Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
5 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Szkolnictwo wyższe III RP: sukces czy katastrofa, Stan aktualny, projekty reform
     
monx
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.038
Nr użytkownika: 34.919

Zawód: prawnik
 
 
post 10/01/2016, 22:16 Quote Post

Chciłabym zadać pytanie czy waszym zdaniem masowy pęd do kończenia studiów wyższych od początku III Rp to sukces czy tragedia edukacyjna

Moim zdaniem to absolutna porażka edukacyjna jak zreszta całe szkolnictwo na zasadzie cała para w gwizdek a mając porównanie kilku kierunków humanistycznych dochodzę do wniosku że poziom tych studiów jest niższy niż matura w PRL. Mam też sporo znajomych po Politechnice Warszawskiej i też często słyszę od nich ze w związku z umasowieniem kierunków technicznych przykładowo na takiej fizyce trzeba zacząc I rok od zajęc wyrównawczych z matematyki wink.gif

Doszło moim zdaniem do absolutnej deprecjacji dyplomu ukończenia studiów wyższych. Na dobrą sprawę mamy obecnie więcej doktorantów niż studentów przed wojną a masowo produkowane doktoraty nie mają praktycznie żadnej wartości naukowej czy praktycznej ani też nie są już wielkim atutem na rynku pracy a co najwyżej przedłużeniem czasów studenckich.

Choc moje rozgoryczenie podobnie jak i studentów oraz absolwentów wiekszości kierunków może wynika z faktu jak twierdzi mój brat, że nie rozumiem po co są studia i uczelnie wyższe. Bo one nie są wbrew pozorom dla studentów ktorzy znależli się tam czasowo i nieco przypadkowo sa one natomiast przeznaczone dla kadry naukowej szczególnie samodzielnych pracowników naukowych jako miejsce lekkiej łatwej i dobrze płatnej pracy szczególnie jesli ktoś umie korzystać z grantów za różne raczej mało odkrywcze projekty naukowe.

A jak wy uważacie?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.969
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 10/01/2016, 23:53 Quote Post

QUOTE(monx @ 10/01/2016, 22:16)
Chciłabym zadać pytanie czy waszym zdaniem masowy pęd do kończenia studiów wyższych od początku III Rp to sukces czy tragedia edukacyjna(...)


Długi temat, ale na razie w skrócie powiem tak - zależy na którym etapie. Większość absolwentów studiów z pierwszej połowy la 90-tych i znaczna część z drugiej miała całkiem niezłe szanse na wykorzystanie studiów wyższych jako odskoczni.

EDYCJA: Porównania do II RP są chyba nie na miejscu - już w PRL wykształcenie wyższe, choć nie masowe, spowszedniało. Nabijanie się z ludzi którzy oczekiwali tytułowania ich magistrami pamiętam już z lat 80-tych.

Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 10/01/2016, 23:56
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
monx
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.038
Nr użytkownika: 34.919

Zawód: prawnik
 
 
post 11/01/2016, 0:39 Quote Post

Dla mnie przykładem tego co zrobiono ze studiami nawet państwowymi jest mój rodzimy WPIA UW

Dawniej jeszcze na poczatku lat 90 studiowało tutaj 200 osob łącznie na roku obecnie zaczyna 1200 samych wieczorowych mimo ze nadprodukcja prawnikow od lat jest taka ze na dobra sprawe dla dobra wszystkich moze i na dekade nalezałoby zamknac wszystkie uczelnie prawnicze w Polsce

