|
|
Żołnierze Kosmosu, o co tu chodzi?
|
|
|
|
Nie zgadzam się, że kino batalistyczne musi być tak denne i idiotyczne. Polecam chociażby Sama Peckinpaha i "Żelazny Krzyż".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(SStrike @ 13/10/2006, 10:25) Nie zgadzam się, że kino batalistyczne musi być tak denne i idiotyczne. "Tak denne" jak co? Przecież film Starship Troopers jest naprawdę dobry w tym swoim prześmiewczym przerysowaniu i stylizacji na propagandę. Oczywiście nie jest dobry jako kino batalistyczne, bo nie tym miał być.
|
|
|
|
|
|
|
|
Vitam
Hmm, porównaj ile filmów wymieniłeś jako kultowe a ile mnie pierwszych z brzegu przysżło na myśl. Potem sprawdź znaczenia słowa kultowy w odniesieniu do filmu (Evingolis)
Nie mogę sprawdzić - bo nie ma czegoś takiego jak "ogólnie przyjęta definicja kultowego filmu". Ja swoją propozycję definicji podałem, Ty - nie. Domniemuję zatem, że zgadzasz się na moją. Ergo - zgadzasz się, że kultowy to taki, co wywołuje emocje u co najmniej dwu pokoleń, więc - z definicji pojęcia "pokolenie" to wynika - musi mieć minimum 20+kilka lat - wszystkie filmy powstałe po 1985 odpadają w przedbiegach. Dalej - to powinna być licząca się populacja rozemocjonowanych; przyznam, żem nie słyszał by taka np. Planeta Małp była czymś więcej niż filmem niszowym. Podobnie jak wiele z Twoich tytułów. Jedynie co do Metropolis się z Tobą zgadzam, to i owszem, klasyka - ale weź pod uwagę, że temat dyskusji to nie "co jest filmem kultowym" (wtedy posiedziałbym nad odpowiedzią dłużej i pewnie jeszcze parę tytułów wymienił), tylko "czy Ż.K. to film kultowy". Owóż moim zdaniem absolutnie nie -z przyczyn jak wyżej.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dyskusja toczy się wokół filmów s/f. A głównym problemem dyskusji stała sie definicji kultowości. Dorzucę mały kamyczek. W latach 50-60-tych XXw powstała w USA cała masa filmów klasy B i C, właśnie s/f. Charakteryzowały się tym, że były to filmy czarno-białe, potwory wystepujące w filmach to maszkary, ocziwiście grane przez aktorów w koszmarnych kostiumach. Kosmici to oczywiście hominidami, tylko inteligentiejsci od ludzi, zaś ich kobiety (a moze raczej samice) nosiły bardzo seksowne stroje. Statki kosmiczne to latajace talerze, oczyiście z wyraźnie widocznymi sznurkami, które podtrzymują model. Scenariusze tych filmów były bardzo proste, generalnie sprowadzały sie do tego, że ludzkość lub określona grupa ludzi stawała w obliczu zagrożenia (kosmitów, potworów itp.). Oczywiscie ludzkość w końcu zwyciężała, odkrywając jakiś feler(zreguły bardzo prosty lub wrecz prymitywny - np. słona woda rozpusczajaca rośliny z kosmosu), który unicestwiał masowo przeciwnika. Jesli dodamy do tego scenografie za kilka dolarów, olbrzymia masę niekonsekwencji w akcji, otrzymamy film, który po kilku seansach powinien wyladować na półce pod gruba warstwą kurzu. A jednak cieszyły sie wtedy dużą popularnością. A ostatnimi czasy te filmy zaczynają zyskiwać bardzo wielu fanów. Wiele telewizji je pokazuje i ponownie cieszą sie dużą popularnością. Określa sie je mianem "tak głupie, że aż wspaniałe". I to nie jest jakiś odosobniony wypadek, ale tendencja. Czy te filmy mozna nazwać kultowymi?
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak dla mnie filmem kultowym jest taki który wytważa jakiś "kult" na przykład Star Wars, ilu ludzi dzięki niemu interesuje sie rycerzami Yedi, i chodzi na senase w odpowiednim stroju, i ze świetlnym mieczem?? tak samo jest że Star Track, tutaj tez wytowzył się klut filmu/serialu, z tego wynika ze niewiele jest filmów kultowych.
Inną kategorią so Klasyki, są to fiomy mające pare lat które mimo upływu czasu, dalej ogląda się z zapartym techem, są to na przykład "łowca Androidów" (GENIALNY FILM!!, nie oglądnięcie go powino być karane śmiercią ) czy Metroplis, albo "Sokół Maltański" klasyki to fiomy o których się nie zapomina
Powyższe zdanie jest tylko moją subiektywną opnią, jeśli ktoś się z nią nie zgadza, zawsze można podyskutować
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Jasnogród @ 30/08/2007, 21:37) QUOTE A wnosisz to po czym konkretnie? Bo chyba nie po jawnych audycjach FedNetu i reszcie filmu, która wygląda na pochodzącą z tegoż FedNetu?(Bełkot) Po ataku na Buenos Aires. I tak a'propos mundurów dzielnych żołnierzy w filmie. http://kulturterrorismus.blogspot.com/2007...serwatywny.html
Jasnogrodzie, muszę Ci podziękować za link - długo szukałem esejów Jacka Bartyzela, a tutaj natrafiłem na nie całkiem przypadkowo...
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Anakin @ 10/10/2006, 0:11) na ten fakt sam nie wpadłem, więc może jestem uprzedzony. Ale jednak czy więcej (a nie opuszczam żadnej okazji) oglądam ten film tym większy staje się znak zapytania. O CO CHODZI W TYM FIMIE ? Nie pytam bynajmniej o fabułę. W filmie Paula Verhoeven'a (m.in. "Robocop", "Nagi Instynkt", "Showgirls"): syper-robaki-z-kosmsu zagrażają Ziemi. Trzeba je zniszczyć. Po przejściowych kłopotach problem zostaje rozwiązany. Pierwsze wrażenie - scenariusz i gra sprawiają wrażenie filmu sf kat C. Przeczą temu jednak aktorzy i na oko widać niemałe środki. Drugie i ważniejsze - czy film propaguje faszyzm czy jest ta jakaś inteligentna gra z widzem, by sprawdzić czy zidentyfikuje się z głoszonymi przesłaniam. A przesłanie i sceneria której by się nie powstydziła Leni Riefenstahl. Co mundur to lepszy: polowe piechoty na wzór Africa Corps. Generalicja dobrze skrojone i odpowiednie wielkie z przodu wywinięte czapy. Wszyscy bohaterowie nienagannie aryjscy. No i na deser mózg z wywiadu w gestapowskim płaszczu. (źródło: www.trooperpx.com)epolety kaprala (źródło: www.starshiptroopers.net)Przesłanie odcina się od zgniłego liberalnego indywidualizmu. Zwycięstwo to hartu ducha w zespole. Jedna myśl - jeden czyn. Masakra która dokonuje UWAGA - obca RASA jest dopełniana serią eutanazją na swoich którym grozi niewola. Ambiwalencje podkreśla jednak umyślny (wg mojej opinii) kicz. To nie tylko kalka komiksu. Wyraźne mrugnięcie do (części) widzów: "Popatrzcie jak ta szmira bierze tych wokół was w kinie. Walimy wam taką faszystowską chałę (nie mace) a ciemny lud to kupuje". (źródło: www.stopklatka.pl)Jestem i będę fanem "Żołnierzy kosmosu". Nic to nie zmieni. Ale powiedzcie mi. O CO W NIM CHODZI??? To rzeczywiście ciekawy temat, rzeczywiście, "Żołnierze Kosmosu" na pierwszy rzut oka to produkcja klasy "b"- właściwie to jest produkcja klasy "b" jeśli chodzi o scenariusz, dalej jest jednak trudniej: -Czystość rasowa bohaterów, tak , ale proszę zauważyć ze właściwie wszystkie amerykańskie filmy dziejące się w collegu sa ładne i czyste rasowo: blond surferzy, futboliści z dobrych domów o pociągłych twarzach- żądni sukcesu "nadludzie", dziewczyny powycinane z magazynów dla panów, w kontakcie z robalami zapewnia to zderzenie ładne- brzydkie -Mundury a'la niemieckie zawsze były i są obsesja filmowców produkujących filmy o jakimś militaryżmie przyszłości-świat w którym żyje Rico to najpewniej /choć nie zostało to powiedziane wprost / świat kastowy wzorowany na "Nowym Wspaniałym Świecie" Huxleya -Hart ducha i triumf woli to przeważnie pojawiające się czynniki w takich filmach akcji warunkujące zwycięstwo. Dzisiejsza kultura popularna jest hybrydowa , zatem w wielu filmach, czy utworach literackich , muzycznych można odnależć elementy innych gatunków, tutaj: sztuka telewizyjna, film propagandowo- agitacyjny,film wojenny, horror,ale także pastisz, satyra, romans. Nie warto bawić się w jakieś filozofie, ale scena wsysania mózgu jest metaforą /byc może zamierzoną/ takiego kina
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(pejotlbis @ 28/08/2015, 7:26) -Mundury a'la niemieckie zawsze były i są obsesja filmowców produkujących filmy o jakimś militaryżmie przyszłości-świat w którym żyje Rico to najpewniej /choć nie zostało to powiedziane wprost / świat kastowy wzorowany na "Nowym Wspaniałym Świecie" Huxleya
Jaki Huxley?! Profani... https://pl.wikipedia.org/wiki/Kawaleria_kosmosu
Oczywiście w wersji filmowej nastąpiło spore oderwanie od wizji autora. Paul Verhoeven jest Holenderem, wczesne dzieciństwo - pod okupacją. W tej sytuacji nie jest zaskakujące, że materiał książkowy uznał za faszystowski (dyskusja o tym, na ile wizja Heinleina faktycznie propaguje faszyzm to trochę inna sprawa...) i tak też stworzył film - jako sarkastyczną wizję militarystycznego świata pięknych nadludzi pozostających pod zawsze obecną kontrolą służb i propagandy.
Czy chcesz wiedzieć więcej?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 28/08/2015, 8:35) QUOTE(pejotlbis @ 28/08/2015, 7:26) -Mundury a'la niemieckie zawsze były i są obsesja filmowców produkujących filmy o jakimś militaryżmie przyszłości-świat w którym żyje Rico to najpewniej /choć nie zostało to powiedziane wprost / świat kastowy wzorowany na "Nowym Wspaniałym Świecie" Huxleya
Jaki Huxley?! Profani... https://pl.wikipedia.org/wiki/Kawaleria_kosmosuOczywiście w wersji filmowej nastąpiło spore oderwanie od wizji autora. Paul Verhoeven jest Holenderem, wczesne dzieciństwo - pod okupacją. W tej sytuacji nie jest zaskakujące, że materiał książkowy uznał za faszystowski (dyskusja o tym, na ile wizja Heinleina faktycznie propaguje faszyzm to trochę inna sprawa...) i tak też stworzył film - jako sarkastyczną wizję militarystycznego świata pięknych nadludzi pozostających pod zawsze obecną kontrolą służb i propagandy. Czy chcesz wiedzieć więcej? Nie miałem na myśli Heinleina i jego seri s-f ,tylko własnie Huxleya z jego wizją uporządkowanego genetycznie swiata, swiata w którym tak jak w ŻK rządzą piękni i mądrzy
|
|
|
|
|
|
|
|
Jasne, ale jakie masz podstawy do takiego twierdzenia?
Film nosi tytuł książki Heinleina, ma fabułę z grubsza taką jak w książce Heinleina, reżyser przyznaje się, że przeczytał przed wzięciem się do pracy przynajmniej część książki Heinleina. Dlaczego w takim razie film miałby być oparty na Huxleyu?
PS. "Kawaleria" nie była serią.
Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 28/08/2015, 8:06
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 28/08/2015, 9:04) Jasne, ale jakie masz podstawy do takiego twierdzenia? Film nosi tytuł książki Heinleina, ma fabułę z grubsza taką jak w książce Heinleina, reżyser przyznaje się, że przeczytał przed wzięciem się do pracy przynajmniej część książki Heinleina. Dlaczego w takim razie film miałby być oparty na Huxleyu? PS. "Kawaleria" nie była serią. Nie twierdzę że film został oparty na Huxleyu,bo nie został, takie mam tylko wrażenie,poza tym piszac o róznych rzeczach wydaje mi się ze trzeba sięgnąć do pierwotnych żródeł-wzorców takiego a nie innego pokazania świata, oczywiście zachowując umiarkowanie
|
|
|
|
|
|
|
|
To jeszcze o książce - parę lat temu w tym wątku Beukot celnie podsumował różnicę pomiędzy filmem a książką - u Heinleina przedstawiony system polityczny jest z gruntu amerykańską pochwałą jednostki i jej wolności. Ludzie w niej przedstawieni to nie jest świat ładnych superludzi - to wyidealizowany świat ludzi wolnych.
Filmowy superząd przewijający się w tle filmu w książce nie ma racji bytu - państwo w "Kawalerii" to liberalne państwo minimum, w dodatku zniechęcające w procesie wychowawczym ludzi do robienia kariery w szeregach jej agend. Trochę trudno zrozumieć o co właściwie chodzi Heinleinowi jeśli wychodzimy z perspektywy europejskiej, w której silne, scentralizowane państwo jest stanem standardowym. Autor w swojej propozycji wychodzi natomiast z wolnościowej perspektywy amerykańskiej (zdecentralizowane państwo) i idzie dalej (pełna ochotniczość udziału w polityce - z warunkiem brzegowym odbycia służby wojskowej jako swoistego testu obywatelskiego).
Koncepcja była zresztą na tyle egzotyczna nawet w USA, że ściągnęła na autora potężną krytykę, a z czasem i masę parodii (m.in. "Bill, bohater galaktyki" Harrisona). Ameryka w latach 60-tych coraz bardziej akceptowała silny rząd i centralizację, równocześnie rozczarowując się co do swoich mundurowych. Koncept Heinleina na tle realiów protestów przeciw wojnie w Wietnamie czy coraz większej regulacji życia przez rządy nie spełniał podstawowego kryterium sukcesu antyutopii, tzn. "to mogłoby się zdarzyć tu i teraz".
Wizja jak wizja - na pewno jednak unikalna i warta ekranizacji tak, jak wyobraził to sobie autor. Reżyser natomiast zrozumiał z tego trzy po trzy i zrobił film o czym innym.
Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 28/08/2015, 9:52
|
|
|
|
|
|
|
|
Myślę, że zrozumiał doskonale - nakręcił jednak przewrotną parodię niezgodnie z intencją autora oryginału. Tu nie ma przypadku: piękni aryjczycy, bohaterowie mieszkają w Argentynie (ups, takie małe nawiązanie do powojennych "wypędzonych"), mundury (w tym płaszcz), propagandowe audycje (zwracam uwagę na podobieństwa "stylowe" do pierwszego "Robocopa") itp. Filmu daleko moim zdaniem do klasyki SF w sensie SW czy ST, ale solidny "ligowiec" - o LM nie powalczy, ale niżej nie zleci...
Ten post był edytowany przez Delwin: 28/08/2015, 10:09
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|