Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Powstanie Warszawskie _ Powstańcze wspomnienia

Napisany przez: poronia 14/08/2009, 22:48

Szanowni Warszawiacy

Spewnością znacie różne wydarzenia z okresu Powstania Warszawskiego, które przydażyły się Wam samym lub waszym bliskim.
Wydarzenia, którymi chcielibyście podzielić się z innymi.
Wydarzenia, które bolą Was i dreczą wasze dusze i które ukoić mogą tylko łzy wspólnie wylane ze współcierpiącymi.
A może są to historie radosne i śmiać się będziemy też razem.
I wreszcie może, ktoś kiedyś przeczyta to wszystko i powie
"w deche te warszawiaki są".

Gorąco zachęcam

Napisany przez: jacek20600 10/08/2014, 21:43

Jest wiele nieznanych epizodów z Powstania. Zamiast się rozpisywać przytoczę fragment nieznanej książki zawierającej historie nigdzie nie opisane. Czy ktoś słyszał o obronie Fortu 7?

"W pewnej chwili „Cygan” odchylił worek zasłaniający okienko, wyjrzał powiedział jedno słowo:
- Czołg!
Podszedłem do okienka. Rozwidniało się. Mimo lekkiej mgły i dymu po pociskach ujrzałem czołg nie dalej niż 30 metrów a wkoło niego sylwetki nieprzyjacielskich żołnierzy. Załoga rusznicy zdecydowała się wyjść na zewnątrz.
- Kaem na stanowisko! – krzyknąłem.
Mój karabin maszynowy MG 42 miał już założoną taśmę, więc ustawiłem go na parapecie, odbezpieczyłem, przyłożyłem kolbę do ramienia. Nacisnąłem spust i kaem rzygnął ogniem. Obok czołgu zakotłowało się a lufa działa drgnęła i obróciła się w moją stronę."
(Fragment rozdziału „Obrona Fortu 7”, Wiesław Klempisz "Urodzony 22 lipca")
Jeśli temat kogoś zainteresuje, mogę przytoczyć inne historie.


Napisany przez: jacek20600 16/08/2014, 15:56

"Drużyna, w skład której wchodziłem, zakwaterowała w willi przy ul. Daniłowskiego w pobliżu ul. Żeromskiego. Zaledwie zdążyłem spożyć skromne śniadanie, gdy cisze poranka przerwały liczne, bliskie wystrzały. Dobiegłem do okna na pierwszym piętrze i ujrzałem nieprzyjacielską tyralierę zmierzającą wprost na budynki zajęte przez nasz pluton.
Podchorąży „Szumski”, dowódca plutonu 230, bezzwłocznie wydał rozkaz przeciwnatarcia. Zaskoczeni Niemcy zaczęli się wycofywać. Spoza ul. Żeromskiego odezwał się karabin maszynowy omiatając nas seriami pocisków świetlnych i zmuszając do ukrycia. „Szumski” własnym przykładem i donośnym głosem, zachęcał nas do posuwania się naprzód. Pod mało skutecznym ogniem pluton rozwinął się w tyralierę. Prawe skrzydło przekroczyło ul. Żeromskiego i posuwało się dalej, natomiast lewe, w którym się znajdowałem, osiągnęło budynek „Bountu” i mając kilku rannych zapadło pod wzmagającym się ogniem nieprzyjaciela. Po naszej stronie do walki stopniowo wchodziły następne oddziały. Opuszczone przed chwilą domy znalazły się pod ogniem artylerii.
W biegu minąłem rannego Niemca. Otworzyłem ogień w kierunku pozycji nieprzyjaciela, ale stwierdziłem, że pistolet, z którego byłem tak dumny, okazał się zupełnie nieprzydatny w walce w otwartym terenie."
Wiesław Klempisz "Urodzony 22 lipca", fragment rozdziału "Porucznik Orlicz"