Poziom nauczania i wymagan egzaminacyjnych jak ktos sie chce przeslizgnac jest koszmarnie niski- znam conajmniej kilka osob ktore skonczyły studia prawnicze na tej uczelni z wcale z niezłymi wynikami było nie było nie najprostrze z humanistycznych na było nie było na pierwszej albo drugiej uczelni prawa w Polsce i ciezko powiedziec zeby w ich głowie wiele z programu studiów zostało o czym co roku swiadcza wyniki na egzaminie wstepnym na aplikacje - bo moim zdaniem jak ktos nie jest w stanie zrobic na nim minimum powiedzmy 90/150 to nie wiem jakim cudem dostał dyplom sleep.gif .
Wiem tez z czego sie bierze taki wynik na tescie ze znajomosci li tylko ustaw- ile dni te osoby poswieciły na naukę do poszczególnych egzaminow i z własnego doświadczenia wiem z jaka wiedza moi koledzy na egzaminach wychodzili z upragnioną trojka w indeksie.
Studia prawnicze sa moim zdaniem dobrym wyznacznikiem poziomu nauczania na studiach humanistycznych bo jest tutaj obiektywny sprawdzian poziomu wiedzy najdalej kilka miesiecy po zakonczeniu studiów i przykładowo w tym roku wyniki sa dramatyczne bo co prawda trudniejszy niz w ostatnich latach test zdołało zaliczyc 34 % zdajacych i to po dłuzszym okresie przygotowań do egzaminu gdy taki wynik spokojnie powinno sie osiagnac z marszu jesli ktoś rzetelnie przepracował studia(limit 100/150 test jednokrotnego wyboru 3 odpowiedzi)

A skoro taki dramatycznie niski poziom zajęc i wymagan egzaminacyjnych jest na drugiej najlepszej uczelni prawniczej w Polsce to strach pomyslec ile wysiłku wystarczy włożyc zeby skonczyc jakis łatwiejszy kierunek humanistyczny na mniej prestizowej uczelni wink.gif

Najlepiej o tym swiadczy obecny standard wsrod studentow nawet trudniejszych kierunków czyli praca na pełnym etacie 40 h tygodniowo i łączenie tego ze studiami dziennymi- ile sa warte studia dzienne na których ktoś oprocz zajęc i nauki jest w stanie pracować 40 h tygodniowo? Moze jestem staroświecki ale studia to poza zabawą czas zeby sie czegos konkretnego z dziedziny wiedzy ktora sobie wybralismy nauczyc a ciezko to zrobic kiedy tak de facto pół dnia ma sie zajete praca.

Ten post był edytowany przez monx: 11/01/2016, 1:02
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Piegziu
 

Tajny Agent Piegziu
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 9.319
Nr użytkownika: 48.576

M.A.P.
Stopień akademicki: dr
 
 
post 11/01/2016, 12:35 Quote Post

Największym błędem polskiej edukacji było zlikwidowanie obowiązkowej matury z matematyki oraz obniżenie progu zdawalności egzaminu dojrzałości do ledwie 30%. Oba grzechy miały na celu wypchnięcie największej możliwej ilości licealistów na studia, co z kolei kosmicznie obniżo poziom uczelni wyższych. Nie oszukujmy się, ale niewiele jest przypadków, w których osoby z wynikami na progu zdawalności (30-40%) stały się nagle samokształcącymi się gigantami sięgającymi po wyższe wykształcenie. Ot studia stały się dla wielu ludzi czasem na sielankę, pięć, a nawet osiem lat poza domem. Nie żeby kiedyś nie istniało życie studenckie, ale kiedyś przynajmniej istał strach przed oblaniem, powtarzaniem roku, a nawet wywaleniem ze studiów. Co dzisiaj mamy? Warunki i kasa załatwiają wszystko.

Bardzo negatywnie widzę w polskiej edukacji porzucenie nacisku na naukę matematyki. O ile dobry kierunek został obrany w stosunku do języków obcych jako koniecznych do zaistnienia na rynku pracy, tak robienie z Polaków humanistów uważam za najgorszą cechę III RP.

Jako prawnik, który 17 lat edukacji spędził w różnych środowiskach (mat-fiz, hist-wos, prawnicy, inżynierowie), dostrzegam, iż sporo osób po kierunkacj humanistycznych ma problemy z logicznym myśleniem, czytaniem ze zrozumieniem, wyciąganiem wniosków. Koledzy po kierunkach technicznych dużo lepiej radzą sobie z nowymi zagadnieniami w pracy, właściwie potrzebują tylko zgrabnej instrukcji i potem śmigają, że aż miło. Koledzy po kierunkach technicznych zarabiają o wiele lepiej i pomimo, że narzekają, że jest ich coraz więcej, mają się bardzo dobrze. Nie będę juz pisał o informatykach, którzy przodują w zarobkach zaraz po studiach.

