|
|
Gimnazja, Potrzebne czy nie?
|
|
|
|
QUOTE(pseudomiles @ 9/03/2011, 5:04) Zmuszanie ludzi do bezpłatnej pracy to niewolnictwo. Uczenie się to praca. Wniosek : przymusowa edukacja to niewolnictwo. Dzieciak powinien być co najwyżej "niewolnikiem" swych rodziców, a nie rządu. Znaczy, że jak dzieciak nie chce się uczyć w wieku powiedzmy 12 lat (bo młodsze dzieci raczej chętnie chodzą do szkoły), to ma święte prawo zostać totalnym matołem, mimo, że później by tego żałował?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Gimnazja można byłoby zachować pod warunkiem zniesienia w nich koedukacji i likwidacji obowiązku pobierania nauk.
Wszystkie szkoły publiczne powinny być podporządkowane samorządom. Jak najwięcej należy sprywatyzować. Zlikwidować wpływ polityków rządowych na oświatę. Ten wpływ oddać tylko rodzicom i nauczycielom.
Popierać nauczanie domowe (tzw. homeschooling).
Zmuszanie ludzi do bezpłatnej pracy to niewolnictwo. Uczenie się to praca. Wniosek : przymusowa edukacja to niewolnictwo. Dzieciak powinien być co najwyżej "niewolnikiem" swych rodziców, a nie rządu.
Mam lepszy pomysł. Zlikwidować gimnazja i zrobić 6-5 letnie szkoły średnie. Dzięki temu ta młodzież która miałaby ochotę się uczyć byłaby oddzielona od tej mającej nieco inne "zaintere- sowania." Z tym zniesieniem koedukacji też można pomysleć.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Tromp @ 9/03/2011, 10:27) QUOTE(pseudomiles @ 9/03/2011, 5:04) Zmuszanie ludzi do bezpłatnej pracy to niewolnictwo. Uczenie się to praca. Wniosek : przymusowa edukacja to niewolnictwo. Dzieciak powinien być co najwyżej "niewolnikiem" swych rodziców, a nie rządu. Znaczy, że jak dzieciak nie chce się uczyć w wieku powiedzmy 12 lat (bo młodsze dzieci raczej chętnie chodzą do szkoły), to ma święte prawo zostać totalnym matołem, mimo, że później by tego żałował? Tak. Zgadzam się z Pseudomilesem. Obowiązek szkolny powinien być zniesiony od gimnazjum. Edukacja w gimnazjum już z takiego matoła inteligenta nie zrobi, a wręcz na odwrót. Lepiej aby zajął się czymś innym. Tzn. może iść do gimnazjum, ale za łamanie prawa czy złe zachowanie nauczyciele powinni mieć pełne prawo, jednego szympansa z drugim, wykreślić z listy uczniów. Ktoś powie, że teraz taki jeden z drugim pójdzie na ulicę i będzie kradł czy nie wiem co. Nie, nie będzie. Bo albo w końcu trafi do poprawczaka, albo w końcu rodzice się krótko za niego wezmą. A tak może za darmo chodzić do szkoły i uprawiać w niej bandytyzm w najlepsze kosztem nauczycieli, innych uczniów i naszych pieniędzy. Nie w tym rzecz. Taki system bardziej by dyscyplinował takich delikwentów, a z tymi najgorszymi to już i tak się nic nie zrobi, więc po za nich płacić.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wspominając, ze taki układ jest korzystny dla tych, którzy wiedzę posiedli.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Sarim @ 9/03/2011, 1:32) Można się rzecz jasna tłumaczyć niedoskonałością przepisów, jednak to nie tłumaczy faktu, dlaczego jeden nauczyciel potrafi utrzymać porządek podczas lekcji, a także na przerwie gdy ma dyżur, zaś drugi nie potrafi wyegzekwować od ucznia ciszy na lekcji. Tutaj poruszyłeś dwie sprawy. Pierwsza każdy ma inny charakter, więc jedni dominują nad całą resztą, bo potrafią zmusić dzieci do posłuchu, a drudzy-nie. Druga sprawa, to rodzaj kształcenia przyszłych nauczycieli w uczelniach wyższych. Jednym słowem specjalne zajęcia pedagogiczne są wielką farsą i zupełnie niczego nie uczą. Każdy musi się przygotować do zawodu nauczyciela samodzielnie i albo mu się to uda, albo nie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli chodzi o nauczycieli to uważam że po studiach każdy powinien przepracować przynajmniej 5 lat poza szkołą tak dla zdrowia psychicznego.
