|
|
Właściciele niewolników w armiach Konfederacji
|
|
|
|
QUOTE(The General @ 22/09/2008, 17:02) Jak dawno wiadomo, skoro co chwilę słychać, że o niewolnictwo tak na prawdę nie walczyli --> prawdziwy, rodowity neo-konfederata rzadko kiedy przyzna, że południowcy walczyli o niewolnictwo (!). Dlatego cieszę się, że ty akurat jesteś w tej kwestii uświadomiony i nie pleciesz bzdur. Najważniejsze jest bowiem wiedzieć w co się wierzy
Drogi Generale to dzięki Tobie i dyskusjach z Tobą przez te wszystkie posty uświadomiłem sobie dogłębnie o co walczyło Południe. Na szczęście Twój skrajny brak obiektywizmu w stosunku do wyzyskiwanych stanów Południowych utwierdził mnie również, że Konfederacja miała rację. Dziękuje Ci
QUOTE(The General @ 22/09/2008, 17:02) A inną sprawą to powiązania kadry oficerskiej CSA z niewolnictwem są bardzo ciekawe - nie ciekawi cię jak w tej kwestii wydada J.B. Hood, N.B Forrest czy Kirby Smith?
Stosunek NBF był raczej pragmatyczny biorąc pod uwagę, że uwolnił swoich niewolników. K-S to chciał rozstrzeliwać czarnych jankesów złapanych jak pamiętam, a JBH jest tak 'jeżdżony' za 1864, że nikt nie zainteresował się jego poglądami, więc dawaj o tym ostatnim
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nico @ 23/09/2008, 13:43) Drogi Generale to dzięki Tobie i dyskusjach z Tobą przez te wszystkie posty uświadomiłem sobie dogłębnie o co walczyło Południe. Na szczęście Twój skrajny brak obiektywizmu w stosunku do wyzyskiwanych stanów Południowych utwierdził mnie również, że Konfederacja miała rację. Dziękuje Ci Miło mi, że mogłem pomóc - a po twoim avatarze (żołnierze CSA - Massa i jego niewolnik) widzę dobitnie, że rzeczywiście pomogłem Oczywiście, że właściciele niewolników pewne racje mieli - gdybym ja był ówczesnym Slavokratą to pewnie też by mnie denerwowało, gdyby pół kraju mnie grzesznikiem nazywało, albo gdyby mi moich skradzonych "rzeczy" zwracać nie chciano. Wolałbym sobie chyba utworzyć własne państwo, w którym ja i moi następcy spokojnie niewoliliby innych, bez konieczności wstydzenia się za to co robimy. Ale skoro racje właścicieli niewolników są sprzeczne z moim światopoglądem to cóż się będę zabawiał w obiektywizm. Zostawmy to, drogi Senatorze, tym którzy się w takie rzeczy lubią bawić
Do Massów w armiach CSA wrócimy jak mi odpowiednia 'wena' twórcza powróci
|
|
|
|
|
|
|
|
Kolejne ciekawe linijki z książki Glatthaara (s.45):
Fortunately, Lee had an efficient officer at his ready disposal. Colonel Thomas J. Jackson, a West Point graduate in 1846, had been quite a hero in the Mexican War. Eventually opting for a teaching job instead of the everyday routine of the Regular Army, Jackson settled in Lexington, Virginia, as an instructor at VMI…. The owner of six slaves, Jackson ensconced himself in the Lexington community, where people thought very well of him, despite his peculiarities.
No proszę, wygląda na to, że nawet sławny Stonewall Jackson niewolił ludzi - sześciu. Kurcze nie wiedziałem o tym, ale można było się domyślić, bo w filmie Gods and Generals naszemu dzielnemu generałowi towarzyszy pewien czarny służący, któremu nasz generał wciska tani kit, że Massa Lee jest skrytym abolicjonistą. To był chyba właśnie jego niewolnik Jim Lewis.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dobry i wierny był to służący , trzymał konia ciągnącego trumne Stonewalla na jego pogrzebie.
Kto chce dowiedzieć się prawdy i szerszego spojrzenia na temat ten powinien sięgnąć po książkę Stonewall Jackson: The Black Man's Friend . Prawda, że ładny tytuł Generale?
http://www.amazon.com/Stonewall-Jackson-Bl...d/dp/158182565X
Możemy tam poczytać o wiernych czarnych
"Following the war several black families took on their last name of Jackson because of his kindness and several black churches were also named for him. In one black Virginia church there is a stain glass tribute to Jackson.