No ale cóż. Idziemy dalej w kierunku zwiększania ilości zajęć dydaktycznych z historii, języka polskiego i innych nieprzydatnych przedmiotów. Nasza edukacja mocno odzwierciedla naszą przewrażliwioną mentalność na punkcie polskości i wyjątkowości, którą musi znać każdy. Efekt jest tego później taki, że ludzie nie wiedzą co ze sobą zrobić, więc idą na polonistykę, czy historię, bo w szkole mówili, że warto edukować się dalej, a że matematyki nie umieją, to gdzie mogą trafić?

Szkolnictwo wyższe i powszechne są jak naczynia połączone. Zmiany w jednym szybko przełożyły się na drugie, choć i w tym drugim popełniono wiele błędów, jak np. sztuczne zwiększanie liczby studentów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 11/01/2016, 13:07 Quote Post

Proces "umasowienia" na WPiA to była już połowa lat 90-tych. Tzw. dzienne i wieczorowe (inaczej: bezpłatne i płatne) miały łącznie po 1200 osób już chyba w 1994 r. Masowa produkcja już zaczynała się wtedy - tyle, że aplikacja cięła chętnych. Obecnie magazynier w studiach humanistycznych (tutaj było najłatwiej produkować studentów - choć i marketingopodobne studia działały podobnie) to nie jest wyznacznik czegokolwiek...
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Piegziu
 

Tajny Agent Piegziu
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 9.319
Nr użytkownika: 48.576

M.A.P.
Stopień akademicki: dr
 
 
post 11/01/2016, 13:35 Quote Post

QUOTE(Delwin @ 11/01/2016, 13:07)
Proces "umasowienia" na WPiA to była już połowa lat 90-tych. Tzw. dzienne i wieczorowe (inaczej: bezpłatne i płatne) miały łącznie po 1200 osób już chyba w 1994 r. Masowa produkcja już zaczynała się wtedy - tyle, że aplikacja cięła chętnych. Obecnie magazynier  w studiach humanistycznych (tutaj było najłatwiej produkować studentów - choć i marketingopodobne studia działały podobnie) to nie jest wyznacznik czegokolwiek...
*


U nas na UWr zaczęło się w 2001-2 roku. Największa eksplozja zaraz przed wejściem Polski do UE, a potem ambicje, aby mieć miasta akademickie jak reszta krajów europejskich. Po 2004 roku był nacisk na wyjeżdżanie na Erasmusa (jeden z najlepszych motywów obecnego studiowania), zaś od 2007-8 roku jest program zwiększania liczby zagranicznych studentów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Krodinor
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 275
Nr użytkownika: 96.277

 
 
post 11/01/2016, 13:38 Quote Post

Nikt nie zwrócił uwagi, że na samych uczelniach też jest wiele rzeczy do naprawy.
Ogromne ilości niepotrzebnego materiału do wykucia na pamięć (również na kierunkach technicznych) to coś z czym należy walczyć, na rzecz uczenia czegoś bardziej praktycznego. Na PP pierwsze semestry to coś okropnego, dopiero później człowiek uczy się rzeczy, które okazują się w pracy przydatne. A nauka wcześniejszych przedmiotów w większości nie jest mu do tego potrzebna. Zwłaszcza przedmioty techniczne prowadzone raz na dwa tygodnie przez jeden semestr.

Piegziu, po jakich konkretnie kierunkach technicznych Twoi znajomi dobrze zarabiają? Pytam z czystej ciekawości.


Matura z matematyki jest znowu obowiązkowa, ale na takim poziomie, że dobry z matematyki uczeń gimnazjum spokojnie jest w stanie napisać taką maturkę na około 60%.

