|
|
Polacy w Wietnamie?
|
|
|
|
Powinna być w pierwszej lepszej Bibliotece Wojewódzkiej ale jeśli nie to w Warszawie w Bibliotece Narodowej na 100%
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(mardw @ 24/06/2009, 9:16) Jednym z walczących po stronie WAL był zbieg z Legii Cudzoziemskiej Stefan Kubiak.
Dla ścisłości, Stefanów Kubiaków w I Wojnie Indochińskiej było dwóch. Obaj byli w Legii. Podczas Dien Bien Phu walczyli po przeciwnych stronach.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(nguyen_van_su @ 29/06/2009, 15:22) Dla ścisłości, Stefanów Kubiaków w I Wojnie Indochińskiej było dwóch. Obaj byli w Legii. Podczas Dien Bien Phu walczyli po przeciwnych stronach.
Jak to: obaj byli w Legii i walczyli po przeciwnych stronach?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Dla ścisłości, Stefanów Kubiaków w I Wojnie Indochińskiej było dwóch. Obaj byli w Legii. Podczas Dien Bien Phu walczyli po przeciwnych stronach.
Ja tylko wiem o Stefanie Kubiaku urodzonym w Łodzi w 1923 roku, po 1945 r. w Legii Cudzoziemskiej, później, za zasługi, usynowionym przez Ho Chi Minha z imieniem Ho Chi Toana. O tym drugim nie wiem nic.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Jak to: obaj byli w Legii i walczyli po przeciwnych stronach?
Jeden wcześniej uciekł na stronę Viet Minh.
QUOTE(mardw @ 29/06/2009, 21:58) Ja tylko wiem o Stefanie Kubiaku urodzonym w Łodzi w 1923 roku, po 1945 r. w Legii Cudzoziemskiej, później, za zasługi, usynowionym przez Ho Chi Minha z imieniem Ho Chi Toana. O tym drugim nie wiem nic.
Dlaczego zaraz "usynowionym". Dał mu (i wielu innym Europejczykom walczącym po stronie Viet Minh) swoje nazwisko plus imię. Pan Kubiak dostał "matematykę" (Toán) na imię.
Ten drugi podczas Dien Bien Phu był sierżantem w 9. Kompanii, 13. DBLE, i po wojnie napisał rozdział w tym zbiorowym opracowaniu legionistów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Dlaczego zaraz "usynowionym". Tak podaje literatura.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeszcze jedno związane z Polską i Wietnamem :
F-5E i Cessna A-37 trafily do Instytutu Techniki Wojsk Lotniczych na początku lat 80. Chodzilo o poznanie amerykańskiej technologii lotniczej i o sprawdzenie możliwości konwersji systemów uzbrojenia na sowieckie w samolotach tego typu uzywanych przez Wietnam Północny.Próby wypadly negatywnie, samoloty rozszabrowano, puste skorupy płatowców trafiły na początku lat 90 do Muzeum Lotnictwa.
|
|
|
|
|
|
|
|
Może to nie całkiem związane z tematem bo ten żołnierz jest tylko polskiego pochodzenia ale jest to dość ciekawa postać, którą można by nazwać " Polskim orłem nad Wietnamem " znalazłem o nim taką notatkę: Pilot mjr Donald Kutyna, latał na samolocie F-105D Thunderchief z wymalowanym godłem w postaci białego orła na czerwonej tarczy herbowej. Jego samolot (nr AF59-822) miał też nazwę "The Polish Glider" wypisaną na wlocie powietrza. Kutyna latał w 1970 roku w 44 Tactical Fighter Squadron, w ramach 335 Tactical Fighter Wing - baza Takhli w Tajlandii.
Tutaj dokładnie o nim : http://en.wikipedia.org/wiki/Donald_J._Kutyna
|
|
|
|
|
|
|
Maria49
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 26 |
|
Nr użytkownika: 52.569 |
|
|
|
Maria |
|
Zawód: pracownik umyslowy |
|
|
|
|
hm... troszke wcześniejsze lata Płk Leszek Szmidt był oddelegowany do JW2000 "W" i skierowany do Wietnamu Północnego za Twarze Łódzkiej Bezpieki Łódź 2007 - IPN
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Maria49 @ 1/12/2009, 22:51) hm... troszke wcześniejsze lata Płk Leszek Szmidt był oddelegowany do JW2000 "W" i skierowany do Wietnamu Północnego za Twarze Łódzkiej Bezpieki Łódź 2007 - IPN
Może jakieś szczegóły? Kto to? Kiedy? Co to za jednostka? Co tam robił? I co to ma wspólnego z bezpieką?
|
|
|
|
|
|
|
Maria49
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 26 |
|
Nr użytkownika: 52.569 |
|
|
|
Maria |
|
Zawód: pracownik umyslowy |
|
|
|
|
Szczegóły hm... było to w latach 1955-56 a czemu UB bo w latach 1946-47 był Nczelnikiem Wydziału V WUBP w Łodzi w roku 1957 Naczelnik Wydziału I Depertamentu I MSW ogólnie w UB/KdsBP w latach 1945-1956 potem był w MSW a co tam robił i jakie zadania nie dysponuje taką wiedzą, moźna sie tylko domyślać a Twarze Łódzkiej Bezpieki - to tylko małe informacje o bezpiece i źródło skąd czerpałem informacje o tym.