The grand monument above Stonewall Jackson's grave was partly funded by black families and a black church."
Serce się raduje, kiedy czyta się takie historie, ukrywane i zaciemniane przez jankesów
A czy słyszał ktoś może więcej o tej przemowie, przyjaciela czarnych, generała N.B.Forresta?
"These examples include...., General Nathan Bedford Forrest's 1875 speech to the African Americans and black Confederate veterans of Memphis, declaring,"I came here as a friend...let us stand together. Although we differ in color, we should not differ in sentiment.""
|
|
|
|
|
|
|
|
Trudno mi się odnieść do tych rewelacji dot. Jacksona, ale fakt pozostaje faktem, iż był Massą. A stare powiedzenie niewolników mówiło, że dobrych Massów nie ma – są tylko mniej lub bardziej źli.
Widzę, że wywołałeś Nathana B. Forresta – rzekomo kolejnego przyjaciela czarnej rasy. Przyjrzyjmy się więc troszkę bliżej naszemu Nathanowi, bowiem on bardzo dobrze symbolizuje Południe. Nat to był typowy nieokrzesany południowy redneck (co zresztą widać na każdym jago zdjęciu), który dorobił się fortuny jako handlarz ludźmi oraz plantator. Jeszcze w 1860 r. nasz Nathan niewolił na swojej posiadłości 36 ludzi + 7 kobiet w Memphis. Było więc rzeczą oczywistą po której stronie Nathan będzie walczył gdy wybuchła już wojna. Wszyscy dobrze wiemy, że za Sprawę walczył dzielnie, choć te jego dokonania często były bardziej medialne niż w praktyce dopomogły Sprawie. Będąc rzekomym przyjacielem rasy czarnej, nasz Nathan przeszedł jednak do historii jako bezwzględny tępiciel czarnych żołnierzy Unii, bowiem wojska którymi dowodził wielokrotnie ich mordowały - Ft. Pillow czy Brice’s Crossroads to jedne głośniejszych przykładów. Po wojnie nasz Nathan również kontynuował działalność na rzecz pojednania ras, zostając szefem terrorystycznej organizacji Ku Klux Klan w Tennessee. Cytat, który nasz Senator tak entuzjastycznie przytacza jest przykładem jednej ze strategii, jaką biali supremaci pokroju Forresta przyjęli aby odzyskać władzę. Otóż niektórzy z nich doszli do wniosku, że czarnych nie ma co bić tylko trzeba ich na swoją stronę przekabacić, a całą złość należy skierować przeciwko białym filarom południowej Partii Republikańskiej czyli tych których rodowici pogardliwie nazywali scalwagami i carpet-baggerami. Biali supremaci nienawidzili ich m.in. za to, że optowali za przyznaniem Murzynom równych praw, zaś supremaci pokroju Forresta woleli świat oparty na segregacji, a prawo głosu czarni mogli mieć tylko pod warunkiem, że będą głosować właśnie na nich. Tak więc mowa, którą Nicko tak entuzjastycznie cytuje nie była przykładem miłości Nathana do rasy czarnej, tylko była przykładem wyrachowanego podlizywania w celu uzyskania poparcia politycznego.
Tak więc okok Massy Jackona, witamy Massę Foresta w naszym powiększającym się obozowisku Slavokratów. Ojojoj jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie szybko w pole ruszać
|
|
|
|
|
|
|
|
N.B.Forrest to idealny przykład 'amerykańskiego snu'. Od biedaka-analfabety do milionera i bohatera, takich synów rodziło Południe .
Brice Crossroads to przede wszystkim kunszt militarny Forresta, a o rzekomach mordach nic tam nie słyszałem, zapewne znów jakieś, niesprawdzone pogłoski Generała i jego czarnych kolaborantów . Zaś w Fort Pillow to 'niefortunny' incydent, samego generała nie było podczas 'wypadków', żołnierzy poniosło i tyle, ot, zdarza się. Przy mordach i grabierzach jankeskich żołdaków na całym Południu to i tak pikuś. Jacy terroryści drogi Generale? Od kiedy to partyzanci są terrorystami, Niemcy używali sformułowania 'Polscy bandyci', ale chyba nie chcesz pisać tym oburzającym językiem, apeluje o umiar drogi Generale.
