|
|
Wynagrodzenia w Polsce, jego siła nabywcza po 1989 r.
|
|
|
|
Temat wydzielony z wątku Praca w XXI wieku
QUOTE(Lehrabia @ 7/05/2014, 12:16) QUOTE A brak protestów masowych występuje w Korei Północnej (prawdopodobnie), czy to miałoby oznaczać, że w Korei Północnej tak cudownie się żyje? Nie wedle naszych kryteriów - ale ryzykowałbym stwierdzenie, że wedle tamtejszych (oczywiście wpojonych przez władze) owszem, żyje się dobrze.
Skąd się biorą w takim wypadku uciekinierzy skoro uważają, że żyje się im dobrze?
QUOTE(Morpheuss @ 7/05/2014, 12:35) QUOTE(Adiko @ 7/05/2014, 11:51) A brak protestów masowych występuje w Korei Północnej (prawdopodobnie), czy to miałoby oznaczać, że w Korei Północnej tak cudownie się żyje?
A brak protestów w Polsce, na Białorusi, na Litwie, w Bułgarii, miałby oznaczać dla Amerykanina, Brytyjczyka, Francuza czy Niemca, że w tych krajach tak cudownie się żyje?
Polacy głosują po prostu nogami. Gaszą światło i wyjeżdżają. Ilość emigrantów świadczy o tym co myślą o warunkach życia u siebie.
QUOTE(Marek Zak @ 7/05/2014, 12:45) QUOTE A brak protestów w Polsce, na Białorusi, na Litwie, w Bułgarii, miałby oznaczać dla Amerykanina, Brytyjczyka, Francuza czy Niemca, że w tych krajach tak cudownie się żyje? / A gdy porównasz to sprzed 25 tak nie jest? Polacy, Litwini, Bułgarzy nigdy nie mieli tak dobrze jak obecnie.
Jacy Polacy? Nie ma to jak generalizowanie. W dodatku statystyka pokazuje, że w ciągu ostatnich 10 lat siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia spadła o mniej więcej 1/3.
Większość ludzi lubi jednak pracować, kwestia co to za praca. Ile jest osób które nic nie robią? Nawet nie pracując zarobkowo przeważnie się coś robi. Pisanie więc, że ludzi jakby mogli to by nic nie robili jest śmieszne.
|
|
|
|
|
|
|
|
A brak protestów w Polsce, na Białorusi, na Litwie, w Bułgarii, miałby oznaczać dla A gdy porównasz to sprzed 25 tak nie jest? Polacy, Litwini, Bułgarzy nigdy nie mieli tak dobrze jak obecnie.
QUOTE Jacy Polacy? Nie ma to jak generalizowanie. W dodatku statystyka pokazuje, że w ciągu ostatnich 10 lat siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia spadła o mniej więcej 1/3. /
Poproszę o statystykę, w ktorej tak stoi..
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Skąd się biorą w takim wypadku uciekinierzy skoro uważają, że żyje się im dobrze? Pytanie równie zasadne, co pytanie o to, skąd biorą się emigranci w Polsce. Odpowiedź jest prosta - to odszczepieńcy, którzy uważają inaczej niż by się chciało. Po prostu dla nich "punkt normalności" leży "wyżej" niż są w stanie wyciągnąć żyjąc u siebie, i temu nawiewają.
Ten post był edytowany przez Lehrabia: 7/05/2014, 13:33
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marek Zak @ 7/05/2014, 13:58) A brak protestów w Polsce, na Białorusi, na Litwie, w Bułgarii, miałby oznaczać dla A gdy porównasz to sprzed 25 tak nie jest? Polacy, Litwini, Bułgarzy nigdy nie mieli tak dobrze jak obecnie. QUOTE Jacy Polacy? Nie ma to jak generalizowanie. W dodatku statystyka pokazuje, że w ciągu ostatnich 10 lat siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia spadła o mniej więcej 1/3. / Poproszę o statystykę, w ktorej tak stoi..
