Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Bitwy i kampanie (głównie kampanie III Rzeszy) _ Koszmar Frontu Wschodniego

Napisany przez: Speer 3/08/2005, 20:48

wojna pomiedzy III Rzeszą a ZSRR byla najwieszką i najkrwawszą wojną w historii. Ilość uzytego sprzetu była równa ilości całego sprzetu uzytego w I wojnie swiatowej. To było prawdziwe piekło na ziemi, prawdziwa hanba ludzkosci. Ciekawe ze srednia wieku w armiach niemieckich na wchodzie wynosila okolo 20-24 lat. Po Stalingradzie zaczeto masowo werbowac takze 17 nastolatków i starców.
A oto fragmenty wspomnien pewnego Niemca :

"...Po zaledwie dwóch dniach zimy drzewa zaczynają pekać od przerazliwego mrozu, z hukiem glosnym, jak strzal z armaty 75mm. Watahy wilków ciagną tyz kolo posuwajacych sie naprzod niemieckich armii. Zawsze trafi sie jakis maruder zapewniajac zer. Przez kilka pierwszych dni strzelalismy do nich, ale wkrótce stracilismy zainteresowanie. Trzymaja sie z dala poki maszerujemy kolumną, ale nie oplaca sie odchodzic samotnie, nawet uzbrojonemu w karabin Mauser. Wataha skoczy na niego, niz zdola oddac drugi strzał..."

"...z twarzami w maskach ze szronu patrzymy w plecy czlowieka przed nami.Poki on maszeruje, my tez. Dwa tysiace kroków to km, a my jesteśmy 140 km od moskwy. Nic wielkiego, w normalnych warunkach, ale wśrod rosyjskiej zimy to wedrowka przez piekło..."

"...Ale kto moze myslec o wiośnie przy temp. 50 stopni ponizej zera? Armimon niemieckim brak wszystkiego, czego potrzeba do prowadzenia kampani zimowej. Zadnych niezamarzajacych smarów do broni. Zwykla oliwa skuwa wszystkie czesci ruchome, zamarzniety olej rozsadza motory, cale kolumny zmotoryzowane stoja na poboczach dróg"

"...gdy maszerujemy, wielu pada w snieg. Obojetnie patrzymy jak giną. Jeszcze zanim kolumna odejdzie na odległość wzroku, przykrywa ich lekki, pylisty śnieg. Umieraja bardzo szybko. Zamarzanie nie jest takie złe, gorzej jak cie odratują. Nie wiesz co to ból, jesli nigdy nie doswiadczyleś gangreny z odmrozenia..."

"...Mowią ze 100 tyś. niemieckich żołniezy lezy zamrozonych wzdłuż drogi do moskwy. Fuhrer rozkazał, zeby nie liczyć strat niemieckich. "Umierają tylko tchórze. Niemiecki żołnierz nie pozwoli sobie umrzeć". Słowa te wywoływały wiele wesołości"
"...ostrzegamy go przed liczeniem trupów. Jesli nazistowski oficer polityczny uslyszy o tym, zaplaci glową. A informatorzy sa wszedzie. Szczegolnie niebezpieczni sa ci, ktorzy mają czlonków rodziny w obozach koncentracyjnych, ludzie, ktorzych zmuszono do donoszenia na kolegów i przyjaciól..."

"...teraz slychać wrzaski rannych. Jeden z nich wrzeszczy caly ranek, a my dochodzimy do takiej rozpaczy, ze posylamy granaty nasadkowe w miejsce, w ktorym sadzimy ze sie znajduje...wiemy ze to niemiec, gdyz woła "mutti, mutti". Musi być młody, starsi wzywają żon..."

"...Około tuzina Rosjan zostało zabitych strzalami w kark przez NKWD. Zapewne za próbe ucieczki, gdy zrobilo sie zbyt gorąco. Obszukujemy ich szybciej niz zawodowi kieszonkowcy, ale nie znajdujemy wielkiej zdobyczy. Obie strony pod pewnym wzgledem nie roznia sie - jestesmy glodni..."

"...Niektórzy proponują zeby Alfreda zastrzelic natychmiast, zanim znow zeswiruje i pomysli ze jestesmy Rosjanami, ktorych musi ulozyc do snu. Biegiem przylatuje sanitariusz i wbija mu strzykawke. Alfred wkrotce wraca do siebie. Chodzi wsrod nas wyciagajac dlon do zgody i wszystkich przeprasza. To charakterystyczne w tej chorobie. Nie tak dawno mielismy unteroffiziera, ktory chodził opowiadajac o czarnyc aniolach ze złotymi skrzydłami. Pilnowalismy go uwaznie i bylismy naprawde gotowi go stuknąć, gdyby w jego oczach pojawił sie oslepiajacy blysk. ale nie podzialalismy wystarczajaco szybko. Udalo mu sie zabic pieciu ludzi zanim go rozbroilismy. Po tym chodził sciskał dlonie i przepraszał. Uscisnał nawet dlonie pieciu ciał i powiedzial ze sie na nich nie gniewa..."

"...Niebywałej potegi eksplozjie szaprpia i wyrzucaja w powietrze zamarznieta glebe, siejac wokół deszczem odłamków. Ziemia, snieg, całe drzewa zostaja wyrzucone wysoko w góre, chwiejac sie na wulkanach ognia, ktore wydaja sie wytryskac z samych wnetrznosci ziemi. Gdziekolwiek spojrzymy, widać tylko zielonkawą breje, ze stopionego sniegu, krwi i ludzkich szczątków.
Ludzie wariują. Walimy ich po głowach saperkami, az stracą przytomnośc, to nasza własna recepta na leczenie z szoku.
Kolegów idących z przodu pocisk wyrzuca az na pola. Wiekszośc z nich juz nie zyje. Wkrótce po tym ci, co przezyli znow maszeruja, rozgladaja sie za znajomymi twarzami, ale rozpoznaja niewielu. Zawieraja nowe znajomosci. Do chwili, az nowy rój pocisków nie spadnie z nieba. Wtedy staja sie "trudni", nie ośmielajac sie tworzyc nowych wiezi z kimkolwiek..."

Napisany przez: Speer 3/08/2005, 20:49

"...Oficerowie na wysokich stanowiskach dostaja amoku. Nalezą do gatunku ludzi, ktorzy wiele gadali o wojnie, w ktorej w rzeczywistosci nigdy nie wzieli udzialu. Wielu zalamuje sie i musi byc odnoszonych do samochodów przez swoich wiernych ordynasów. Zaden z nich nie mial ich mniej niz dwóch..."

"...Nikt nie klopocze sie oddzialami forntowymi, stojacymi daleko na wschodzie, u wrót Moskwy. Wszystkie linie łacznosci zostały zerwane. Jednostki liniowe zaopatruja sie w to co pozostalo po Rosjanach. Bardzo szybko dookoła widac tylko rosyjska bron i amunicje. Jednostki frontowe bija sie w pojedynczych grupach, otoczonych morzem nieprzyjaciół..."

"...Nie ma wiecej niz 19 lat i nie mogł byc długo na froncie. Jego zielonej kurtki nie zdobi zadne odznaczenie bojowe, a przeciez rozdaja je obficie, nawet za pomachanie reka do sasiadów.
Rosjanie odcinają mu najpierw uszy a potem głowe wsadzajac ja na pal. To Sybiracy..."

"...Kazdy marzy o bialym łózku w szpitalu lub w domu. Sierżant sanitariusz usmiecha sie szyderczo i odsyla nas spowrotem do piekła. Z trzema tabletkami aspiryny i lekkim opatrunkiem zranionego mieśnia, człowiek maszeruje dalej, przygarnia go obca jednostka i robi z niego gonca, który skacze od leja do leja, przez zapore ogniową i zasiany minami teren, az w koncu zostanie zabity..."

Napisany przez: Arturo 3/08/2005, 21:36

skąd to?

Napisany przez: Speer 3/08/2005, 21:51

Sven Hassel - "Widziałem jak umierają" (orgynalny tytuł - Blitzfreeze)

Napisany przez: Morgan Ghost 4/08/2005, 13:03

No tak, niemców z innych części Europy wysyłano w formie kompanii karnych na front wschodni. Byli to żołnierze, którzy nie mieli dyscyplini, lub tacy którzy uciekali z pola bitwy.

Napisany przez: Arturo 4/08/2005, 13:44

Sajer Guy "ZAPOMNIANY ŻOŁNIERZ" tez dobrze oddaje realia frontu wschodniego. Sajer był zolnierzem Gross Deutschland.

Napisany przez: Speer 4/08/2005, 14:16

QUOTE(Morgan Ghost @ 4/08/2005, 14:03)
No tak, niemców z innych części Europy wysyłano w formie kompanii karnych na front wschodni. Byli to żołnierze, którzy nie mieli dyscyplini, lub tacy którzy uciekali z pola bitwy.
*



Byli tam rowniez i kryminalisci jak rownierz wiezniowie polityczni....Kompanie karne byly zawsze wysylane na przód i odwalaly czesto najbrudniejsza robote. Akurat tak sie składa pod koniec kampani wschodniej to stawali sie nierzadko najtwardszymi zolnierzami Wehrmachtu.

Napisany przez: rozan 4/08/2005, 23:31

nie mozna traktować Svena Hassela jako wspomnienia jest to powieść historyczna z watkami autobiograficznymi... zresztą ostatnio ukazało się Monte Casino tegoż autora które jest znacznie słabsze od "widziałem..."

"Zapomniany żołnierz" jest o niebo lepszy! i do dodatku autentyczny smile.gif

Napisany przez: Speer 5/08/2005, 1:27

QUOTE(rozan @ 5/08/2005, 0:31)
nie mozna traktować Svena Hassela jako wspomnienia jest to powieść historyczna z watkami autobiograficznymi... zresztą ostatnio ukazało się Monte Casino tegoż autora które jest znacznie słabsze od "widziałem..."


Ahh w polsce kazdy jest najwybitniejszym historykiem i znawcą wszystkiego...

Akurat jesli chodzi o Svena H. to ma on taką zasade ze 90 % opowiada wspomnienia a 10 % ubarwia - tak było napisane we wstepie jego 1 ksiazki - legion potepienców.

Napisany przez: rozan 5/08/2005, 18:27

i tak zupełnie przypadkowo "Widziałem..." zaczyna się od akcji z pancerfaustami których w tym okresie wojny jeszcze nie było...

w "Monte Casino" też jakoś ten atak Polaków inaczej troszke wygląda niż w rzeczywistości było.


Nie znam się na wszystkim ale Hassela przeczytałem trzy ksiązki i mam na tyle wiedze że moge je zweryfikować z literaturą naukową (a taka weryfikacja wypada na niekorzyść Hassela)

Napisany przez: Speer 5/08/2005, 19:34

QUOTE(rozan @ 5/08/2005, 19:27)
i tak zupełnie przypadkowo "Widziałem..." zaczyna się od akcji z pancerfaustami których w tym okresie wojny jeszcze nie było...

w "Monte Casino" też jakoś ten atak Polaków inaczej troszke wygląda niż w rzeczywistości było.


Nie znam się na wszystkim ale Hassela przeczytałem trzy ksiązki i mam na tyle wiedze że moge je zweryfikować z literaturą naukową (a taka weryfikacja wypada na niekorzyść Hassela)
*



jesli chodzi o to to masz racje, tak samo jak w niktórych momentach pisze o noktowizorach i prezerwatywach...

Ale mozna to uznac za ubarwienia literackie, natomiast jesli chodzi o same opisy bitem, przezycia i losy zołnierzy to wyglada to moim zdaniem wiarygodnie.

No nic poczytam sobie jeszcze "zapomnianego zołnierza" dzieki za namiar wink.gif

Napisany przez: rozan 5/08/2005, 21:16

o tak nie neguję tu jego przeżyć bo opowiadania zdaje się Porty są doskonałymi przerywnikami no i do dodatku pokazuja rzeczywistość wojny i jej biurokratyzację

miłej lektury!

Napisany przez: Krzywy_Rychu 28/09/2005, 15:37

QUOTE
natomiast jesli chodzi o same opisy bitem, przezycia i losy zołnierzy to wyglada to moim zdaniem wiarygodnie.


No co do opisów bitew u Hassela to mam wątpliwości. Pamiętam fragment gdzie jakaś załoga działa ppanc 90mm walczy z duzą liczbą t-34. No nie slyszalem jeszcze o 90mm dziale, ktore posiadali Niemcy. Słynne 88mm to tak ale skąd tam jakies 90? Moze pozniej było (slyszalem o 90mm plot u aliantow) ale napewno nie w tym okresie (mam na mysli ofensywe na Moskwe bo wtedy to działo niby walczylo). Nawet jakby mieli zdobyczne Rosyjskie to oni tez mieli max 85mm. Wiec dla mnie brzmi to mało wiarygodnie. Poza tym nawet jakby to działo walczylo to jedno przeciw masie T-34 powalczylo by sobie moze przez kilka minut. Tak ze dla mnie bitwy u Hassela brzmia malo wiarygodnie.

Napisany przez: historyk wojenny 28/09/2005, 16:19

dry.gif Gdyby Hitler nakazał odwrót z pod moskwy być może wojna z Rosją została by wygrana.Należy jednak pamiętać ze opanowanie tak wielkiego terenu i zabiespieczenie go było niemożliwe z powodu zbyt małej liczebności wojsk niemieckich.

Napisany przez: Giovanni 30/09/2005, 17:32

Życie na froncie widziane oczami zwykłego żołnierza, z okopu a nie znad operacyjnej mapy to bardzo ciekawy temat.
Tak sie zabawnie składa ze własnie piszę pracę magisterską o roboczym tytule "Życie codzienne żołnierzy Wehrmachtu na froncie wschodnim w okresie 22.06.1941- 06/08.1944"
a to fragmenty mojej bibliografii, może się komuś przydać gdyż są to ciekawe pozycje,a podejrzewam że oprócz Sayera i Degrella mogą być nieznane (przynajmniej dla mnie nie były zanim nie zaczołem się tym bliżej zajmować):

-Degrell L., Front Wschodni 1941-1945
-Killian H., Wojna i medycyna. Wspomnienia niemieckiego chirurga z frontu wschodniego
-Metelmann H. ,Przez piekło dla Hitlera
-Sayer G., Zapomniany żołnierz

-Dobrski J., Byłem żołnierzem Wehrmachtu
-Maleparte C., Kaputt
-Skorzenny O., Nieznana wojna
-Umbrich F., Balkan nightmare : a Transylvanian Saxon in World War II --dostępne w bibliotece UJ

-Datner Sz., Zbrodnie Wehrmachtu. Wybór dokumentów.
-"Ich will raus aus diesem Wahnsinn" : deutsche Briefe von der Ostfront 1941-1945 : aus sowjetischen Archiven / hrsg. von Anatoly Golovchansky [et al.] ; mit einem Vorw. von Willy Brandt.

a co do Svena Halssena:"Ahh w polsce kazdy jest najwybitniejszym historykiem i znawcą wszystkiego...

Akurat jesli chodzi o Svena H. to ma on taką zasade ze 90 % opowiada wspomnienia a 10 % ubarwia - tak było napisane we wstepie jego 1 ksiazki - legion potepienców."

a ja czytałem gdzieś- jak znajde odnośnik to dam linka, że niebył on wogóle w Wehrmachcie,jego książki to czysta fikcja a jego zdjęcie w mundurze to odpowiednio zrobione zdjęcie jego syna. A takie teksty że każdy w P(p)olsce jest znawcą...po to są fora internetowe aby wymienieać swoje opinie


Napisany przez: Giovanni 1/10/2005, 14:24

Cytat z Killian H., Wojna i medycyna. Wspomnienia niemieckiego chirurga z frontu wschodniego:
„Podchodzę do łóżka dziewiętnastoletniego młodzieńca, który doznał licznych odmrożeń. Obie ręce, obie stopy- wygląda to strasznie. Wszystkie cztery kończyny są czarne i dotknięte martwica, wszystkie cztery trzeba amputować. Po twarzy chłopca ciekną łzy rozpaczy. Próbuje go pocieszać, na co on odpowiada z płaczem – jestem przecież rolnikiem, co ja teraz zrobię. Jak mam pracować bez rąk i nóg?”

Napisany przez: Arturo 5/10/2005, 14:29

Wlaśnie koncze Towarzyszy broni (S. Hassel), dobrze sie czyta, ciekawy obraz spoleczenstwa i armii. Po tej ksiazce wspomnienia Sayera wydaja mi sie na troche wygladzone(lub Hassela przejaskrawione ale raczej ta pierwsza opcja mi bardziej podchodzi).

Jeszcze uwaga, w kazdych wspomnieniach frotowych (armii niemieckiej) pojawia sie obraz prostackiej, brutalnej, bezmyslnej zandarmerii. Oni naprawde ich(zandarmow) nienawidzili i bali sie.

Napisany przez: Arturo 5/10/2005, 14:31

QUOTE(Giovanni @ 1/10/2005, 15:24)
Cytat z Killian H., Wojna i medycyna. Wspomnienia niemieckiego chirurga z frontu wschodniego:
*

Ciekawy obraz, od tej strony malo sie orientowalem w realiach. Polecam

Napisany przez: Giovanni 5/10/2005, 19:17

Leon Degrell wyraża się o żandarmach pozytywnie- ich obecność, gdy porządkowali oni rozproszone po wydostaniu się z kotła Czerkaskiego jednostki, to wg niego oznaka że sytuacja jest już opanowana. Aż że nielubili ich zwykli żołnierze nie ma co się dziwić, ael mysle że i tak mimo sarkania zdawali sobie sprawę że gdyby nie zandarmi panowałby ogromny (jeszcze większy niż był) bałagan.

Napisany przez: Jasnogród 5/10/2005, 19:30

Wspomnienia Słoweńca pochodzenia szwedzko-węgierskiego.
http://www.starwon.com.au/~korey/wakacyjne_spotkanie.htm

Napisany przez: Giovanni 6/10/2005, 15:42

A ktoś z was czytał jakąś monografię o karnych batalionach? Jestem ciekawy czy obaz z tego listu i książek Hassela jest prawdziwy czy przejaskrawiony. Ciekawe czy taka monografia została wogóle napisana, chodz o siłach zbrojnych III rzeszy tyle pisano że podejrzewam, że tak.

Napisany przez: micho190 18/02/2009, 12:53

Polecam książkę " Snajper na froncie wschodnim" Albrecht Wacker, tłumaczenie Jacek Falkowski. Dramatyczne opisy rzeczywistości bitewnej frontu wschodniego z punktu widzenia snajpera - czyli żołnierza znienawidzonego przez wroga ponad przeciętność...

Opisy działań wojennych z punktu widzenia strategicznego lub nawet taktycznego są raczej tłem , na pierwszy plan wysuwają się zdarzenia , emocje i dramat poszczególnych żołnierzy oraz związków taktycznych w których służyli, książka o której pamięta się długo.

Napisany przez: Domowik 18/02/2009, 15:05

Mam pytanie: czy wyszły drukiem jakieś wspomnienia Polaków (z Pomorza, Śląska, Mazur, etc.), którzy zostali siłą wcieleni do Wehrmachtu i walczyli na froncie wschodnim?

Napisany przez: Lord Mich 22/02/2009, 13:06

QUOTE(Domowik @ 18/02/2009, 15:05)
Mam pytanie: czy wyszły drukiem jakieś wspomnienia Polaków (z Pomorza, Śląska, Mazur, etc.), którzy zostali siłą wcieleni do Wehrmachtu i walczyli na froncie wschodnim?
*


Czeslaw Knopp "Przez Stalingrad do Londynu" ale nie czytalem.
Pozdrawiam!

Napisany przez: arkadiuszniemczyk 16/10/2009, 14:24

Ktoś się może orientuje czy po II wś ktoś prowadził wśród żołnierzy niemieckich badania psychologiczne którzy przeżyli koszmar frontu wschodniego?

Napisany przez: Richtie 27/08/2010, 22:05

QUOTE(Domowik @ 18/02/2009, 15:05)
Mam pytanie: czy wyszły drukiem jakieś wspomnienia Polaków (z Pomorza, Śląska, Mazur, etc.), którzy zostali siłą wcieleni do Wehrmachtu i walczyli na froncie wschodnim?
*



"Byłem Żołnierzem Wehrmachtu" - Dobrski Bolesław. Zdecydowanie jedne z najlepszych wspomnień z czasów II wś.

Sven Hassel to science fiction czyli historyczna fikcja. Nie wiem dlaczego mowa o jego ksiązkach na portalu historycznym.

Zapomniany żołnierz co prawda nosi pewne znamiona realizmu, ale stety niestety jest to także w dużej mierze fikcja. Ktoś napisał coś o wygładzeniu i mial racje. Wygładzone to, niezbyt realne i zbyt piękne aby było prawdziwe. Może to marzenia autora ? Może chciałby aby tak właśnie wyglądały jego wojenne doświadczenia ? Służba w elicie armii niemieckiej, ale nie w Waffen SS, romantyczna miłość z niemiecką dziewczyną na urlopie w Berlinie u rodziców zmarłego przyjaciela. . . oni w podberlińskim lesie, a w tle złowrogi nalot bombowy i bohaterska garstka fockewulfów, z ktorych nie wraca żaden, śmierć żołnierza filozofa nad Dnieprem, który nie moze uwierzyć ze umiera, kapitan Weisedrau, który nigdy nie służył w dywizji Grossdeutsland, Brzeźno w którym autor nie mógł być we wzmmiankowanym okresie. Ksiazka nie zawiera przede wszystkim zbyt wielu weryfikowalnych szczegółów w rodzaju nazwisk oficerów, nazw miejscowości, znanych wydarzeń co można nib y wytlumaczyc slabą znajomością języka niemieckiego. Niestety porównując ją z "Bylem żołnierzem Wehrmachtu", "przez piekło dla hitlera", "front wschodni" czy nawet "kto sieje wiatr" - wypada blado.

Temat "Sven Hassel" juz istnieje.
Moderator N_S

Napisany przez: arkadiuszniemczyk 28/11/2012, 19:32

Koszmarem było także życie w okopach podczas jesieni i zimy na stepach podczas wielotygodniowych stabilizacji się linii frontu. Koszmarna musiałabyć także dla Niemców (na pierwszej linii)w okopach kilkugodzinna nawała artyleryjska przygotowująca rosyjskie natarcie. Może ktoś wie jakie straty po takim przygotowaniu ponosili Niemcy i w jakim stopniu żolnierze byli zdolni do walki (chyba, że zdążyli opuścić okopy przed przygotowaniem artyleryjskim i wycofać się czasowo na drugą linię)?

Napisany przez: czarny piotruś 29/11/2012, 9:50

W kwestii przetrzymania nawały artyleryjskiej w okopach to zależy od jakości owych okopów.Jeżeli są przygotowane zgodnie ze sztuką(ale nie zawsze takie sa)to jest to głównie problem natury psychicznej bo straty przeważnie są na możliwym do zaakceptowania poziomie.

Napisany przez: emigrant 29/11/2012, 12:27

QUOTE(czarny piotruś @ 29/11/2012, 9:50)
W kwestii przetrzymania nawały artyleryjskiej w okopach to zależy od jakości owych okopów.Jeżeli są przygotowane zgodnie ze sztuką(ale nie zawsze takie sa)to jest to głównie problem natury psychicznej bo straty przeważnie są na możliwym do zaakceptowania poziomie.
*


Pod koniec wojny ogień przygotowania artyleryjskiego ofensyw sowieckich był tak silny, że jedynym wyjściem było opuścić czasowo pozycje i obsadzić je ponownie tuż przed atakiem piechoty i czołgów. O ile to było możliwe, oczywiście. Czasem było.

Napisany przez: Marek Zak 3/12/2012, 12:35

Czytam ,,Piekło na froncie wschodnim - Dzienniki niemieckiego żołnierza 1941-43", wydawnictwo RM. Porażające.
M.

Napisany przez: gtsw64 3/12/2012, 13:32

H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie)

Napisany przez: Marek Zak 3/12/2012, 15:28

QUOTE
H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie)
/


Kiedyś kiedyś czytałem ,,Gunnar Asch idzie na wojnę". Nie kojarzę jakiegoś wielkiego koszmaru wojny. książka, którą wymieniłem to autentyk - notatki z frontu pisane przez żołnierza Wrhrmachtu bezpośrednio podczas wojny, dzień po dniu.

Napisany przez: emigrant 3/12/2012, 15:30

QUOTE(Marek Zak @ 3/12/2012, 15:28)
QUOTE
H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie)
/


Kiedyś kiedyś czytałem ,,Gunnar Asch idzie na wojnę". Nie kojarzę jakiegoś wielkiego koszmaru wojny.
*


Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu.

Napisany przez: Marek Zak 3/12/2012, 15:43

H.H Kirst - 08/15 (trylogia - na froncie)

Kiedyś kiedyś czytałem ,,Gunnar Asch idzie na wojnę". Nie kojarzę jakiegoś wielkiego koszmaru wojny.

QUOTE
[=emigrant]
Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu.
/


Dokładnie. Zły oficer, dobry oficer, cwaniak sierżant i piękna Rosjanka.

Napisany przez: gtsw64 3/12/2012, 16:47

QUOTE
Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu.

Pytanie:
Czy rzeczywiście front wschodni to non stop horror?

Napisany przez: Marek Zak 3/12/2012, 18:30

Ja też nie. Prędzej mi się to ze szwejkostwem kojarzy, niż z horrorem frontu. [/quote]
Pytanie:

QUOTE
[=gtsw64]
Czy rzeczywiście front wschodni to non stop horror?
/


Wg wspomnień Mansteina, czy Guderiana zapewne nie. Dla szeregowych żołnierzy raczej tak. Tak jest przynajmniej w czytanej obecnie, w.w. książce. 24 godzinny horror.

Napisany przez: gtsw64 3/12/2012, 23:04

QUOTE
Wg wspomnień Mansteina, czy Guderiana zapewne nie. Dla szeregowych żołnierzy raczej tak. Tak jest przynajmniej w czytanej obecnie, w.w. książce. 24 godzinny horror.

24 godzinny horror raczej nie możliwy.

Ubolewam nad lekkomyslnoscia w/w stwierdzenia.
Moderator N_S

Napisany przez: emigrant 4/12/2012, 8:43

QUOTE(gtsw64 @ 3/12/2012, 23:04)
QUOTE
Wg wspomnień Mansteina, czy Guderiana zapewne nie. Dla szeregowych żołnierzy raczej tak. Tak jest przynajmniej w czytanej obecnie, w.w. książce. 24 godzinny horror.

24 godzinny horror raczej nie możliwy.
*


A w takim, dajmy na to, kotle stalingradzkim, to kiedy mieli fajrant od horroru? Czy podczas Marsa- po kilkanaście ataków dziennie niemal przez ponad miesiąc. Do tego dodaj pogodę...

Napisany przez: Marek Zak 4/12/2012, 9:07

Nie walczyłem, więc wierzę w to, co napisali żołnierze Wehrmachtu. Każdego dnia jak nie atak, to kontratak Sowietów, ciągle strzelająca artyleria, przelatujące bombowce i myśliwce, miny, zatrute studnie, strzelający z tyłu partyzanci, strach przed dostaniem sie do niewoli, bo tam smierć w męczarniach, spanie w norach, rzadko w stodołach. To tak na szybko.

Napisany przez: gtsw64 5/12/2012, 12:16

QUOTE
24 godzinny horror raczej nie możliwy.

Ubolewam nad lekkomyslnoscia w/w stwierdzenia.
Moderator N_S

Nie jest to lekkomyślne stwierdzenie ale stwierdzenie faktu.
Oczywiście już sam wybuch wojny stwarza "24 godzinny horror". Natomiast mnie chodziło o to że jedynie w określonych sytuacjach (np Westerplatte, Stalingrad czy Breslau) gdzie załogi były pod ciągłym ogniem walki.
Natomiast w większości przypadków czas walki i czas odpoczynku był różny.Potocznie rozumie się że ktoś był na wojnie np 4 lata. Ale to wcale nie znaczy że przez te cztery lata był w ogniu walki. Często zdarzało się że mógł brać udział w jednym ataku przez parę godzin. A poza tym był np w szpitalu, taborach czy na zapleczu wykonywał inne zadania.

Ciekawy przykład stagnacji na froncie jest przedstawiony w książce H.H Kirst - 08/15.

Napisany przez: ku 250622 5/12/2012, 16:27

QUOTE(gtsw64 @ 5/12/2012, 11:16)
QUOTE
24 godzinny horror raczej nie możliwy.

Ubolewam nad lekkomyslnoscia w/w stwierdzenia.
Moderator N_S

Nie jest to lekkomyślne stwierdzenie ale stwierdzenie faktu.[...]

A. Beevor w "Stalingrad" potwierdza obserwacje kolegi qtsw64. Niemieccy dowodcy byli zdziwieni lekkomyslnoscia z jaka Czujkow "zuzywal" swoich zolnierzy, choc przyznawali, ze powodowalo to wyczerpywanie nerwowe i fizyczne ich zolnierzy. Tyle tylko, ze Stalingrad stanowil akurat ekstremum sytuacji na froncie wschodnim ...

Napisany przez: poldas372 5/12/2012, 17:42

Zależy co rozumiemy pod pojęciem horroru;
Człowiek, to taki zwierz, który potrafi się szybko adaptować do zastanych warunków.
Spójrzmy na przykład tzw. "ognia nękającego". Przecież to można było prowadzić nawet miesiącami w okolicach Wiaźmy (GA Mitte).
Wojacy siedzą sobie w takim okopie i słyszą wystrzał. Ocho - Leci "prezent". Wtulają się w głębi okopu i czekają. Słyszą gwizd. Leci, leci, ale gwizd słychać z prawej (lewej), ale w oddali. Tym razem ktoś inny ma pecha, a nie oni. Być może ofiar w ogóle nie było i pocisk trafił w jakieś kartoflisko.
Pociski są systematycznie wystrzeliwane w odstępach (załóżmy) 3 minut na odcinek szerokości 1 kilometra.
"Młodzież" robi w gacie, a starzy wojacy mają już "obcykaną" trajektorię lotu i kaliber tego, co za chwilę spadnie.
Ot - Doświadczenie i uodpornienie.
Pozycje wyczekiwania i odpoczynku są kilometr dalej za pierwszą linią okopów. Tam chłopaki śpią. Czasem złośliwy artylerzysta przeciwnika walnie kilka pocisków dalej o ten jeden kilometr. Oni jednak muszą się wyspać i śnić o przysługującym urlopie, albo spać snem kamiennym.
Czasami komuś nie uda się już obudzić - Szczęściarz. Innym pourywało "kikuty", ale żyją.
Horror do końca życia.

Napisany przez: ku 250622 5/12/2012, 19:01

QUOTE(poldas372 @ 5/12/2012, 16:42)
[...]Spójrzmy na przykład tzw. "ognia nękającego". [...]

Oczywiscie Twoj przyklad jest czysto teoretyczny i nie majacy nic wspolnego z 24h horrorem.

Napisany przez: Marek Zak 5/12/2012, 22:46

Mam przed sobą ,,Piekło na froncie wschodnim" - dziennikki niemieckiego żołnmierza 1941-43. Każda strona tej książki, pisana ówcześnie, jest dowodem, że był to jeden wielki koszmar.

Napisany przez: Net_Skater 5/12/2012, 23:23

QUOTE
Oczywiscie Twoj przyklad jest czysto teoretyczny

Widze, ze posty zaczynaja byc coraz bardziej spekulatywne - i nie dziwi mnie to. Nasze pokolenia mialy szczescie zyc w czasach ktore w porownaniu z II WS mozna bezdyskusyjnie nazwac spokojnymi. Jedynym miarodajnym zrodlem informacji sa teraz pisane wspomnienia ocalalych uczestnikow - po obydwoch stronach frontow. Wstrzymywalbym sie z jakakolwiek proba oceny/analizy/porownania. Przyczyny moga byc rozne, chocby takie, ze zdecydowana wiekszosc weteranow nie urodzila sie pisarzami i ich wspomnienia, jakkolwiek bezcenne z informatycznego punktu widzenia, bardzo czesto sa suchym sprawozdaniem wydarzen, pozbawionym aspektu uczuciowego. Czesto, lepszym dokumentem stanu emocjonalnego zolnierza przebywajacego w warunkach ciaglego zagrozenia a na dodatek zdajacego sobie sprawe z krytycznej sytuacji ogolnej beda twarze zarejestrowane na klatkach Deutsche Wohenschau. Roznica miedzy twarzami zolnierza Wehrmachtu zfilmowanymi w 1939 roku i w 1945 roku jest ogromna i dla uwazniejszego widza mowi wiecej niz strona ksiazki. A uzyte w tytule watka slowo "koszmar" nie musi zreszta dotyczyc doswiadczen frontowych. Posluze przykladem: lata temu na stronie Ebay w dziale filatelistyki III Rzeszy - widzialem list, a raczej kartke pocztowa poczty jenieckiej. Niemiecki jeniec wojenny przebywajacy w obozie jenieckim w Luizjanie USA wyslal kartke do zony zamieszkalej w Konigsberg pozna jesienia 1944 roku. Cztery miesiace pozniej kartka wrocila do jenca z dopiskiem "bez odbioru, adresat nieznany". Ten jeniec na pewno przezyl swoj wlasny koszmar.

N_S

Napisany przez: ku 250622 6/12/2012, 5:27

QUOTE(Net_Skater @ 5/12/2012, 22:23)
Widze, ze posty zaczynaja byc coraz bardziej spekulatywne - i nie dziwi mnie to. Nasze pokolenia mialy szczescie zyc w czasach ktore w porownaniu z II WS mozna bezdyskusyjnie nazwac spokojnymi. [...]

To w porownaniu z IWS
QUOTE(Norman Davies "Europa walczy 1939-1945" str. 324)
Ale byla to takze wojna w marszu - co z punktu widzenia zolnierza - sprawialo, ze latwiej bylo zniesc walke w takich warunkach, niz siedzac w okopach zachodniego frontu jak poprzednie pokolenie

A co do Twojego przykladu z kronika to mozna tez porownac zachowania 1914 do 1939 i po zakonczeniu obu wojen swiatowych. Jednak rozpietosc emocji byla duzo wieksza podczas I Wojny Swiatowej.

Napisany przez: Marek Zak 6/12/2012, 8:51

QUOTE
[=Net_Skater]
Widze, ze posty zaczynaja byc coraz bardziej spekulatywne - i nie dziwi mnie to. Nasze pokolenia mialy szczescie zyc w czasach ktore w porownaniu z II WS mozna bezdyskusyjnie nazwac spokojnymi. Jedynym miarodajnym zrodlem informacji sa teraz pisane wspomnienia ocalalych uczestnikow - po obydwoch stronach frontow. Wstrzymywalbym sie z jakakolwiek proba oceny/analizy/porownania. Przyczyny moga byc rozne, chocby takie, ze zdecydowana wiekszosc weteranow nie urodzila sie pisarzami i ich wspomnienia, jakkolwiek bezcenne z informatycznego punktu widzenia, bardzo czesto sa suchym sprawozdaniem wydarzen, pozbawionym aspektu uczuciowego. Czesto, lepszym dokumentem stanu emocjonalnego zolnierza przebywajacego w warunkach ciaglego zagrozenia a na dodatek zdajacego sobie sprawe z krytycznej sytuacji ogolnej beda twarze zarejestrowane na klatkach Deutsche Wohenschau. Roznica miedzy twarzami zolnierza Wehrmachtu zfilmowanymi w 1939 roku i w 1945 roku jest ogromna i dla uwazniejszego widza mowi wiecej niz strona ksiazki. A uzyte w tytule watka slowo "koszmar" nie musi zreszta dotyczyc doswiadczen frontowych. Posluze przykladem: lata temu na stronie Ebay w dziale filatelistyki III Rzeszy - widzialem list, a raczej kartke pocztowa poczty jenieckiej. Niemiecki jeniec wojenny przebywajacy w obozie jenieckim w Luizjanie USA wyslal kartke do zony zamieszkalej w Konigsberg pozna jesienia 1944 roku. Cztery miesiace pozniej kartka wrocila do jenca z dopiskiem "bez odbioru, adresat nieznany". Ten jeniec na pewno przezyl swoj wlasny koszmar.
/


Znalazłem jednak fragment, że rzeczywiście każdego dnia koszmaru nie było:
6.maja.1943

,,Wreszcie pojawiły się pierwsze Tygrysy i zajęły pozycje na szerokim pasie za naszym sektorem. To daje nam poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza, że Czerwoni równiez rozmieszczają czołgi po swojej stronie....
Jesteśmy spokojni i pełni ufności, ponieważ zima minęła, a słońce należy tylko do nas"

Autor - Hans Roth zginął rok później 25 czerwca 1944 r.

P.S. Czekaliśmu na Ciebie w niedzielę.

Napisany przez: arkadiuszniemczyk 25/01/2013, 19:27

Chciałbym podzielić się myślą dotyczącą koszmaru frontu wschodniego(od strony Niemców i ich sojuszników)- jeżeli się mylę to proszę o sprostowanie.
Niemcy i sojusznicy ruszając na wschód musieli pożegnać się z "cywilizacją" do której przywykli w swoich wysoko rozwiniętych krajach oraz krajach, które podbili (Francja, Norwegia, Benelux, częściowo Polska, Czechosłowacja). Rosja przywitała żołnierzy brakiem dróg, brakiem możliwości skorzystania z kapieli oraz innych "wygód" do których byli przyzwyczajeni. Nie mieli skłoności do improwizacji, znoszenia przeciwności przyrody, która była jednym z sprzymierzeńców Rosjan. To fakt Rosjanie byli lepiej przystosowani do wszelkich niewygód (chociaż nie można powiedzieć, że byli odporni), potrafili z byle czego skontruować np.zimą piecyk i inne podobne udogodnienia.
Jak wspomina (z wyrzutem) Degrelle w książce "Front wschodni" Niemcy musieli posiadać proszek do mycia zębów, aby toczyć wojnę, a Rosjanie obywali się doskonale bez tych udogodnień (piszę z pamięci, bo czytałem to jakiś czas temu).


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)