Co do wyrachowania politycznego to czym ono się różni tego jankeskiego? Głosujcie na nas byśmy mogli grabić Południe jeszcze bardziej (poza tym co nagrabiono militarnie). Późniejsza korupcja, indolencja oraz wewnętrzne walki republikanów o których pisałem (jak w Arkansas) pokazało prawdziwą twarz (i chciwość) okupantów.
Tak, więc nie ulega wątpliwości, że generałowie T.Jackson i N.B.Forrest to jedni z najwybitniejszych przedstawicieli Południa
Generał Forrest ma park swojego imienia w Memphis, TN, a generał Jackson pomniki to tu, to tam .
Jefferson Davis, Robert E.Lee i T.Jackson w sławetnej rzeźbie w Georgii.
|
|
|
|
|
|
|
|
Matko Nicoo twoje posty są tak obfite w różnorodne bajeczne (i często błędne) spostrzeżenia, że na prawdę ciężko się do nich rzeczowo odnosić, bo to wymagałoby wiele czasu. Teraz musielibyśmy przeanalizować starcie pod Brice;s, przeanalizować tzw. wojnę Brooksa-Baxtera, przeanalizować dokonania rządów rekonstrukcyjnych i przy okazji tak dla porównania dokonania światłych rządów przedwojennych Slavokratów, których niekompetencję to nawet wojna obnażyła (ja się pytam na co Slavokraci wydawali tą całą kasę??? zapewne na fundusz wsparcia podupadających moralnie plantatorów ) itd itp.
QUOTE(Nico) Generał Forrest ma park swojego imienia w Memphis, TN, a generał Jackson pomniki to tu, to tam . Józef Wassarionowicz Stalin też ma parki swojego imienia... ma również pomniki to tu to tam.
---
Jedziemy dalej - tym razem skorzystam z okazji i wykorzystam post na pewnym blogu, który przybliża nam troszkę postać kolejnego generała C.S.A. Jamesa Cantey'a.
http://civilwarmemory.typepad.com/civil_wa...in-alabama.html
Nasz generał to ratolość slavokratycznej rodziny plantatorów z Południowej Karoliny i nie ma się co dziwić, że gdy na horyzoncie pojawiły się zagrożenia dla instytucji niewolnictwa to nasz generał poszedł walczyć za Sprawę. W powyższym linku możemy przeczytać o oddanym niewolniku naszego generała, który uratował mu życie podczas wojny z Meksykiem. Massa chciał mu za to darować wolność, ale oddany niewolnik propozycję odrzucił, bo wolał być niewolnikiem (trudno powiedzieć czy to prawda czy znowu jakaś południowa propaganda). Podczas wojny domowej Cantey walczył dzielnie za Sprawę, choć mnie osobiście bardziej kojarzy się z pociąganiem z flaszeczki niż z bohaterskimi czynami.
I choć wiezie on do naszego obozowiska wozy pełne gorzałki to jednak przywitajmy gorąco naszego generała - AVE! - bo przynajmniej wniesie trochę urozmaicenia i podniesie morale tych wojowników, którzy bardziej wolą gorzałkowate halucynajce od stonewallowskich medytacji.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ah generał Cantey, służył pod Stonewallem Jackonem w dolinie Shenandoah, zasłużył się w walcę za slavokracje szczególnie w zwycięstwie pod Cross Keyes. Później walczył na zachodzie, krótki pod Mobile, a potem z AoT do końca. Po wojnie wrócił na swoją plantację w Alabamie i nigdy nie poprosił o 'pardon' od okupanta! Wzorowy syn Południa
A o to zdjęcie naszego walecznego slavokraty
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie odebrałem nowiuteńką biografię kolejnego bohatera niewolniczego Południa - generała Roberta E. Rodesa Widzę Nico, że dobrze się znasz na Synach Południa, Lee's Lieutenants zapewne czytałeś więc dam ci tym razem szansę --> powiedz nam proszę co historia mówi o naszym Robercie, jak on wypada w świetle powiązań z instytucją niewolnictwa? Bo że walczył dzielnie za Sprawę to wiemy
|
|
|
|
|
|
|
|
Hmmm nie pamiętam, był inżynierem i pracował dla kolei Alabama&Chattanooga, z ważniejszych wydarzeń to chciał pracować w VMI, ale posadę o którą się ubiegał dostał Stonewall Jackson. Był także jednym z niewielu dowódców dywizji u Lee, którzy nie ukończyli West Point. Więc pochwal się Generale jakiego to Murzyna z lasu wywołujesz ?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nico @ 4/10/2008, 14:29) Hmmm nie pamiętam, był inżynierem i pracował dla kolei Alabama&Chattanooga, z ważniejszych wydarzeń to chciał pracować w VMI, ale posadę o którą się ubiegał dostał Stonewall Jackson. Był także jednym z niewielu dowódców dywizji u Lee, którzy nie ukończyli West Point. Więc pochwal się Generale jakiego to Murzyna z lasu wywołujesz ? Wiem, że ci jankesi okropnie zafałszowali tą historię i trudno odkryć prawdziwe korzenie naszych dzielnych synów niewolniczego Południa, ale róbmy co w naszej mocy, Senatorze.
