
Nr użytkownika: 17.255

Zawód: poszukiwacz prawdy
 
 
post 25/11/2012, 22:02 Quote Post

QUOTE
Pomoc dla faszystów koordynował austriacki biskup Alois Hudal, rektor Collegio
Teutonico di Santa Maria dell’Anima w Rzymie i przewodniczący Papieskiego Komitetu
Pomocy w Austrii, który otwarcie przyznał, że pomógł wielu nazistom, którzy, jego zdaniem,
„często byli całkowicie niewinni”. „Niech Bóg błogosławi odrodzeniu Niemiec” – pisał w
grudniu 1948 r. W swoich dziennikach pisał: „dzięki fałszywym dokumentom wielu z nich
uratowałem. Mogli się wymknąć prześladowcom i uciec do szczęśliwszych krajów”.
Dopomógł w ucieczce m.in. Josefowi Mengele (przeprowadzał eksperymenty
pseudomedyczne w obozie Auschwitz), Aloisowi Brunnerowi (kierował deportacją Żydów z
Francji i Słowacji do obozów zagłady), Walterowi Rauffowi (konstruktor samochodowych
komór gazowych), Franzowi Stanglowi (komendant dwóch obozów śmierci – Sobiboru i
Treblinki), Gustavowi Wagnerowi (zastępca komendanta Sobiboru), Klausowi Barbiemu
(„kat Lyonu”, odpowiedzialny za morderstwa i deportację Żydów do obozów zagłady),
Gerhardowi Bohne (współodpowiedzialny za zabójstwo 15 tysięcy osób niepełnosprawnych),
Kurtowi Christmannowi (dowódca Sonderkommando 10a, mordującego Żydów w ZSRR),
Erichowi Priebke (oficer SS, współodpowiedzialny za egzekucję 335 Włochów), Hansowi-
Ulrichowi Rudel (jeden z najskuteczniejszych niemieckich pilotów bombowych i
szturmowych), Edwardowi Roschmannowi („rzeźnik Rygi”, członek Nazi SS, komendant
getta w Rydze).
Franz Strangl, odpowiedzialny za śmierć 900 tys. ludzi, został upolowany po
sześcioletnich poszukiwaniach w Brazylii przez centrum Szymona Wiesenthala w roku 1967.
W 1970 r. skazany na dożywocie. Gdy oczekiwał na proces, żydowska dziennikarka Gitta
Sereny (kandydatka do pokojowego Nobla) przeprowadziła z nim liczne rozmowy, które
opublikowała w 1974. W jednym z wywiadów powiedział: „Uciekłem z aresztu śledczego w 
Linzu 30 maja 1948 r. Dowiedziałem się później, że biskup Hudal w Watykanie pomaga
oficerom SS. Udałem się więc do Rzymu”. Wiesenthal uważa, że w ucieczce do Rzymu
pomogła mu ODESSA. „Biskup wszedł do pokoju w którym czekałem, wyciągnął ku mnie
ręce i powiedział: «Musisz być Franz Strangl. Oczekiwałem cię!»” Strangl opowiedział
następnie, jak biskup zorganizował mu zakwaterowanie w Rzymie, paszport Czerwonego
Krzyża oraz wizę do Syrii, a nawet pracę w Damaszku.
Zaangażowanie „brunatnego biskupa” po stronie nazizmu było szczere i przemyślane.
Marzył o czymś w rodzaju „chrześcijańskiego narodowego socjalizmu”. W 1936 roku
opublikował książkę Die Grundlagen des Nationalsozialismus (Podstawy narodowego
socjalizmu), z imprimatur arcybiskupa Wiednia, kardynała Theodora Innitzera, dedykowaną
Adolfowi Hitlerowi – „Zygfrydowi potęgi Niemiec” (nawiązanie do herosa z Pieśni o
Nibelungach). Biskup chwali w niej Hitlera oraz przekonuje, że większość nazistów broni
chrześcijaństwa, a więc katolicy powinni współpracować z głównym nurtem nazizmu. W
1942 roku opublikował z kolei broszurę Europas Religiöse Zukunft (Religijna przyszłość
Europy), w której twierdził, że zarówno liberalizm jak i bolszewizm wyrastają z inspiracji
żydowskich, a chrześcijaństwo musi wykorzystać nazizm do zwalczania obu tych idei.
Chwaląc ustawy norymberskie ubolewał, że „mury getta zostały w XIX wieku obalone przez
liberalne państwo”.
W swoich pamiętnikach Hudal chwali się, jak pomógł Otto Wächterowi, byłemu
gubernatorowi „okręgu Galicja”, który jest odpowiedzialny za śmierć setek tysięcy Żydów.
Po wojnie Wächter został ukryty w Rzymie, jako mnich w jednym z klasztorów pod
nazwiskiem Otto Reinhardt. Hudal z wyraźnym wzruszeniem opisuje jego śmierć w 1949 r.:
„W rzymskim szpitalu Santo Spirito zmarł na moich rękach, pocieszany przeze mnie do
