GenerosusZawadzki
<<W wyroku sądu który zapdł 11 listopada 2010 w Gdańsku jest opisany herb czyli jego wygląd w tarczy a także cytuje nad ....>>
W jakim kontekscie sąd umieścił opis herbu w wyroku? Nie napisałeś tego, a to bardzo ważne. Ja mogę sobie wyobrazić taki kontekst:" sąd nie widzi uzasadnienia wydania wyroku o uznanie prawa do używania herbu ...>>.
Podziwiam Twoje przywiązanie do tradycji szlacheckiej. Jest ono tak wielkie, że od razu chcesz ją zmieniać, lub nawet tworzyć nową (przychodzi na myśl scena z "Misia").
Elementem tradycji szlacheckiej jest dziedziczenia szlachectwa i herbu po mieczu i polskie prawo cywilne nie ma tu nic do rzeczy. Jak sąd państwa, które nie uznaje stanu szlacheckiego może wypowiadać się w sprawach zwyczaju tego stanu?
Niestety kolego, ale wydaje mi się, że w środowisku współczesnych szlachciców przywiązanych do prawdziej tradycji trafisz na Index Chamorum.
Natomiast mam dla Ciebie radę. Znajdź w rodzinie swojej mamy męskiego krewnego, który ma "prawo" do herbu i poproś go, zeby Cie adoptował i "przypuścił do herbu". To byłoby zgodne z tradycją szlachecką. Ponieważ obecnie "szlacheckość" nie wiąże się z prawami politycznymi, to niepotrzebna chyba byłaby zgoda Sejmu. (W tej sprawie nie jestem pewien - na pewno sejm przyznawał indygenat - czyli uszlachcenie, ale jak to było przy adopcji???)
Teraz do wszystkich uczestników dyskusji:
Nie uważacie, że pęd do szlachectwa, tytułów i herbów jest śmieszny? Co innego szukanie swoich korzeni, jakiekolwiek one by były, a co innego w tylko celu znalezienia herbowego przodka, wydrukowania herbu na wizytówce i wpisania hr. miedzy imię i nazwisko.
Może gdyby np. IPN zainteresował się, za jakie to zasługi dwory państw zaborczych nadawały to hr., ten pęd trochę by się zmniejszył? To byłoby ciekawe.