Napisany przez: jacek20600 28/08/2014, 18:36

Marsz oddziałów z Puszczy Kampinoskiej na odsiecz Warszawie.
" Na kwaterze dowiedzieliśmy się o szykującej się odsieczy dla Warszawy i bez wahania dołączyliśmy do jakiegoś leśnego oddziału, który miał wkrótce wraz z innymi wyruszyć do miasta. Nastąpił rozdział broni. Pobraliśmy Mg 15 z dużym zapasem amunicji. Cała nasza czwórka zapoznała się z budową karabinu maszynowego i po kolei oddaliśmy po kilka serii. Wieczorem nastąpiła odprawa plutonami i pobranie prowiantu. Ruszyliśmy. Do skraju lasu eskortowali nas ułani „Doliny”. Zaraz za wsią Laski, na pagórku stał ksiądz. Przechodzące kompanie kolejno klękały, a duchowny udzielał rozgrzeszenia in articulo mortis . Tym księdzem był późniejszy Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński.
Brnęliśmy przez wydmowy, piaszczysty teren wprost na łunę Warszawy. Szyki zaczęły się mieszać; już nie szliśmy zwartymi kolumnami, zaczęły się jakieś kłopoty z łącznością. Wyszliśmy z Kampinosu trzema kolumnami, z których każda miała inne zadanie. Dotarliśmy do zabudowań Powązek. Na wysokości cmentarza wojskowego zatrzymaliśmy się. Dostrzegłem na parterowym budynku tabliczkę z nazwą ulicy: „Sybilli”. W ciemnościach czoło oddziału dołączyło do straży tylnej, kręciliśmy się w kółko. Nie tylko ja to spostrzegłem, bo zawróciliśmy do Puszczy. Zaczęło się rozwidniać.
Po dwóch dniach odpoczynku znowu zaczęto formować odsiecz dla walczącej Warszawy. Cała nasza czwórka, jak zwykle, zgłosiła się na ochotnika. Tym razem naszym celem miał być Żoliborz. Ponownie staliśmy się tragarzami. Pełny chlebak amunicji karabinowej powodował, że pasek boleśnie wrzynał się w moje ramię, na drugim – ciężki karabin, za pasem pistolet i granaty. Przede mną maszerował chłopak niosący karabin maszynowy Mg 15 z naładowanym magazynkiem oraz jeszcze dwa zapasowe, połączone paskiem. Zwrócił się do mnie śpiewną wileńską mową, czy mógłbym wziąć od niego te dwa magazynki. Wziąłem.
Nogi grzęzły w sypkim piachu, pot zalewał oczy. Wreszcie ogłoszono postój. Zwaliłem z ramienia te przeklęte magazynki, ledwo żyłem ze zmęczenia. Po chwili ruszyliśmy w dalsza drogę. Ten partyzant z Wileńszczyzny zaczął szukać mnie wzrokiem, ale nie mogąc dostrzec, zarzucił magazynki na swoje ramię. Nie wytrzymałem i ponownie wziąłem od niego to żelastwo. Tym razem kolumna w zwartym szyku dotarła do ul. Włościańskiej i przez warsztaty Opla doszliśmy do ul. Sierpeckiej. Przydzielono nam kwatery w blokach, padłem na podłogę i natychmiast zasnąłem."
W. Klempisz "Urodzony 22 lipca", fragment rozdziału "W Puszczy Kampinoskiej"

Napisany przez: jacek20600 1/09/2014, 19:42

Fragment rozdziału "Ostatnie godziny powstańczego Żoliborza":
"Nieprzyjaciel rozpoczął natarcie. Usłyszałem coraz bliższe porykiwanie silników czołgów. Zarówno przed budynkiem, jak i od strony hali targowej zaczęły strzelać karabiny maszynowe. Oddziały nieprzyjacielskie podeszły już bardzo blisko, a nasi ze „Zgody” wciąż nie otwierali ognia! Z mojego stanowiska było bardzo małe pole widzenia. Osłupiałem, gdy nagle zupełnie blisko usłyszałem donośny głos:
- Herauskommen! Schnell!
Żołnierze niemieccy wzywali do wychodzenia z budynku. Szybko zbiegłem do piwnicy tupiąc podkutymi buciorami po kamiennych schodach, za mną usłyszałem toczący się granat trzonkowy. Przeczekałem eksplozję za załomem muru. Nic z tego nie rozumiałem. Czyżby nasi opuścili „Zgodę”? A jeśli tak, to kiedy? Pustym i ciemnym piwnicznym korytarzem poszedłem w kierunku placu Wilsona. Wyjście na następna klatkę schodową pokonałem jednym skokiem. Starałem się stąpać jak najciszej. W ciemnościach raczej wyczułem, aniżeli zobaczyłem czy usłyszałem czyjąś obecność.
- Kto idzie? - zapytałem.
- To ja, „Wilk”! – zaskoczyła mnie odpowiedź mojego kolegi z plutonu 230, który pełnił służbę na sąsiedniej klatce. Odczułem wielka ulgę, że nie zostałem sam.
- Czy ktoś jeszcze jest z tobą?
- Nie, nie ma nikogo!
Po krótkiej, szeptem prowadzonej naradzie, postanowiliśmy przejść piwnicznym korytarzem pod całym budynkiem, aby przekonać się, czy nie został jeszcze ktoś z naszych . Przeskakiwaliśmy wyjścia na klatki schodowe, a za nami padały strzały i eksplodowały wrzucane granaty. Doszliśmy do zawalonego stropu przy pierwszej klatce obok piwnicy, w której poległ „Gryf”. Tu zaczynał się rów łącznikowy do Zakładów Opla. W piwnicach nikogo nie znaleźliśmy. Nasłuchiwaliśmy dochodzących odgłosów, zastanawiając się, co powinniśmy zrobić. Z nakładającej się na siebie strzelaniny wyraźnie dawało się odróżnić padające w odstępach, bliskie wystrzały karabinowe, dobiegające od strony ściany szczytowej. Tak mogli strzelać tylko nasi. Ostrożnie wyjrzeliśmy. Tuż przy ścianie budynku, w rowie, było pięciu chłopców z plutonu 229, którzy prowadzili ogień do nieprzyjaciela wdzierającego się w głąb Prochowni, nie wiedząc, że ”Zgodę” już nasi opuścili."