ostatniej chwili, wicegubernator Polski, Generalleutnant i Sturmbannführer SS, baron von
Wächter, poszukiwany wszędzie przez aliantów i Żydów. Podczas gdy jego szef, gubernator
generalny Hans Frank, został powieszony w Norymberdze, Wächter – między innymi dzięki
wzruszającej i bezinteresownej pomocy ze strony włoskich duchownych – ukrywał się przez
kilka miesięcy pod zmienionym nazwiskiem w Rzymie, dopóki nie został otruty”.
(...)
Pomoc okazywana przez Kościół zbrodniarzom, którym nagle grunt osunął się spod
nóg, bywało, że czyniła z nich oddanych synów Kościoła. I tak „architekt Holocaustu”, Adolf
Eichmann, tak wyrażał swą wdzięczność wobec Kościoła w 1959 r.: „Z najgłębszą
wdzięcznością wspominam pomoc, którą otrzymałem od duchownych katolickich, w czasie
ucieczki z Europy. Postanowiłem spłacić mój dług wdzięczności przechodząc na katolicyzm”.
(...)
Hitlerowska legenda lotnictwa Hans-Ulrich Rudel pisał z Argentyny pełen
wdzięczności: „Byli tacy, którzy w przebraniu zakonnym wędrowali przez Alpy od klasztoru
do klasztoru. Ludzie mają różny stosunek do katolicyzmu, ale to, co w tamtych latach uczynił
Kościół, a zwłaszcza, co uczyniły pewne wybitne jednostki spośród hierarchów kościelnych,
ratując przed pewną śmiercią wartościową część naszego narodu, nie może pójść w
zapomnienie!”.
W Genui uciekający faszyści cieszyli się przychylnością arcybiskupa Giuseppe Siri,
który nadzorując wysyłkę uchodźców, stworzył komitet wysyłający ich głównie do
Argentyny. Wedle raportu wywiadu USA, arcybiskup zwracał szczególną uwagę na
emigrację europejskich antykomunistów do Ameryki Południowej: „Ogólna klasyfikacja
antykomunistyczna odnosi się, oczywiście, do faszystów, ustaszów i podobnych ugrupowań”
(Knopp, op.cit.).
Korzystając z pomocy „drogi klasztorów” uciekły do Ameryki Łacińskiej setki
esesmanów, wśród nich kilku najcięższych zbrodniarzy wojennych. Walter Kutschmann,
odpowiedzialny za zamordowanie tysięcy Żydów w Polsce i licznych deportacji z Francji,
zdołał zbiec w 1948 roku, w czym pomógł mu hiszpański zakon karmelitów. Przebrany za
mnicha Kutschmann uciekł przez Hiszpanię do Argentyny. Walter Rauff zbiegł –
prawdopodobnie przy pomocy metropolity genueńskiego Siri – do Syrii. Także
Hauptsturmführer Erichn Priebke otrzymał od Papieskim Komitecie Pomocy swoje nowe
dokumenty na nazwisko Otto Pape, które umożliwiły mu otrzymanie paszportu Czerwonego
Krzyża. „Ze swoim paszportem nie mogłem przecież podróżować – wyznał potem – dlatego
biskup Hudal pomógł mi w Watykanie, dając paszport Czerwonego Krzyża in blanco”.
Priebke, najbliższy współpracownik szefa gestapo w Rzymie, uczestniczył 24 marca 1944
roku w masakrze w jaskiniach Ardeatyńskich pod Rzymem, największej zbrodni
nazistowskiej na włoskiej ziemi.
Katoliccy autorzy starają się bagatelizować „zasługi” Hudala i jego pomocników w
akcji ocalania faszyzmu, twierdząc, że robił on to na własną rękę, że papież nie wiedział i nie
popierał. Tymczasem biskup pomocniczy Wiednia oraz szef wiedeńskiego Caritasu pisał:
„Biskup Hudal był bardzo blisko papieża Piusa XII – nie ma co do tego wątpliwości; byli
przyjaciółmi”. Uki Goñi, autor fundamentalnej publikacji na temat roli Watykanu w ucieczce
nazistów, wydanej jak dotąd w kilku krajach – pt. Prawdziwa Odessa, zauważa: „Biskupi i
arcybiskupi, jak Hudal czy Siri, czynili wszelkie niezbędne przygotowania. Księża tacy jak
Draganović, Heinemann czy Dömöter podpisywali wnioski paszportowe. W obliczu tak
jednoznacznych dowodów pytanie o to, czy papież Pius XII był w pełni informowany o całej
akcji, jest nie tylko zbędne, ale też całkowicie naiwne”. Dodajmy, że na wszystkich
paszportach, jakie załatwiali oprawcom księża wpisywane było to samo wyznanie:
rzymskokatolickie.