Z wątku o EU na naszym forum http://www.historycy.org/index.php?act=Att...e=post&id=19203
Pierwszy lepszy artykuł
http://finanse.wp.pl/kat,18453,title,Tak-z...l?ticaid=112aee
QUOTE(Adiko @ 7/05/2014, 14:01) QUOTE(Realchief @ 7/05/2014, 12:05) Polacy głosują po prostu nogami. Gaszą światło i wyjeżdżają. Ilość emigrantów świadczy o tym co myślą o warunkach życia u siebie. Bardzo słuszna uwaga. Emigracja jest ogromnym zaworem bezpieczeństwa, "uwalniającym na emigracje" potencjalnych protestantów - młodych, energicznych ludzi. QUOTE(Realchief @ 7/05/2014, 12:05) Większość ludzi lubi jednak pracować, He he, bardzo kontrowersyjna sprawa. Na pewno musi (zazwyczaj), żeby mieć co jeść, ale żeby tak "lubili pracować" ? A po co pracować, jeżeli dadzą jedzenie bez pracowania. Wystarczy "wpaść w alkoholizm" - dostanie się rentę alkoholową z MOPSU, inne pomoce, szkolenia "jak wychodzić z choroby" - żyć nie umierać. QUOTE(Realchief @ 7/05/2014, 12:05) kwestia co to za praca. Ile jest osób które nic nie robią? A no właśnie, tak "nic nie robić" też jest ciężko - pracy jest pełno, tylko najczęściej "aspiracje wyzsze". Więc zaraz wskakuje nam to, że problemem nie jest sama praca w sobie, ale oczekiwania i zarobki za które ktoś byłby gotowy łaskawie "pochylić się nad nią". QUOTE(Realchief @ 7/05/2014, 12:05) Nawet nie pracując zarobkowo przeważnie się coś robi. Pisanie więc, że ludzi jakby mogli to by nic nie robili jest śmieszne.
No pewnie - można pić wino, wąchać klej, opiekować się dzieckiem, oglądać TV, można znaleźć całkiem sporo rzeczy "do roboty" .
Pracować w sensie - coś robić, wykonywać jakieś zajęcie, coś tworzyć.
Mój 85 letni wujek uprawia warzywa na działce nie dlatego, że inaczej by ich nie jadł. Ciocia robi swetry na drutach nie dlatego, że kupny byłby droższy Mama piecze ciasta, Tata robi stolarkę mimo że chodzi o kulach itd
Nie jest więc tak, że każdy jakby mógł to by leżał cały czas na kanapie przed TV lub na plaży. To jest możliwe tylko na krotką metę (oczywiście są wyjątki). Całą reszta musi (w sensie chce i tego potrzebuje) pracować, to jest po prostu w naszej ludzkiej naturze.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE
Główny argument, zyje sie gorzej jednej pani, która straciła pracę. A teraz: inflacja proszę do tych cen, oraz ile żywnośc stanowi w wydatkach. Dalej cenny są porównywane do jakich? Obecnie w Biedronce /Lidlu ceny sa zupełnie inne niz podane. Jestem codziennie więc widzę. Tak więc wyłącznie manipulacja.
|
|
|
|
|
|
|
|
Po ostatniej podwyżce w pracy, pierniczę to, zwijam manatki. Nie wiem jeszcze, czy będzie to większe, polskie miasto, czy zagranica, ale tutaj, w Lublinie, nie mam już czego szukać. Jednocześnie studiowałem na studiach dziennych i pracowałem na pełnym etacie, flaki sobie wypruwałem, kombinowałem, jak iść na zajęcia, żeby nie wkurzyć szefa, nie spałem po nocach, żeby nadrabiać zaległości, chodziłem za wykładowcami, jak rzep, żeby dostać roczną podwyżkę wysokości 50 polskich złotych. Dziękuję szefie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Po ostatniej podwyżce w pracy, pierniczę to, zwijam manatki. Nie wiem jeszcze, czy będzie to większe, polskie miasto, czy zagranica, ale tutaj, w Lublinie, nie mam już czego szukać. Jednocześnie studiowałem na studiach dziennych i pracowałem na pełnym etacie, flaki sobie wypruwałem, kombinowałem, jak iść na zajęcia, żeby nie wkurzyć szefa, nie spałem po nocach, żeby nadrabiać zaległości, chodziłem za wykładowcami, jak rzep, żeby dostać roczną podwyżkę wysokości 50 polskich złotych. Dziękuję szefie. /
Koledzy z Białegostoku i Lublina wielokrotnie pisali, że sytuacja w tych miastach jest bardzo zła. Całe mnóstwo porządnych wyższych uczelni, a firm niewiele.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marek Zak @ 7/05/2014, 14:48) QUOTE Główny argument, zyje sie gorzej jednej pani, która straciła pracę. A teraz: inflacja proszę do tych cen, oraz ile żywnośc stanowi w wydatkach. Dalej cenny są porównywane do jakich? Obecnie w Biedronce /Lidlu ceny sa zupełnie inne niz podane. Jestem codziennie więc widzę. Tak więc wyłącznie manipulacja.