W. Klempisz "Urodzony 22 lipca", fragment rozdziału "Ostatnie godziny powstańczego Żoliborza"

Napisany przez: toff68 6/01/2015, 3:10

Pisałem o dziadku mojej żony, niemieckim żandarmie, teraz pora pare słów o moim Stanisławie Dziekańskim. Pochodził z okolic Serocka, był przedwojennym rotmistrzem rez.(chyba kawalerzysta )Wiem ze walczył we wrześniu w ramach jakiegoś ośrodka zapasowego i dotarł w okolice Lwowa (grupa ŻÓŁKIEW.?) Uniknął niewoli i wrócił do domu. Działał razem ze swoją zoną w AK, zagrożony aresztowaniem przenosi się do Słubicy gdzie kupuje małe gospodarstwo. W sierpniu 1944r. już jako major był w rezerwie? d-cy Podokręgu Zachodniego. Na koncentracji w Lasach Chojnowskich dowiedział ze ma wrócić do domu bo nie ma dla niego funkcji odpruł belki i poszedł do W-wy jako ppor. Walczył w baonie Ryś a po przejściu do Śródmieścia był w u kpt. Jerzego z Zośki (Białousa?) Po kapitulacji jeszcze kilka dni był na pozycjach (baon osłonowy) a później przekradł się do domu. W 1947r. aresztowany za posiadanie broni otrzymał 15 lat więzienia. Wyszedł z więzienia w grudniu 1956r. i niestety po pół roku zmarł. To wszystko opowiedziała mi moja babcia Wiktoria gdy miałem 12 lat, zmarła w 1983r. zanim moje fascynacja historią rozwinęła się.

Napisany przez: toff68 6/01/2015, 14:25

cd. W mojej rodzinie nie ma pamiątek z przed 1947r. ponieważ dom dziadków spłonął w czasie któregoś z kolei napadu bandyckiego. To wtedy dziadek ujawnił ze ma broń gdy bandyci rąbali okienice siekierami on rzucił granat i oddał kilka serii z pm. W latach 90-ych pojechałem do miejscowości koło Serocka by odnaleźć rodzinę ale okazało się ze nikt tam o Dziekańskich nie słyszał w księgach kościelnych tez nic nie znalazłem? Co ciekawe mimo ze rodzina do Słubic sprowadziła się w 1943r. to mama podana jest w księdze ochrzczonych w roku 1934.? Myślę ze nazwisko Dziekański jest nazwiskiem wojennym mojej rodziny, która z obawy przed UB nigdy nie wróciła do prawdziwego. Moja babcia była sierotą z terenu Rosji dokładnie z Żytomierza, wróciła do kraju w 1923r.

Napisany przez: Fuser 5/08/2017, 16:16

Będę linkował te wywiady, gdy kolejne z nich będą się ukazywały. To być może jedne z ostatnich świadectw danych przez uczestników Powstania:
http://weszlo.com/2017/08/05/powstanie-obozy-wiezienie-prl-u-historia-jerzego-wojciewskiego/

Z innych wspomnień:
http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/56,141635,20453878,polozylem-sie-na-trawie-i-zobaczylem-palaca-sie-warszawe.html#MT

Napisany przez: Fuser 12/08/2017, 18:30

Czytamy, proszę Państwa:
http://weszlo.com/2017/08/12/o-sanitariuszce-ktora-uratowala-sie-obozu-historia-ireny-paprockiej/

Napisany przez: Fuser 19/08/2017, 17:49

Kolejny wywiad, pasujący zresztą nie tylko do tego wątku forum:
http://weszlo.com/2017/08/19/oprawca-dostal-3-lata-wiezienia-2012-roku-historia-waclawa-sikorskiego/

Napisany przez: Fuser 27/08/2017, 14:35

Kolejny wywiad:
http://weszlo.com/2017/08/26/produkcja-broni-gazu-lzawiacego-nosem-niemcow-historia-edwarda-zolcinskiego/

Napisany przez: Fuser 2/09/2017, 16:32

Tego Pana chyba przedstawiać nie trzeba:
http://weszlo.com/2017/09/02/rozbroic-czternastu-niemcow-zacieta-bronia-historia-witolda-kiezuna/

