|
|
Żydowskie mordy rytualne, Prawda czy fikcja?
|
|
|
|
QUOTE Zdaniem prof. Toaffa mordów dokonywali członkowie skrajnego odłamu wyznawców judaizmu. Krew dzieci była im rzekomo potrzebna do wyrabiania macy i sporządzania specjalnych eliksirów
Antysemicki mit wraca
Książka izraelskiego profesora budzi ogromne kontrowersje. Opisuje w niej rytualne mordy dokonywane przed wiekami przez Żydów na chrześcijańskich dzieciach
Profesor Ariel Toaff jest szanowanym naukowcem, szefem Wydziału Historii Żydowskiej na Uniwersytecie Bar-Ilan w Tel Awiwie. Specjalizuje się w dziejach wyznawców judaizmu mieszkających w średniowiecznej Europie.
Jego najnowsza publikacja wprawiła jednak w osłupienie kolegów historyków i przedstawicieli społeczności żydowskich. W monografii "Krwawa Pascha. Europejscy Żydzi i rytualne mordy" prezentuje tezę, że antysemicki mit dotyczący porywania i zabijania chrześcijańskich dzieci miał potwierdzenie w faktach. Według włoskiego dziennika "Corriere della Sera" Toaff udowadnia, że wiele podobnych zbrodni rzeczywiście miało miejsce w latach 1100 - 1500 w okolicach Trydentu.
Sekta morderców
Zdaniem izraelskiego historyka, związanego z Włochami - właśnie w tym kraju wydał swoją książkę - mordów dokonywali członkowie skrajnego odłamu wyznawców judaizmu pochodzenia aszkenazyjskiego. Krew dzieci była im rzekomo potrzebna do wyrabiania macy i sporządzania specjalnych eliksirów, tzw. koszernej krwi. Miały one mieć lecznicze właściwości i być opatrzone certyfikatem rabina.
- Nawet jeżeli autorowi udałoby się udowodnić, że przed wiekami istniała taka sekta dewiantów, nie można jej w żaden sposób identyfikować ze społecznością żydowską - oburzył się cytowany przez izraelski dziennik "Jerusalem Post" dr Amos Luzzatto, jeden z liderów społeczności żydowskiej we Włoszech.
"Nie można brać deklaracji wymuszonych przed wiekami pod wpływem brutalnych tortur i stwarzać na ich podstawie szalonych i kłamliwych teorii" -napisało w specjalnym oświadczeniu 12 czołowych włoskich rabinów. Nie ukrywali oburzenia.
Przypomnieli też, że choć Żydzi faktycznie często przyznawali się do mordów na chrześcijańskich dzieciach, ich zeznania były wymuszone na mękach. Jednak prof. Toaff nie tylko nie wziął tego pod uwagę, ale swoją książkę oparł właśnie na odnalezionych protokołach tych przesłuchań.
Nawet ojciec jest przeciw
"Jedyna krew, jaka została przelana w związku z tymi sprawami, była krwią niewinnych Żydów" -napisali włoscy rabini. Za rzekome rytualne mordy głową płacili nie tylko domniemani sprawcy, ale również stawały się one zarzewiem brutalnych antysemickich pogromów.
Co ciekawe, pod oświadczeniem podpisał się ojciec historyka, Elio Toaff, niegdyś naczelny rabin Rzymu, uznawany za najwyższy autorytet moralny włoskich Żydów. Ten sam, który gościł niegdyś Jana Pawła II w synagodze (to wydarzenie stało się przełomem w dialogu katolicko-judaistycznym).
Cytowany przez brytyjski "Daily Telegraph" autor książki określił oświadczenie rabinów jako "haniebne". - Zanim mnie osądzili, powinni sobie zadać trochę trudu i przeczytać książkę - oświadczył.
Opisał m.in. przypadek dwuletniego Simonino z Trydentu, którego ciało zostało odnalezione w kanale w marcu 1475 roku. Za zabójstwo to uśmiercono 16 miejscowych Żydów. Chłopiec został beatyfikowany i przez blisko pięćset lat, do Soboru Watykańskiego II, otoczony kultem katolickiego męczennika.
Błąd warsztatowy
W Polsce głosy na temat rzekomych zbrodni pojawiały się niekiedy w antysemickiej publicystyce przed II wojną światową. W XVIII wieku teorie takie głosił zaś rabin, który porzucił judaizm, niejaki Serafinowicz.
