|
|
Glen Coe 1692, "Masakra" w dolinie łez
|
|
|
|
Tak jak Rzeczpospolita ma swoje momenty historyczne ociekające krwią, łzami, więc tym chętniej opisywane, tak Szkoci mają 'Massacre of Glen Coe'. Zwana szumnie rzezią(niecałe 40 ofiar śmiertelnych plus z pewnością zmarli z zimna i wycieńczenia) weszła do historii jako symbol. Pal licho, czego, bo do dzisiaj więcej w tym legendy i dramatycznej wizji niż trzeźwego spojrzenia. Zacznę może od tego, że po zdławionej rebelii(czy lepiej mówiąc wygasłej) z 1689 roku Wilhelm Orański postanowił na Highlands zastosować politykę kupowania pokoju. Wysłał więc ze sporą jak na tamte czasy sumą 12000 funtów ludzi w dalekie szkockie odstępy. Jakkolwiek wysłannikiem był sekretarz stanu John Dalrymple, to zadanie negocjacji z klanami wziął na siebie John Campbell of Glenorchy. Do spotkania doszło w czerwcu 1691 roku w Allachader, zakończone sukcesem. Przywódcy klanowi zdecydowali się do przebywającego we Francji Jamesa Stewarta prośby o zwolnienie z obowiązku lojalności. Później jednak na Dalrymple padł cień podejrzeń o defraudację funduszy oraz sprzyjanie jakobitom. Brytyjski rząd nie czekając rezultatu jego wysiłków zarządził, że do końca 1691 roku klany mają złożyć przysięgę na wierność nowemu królowi. Jeden z nich już wcześniej został upatrzony jako doskonały obiekt do wymierzenia kary krnąbrnym góralom. Niedaleko Fortu Wiliam pomiędzy malowniczymi szczytami położona jest zaciszna dolina Glen Coe(z gaelic - dolina łez). Urzekająca widokami, dzisiaj jest niemal bezludna, kiedyś jednak zamieszkiwał ją klan MacDonaldów, z sędziwymi Alastairem MacIainem na czele. Dawał się we znaki swoim sąsiadom, zwłaszcza Campbellom z Glenlyon. Dodatkowym argumentem przeważającym szalę na rzecz tego obiektu był ich katolicyzm. MacIain zdecydował się wyruszyć dopiero na kilka dni przed końcem, docierając do Fort Wiliam jeszcze 31 grudnia. Colonel Hill, dowódca załogi stacjonującej tamże poinformował sędziwego Szkota, że trafił w złe miejsce, gdyż powinien udać się do Inverness lub Inveraray. Sęk w tym, że ta druga miejscowość była siedzibą rodową Campbellów, śmiertelnych wrogów całego domu MacDonald. Pomimo listów wyjaśniających, sprawa była przegrana. Alastair MacIain dotarł jeszcze do Inveraray 3 dni później, następnie dwa dni czekał na Campbella, by wkrótce usłyszeć tylko, że usprawiedliwienie zostanie wysłane do Edynburga. Za zgodą jednak Dalrymple nazwisko klanu MacDonalds of Glencoe zostału usunięte z rejestru złożonych przysięg. Już 11 stycznia król Wiliam podpisał zarządzenie by ogniem i mieczem ukarać nielojalnych poddanych. Kapitan Campbell of Glenlyon miał na czele 120 ludzi pokazać co czeka nieposłusznych. Zapewniwszy MacIaina, że jest tylko w gościnie po podatki został zgodnie z obowiązującym na Highlands kodeksem honorowym przyjęty bardzo ciepło. Przez 10 dni żywiono jego kompanię sowicie. 12 lutego padł jednak rozkaz by następnego dnia nie zostawić w chacie żywej duszy. Dla zablokowania dróg ucieczki miano wysłać 400-osobowy kontyngent z Fort Wiliam i silny oddział od południa z Ballachulish. Z rana zdążono przed ucieczką obudzonych gospodarzy wymordować 38 ludzi, około setce udało się zbiec w ośnieżone góry. Ich los był jednak wiadomy. Na wieść o dokonanej z zimną krwią masakrze, doszło do wrzenia propagandowego, publikowano w kraju rozliczne pamflety. Sama jednak wina nie dosięgła rzeczywistych sprawców rzezi. Król od niechcenia co prawda usunął Dalrymple z urzędu, ale samą sprawę po 2 latach ocenił jako wybryk żołnierzy.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Glen Coe(z gaelic - dolina łez) Z bardzo zanglicyzowanego gaelickiego - bo w gaelickim "dolina" to gleann.
Ale tak w ogóle, bardzo ciekawa historia... Nietrudno się domyśleć, czemu wykorzystano ją do budowania czarnej legendy...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Z bardzo zanglicyzowanego gaelickiego - bo w gaelickim "dolina" to gleann.
W zanglicyzowanej wersji nazwy Glenów piszę się nawet razem - Glenaladale, Glenorchy, Glenlyon, Glencoe ... Niemniej słuszna uwaga, ale całe nazwy zostawione w swojej oryginalnej pierwotnej pisowni złamałyby język turystów spinających się po szkockich szczytach.
QUOTE Nietrudno się domyśleć, czemu wykorzystano ją do budowania czarnej legendy...
W całej dolinie jest do dzisiaj jedna knajpa, w której na szybką pintę wyskakują wszystkie wycieczki. Legenda głosi, że nie obsługuje się w niej klientów o nazwisku Campbell. Tyle z legendy, większe spustoszenie miało przyjść w kilka lat później i nieudanej próbie założenia szkockiej kolonii w Darien.
|
|
|
|
|
|
|
Morag Ruadh
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 2 |
|
Nr użytkownika: 76.353 |
|
|
|
Magda Wilczynska |
|
Zawód: Student |
|
|
|
|
No, oprócz jednej knajpy jest jeszcze monument, przy którym co roku jest odprawiana uroczystość ku czci pomordowanych MacDonaldów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Urzekająca widokami, dzisiaj jest niemal bezludna krzysztofer
Wcale nie jest bezludna. Znajduje się tam spora wieś. A jak to we wsi bywa, jest i knajpa. Monument - pamiątka po pomordowanych znajduje się w nieco bardziej oddalonej części wsi.
Piszesz drogi krzysztoferze, że dokonano masakry na około 40 ludziach, natomiast około setka uciekła w góry. Ich los był jednak wiadomy. Wynika z tego, że "wybryk żołnierski" miał kontynuację i uciekinierów ścigano i zamordowano. Jakie konsekwencje karne spotkały sprawców masakry. Czy klan McDonaldów uzyskał później odszkodowanie? Jak skończyła się cała historia?
QUOTE dalekie szkockie odstępy. krzysztofer
Ostępy, nie odstępy
Ten post był edytowany przez Arbago: 21/03/2012, 9:32
|
|
|
|
|
|
|
|
Był to nie tyle wybryk żołnierski co zaplanowana rozgrywka między klanami. McDonaldowie już od dawna uchodzili za bardzo niepokorny klan. Naprzykrzali się pobratymcom zajmując się na przykład uprowadzaniem koni. Campbellowie postanowili się z nimi rozprawić.
QUOTE Jakie konsekwencje karne spotkały sprawców masakry.
Wilhelm III (w Szkocji II) w trzy lata po masakrze zdymisjonował swojego sekretarza Johna Darymple i to była jedyna konsekwencja karna wobec sprawców maskary.
QUOTE Czy klan McDonaldów uzyskał później odszkodowanie?
Raczej wątpliwe, Campbellowie działali przecież w majestacie prawa.
QUOTE Jak skończyła się cała historia?
Opór klanów złamany został w drugiej połowie XVIII wieku.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Naprzykrzali się pobratymcom zajmując się na przykład uprowadzaniem koni. GrzOwc
Nie tyle koni co bydła i owiec. Klan McDonald mimo swej waleczności postanowił nie popierać stronnictwa obalonego Jakuba VII i złożyć hołd koronie Wilhelma II w osobie jego szeryfa na Wyżynach. Ich przywódca Aleksander McDonald wybrał się więc prawdopodobnie do Oban by złożyć hołd. Tam dowiedział się, że przybył zbyt późno i że szeryf przebywa 40 mil dalej na północ. W drodze McDonaldowie zatrzymali się w Glencoe - wsi położonej w przepięknej dolinie wśród ośnieżonych szczytów. Tam doszedł ich Robert Campbell na czele oddziału żołnierzy. Wielu ludzi pomordowano, inni zmarli z powodu mrozu gdy uciekli w góry. Robert Campbell inspirowany był przez własny klan, a także protestanckie środowisko wokół Wilhelma II, które chciało dosłownie "dorżnąć tą bandę góralskich złodziei". Jego samego dosięgła boska sprawiedliwość, gdyż w 1696 roku po klęsce Szkotów we Flandrii zmarł w nędzy na ulicach Brugii.
QUOTE Campbellowie działali przecież w majestacie prawa. GrzOwc
Robert Campbell zaatakował górali śpieszących oddać hołd jego władcy, o jakim więc majestacie prawa mowa.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|