|
|
Wileńskie „biaŁe Theatrum”, Kościół św. Piotra i Pawła na Antokolu
|
|
|
|
„BIAŁE THEATRUM”
Pod koniec dnia zwiedzania Wilna autobus zatrzymał się na niewielkim parkingu przed Kościołem św. św. Piotra i Pawła na Antokolu. Z zewnątrz, wyglądem swym przypomina inne barokowe świątynie jakich w Polsce i po świecie nabudowano lub poprzerabiano wiele. Po całodziennym bieganiu po Wilnie z bolącą głową po odbytych dzień wcześniej dożynkach, kupiłem Kurier Wileński i postanowiłem, że przycupnę na schodkach z gazetą, i przeczekam aż moja grupa zwiedzi kościół. Słyszałem jeszcze jak przewodniczka opowiadała o fundatorze, którym był wielki hetman litewski, wojewoda wileński Michał Kazimierz Pac (1624 – 1682). Dotarła do mnie legenda, że hetman schronił się przed Moskalami w ruinach poprzednio w tym miejscu spalonego kościoła i za uratowanie życia przysiągł Bogu, zbudowanie tu kościoła „jakiego nikt jeszcze nie widział”. (Pewnie będzie ociekający złotem - pomyślałem.) Był to czas, gdy Polskę najechali Szwedzi a jednocześnie Moskwa paliła i grabiła Księstwo. Było to pierwsze zajęcie i spustoszenie Litwy od wojen z Krzyżakami. Jak można się domyśleć, hetman nie został odnaleziony przez wrogów. Przeżył i pobudował kościół a pycha, i duma rodowa, chęć bycia ważniejszym niż Radziwiłłowie, Sapiehy i Chodkiewicze kazała mu umieścić nad wejściem do świątyni napis: ”REGINA PACIS FUNDA NOS IN PACE” - by kuło w oczy „PACowych” wrogów i konkurentów do sławy. Przewodniczka dołożyła jeszcze, że fundator mając liczne rodzeństwo upamiętnił je w rzeźbach. Braci starczyło na dwunastu apostołów a siostry i szwagierki zastygły w odzwierciedleniu „świętych królowych” i „świętych dziewic”. Pomijając św. Pawła, który w kościele niezbyt „rzuca się” w oczy, św. Piotra bardzo wyróżniono ponieważ ojciec fundatora był imiennikiem świętego. Wchodząc do kościoła, przewodniczka wskazała na popękaną tablicę nagrobną fundatora wmurowaną w ścianę po prawej stronie. Przez wiele lat była częścią posadzki w wejściu do kościoła. Mając napis „Tu spoczywa grzesznik”, kryła jego grób. Czyżby w ostatnich chwilach życia odczuł niedosyt pokuty za trzymane w tajemnicy czyny? Jego wielka - autentycznie wielka pobożność, wojenne zwycięstwa i zasługi dla ojczyzny mogły nie starczyć dla zbawienia duszy? W testamencie postanowił, by po nim deptali wchodzący do kościoła. PAC leżał lata w kruchcie kościoła „NIEPOKOJONY” przez licznych wchodzących, ponoć do czasu wielkiej burzy, gdy od wyładowań i „niesamowitych piorunów” płyta popękała dając wszystkim znać, że dostatecznie odpokutował swe przewinienia.
Przystanąłem w wejściu do kościoła, przy popękanej tablicy jego fundatora i zastanawiałem się, jakiż to kościół mógł opisany wcześniej człowiek ufundować – kościół „jakiego jeszcze nikt nie widział”. Współwycieczkowicze dawno już zostali wchłonięci przez wnętrze świątyni. Zdecydowałem się pójść za nimi. Spodziewając się półmrocznego, kapiącego od złota wystroju, stanąłem jak wryty tuż poza filarami wspierającymi chór. Naprawdę stałem z zadartą głową, oszołomiony jasnością pomieszczenia i brakiem innych kolorów niż biel. Do momentu wyjścia z kościoła i kupienia opisującej go książki, nie wiedziałem, że w kościele jest coś więcej niż stiukowa dekoracja. Nie jestem w stanie określić z czego zrobiona była posadzka a barokowe zapewne ławki przypominam sobie jako plamę koloru starego dębu. Nie widziałem obrazów w pozłacanych ramach, kolorowych fresków na sklepieniach a bardzo ogromny kryształowy żyrandol w kształcie łodzi był czymś co przeszkadzało w oglądaniu przemawiających ze ścian i sklepień stiukowych figur. Figury naprawdę przemawiają. Jest ich przeszło dwa tysiące. Tworzą tematyczne grupy - obrazy a jeśli występują samodzielnie, stanowią udramatyzowany łącznik wskazujący na następny temat. Są śnieżno białe. Ostre, popołudniowe, nisko już świecące, wrześniowe słońce, wpadając głęboko do kościoła spotęgowało kontrastem bieli i cienia ich wymowę. Stałem nie wiem jak długo z uniesioną głową. Ze ścian patrzyły na mnie białe stworzenia; aniołki, maszkary, diabełki, szatany i święci z czarnymi jak węgielki oczyma – efekt głębokiego cienia w dziurkach źrenic.