Tak więc rodzice naszego bohatera byli właścicielami niewolników i jak pisze autor, nasz Robert dorastał w środowisku, które uważało instytucję niewolnictwa za coś całkowicie normalnego. Dlatego nie dziwi fakt, iż brak jest jakichkolwiek dowodów na to, aby nasz Robert miał moralne obiekcje wobec tej instytucji. W 1859 r. Robert E. Rodes został Massą – nabył prawo własności do 35-letniej Murzynki oraz jej trójki dzieci (chłopcy w wieku 14 i 12 lat oraz 8 letnia Matylda), przy czym zdaje się, że przedmiot tej transakcji kiedyś należał do rodziny jego żony, która również była slaveholderami. Dodatkowo miał chyba jeszcze jednego niewolnika. Gdy nasz Robert ruszał walczyć za Sprawę to pozostawił swojej żonie wytyczne na wypadek swojej śmierci, w których pozwolił jej sprzedać wszystkich niewolników lub tylko tych których uzna za stosowe. Jak pisze autor było to w sprzeczności z długoletnim nawoływaniem południowych kapłanów, aby właściciele niewolników zaczęli lepiej traktować swoją ‘własność’, w szczególności aby przestali rozdzielać rodziny. Tak więc nasz generał miał do tej kwestii raczej zimno stanowcze podejście.
Generał Robert E. Rodes walczył dzielnie za Sprawę, zarówno jako dowódca dzielnej brygady z Alabamy jak i dowódca dzielnej dywizji II korpusu ANV. Wszyscy pamiętamy ten dzień pod Chencellorsville, gdy Massa Jackson obraca się do Massy Rodesa i mówi - Generale Rodes, może pan ruszać, po czym masa szarych żołnierzy rusza w gęstwinę jak za starych dobrych lat, gdy slaveo patrole za zbiegłymi niewolnikami się uganiały. Tak czy siak, naszemu bohaterowi nie dane było dożyć do końca wojny, bowiem zginął w 1864 r. w bitwie pod Winchester.
Każdy kto chce się więcej dowiedzieć o gen. Rodesie może spokojnie sobie kupić ostatnią książkę Darrela Collina "Major General Robert E. Rodes of the Army of Northern Virginia" (wyd. Savas and Beattie, 2008), bowiem wygląda ona bardzo ciekawie. Zobaczymy tam między m.in. zdjęcia potomka generała, który rezentuje się z szablą naszego bohatera (jakaś dziwna moda ostatnio zapanowała na tych potomków).
---
Ale Senatorze drogi, cóż to się dzisiaj w nocy w naszym obozowisku działoo Jakieś burdy pijackie, strzały, krzyki i sprośne pisenki ojoj wiedziałem, że się będzie działo jak tylko Jim Cantey się zjawi. Zdaje się, że Forrest zdążył już kogoś zastrzelić, bo podobno go szyszką nazwał… i tak biedna duszyczka odeszła do Krainy Wiecznych Plantacji i już nam w naszej walce za Sprawę nie pomoże
Tak nie może być, musimy armii zaszczepić dyscyplinę i do tego potrzebny nam jest dowódca Musimy zatem kogoś mianować, z tym że musi to być osoba sprawdzona, tak aby po wojnie jakiś Niewolniczy Instytut Pamięci Narodowej albo jakieś inne srele trele duperele nie zarzuciły nam, że na dowódcę armii Slavokratów mianowaliśmy jakiegoś abolicjonistę (tfu! paszła na Północ, paszła demagogia pazerna ). To byłoby nie do pomyślenia i głowy by za to poleciały, a ja nie mam zamiaru się po sądach włóczyć.
Lud domaga się Bronka Beauregarda – bohatera spod Fortu Sumter, gdzie dokonał skutecznej agresji przeciwko placówce tych demagogów Jankesów. Ale czy Bronek ma odpowiednie przygotowanie ideologiczne i społeczne? Teraz tego nie wiem, ale zdaje się że to twój ulubiony generał więc może przybliżyłbyś nam jego postać pod kątem wiadomym
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 17:35) Wiem, że ci jankesi okropnie zafałszowali tą historię i trudno odkryć prawdziwe korzenie naszych dzielnych synów niewolniczego Południa, ale róbmy co w naszej mocy, Senatorze.
Chwała niech będzie, że jesteś Ty drogi Generale i oświecasz nas co dzień nowymi historiami !
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 17:35) Gdy nasz Robert ruszał walczyć za Sprawę to pozostawił swojej żonie wytyczne na wypadek swojej śmierci, w których pozwolił jej sprzedać wszystkich niewolników lub tylko tych których uzna za stosowe. Jak pisze autor było to w sprzeczności z długoletnim nawoływaniem południowych kapłanów, aby właściciele niewolników zaczęli lepiej traktować swoją ‘własność’, w szczególności aby przestali rozdzielać rodziny. Tak więc nasz generał miał do tej kwestii raczej zimno stanowcze podejście.
Cóż, nie każdy jest święty i piękny jak Massa R.E.Lee, zresztą generała Rhodesa jakoś entuzjazmem nie darzę, pod Gettysburgiem spisał się marnie, słabo nadzorował swoich podkomendnych nie mój idol, więc nawet nie wysilę się na obronę jego czynów, choć słyszałem dobre rzecz o nim, gdy walczył w 1864, ale w pamięci mam tego Iversona i jego pijaną brygadę 1go lipca pamiętnego roku.
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 17:35) Każdy kto chce się więcej dowiedzieć o gen. Rodesie może spokojnie sobie kupić ostatnią książkę Darrela Collina "Major General Robert E. Rodes of the Army of Northern Virginia" (wyd. Savas and Beattie, 2008)
A ile dałeś za książkę tak BTW?
---
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 17:35) Ale Senatorze drogi, cóż to się dzisiaj w nocy w naszym obozowisku działoo (...)
Już Ci to chyba pisałem Generale, powinieneś bajki dla dzieci pisać, masz świetne pióro, lekkie, zabawne, a takie śmieszne i nieprawdziwe w nim historię, że maluchom się na pewno spodoba
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 17:35) Lud domaga się Bronka Beauregarda – bohatera spod Fortu Sumter, gdzie dokonał skutecznej agresji przeciwko placówce tych demagogów Jankesów. Ale czy Bronek ma odpowiednie przygotowanie ideologiczne i społeczne? Teraz tego nie wiem, ale zdaje się że to twój ulubiony generał więc może przybliżyłbyś nam jego postać pod kątem wiadomym
Drogi Generale znów muszę Cię prostować, nie agresję, ale uzasadnione użycie siły przeciwko okupującym wojskom tyrana placówce pod nazwą Fort Sumter.
Piękny Bo miał typowo Południowe cechy, był jednocześnie arogancki i rycerski (coś jak nasza szlachta). Kiedy mówił, działał to niektórzy zaczynali przywoływać myślami Paryż i Napoleona z pod Austerlitz. Ten Kreol zapisał się w Wojnie Za Sprawę od samego początku (Fort Sumter) przez pierwszą dużą bitwę (Manassas) i do samego końca w Karolinach. Walczył dzielnie i z poświęceniem, niestety podpadł Davisowi i szybko wylądował na zesłaniu . Najbardziej odznaczył się pod Petersburgiem, gdzie w 64 uratował tyłek Massie Lee.