Ten post był edytowany przez Krodinor: 11/01/2016, 13:42
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Tromp
 

Młody wilk (morski)-gryzie!
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 19.204
Nr użytkownika: 55.658

Bart³omiej Kucharski
Stopień akademicki: Bêdzie po studiach
Zawód: Admiraal
 
 
post 11/01/2016, 14:01 Quote Post

QUOTE(Krodinor @ 11/01/2016, 14:38)
Ogromne ilości niepotrzebnego materiału do wykucia na pamięć (również na kierunkach technicznych) to coś z czym należy walczyć, na rzecz uczenia czegoś bardziej praktycznego. Na PP pierwsze semestry to coś okropnego, dopiero później człowiek uczy się rzeczy, które okazują się w pracy przydatne. A nauka wcześniejszych przedmiotów w większości nie jest mu do tego potrzebna. Zwłaszcza przedmioty techniczne prowadzone raz na dwa tygodnie przez jeden semestr.
*


Hehehe. Na swojej energetyce miałem np. produkcję roślinną i zwierzęcą na 2 i 3 semestrze. A na 1 leśną, choć wprawdzie kierunek oficjalnie nazywał się "Technika Rolnicza i Leśna" to niby było to uzasadnione, ale w praktyce to był jedyny przedmiot "leśny", zaś kierunek to realnie energetyka pod kątem biopaliw z elementami mechaniki (wówczas, dziś są już zdajsie rozdzielone).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Danielp
 

born in the PRL
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.492
Nr użytkownika: 1.267

 
 
post 11/01/2016, 14:08 Quote Post

QUOTE(monx @ 10/01/2016, 22:16)
Chciłabym zadać pytanie czy waszym zdaniem masowy pęd do kończenia studiów wyższych od początku III Rp to sukces czy tragedia edukacyjna


A jak wy uważacie?
*


Pod wzgledem ilosci szkół i liczby studentów sukces, pod wzgledem jakości porażka.

Natomiast owym pędzie zapomniano o jednym: ucieczka przed bezrobociem /wojskiem, szczegolnie przelom wieków XX / XXI, kiedy wkraczał boom demograficzny (apogeum to rocznik 1983), a nie było Polski w EU i hasła "nie masz pomysłu co po maturze - jedź do Londynu". Z tego co pamietam "masówka" zaczynała sie w II połowie lat 90 - na podstawie własnych obserwacji środowiska poznańskiego.

Nie wiem czy koledzy wspominali ale wraz z nowa matura nie ma egzaminów wstępnych na uczelnie.

Wypowedz pisał maturzysta z 1997.

Ten post był edytowany przez Danielp: 11/01/2016, 14:17
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Piegziu
 

Tajny Agent Piegziu
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 9.319
Nr użytkownika: 48.576

M.A.P.
Stopień akademicki: dr
 
 
post 11/01/2016, 15:08 Quote Post

QUOTE(Krodinor @ 11/01/2016, 13:38)
Piegziu, po jakich konkretnie kierunkach technicznych Twoi znajomi dobrze zarabiają? Pytam z czystej ciekawości.
*


Budownictwo, architektura, mechatronika+budowa maszyn.

QUOTE
Nie wiem czy koledzy wspominali ale wraz z nowa matura nie ma egzaminów wstępnych na uczelnie.

To był akurat bardzo dobry krok. Zlikwidowano stronnicze przyjmowanie na studia na rzecz oficjalnego egaminu państwowego, na którym jesteś numerkiem, a nie dzieckiem profesora. Do tego wreszcie sama matura nabrała sensu, bo stała się ważnym egzaminem na pewnym etapie edukacji, a nie tylko tradycyjną wydmuszką, którą trzeba pokonać po drodze do egzaminów na studia.

Problem matury polega na jej niesłychanie niskim poziomie. Gdyby zwiększyć próg do 60% oraz zmniejszyć liczbę studentów na każdym kierunku przynajmniej dwukrotnie, daję głowę, że poziom podniósłby się o wiele w ciągu dwóch-trzech lat.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
misza88
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.035
Nr użytkownika: 62.208

Michal
Stopień akademicki: mgr inz.
 
 
post 11/01/2016, 15:42 Quote Post

Ameryki nie odkryję jeżeli napiszę że główną przyczyną słabej kondycji polskiego szkolnictwa wyższego jest jego "masowość". Uczelnie, nie mając żadnych prawnych przeciwwskazań przyjmują dosłownie wszystkich, a będzie jeszcze gorzej, kumulacja niżu demograficznego jest aktualnie w wieku okołomaturalnym, uczelnie są przystosowane do ilości studentów której w aktualnej sytuacji demograficznej nie będą mogły przyjąć.