Z zapatrzenia wyrwało mnie szturchnięcie w bok i pytanie: „Tato, czy nie odczuwasz, że te postacie drwią z nas i pytają po cóż tu przyszedłeś? CO TY TUTAJ ROBISZ?”. Gapiąc się dalej, przytaknąłem potwierdzając odczucie córki.
„Linie wypieszczone dłonią artysty, zachwycają od razu, ale delektować się każą powoli”(*)
„CO TY TUTAJ ROBISZ?”
Na to pytanie „powoli” znajdziesz odpowiedź na ścianach i sklepieniach tej świątyni. Wystarczy odwrócić się do tyłu. Po prawej stronie wejścia, poprzedzając kaplicę chrzcielną stoi postać św. Krzysztofa z Dzieciątkiem na ramieniu. Ona rozpoczyna opowieść: „tak” cię tu wniesiono gdy przyjmowałeś chrzest. Wszystko dalej jest opisem wiary, życia, walki ze słabościami i zagrożeniami i to nie tylko fundatora. Opowieść kończy się rzeźbą - „kostuchą” przy wyjściu, którym cię kiedyś, nieodwracalnie wyniosą z przyległej do kruchty kaplicy przedpogrzebowej.
Po przejrzeniu zdjęć, stwierdziłem, że jedyną kolorową rzeźbą jaką sfotografowałem – czyli zauważyłem, jest rzeźba właśnie z tej ostatniej kaplicy. Przedstawia św. Franciszka z Asyżu przygarnianego przez Jezusa, który, by się nad nim pochylić i przytulić odjął jedną rękę od krzyża.
Tu powinienem wspomnieć jeszcze o projektancie i budowniczym, krakowskim mistrzu Janie Zaor współpracującym z siedemdziesięcioma murarzami. Dokończył budowy Giam Batysta Frediani. Sztukaterie zrobili również włoscy mistrzowie: Pietro Pierett, który zajął się figurami i Maria Galli – kompozycje roślinne. Wspomagało ich trzystu „bezimiennych” – nigdzie nie wymienionych artystów i pomocników.
Poniżej umieszczam zrobione przeze mnie zdjęcia. Opisane odczucia i interpretacje są moje i mogą odbiegać od przyjętych przez „bardziej oświeconych”. Jak wspomniałem, książkę opisującą kościół kupiłem dopiero po wyjściu. Przewodniczki po wejściu do kościoła ani nie widziałem, ani nie słyszałem.
O czym szepczą aniołki, czy to twoje wejście wywołało poryszenie?
Jesteś cały czas obserwowany ...
... lub bagatelizowany
To chyba nie z ciebie śmieje się razem z baranem?
Co kryje się w przerażonym wzroku uzbrojonych mężów ...
... a co widzą bezzębne maszkary?
Jak wielki ciężar dźwiga satyr a co podpierają dziewczyna i amorek i czy strzała tkwi w boku św. Sebastiana?
Czy drażniący się z Temidą faun ma zamiast raciczek bobrowe płetwy bo wyszedł z litewskich bagien?
"Boże nie udźwignę" - brak wiary czy ogrom objawienia?
Przerażenie i konsternacja aniołków i maszkar podtrzymujących sklepienie na myśl co Bóg Ojciec zobaczy zaglądając przez latarnię kopuły.
Jedyne pocieszenie.
Dochodzę do wniosku, że nie powinno się korzystać bezgranicznie z przysłowiowej tutejszej gościnności. Nie mam na myśli poczęstunku na dożynkach z pieczonego barana czy bobra, zupy z łosia, mięsiw zaprawianych i wędzonych jak za Jagiełły, lecz trunków, robionych według przekazywanych z dziada pradziada receptur. Przez nie o mało co, nie mógłbym potwierdzić tego co tu mówią, że: „Pałac wart Paca a Pac wart pałaca”.
*Fragment z książki: „Kościół św. św. Piotra i Pawła w Wilnie” /str29/ Liliany Narkowicz, Wydawnictwo Polskie w Wilnie – „Magazyn Wileński” 1999r., którą bez zastanowienia kupiłem po wyjściu z kościoła.
Ps. Ciekawostką jest, że istnieje jedna, jedyna praca naukowa na temat tych sztukaterii. Analizie rzeźb poświęcił 16 stron dr Jerzy Orda w artykule pt. „Symbolika rzeźb kościoła św. Piotra i Pawła w Wilnie”. Leży w jednym egzemplarzu w Bibliotece Akademii Nauk Litwy pod bibliotecznym numerem rejestracyjnym 77232. Niema na niej daty wydania ani wskazanego źródła, skąd pochodzi. Jest ujęta w wykazie źródeł w śród trzydziestu sześciu pozycji użytych przez autorkę do napisania książki (94 str.), z której ja zaciągnąłem szczegółowe informacje o fundatorze, projektantach i budowniczych. Autorka dzieciństwo spędziła na przeciwległym brzegu Wilii płynącej opodal fundacji Paca.
Ten post był edytowany przez Dziadek Jacek: 25/09/2011, 21:04
|
|
|
|
|
|
|
|
Kościół bardzo mi się podobał, tak jak w tych rzeźbach wiele z nich rozpoznałem, wiele jest podpisanych łaciną, to zastanawia mnie w prawej nawie przy królewskich płaskorzeźbach napis po łacinie, nie przytoczę całości o treści ,,Św. Wacław król Bohemii..." Jakie historyczne odniesienia miał tu autor na myśli, przecież na Litwie rzadko spotykamy czeskie wpływy ???
|
|
|
|
|
|
|
|
Byłem w tym kościele przeszło godzinę i to moje zamurowanie naprawdę było autentyczne. Nie łaziłem za omawiającą wszystko przewodniczką. Nie potrafiłem się skupić - więc nie było sensu. Mogę jednak wyjaśnić bo kupiłem tą wspomnianą wcześniej mądrą książkę.
QUOTE ,,Św. Wacław król Bohemii..." jest jedną z postaci - bohaterów scen w "Kaplicy świętych rycerzy". Kaplica poświęcona jest walce o wiarę. Św. Wacław jako męczennik zamordowany przez zbirów nasłanych przez własną matkę (pogankę), wg Paców (jeden z braci był nawet biskupem) idealnie się tam nadawał obok Martyniana (strzegącego w więzieniu św.Piotra), św. Maurycego (rzymskiego legionisty straconego za odwiedzanie grobu Św.Św Piotra i Pawła), św. Teodora (po torturach spalonego na stosie za nieodstąpienie od wiary), św. Floriana (jak poprzedni dwaj, również legionisty, podczas prześladowań chrześcijan utopionego z kamieniem przywiązanym do szyi), i św. Kazimierza (królewicza - patrona Litwy). Przewijają się tam sceny z mitologi, ewangelii i legend. Jest nawet jedyna kobieta - św. Felicyta. Jako matka siedmiu synów po kolei w jej obecności mordowanych "siedmiokroć z nimi umierała".
Ten post był edytowany przez Dziadek Jacek: 26/09/2011, 21:00
|
|
|
|
|
|
|
|
Oczywiście znam ten kościół, a że moja rodzina mieszka niedaleko to gdy siedziałem u nich 2 tygodnie byłem tam codziennie. Obok kościoła jest ten budynek gdzie Rosjanie aresztowali dowódcę AK na Wileńszczyźnie, pułk. Aleksandra Krzyżanowskiego ps. "Wilk", a po przeciwnej stronie świątyni, przynajmniej za czasów sowieckich, krzyżowały się ulice: Kościuszki i Suworowa.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE krzyżowały się ulice: Kościuszki i Suworowa Kościuszki została i brzmi trochę śmiesznie po litewsku (nie wiem czy jest w tym samym miejscu ) a Suworowa to oni chyba niezbyt cierpieli. Jak wspomniałem zwiedzałem Wilno na "wariata" i na dodatek z "bolącą głową". Już planujemy ponowny wyjazd ale tylko do Wilna i bez dożynek . Fajnie by było zobaczyć "Kaziuki" ale tam chyba wtedy hotele zapchane. W Wilnie nie mam rodziny, wszyscy moi pochodzili spod Grodna i nikt tam już nie został.
Ten post był edytowany przez Dziadek Jacek: 27/09/2011, 18:35
|
|
|
|
|
|
|
|
Mój tata urodził się jeszcze w Wilnie i był chrzczony w kościele św. Anny. Ale niedługo wybuchła wojna. Dziadek trafił do oflagu, a babcia doszła do wniosku, że siedzenie w jednym mieście ze straszliwymi litewskimi nacjonalistami jest niebezpieczne i uciekła... na Wołyń, gdzie - jak sądziła - nikt nie zwróci uwagi na samotną Polkę mieszkającą z trójką dzieci w domu po lasem. No cóż - nie każdy dobry pomysł sprawdza się w realizacji.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE No cóż - nie każdy dobry pomysł sprawdza się w realizacji. Moja matula w ciągu ostatniego roku przed wojną doznała na Wołyniu "raju" a po wybuchu wojny trzy miesiące bez "mycia" w oczekiwaniu na deportacje na niemiecki brzeg Bugu. Dzięki temu minęła ją rzeź.
QUOTE Dziś Kapliczki nie ma - w jakich okolicznościach mogła zaginąć ? W tym miejscu jest dziś rondo, ciekawe...
Po wyjściu z kościoła musiałem się bez oglądania, jako ostatni władować do autokaru, który czekał na mnie z włączonym silnikiem. Zbytnio się nie rozglądałem. Kapliczki na pewno nie było. W jakich okolicznościach zginęła? W takich, jak pojawiła się w dolinie ulica przecinająca cmentarz na Rosie. We wspomnianej książce kapliczka na zdjęciu podobnym do Twojego, też istnieje ale mowy chyba o niej nie ma. Kościół był w kompleksie z zabudowaniami klasztornymi i gdzieś opodal znajdował się pałac Paców. Zresztą cała dzielnica Antokol była ich własnością.
Dokładam jeszcze dwa zdjęcia. Dopełnią galerię.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zauważyliście, słonie w prawej Nawie ? Płaskorzeźby słoni - na szczęście Jest jeszcze z tyłu za klasztorem chyba najmocniej zniszczony z tych , które widziałem cmentarz. W Kościele codziennie rano są msze po polsku, między ósmą a dziewiątą.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Zauważyliście, słonie w prawej Nawie Według autorki symbolizują ojczyznę św. Augustyna - pochodził z Afryki. Mają przewiązane trąby by w świątyni nie "trąbiły" (moje) a według "mądrej książki" by podkreślić, że "milczenie jest złotem" .
QUOTE Jest jeszcze z tyłu za klasztorem chyba najmocniej zniszczony z tych , które widziałem cmentarz. Na cmentarz nie miałem czasu ale mam z Rosy sporo zdjęć - jak się kiedyś "obrobię" to zamieszczę - o Rosie chyba tematu niema.
QUOTE W Kościele codziennie rano są msze po polsku, między ósmą a dziewiątą.
Może się komuś przyda
(W ostatniej linijce, jak mówią tamtejsi "OT TAKI BŁĄD SIĘ WKRADŁSZY")
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Micza @ 4/10/2011, 9:53)
Gdzie? EDIT: Eee, nieważne. Zrozumiałem, że podajesz wyjaśnienie, a nie tylko współczesne zdjęcie tego miejsca.
BTW też urzekł mnie ten kościół.
Ten post był edytowany przez bartoszb: 4/10/2011, 13:14
|
|
|
|
|
|
|
|
Choć dość jasne wydaje się budowanie Kościołów jezuickich w Litwie to czy znacie koledzy, te wcześniejsze gotyckie, gdzie ich szukać ?
Załączona/e miniatura/y
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Choć dość jasne wydaje się budowanie Kościołów jezuickich w Litwie to czy znacie koledzy, te wcześniejsze gotyckie, gdzie ich szukać ?
W tym nie pomogę ale jak już zaistniało w temacie Twoje zdjęcie to można je podpisać - opisać. Na pierwszym planie: neogotycka, wolno stojąca dzwonnica wpasowująca się stylem do późno gotyckiego (1495-1500) kościółka św. Anny. Obok z prawej - (odbudowana w barokowym stylu po pożarze) ściana kościoła (gotyckiego - XV w.) św. Franciszka i św. Bernardyna zbudowanego przez Franciszkanów.
QUOTE QUOTE Jest jeszcze z tyłu za klasztorem chyba najmocniej zniszczony z tych , które widziałem cmentarz. Na cmentarz nie miałem czasu ale mam z Rosy sporo zdjęć - jak się kiedyś "obrobię" to zamieszczę - o Rosie chyba tematu niema.
Parę dni temu od najstarszej z żyjących ciotek dowiedzieliśmy się, że dziadek żony leży na tym cmentarzu. Może ten niedosyt w oglądaniu i chęć ponownego odwiedzenia tego kościoła już na spokojnie wziął się i z tego?
Ten post był edytowany przez Dziadek Jacek: 9/10/2011, 17:41
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|