Fragment książki Mariusza Agosiewicza "Kościół a faszyzm".
Jeśli chodzi o postać Hudala to polecam lekturę, Petera Godmana "Tajne akta. Hitler i Watykan", w książce znajduje się opis jak to dostojnicy watykańscy popierali poglądy Hitlera i skąd ta sympatia do zbrodniarzy nazistowskich.
 
User is offline  PMMini Profile Post #34

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 25/11/2012, 22:21 Quote Post

QUOTE
Wiem, że miałeś dobre intencje udzielenia jakiejś wypowiedzi, ale chciałbym uzyskać jakąś dogłębną analizę problemu, jakim jest motywacja Watykanu w udzielaniu pomocy nazistom.

Dlaczego Ktoś uczepił się zagadnienia udzielania pomocy przez Watykan tak wąskiej grupie?
Stolica Apostolska pomagała również Polakom, Austriakom, Czechom, Żydom i innym nacjom.
Tak - Kolesiom spod Ante Pavelica również pomagano.
Skala tej pomocy jest jednak przeceniana.
Ile tych paszportów mogło wydać państwo mające obszar 400 ha, co by się nie ośmieszyć?
Dlaczego nikt się tu nie czepia Szwecji, Szwajcarii, Hiszpanii, Turcji i Portugalii?
Ba - Ilość paszportów wydanych przez Argentynę za Perona jest udokumentowana. Naziści stanowili tam mniejszość zaszczyconych owym obywatelstwem w okresie będącym przedmiotem zainteresowań.
Zresztą - Naziści, czy też Komuniści nie są nacją (narodem).
QUOTE
Czyli pomagali im bezinteresownie? W to jeszcze trudniej mi uwierzyć, wtedy wyszły na jaw wszystkie zbrodnie hitlerowców (przecież kler też eksterminowali).
W takim razie pojęcia w stylu: litość, przebaczenie, bezinteresowność, stanowią pusty frazes.
To przykre.
 
User is offline  PMMini Profile Post #35

     
bigboss86
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 46
Nr użytkownika: 79.451

big boss
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 26/11/2012, 7:44 Quote Post

mate21 dzięki, dokładnie tego i w tej postaci chciałem się dowiedzieć

QUOTE(poldas372 @ 25/11/2012, 22:21)
W takim razie pojęcia w stylu: litość, przebaczenie, bezinteresowność, stanowią pusty frazes.
To przykre.
*


Hm ale to byłaby głupota. Przecież jak człowiek idzie do spowiedzi i mówi, że zabił, to ksiądz może i mu przebaczy, ale jako pokute daje (lub powinien dać) przyznanie się na Policji.
W tym przypadku mówimy np. o doktorze Mengele, przy tej skali zbrodni jakikolwiek ksiądz, który w ten sposób "przebacza" a następnego dnia fałszuje mu paszport i dokumenty, jeszcze załatwia statek do Argentyny, wydaje się nie być przebaczeniem a pełnym zaangażowaniem w po prostu przestępstwo. Bardzo mnie ciekawi ten temat, bo nie ma tutaj satysfakcjonujacej odpowiedzi, po prostu, przebaczenie czy korupcja od strony kleru wydaje mi się nieprawdopodobna - zwłaszcza przy tej skali zbrodni, która wyszła na jaw. A czy dysponujemy informacjami nt. niemieckiej siatki wywiadowczej, która penetrowała sprawy Watykanu? To by wiele wytłumaczyło.

Ten post był edytowany przez bigboss86: 26/11/2012, 7:49
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Bliźniak
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 29
Nr użytkownika: 77.814

 
 
post 26/11/2012, 9:33 Quote Post

Pytanie czy dr Mengele przyznawał się przed Watykanem kim jest i co robił w czasie wojny. Czy może powiedział, że jest biednym naukowcem, którego chcą złapać komuniści.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #37

     
mate21
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 830
Nr użytkownika: 17.255

Zawód: poszukiwacz prawdy
 
 
post 26/11/2012, 18:55 Quote Post

QUOTE
Dlaczego Ktoś uczepił się zagadnienia udzielania pomocy przez Watykan tak wąskiej grupie?
Stolica Apostolska pomagała również Polakom, Austriakom, Czechom, Żydom i innym nacjom.
Tak - Kolesiom spod Ante Pavelica również pomagano.
Skala tej pomocy jest jednak przeceniana.