Jeśli chodzi o szkoły. To przedszkola wrzucić do podstawówek jak to się próbuje robić z zaznaczeniem że przedszkola mają pozostać przedszkolami. Klasy 4-6 połączyć z pierwszą i drugą gimnazjum oraz wrócić do liceów czteroletnich. W ten sposób mamy system 5 5 4 i 5 5 5 dla techników.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Znaczy, że jak dzieciak nie chce się uczyć w wieku powiedzmy 12 lat (bo młodsze dzieci raczej chętnie chodzą do szkoły), to ma święte prawo zostać totalnym matołem, mimo, że później by tego żałował? rolleyes.gif Cóż, ja w gimnazjum nieszczególnie się uczyłem. Dzisiaj żałuję niektórych rzeczy, ale myślę, że szukanie winnych tego stanu rzeczy jest kompletnie pozbawione sensu. Po prostu byłem leniwy, nie przyłożyłem się wówczas i była to moja wina (przynajmniej z tych przedmiotów, z których możliwość normalnej nauki miałem).
|
|
|
|
|
|
|
|
Cóż, ja uczyłem się w starym komunistycznym systemie i nie był najgorszy.. W ośmioklasowej podstawówce ciąże się nie zdarzały, z alkoholem też problemów nie było. W ogólniaku też bez jakichś cudów, na moim roczniku ciąża była bodajże jedna, a jabcoki kulturalnie obalano po szkole w okolicznych laskach. Może i nie najgorzej byłoby do starego układu wrócić.. Choć nie wiem czy to po prostu nie jest znak czasu, w latach 90-tych troszkę inne standardy kulturowe były (przynajmniej u mnie na wsiach). Koleżanki chodziły do szkoły w workowatych flanelowych koszulach i trampkach (znajomi nauczyciele potrafią komentować obecną żeńską modę niezwykle dosadnie ), w radiu (a i na szkolnej dyskotece) łatwiej było usłyszeć jakąś Renatę Przemyk czy innego Kata (łza do cieni minionych to prawie hymn podstawówki był ) niż to co wtedy robiło za Britney Spears, a ambicje co do markowych ciuchów kończyły się na nie chodzeniu w butach na rzepy.
salvusek
CODE Tzn. może iść do gimnazjum, ale za łamanie prawa czy złe zachowanie nauczyciele powinni mieć pełne prawo, jednego szympansa z drugim, wykreślić z listy uczniów. Teoretycznie masz rację, tyle że nic z niej nie wynika. Niż idzie i od liczebności klas będzie zależeć utrzymanie etatów. Odstrzelenie paru szympansów może oznaczać, że ktoś z kadry idzie na kuroniówkę..
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE QUOTE Zmuszanie ludzi do bezpłatnej pracy to niewolnictwo. Uczenie się to praca. Wniosek : przymusowa edukacja to niewolnictwo. Dzieciak powinien być co najwyżej "niewolnikiem" swych rodziców, a nie rządu. Tak. Zgadzam się z Pseudomilesem. Obowiązek szkolny powinien być zniesiony od gimnazjum. Obowiązek szkolny można byłoby obniżyć, ale na pewno nie do 12 roku życia, a maksymalnie do 16. Powód jest prosty. Młodzież trzeba czymś zająć do momentu, w którym może legalnie podjąć pracę. Potem - w porządku. Droga wolna. Uczenie się to nie praca, wbrew temu, co pisze pseudomiles. Uczenie się to przywilej, który kosztuje ciężkie pieniądze. Dlatego w szkołach to zazwyczaj uczący się płacą, a nie nauczyciele za możliwość bycia wysłuchanymi. Oczywiście nie ma co spodziewać się tego typu refleksji po człowieku, który nigdy nie pracował, więc nie ma się co dziwić, że wielu uczniów nie docenia możliwości wykształcenia się na koszt państwa. Tym niemniej nauka ma spełniać funkcję dyscyplinującą. Wymóg obecności i ocenianie postępów w pracy temu ma właśnie służyć. Na dodatek ten system pozwala skonfrontować rodzicom rezultaty wychowania z opinią człowieka, który co nieco zna się na rzeczy, albo przynajmniej patrzy na "pociechę" obiektywnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dla mnie uczenie się jest przywilejem, ale również jest pracą. To prawda, że uczniowie powinni być wdzięczni, że mogą się uczyć, ale one po prostu jeszcze tego nie rozumieją, bo szkołę traktują w większości przypadków, jak obowiązek.