|
|
Potencjalne cele rosyjskiego ataku jądrowego, Doktryna deeskalacji
|
|
|
|
Doktryna nie jest tajna.
W interesie Chin jest współpraca i w jeżeli można tako to ująć wspomaganie Rosji. Zresztą żaden kraj nie pomaga innemu altruistycznie.
Już to widzę jak UE z racji konfliktu z Rosją, zajęcia przez nią np Estonii i zdetonowaniu małej atomówki nad terytorium nie należącym nawet do żadnego członka NATO albo UE, wyłączy swoim obywatelom ogrzewanie, światło albo zablokuje dostawy gazu dla przemysłu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Już to widzę jak UE z racji konfliktu z Rosją, zajęcia przez nią np Estonii i zdetonowaniu małej atomówki nad terytorium nie należącym nawet do żadnego członka NATO albo UE, wyłączy swoim obywatelom ogrzewanie, światło albo zablokuje dostawy gazu dla przemysłu. Wytkne Tobie, że w całej Twojej układance niema kompletnie żadnego sensu argument, że UE jest uzależniona od Rosji w kwestiach energetycznych...otóż rozczaruje Cie, bo 25% gazu zużywanego przez UE jest z Rosji. http://www.golemxiv.co.uk/wp-content/uploa...s-graphic-1.jpg
Czyli w nawet w sytuacji najostrzejszego szantażu, czyli 0 gazu z Rosji do Europy (puszczają wszystko w atmosferę, bo nigdzie tego nie zmagazynują), to daleko jest do sytuacji w której UE wyłącza ogrzewanie, światło (jest węgiel, atom), a zziębnięta ludność UE wylęga na ulice...
Ludnosc sie nie wylęga, ludnosc sie rodzi. Moderator N_S
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 22/11/2014, 21:24
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak Polska była "spichlerzem Europy" w XVI XVII to nasz eksport stanowił raptem kila % produkcji w Europie, a mimo to na zachodzie to miało znaczenie. 25% gazu którego nie da się zastąpić tak od razu to sporo. Wiadomo z czasem oni by mieli problemy, bo pomimo rezerw jakie maję to za kilka lat są "na lodzie" a my sobie jakoś ten gaz w końcu kupimy gdzieś indziej. Ale to oftopic.
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 22/11/2014, 21:25
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(and00 @ 20/11/2014, 19:07) W interesie Chin jest współpraca i w jeżeli można tako to ująć wspomaganie Rosji. W interesie Chin tak samo leży wspomaganie Ameryki.
QUOTE Już to widzę jak UE z racji konfliktu z Rosją, zajęcia przez nią np Estonii i zdetonowaniu małej atomówki nad terytorium nie należącym nawet do żadnego członka NATO albo UE, wyłączy swoim obywatelom ogrzewanie, światło albo zablokuje dostawy gazu dla przemysłu. Użycie Atomówki to nie jest zajęcie Krymu. Takie rzeczy nie przejdą. Znowu nie widzę żadnego sensu żeby jej używać.
|
|
|
|
|
|
|
Wartburg
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 38 |
|
Nr użytkownika: 8.158 |
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nortalf @ 23/11/2014, 22:51) Użycie Atomówki to nie jest zajęcie Krymu. Takie rzeczy nie przejdą. Znowu nie widzę żadnego sensu żeby jej używać.
Niektórzy komentatorzy uważają, że użycie broni atomowej przez Rosję nastąpiłoby tylko w sytuacji „pod ścianą”. Jeżeli kurs konfrontacji zarówno Zachodu, jak i Rosji nasilałby się. Taki np. były ambasador Ciosek powiedział, że Rosja mogłaby zdetonować atomówkę na jakieś bezludnej wyspie, czy na odległym terenie na wschodzie Rosji jako straszak dla Zachodu, że w razie czego, to są w stanie to zrobić. Wszystko zależy od tego w jakim kierunku będzie zmierzać konfrontacja Rosji z Zachodem. Ot, taki krzyk rozpaczy ostatniej szansy .
Pozdrawiam.
|
|
|
|
|
|
|
|
Bardziej od atomówek jest prawdopodobne, że zaatakują konwencjonalnie Polskę czy Litwę tylko po to, by pokazać, że NATO nie zareaguje, po czym przerwą atak. W ten sposób sojusz się rozpadnie i część krajów Europy wschodniej przeorientuje się do roli wasala Rosji.
Ten post był edytowany przez pseudomiles: 25/11/2014, 17:16
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Wartburg @ 8/12/2014, 2:22) Ciekawe, trafne spostrzeżenia i wnioski, ale bardzo niepokojące: http://przegladmilitarny.blogspot.com/2014...rktycznego.html Nie do końca. Błędna ocena utworzenia arktycznego dowództwa ( raczej wskazuje to na zamiar silniejszego zaangażowania w tym obszarze a nie na zachodzie), postulat de facto uderzenia wyprzedzającego pozbawia nas osłony Nato bo lądujemy na pozycji agresora i wreszcie kwestia broni nuklearnej w zasadzie nie poruszona. Poza tym jak już mieliby się pakowaćw konflikt to raczej nie po to by wybić sobie korytarz. No ale to inna inszość.
|
|
|
|
|
|
|
Wartburg
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 38 |
|
Nr użytkownika: 8.158 |
|
|
|
|
|
|
Czy trafne, czy nie, to się pewnie przekonamy w ciągu najbliższych 2-5 lat. Zgadzam się, że Rosji chodzi o strategiczną obecność w Arktyce, ale tezy takie, jak możliwość, może nie powtórzenia, ale podobnego do scenariusza gruzińskiego, czy ukraińskiego wypadku zdarzeń są co najmniej poprawne. Aczkolwiek czysto hipotetyczne i dyskusyjne (choćby brak reakcji NATO). Odnośnie atomówek, to autor poruszył ten wątek i uznał, że Rosjanie użyją jej jako straszaka, takiego stracha na wróble, jako groźbę bez użycia w akcji. Z tym zastrzeżeniem, na co piszący notkę zwrócił uwagę, że zarówno Białoruś, jak i Polska ćwiczyły atak/obronę na/w razie uderzenia nuklearnego na Warszawę. Połączenie drogą lądową Kaliningradu z Rosją, to oczywisty cel sam w sobie i korzystne położenie do dalszych działań na zachód.
Pozdrawiam.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Wartburg @ 8/12/2014, 9:13) Zgadzam się, że Rosji chodzi o strategiczną obecność w Arktyce, ale tezy takie, jak możliwość, może nie powtórzenia, ale podobnego do scenariusza gruzińskiego W znaczeniu, że Polska zaatakuje Rosję tak jak zrobiła to Gruzja? Jak dla mnie teza mocno wątpliwa.
|
|
|
|
|
|
|
|
My nie powinniśmy się martwić tym, gdzie celują Rosjanie swoją bronią atomową. To zmartwienie przywódców Niemiec, Francji i Anglii. Naszym zmartwieniem jest, gdzie będą celować Amerykanie w akcji odwetowej. Swego czasu w necie pojawiła się mapka ukazującą plany strategiczne Federacji Rosyjskiej, nie wiem na ile prawdziwa. Ale jeśli na Kremlu chcą mieć Polskę w swojej strefie wpływów, nie będą zainteresowani zamienianiem jej w post-atomową pustynię.
Pełnowymiarowa wojna nuklearna jest bardzo mało prawdopodobna, jednak nie da się całkowicie wykluczyć użycia tej broni w postaci relatywnie małych ładunków na cele militarne na teatrze hipotetycznych działań wojennych. Lub dużych ładunków w celu stworzenia pasa nuklearnej pustyni, przez który nie będzie mógł się przedostać przeciwnik z pomocą dla walczących jednostek. Jeszcze nie tak dawno to była doktryna wojenna USA w przypadku konfliktu z ZSRR. Polska miała stać się szklaną pustynią by uniemożliwić przerzut wojsk drugiego rzutu. To samo planowali Rosjanie. W przypadku eskalacji konfliktu na Ukrainie i wyciągniecie łap po kraje nadbałtyckie, to wielce prawdopodobny jest powrót do zimnowojennych doktryn. A wtedy wystarczy tylko iskra.
Sporą różnicą obecnej sytuacji militarnej USA i FR jest to, że w czasie zimnej wojny ZSRR posiadało tak olbrzymią przewagę w broni konwencjonalnej a dokładniej w broni pancernej, że sami Amerykanie uważali, że jedynym sposobem ich zatrzymania jest broń atomowa. Dzisiaj jest dokładnie na odwrót. Jeśli we Francji i Niemczech zaczną lądować amerykańskie czołgi, to Rosja nie będzie miała wyboru. Albo zrzucą parę bomb albo będą czekać na nieuchronną zagładę swoich jednostek. Wystarczy porównać ilość czołgów 3 generacji wyprodukowanych przez Rosję i USA. Przewaga około 5 krotna na korzyść USA.
Zupełny brak odpowiedzi NATO na jakąkolwiek agresję Rosji na członka tej instytucji należy włożyć między bajki. Brak takowej byłby katastrofą polityczną i militarną i nikt rozsądny tego nie zrobi. Problem nie jest czy, problem jest kiedy. Nie tak dawno czytałem wypowiedź szefa NATO Jensa Stoltenberga, który w kilku gorzkich słowach skwitował sens tworzenia natowskich sił szybkiego reagowania w Polsce. Jaki jest sens tworzenia i utrzymywania takowych -drogich w utrzymaniu!- sił (które by mogły zareagować w ciągu 48 godzin), jeśli proces decyzyjny o ich użyciu zająłby 48 dni? Rakiem NATO jest biurokracja poszczególnych państw, gdzie przez miesiąc trzeba by było załatwiać wewnętrzne pozwolenia na użycie swoich wojsk poza granicami państwa oraz zgodę na wkroczenie i stacjonowanie wojsk innych krajów. A w całej parodii tego sojuszu przodują Niemcy.
Rosja w zasadzie powinna liczyć na jeden scenariusz. Zająć tyle ile się da w ciągu jednego miesiąca, tak by walki na tym obszarze w tym czasie całkowicie wygasły. Któryś z polskich generałów (nie pamiętam już nazwiska) powiedział, że Polska musi mieć na tyle silną armię, by przez miesiąc móc się bronić przed Rosją, bez jakiejkolwiek pomocy. Raz, że przez miesiąc NATO będzie załatwiać papierki. Dwa, jeśli po miesiącu wojsko polskie będzie w stanie dalej operować i toczyć walki na swoim terenie, to Niemcy czy Francja nie będą mogli udawać, że przecież nic się nie stało. Bo jeśli my przegramy z kretesem a Rosjanie podejdą pod granicę z Niemcami (i pewnie nawet nie będą próbować iść dalej), to przywódcy USA, Rosji, Niemiec i Francji (tego ostatniego państwa tak na doczepkę, by nie zrobili nic głupiego) spotkają się w jakimś luksusowym kurorcie w którym podpiszą porozumienie z nowym podziałem świata na obecnej (hipotetycznej) linii działań wojennych. Patrz na Ukrainę i porozumienia mińskie. I wszyscy ogłoszą to porozumienie historycznym wysiłkiem, zaś o Polskę to nikt z sojuszników się nie upomni, by podtrzymać wątły pokój. A w telewizji wystąpi Kanclerz Niemiec czy prezydent USA i szumnie będą się chwalić jak to uchronili świat przed wojną nuklearną. O Polsce czy krajach nadbałtyckich nikt się nie zająknie nawet.
Powyższe wnioski są moją subiektywną opinią i wcale nie aspiruję od bycia w tej materii nieomylnym. Nawet mam nadzieję, że są błędne i tak nie będzie.
Ten post był edytowany przez Klebern: 16/03/2015, 23:10
|
|
|
|
|
|
|
ZbylR
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 14 |
|
Nr użytkownika: 96.694 |
|
|
|
|
|
|
Dodam tylko, że Rosja nie jest trawiona taką biurokracją jak Europa Zach. i wystarczy jedno polecenie Putina, by jego wojowniczy watażkowie "poszli śladami swoich dziadków niosąc pokój całemu światu".
A NATO odpowie jak najbardziej. Przyślą koce, mąkę, i butelkowaną wodę mineralną. Za które trzeba będzie zapłacić.
|
|
|
|
|
|
|
|
Mimo, a może w związku z absurdalnością całej dyskusji, chciał bym zauważyć, że "postawienie grzyba" w celach deeskalacji ma sens tylko w jednej, jedynej sytuacji - musimy być w sytuacji eskalacji. A jak by miała wyglądać owa eskalacja i ile trwać, ktoś się zastanowił? Czyli, do ewentualnego ataku nuklearnego doszło by w zupełnie innej sytuacja niż obecna a scenariuszy jest tak wiele, że można sobie darować "gdybanie". Historia podpowiada, że taki atak powinien mieć miejsce a)daleko od własnego terytorium i b)może być dokonany w sytuacji pewności, iż nie dojdzie do odwetu. Czy w dzisiejszym świecie ktoś może być pewien, że jest w sytuacji b )?
Ten post był edytowany przez IŁ1M: 17/03/2015, 10:09
|
|
|
|
|
|
|
|
Nowa generacja ładunków termojądrowych nie wywołuje już tak wielkiego skażenie promieniotwórczego(przy "penetrujących" wybuchach podziemnych prawie żadnego). Sporo zależy też od mocy głowicy. spokojnie jestem w stanie wyobrazić sobie atak głowicą o mocy powiedzmy 50 kt na naszą infrastrukturę służacą do przyjmowania natowskich sił wsparcia jak port w Świnoujściu czy lotniska w Powidzu czy Krzesinach.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|