Akurat Watykan był zawsze antypolski, jeśli chcemy np. wspominać powstanie listopadowe i opinię papieża na ten temat, poza tym Watykan wiedział np. o pakcie z 23 sierpnia i jakoś nie informował władz II RP o zagrożeniu. Nadto naiwnością jest twierdzić, iż biedni księża, kardynałowie nie wiedzieli komu pomagają? Przecież to jest niedorzeczność. Watykan zupełnie nic nie zrobił by występować czy to przeciwko Hitlerowi, czy też Mussoliniemu z którym de facto Watykan się dogadał podpisując traktaty lotaryńskie. A kto np. rządził Słowacją? Katolicki ksiądz, faszysta Tiso.

Cała organizacja przerzutu zbrodniarzy hitlerowskich w ramach Odessy opierała się o sympatyzujących księży, którzy mieli dostęp np. do Czerwonego Krzyża, który załatwiali lewe papiery.
 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
7799
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 379
Nr użytkownika: 79.108

Piotr
Zawód: Samotnik
 
 
post 26/11/2012, 19:12 Quote Post

A wiadomo o jakimś szerokim froncie pomocy przez biskupów/kardynałów Stolicy Appstolskiej? Czy znów wyciągamy tu tylko biskupa Hudala?
I czym wogóle, miała by być ta ODESSA? Powieści Forsytha to nie prace historyczna.

Ten post był edytowany przez 7799: 26/11/2012, 19:25
 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
bigboss86
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 46
Nr użytkownika: 79.451

big boss
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 26/11/2012, 19:48 Quote Post

W takim razie trudno powiedzieć czemu Watykan się w to zaangażował. Albo to był jeden nikczemny klecha Hudal albo po prostu naiwność księży, którzy pomagali nazistom na ładne oczka.

Ten post był edytowany przez bigboss86: 26/11/2012, 19:48
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 26/11/2012, 21:09 Quote Post

To nie Watykan jako taki, ale część rzymskokatolickiej hierarchii kościelnej. Najbardziej znanym reprezentantem owej części jest właśnie biskup Gratzu Alois Hudal, który miał świadomość komu pomaga i ponoć nawet był niemieckim agentem wpływu w Watykanie. W 1947r. został odsunięty na przymusową emeryturę.
Natomiast oficjalne stanowisko Stolicy Piotrowej było wyważone, a nawet krytyczne wobec narodowego socjalizmu, czego wyrazem była encyklika Piusa XI z 1937r. - "Mit brennender Sorge".
Proszę również nie zapominać o tym, że Watykan za pontyfikatu Piusa XII (czyli w okresie DWS) dopomógł w uratowaniu od śmierci ok. 800 tys. Żydów.
Sytuacja Watykanu od września 1943r. wymagała bardzo taktownego postępowania. W przeciwnym wypadku, Pacelli mógłby skończyć gorzej, niż regent Węgier. O tym również nie należy zapominać.
 
User is offline  PMMini Profile Post #41

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 26/11/2012, 23:20 Quote Post

O ile się orientuje to coś takiego jak ODESSA było wytworem wyobraźni. W tym sensie , że takiej organizacji , o takiej nazwie i tym konkretnie się zajmującej - nie było.

Natomiast można mówić o pewnym micie ODESS-y : pojawiała się ona na kartach powieści sensacyjnych, a nawet istniała grupa neonazistowska, która przyjęła taką nazwę (z tym, że działała w latach 70-ych i nie miała nic wspólnego z przerzutem hitlerowców itp).

A kto stał za "podróżami" nazistów i jak to w szczegółach wyglądało ? Wątpliwe, żeby była to jedna scentralizowana organizacja. Były to raczej sieci powiązań i układów (towarzyskich, finansowych, politycznych ...). Jakąś rolę odgrywały w tym także stowarzyszenia kombatanckie formacji nazistowskich, takich jak SS. Przychylny klimat zapewniali - już tam na miejscu - przedstawiciele lokalnych władz (którzy w nazistach widzieli przede wszystkim "zasłużonych bojowników z bolszewizmem"). Ale i też jakichś super warunków owi patroni nie zapewniali (poza pewnymi wyjątkami).

To oczywiście w dużym skrócie ...

Ten post był edytowany przez szczypiorek: 26/11/2012, 23:40
 
User is offline  PMMini Profile Post #42

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 27/11/2012, 0:21 Quote Post

QUOTE
Na takiej samej zasadzie mógł pomóc Żydom Himmler, kiedy pod koniec wojny za sporą sumę zaoferował uwolnienie części żydowskich więźniów z obozów koncetracyjnych.
W tym przypadku była inna zasada i to stricto materialna - Żydzi za ciężarówki. Była to paskudna forma proponowanego układu, zwana szantażem.
Alianci zachodni na to nie poszli.
 