CODE

To był akurat bardzo dobry krok. Zlikwidowano stronnicze przyjmowanie na studia na rzecz oficjalnego egaminu państwowego, na którym jesteś numerkiem, a nie dzieckiem profesora. Do tego wreszcie sama matura nabrała sensu, bo stała się ważnym egzaminem na pewnym etapie edukacji, a nie tylko tradycyjną wydmuszką, którą trzeba pokonać po drodze do egzaminów na studia.

Jestem zgoła odmiennego zdania. Może matura poprzednio niebyła wymagająca, jednak aby do tej matury dojść trzeba było już pewną wiedzę posiąść. Dzisiejsze szkoły średnie przygotowują do matury a nie edukują. Znacznie lepszym rozwiązaniem od dzisiejszego były również egzaminy wstępne tworzone przez uczelnie. To uczelnia wie najlepiej jakiej wiedzy wymagać od swoich przyszłych studentów i to ona winna tą wiedzę weryfikować. Jeden egzamin na cały kraj to uczenie wszystkich na jedną modłę, zabija to możliwość rozwoju tych znacznie odbiegających od średniej. Generalnie na uczelniach wyższych często wygrywa polityka a nie dobro studentów, nieprzystosowanie do rynku pracy, "gnębienie" studentów z tych przedmiotów które są mało istotne, pomijanie tych istotniejszych. Wpływa to niestety negatywnie na podejście studentów do studiów. Do tego fatalny system boloński, który w całości należałoby wyrzucić do kosza.
Generalnie widzę dwie recepty na poprawę technicznego szkolnictwa wyższego:
1. Częściowe finansowanie uczelni ze środków prywatnych
2. Całkowita autonomia w ustalaniu programu nauczania
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
Piegziu
 

Tajny Agent Piegziu
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 9.319
Nr użytkownika: 48.576

M.A.P.
Stopień akademicki: dr
 
 
post 11/01/2016, 15:59 Quote Post

QUOTE(misza88 @ 11/01/2016, 15:42)
Jestem zgoła odmiennego zdania. Może matura poprzednio niebyła wymagająca, jednak aby do tej matury dojść trzeba było już pewną wiedzę posiąść. Dzisiejsze szkoły średnie przygotowują do matury a nie edukują. Znacznie lepszym rozwiązaniem od dzisiejszego były również egzaminy wstępne tworzone przez uczelnie. To uczelnia wie najlepiej jakiej wiedzy wymagać od swoich przyszłych studentów i to ona winna tą wiedzę weryfikować. Jeden egzamin na cały kraj to uczenie wszystkich na jedną modłę, zabija to możliwość rozwoju tych znacznie odbiegających od średniej. Generalnie na uczelniach wyższych często wygrywa polityka a nie dobro studentów, nieprzystosowanie do rynku pracy, "gnębienie" studentów z tych przedmiotów które są mało istotne, pomijanie tych istotniejszych. Wpływa to niestety negatywnie na podejście studentów do studiów.
*


W warunkach polskich, tj. samorządnych uczelni, oznaczałoby to powrót do czasów kiedy studia się "załatwiało", zaś na egzaminach kandydatów pojawiały się dziwne punkty ujemne lub dodatkowe, których nie sposób zweryfikować. Z doświadczenia wiem, że sporo adwokatów i lekarzy narzeka, że system jest zły, bo ich genialne dzieci nie mogą dostać dostać się na studia dzienne, podczas gdy za komuny wystarczyło szepnąć słowo tu, przejść się tam i uczeń z technikum ogrodniczego stawał się studentem prawa, a dzisiaj prowadzi własną kancelarię. smile.gif

Po drugie są kierunki, które są absurdalne dla egzaminów wstępnych. Należy chociażby do nich prawo. Z czego masz egzaminować kandydatów? Z prawa jak dopiero na studiach dowiadujesz się co to w ogóle jest? Z historii, z której zajęcia trwają na całych studia średnio pół roku i są bardzo specyficzne niżeli "zwykład historia"? Dla kierunków technicznych i medycyny jest jeszcze sens robienia egzaminów z matematyki, fizyki, biologii i chemii, ale właściwie jaki przedmiot szkolny jest odzwierciedleniem prawa? Bo dla mnie realnie żaden. smile.gif


QUOTE
Do tego fatalny system boloński, który w całości należałoby wyrzucić do kosza.