Urodził się w pięknym stanie Luzijana, w dużym domu arystokratycznym, rodzina niewoliła iluś tam ludzi, ale dokładnie nie wiem ilu. W każdym razie zbierali cukier i bawłnę jak Massa kazał. W biografii znalazłem: "Pierre played with slave boys his own age and as a baby was suckled by a Dominican slave women." Ot sielskie życie panicza Był upartym urwisem o cechach przyszłego generała: "When he was nine, a men teased him before a crowd of relatives and friends, perhaps about failing as a hunter that day. Pierre siezed a stick, chased his tormentor into an outhouse, and refused to let him emerge until he apologized. He accept the apology but refused to shake hands." Niestety o jego wczesnym życiu jest bardzo mało w biografii , a o poglądach na niewolnictwo nic.
Jest za to o jego poglądach po wojnie: "The Negro is Southern born; with a little education and some property qualifications he can made to take suffiecent interest in the affairs and prosperity of the south to insure an intelligent vote." Ot, dobry syn Południa.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nico @ 4/10/2008, 19:45) Już Ci to chyba pisałem Generale, powinieneś bajki dla dzieci pisać, masz świetne pióro, lekkie, zabawne, a takie śmieszne i nieprawdziwe w nim historię, że maluchom się na pewno spodoba Dziękuję Senatorze i aż głupio mi powiedzieć, że niestety znów się mylisz bowiem wszystko co piszę to prawda W uzupełnieniu do poprzedniej wypowiedzi dodam, że w naszej obozowej gazetce – KKK.Rantowy Łeteran.KKK – podano, że osobą zasztyletowaną przez Forresta był niejaki Chris z Luizjany. Szkoda, bo Chris przebył wiele mil aby w obronie racji Południa wydać upragnioną komendę „Ognia!”. Naprawdę wielka szkoda Forresta zaraz ujęto, natychmiast powołano sąd wojskowy w składzie Hon. Gen. Gary, Hon. Gen. Ferguson i Hon. Gen. Preston, który jednak wobec sprzecznych relacji świadków Forresta uwolnił. Hon. Gen. Stonewall Jackson otrzymał zadanie zorganizowania pochówku Chrisowi z czego wywiązał się bez zastrzeżeń. Dlatego proponuję aby mieć Hon. Jacksona na uwadze bo duży potencjał w nim drzemie.
QUOTE Drogi Generale znów muszę Cię prostować, nie agresję, ale uzasadnione użycie siły przeciwko okupującym wojskom tyrana placówce pod nazwą Fort Sumter. No tak, to właśnie miałem na myśli. To była pierwsza ofensywa i pierwsze zwycięstwo. Działa strzelały, kule świstały, cyk myk i jest 1:0 dla niewolniczej republiki Południa. I teraz ci wszyscy śmieszni, pseudo-patriotyczni nasi bracia z Górnego Południa będą musieli do nas dołączyć, bo nie uwierzę że pójdą nas bić ramię w ramię z demagogami z Północy.
QUOTE Urodził się w pięknym stanie Luzijana, w dużym domu arystokratycznym, rodzina niewoliła iluś tam ludzi, ale dokładnie nie wiem ilu. W każdym razie zbierali cukier i bawłnę jak Massa kazał. No to Bronek chyba nada, Syn Południa jak nic. Niech natychmiast obejmie dowództwo i przygotuje armię do operacji. Jak tylko armia będzie gotowa to ruszymy na Waszyngton, gdzie zaraz po zdobyciu przywrócimy to co nam odebrano w 50’ tzn. jeden z podstawowych atrybutów właściciela jakim jest prawo do zbycia swojej własności Bez tego bowiem prawo własności nie jest prawem własności.
Do jego sztabu desygnujemy Hon. Gen. Fergusona i Hon. Gen. Prestona, o których już pisałem plus jeszcze jedną osobę, która szybko do nas jedzie, a o której napiszę w kolejnym poście
QUOTE Niestety o jego wczesnym życiu jest bardzo mało w biografii , a o poglądach na niewolnictwo nic. Ah, kolejny przykład jak ci jankesi fałszowali historię wymazując podstawowe informacje o naszych bohaterach. Ale najważniejszą informację udało nam się wykopać tzn. że rodzina Beuregardów praktykowała instytucję niewolnictwa.
--
QUOTE A ile dałeś za książkę tak BTW? Po 21.75 jest w Amazonie: http://www.amazon.com/MAJOR-GENERAL-ROBERT...23146704&sr=1-1
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 20:01) Dziękuję Senatorze i aż głupio mi powiedzieć, że niestety znów się mylisz bowiem wszystko co piszę to prawda
Taka sama prawda jak w pamiętnej gazecie "Пра́вда"
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 20:01) W uzupełnieniu do poprzedniej wypowiedzi dodam, że w naszej obozowej gazetce – KKK.Rantowy Łeteran.KKK – podano, że osobą zasztyletowaną przez Forresta był niejaki Chris z Luizjany. Szkoda, bo Chris przebył wiele mil aby w obronie racji Południa wydać upragnioną komendę „Ognia!”. Naprawdę wielka szkoda Forresta zaraz ujęto, natychmiast powołano sąd wojskowy w składzie Hon. Gen. Gary, Hon. Gen. Ferguson i Hon. Gen. Preston, który jednak wobec sprzecznych relacji świadków Forresta uwolnił. Hon. Gen. Stonewall Jackson otrzymał zadanie zorganizowania pochówku Chrisowi z czego wywiązał się bez zastrzeżeń. Dlatego proponuję aby mieć Hon. Jacksona na uwadze bo duży potencjał w nim drzemie.
Drogi Generale, a czy czytałeś oficjalny biuletyn "Southern Slavocrat"? Piszą tam, że ten Chris nie z LuizjANY, ale IndiANY. Ktoś źle usłyszał i chochlik drukarski poszedł w świat! Dogłębna analiza przez naszych agentów potwierdziła najgorsze przypuszczenia , był to jankeski agent, który podstępem chciał zabić sławetnego generała Forresta. Na szczęście nie takich złoczyńców jankeskich nasz syn Południa nożem witał . Generał Jackson, jak na wierzącego obrońcę slavokracji przystało, odmówił paciorek nad grobem wroga.
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 20:01) No tak, to właśnie miałem na myśli. To była pierwsza ofensywa i pierwsze zwycięstwo. Działa strzelały, kule świstały, cyk myk i jest 1:0 dla niewolniczej republiki Południa. I teraz ci wszyscy śmieszni, pseudo-patriotyczni nasi bracia z Górnego Południa będą musieli do nas dołączyć, bo nie uwierzę że pójdą nas bić ramię w ramię z demagogami z Północy.
Jak powiedział pewien pan z Wirginii - co potrzeba, aby VA dołączyła do Konfederacji w 24h? STRIKE THEM A BLOW!
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 20:01) No to Bronek chyba nada, Syn Południa jak nic. Niech natychmiast obejmie dowództwo i przygotuje armię do operacji. Jak tylko armia będzie gotowa to ruszymy na Waszyngton, gdzie zaraz po zdobyciu przywrócimy to co nam odebrano w 50’ tzn. jeden z podstawowych atrybutów właściciela jakim jest prawo do zbycia swojej własności Bez tego bowiem prawo własności nie jest prawem własności.
Hmm o czym piszesz? W 1850 zniesiono tylko handel w DC i uchwalono "Fugitive Slave Act"?
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 20:01) Do jego sztabu desygnujemy Hon. Gen. Fergusona i Hon. Gen. Prestona, o których już pisałem plus jeszcze jedną osobę, która szybko do nas jedzie, a o której napiszę w kolejnym poście
Czyżby kolejny wierny syn Południe? Generale, aż się wzruszam, że tak pięknie opisujesz naszych dobrych Konfederatów .
QUOTE(The General @ 4/10/2008, 20:01) Ah, kolejny przykład jak ci jankesi fałszowali historię wymazując podstawowe informacje o naszych bohaterach. Ale najważniejszą informację udało nam się wykopać tzn. że rodzina Beuregardów praktykowała instytucję niewolnictwa.
Ale napewno traktowało niewolników dobrze jak dobrotliwy wiceprezydent Konfederacji A.Stephans
---
Coraz lepiej i milej nam się dyskutuje Generale, może jednak pokochasz Południe i przejdziesz na naszą stronę? Damy Ci na początek muła, 50 akrów i dziesięciu niewolników...właśnie jakiś zbiegłych z wyprawy do Pensylwanii przyprowadziliśmy
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nico) Taka sama prawda jak w pamiętnej gazecie "Пра́вда" Senatorze, wierzcie mi, że wy również macie zadatki na dobrego poetę. A to się może przydać, bo skrajna prawica podobno rośnie w siłę w Europie więc będzie potrzebować tych, którzy sprawnie będą budzić uśpione dusze narodów.
QUOTE Drogi Generale, a czy czytałeś oficjalny biuletyn "Southern Slavocrat"? Piszą tam, że ten Chris nie z LuizjANY, ale IndiANY. Tak jak pisałem pojawiły się pewne rozbieżności i dlatego oskarżony Forrest został zwolniony. Ale powiem ci, że część armii ciągle uważa, że Chris był z Luzizjany i dlatego pochowaliśmy go po chrześcijańsku. A Hon. Gen. Jackson nie tylko zmówił paciorek, ale i wstążki zamówił i dzieci kwiatuszkami sypały (co warte podkreślenia - białe dzieci to były).
QUOTE Hmm o czym piszesz? W 1850 zniesiono tylko handel w DC i uchwalono "Fugitive Slave Act"? No o handlu właśnie piszę, który polega na pozbywaniu się prawa własności lub innych praw majątkowych w zamian za gotówkę (lub prawo do praw podobnych, ale wtedy będzie to raczej wymiana/zamiana). Nie jest tajemnicą, że Dystrykt Columbii to zawsze swojskie, południowe tereny były. Wielu tam slavokratów było, którzy zostali po prostu oszukani przez ten cały kompromis. No bo powiedz, Senatorze drogi, co to za demokracja skoro niewoli się właściciela koniecznością posiadania danej rzeczy przez całe życie? Dlaczego właściciel musi wyjeżdżać za granicę, na przykład do bratniego narodu Marylandu lub bratniego narodu Wirginii, aby sprzedać swoją własność?
QUOTE Czyżby kolejny wierny syn Południe? Generale, aż się wzruszam, że tak pięknie opisujesz naszych dobrych Konfederatów . To osoba, którą dobrze znasz boście razem w ławach sejmowych zasiadali – oto jedzie do nas ex-US Senator z Południowej Karoliny, James Chesnut, Jr- AVE! – to jest naj-najlepsza krew z Południowej Karoliny, która jeszcze szlachetniejsza się stała, gdy nasz James poślubił córę byłego gubernatora tego stanu - Mary Boykin Miller (duszyczkę tą znamy głównie z pamiętników jakie pozostawiła). I tak jak Kasia Cichopek and Hakiel są najlepszą parą eksportową RP, tak państwo Chesnutowie byli najlepszą parą Palmetto State. Chesnut był slavokratą, ludzi na plantacji i w domu niewolił, ale przy okazji dużo politykował. Gdy przyszło walczyć za Sprawę, James został adiutantem gen. Beauregarda i miał swój wkład w pierwszą zwycięską ofensywę pod Ft. Sumter. Zdaje się, że był również pod Manassas, a potem służył Sprawie na różnych innych stanowiskach. I dobrze musiał służyć, bo w kwietniu ’64 Jefferson Davis mianował go generałem brygady wojsk C.S.A. Po wojnie nasz James znowu wdał się w wir polityki i wraz z Hon. Gen. Butlerem i Hon. Gen. Hamptonem III robił co mógł, aby przywrócić rządy rodowitych.
James był jednym z tych prawdziwych patriotów, którzy chcieli zbudować Wielką Niewolniczą Republikę Południa bez zbędnych demagogów, ale jak już wspomnieliśmy ci jankesi przez lata fałszowali zaszczytną historię tych bohaterów. Dlatego serce się raduję, jak w ostatniej biografii Hon. Yanceya można przeczytać o reakcji delegatów na wybór Jeffersona Davisa na przywódcę:
Privately, many of the assembled representatives expressed great disappointment that Davis would lead the new government. Too moderate for those who helped drive secession, the choice of Davis and Stephens stung the radicals. James Chesnut of South Carolina snapped to Barnwell Rhett, “Uncle! I suppose I must vote for him”. After promoting secession since the 1820s and embittered by his failure to even be a serious candidate for president, Rhett grumbled that “life is nothing but a continual series of disappointments”. Delegate Thomas Cobb, Howell’s brother, wrote to his wife, “I have felt like a whipped dog”.
Do Toma Cobba, który pod Fredricksbergiem oddał za Sprawę życie jeszcze wrócimy, ale najpierw omówmy Południową Karolinę, bo do odniesienia sukcesu potrzebujemy ludzi silnych ideologicznie.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|