User is offline  PMMini Profile Post #43

     
MarekMRB
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 430
Nr użytkownika: 73.402

Marek Piotrowski
Stopień akademicki: magister
Zawód: informatyk
 
 
post 12/01/2013, 23:57 Quote Post

Witam serdecznie
Rzadko się odzywam, ale sprawa ta jest dość bliska moich zainteresowań, więc postanowiłem napisać.
Generalnie zarzut jest taki, iż Kościół miał rzekomo ukrywać zbrodniarzy hitlerowskich, zaopatrywać ich w fałszywe dokumenty i przerzucać do Argentyny.

Prześledźmy poszczególne elementy tego mitu :

a) Zaopatrywanie nazistów w fałszywe dokumenty ?
Zarzut jest o tyle zdumiewający, że:
• Kościół nie dysponował żadnymi możliwościami wystawiania fałszywych dokumentów. Taką możliwość miał tylko Międzynarodowy Czerwony Krzyż
• Z drugiej strony zdobycie prawdziwych dokumentów na fałszywe nazwisko nie stanowiło żadnego problemu i można to było zrobić na dwa sposoby:


Z pierwszego korzystali Niemcy uciekający przez Austrię i Włochy. Opierał się on na pewnym zabiegu prawnym – wystarczyło powiedzieć że nie jest się Niemcem tylko tzw. Optantem (Optantami nazywano Południowych Tyrolczyków którzy na mocy traktatu Hitler-Mussolini z 1939 roku zrzekali się obywatelstwa włoskiego przenosząc się do III Rzeszy) - bowiem ci w momencie kiedy po wojnie wracali do Włoch mieli formalny status bezpaństwowców – a więc prawo do paszportu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Takim osobom burmistrz tyrolskiej gminy Tramin wystawiał zaświadczenia nowej tożsamości Z tej drogi skorzystał m.in. Adolf Eichmann oraz „Doktor Śmierć” z Auschwitz – Josef Mengele. Obaj otrzymali dokumenty z gminy Tramin – pierwszy na nazwisko Josef Klement, drugi jako Helmut Gregor.
Drugi sposób był bardzo podobny do pierwszego, tyle że wyrabiano dokumenty w przedstawicielstwie Czerwonego Krzyża w Rzymie, powołując się na chęć emigracji z powodów ekonomicznych bądź politycznych (dotyczyło to zwykle uciekinierów z państw rosyjskiej strefy okupacyjnej). Ponieważ w owych powojennych latach krążyły po Europie setki tysięcy ludzi pozbawionych jakichkolwiek dokumentów, więc zwykle Czerwony Krzyż wystawiał paszporty na podstawie oświadczenia interesanta, bez żadnych szans na sprawdzenie prawdziwości tego co mówił. Nic zresztą dziwnego; paszportów takich wydawano nawet 500 dziennie.
Fakt ten zresztą znajdował odzwierciedlenie w samej treści dokumentu – znajdował się w nim zapis: „ten dokument został wystawiony na wniosek jego okaziciela, który oświadcza że nie posiada ani zwyczajnego, ani prowizorycznego poszportu, ani nie jest w stanie takowego uzyskać”.
Uczestnik tamtych zdarzeń, Karl Bayer wspomina iż choć do wystawienia dokumentów trzeba było zadać pytanie o tożsamość to „nie było najmniejszej szansy sprawdzenia odpowiedzi. „W owym czasie można było kupić w Rzymie każdy możliwy dokument. Jeżeli ktoś twierdził iż urodził się w Viareggo – nawet jeśli urodził się naprawdę w Berlinie i nie znał włoskiego – wystarczyłoby mu wyjść na ulicę by bez trudu kupić dziesiątki świadków jego włoskiego urodzenia za 100 lirów”.

b ) Przerzucanie „kościelnymi kanałami” do Ameryki Południowej ?
Uciekający zbrodniarze nie uciekali jakimiś specjalnym, tajnymi „drogami”; nie było specjalnych statków transportujących nazistów do Argentyny czy gdziekolwiek indziej (Mowa o latach powojennych. W ostatnich dniach wojny istniał -zorganizowany przez niemiecką armię- „kanał przerzutowy” w Norwegii – wywożono uciekinierów zarówno samolotami (lotnisko Bodo), jak i U-Bootami (typu XXI) oraz statkiem wywiadowczym Brand-III).
Były normalne statki, za normalną (lub wygórowaną…) opłatą przewożące setki tysięcy (niektórzy mówią o milionie) powojennych emigrantów z Europy do krajów na całym świecie. W tym exodusie uciekali i zbrodniarze wojenni – stanowiąc promilową cząstkę wśród rzeszy uciekających, składającej się ze zdemobilizowanych żołnierzy obu stron (ludzie Ci często mieli problemy ze znalezieniem się w cywilu, a zwłaszcza ze znalezieniem pracy), Żydów (istniał olbrzymi ruch emigrancki do Palestyny poprzez Włochy), osób wypuszczonych z obozów jenieckich a także obozów koncentracyjnych, mieszkańców Europy Wschodniej którzy nie chcieli bądź nie mogli wrócić do rosyjskiej strefy okupacyjnej i wreszcie olbrzymiej grupy ludzi którzy straciwszy rodziny i majątek chcieli po prostu wyjechać jak najdalej z Europy.