Im ktoś mniej zarabia tym żywność stanowi większy procent wydatków. Co do cen, to jestem w Lidlu co tydzień i odpowiadają one temu co na liście, biedronka jest jeszcze droższa. I co ma do tego inflacja? Na przykład ja zarabiam mniej niż zarabiałem bo kryzys jest, mokja Mama to samo, a ceny poszły w górę, że ho ho. Kolega Morpheuss dostał powalające 50 zł podwyżki.
QUOTE(Morpheuss @ 7/05/2014, 14:56) Po ostatniej podwyżce w pracy, pierniczę to, zwijam manatki. Nie wiem jeszcze, czy będzie to większe, polskie miasto, czy zagranica, ale tutaj, w Lublinie, nie mam już czego szukać. Jednocześnie studiowałem na studiach dziennych i pracowałem na pełnym etacie, flaki sobie wypruwałem, kombinowałem, jak iść na zajęcia, żeby nie wkurzyć szefa, nie spałem po nocach, żeby nadrabiać zaległości, chodziłem za wykładowcami, jak rzep, żeby dostać roczną podwyżkę wysokości 50 polskich złotych. Dziękuję szefie.
To kolega i tak ma dobrze. Mi pensja stała bo przecież trudne czasy są, choć były jakieś premie raz na jakiś czas. Obecnie zaś zarabiam mniej niż kiedyś, bo kryzys jest. Obowiązków zaś rzecz jasna 2 razy więcej niż kiedyś, bo trzeba też robić za osoby które już nie pracują w firmie.
QUOTE(karolz77 @ 7/05/2014, 16:09) QUOTE Te kilka przykładów tego nie dowiedzie. Jak dla mnie w ludzkiej naturze leży raczej skłonność do lenistwa i zrzucania swojej roboty na innych kiedy tylko to możliwe, a dzieje się nieraz inaczej z powodu wychowania i wpojenia takich a nie nie innych wzorców. Ale nic z powyższego nie muszę udowadniać. Maciek, nie do końca. Ogólnie nikt nie lubi przymusu. Jeśli nie lubimy swojej pracy, traktujemy to jak przymus. Co innego z hobby, ale to też jest w pewnym sensie praca choć niezarobkowa.
Dokładnie. Wykonywanie pracy którą lubimy jest ideałem, niestety niewiele osób ma takie szczęście.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE [=Realchief] Im ktoś mniej zarabia tym żywność stanowi większy procent wydatków. Co do cen, to jestem w Lidlu co tydzień i odpowiadają one temu co na liście, biedronka jest jeszcze droższa. I co ma do tego inflacja? Na przykład ja zarabiam mniej niż zarabiałem bo kryzys jest, mokja Mama to samo, a ceny poszły w górę, że ho ho. /
Zarobki cały czas rosną, a emerytury jeszcze bardziej. to, ze Ty zabiasz mniej nie ma nic do rzeczy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Rosną tym, którzy i tak zarabiali dużo, tym którzy zarabiali mało nie rosną albo i są obniżane.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wydaje mi się że nie do końca tak jest. Kiedy byłem na studiach to płaca w kawiarniach, pubach i gastronomii (czyli w robotach bardzo słabo płatnych gdzie przeważają studenci) wynosiła 5 zł/h teraz przeważnie jest to 2/3 zł więcej, podobnie w handlu. Te pensje jednak w górę idą - inna sprawa czy nie szybciej rosną ceny żywności. Ale historycy nigdy nie należeli do warstwy zamożnej, niestety życie to nie je bajka
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Wydaje mi się że nie do końca tak jest.
I dobrze się Ci wydaje . Zamiast opierać się na osobistych wrażeniach, cenach z dyskontów, których się nie rejestruje na bieżąco na przestrzeni 10 lat, oraz wycinkowych przykładach cen poszczególnych artykułów spożywczych/innych bo są niemiarodajne ze względu na:
- fragmentaryczność - upływ czasu (na poziomie pamięci jednostki)
Poniżej zaprezentuję dane na przestrzeni lat 2003-2013 odnośnie:
1. Wysokości minimum socjalnego - średnioroczna wartość dla miesiąca (w skrócie - minimum do zaspokajania potrzeb konsumpcyjno-bytowych na niskim poziomie, wystarczający do regeneracji sił, posiadania i wychowania potomstwa oraz utrzymania podstawowych więzi społecznych z otoczeniem (tzw. górna granica progu ubóstwa) dla czteroosobowej rodziny składającej się z dwóch osób dorosłych i dwójki dzieci; 2. Wysokość minimum egzystencji - średnioroczna wartość dla miesiąca (w skrócie - minimum do zaspokajania potrzeb biologicznych niezbędnych do przeżycia, wyznaczający dolną granicę progu ubóstwa) dla czteroosobowej rodziny składającej się z dwóch osób dorosłych i dwójki dzieci;
(na podstawie danych Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych); pominąłem rok 2005 z braku danych minimum socjalnego i minimum egzystencji w serwisie dla rodziny 4 osobowej - proszę sobie wygooglać
3. Wysokość najniższego miesięcznego wynagrodzenia z lat 2003-2013 4. Wysokość przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia z lat 2003-2013
(na podstawie danych GUS)
przy czym wynagrodzenia te zostały przeliczone na wartości netto wg obowiązujących w tych latach skal podatkowych oraz potrąceń na ogólnie mówiąc ubezpieczenia społeczne i zdrowotne przy pomocy kalkulatora znajdującego się na portalu IFOR.pl (ogólnopolski serwis księgowych - z którego od niemal 20 lat korzystam zawodowo);
Rok 2003 MS – 2.321,00 zł; ME – 1.236,60 zł; MW netto – 628,43 zł; PW netto 1.508,20 zł Rok 2004 MS – 2.445,00 zł; ME – 1.295,70 zł; MW netto – 642,36 zł; PW netto – 1.561,85 zł Rok 2006 MS– 2.506,40 zł; ME – 1.281,20 zł; MW netto – 692,93 zł; PW netto – 1.674,54 zł Rok 2007 MS– 2.587,10 zł; ME – 1.334,60 zł; MW netto – 717,41 zł; PW netto – 1.812,66 zł Rok 2008 MS– 2.741,60 zł; ME – 1.402,00 zł; MW netto – 851,18 zł; PW netto – 2.095,65 zł Rok 2009 MS– 2.838,05 zł; ME – 1.509,36 zł; MW netto – 955,96 zł; PW netto – 2.228,57 zł Rok 2010 MS– 3.018,57 zł; ME – 1.607,93 zł; MW netto – 984,16 zł; PW netto – 2.313,38 zł Rok 2011 MS– 3.221,50 zł; ME – 1.702,96 zł; MW netto – 1.032,34 zł; PW netto – 2.435,44 zł Rok 2012 MS– 3.379,01 zł; ME – 1.771,96 zł; MW netto – 1.111.86 zł; PW netto – 2.520,35 zł Rok 2013 MS– 3.449,95 zł; ME – 1.850,85 zł; MW netto – 1.181,38 zł; PW netto – 2.610,16 zł
Na podstawie powyższego możemy sobie obliczyć np. stosunek najniższego wynagrodzenia 1 osoby do minimum egzystencji 4 osobowej rodziny w poszczególnych latach. Czyli innymi słowy w jakim stopniu najniższe wynagrodzenie jest w stanie zaspokoić minimum biologiczne czterech osób Cóż nam wyjdzie:
2003 - 50,84% 2007 - 53,75% 2010 - 61,20% 2013 - 63,82% 2004 - 49,57% 2008 - 60,71% 2011 - 60,62% 2006 - 54,08% 2009 - 63,35% 2012 - 62,74%
Ergo - płaca minimalna w latach 2003-2013 wzrastała w stosunku do minimalnych potrzeb biologicznych. Bardzo wyraźny skok nastąpił w roku 2008, załamanie w latach 2010-11 i osiągnięcie - a nawet lekkie przekroczenie poziomu z 2009 r. w roku ubiegłym 2013 r.
QUOTE Jacy Polacy? Nie ma to jak generalizowanie. W dodatku statystyka pokazuje, że w ciągu ostatnich 10 lat siła nabywcza przeciętnego wynagrodzenia spadła o mniej więcej 1/3.
Czyli tego rodzaju stwierdzenia można między bajania włożyć. Z powodów które opisałem na wstępie - fragmentaryczność danych, wybiórcze ich traktowanie, a także błędy w pamięci spowodowane upływem czasu - bo zwyczajnie nie uwierzę, że ktokolwiek przechowuje paragon z 2003 r. (niewiele by to dało - z powodów technologicznych paragony stają się po 3-4 latach nieczytelne )
Pobawmy się zresztą dalej - porównajmy w jakim stopniu najniższe wynagrodzenie 1 osoby było w stanie zaspokoić minimum socjalne (maksimum progu ubóstwa):
2003 - 27,07% 2007 - 27,62% 2010 - 32,60% 2013 - 34,24% 2004 - 26,27% 2008 - 31,05% 2011 - 32,04% 2006 - 27,64% 2009 - 33,68% 2012 - 32,90%
Tendencja jest podobna, aczkolwiek już nawet dwie osoby dorosłe osiągające dochód na poziomie minimalnego wynagrodzenia nie było w stanie zapewnić 4 osobowej rodzinie minimum socjalnego.
Teraz spójrzmy w jakim stopniu jedna osoba (dwie osoby) osiągająca(e) przeciętne wynagrodzenie była w stanie zaspokoić minimum socjalne dla rodziny 4 osobowej:
2003 - 64,98%(129,96%) 2007 - 70,06%(140,12%) 2010 - 71,81%(143,62%) 2013 - 75,65%(151,30%) 2004 - 63,87%(127,74%) 2008 - 76,43%(152,86%) 2011 - 75,59%(151,18%) 2006 - 66,81%(133,62%) 2009 - 80,60%(161,20%) 2012 - 74,58%(149,16%)
Tendencja jest również zgodna - z tym, że szczyt następuje w 2009 r.; wynika to z zamrożenia płac w sferze budżetowej jakie ma miejsce od 2012 r.
Ten post był edytowany przez chassepot: 8/05/2014, 6:53
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marek Zak @ 7/05/2014, 13:48) QUOTE Główny argument, zyje sie gorzej jednej pani, która straciła pracę.
Inny artykuł z tego samego portalu: http://finanse.wp.pl/kat,18453,title,Pensj...,wiadomosc.html
i mały cytat z niego:
QUOTE Przyjmując 1990 rok za punkt odniesienia widzimy, że w ciągu 20 lat przeciętne wynagrodzenie nominalne wzrosło ponad 31 razy. Natomiast ceny towarów i usług konsumpcyjnych w tym samym okresie wzrosły tylko 13-krotnie. Oznacza to znaczny wzrost siły nabywczej wynagrodzeń Polaków
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysokość minimum socjalnego w Polsce dla 4 osobowej rodziny (2 osoby dorosłe, 2 dzieci) w latach 1989-2002 (Instytut Pracy i Polityki Społecznej)
1989 - 240.400 zł 1990 - 1.583.600 zł 1991 - 2.888.000 zł 1992 - 4.516.000 zł 1993 - 6.564.000 zł 1994 - 7.350.000 zł 1995 - 978,49 zł (denominacja) 1996 - 1.190,60 zł 1997 - 1.448,84 zł 1998 - 1.687,98 zł 1999 - 1.851,77 zł 2000 - 2.090,08 zł 2001 - 2.231,53 zł 2002 - 2.308,48 zł
Wysokość przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (ZUS)/% minimum socjalnego rodziny 4 osobowej typu 2+2
1989 - 206.758 zł (86%) 1990 - 1.029.637 zł (65,02%) - wprowadzenie podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń 1991 - 1.770.000 zł (61,29%) 1992 - 2.348.000 zł (51,99%) 1993 - 3.196.000 zł (48,68%) - wprowadzenie zamrożenia płac w sferze budżetowej 1994 - 4.190.000 zł (57,00%) - ostateczne zniesienie podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń 1995 - 562,33 zł (57,45%) 1996 - 698,40 zł (58,66%) 1997 - 849,54 zł (58,66%) 1998 - 991,59 zł (58,74%) 1999 - 1.175,58 zł (63,48%) - uwolnienie płac w sferze budżetowej 2000 - 1.318,67 zł (63,09%) 2001 - 1.416,17 zł (63,46%) 2002 - 1.466,00 zł (63,46%)
(od 1992 r. dane z ZUS obniżyłem o stawkę podatku dochodowego, od 1999 r. po zmianie systemu emerytalnego obliczona wg. kalkulatora uwzględniającego składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne).
Generalnie w okresie 1989-2002 wahania stosunku przeciętnego wynagrodzenia do minimum socjalnego wynikają z działań antyinflacyjnych - największy spadek w latach 1990-1993.
|
|
|
|
|
|
|
|
W niektórych regionach Wielkiej Brytanii realne wynagrodzenia są niższe niż średnie w Polsce. Brytyjczycy są w szoku: niektóre regiony ich kraju są uboższe niż Polska. Informuje o tym tabloid „Daily Mail”, który jeszcze nie tak dawno temu straszył Wyspy falą emigracji z naszego kraju. http://natemat.pl/101179,daily-mail-zdziwi...-niz-na-wyspach
Statystyki nie kłamią. Mieszkańcy Kornwalii i Dolin Walii są ubożsi od Polski. Średnie zarobki w tych regionach wynoszą 14,300 funtów rocznie (około 71 tysięcy złotych). Może i pensje są wyższe niż statystycznego Polaka, ale koszty życia powodują, że Brytyjczycy są od nas ubożsi. Jak to się dzieje, że mimo to masowo niemal wyjeżdżamy tam za chlebem?
Diabeł tkwi w szczegółach. Oczywiście, średnie zarobki w Wielkiej Brytanii będą wyższe. Jednak ten bajkowy scenariusz jest spowodowany przez jedno, dosyć szczególne miejsce: Londyn. To stolica kraju, jedno z najważniejszych miast dla światowej finansjery powoduje, że Wielka Brytania dla nas wydaje się być rajem na ziemi.
W innych miejscach w kraju wcale nie jest tak wesoło. O czym nie zdołał przekonać się poseł Artur Dębski, gdyż tkwił w londyńskiej bańce. W Dolinach Walii i Kornwalii poziom życia jest gorszy niż w Polsce. Natomiast mieszkańcy kolejnych najuboższych miejsc na Wyspach żyją w podobnych warunkach, co mieszkańcy „Polski B”. Różnica w poziomie życia mieszkańca „Brytanii B” i Londynu jest zatrważająca.
– To szokujące, że części Wysp są uboższe niż Polska i inne wschodnioeuropejskie regiony – komentował dla „The Mail” Chris Leslie, minister skarbu w gabinecie cieni Partii Labour. – W żadnym innym europejskim państwie nikt nie tolerowałby aż takiej różnicy w poziomach życia. Jak można dopuścić do tego, że tyle regionów pozostaje w tyle nie tylko Londynu, ale także całej Europy? – oburza się Leslie.
Mieszkańcy uboższych części Wysp mają dwa razy gorsze warunki życia od swoich niemieckich odpowiedników. W Kornwalii średnia zarobków jest na poziomie 36 proc. niższym niż średnia unijna. Na drugim biegunie jest Londyn, którego obywatele zarabiają najwięcej w całej Unii. Mieszkaniec stolicy Wielkiej Brytanii dostaje 321 proc. tego, co statystyczny obywatel UE. Dla porównania: w Luksemburgu, drugim najbogatszym obszarze Unii, zarabia się 266 proc. unijnej średniej. Stolica Wielkiej Brytanii deklasuje pod tym względem rywali.
Wystarczyło przyjrzeć się poszczególnym regionom w Europie i odpowiednio je zestawić, by dowiedzieć się jak jest. Od lat mówiono w Wielkiej Brytanii, że w wyniku rządów Margaret Thatcher doszło do olbrzymich dysproporcji w kraju. W miejscu zamkniętych, ponoć nierentownych kopalni, nie wprowadzono alternatywnych miejsc pracy, a tym samym regiony zostały wpędzone w nędzę. W tym czasie budżet państwa tego nie wykazywał, bo Londyn cały czas pruł do przodu, napędzając ekonomię.
Ten post był edytowany przez marc20: 8/05/2014, 13:56
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|