Obecnie, jak podkreślają eksperci, nikt poważny nie twierdzi w Polsce, że Żydzi rzeczywiście zabijali chrześcijańskie dzieci, aby wykorzystać ich krew.
- To niepoważne pomysły. Cały ten mit oparty był na zwykłych plotkach - powiedział "Rz" prof. Jerzy Robert Nowak, historyk związany z Radiem Maryja. - Podtrzymywanie takich plotek dzisiaj przez historyków wypływa z błędu warsztatowego. Istnieją bowiem na ich potwierdzenie tylko źródła ze strony chrześcijańskiej, a żadnych z żydowskiej. Żeby to udowodnić, trzeba by zaś było mieć oba i je skonfrontować -dodał. PIOTR ZYCHOWICZ, pik
Powiedzieli "Rz" prof. Jerzy Tazbir, historyk, autor "Okrucieństwa w nowożytnej Europie"
W średniowiecznej i nowożytnej Europie, tak samo jak dziś, funkcjonowali pedofile-mordercy. To oni porywali i zabijali dzieci. Odpowiedzialność za te akty zrzucano zaś na Żydów. Nie widziałem żadnych dowodów, które potwierdzałyby takie oskarżenia. Nie znalazł ich też nikt inny. Nikt nie udowodnił również istnienia tajemniczej aszkenazyjskiej sekty, która miałaby dokonywać mordów. Nie sądzę więc, żeby nagle udało się to panu Toaffowi. Żaden szanujący się polski historyk nie mógłby napisać czegoś takiego. Nikt ze środowiska nie podałby mu ręki. prof. Israel Gutman, Instytut Yad Vashem w Jerozolimie
Nie mogę uwierzyć, że żydowski historyk mógł napisać taką książkę. To jakiś obłęd. Przecież mit o mordowaniu chrześcijańskich dzieci jest jednym z elementów dzikiego, prymitywnego antysemityzmu, który doprowadził w XX wieku do tak straszliwych skutków. I ten człowiek jest profesorem historii na izraelskim uniwersytecie...? Przecież to, że Żydzi mordowali chrześcijańskie dzieci, jest tak samo prawdziwe, jak to, że my teraz jesteśmy na Księżycu. Zachowało się tyle żydowskich dokumentów z tamtych czasów, m.in. o obyczajach i życiu codziennym, ale w żadnym z nich nie ma o tym nawet najmniejszej wzmianki. Źródło: "Rzeczpospolita" 07.02.2007; http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydani.../swiat_a_1.html
|
|
|
|
|
|
|
|
Pomijając już wszelkie inne absurdy maca z krwią ludzką byłaby najbardziej niekoszerną potrawą jaką można sobie tylko wyobrazić . A mit miał tradycje bardzo długie i dość ciekawe, zwłaszcza z punktu widzenia ikonografii, zwłaszcza u nas, w "raju żydowskim". Pamięta ktoś jak to nasz wieszcz pisał o Zoski która krzyczała "... jako dziecko od zydow klute igielkami" ? A historia z obrazami z Sandomierza (naprawdę bardzo ciekawymi) które teraz chce się w imię poprawności politycznej usuwać niszcząc spójność zabytku....
|
|
|
|
|
|
|
|
na poważnie ostatni raz kwestię mordu rytualnego była rozważana bodajże w czasie głośnego procesu Bejlisa w Kijowie w 1911
(o tym krótko inicjowałem: Sprawa Bejlisa)
gdzie w roli eksperta wystąpił katolicki teolog z Akademii Duchownej z Petesburga ks. Justas Pranajtis. Był on w powszechnym mniemaniu specjalistą w zakresie tego zagadnienia. Inna sprawa jest jego związek z Ochraną. Szczęśliwie ekspertyza Pranajtisa była sprzyjająca dla oskarżonego.
Już w warstiwe bezrefleksyjnej to oczywiście mit ten sięga (lub - jak niektózy chcą 0 został wykorzystany) w czasie pogromu kieleckiego 1946.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rado @ 11/02/2007, 23:41) A historia z obrazami z Sandomierza (naprawdę bardzo ciekawymi) które teraz chce się w imię poprawności politycznej usuwać niszcząc spójność zabytku....
Zgadzam się oczywiście z tym, że poprawność polityczna może czasami prowadzić do śmieszności, ale z drugiej strony rozśmieszyła mnie argumentacja przewodnika z sandomierskiej bazyliki katedralnej. Ów pan zaproponował nam mniej więcej taką oto myślową ekwilibrystykę, która pasuje do tekstu przytoczonego przez Premagape: "Czy w Polsce istnieją w dzisiejszych czasach sekty? No TAK - istnieją. Czy na podstawie istnienia tych sekt (np. jakichś tam satanistów) można wysnuwać wniosek, że wszyscy Polacy to sataniści? No NIE! Czy można wykluczyć, że w średniowieczu istniała jakaś odosobniona żydowska sekta mordująca dzieci gojów? No NIE! Czy na podstawie istnienia takiej sekty można oskarżać wszystkich Żydów o apetyt na macę z krwią tychże dzieci? No NIE! A więc sandomierski obraz jak najbardziej może przedstawiać prawdziwe wydarzenia! Stąd wniosek, że Żydzi nie mają najmniejszych podstaw do oburzania się i krytykowania obecności obrazu w kościele!" Nie wiem jak Wy, ale ja się z taką "argumentacją" zupełnie nie zgadzam. Trąci ona wyraźną (conajmniej) niechęcią do Żydów opartą na wymysłach i naciąganych do bólu argumentach, tym bardziej, że przewodnik najprawdopodobniej nie znał tekstu prof. Ariela Toaff'a. Przewodnik na koniec zdradził nam sekret, że jest wnukiem opisywanej przez Kosińskiego w "Malowanym ptaku" starej kobiety (chyba Marty - nie pamiętam ). Wyraził swe wielkie oburzenie nad antypolskim "paszkwilem" Kosińskiego i powiedziałby chyba jeszcze więcej, ale najwyraźniej wyczuł, że "nadajemy" na trochę innych falach, więc się grzecznie pożegnaliśmy Wracając do tematu - mit macy z krwią polskich dzieci wiecznie żywy, choć od 1946 mija już 61 lat
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE rozśmieszyła mnie argumentacja przewodnika z sandomierskiej bazyliki katedralnej.
QUOTE ale najwyraźniej wyczuł, że "nadajemy" na trochę innych falach, więc się grzecznie pożegnaliśmy
Tak memexie - przewodnicy "samozwańcy" spod katedry w Sandomierzu są bardziej niż upierdliwi. Bodajże łońskiego roku przypiął się taki jeden do nas, "męcząc ucho", podążał krok w krok za nami. Jako żywo - wstyd mi było przed znajomymi, i dlatego musiałem podjąć drastyczne środki (słowa powszechnie uważane za obelżywe ).
QUOTE Wracając do tematu - mit macy z krwią polskich dzieci wiecznie żywy, choć od 1946 mija już 61 lat
Wydawać by się mogło, że mit ten pokutuje od pokoleń. Ciekawe, jaka była geneza powstania tego mitu? Bo co miał on osiągnąć - to wiemy.
pzdr.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(memex @ 12/02/2007, 7:58) Wracając do tematu - mit macy z krwią polskich dzieci wiecznie żywy, choć od 1946 mija już 61 lat
żeby się nie samoubiczować na mace...
nie chodzi o krew polskich lecz chrześcijańskich dzieci.
W Polsce nie ma i nie było monopolu na ten mit. Do soboru Watykańskiego II wiele małych świętych i błogosławionych było czczonych jako ofiary tych praktyk. Kościół prowadzi delikatną operację "zmiany kultu" w miejscach związanych z tymi osobami. Dotyczy to takuich krajów jak Włochy, Austria i Bawarii. W tym mieści się i Sandomierz, choć prócz wymionego działa sztuki szczęśliwie nie czcimy żadnego błogosławionego niewinniątka - umęczonego przez żydów.
Sam mit sięga staryżytności i nie jest autorstwem chrześcijan. Pierwsze gminy chrześcijańskie też w pewnym okresie objęło to oskarżenia. Potem tli się przez cały okres diaspory wybuchając od czasu do czasu pogromami (poza Kielcami, największy pogrom nowożytnych czasów którego źródełem ma ten mit to - Kiszyniów - 400 zobitych).
Należy przy tym zaznaczyć że równocześnie z tą swoistą urban legeny istaniały wysiłki zabezpieczania społeczności żydów przed oskarżaniem ich przed praktykowaniem tych praktyk.
Co do kluczowego pytania: prawda czy mit? Jeśli nie ma dowodów na to, że ktokolwiek to praktykował, a wszystki sprawy opierały się na plotkach i poszlakach, a dowody w postaci zeznań były wymuszone na torturach to nie ma podstaw mówić ze coś w tym musi być.
Inna sprawa, że okres zamknięcia (a zarazem zamknięcia się) żydów w getthach i rozwój kabalistyki przyczynił się walnie to tworzenia wielu mitów i podejrzeń. Sami żydzi zresztą je kreowali, żeby wspomnieć o legenadach o Golemia (ostatni miał zostać skonstruowany przez rabina Jaffego w 1800 w Grodnie !).
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Anakin @ 12/02/2007, 8:27) żeby się nie samoubiczować na mace...
Ależ drogi Anakinie, ja nie miałem zamiaru nawoływać do ogólnopolskiego posypywania głów popiołem i przywdziewania włosienicy. Słuchając jednak wypowiedzi starszych ludzi (niestety nawet z mojej rodziny, w której jednocześnie byli ludzie ratujący Żydów) jakoś inaczej zaczyna mi się jawić ten opiewany przez wielu historyków "polski tolerancyjny raj". Może to tylko kwestia regionu, z jakiego się wywodzę ("panie, coś pan z Radomia?" ), ale coś na rzeczy jest.
QUOTE nie chodzi o krew polskich lecz chrześcijańskich dzieci.
No tak, ale dla ogólnej wymowy nieśmiertelnego mitu nie ma to większego znaczenia.
|
|
|
|
|
|
|
|
Moim zdaniem Profesor Ariel Toaff, to kolejna osoba która kożystając ze swej narodowości chce po prostu zarobić. Gdyby taką książkę napisał polak, francuz czy palestyńczyk- to z miejsca uznano by go za ciemnego zakapiora i poza skinami nikt by po tą książkę nie sięgnął. A tu proszę napisał to żyd, sukces ksiązki ma jak w banku i tylko czekać przekładu na język polski.
|
|
|
|
|
|
|
|
No cóż- do gdyby nie Paweł VI to kult św. Szymona z Trydentu kwitłby do dziś
Wracając na moment do Sandomierza- obraz- jaki by nie był- jest fragmentem cyklu. Cyklu o tyle ciekawego że pokazującego dość dobrze jak wyglądała religijność sarmacka w swoim szerokim nurcie, jakimi legendami żyła. Dołóżmy do tego jego wkomponowanie w całą strukturę kościoła, całą- nie zmienioną- strukture ikonografii tej przestrzeni i mamy zabytek jakich tak naprawdę niewiele. Nie sądzę żeby ktokolwiek nawoływał do wierzenia w historyczność przekazu mówiącego o napadzie Scytów (!) na klasztor czy też w inne sarmackie półlegendy półwierzenia w rodzaju Matki Boskiej przenoszącej podczas wybuchu nietkniętego szlachcica na równie nietkniętym koniu aż za San. Skoro legendy te traktujemy właśnie jak legendy- a tak o ile wiem traktują je współcześni teolodzy- to jedyną przyczyną dla zakrywania czy usuwania płótna z mordem rytualnym byłaby chęć wybielania naszej własnej historii. Czy słuszna ? Moim zdaniem nie. Lubię naszych sarmatów bez upiększeń- rubasznych, warcholących, batożących żydów i płaczących na ucisk despotów. Bez swoich wad nie będą sobą- a i my po trochu przestaniemy być sobą jeśli ten kawałek historii sobie zaorzemy i posadzimy śliczne leluje.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeżeli sprawę przedstawi się w takim świetle - wszystko wygląda OK. Twoja argumentacja Rado, jak najbardziej mnie przekonuje. Szkoda tylko, że "przewodnicy" z Sandomierza nie potrafią tego tak zgrabnie wytłumaczyć, lecz dorabiają jakieś niestworzone historyje i siłą rzeczy "urealniają" sarmacki mit. A wybielanie historii faktycznie nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej, że w maju '2006 przybrało ono wręcz groteskowe formy - obraz zasłonięto prymitywnym drewnianym rusztowaniem, rozstawionym niby to dla wykonywania jakichś tam prac konserwatorskich. W celu obejrzenia płótna narażałem się na wbicie drzazgi w szyję Wyglądało to na nieudolną próbę przemycenia jakiejś wizualnej informacji i jednoczesnego nieobrażania kogokolwiek. Już lepiej gdyby ten obraz wogóle zdjęto. Albo - albo. Albo go zdjąć, albo niech wisi - ale bez takich śmiesznych "maskowań". Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Autor książki o rytualnych mordach broni swojej tezy[SIZE=7]
Profesor Ariel Toaff nie zgodził się na rozmowę z "Rz". Gdy spytaliśmy o jego książkę "Krwawa Pascha", rzucił słuchawką.
Sprawę wydanej we Włoszech monografii, w której twierdzi, że w średniowieczu żydzi dokonywali rytualnych mordów na chrześcijańskich dzieciach, opisaliśmy w piątek.
Przed zarzutami oburzonych środowisk żydowskich Toaff bronił się na łamach izraelskiego dziennika "Haaretz". - Pozostanę wierny prawdzie i wolności badań naukowych, nawet jeżeli mnie ukrzyżują -oświadczył profesor.
Podkreślił, że nie twierdzi, iż judaizm dopuszcza rytualne mordy. Opisał jedynie zbrodnicze działania aszkenazyjskiej, ekstremistycznej sekty działającej na marginesie średniowiecznej społeczności żydowskiej. Zabójstwa te miały być "aktem zemsty" za cierpienia, jakich żydzi zaznali od chrześcijan.A dziecięca krew miała być używana do wyrobu macy i specjalnych magicznych eliksirów. - Ponieważ judaizm nie dopuszcza obcowania z krwią, używano jej w wysuszonej i sproszkowanej postaci - podkreślił profesor Toaff.
Absurdalna teza
Publikacja wywołała w Izraelu oburzenie. - Ta teza jest absurdalna. Toaff w dużej mierze oparł się na mojej pracy, ale ją źle zinterpretował -powiedział "Rz" prof. Israel Yuval, najwybitniejszy specjalista od dziejów średniowiecznych aszkenazyjczyków. -Faktycznie istniała wówczas wśród żydów ideologia zemsty na chrześcijanach. Miał jej jednak dokonać Bóg - podkreślił.
Teorię Teoffa potępił również jego macierzysty Uniwersytet Bar-Ilan. - Jak tylko profesor wróci z Włoch, gdzie obecnie przebywa, poprosimy go, aby przedstawił nam swoje dowody. Dopóki nie znamy jego wersji i treści książki, nie możemy nic więcej stwierdzić - powiedział "Rz" przedstawiciel uczelni Szmulik Algrabli.
Na przekór opinii publicznej
Jak powiedział nam jeden ze znajomych profesora, sprawa nie jest jednak tylko zwykłym akademickim sporem pomiędzy historykami: - Toaff stawia prowokacyjne tezy, trochę na przekór opinii publicznej i swojemu środowisku. To wynika z jego silnie lewicowych poglądów.
Uniwersytet, na którym pracuje Toaff, ma opinię prawicowej, religijnej uczelni (właśnie jej student zastrzelił lewicowego premiera Icchaka Rabina), a profesor jest skonfliktowany z kolegami. Ponadto bardzo krytycznie ocenia politykę Izraela wobec Palestyńczyków. -Być może książka jest związana ze współczesnością. Być może chciał on w ten sposób pokazać, że Żydzi są także zdolni do popełniania niegodnych czynów -uważa znajomy profesora. O tym, jak książka wzburzyła opinię publiczną, świadczą wpisy internautów na forach izraelskiej prasy: "To żydowski antysemityzm", "Książka na pewno będzie się świetnie sprzedawać w krajach arabskich", "Trzeba pozbawić tego faceta tytułów", "On kłamie w żywe oczy dla forsy i sławy".
Groźby i wyzwiska
- Niektórzy internauci wzywają nawet do zabicia prof. Toaffa. Wszystkie tego typu wpisy natychmiast jednak usuwamy -powiedział "Rz" Ofri Ilani z "Haaretz", który przeprowadził wywiad z Toaffem.
Przyznaje jednocześnie, że cała teoria jest szokująca. - Każdy izraelski uczeń wie, że mordy rytualne to haniebne antysemickie kłamstwo i nagle coś takiego twierdzi jeden z nas -mówi Ilani. Piotr Zychowicz Źródło: http://www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydani.../swiat_a_7.html
|
|
|
|
|
|
|
|
„W średniowiecznej i nowożytnej Europie, tak samo jak dziś, funkcjonowali pedofile-mordercy. To oni porywali i zabijali dzieci. Odpowiedzialność za te akty zrzucano zaś na Żydów.” To stwierdzenie prof. Tazbira wydaje się być kluczem do odpowiedzi na temat przyczyn mitu o rytualnych mordach żydowskich (nawiasem mówiąc pokrywa się ono zupełnie z moją opinią na ten temat).
Gdy zginęło jakieś dziecko należało znaleźć winnego lub kozła ofiarnego, który odpowie za tą zbrodnię. Winę najłatwiej zrzucić na kogoś, kto jest inny, kogo nie rozumiemy, kto inaczej się ubiera, inaczej żyje, inaczej mówi, inaczej się modli i nie chce zasymilować się z resztą społeczeństwa. Żydzi byli, więc najlepszym celem spełniającym wszystkie warunki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie jestem specjalistą od średniowiecza, ale chciałbym zwrócić uwagę na rzecz, o której wspomniał Aquarius. Bo co np. z takimi przypadkami, gdy pedofilem-mordercą był właśnie Żyd? Wówczas niewiele trzeba by dorobić sobie do tego całą resztę historii o kłuciu szpileczkami.
Ale jest też kolejna kwestia, o której mogą milczeć źródła.
Załóżmy, że w jakiejś wsi czy miasteczku istnieje mieliczna grupa Żydów. Pod wpływem jednej osoby, poważnie chorej psychicznie, ale obdarzonej wielką charyzmą, reszta grupy może się podjąć zbrodniczych działań właśnie na chrześcijańskich dzieciach.
Czy jest to możliwe? Oczywiście - przykłady współczesnych nam sekt całkowicie potwierdzają taką możliwość.
Gdy prawda wyszła na jaw - samosąd mieszkańców miasteczka nad Żydami jest pewien. Źródła pisane mogą milczeć na ten temat, bo przecież w średniowieczu były całkowicie niepiśmiennie wioski czy miasteczka. Za to ustna wieść gmina niesie, że Żydzi mordują chrześcijańskie dzieci.
Później ustny przekaz zamienia się w pisma ludzi, którzy o tym słyszeli. Następują nieuniknione generalizacje - i mamy gotowy obraz Żydów jako morderców chrześcijańskich dzieci.
|
|
|
|
|
|
|
|
właśnie problem w generalizacji.
Przypadek Gilles de Rais czy Elżbiety Batory nie rzutuje na tworzenie stereotypu o chrześcijanach, Francuzach czy Węgrach.
Jak juz wspomniałem, mit o nekromackich praktych żydów jest przed-chrześcijański. Samo w sobie przypadek takich praktyk (co jest prwadopodobne biorąc pod uwagę popularność czarnej magii - vide historia o Szymonie Magu) nie zmienia faktu, że trwałość jego jest związana z czarna legendą tworzoną i podtrzymywaną na konkretny użytek.
Wśród żydzi ze swej strony oczywiście też podtrzymywane były odpowiednie czarne legendy chrześcijaństwa. Choćby o pochodzeniu Chrystusa jako nieślubnego dziecka rzymskiego legionusty Panthery.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Przypadek Gilles de Rais czy Elżbiety Batory nie rzutuje na tworzenie stereotypu o chrześcijanach, Francuzach czy Węgrach.
Gdyby de Rais działał w Polsce lub Niemczech - to obraz Francuzów w tych krajach bardzo by ucierpiał z jego powodu... Tak samo z Elżbietą Batory.
Poza tym w powyższych przypadkach mamy do czynienia z "mocnymi" dowodami ich zbrodniczych pasji. Natomiast Żydzi stali się ofiarami plotki (której źródło jest mniej lub bardziej prawdziwe) a plotka szerzy się nie przejmując się faktami, pozwala na dodawanie kolejnych zmyślonych elementów - w ten sposób fakty nawet częściowo ją potwierdzające mogą ją zabić.
Ten post był edytowany przez indigo: 13/02/2007, 16:05
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|