|
|
|
|
|
|
|
iron4
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 2 |
|
Nr użytkownika: 60.913 |
|
|
|
Irek |
|
|
|
|
Mam pierwsze info o jakimś polskim oficerze, który uciekł myśliwcem do Szwecji na następnie walczył w Wietnamie i tam zginął? jakieś sugestie gdzie szukać dalej?:>
|
|
|
|
|
|
|
iron4
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 2 |
|
Nr użytkownika: 60.913 |
|
|
|
Irek |
|
|
|
|
Mam pierwsze info o jakimś polskim oficerze, który uciekł myśliwcem do Szwecji na następnie walczył w Wietnamie i tam zginął? jakieś sugestie gdzie szukać dalej?:>
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Szer.Klys @ 14/07/2009, 11:18) Równie ważnym aspektem Polskiej pomocy dla DRW była pomoc gospodarcza itp. 1. 0:37-0:40, widzicie to co ja? (ma ktoś może więcej zdjęć tych naszych pojazdów w Wietnamie, kiedyś miałem jakieś ale przy formacie dysku stracilem ) 3. Podobno gdy zebrana w Polsce krew trafiała do Wietnamu, leżała kilka dni na Słońcu w porcie, bo... charlie nie chcieli krwi od białych Jeśli ktoś ma więcej informacji na temat takiej naszej obecności w Wietnamie, to napiszcie tutaj. (fajnie by było gdyby ktoś powiedział coś więcej na temat pkt. 3 i 4 )
Faktycznie słyszałem kilka razy historię o przywiezionej z Polski krwi, pozostawianej na kilka miesięcy na nabrzeżu... az unosiły się nad nią stada much... Polski kapitan nie chciał wieźć ładunku krwi po raz kolejny i stracił wtedy pracę. Ale najpierw zapytaj pana Jerzego Drzemczewskiego, długoletniego pracownika PLO, redaktora "Namiarów", rzecznika prasowego w latach 80-tych, a obecnie autora b.ciekawych książek o historii PMH. Link jest tutaj: http://www.powr.pl/index.php?p=10,13,0
A co do "wymiany towarowej" z D.R.W., cóż... pływałem tam już po wojnie. Było tak: Ładownie 10-tysięcznika dowoziliśmy tam pełne lekarstw, żarówek, stali narzędziowej, traktorów "Ursus", "Starów", obrabiarek... a w zamian, w/g objętościowej proporcji 1:1 zabieraliśmy do Polski bambusy, maty, najniższej dokładności klucze ślusarskie, itp. "wartościowe towary". Prócz tego dla Czechosłowacji i Węgier przewoziliśmy jeszcze herbatę, koszule i kompoty w puszkach. Albo przywoziliśmy z do Wietnamu gotową tkaninę z Łodzi, w belach, a Wietnamczycy cięli ją, obrębiali i wysyłali do nas spowrotem, jako swój wysoko przetworzony eksport: chusteczki do nosa. Efekt tej "korzystnej wymiany towarowej" był taki, że mieliśmy jeszcze ujemny bilans handlowy z Wietnamem więc musieliśmy jeszcze "dopłacać" Wietnamowi inwestycjami.
Jako radiooficer, w codziennej prasie "Głos Marynarza i Rybaka" odbierałem m.in. kusy walut NBP. Toteż pamiętam, że gdy oficjalny kurs wymiany w Wietnamie wynosił 25 dongów za 1 dolara, a rzeczywisty kurs dolara na rynku było to 250 dongów, wtedy kurs NBP telegrafowano nam jako 5 dongów za 1 dolara. Mydełko "Fa" kosztowało tam wtedy rząd 250 dongów i było bez kartek, jedno polskie mydło 80 dongów (lecz dostępne było tylko na kartki), polski telewizor czarn-biały (i dostępny też tylko na kartki) kosztował 40 tysięcy dongów, a oficjalna płaca było to po 250 dongów miesięcznie... więc porównajcie i liczcie jak chcecie.
Ale naród był OK ... toteż darzyliśmy go wielką sympatią (szczególnie kobiety i dzieci), a oni nas też (a dzieci i Wietnamki zwłaszcza) . Na wszelkie nasze wybryki patrzyli nawet nie przez palce, a jak na przyjazd cyrku do małej miejscowości. My czuliśmy się milionerami, a oni byli OK.
Na wszystkich obcych statkach stał strażnik, aby dzieci nie przypływały na handel. Niektórzy strażnicy strzelali w powietrze, inni do wody wokół dzieci (to nie jest żart, ani plotka !). Mówiono, że dwukrotnie ktoś naprawdę trafił dziecko (nie wiem, czy z polskiego statku, raczej z brzegu), Polacy robili wtedy straszną drakę, były interwencje przedstawicieli, uspokajanie... suwerenność... Ale na polskim statku każdy strażnik wiedział, że karabin należy pozostawić w messie na widocznym miejscu i koniecznie na cały okres wachty. Magazynek ma być wyjęty, chyba nawet przechowywał go marynarz trapowy. W zamian strażnik mógł odmrażać uszy w lodówce. W razie próby strzelania do dzieci, strażnik mógł być pewny linczu ze strony polskiej załogi. Ale Wietnamcy nie chcieli linczu - lodówka była ciekawsza. Toteż dzieci oczywiście podpływały do nas bez obaw swoimi dłubankami, od rana odchodził drobny handel, dość osobliwy: 10 procent towaru, 90 procent śmiechu, 100 procent serca w obie strony. Prócz tego zwykle był jakiś statek z NRD i mnóstwo statków radzieckich, ale tam dzieci nie podpływały nigdy !
Proszę nie kasować tego, w ramach moderacji, gdyz właśnie to jest prawdziwa historia.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|