c) „Droga szczurów”
Odrobinę więcej sensu od rzekomych „kanałów przerzutowych do Argetyny” ma mówienie o pomocy jakiej Kościół udzielał uchodźcom na kontynencie europejskim.
Należy przypuszczać, iż prawdą jest że wielu zbrodniarzy niemieckich skorzystało zarówno z pomocy organizacji zakonnych (noclegi po drodze), jak i Czerwonego Krzyża w Rzymie. Tyle że nie korzystali oni z dachu nad głową i posiłków jako „uciekający zbrodniarze wojenni” lecz jako zwykli ludzie zagubieni w tłumie blisko miliona osób wyjeżdżających wówczas z Europy przez Włochy.
Mapka pokazuje „klasyczną” drogę emigracji z Europy; wiodła ona przez Austrię (a zwłaszcza graniczny Tyrol), przełęcz Brenner w Alpach a następnie do Rzymu (jeśli wcześniej w Tyrolu nie udało się załatwić dokumentów Czerwonego Krzyża) bądź do Genui.
user posted image
Emigranci nocowali po gospodach, parafiach (wszystkich zresztą wyznań) i klasztorach (stąd nazwa „droga klasztorów” -oczywiście wykorzystywali to także zbiegli naziści – np. Eichmann nocował prawdopodobnie we franciszkańskim klasztorze w Bolzano- korzystając z pomocy pasterzy którzy przeprowadzali ich (bynajmniej nie za darmo) przez góry (ponoć zdarzało się że w jednej alpejskiej gospodzie czekały na przerzut przez przelęcz Brenner grupy uciekinierów niemieckich i Żydowskich. Przy czym, jako podaje dr Steinacher ceny były zróżnocowanie – za przerzut Niemca trzeba było zapłacić o połowę drożej.).

d) Sprawa biskupa Hudala
Na tle powyższych rozważań ciekawym wątkiem jest sprawa biskupa Aloisa Hudala, który prawdopodobnie faktycznie udzielał pomocy byłym żołnierzom niemieckim:

1
Biskup Hudal znany był z podejmowanych w 1936 roku bezowocnych prób "chrystianizacji" narodowego socjalizmu.
Często jest przedstawiany jako bezwarunkowy wielbiciel idei nazistowskich – ale to nie do końca prawda. Choć biskup Hudal jest niewątpliwie postacią kontrowersyjną i wspierał (nawet entuzjastycznie!) początki narodowego socjalizmu to wiadomo, ze jego wersja tej ideologii znacznie różniła się od wersji hitlerowskiej. Z tego powodu książka którą napisał Podstawy socjalizmu narodowego została w nazistowskich Niemczech zakazana i wycofana ze sprzedaży .
Cyt: „biskup Hudal jest pod względem politycznym osobą całkowicie nie zasługującą na wiarygodność i zaufanie, co więcej: dla narodowosocjalistycznych Niemiec osobą bardzo niebezpieczną. (…) Jego książkę Podstawy socjalizmu narodowego, widzącą ruch fuhrera całkiem mylnie i pragnącą go zafałszować trzeba było zabronić w Rzeszy”/minister Rzeszy ds. kościelnych, rok 1940/
To właśnie bp Hudal nawoływał do rozprawy przeciw ideologicznemu rasizmowi (choć sam z drugiej strony podkreślał nutę żydowską w rosyjskim komunizmie – co prawda określając przedstawicieli Żydów w sowieckim aparacie ucisku mianem „wyrzutków judaizmu” i rasy która „podarowała ludzkości cenne dobra kulturowe i wybitne osobistości”).
Złożoności osobowości i poglądów arcybiskupa dopełniają świadectwa mówiące o tym, iż zanim zaczął pomagać Niemcom, w czasie wojny udzielał schronienia Żydom.

2
W czasie wojny bp. Hudal był odsunięty od bieżącej dyplomacji watykańskiej – wyjątkiem jest sytuacja kiedy to Pius XII usiłował wykorzystać jego kontakty do wstawienia się za Żydami rzymskimi (zresztą jak się wydaje nieskutecznie – uratowanie zawdzięczali oni raczej nakazowi ukrywania Żydów, jaki otrzymały od Piusa XII instytucje kościelne w stolicy Włoch).
Po wojnie, gdy tworzono charytatywne komitety pomocy dla różnych narodowości, bp. Hudal był odpowiedzialny za sekcję niemiecką (a dokładniej za pomoc Niemcom internowanym we Włoszech). Przypuszcza się że mógł wykorzystać swoje stanowisko do pomocy także zbrodniarzom wojennym (przy czym używał on określenia „zbrodniarz wojenny” w specyficzny sposób; określał tak przede wszystkim Niemców prześladowanych – jego zdaniem niewinnie – przez władze okupacyjne, zwłaszcza komunistyczne). Matteo Sanfilippo, który dokonywał kwerendy w zachowanej korespondencji do biskupa Hudala twierdzi stanowczo że głównym motywem wyjazdów byłych żołnierzy niemieckich było raczej bezrobocie niż ucieczka.

Casus Kreiseleitera Heiliga
Przypadek Kreisleitera Heiliga jest bardzo charakterystyczny dla zrozumienia w jaki sposób zbrodniarze uzyskiwali pomoc od – działających w dobrej wierze – podmiotów takich jak Kościół Katolicki (i inne kościoły), Międzynarodowy Czerwony Krzyż itd.
Heilig (ścigany z wyrokiem śmierci) w grudniu 1949 roku zwrócił się z listem do biskupa Bruno Wustenberga z odpisem do arcybiskupa Hudala. W liście przedstawiał się jako Hans Richwitz, były kapitan Wermahtu, prześladowany przez komunistów ze wschodnich Niemiec pod zmyślonymi Zarzutami działalności antysocjalistycznej w latach powojennych. Swoją chęć wyjazdu do Ameryki Południowej argumentował niemożnością znalezienia pracy.
Wprawdzie akurat Heilig nie otrzymał ostatecznie pomocy od bp. Hudala, jednak jego historia jest typowa – zbrodniarze nazistowscy podawali fałszywe dane osobowe i „legendy” nie do sprawdzenia (trzeba pamiętać, że do komitetu pomocy kierowanego przez biskupa zgłaszało się kilkadziesiąt osób dziennie !).
Ostatecznie pomocy Heilingowi (także zapewne nieświadomie, iż pomaga zbrodniarzowi wojennemu) udzielił ewangelicki pastor z Buenos Aires – zresztą Niemiec prześladowany wcześniej przez nazistów.

3
3. Nieświadomość (a może nawet to że biskup nie chciał wiedzieć) komu pomaga nie oznacza jednak niestety że realnie nie pomógł wielu osobom które powinny zostać zatrzymane. Zresztą z tego powodu został opisany w katolickim dzienniku Passauer Neue Presse (co pociągnęło za sobą odsunięcie od stanowisk kościelnych). W swoich (wydanych pośmiertnie) pamiętnikach broni własnych wyborów (choć przyznaje że zostały poczynione wbrew przełożonym). Są to przejmujące teksty człowieka, który nie chce się przyznać sam przed sobą do błędu w ocenie sytuacji a jednocześnie czuje się zgorzkniały z powodu odsunięcia od działalności publicznej:
„(…) po 1945 całą moją charytatywną pracę poświeciłem przede wszystkim tak zwanym zbrodniarzom wojennym, prześladowanym przez komunistów i „chrześcijańskich” demokratów w sposób często odbiegający od metod wczorajszych przeciwników.
(…)
Przez takie udzielanie pomocy, które mi wkrótce przyniosło w rzymskiej kurii tytuł nazistowskiego biskupa – poległem jako osoba nie do zaakceptowania przez politykę watykańską."
/Pamiętniki bp.Hudala/

Myślę, że bliższe światło na pobudki bp. Hudala może rzucić sprawa ucieczki Eichmanna opisana poniżej.

e) Ucieczka Eichmanna
Eichmann, jak wielu innych emigrantów, przedostał się przez Alpy do Tyrolu (nocując w zajazdach i klasztorach). Otrzymał potwierdzenie tożsamości od burmistrza gminy Tramin w Tyrolu na nazwisko Richard Klement. Na jego podstawie 1 czerwca 1950 roku wyrobił paszport Międzynarodowego Czerwonego Krzyża w Genui. Jak wiemy, w swojej podróży nie odwiedził Rzymu (zresztą, posiadając wszystkie potrzebne dokumenty, właściwie nie miał powodu tam jechać).
I na tym można by zakończyć omawianie „sprawy Eichmanna” gdyby nie ciekawe wypowiedzi, które pokazują jak bardzo anonimowa była dla osób zajmujących się emigrantami w Rzymie masa uchodźców. Do tego stopnia anonimowa że bp. Hudal nie był w stanie zaprzeczyć iż udzielił pomocy Eichmannowi (choć jak dziś wiemy nie miał ze sprawą nic wspólnego). Jeszcze w 1961 roku tak odpowiadał na pytania prasy w tej sprawie:
„Po 1945 roku przychodziło do mnie dziennie nieraz powyżej 40 osób. Byli to uchodźcy z paszportami nansenowskimi albo dowodami z Czerwonego Krzyża, wystawianymi najpierw w Genewie, następnie w Mediolanie. Wszyscy Ci uchodźcy twierdzili, że jako antykomuniści są prześladowani przez sowietów, a ich życie znajduje się w wielkim niebezpieczeństwie. Jestem księdzem, nie policjantem czy żandarmem, a moim obowiązkiem chrześcijańskim było w tym zagmatwanym czasie ratować to, co ratować trzeba było, także po to, by zapobiec pozostawaniu tych ludzi bez środków do życia w Rzymie, gdzie mogli stać się niebezpieczni. Nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że pośród tych uchodźców był również Eichmann, bo nikt z nich nie spowiadał mi się ze swojej przeszłości w Trzeciej Rzeszy. Poza tym nie dysponowaliśmy w tym czasie żadnymi fotografiami Eichmanna”
Przez pewien czas, na podstawie opublikowanego fałszywego nazwiska Eichmanna, o pomoc temu zbrodniarzowi podejrzewał sam siebie pallotyn Anton Weber, który tak opowiadał o sprawie:
„Przyszedł do mnie ktoś nazywający się Richart Klement. Twierdził że pochodzi z Niemiec Wschodnich i nie chce tam wracać i żyć między bolszewikami; więc pomogłem mu”.
Po latach okazało się że również nie miał nic wspólnego z Eichmannem – po prostu nie mieli się szans spotkać – jednak powyższe wypowiedzi świadczą jak łatwo było się zbrodniarzowi w owych burzliwych powojennych latach ukryć wśród setek tysięcy emigrantów.

f) Inne możliwości ucieczki
Wiele domysłów na temat rzekomego udziału Kościoła w ucieczce zbrodniarzy hitlerowskich jest próbą racjonalizacji niewątpliwie bulwersującego i zadziwiającego faktu: olbrzymia liczba przestępców wojennych uniknęła kary.
Trzeba pamiętać, iż wielu z nich było cennymi źródłami informacji – politycznej, naukowej, militarnej. Niedawni Alianci prześcigali się w pozyskiwaniu nowych technologii i nowych fachowców związanych z tymi technologiami (żeby wspomnieć choćby von Brauna – twórcę V2 i pioniera powojennej amerykańskiej kosmonautyki czy kompletny praktycznie zespół specjalistów niemieckich, który po wojnie pozwolił Brazylii osiągnąć skokowy rozwój techniki lotniczej. Niektórzy ze zbrodniarzy byli cennymi agentami wywiadu.

Najbardziej chyba oburzającym przykładem jest sprawa dr Mengele („doktor-śmierć” z Auchwitz). Zbrodniarz ten był dwukrotnie ujmowany przez amerykanów i dwukrotnie został uwolniony nie stając przed Trybunałem w Norymberdze. Prowadził dobrze prosperującą klinikę (jego klientelą była śmietanka towarzyska). W 1958 roku w Baden-Baden kupił (na własne nazwisko!) willę, w której do dziś mieszka jego rodzina. Dopiero w latach 60-tych, po porwaniu przez Mosad Eichmanna i jego procesie, Mengele uznał za stosowne uciec z Niemiec.




 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
mate21
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 830
Nr użytkownika: 17.255

Zawód: poszukiwacz prawdy
 
 
post 9/03/2013, 19:41 Quote Post

Warto zwrócić uwagę na ten dokument http://www.youtube.com/watch?v=VZky6-W389c, w części jest mowa o Hudalu, o biskupach i ich pomocy w przerzucie zbrodniarzy wojennych. Sam Hudal chwalił się ilością zbrodniarzy wojennych, których przerzucił do Ameryki Południowej. Kolejny przykład osoby pomagającej w ucieczce zbrodniarzom wojennym to ksiądz Draganovic, który pomógł np. w ucieczce Pavelicowi. Ciekawa w tym dokumencie jest relacja Josefa Voettlera, o tym jak to wyglądała jego ucieczka, kiedy chodził od biskupa do kolejnego biskupa. Poza tym czemu akta watykańskie nie zostały odtajnione w części dotyczącej lat II wojny? Pewnie dlatego, że w dużej mierze dostojnicy papiescy pomagali nazistom i stara się to ukryć, po części też dlatego, że pewnie część nazistów budziła u oficjeli watykańskich sympatię, bo walczyła z komunizmem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #45

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej