Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Kartezjusz: I cogito
     
salvusek
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.236
Nr użytkownika: 44.999

 
 
post 24/02/2011, 18:41 Quote Post

Zainspirowany taką o to myślą: "Zresztą, ci ludzie nie istnieją, jeśli za pewnik przyjąć maksymę cogito ergo sum."
Mowa o ludziach, którzy rzekomo mają problem z myśleniem. Ale czy aby na pewno to chciał nam powiedzieć słynny filozof, że tacy ludzie nie istnieją ?

Oczywiście nie.

O co chodziło Kartezjuszowi ?

Kartezjusz przede wszystkim chciał w końcu wygrać z sceptycyzmem. Żeby to zrobić musiał znaleźć jakiś punkt oparcia, pewny nie do podważenia, który byłby metafizycznym punktem wyjścia dla wszystkich rozumowań. W pierwszej medytacji Kartezjusz szukał metody, która będzie pewna i uniwersalna dla wszystkich nauk. Za punkt wyjścia wiedzy niezawodnej uznał jasność i wyraźność,tylko to co jest jasne i wyraźne jest pewne. To co jest jasne i wyraźne jest proste. Z tego założenia doszedł do wniosku, że musi to być metoda arytmetyczna, czyli analityczna. Wszystkie nauki miały w swej metodzie zbliżać się do matematyki, która rozważa tylko zagadnienia ilościowe, a nie jakościowe, co jest wielką zaletą matematyki. Stąd też mechanicyzm kartejazański, którego ideałem było wywiedzenie wszelkich własności z ruchu i kształtu. Te założenia stały u przekonania, że Kartezjuszowi uda się stworzyć jedną powszechną naukę.
Jak widać Kartezjusz w swej pierwszej medytacji dał podłoże pod rozwój nowego nurtu w historii filozofii zwanym racjonalizmem. Jednak druga medytacja to już czysta metafizyka. Kartezjusz chcąc znaleźć coś pewnego na czym można oprzeć metafizyczny porządek posłużył się narzędziami redukcyjnymi. W wykonaniu Kartezjańskim było to przeszczepienie naukowej metody, którą zawarł w pierwszej medytacji na grunt metafizyki. Więc druga medytacja dotyczyła sceptycyzmu metodycznego. Dzięki tej metodzie Kartezjusz miał odnaleźć twierdzenie, które się oprze wszelkim wątpliwościom. Oczywiście wyszedł od wątpienia. smile.gif Stosował swoją metodą nakładając ją na twierdzenia o istnieniu, aby stwierdzić, czy dany przedmiot istnieje realnie. Lecz żeby to zrobić najpierw trzeba zwątpić w jego istnienie. Zwątpienie rozważał w trzech aspektach; zawodne i złudliwe zmysły, wprowadzenie nas w błąd przez jakiegoś demona(potężną istotę), brak wyraźnej granicy między snem a jawą. Na tym polegało kartezjańskie zwątpienie oraz sceptycyzm metodyczny, który jest metodą idealistyczną. To właśnie Platon podobnie jak Kartezjusz odrzucił wszelką wiedzę obiektywną w celu potwierdzenia realności istnienia. To doprowadziło go do idealizmu, Kartezjusza z kolei do błędnych wniosków. Próbując zastawić pułapkę na sceptyków sam w nią wpadł. smile.gif

Trzecia medytacja to cogito ergo sum. Jak widzimy medytacje to taki cykl rozmowy. Kartezjusz dochodzi do wniosku, że to w wątpieniu pozostaje jedyna ostoja pewności. Jego daleko idący redukcjonizm doprowadził go do tego, że o realności istnienia wszystkich przedmiotów decyduje wątpienie. Dlaczego ? "Bo jeśli wątpię, to myślę; myśl istnieje, choćbym śnił lub choćby zły demon wprowadzał mnie w błąd. " Innymi słowy, to co myślę może wcale nie przesądzać o istnieniu czegoś, bo może być snem, ale sam fakt myślenia jest bezsprzeczny. Mogę myśleć błędnie, mogę błędnie rozumować, mogę nie być pewny istnienia innych rzeczy, ale mogę być pewny, że myślę. Sceptycyzm metodyczny doprowadził więc Kartezjusza do podmiotu. To nie świat zewnętrzny dostarcza nam fundament wiedzy, a podmiot- człowiek. U Kartezjusza widać wyraźne górowanie myśli nad materią. Ów stan samowiedzy, czy też myśli jest podstawowym punktem dla filozofii, dlatego bo można oprzeć o niego przekonanie o istnieniu jaźni, ciał i Boga. Istota jaźni wynika z myśli. Stąd też kartezjański dualizm duszy i ciała. Teraz też widzimy, że twierdzenie, które mnie zainspirowały do napisania o cogito jest błędne. Błąd polega na potocznym rozumienia słowa myślę, które w znaczeniu metafizycznym ma inny sens. Poza tym tak nawiasem mówiąc nie ma ludzi niemyślących, są ludzie błędnie rozumujący, ale istniejący tak samo jak rozumujący poprawnie. wink.gif A na pewno błędnie myślenie nie oznacza nie-istnienia. Istnieję nawet wtedy gdy rozumuję błędnie.

Doszliśmy do cogito więc dalszych medytacji przedstawiać nie będę. Napiszę tylko o czym są:
IV- dowód na istnienie Boga i ciała
V- Boska nieskończoność, jego przymioty
VI- Dusza i jej przymioty
VII Ciało i jego przymioty
W końcu dualizm ciała i duszy.
Daje to dopiero pełny obraz na metafizykę kartezjańską. Cogito jest tylko jej częścią i najbardziej zawodnym punktem. Swoją drogą należałoby przedstawić kartezjańską myśl epistemologiczną aby pełniej zrozumieć o czym mowa. Dlatego bo metafizyk i epistemologia są sobie nawzajem potrzebne, zwłaszcza w wypadku przyjęcia metody redukcyjnej w metafizyce w celu udowodnienia istnienia. Ale żeby przejść do epistemologii należy zapoznać się z wszystkim medytacjami. Jak na razie ograniczyłem się do trzech ponieważ chciałem rozwiać wątpliwości co do twierdzenia przewodniego. Chyba widać, że w świetle myśli Kartezjusza jest błędne Nie wykluczam dalszego przedstawiania myśli kartezjańskiej, skądinąd mam nadzieję znanej.

I takie zastrzeżenie, słowa tu wypowiedziane są przedstawieniem poglądów Kartezjusza, a nie moich prywatnych. smile.gif Tak dla jasności zaznaczam, bo różnie to bywa. A więc; zostały wypowiedziane po to aby pokazać, że twierdzenie przewodnie jest błędne w świetle myśli Kartezjusza. Jak dla mnie bez wątpienia jest. Może ma ktoś inne zdanie ? wink.gif

Ten post był edytowany przez salvusek: 24/02/2011, 22:05
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
salvusek
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.236
Nr użytkownika: 44.999

 
 
post 25/02/2011, 18:38 Quote Post

IV- dowód na istnienie Boga i ciała


Dzisiaj pora na kolejną medytację. Widzę, że temat cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. No ale nie ważne, może się komuś kiedyś przyda.

W IV medytacji kończy się już czas sceptycyzmu metodycznego. Za jego pomocą Kartezjusz wywiódł istnienie swojego pewnika, czyli samowiedzy albo jaźni. Osobiście skłaniam się do mówienia o samowiedzy, lecz Tatarkiewicz użył słowa jaźń, dlatego też wszędzie przynajmniej w internecie spotkamy się z jaźnią. Nie będę tej koncepcji burzył i zostanę przyj tej terminologii wziętej żywcem z samego Kartezjusza zresztą. Więc istnienie jaźni zostało udowodnione, w związku z tym nasuwa się pytanie: "Czy istnienie innych bytów- Boga i świata materialnego- może stać się tak pewne, jak istnienie jaźni ?" Żeby odpowiedzieć na to pytanie nie wystarcza już użyć metody redukcyjnej. Teraz należy użyć jej narzędzia(jaźni), które posłuży nam za przesłankę w dedukcji. A więc będąc jeszcze w świecie wewnętrznym(metafizycznym) kończymy z sceptycyzm, Kartezjusz uznał, że się z nim rozprawił. Oczywiście nie miał racji. Jednak jeśli idzie o świat zewnętrzny(materialny) wątpliwości i metoda Kartezjusza pozostaje w takim kształcie jak w metodzie zawartej w pierwszej medytacji. Właśnie to dało podstawy pod rozwój późniejszej nauki i wyznaczyło nowe tory w pojmowaniu faktów i wydarzeń. Chodzi mianowicie oto, że istnienie rzeczy zewnętrznych wymagaja dowodu. Bez wątpienia Kartezjusz łamie średniowieczne i starożytne przekonanie o oczywistości istnienia rzeczy zewnętrznych. Dlatego też Kartezjusz nazywany jest ojcem nowożytności. Czy słusznie ? Po części tak, ale po części.
Jak zaraz zobaczymy Kartezjusz dowodząc istnienie Boga posługuje się podobną logiką co św. Tomasz. Co więcej, jego uzasadnienie istnienia ciał oraz Boga pozostają nadal w duchu augustiańskim i tomaszowym. Wpływ na to miało wychowanie w jezuickiej szkole, gdzie był zmuszony dokładnie studiować dzieła św.Tomasza, Augustyna czy Anzelma. W IV medytacji widać to najbardziej. Więc Kartezjusz istnienie Boga wywodzi z istnienia myśli i jaźni. Przedstawił dwie przesłanki. Pierwsza dotyczy niedoskonałości jaźni, której istnienie musi mieć jakąś przyczynę, nie może istnieć sama przez się. Co jest przyczyną ? Doskonałość, ostateczna przyczyna musi być doskonała, a doskonały jest tylko Bóg. Cóż, czy nie przypomina to pewnych dowodów pewnego zacnego dominikanina ? smile.gif Druga przesłanka jest już bardziej kartezjańska. Dotyczy już ona bardziej epistemologii. Otóż Kartezjusz uważał, że rodzimy się z pewnymi wrodzonymi nam ideami. Jedną z takich idei jest idea Boga. Lecz istnienie Boga nie może wynikać z samej idei jaką mamy o Bogu. Dlaczego ? Bo jest to idea doskonała, gdzie skutek czyli(nasza wrodzona idea) nie może być doskonalsza od przyczyny(samego Boga, co wynika już niejako z przesłanki pierwszej). Idea Boga musiała zatem zostać zaszczepiona nam przez jakąś istotę doskonałą, którą jest Bóg. Skoro więc mamy wrodzoną ideę Boga, to istnieje Bóg, ponieważ on ów ideę nam zaszczepił.
I znowu mamy trochę kartezjanizmu pomieszanego z dowodem ontologicznym Tomasza.
Z kolei dowodząc istnienia ciała Kartezjusz poszedł po linii św.Augustyna. Przede wszystkim wyszedł z założenia, że aby udowodnić istnienie ciała należy najpierw ustalić istnienie Boga. Nigdy nie na odwrót. Czyż to nie czysty augustynizm ? smile.gif Umysł daje nam skłonność do tego, że za całkiem naturalne uznajemy to, że inne ciała istnieją. Lecz jak już wiemy z poprzednich medytacji równie dobrze może to być złudzenie. Jednak z pomocą przychodzi nam Bóg, który jest twórcą natury, dodajmy Bóg doskonały. Bóg jako twórca naszego umysłu jako doskonały byt nie mógłby wprowadzić naszego umysłu w błąd, a bez wątpienia błędem byłoby uznawanie realności ciał, które nie istnieją. I tu dochodzimy do punktu kulminacyjnego: "istnienie ciał nie jest pewne bezpośrednio, lecz jest gwarantowane przez doskonałość Bożą". Co za augustiańskie podsumowanie ! Kartezjusz wychodząc od wątpienia przechodzi do tego, co uzasadnione i pewne. Więc teraz w kontekście twierdzenie przewodniego tego tematu widzimy coraz większy jego absurd. Cogito to było nic innego jak faza przejściowa, było narzędziem, które miało nas doprowadzić do ustalenia Boga i świata materialnego. Dlatego też ilekroć na języku polskim słyszałem, że Kartezjusz to cogito ergo sum, to nóż mi się w kieszeni otwierał. Dlaczego filozofii w szkołach nauczają polonistki??? !!!! sad.gif

CDN. wink.gif O ile moderator nie zamknie tego tematu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Coobeck
 

Moderator IV 2004 - IV 2014
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 6.350
Nr użytkownika: 696

 
 
post 25/02/2011, 20:52 Quote Post

Vitam

Dlatego też ilekroć na języku polskim słyszałem, że Kartezjusz to cogito ergo sum, to nóż mi się w kieszeni otwierał. Dlaczego filozofii w szkołach nauczają polonistki??? !!!! (Salvusek)

W stanie wojennym (a może i wcześniej) krążył taki dowcip "milicjant powiedział 'myślę więc jestem' i znikł". Uważasz, że to polonistka ten dowcip ułożyła? rolleyes.gif

matematyki, która rozważa tylko zagadnienia ilościowe, a nie jakościowe, (Salvusek)

E? confused1.gif Ale o co chodzi?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
salvusek
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.236
Nr użytkownika: 44.999

 
 
post 25/02/2011, 21:10 Quote Post



QUOTE
W stanie wojennym (a może i wcześniej) krążył taki dowcip "milicjant powiedział 'myślę więc jestem' i znikł". Uważasz, że to polonistka ten dowcip ułożyła?  rolleyes.gif

Nie mam pojęcia kto, wiem tylko tyle, że polonistki w szkołach dokonują mordu na filozofii. Można różne rzeczy mówić o filozofii, ale jedno jest pewne, że to nie taka prosta sprawa. Poza tym filozofowie przeważnie byli umysłami ścisłymi, a polonistki to daj spokój, one nic nie rozumieją. happy.gif Nie żebym się śmiał z polonistek czy coś, ale niech się lepiej wierszami zajmą, a nie medytacjami Kartezjusza.


QUOTE
E?  confused1.gif  Ale o co chodzi?

Chodzi o metodę badawczą. Rozróżnia się metodą jakościową i ilościową. Jakościowa metoda jest bardziej normatywna i spekulatywna odpowiada na pytania dlaczego, jak etc. Ilościowa to natomiast pewnik, parametry, statystyka. W rozumieniu filozoficznym też to ma mniej więcej taki sens. Metody jakościowe są spekulatywne, metody ilościowe są pewnikiem, że 2+2=4, do tego mają prowadzić w swym założeniu. Kartezjusz w odniesieniu do świata zewnętrznego uważał za najlepszą metodę ilościową, próbował to przenieść na metafizykę, ale chyba mu....nie wyszło. Wszak z metody ilościowej wyszło mu cogito. rolleyes.gif

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
salvusek
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.236
Nr użytkownika: 44.999

 
 
post 26/02/2011, 14:21 Quote Post

I naszedł czas na kolejną medytację. Tym razem zajmiemy się medytacją V- Boska nieskończoność, jego przymioty. W zasadzie jest to medytacja najkrótsza, która idzie po linii medytacji czwartej z której już wiemy, że Bóg istnieje. Teraz należałoby więc ustalić jego przymioty. Choć metoda jakiej Kartezjusz użył do wyprowadzenia przymiotu jest augustiańska wnioski są już zbliżone do subiektywizmu Ockhama i Szkota. Co ciekawe, Kartezjusz wcale nie chciał sprowadzić swego rozumowania do subiektywizmu, wszak wyszedł od koncepcji augustiańskiej. Jednak wyszło inaczej. A więc do rzeczy. Dla Kartezjusz jedynym przymiotem Boga była nieskończoność. Na podstawie analizy nieskończoności analogicznie do rzeczy skończonych, wyprowadzał pozostałe Boskie własności. Więc od nieskończoności jako głównego przymiotu, poprzez analizę i analogię nieskończoności do skończoności, Kartezjusz zgodnie z koncepcją augustiańską dochodzi do przekonania, że Bóg jest przede wszystkim wolą. Wola jest nieograniczona. Z swej natury jest wolna, dlatego u istoty nieskończonej nie może być ograniczona, ogranicza ją tylko to co Bóg chce. I tu się w zasadzie medytacja kończy. Bóg jest nieskończony oraz posiada nieograniczoną wolę. Wychodząc od założeń augustiańskich przechodzimy do czystego szkotyzmu, czyli subiektywizmu. Mniej więcej z tej medytacji wyłania się myśl nominalistyczna w sporze o uniwersalia, która mówi, że: "nie ma twierdzeń , które same z siebie byłyby prawdziwe, ani rzeczy, które same z siebie byłyby dobre, lecz są prawdziwe i dobre na skutek boskiego wyroku". Jest to myśl charakterystyczna dla szkotyzmu, który zerwał z tradycją tomaszową i augstiańską. Kartezjusz wychodząc od założeń tradycyjnych wplątał się w sidła szkotyzmu, który po Kartezjuszu staje się dominującym nurtem teologicznym. Do dzisiaj tak jest, choć wielu katolików nie jest tego świadoma. wink.gif Augustyna i Tomasza znają prawie wszyscy, Szkota i Ockhama już nie, a to oni w głównej mierze urobili naszą chrześcijańską świadomość. smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Vergilius
 

le duc de Rivoli
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.395
Nr użytkownika: 55.739

Dawid Sienkiewicz
Stopień akademicki: mgr
Zawód: radca prawny
 
 
post 6/04/2011, 19:53 Quote Post

Stoją u mnie na szafce 2 tomiska Medytacji o pierwszej filozofii - obiecałem sobie jednak, że przeczytam je po maturze i wtedy może się włączę do tej zadawnionej dyskusji, która nota bene zapowiadała się ciekawie. Jak widzę zostały jeszcze do omówienia dwie medytacje smile.gif.

Ten post był edytowany przez Vergilius: 6/04/2011, 19:54
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej