|
|
Luizjana w ogniu, Zbrojne oblicze Rekonstrukcji
|
|
|
|
Temat niniejszy stanowi kontynuację dyskusji zaczętej w miejscu poniższym: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=51995
Rianie! Za moją sprawą działalność Białej Ligi gościła już na stronach niniejszego Forum. Wspominałem w jej kontekście chociażby boje toczone w roku 1874 na ulicach Nowego Orleanu. Dowódcą sił zmagających się z bojownikami White League był wówczas sam gen. James Longstreet, którego osoby chyba nie trzeba bliżej przedstawiać. Walki te zresztą wspomina artykuł, którego tekst ukazał nam wyżej The General. Artykuł ów, który na razie tylko szybko przebiegłem wzrokiem, nie podaje jednak, o ile czegoś nie przeoczyłem, iż dawny druh Roberta Lee został w ich trakcie raniony, a nawet (chyba, że pamięć płata mi figle) zdaje się, że pojmany przez swoich niegdysiejszych towarzyszy broni. O bojach nowoorleańskich czytałem lata temu w literaturze poświęconej luizjańskiej Rekonstrukcji i detali już z głowy przywołać nie mogę. Kołacze mi się pod czaszką, że siły obu stron były nader liczne, bo White League miała wystawić 6 tys. ludzi, a Longstreet dysponował 3 tys. milicjantów (przede wszystkim czarnoskórych). O walkach tych lakonicznie piszę także w swojej książce „Sharpsburg 1862”, gdy ukazuję w Zakończeniu powojenne losy pana Jamesa.
Dobrze się stało, że nasz kolega Aleksander – bardziej znany jako The General – przypomniał w ramach niniejszego forum temat militarnych działań okresu Rekonstrukcji. Są to sprawy, które nawet w samej Ameryce niezbyt często się przedstawia, a co dopiero u nas, gdzie praktycznie taki temat nie istnieje. Warto także, aby ujmować go jako fragment większej całości, którą tworzą dzieje stosunków rasowych w Luizjanie. Obszar ten bowiem wyróżniał się jeszcze w czasach kolonialnych prawodawstwem niewolniczym nieco odmiennym w stosunku do reszty Ameryki Północnej, czego przejawem była większa swoboda tamtejszych niewolników. W Luizjanie wytworzyła się także specyficzna kultura afro-kreolska, która rzutowała na dalsze dzieje ujścia Missisipi. Dzieje te kształtowały się pod wpływem rewolucji haitańskiej z przełomu XVIII i XIX stulecia, napływu Anglosasów po zakupie Luizjany przez USA, bitwy nowoorleańskiej roku 1815, a wreszcie powikłanych losów czarnoskórych i białych Luizjańczyków w dobie wojny secesyjnej (świetnie obrazuje je przywoływana już na naszym Forum historia życia pierwszego poległego czarnego oficera Unii, czyli pana André Cailloux).
Mam nadzieję, iż niniejszy topic posłuży nam do lepszego poznania mało znanych kart z dziejów USA. Liczę przy tym, iż miejsce to nie stanie się obszarem bicia piany i kolejnych przepychanek słownych, które zupełnie nie prowadzą do zrozumienia czegokolwiek z przeszłości i teraźniejszości Ameryki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stonewallu, gwoli wyjaśnienia. O ile sobie dobrze przypominam pisałeś kiedyś, że Longstreet po wojnie walczył o prawa Murzynów czy coś w tym stylu. Prawda jest taka, że James Longstreet przez całą wojnę domową walczył w szeregach armii CSA m.in. o utrzymanie instytucji niewolnictwa. W wyniku wojny instytucja ta umarła i James Longstreet zdecydował, że należy zaakceptować rezultaty wojny i iść dalej. Nowe Południe postanowił budować ramię w ramię z Republikanami, efektem czego był epizod związany z dowodzeniem milicją stanową w Nowym Orleanie. Wykonywał więc rozkazy gubernatora i walcząc z Ligą głównie bronił polityki władz stanowych (i głowy gubernatora) co oczywiście w jakimś stopniu wiązało się i z walką o prawa czarnej ludności, bo ta z Republikanami trzymała.
BTW, ciekawe co nasz generał czuł, gdy z lini WL dało się słyszeć stary dobry rebel yell
QUOTE Dobrze się stało, że nasz kolega Aleksander – bardziej znany jako The General – przypomniał w ramach niniejszego forum temat militarnych działań okresu Rekonstrukcji. Są to sprawy, które nawet w samej Ameryce niezbyt często się przedstawia, a co dopiero u nas, gdzie praktycznie taki temat nie istnieje. Niezbyt często się przedstawia, bo to były lata nienawiści i wielu złych rzeczy Stonewallu. O czymś takim ludzie woleliby zapomnieć, ale zapomnieć nie można. Niemniej jednak poznanie historii Rekonstrukcji jest konieczne do zrozumienia samej wojny secesyjnej.
--
QUOTE A czy owa White League miała jakieś dokonania na polu bardziej militarnym (np. przeciwko regularnej armii okupantów)?? No bo jeśli zajmowała się głównie terroryzowaniem Murzynów - to "ruchem oporu" chyba nazwać ich nie można... Oddziały federalne, których i tak za wiele na Południu nie było, nigdy nie były aktywnym uczestnikiem sporów między republikanami i konserwatystami. Pełniły raczej rolę takiego strażaka, który gdy już się paliło był wysyłany aby zgasić ogień. Ani Liga ani KKK nie działały aktywnie przeciwko władzy federalnej, bo bały się interwencji wojska - nawet po pokonaniu oddziałów wspomnianego Longstreeta Biali Legioniści ustąpili, gdy do Nowego Orleanu przybyły oddziały federalne. Organizacjie paramilitarne skupiały się na walce z opozycyjnymi władzami stanowymi, której głównym elementem były akcje przeciwko czarnej ludności (Murzyni stanowili podporę Partii Republikańskiej). Efektem był terror.
W całej tej Rekonstrukcji nie dostrzegam żadnego patriotycznego ruchu oporu czy coś tym w stylu, tylko dążenie za wszelką cenę do odzyskania władzy przez konserwatystów na szczeblu stanowym, który wiązał się także z powrotem na łono polityki krajowej. Nie znam także wielu niereformowalnych rebeliantów, którzy nie chcieli mieć z USA nic do czynienia.
|
|
|
|
|
|
|
|
Drodzy Forumowicze! W uzupełnieniu do tego, co już podał Alek, napiszę tylko, że James Longstreet pod koniec wojny secesyjnej okazał się gorącym orędownikiem służby Afroamerykanów w funkcji pełnoprawnych żołnierzy Konfederacji.
Rian pytał o rolę wojska federalnego w wydarzeniach rozgrywających się na Dolnym Południu po wojnie secesyjnej. Rola ta czasem okazywała się kontrowersyjna, a odbicie owych kontrowersji znalazło się nawet w tak interesującej naszego kolegę polskiej literaturze indianistycznej. Otóż Grzegorz Swoboda na stronie 77 swojego „Little Big Horn 1876” wspomniał dochodzenie w sprawie nadużywania stanowiska przez majora Lewisa Merrilla, oficera 7 pułku kawalerii (tego który w walczył w tytułowej bitwie opracowania pana Grzegorza). Rzecz dotyczyła służby części owej jednostki na Południu, a meritum sprawy stanowiło przyjęcie przez Merrilla bardzo wysokiej nagrody za schwytanie białych rasistów (ponad 21 tys. dolarów). Jako oficer US Army pan Lewis takiej nagrody nie powinien przyjąć. Z całego wspomnianego dochodzenia wynikły liczne niesnaski w 7 pułku, które zaciążyły nad przygotowaniami jednostki do kampanii roku 1876. Sam Merrill, osobiście niechętny Custerowi, nie wziął udziału w bitwie nad Little Big Horn, wszak przebywał w tym czasie w Filadelfii, o czym Swoboda pisze na stronie 123. Warto dodać przy tym, że – nie ma tego we wspomnianej pracy – kompanie Merrilla w latach 70 stacjonowały właśnie w Luizjanie, a o nich i samym panu Lewisie można sporo przeczytać w „Army Generals and Reconstruction: Louisiana 1862-1877” Josepha G. Dawsona III, którą to książkę opublikowało w roku 1994 Louisiana University Press. Pozycję tę można dostać chociażby w bibliotece Katedry Amerykanistyki UJ.
Coś jeszcze? Myślę, że warto zainteresować się nie tylko zbrojnym oporem względem nowych porządków zaprowadzanych na Południu po ustaniu wojny secesyjnej, ale także innymi formami owego oporu. Swego czasu w jednym z przewodników turystycznych wyczytałem, że nowoorleański coroczny karnawałowy pochód w Mardi Gras był wykorzystywany w latach 70 XIX wieku do protestowania przeciwko republikanom i do wyszydzania ich władzy. Warto byłoby poznać dalsze szczegóły i w tej materii.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE BTW, ciekawe co nasz generał czuł, gdy z lini WL dało się słyszeć stary dobry rebel yell Jeśli wywiesiliby sztandar Konfederacji - to Longstreet mógłby się popłakać... Ciekawe co czuł, gdy brali go do niewoli?? A może jego linie właśnie dlatego tak łatwo "puściły", bo Longstreet miał jakieś sentymenty??
|
|
|
|
|
|
|
|
Przypuszczam , że ewolucja poglądów i postawy Longstreeta miała jakiś związek (ale jaki?) z jego konwersją na katolicyzm w 1877, co też w tym kraju i epoce świadczyło raczej o nonkonformiźmie generała.
|
|
|
|
|
|
|
haze
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 73 |
|
Nr użytkownika: 35.846 |
|
|
|
Tomasz Zajac |
|
|
|
|
QUOTE(kundel1 @ 1/02/2009, 1:06) Przypuszczam , że ewolucja poglądów i postawy Longstreeta miała jakiś związek (ale jaki?) z jego konwersją na katolicyzm w 1877, co też w tym kraju i epoce świadczyło raczej o nonkonformiźmie generała.
Niestety sam Longstreet nie zostawił żadnych zapisków dotyczących przyczyn swojej konwersji. Żarliwym katolikem pozostał do śmierci. Ale raczej nie miało to wpływu na poglądy polityczne, zwłaszcza wcześniej. Longstreet sam pisał iż popiera Republikanów, gdyż w ten sposób można kontrolować głosy czarnej ludności.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Stonewall @ 31/01/2009, 22:33) Otóż Grzegorz Swoboda na stronie 77 swojego „Little Big Horn 1876” wspomniał dochodzenie w sprawie nadużywania stanowiska przez majora Lewisa Merrilla, oficera 7 pułku kawalerii (tego który w walczył w tytułowej bitwie opracowania pana Grzegorza). Rzecz dotyczyła służby części owej jednostki na Południu, a meritum sprawy stanowiło przyjęcie przez Merrilla bardzo wysokiej nagrody za schwytanie białych rasistów (ponad 21 tys. dolarów). Jako oficer US Army pan Lewis takiej nagrody nie powinien przyjąć. Twardy jak skała major Merrill jest jednym z bohaterów walki z terrorystami. Jego zdecydowane działania sprawiły, że wielkie procesy KKK w Południowej Karolinie doszły do skutku. Jako wojskowy nagrody od władz stanowych oczywiście nie powinien przyjąć, ale przyjął i potem prześladowało go to do końca życia. Ale podkreślmy, że przyjęcie nagrody odbyło się oficjalnie więc najwyraźniej takie rzeczy zakazane nie były. Przeciwko Białej Lidze nasz twardy jak skała major również walczył...
W dyskusji tej dopomogłyby nam takie dwa pikantne dokumenty, których jednak nie mogę w sieci znaleźć... tzn. program wyborczy luizjańskich Demokratów z 1865 oraz manifest Ligi. Ale znalazłem sławny szkic z Harper’s Weekly - Worse Than Slavery: White League and KKK
|
|
|
|
|
|
|
|
Autor artykułu słusznie pisze, że choć w gronie białych suprematów były pewne frakcje to cel ten sam - sprzeciw wobec XIV i XV poprawki do konstytucji (tych, które zrobiły z ex-niewolników obywateli i zapewniły im prawo głosu w wyborach) i wrogość wobec tych, którzy domagają się aby w/w prawa były egzekwowane.
Tak naprawdę południowcy potrzebowali prawie 100 lat, aby przełknąć te poprawki i choćby na tym przykładzie widać, że głoszone przez niektórych wizje Południa, które samo byłoby w stanie poradzić sobie z kształtowaniem stosunków społecznych na jakimś przyzmoitym poziomie to fikcja. Na Południu los Murzynów mógł być tylko jeden - służyć posłusznie lub emigrować.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(The General @ 2/02/2009, 20:06) Na Południu los Murzynów mógł być tylko jeden - służyć posłusznie lub emigrować.
To chyba i tak lepszy niż ten na północy i to 50 lat po Wojnie Secesyjnej. Miasto Lincolna, oaza mlekiem i miodem płynącą dla Murzynów .
http://en.wikipedia.org/wiki/Springfield_Race_Riot_of_1908
Kogo skazali za te bestialskie mordy? Czy choć jednemu jankesowi włos z głowy spadł. Przeczytajcie, a dowiecie się.
Generale, kiedy opowiesz o tym co działo się na północy i to w latach 60 ych XX wieku, jak dochodziło do zamieszek pomiędzy czarnymi i białymi? Co to, amnezja lokalna? Generał dalej niż poza mapę Południa nie wychodzi.
Skomentował bym jeszcze dziesiątki innych 'bajadurzeń' Generała w tym temacie, ale naprawdę szkoda mojego czasu (i mojego powtarzania się). Kłamliwa propaganda i przeinaczanie faktów przez Generała na temat Południa ciągnie się tutaj ho ho ho, a może i dłużej.
|
|
|
|
|
|
|
|
Panowie! Historia USA to zarówno Colfax, jak też Springfield. Jeśli będziemy tylko patrzeć na jedną z miejscowości, a nie na obie, wtedy nasze spojrzenie będzie bardzo wąskie i może doprowadzić nas do fałszywych wniosków. Myślę, że powinniśmy skończyć z wszelką ortodoksją i przestać spoglądać na historię podług gotowych tez. Myślę także, że same argumenty merytoryczne - takie bez wspominania o „bajdurzeniu” kogokolwiek - wystarczą. Uważam również, że temat niniejszy winien być poświęcony sytuacji panującej w Luizjanie, a nie w Springfield lub Detroit. Odnośnie stosunków rasowych w stanach północnych możemy dyskutować w innych tematach. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby Nico taki temat właśnie założył. W innym wypadku dojdzie tutaj do meczu pingpongowego między znanymi adwersarzami, zaś mecz taki może zakończyć się żółtymi, a nawet czerwonymi kartkami dla ewentualnych pingpongistów. Przypominam Wam także, że istnieje dział poświęcony historii powszechnej ogólnie. Tam możecie się spierać na temat stosunków rasowych w Ameryce na całej przestrzeni dziejów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nico @ 2/02/2009, 23:26) To chyba i tak lepszy niż ten na północy i to 50 lat po Wojnie Secesyjnej. Miasto Lincolna, oaza mlekiem i miodem płynącą dla Murzynów . Wydarzenia takie jak te i tak bledną z tym co wyrabiano w byłych stanach niewolniczych. A to, że miasto Lincolna nie ma znaczenia - to była przygraniczna Północ i tereny te od samego początku istnienia republiki przesiąkały południowym tokiem myślenia.
QUOTE Generał dalej niż poza mapę Południa nie wychodzi. Wychodzi Senatorze i z analizy mu wychodzi, że cywilizacja to Nowa Anglia. Reszta to mniej lub bardziej cywilizowana dzicz. Zobaczmy na przykład jak wyglądała sprawa linczów:
A tu link do bardziej dokładnych danych. Jak widać stany ex-Konfederacji przodują w aktach samowolnego wymierzania sprawiedliwości:
http://www.law.umkc.edu/faculty/projects/f...hingsstate.html
QUOTE Skomentował bym jeszcze dziesiątki innych 'bajadurzeń' Generała w tym temacie, ale naprawdę szkoda mojego czasu (i mojego powtarzania się). Kłamliwa propaganda i przeinaczanie faktów przez Generała na temat Południa ciągnie się tutaj ho ho ho, a może i dłużej. Zdaje się, że FAKTY naszemu Senatorowi nie pasują... cóż tym gorzej dla faktów
--
QUOTE(Stonewall) Historia USA to zarówno Colfax, jak też Springfield. Jeśli będziemy tylko patrzeć na jedną z miejscowości, a nie na obie, wtedy nasze spojrzenie będzie bardzo wąskie i może doprowadzić nas do fałszywych wniosków. Masz rację Stonewallu, ale patrzmy uważnie i wnikliwie (do rozwagi komentarz odnoście Border North wyżej).
[...]
Ten post był edytowany przez Sarissoforoj: 30/09/2010, 19:29
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(The General @ 3/02/2009, 16:40) Wydarzenia takie jak te i tak bledną z tym co wyrabiano w byłych stanach niewolniczych. A to, że miasto Lincolna nie ma znaczenia - to była przygraniczna Północ i tereny te od samego początku istnienia republiki przesiąkały południowym tokiem myślenia.
Przygraniczne Południe? Chicago to też przygraniczne Południe, a może stany pogranicza. Generale, bajadurzycie jak zawsze widzę. Fakty wam nie pasują to się zaraz okazuje, że stany północne to Południowe . A ile pułków te 'Południowo-północne' stany jak Illinois wystawiły dla Konfederacji?
QUOTE(The General @ 3/02/2009, 16:40) Wychodzi Senatorze i z analizy mu wychodzi, że cywilizacja to Nowa Anglia. Reszta to mniej lub bardziej cywilizowana dzicz. Zobaczmy na przykład jak wyglądała sprawa linczów:
No tak, Ci którzy handlowali niewolnikami, a potem głośno się domagali ich uwolnienia (hipokryzja godna Generała) to wzór cywilizacyjny. Lenin też najpierw wprowadził NEP, a potem okradł znów tych co się wzbogacili. Może uczył się od Nowej Anglii?
QUOTE(The General @ 3/02/2009, 16:40) A tu link do bardziej dokładnych danych. Jak widać stany ex-Konfederacji przodują w aktach samowolnego wymierzania sprawiedliwości:
A ile z tych linczów nie było uzasadnionych? Bo statystyki to piękna rzecz którymi można manipulować, żeby tylko coś udowodnić (a tym jankesi jak wiemy przodują).
Poza tym jak władza nie umiała chronić swoich obywateli to logiczne, że brali sprawy w swoje ręce.
QUOTE(The General @ 3/02/2009, 16:40) Zdaje się, że FAKTY naszemu Senatorowi nie pasują... cóż tym gorzej dla faktów
Napisał ten od 'Południowego stanu Illinois'
|
|
|
|
|
|
|
|
Drodzy Forumowicze! W związku z tym, że znani adwersarze nie posłuchali moich rad i zamiast wnosić świeży powiew wiedzy na temat Luizjany w latach 60 i 70 XIX wieku powrócili do słownych przepychanek, których wymowa jest już powszechnie znana, zamykam niniejszy temat. Uważam, iż spełnił on swoją funkcję informacyjną, wszak Forumowicze dowiedzieli się o zbrojnych aktach przemocy okresu Rekonstrukcji, poznali linki wiodące do ciekawych artykułów dotyczących wspomnianych wydarzeń, a także zaznajomili się z bezkompromisową linią tutejszego moderatora, który nie będzie tolerował „meczów pingpongowych” (wzajemnie przebijanie piłeczki oskarżeń przez użytkowników noszących pseudonimy Nico i The General). W przyszłości zamknięciu mogą ulec kolejne tematy, o ile będą one jedynie areną jałowego sporu.
Uważam, że osoby zaciekawione Rekonstrukcją w Luizjanie zyskały wystarczający zasób wiedzy i linków, aby samodzielnie poszukiwać dalszych informacji w tym temacie i rozwijać swoje zainteresowania. Topic niniejszy wobec postawy części Forumowiczów już im pomóc w tym nie może. Dla ułatwienia korzystania z tego, co już napisano, przypominam linki umieszczone przez Generała, jakie to linki widnieją w temacie inspirującym tę dyskusję: http://warhistorian.org/mershon/hogue-colfax.pdf http://www.warhistorian.org/mershon/hogue-1877-coup.pdf
Temat ponownie otwieram Sarissoforoj
Ten post był edytowany przez Sarissoforoj: 30/09/2010, 19:30
|
|
|
|
|
|
|
|
Temat ten w zasadzie zaczął się od kolorowych i całkowicie chybionych porównań jakie powypisywał jeden z naszych niestrudzonych obrońców niewolniczej konfederacji, po tym jak umieściłem powyższe linki do artykułów prof. Jamesa K. Hogue. Tak się składa, że właśnie kończę czytać jego książkę p.t. „Uncivil War: Five New Orleans Street Battles and the Rise and Fall of Radical Reconstruction” (LSU Press, 2006), w której przedstawił krótkie analizy najistotniejszych konfliktów zbrojnych okresu rekonstrukcji w Luizjanie. Hogue skupił się głównie na Nowym Orleanie, a starcia wrogich frakcji na ulicach tego miasta nazwał „bitwami ulicznymi” (street battles). Sprawa nie jest łatwa, ale postaram się pokrótce opisać te zbrojne oblicze rekonstrukcji w Luizjanie. Będzie to historia typu - JAK UMIERAŁA WOLNOŚĆ.
Pierwszą opisaną w książce „bitwą uliczną” są zamieszki do których doszło 30 lipca 1866 roku podczas przemarszu byłych czarnych żołnierzy Unii pod mury budynku, w którym zebrać się miała zwołana przez gubernatora konwencja stanowa. Całe to wydarzenie miało swoje korzenie w dość chwiejnej polityce gubernatora Luizjany Jamesa M. Wellsa. Wells był plantatorskim oligarchą znad rzeki Red River, gdzie przed wojną posiadał piękną plantację, na której niewolił niemal setkę czarnych ludzi. Przejawiał jednak unionistyczne sympatie w wyniku czego ostatecznie został gubernatorem Luizjany, rozpoczynając piastowanie swojego urzędu w marcu 1865 (jesienią wybrano go ponownie). Początki jego urzędowania zaznaczyły się dużą przychylnością wobec powracających do domu ex-konfederatów, a programowo gubernator w pełni wpisywał się w plan rekonstrukcji firmowany przez prezydenta Johnsona tzn. przywrócenie powojennych relacji na Południu za wyjątkiem funkcjonowania instytucji niewolnictwa. Przychylne postępowanie gubernatora wobec byłych rebeliantów doprowadziło do coraz to większego udziału tych ludzi we władzach stanowych, co w ostateczności zaowocowało ich konfrontacją z gubernatorem, który przecież nie był jednym z nich. To zaś sprawiło, że Wells zwrócił się w stronę luizjańskich republikanów, którzy z niechęcią obserwowali odbudowę starego reżimu i już dawno doszli do wniosku, że jedynym sposobem na przejęcie władzy jest nadanie praw wyborczych murzynom. I tu Welles wyszedł im naprzeciw, bowiem po ostatecznym zerwaniu z ex-rebeliantami postanowił zwołać konwencję stanową, na której miano podjąć kroki ku nadaniu praw wyborczych murzynom oraz ich ograniczeniu dla byłych rebeliantów. Ci oczywiście za żadne skarby świata nie chcieli do tego dopuścić, a mieli ku temu środki, bowiem w tym czasie byli konfederaci - teraz już występujący pod sztandarami konserwatystów lub demokratów, kontrolowali legistraturę stanową oraz niemal wszystkie kluczowe stanowiska w stanie oraz mieście Nowy Orlean. W swoim ręku mieli m.in. urzędy zastępcy gubernatora, prokuratora generalnego oraz burmistrza Nowego Orleanu, na czele policji Nowego Orleanu stał były pułkownik konfederacji (potem przyznał, że co najmniej 2/3 ówczesnych miejskich policjantów stanowili weterani armii CSA), a szeryfem hrabstwa Orlean został Harry T. Hays, który podczas wojny dowodził luizjańską brygadą piechoty w Armii Północnej Wirginii. Podczas rekonstrukcji prezydenckiej scenariusz taki powtarzał się niemal we wszystkich stanach byłej konfederacji – byli rebelianci stopniowo zyskiwali coraz to większą władzę, biali unioniści byli marginalizowani, a czarnych czekało życie wyznaczone przez ramy Czarnych Kodeksów. Ci nasi luizjańscy konserwatyści uzyskali przychylność samego prezydenta Johnsona w wyniku czego głównodowodzący wojskami federalnymi w mieście gen. Baird nie otrzymał precyzyjnych rozkazów dot. postępowania w nadciągającej konfrontacji pomiędzy konkurującymi stronnictwami. Na dwa dni przed planowaną konwencją cała konserwatywna śmietanka miasta zebrała się na tajnym spotkaniu, w trakcie którego ustalono, że najlepiej będzie jak pozwoli się konwencji zebrać, po czym do akcji wkroczy oddział szeryfa Haysa, który wszystkich aresztuje. Dodatkowo burmistrz miasta ogłosił całą konwencję za nielegalną. 30 lipca 1866 r. w budynku Mechanics’ Institute zebrali się co dzielniejsi delegaci na konwencję stanową, a wokół niego zarówno biali jak i czarni mieszkańcy miasta. Do zamieszek doszło, gdy w okolice budynku dotarł „Marsz Wolności” zorganizowany przez ok. 200 byłych czarnych żołnierzy Unii, którzy domagali się prawa do głosowania. Pomiędzy białymi i czarnymi mieszkańcami doszło do wymiany ciosów, a także padły strzały. Wkrótce do akcji ruszyli miejscy policjanci oraz ludzie szeryfa, którzy całą swoją uwagę skupili na murzynach oraz na próbie wtargnięcia do sali zajmowanej przez delegatów. Delegaci zostali rozgonieni, a w okolicy doszło do istnego polowania na murzynów. Wojsko federalnie przybyło na miejsce gdy już praktycznie było po głównych walkach. Oficjalna wojskowa lista ofiar obejmuje 38 zabitych i 184 rannych, choć prawdziwe liczby na pewno były większe. Ofiarami w większości byli murzyni, zginęło także kilku „rzucających się w oczy” republikańskich delegatów. Masakry w Memphis (maj ’66) oraz w Nowym Orleanie nieco wstrząsnęły krajem i poddały pod znak zapytania program Rekonstrukcji forsowany przez prezydenta Johnsona. W jesiennych wyborach do Kongresu Partia Republikańska uzyskała znaczne poparcie, a wizja powracających do władzy ex-rebeliantów oraz będące tego następstwem krwawe zamieszki, w których gineli byli żołnierze Unii przyczyniły się do uzyskania przez postępowe skrzydło Partii Republikańskiej zielonego światła do rozprawy z prezydentem Johnsonem i jego wizją rekonstrukcji.
Wydarzenia te, jak również komentarze prof. Hogue możemy zobaczyć w 2 i 3 części filmu umieszczonego na Youtube, który już kiedyś tu prezentowałem - Aftershock: Beyond the Civil War. Poniżej link do części 3, która przenosi nas w środek opisanych wyżej wydarzeń: http://www.youtube.com/watch?v=dXUc0zXbUHY&feature=related
Wkrótce – Bitwa uliczna roku 1872.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|