Tylko za, co będzie ją prowadził? Gospodarka w ruinie, inflacja szaleje.

Oczywiście nie mam żadnych dowodów na to że z tym zamachem było coś nie tak. Lecz spokojna postawa ochrony - zasłonięcie tymi płachtami (z kevlaru?) zamiast natychmiastowej ewakuacji z miejsca zdarzenia - coś tu mi pachnie pewnością że największym zagrożeniem mogą być pojedyncze odłamki pochodzące z relatywnie małego źródła eksplozji. No i zbicie kapitału w postaci dowodu wizualnego jak ojciec narodu nie kłaniał się zagrożeniu.

Na małą wojnę zawsze się środki znajdzie. Wystarczy kilka potyczek na granicy a potem jakiś rozejm i propaganda że się odniosło zwycięstwo etc.

Nie byłbym taki pewien. Do wojny mogą wmieszać się USA mające interesy w Kolumbii. Zresztą podobnego chwytu próbowała Argentyna i dobrze na tym nie wyszła.
Pustych brzuchów ludzi nie zapchasz propagandą.

W każdym razie pojawiła się taka informacja
https://twitter.com/NTN24ve/status/1026701975021219841

Murió un militar venezolano por explosión de una mina antipersona en frontera con Colombia

Wenezuelski żołnierz został zabity przez eksplozję min przeciwpiechotnej na granicy z Kolumbią.

Tymczasem nasila się imigracja z Wenezueli do Kolumbii (oficjalnie 440.000 osób tylko w okresie od 6 kwietnia do 8 sierpnia br. - nieoficjalnie znacznie więcej jak wiem od znajomych czytających strony hiszpańskojęzyczne).

Ciężka sprawa z tą Wenezuelą, ale dopóki rządzi Maduro raczej nic się nie zmieni a kraj dalej będzie w recesji.
Prawdę mówiąc zastanawiałem się czy Kolumbia mogłaby podjąć interwencję, ale nawet nie ma pretekstu, a niegospodarność raczej odpada.

Najgorsze, ze jakimś cudem zbrodniarz ma dalej wysokie poparcie, już nawet Rumuni przebudzili się pod koniec 1989, a u Wenezuelczyków nic...w tej sytuacji nawet gdyby wysłać jakichś najemników do odstrzelenia tyrana, to groziłoby to wojną domową.

A teraz jest tam "no go area".
.

Ja nigdy tam nie byłem, lecz wydaje mi się, że w tamtych rejonach zawsze było wiele 'no go areas'.
W Wenezueli homicide rate, czyli roczna liczba zabójstw w proporcji do liczby ludności wynosi 56,33/100 tys. mieszk.
https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_count...l_homicide_rate

Dla porównania, w USA - skąd dość regularnie docierają do nas reportaże o szaleńcach strzelających w szkołach - ten wskaźnik wynosi "tylko" 5,35/100 tys. mieszk. Liczba osób zamordowanych w ciągu roku jest w 330-milionowych Stanach mniej więcej taka sama, jak liczba zamordowanych w 31-milionej Wenezueli: w obu przypadkach ponad 17 tysięcy. W sąsiedniej Kolumbii jest niby statystycznie lepiej, ale to ciągle wskaźnik 25,50/100 tys. mieszk. Nie wydaje mi się zatem, by ta fala zbrodni w Wenezueli była zjawiskiem całkowicie nowym.

PS Dla porównania, wskaźnik dla Polski to 0,67 zabójstwa rocznie na każde 100 tys. mieszk.

PPS Oczywiście, można też się pocieszać, że statystyka to jedno ogromne oszustwo. Albowiem jeśli 56 osób na każde sto tysięcy zostaje w ciągu roku zamordowanych, to jednak ciągle 99944 osoby jakoś pozostają przy życiu.