Z tym systemem bolońskim to bardziej samonakręcający się mit niżeli faktyczny problem. Niektórzy tak bardzo jojczą za starym systemem, bo w nowym nie da się być dobrze opłacanym doktorantem (i jednocześnie asystentem profesora) przez dzisięć lat. Trzeba żywo walczyć o stypendia, granty i po prostu dużo pracować, a nie traktować doktorat jako ciepłe siedzonko na kolejne kilka lat. smile.gif Nie znam u siebie takich co uczciwie pracują na doktoracie i są obiektywnie pokrzywdzeni. Owszem, nie są to nie wiadomo jakie pieniądze, ale spokojnie idzie za to przeżyć, nie licząc w ogóle żadnych grantów i dofinansowań, które potrafią dać super zastrzyk finansowy dla tak młodego człowieka. smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Danielp
 

born in the PRL
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.492
Nr użytkownika: 1.267

 
 
post 11/01/2016, 16:18 Quote Post

QUOTE(Piegziu @ 11/01/2016, 15:59)
Po drugie są kierunki, które są absurdalne dla egzaminów wstępnych. Należy chociażby do nich prawo. Z czego masz egzaminować kandydatów? Z prawa jak dopiero na studiach dowiadujesz się co to w ogóle jest? Z historii, z której zajęcia trwają na całych studia średnio pół roku i są bardzo specyficzne niżeli "zwykład historia"? Dla kierunków technicznych i medycyny jest jeszcze sens robienia egzaminów z matematyki, fizyki, biologii i chemii, ale właściwie jaki przedmiot szkolny jest odzwierciedleniem prawa? Bo dla mnie realnie żaden. smile.gif

*


swego czasu egzaminowano: test z historii (doslowne akapity z podrecznika, które trzeba uzupenić) + rozmowa kwalifikacyjna: historia + WOS + luźne zapytanie dot aktualności ze świata i kraju.

Ten post był edytowany przez Danielp: 11/01/2016, 16:42
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Krodinor
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 275
Nr użytkownika: 96.277

 
 
post 11/01/2016, 22:27 Quote Post

QUOTE(Piegziu @ 11/01/2016, 15:08)
QUOTE(Krodinor @ 11/01/2016, 13:38)
Piegziu, po jakich konkretnie kierunkach technicznych Twoi znajomi dobrze zarabiają? Pytam z czystej ciekawości.
*


Budownictwo, architektura, mechatronika+budowa maszyn.


*


Nie wiem jak we Wrocławiu, ale w Poznaniu absolwenci budownictwa mają spore problemy z dobrze płatną pracą, znam wielu, którzy zarabiają 1600-2500 zł, średnio koło 2000. W tej branzy lepsze zarobki przychodza z czasem, ale życie przez kilka lat za tak niskie pieniądzę po kierunku na którym trzeba się sporo namęczyć nie jest zbyt kuszące. A praca ciężka i odpowiedzialna. Co do mechatroniki i budowy maszyn zgoda, tutaj jeżeli ktoś stanie się ekspertem w danej dziedzinie albo przynajmniej będzie miał bardzo dobre podstawy to ma duże szanse na wysokie zarobki jeśli się załapie do jakiejś dobrej firmy.
Ogólnie studia techniczne to temat rzeka i jeśli ktoś jest chętny to podyskutuje o plusach i minusach takowych.

Ten post był edytowany przez Krodinor: 11/01/2016, 22:29
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Piegziu
 

Tajny Agent Piegziu
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 9.319
Nr użytkownika: 48.576

M.A.P.
Stopień akademicki: dr
 
 
post 11/01/2016, 22:42 Quote Post

U nas ostatnio też nie jest łatwo z pracą po budownictwie, trzeba być nastawionym nawet na dojeżdżanie do 30 kilometrów. Ale ogólnie dużo się ostatnio robi na Dolnym Śląsku, więc raczej koledzy i koleżanki nie narzekają. Te średnie 2000 złotych to u nich raczej należy pomnożyć razy 3. Oczywiście brutto.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

5 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej