|
|
Życie na terenach po-PGRowskich
|
|
|
|
Nie tak dawno temu "jedynka" pokazywała film dokumentalny opowiadający o życiu mieszkańców upadłych PGR-ów. Stary, bo z 1997 r. ale z ciekawości obejrzałem:
http://www.google.pl/url?q=http://www.yout...hlhX8NHzNwvwJYw
Przez cały seans ani razu się nie zaśmiałem...Czy życie w dawnych PGR-ach jest aż takie straszne? Kto jest odpowiedzialny za sytuację jaka tam panuje?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(DDT @ 21/03/2012, 16:31) Kto jest odpowiedzialny za sytuację jaka tam panuje?
W dużej mierze sami ludzie tam żyjący. A dokładnie rzecz biorąc, to ich mentalność. Każdy "kułak", co robił na swoim, dbał o to jak o... swoje. W PGR-ach kradli na potęgę, bo co było wszystkich, było niczyje. Nie dbali też o to, co im państwo dawało. Wystarczy spojrzeć na statystyki z czasów PRL. Kto miał pierwszeństwo w dostawach nawozów, maszyn rolniczych itd.? PGR-y. A kto miał większą wydajność z hektara? Chłopi, robiący na swoim. Nic dziwnego, że gdy komuna padła, nikomu się tego garba nie chciało dalej nosić.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE W dużej mierze sami ludzie tam żyjący. A dokładnie rzecz biorąc, to ich mentalność. Każdy "kułak", co robił na swoim, dbał o to jak o... swoje. W PGR-ach kradli na potęgę, bo co było wszystkich, było niczyje. Nie dbali też o to, co im państwo dawało. Wystarczy spojrzeć na statystyki z czasów PRL. Kto miał pierwszeństwo w dostawach nawozów, maszyn rolniczych itd.? PGR-y. A kto miał większą wydajność z hektara? Chłopi, robiący na swoim. Nic dziwnego, że gdy komuna padła, nikomu się tego garba nie chciało dalej nosić.
Likwidacja PGR -ow to chyba sprawka Balcerowicza ? W innych pokomunistycznych krajach takie gospodarstwa dalej działają? A mentalność ,owszem była i jest podobna i teraz, wystarczy wejsć do "nie swojego" lasu gdzie nie spojrzysz ,syf
Ten post był edytowany przez Arheim: 21/03/2012, 17:38
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE W innych pokomunistycznych krajach takie gospodarstwa dalej działają? Na Słowacji działają i mają się bardzo dobrze dzięki dotacjom z Unii. Był o tym program na TVP.
|
|
|
|
|
|
|
|
Słyszałem o wyczynach pewnej spółdzielni, gospodarującej na terenach zalewowych. W razie powodzi (pewnej) spółdzielnia dostawała odszkodowanie. Gdy powódź nie dopisała, a nic nie wzeszło usuwano kierowników.
Likwidacja PGR-ów to przejaw zaniedbania rządu Mazowieckiego, a potem ich następców. Niezależnie od złej mentalności PGR-usów w cywilizowanych krajach nie skazuje się całych klas społecznych na degradację. Trzeba dodać, że same PGR-y zostały rozkradzione przez kierowników PGR-ów, bądź poniszczone.
Zresztą to był taki pech historyczny, bo PGR zostały stworzone dla robotników rolnych, więc klasy wybitnie zapóźnionej w czasach folwarcznych. Coś pamiętam z historii, że tylko w Poznańkiem dobry robotnik rolny miał wyższy prestiż od drobnego rolnika.
Były reportaże, że istnieją nadal nieliczne, ale udane spółdzielnie produkcyjne. Jedna gdzieś na Śląsku (Krapkowice?).
Może gdyby PGR-y przyjeżdzały ze śrubami oraz petardami to ktoś wdrożyłby program ochronny dla ludności oraz program wyzyskania ewentualnych szans.
QUOTE(DDT @ 21/03/2012, 17:31) Nie tak dawno temu "jedynka" pokazywała film dokumentalny opowiadający o życiu mieszkańców upadłych PGR-ów. Stary, bo z 1997 r. ale z ciekawości obejrzałem: http://www.google.pl/url?q=http://www.yout...hlhX8NHzNwvwJYwPrzez cały seans ani razu się nie zaśmiałem...Czy życie w dawnych PGR-ach jest aż takie straszne? Kto jest odpowiedzialny za sytuację jaka tam panuje?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(DDT @ 21/03/2012, 16:31) Nie tak dawno temu "jedynka" pokazywała film dokumentalny opowiadający o życiu mieszkańców upadłych PGR-ów. Stary, bo z 1997 r. ale z ciekawości obejrzałem: http://www.google.pl/url?q=http://www.yout...hlhX8NHzNwvwJYwPrzez cały seans ani razu się nie zaśmiałem...Czy życie w dawnych PGR-ach jest aż takie straszne? Kto jest odpowiedzialny za sytuację jaka tam panuje? Artykuł z 2007 o Manieczkach (wlkp ca 40 km na płd od Poznania) , znanych kiedyś ze wzorcowego kombinatu PGR, muzeum Wybickiego http://consolamentum.salon24.pl/72676,zakl...y-transformacji
dziś mamy Mroza, klub Ekwador (wcielenie któreś tam) swego czasu nagłośniejsza/najbardziej znana techobuda na wschód od Odry, nie mamy muzeum w urokliwym palacu (pałac wrócił do dawnych włąścicieli)
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Radosław Sikora @ 21/03/2012, 17:13) W dużej mierze sami ludzie tam żyjący. A dokładnie rzecz biorąc, to ich mentalność. Każdy "kułak", co robił na swoim, dbał o to jak o... swoje. W PGR-ach kradli na potęgę, bo co było wszystkich, było niczyje. Nie dbali też o to, co im państwo dawało. Wystarczy spojrzeć na statystyki z czasów PRL. Kto miał pierwszeństwo w dostawach nawozów, maszyn rolniczych itd.? PGR-y. A kto miał większą wydajność z hektara? Chłopi, robiący na swoim. Nic dziwnego, że gdy komuna padła, nikomu się tego garba nie chciało dalej nosić. Ano racja. Ojciec mi opowiadał, co wyczyniali sąsiedzi, którzy pracowali w PGR-ach.
|
|
|
|
|
|
|
|
Osobom które pamiętają początek lat 90-tych polecam również ku pamięci, jak upadek PGRów był praktycznie ignorowany przez media, a w jeśli już temat trafiał do mainstreamu, to regularnie w kontekście "nieuniknionych strat" i niemalże "dziejowej konieczności".
Nie traktowałbym tego jako jakiegoś świadomego prześlizgiwania się nad tematem - chodziło raczej zarówno o to, że zmiany w sposobie życia większości społeczeństwa były w pierwszej połowie lat 90-tych na tyle szybkie, że gwałtownie spadało zainteresowanie sprawami dalszymi niż własne i bezpośredniego otoczenia, a przy tym świeże wspomnienia PRLowskiego marnotrawstwa sprzyjały kwalifikacji przegranych transformacji jako nierobów i złodziei, którzy "powinni wziąść się do roboty".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 22/03/2012, 10:46) Nie traktowałbym tego jako jakiegoś świadomego prześlizgiwania się nad tematem - chodziło raczej zarówno o to, że zmiany w sposobie życia większości społeczeństwa były w pierwszej połowie lat 90-tych na tyle szybkie, że gwałtownie spadało zainteresowanie sprawami dalszymi niż własne i bezpośredniego otoczenia, a przy tym świeże wspomnienia PRLowskiego marnotrawstwa sprzyjały kwalifikacji przegranych transformacji jako nierobów i złodziei, którzy "powinni wziąść się do roboty". Nie wiem na ile byli oni nierobami, ale przewały robili na wszystkim. Każda pierdoła pracownikom PGR należała się szybciej niż innym ludziom. Węgla nie było, ale dla pracowników PGR-ów był i to najlepszej jakości, itd., itp. A co do wydajności tych gospodarstw to powiem, że one musiały upaść, bo w przeciwnym ukladzie musielibyśmy władować w nie po transformacji miliardy pomocy finansowej, aby z kredytować ich przejście na inny sposób gospodarowania. A przecież takich PGR-ów była masa i sfinansować każdy było niepodobieństwem.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(mobydick1z @ 22/03/2012, 11:03) Nie wiem na ile byli oni nierobami, ale przewały robili na wszystkim. Każda pierdoła pracownikom PGR należała się szybciej niż innym ludziom. Węgla nie było, ale dla pracowników PGR-ów był i to najlepszej jakości, itd., itp.
Oczywiście - a oni opylali te towary za bezcen rolnikom indywidualnym i generalnie każdemu zainteresowanemu. Niejeden klocek (zwany wtedy dumnie willą) powstał dzięki wyciekającym z PGRów materiałom i towarom.
QUOTE(mobydick1z @ 22/03/2012, 11:03) A co do wydajności tych gospodarstw to powiem, że one musiały upaść, bo w przeciwnym ukladzie musielibyśmy władować w nie po transformacji miliardy pomocy finansowej, aby z kredytować ich przejście na inny sposób gospodarowania. A przecież takich PGR-ów była masa i sfinansować każdy było niepodobieństwem.
Problemem było raczej nie to, że nie pompowano w nie kasy, ale że cały temat załatwiono bez próby znalezienia rozwiązania dającego szanse na przyszłość ich pracownikom oraz ich rodzinom. Uderza kontrast z tym, jak rozwiązywano konflikty w innych, lepiej zorganizowanych w sensie zdolności wywierania nacisku branżach.
Faktem jest, że w lawinie upadków i przemian początków lat 90-tych PGRy i ich "załogi" mało kogo obchodziły.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Alexander Malinowski @ 21/03/2012, 19:08) Likwidacja PGR-ów to przejaw zaniedbania rządu Mazowieckiego, a potem ich następców. Niezależnie od złej mentalności PGR-usów w cywilizowanych krajach nie skazuje się całych klas społecznych na degradację.
Trzeba dodać, że same PGR-y zostały rozkradzione przez kierowników PGR-ów, bądź poniszczone.
Przyznam, że temat jest dla mnie interesujący, ze względów osobistych. Mój ojciec był kierownikiem PGR'u i następnie razem ze wspólnikiem przejął gospodarstwo rolne w którym wcześniej pracował.
Pisałem już o tym w wątku o uwłaszczeniu nomenklatury: http://www.historycy.org/index.php?showtop...dpost&p=1007996 Tam chciałem się dowiedzieć, czy mój ojciec to "nomenklatura".
Tu padł zarzut "rozkradzenia". Tak więc kolejne pytanie: Czy mój Ojciec to złodziej?
Poniżej tekst jak przekształcenie PGR'u w przedsiebiorstwo prywatne wyglądało z mojej perspektywy:
QUOTE W PGRach była możliwość wykupienia przydziałowych mieszkań za 15% ich wartości rynkowej. Chodziło o pozbycie się finansowego obciażenia zwiazanego np. z zakładowym osiedlem (poprzednio PGR opłacał ogrzewanie, obsługę komunalną, remonty). Każdy mógł wykupić ten lokal w którym mieszkał.
Oczywiście różni pracownicy mieli różne przydziały. Jedni wykupili za relatywnie niewielkie pieniadze 40 metrowe mieszkania, kierownicy połówki domów-bliźniaków, dyrektorzy domki jednorodzinne.
Coś takiego wykorzystali moi rodzice.
Ojciec był kierownikiem zakładu rolnego PGR - wobec czego wykupił połowe domu w którym mieszkał (ok 130m2).
Następnie pod zastaw domu wziął kredyt, który pozwolił mu na wpłacenie części PIERWSZEJ RATY w przetargu zwiazanym z wykupem sprzętu i budynków PGR'u oraz dzierżawy ziemi. Drugą (wiekszą) część PIERWSZEJ RATY wpłacił wspólnik ojca, który wcześniej był dyrektorem PGR. (wykonał podobny manewr, tylko miał większy dom i w "droższej okolicy")
Była to bardzo dramatyczna sytuacja dla naszej rodziny. Praktycznie wszystkie oszczędności poszły na wykup domu (mimo, że to tylko 15% wartości). Następnie należało zaryzykować i "zastawić" ten dom. Pamiętam gigantyczne awantury w domu, gdy Ojciec tłumaczył Mamie, że tylko w ten sposób może zachować pracę, a w okolicy trudno o inną. A Mama krzyczała, że się nie zgadza, że pójdziemy z torbami... W domu brakowało pieniędzy..
Spłata wszystkich rat zajęła ok 10 lat.
20 lat później jest to duże gospodarstwo rolne, dobrze radzące sobie na rynku.
Ten post był edytowany przez Gerhard: 22/03/2012, 12:33
|
|
|
|
|
|
|
|
Szanowny Gerhardzie
Jeżeli jedyną "winą" Twojego ojca jest skorzystanie z prawa, które w Polsce obowiązywało, a które nie on tworzył, to złodziejem nie jest. I chyba nikt go tutaj tak nie nazwie. Problem pracowników PGR-ów polegał na tym, co oni robili wbrew obowiązującemu prawu, a nie zgodnie z nim. I o to tutaj ten cały szum. A co robili, to już na pewno sam najlepiej wiesz, bo pewnie w domu się tego niemało nasłuchałeś.
Ten post był edytowany przez Radosław Sikora: 22/03/2012, 13:12
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Radosław Sikora @ 22/03/2012, 13:11) Szanowny Gerhardzie
Jeżeli jedyną "winą" Twojego ojca jest skorzystanie z prawa, które w Polsce obowiązywało, a które nie on tworzył, to złodziejem nie jest. I chyba nikt go tutaj tak nie nazwie. Problem pracowników PGR-ów polegał na tym, co oni robili wbrew obowiązującemu prawu, a nie zgodnie z nim. I o to tutaj ten cały szum. A co robili, to już na pewno sam najlepiej wiesz, bo pewnie w domu się tego niemało nasłuchałeś.
Widzę, że nie zaglądnąłeś do linka powyżej.
Bo tutaj dalszy ciąg opowiadania:
QUOTE Ps. Gdzieś pomiędzy rokiem 1990 a 2010 spotkała mnie duża przykrość. Wyjechałem na studia. W domu bywałem rzadko. Zmarł proboszcz. We wsi pojawił się nowy. Minęło kilka lat. Pojawiłem się w domu rodzinnym, aby przedstawić dziewczynę. Poszliśmy na spacer. Między innymi pokazywałem Jej kościół i okoliczne zabudowania. Pojawił się proboszcz. Nie wiedział kim jestem. Rozmowa zeszła na okolicę. I tu proboszcz zaczął tłumaczyć jacy to X (Ojciec) i Y (Wspólnik) złodzieje - "ukradli PGR".
(1000 wpis "merytoryczny" na forum)
Ten post był edytowany przez Gerhard: 22/03/2012, 13:27
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gerhard @ 22/03/2012, 13:25) Widzę, że nie zaglądnąłeś do linka powyżej.
Nie, bo wydawało mi się, że wszystko, co istotne w tej opowieści, przekopiowałeś do swojego poprzedniego wpisu.
QUOTE(Gerhard @ 22/03/2012, 13:25) Bo tutaj dalszy ciąg opowiadania: QUOTE Ps. Gdzieś pomiędzy rokiem 1990 a 2010 spotkała mnie duża przykrość. Wyjechałem na studia. W domu bywałem rzadko. Zmarł proboszcz. We wsi pojawił się nowy. Minęło kilka lat. Pojawiłem się w domu rodzinnym, aby przedstawić dziewczynę. Poszliśmy na spacer. Między innymi pokazywałem Jej kościół i okoliczne zabudowania. Pojawił się proboszcz. Nie wiedział kim jestem. Rozmowa zeszła na okolicę. I tu proboszcz zaczął tłumaczyć jacy to X (Ojciec) i Y (Wspólnik) złodzieje - "ukradli PGR".
Więc albo ten ksiądz był źle poinformowany przez miejscowych ludzi (mało to zawistnych na świecie?), albo jego normy etyczne różnią się od moich. Tak swoją drogą, skoro Twój ojciec został współwłaścicielem byłego PGR-u, to czy możesz nam opowiedzieć od czego zaczął jego restrukturyzację? Chodzi mi głównie o to, co się stało z ludźmi, którzy tam pracowali. Czy, tak jak wcześniej, przychodzili do pracy i robili dokładnie to samo, co uprzednio? Czy też jakieś personalne przetasowania miały miejsce? Jak to się stało, że teraz dobrze sobie to gospodarstwo rolne radzi? W jaki sposób poprawiono jego konkurencyjność na rynku?
Ten post był edytowany przez Radosław Sikora: 22/03/2012, 13:40
|
|
|
|
|
|
|
|
Gerhardzie, powiem tak - w kwestiach PGRowskich zniechęcające jest to, że przejście do rynku nie zostało lepiej opracowane - ot, chociażby przez gwarancje dla ludzi takich, jak twój ojciec, aby wyrównać ich szanse (lub może dopóścić do szansy konkurowania z nimi i innych przedsiębiorczych). Tak aby skala napięć generowanych przez postawienie na jedną kartę nie była tak duża - a możliwości przystąpienia do wyścigu o majątek poPGRowski szersze.
Natomiast co do rzekomego złodziejstwa - pewnie żaden z nas nie wie, ile drobnych naruszeń i ominięć przepisów, oraz dobrych znajomości trzeba było do sukcesu tego typu przedsięwzięcia. Nasz mały i średni business rodził się w dużej mierze ze środowiska ulicznych handlarzy i jeansowych przemytników - i akurat szacunek dla prawa nie był tym, co wyróżniało raczkującą przedsiębiorczość lat 90-tych. Oczywiście to zwykle nie były naruszenia duże, a ich nagminność powoduje, że ludzie tego już nawet nie postrzegają jako złodziejstwa... chyba, że ktoś się wyróżni.
Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 22/03/2012, 14:20
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|