|
|
Koszmar Frontu Wschodniego, z perspektywy szarego zołnierza...
|
|
|
|
H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie)
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie) /
Kiedyś kiedyś czytałem ,,Gunnar Asch idzie na wojnę". Nie kojarzę jakiegoś wielkiego koszmaru wojny. książka, którą wymieniłem to autentyk - notatki z frontu pisane przez żołnierza Wrhrmachtu bezpośrednio podczas wojny, dzień po dniu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marek Zak @ 3/12/2012, 15:28) QUOTE H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie) / Kiedyś kiedyś czytałem ,,Gunnar Asch idzie na wojnę". Nie kojarzę jakiegoś wielkiego koszmaru wojny. Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu.
|
|
|
|
|
|
|
|
H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie)
Kiedyś kiedyś czytałem ,,Gunnar Asch idzie na wojnę". Nie kojarzę jakiegoś wielkiego koszmaru wojny.
QUOTE [=emigrant] Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu. /
Dokładnie. Zły oficer, dobry oficer, cwaniak sierżant i piękna Rosjanka.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu. Pytanie: Czy rzeczywiście front wschodni to non stop horror?
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu. [/quote] Pytanie:
QUOTE [=gtsw64] Czy rzeczywiście front wschodni to non stop horror? /
Wg wspomnień Mansteina, czy Guderiana zapewne nie. Dla szeregowych żołnierzy raczej tak. Tak jest przynajmniej w czytanej obecnie, w.w. książce. 24 godzinny horror.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Wg wspomnień Mansteina, czy Guderiana zapewne nie. Dla szeregowych żołnierzy raczej tak. Tak jest przynajmniej w czytanej obecnie, w.w. książce. 24 godzinny horror. 24 godzinny horror raczej nie możliwy.
Ubolewam nad lekkomyslnoscia w/w stwierdzenia. Moderator N_S
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 4/12/2012, 12:25
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(gtsw64 @ 3/12/2012, 23:04) QUOTE Wg wspomnień Mansteina, czy Guderiana zapewne nie. Dla szeregowych żołnierzy raczej tak. Tak jest przynajmniej w czytanej obecnie, w.w. książce. 24 godzinny horror. 24 godzinny horror raczej nie możliwy. A w takim, dajmy na to, kotle stalingradzkim, to kiedy mieli fajrant od horroru? Czy podczas Marsa- po kilkanaście ataków dziennie niemal przez ponad miesiąc. Do tego dodaj pogodę...
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie walczyłem, więc wierzę w to, co napisali żołnierze Wehrmachtu. Każdego dnia jak nie atak, to kontratak Sowietów, ciągle strzelająca artyleria, przelatujące bombowce i myśliwce, miny, zatrute studnie, strzelający z tyłu partyzanci, strach przed dostaniem sie do niewoli, bo tam smierć w męczarniach, spanie w norach, rzadko w stodołach. To tak na szybko.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE 24 godzinny horror raczej nie możliwy.
Ubolewam nad lekkomyslnoscia w/w stwierdzenia. Moderator N_S Nie jest to lekkomyślne stwierdzenie ale stwierdzenie faktu. Oczywiście już sam wybuch wojny stwarza "24 godzinny horror". Natomiast mnie chodziło o to że jedynie w określonych sytuacjach (np Westerplatte, Stalingrad czy Breslau) gdzie załogi były pod ciągłym ogniem walki. Natomiast w większości przypadków czas walki i czas odpoczynku był różny.Potocznie rozumie się że ktoś był na wojnie np 4 lata. Ale to wcale nie znaczy że przez te cztery lata był w ogniu walki. Często zdarzało się że mógł brać udział w jednym ataku przez parę godzin. A poza tym był np w szpitalu, taborach czy na zapleczu wykonywał inne zadania.
Ciekawy przykład stagnacji na froncie jest przedstawiony w książce H.H Kirst - 08/15.
Ten post był edytowany przez gtsw64: 5/12/2012, 12:19
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(gtsw64 @ 5/12/2012, 11:16) QUOTE 24 godzinny horror raczej nie możliwy.
Ubolewam nad lekkomyslnoscia w/w stwierdzenia. Moderator N_S Nie jest to lekkomyślne stwierdzenie ale stwierdzenie faktu.[...] A. Beevor w "Stalingrad" potwierdza obserwacje kolegi qtsw64. Niemieccy dowodcy byli zdziwieni lekkomyslnoscia z jaka Czujkow "zuzywal" swoich zolnierzy, choc przyznawali, ze powodowalo to wyczerpywanie nerwowe i fizyczne ich zolnierzy. Tyle tylko, ze Stalingrad stanowil akurat ekstremum sytuacji na froncie wschodnim ...
|
|
|
|
|
|
|
|
Zależy co rozumiemy pod pojęciem horroru; Człowiek, to taki zwierz, który potrafi się szybko adaptować do zastanych warunków. Spójrzmy na przykład tzw. "ognia nękającego". Przecież to można było prowadzić nawet miesiącami w okolicach Wiaźmy (GA Mitte). Wojacy siedzą sobie w takim okopie i słyszą wystrzał. Ocho - Leci "prezent". Wtulają się w głębi okopu i czekają. Słyszą gwizd. Leci, leci, ale gwizd słychać z prawej (lewej), ale w oddali. Tym razem ktoś inny ma pecha, a nie oni. Być może ofiar w ogóle nie było i pocisk trafił w jakieś kartoflisko. Pociski są systematycznie wystrzeliwane w odstępach (załóżmy) 3 minut na odcinek szerokości 1 kilometra. "Młodzież" robi w gacie, a starzy wojacy mają już "obcykaną" trajektorię lotu i kaliber tego, co za chwilę spadnie. Ot - Doświadczenie i uodpornienie. Pozycje wyczekiwania i odpoczynku są kilometr dalej za pierwszą linią okopów. Tam chłopaki śpią. Czasem złośliwy artylerzysta przeciwnika walnie kilka pocisków dalej o ten jeden kilometr. Oni jednak muszą się wyspać i śnić o przysługującym urlopie, albo spać snem kamiennym. Czasami komuś nie uda się już obudzić - Szczęściarz. Innym pourywało "kikuty", ale żyją. Horror do końca życia.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372 @ 5/12/2012, 16:42) [...]Spójrzmy na przykład tzw. "ognia nękającego". [...]
Oczywiscie Twoj przyklad jest czysto teoretyczny i nie majacy nic wspolnego z 24h horrorem.
|
|
|
|
|
|
|
|
Mam przed sobą ,,Piekło na froncie wschodnim" - dziennikki niemieckiego żołnmierza 1941-43. Każda strona tej książki, pisana ówcześnie, jest dowodem, że był to jeden wielki koszmar.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Oczywiscie Twoj przyklad jest czysto teoretyczny Widze, ze posty zaczynaja byc coraz bardziej spekulatywne - i nie dziwi mnie to. Nasze pokolenia mialy szczescie zyc w czasach ktore w porownaniu z II WS mozna bezdyskusyjnie nazwac spokojnymi. Jedynym miarodajnym zrodlem informacji sa teraz pisane wspomnienia ocalalych uczestnikow - po obydwoch stronach frontow. Wstrzymywalbym sie z jakakolwiek proba oceny/analizy/porownania. Przyczyny moga byc rozne, chocby takie, ze zdecydowana wiekszosc weteranow nie urodzila sie pisarzami i ich wspomnienia, jakkolwiek bezcenne z informatycznego punktu widzenia, bardzo czesto sa suchym sprawozdaniem wydarzen, pozbawionym aspektu uczuciowego. Czesto, lepszym dokumentem stanu emocjonalnego zolnierza przebywajacego w warunkach ciaglego zagrozenia a na dodatek zdajacego sobie sprawe z krytycznej sytuacji ogolnej beda twarze zarejestrowane na klatkach Deutsche Wohenschau. Roznica miedzy twarzami zolnierza Wehrmachtu zfilmowanymi w 1939 roku i w 1945 roku jest ogromna i dla uwazniejszego widza mowi wiecej niz strona ksiazki. A uzyte w tytule watka slowo "koszmar" nie musi zreszta dotyczyc doswiadczen frontowych. Posluze przykladem: lata temu na stronie Ebay w dziale filatelistyki III Rzeszy - widzialem list, a raczej kartke pocztowa poczty jenieckiej. Niemiecki jeniec wojenny przebywajacy w obozie jenieckim w Luizjanie USA wyslal kartke do zony zamieszkalej w Konigsberg pozna jesienia 1944 roku. Cztery miesiace pozniej kartka wrocila do jenca z dopiskiem "bez odbioru, adresat nieznany". Ten jeniec na pewno przezyl swoj wlasny koszmar.
N_S
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|