W zalinkowanym tekście w imię pamięci o prawdzie historycznej zwróciłbym uwagę na fragment nie dotyczący Powstania Warszawskiego:
"Trzeba sobie przede wszystkim zdawać sprawę, że dla mojego środowiska, ludzi, którzy zdali maturę w ostatnim roku przed wybuchem wojny, powstanie było końcem pewnej sytuacji, w której znaleźliśmy się w 1939 roku. Obecnie żyjącym trudno sobie właściwie wyobrazić, czym była okupacja niemiecka. Jej okrucieństwo było przeraźliwe. W Warszawie były praktycznie stałe pogromy. Gdy ja wychodziłem „na miasto” z domu, mama zawsze mnie żegnała, modląc się, żebym wrócił. Wychodziło się i nagle, ni stąd, ni zowąd, wychodzi patrol, czterech Niemców. I oczywiście krzyczą, bo Niemcy z nami, z Polakami, nigdy nie rozmawiali, zawsze krzyczeli. Halt! Hande hoch! Dokumenty! Trzeba było pokazać ausweis, niemiecki dowód, ale i zaświadczenie o miejscu pracy. Zasada była taka: jeśli miałeś ausweis, ale nie miałeś zaświadczenia o pracy, to cię zatrzymywano. Jeśli miałeś zaświadczenie, ale to była polska firma, jakieś swoje działalności – to cię zatrzymywano. Dopiero ausweis oraz zaświadczenie o pracy dla niemieckiej firmy, ewentualnie jakiegoś miejskiego zarządu ratowało od zatrzymania. Oczywiście czysto teoretycznie, po wojnie wyszło na jaw, że każdy patrol wychodzący na ulicę miał swój limit zatrzymań i w przypadku napotykania przez nich na samych pracowników niemieckich firm znaleźliby inne powody do zatrzymania. Co gorsza – oprócz tego były zbiorowe łapanki, duże, z udziałem ciężarówek i kilkunastu Niemców. Odgradzają ulicę, halt, i zabierają wszystkich z tramwaju na przykład.
Co po zatrzymaniu? Albo Oświęcim, albo inny obóz, albo praca w Niemczech, z reguły w bardzo ciężkich warunkach, w wielu wypadkach w podziemnych kopalniach, w których produkowano broń. Wszystko w warunkach praktycznie uniemożliwiających przeżycie. Cały czas strach. Cały czas pilnowanie się. Mieszkam na Żoliborzu, jadę tramwajem, z naprzeciwka słychać z tramwaju jadącego w drugą stronę: łapanka, łapanka! Motorniczy oczywiście zwalnia, a pasażerowie w locie starają się wyskoczyć. Jeśli to jest niedaleko, Niemcy już krzyczą i biegną, halt, halt. Mnie tak udało się uciec trzy razy. Każde wyjście do miasta mogło się tak skończyć. A w domach? Co ranek budzimy się i odpytujemy dozorcę. „Aresztowania, Zbyszek i Krzysiek na Krasickiego 4”. My mieszkamy Krasickiego 6… Innym razem inny raport. Do matury podchodziło nas 32, to było w 1939 roku. Wojnę przeżyło czternastu.
"

Napisany przez: Fuser 9/09/2017, 12:21

Kolejne wspomnienia:
http://weszlo.com/2017/09/09/zdjecie-troche-dziurawe-niego-strzelalem-historia-stefana-pastewki/

Napisany przez: Fuser 16/09/2017, 13:08

Ciąg dalszy:
http://weszlo.com/2017/09/16/pomyslalem-dam-rade-przeskoczyc-dostalem-pluco-historia-stanislawa-rumianka/

Napisany przez: Fuser 30/09/2017, 20:23

Dziś z dwóch źródeł:
http://weszlo.com/2017/09/30/teraz-chce-juz-walczyc-niemcami-historia-hanny-szczepanowskiej/

http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/7,141637,22258847,slawka.html#MTstream

Napisany przez: Fuser 15/08/2018, 8:24

W najnowszym numerze kwartalnika "Karta" wspomnienia https://www.1944.pl/powstancze-biogramy/olgierd-sawicki,39473.html:
""Taki rozkaz". Młody akowiec wspomina swoją drogę od zaprzysiężenia do konspiracji, przez walkę w kompanii „Koszta” w powstaniu warszawskim do gorzkiego finału – pobytu w obozach jenieckich w Niemczech i Austrii."

Napisany przez: Fuser 31/08/2018, 15:33

W najnowszym numerze tygodnika "Przegląd" wywiad o Powstaniu Warszawskim ze Zdzisławem Sadowskim, żołnierzem Powstania warszawskiego w Grupie Bojowej Krybar AK:
https://www.tygodnikprzeglad.pl/prawie-wszyscy-klasy-zgineli/


Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 35/2018, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.
Moderator N_S


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)