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Tym niemniej nauka ma spełniać funkcję dyscyplinującą. Wymóg obecności i ocenianie postępów w pracy temu ma właśnie służyć. Na dodatek ten system pozwala skonfrontować rodzicom rezultaty wychowania z opinią człowieka, który co nieco zna się na rzeczy, albo przynajmniej patrzy na "pociechę" obiektywnie. Rzeczywistość wygląda inaczej. Oceny nie mają żadnego przełożenia na wiedzę. W moim gim był osoby, które skończyły je ze średnią powyżej 5.0, zaś test gimnazjalny napisały poniżej 50%. Generalnie, jeśli ktoś nie chce się uczyć, to nie będzie się uczył i tyle. Na siłę nauki nikomu do głowy nie wciśniesz, możesz go zmusić do wykucia kilku regułek i wyrecytowania ich na lekcji pod groźbą zostania w tej samej klasie. Ale jeśli ktoś nie chce się uczyć, to nie będzie tego robił.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Rzeczywistość wygląda inaczej. Oceny nie mają żadnego przełożenia na wiedzę. W moim gim był osoby, które skończyły je ze średnią powyżej 5.0, zaś test gimnazjalny napisały poniżej 50%. Generalnie, jeśli ktoś nie chce się uczyć, to nie będzie się uczył i tyle. Na siłę nauki nikomu do głowy nie wciśniesz, możesz go zmusić do wykucia kilku regułek i wyrecytowania ich na lekcji pod groźbą zostania w tej samej klasie. Ale jeśli ktoś nie chce się uczyć, to nie będzie tego robił. Inaczej niż co? Po chyba nie ze mną polemizujesz. Nie napisałem nic innego niż Ty. Zauważ że moje argumenty dotyczyły czegoś zupełnie innego, czyli szkoły jako czynnika dyscyplinującego i wychowawczego. Nigdy nie twierdziłem, że wiedza ma przełożenie na oceny. Nie twierdziłem, że każdy realnie korzysta na edukacji. Daleko mi od takich poglądów. Niemniej jednak uważam, że, o ile chcemy żyć w cywilizowanym państwie, musimy ludziom zapewnić nie tylko możliwość edukacji, ale także wymagać od nich korzystania z niej, póki nie są w stanie sami o siebie zadbać (czyli do 16 roku życia). Uważam że wcześniejsze zwolnienie z obowiązku edukacji spowoduje wylew na ulicę bezrobotnej młodocianej menelii, natomiast późniejsze rodzi patologie wewnątrz samej szkoły, zmuszając szkoły do utrzymywania jednostek "beznadziejnych" (a w zasadzie już do pewnego stopnia samodzielnych) wewnątrz systemu.
Ten post był edytowany przez Ryszard Lwie Serce: 9/03/2011, 18:40
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ryszard Lwie Serce @ 9/03/2011, 18:39) Uważam że wcześniejsze zwolnienie z obowiązku edukacji spowoduje wylew na ulicę bezrobotnej młodocianej menelii Otóż to. Jednego takiego znam, co zakończył naukę na gimnazjum i właśnie jest menelem i stoi ze starymi dziadkami pod sklepem. Szkoda chłopaka, bo wydawał się nie głupi.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Obowiązek szkolny można byłoby obniżyć, ale na pewno nie do 12 roku życia, a maksymalnie do 16. Powód jest prosty. Młodzież trzeba czymś zająć do momentu, w którym może legalnie podjąć pracę. Na pewno nie należy na siłę trzymać co większych barbarzyńców w szkołach. To nie obowiązek szkolny nakłania dzieci do przychodzenia do szkół, a przede wszystkim rodzice. Po jego zniesieniu olbrzymia większość dzieciaków nadal będzie się uczyć i nadal będzie "czymś zajęta" - odpadną tylko nierefromowalni szkolni bandyci, których da się wyrzucić.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Na pewno nie należy na siłę trzymać co większych barbarzyńców w szkołach. To nie obowiązek szkolny nakłania dzieci do przychodzenia do szkół, a przede wszystkim rodzice. Po jego zniesieniu olbrzymia większość dzieciaków nadal będzie się uczyć i nadal będzie "czymś zajęta" - odpadną tylko nierefromowalni szkolni bandyci, których da się wyrzucić. I ci niereformowani bandyci, zamiast być przymuszani do regularnego uczęszczania do szkół, co przynajmniej trzyma ich jeszcze w jakichś społecznych ramach, będą całe dnie spędzać na osiedlowych ławkach, albo spędzą je na złodziejstwie czy dilerstwie. Owszem, z ogólną refleksją się zgadzam. Natomiast wiek 12 lat to zdecydowanie nie jest jeszcze wiek, w którym o człowieku można powiedzieć, że jest niereformowanym bandytą. Jeśli się pozbawi bodźca w postaci szkoły osobę, która i tak jest zaniedbywana w domu, przez 4 lata, zanim nie uzyska prawa do zarobkowania, będzie się szlajać bez celu po ulicach. Dlatego uważam, że owszem, wiek należy obniżyć. Ale maksymalnie do wieku lat 16, który zapewnia możliwość płynnego przejścia z edukacji do pracy zarobkowej.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|