Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Samotny podróżnik w czasie, zasady BHP
     
net_sailor
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 695
Nr użytkownika: 40.506

 
 
post 31/12/2017, 11:38 Quote Post

Ponieważ Koleżeństwo piętrzy tutaj problemy to postaram się w ramach rozrywki intelektualnej wnieść nieco optymizmu. Poniższe dotyczy oczywiście czasów dawniejszych a nie przyszłości, bo do takiej podróży można się jednak dość dobrze przygotować.

1. Język - przez jakiś czas podróżnik może przecież udawać niemowę, aby był czas na osłuchanie się (samodzielnie lub za pośrednictwem uberwspaniałego translatora) z lokalnym dialektem. Cud odzyskania mowy można wyjaśnić potem właśnie jako... cud! W końcu zamierzchłe czasy obfitują w takie opowieści, że wystarczy odbyć pielgrzymkę od świętego miejsca, czy napić się cudownej źródlanej wody aby ozdrowieć.

2. Wiedzę na temat obyczajów, umiejętności i ogólnego pojmowania świata raczej należało by czerpać z osobistych dzienników konkretnych osób a nie kronik. Wręcz wskazane byłoby trafienie do miejsca i czasu opisywanego w tychże dziennikach (różnicy co to dziennik a pamiętnik na tym forum nie muszę tłumaczyć). Trafiamy więc w dawniejsze czasy dobrze obeznani z relacjami międzyludzkimi jakie panują pomiędzy osobami z którymi będziemy się na co dzień spotykać. Oczywiście ograniczamy się wtedy do kontaktów w ramach wyłącznie wyższych sfer piśmiennych (los chłopa w każdej epoce byłby dla nas raczej mało atrakcyjny).

3. Pieniądze. O to można zadbać w zaskakująco łatwy sposób. Po prostu znaleźć "skarb" o którym wiemy, że został ukryty i znaleziony w czasach współczesnych. Może nie mówmy tutaj o odkryciach na miarę grobowca Tutenchamona albo Troi, ale skromniejszych depozytów mieszczan pochowanych gdzieś pod podłogą starych kamienic. Wystarczy zlokalizować sobie kilka, kilkanaście takich skrytek i co jakiś czas podebrać depozyt. Za bezpieczną granicę można przyjąć 100 lat od datowania złożenia depozytu - wtedy można mieć względną pewność, że właściciel nie żyje a nikt z potomków już go nie pilnuje. Jest też opcja napadu rabunkowego, ale jest ona o wiele bardziej ryzykowna, zwłaszcza jeśli nie można będzie zabrać współczesnej broni.

Oczywiście należałoby nabyć przed wyjazdem kilka umiejętności, jak strzelectwo (z łuku lub broni czarnoprochowej), szermierka i jazda konna.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 31/12/2017, 13:06 Quote Post

Przede wszystkim to trzeba się zastanowić po co w ową przeszłość się chcemy przenieść.
Widzę 3 powody.
1. Praca historyka, czyli po prostu obserwacja wydarzeń. W takim przypadku podróżnik absolutnie nie może wchodzić w żadne interakcje i zapewne był wyposażony w jakich technologiczny odpowiednik peleryny niewidki. A jeszcze bardziej prawdopodobne, że robiłby to niewidzialny dron.
2. Chęć zmiany historii przez duże H. Czyli typowa chęć naprawienia historii na jedynie słuszną drogą.
3. Powody osobiste.
a. Chcemy żyć w określonej epoce na stałe.
b. Chcemy zrobić sobie dobrze współcześnie zmieniając to i owo np. wchodząc w spółkę z niejakim Gatesem w latach 70-tych, czy kupując wyspę Lihir pod koniec XIX wieku, by obecnie mieć miliardy.
Mam zaś wrażenie, że koledzy się koncentrują jedynie na przypadku 3a jako jedynym, a raczej byłby on marginesem.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Alexander Malinowski 3
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.569
Nr użytkownika: 100.863

Alexander Malinowski
Zawód: Informatyk
 
 
post 31/12/2017, 13:11 Quote Post

Jeśli chodzi o powód 3a to główna motywacja dla podróżników z przeszłości wynikałaby z dostępu do oryginalnego i naturalnego jedzenia.
Minusem życia w dalekiej przeszłości byłoby biologiczne skażenie tej żywności, brak oczywistej technologii medycznej oraz brak dóbr materialnych oczywistych dla człowieka przyszłości. Wytworzenie chociażby odzieży, czy toreb zajmowałoby ogromną ilość czasu.

QUOTE(Realchief @ 31/12/2017, 13:06)
Przede wszystkim to trzeba się zastanowić po co w ową przeszłość się chcemy przenieść.
Widzę 3 powody.
1. Praca historyka, czyli po prostu obserwacja wydarzeń. W takim przypadku podróżnik absolutnie nie może wchodzić w żadne interakcje i zapewne był wyposażony w jakich technologiczny odpowiednik peleryny niewidki. A jeszcze bardziej prawdopodobne, że robiłby to niewidzialny dron.
2. Chęć zmiany historii przez duże H. Czyli typowa chęć naprawienia historii na jedynie słuszną drogą.
3. Powody osobiste.
a. Chcemy żyć w określonej epoce na stałe.
b. Chcemy zrobić sobie dobrze współcześnie zmieniając to i owo np. wchodząc w spółkę z niejakim Gatesem w latach 70-tych, czy kupując wyspę Lihir pod koniec XIX wieku, by obecnie mieć miliardy.
Mam zaś wrażenie, że koledzy się koncentrują jedynie na przypadku 3a jako jedynym, a raczej byłby on marginesem.
*


 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Elfir
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.039
Nr użytkownika: 80.708

OK
Zawód: ogrodnik
 
 
post 31/12/2017, 13:37 Quote Post

Minusem i to ogromnym byłby brak opieki medycznej na sensownym poziomie.

Autor wątku chyba założył brak możliwości powrotu, stad rozważanie zamieszkania na stałe?
 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 31/12/2017, 14:11 Quote Post

Najrozsądniej będzie się w takim wypadku przenieść do roku 1865 i wykupić ile się wlezie ziemi tutaj:
https://en.wikipedia.org/wiki/Carlin_Unconformity
I tak każdy stawia na USA w XIX wieku jako miejsce gdzie się można najlepiej wtopić.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Alexander Malinowski 3
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.569
Nr użytkownika: 100.863

Alexander Malinowski
Zawód: Informatyk
 
 
post 31/12/2017, 14:41 Quote Post

QUOTE(Realchief @ 31/12/2017, 14:11)
Najrozsądniej będzie się w takim wypadku przenieść do roku 1865 i wykupić ile się wlezie ziemi tutaj:
https://en.wikipedia.org/wiki/Carlin_Unconformity
I tak każdy stawia na USA w XIX wieku jako miejsce gdzie się można najlepiej wtopić.
*




Gdzieś czytałem, że farma położona na terenach złotonośnych została poprostu zadeptana przez poszukiwaczy. W historii USA było szereg nieciągłości, czyli sytuacji, gdy prawa własności nie były szanowane albo firmy barnkrutowały albo mafia przejmowala cudze majątki, albo waluta traciła na wartości dlatego trzeba dokładnie poczytać całą linie historię, żeby nie wtopić na inwestycji.

Oczywiście, poza USA tych historii z utratą majatku bylo oczywiście znacznie łatwiej. Myślę, że najlepeij byłoby rezydować w USA, ale pojechac do Francji i kupić troche obrazów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 31/12/2017, 15:19 Quote Post

Z obrazami jest ten problem, że one będą wartę kupę kasy jak już będziemy gryźć ziemię. Chyba, że to do ozdoby naszej rezydencji nad jeziorem Tahoe smile.gif Zakładam, że siedzimy w Nevadzie żeby interesów doglądać. Zresztą mając jakieś 10% światowego wydobycia złota to w zasadzie się ma cały stan na własność. Nikt więc nic nie zadepce bo można mieć własną armię.
Stawiamy sobie https://en.wikipedia.org/wiki/Pele%C8%99_Castle i jest gdzie obrazy upychać smile.gif
Carson City jest dobrze skomunikowane koleją, więc można ściągać co się chce z całego świata.
Mając swoją wiedzę, to można sobie w sumie już na początku IV ćwierci XIX wieku sprawić wszelkie udogodnienia, poczynając od energii elektrycznej.
A jak ktoś się boi braku opieki medycznej to fundujemy w Carson City uniwerek ściągając największe sławy medyczne (znaczy się pionierów medycyny) epoki i podpowiadając im co nieco. I rzecz jasna wydział górnictwa obowiązkowo i dla własnej przyjemności wydział sztuki.

A jakie westerny z Dukiem w roli głównej by o nas powstały smile.gif

Ten post był edytowany przez Realchief: 31/12/2017, 15:21
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/01/2018, 9:20 Quote Post

Koledzy, Koledzy i Koleżanko..!

Zamiarem moim jest stworzenie, wspólnie z Wami, Ogólnej Teorii Przetrwania w Innoczasowej Rzeczywistości Społecznej. Tak samo jak Ogólna Teoria Smoków byłaby nauką trywialną i niewartą zainteresowania, gdyby zajmowała się wyłącznie smokami istniejącymi (czy nawet tylko - smokami o dodatnim prawdopodobieństwie istnienia; przecież wszyscy wiedzą, że najbardziej interesujące są te smoki, których prawdopodobieństwo przybiera wartości UJEMNE..!), tak też nasza Ogólna Teoria Przetrwania w Innoczasowej Rzeczywistości Społecznej (dla ułatwienia, użyjmy skrótu: OTPwIRS...) nie byłaby warta "Zabaw historycznych", gdyby miała się zajmować trywialnym problemem - czy podróże w czasie są w ogóle możliwe..? Może są, może nie są - to nie nasze zmartwienie! Grunt, że spotyka się je na gruncie literackim i że wysyp tego rodzaju tematów zalał w ciągu minionego półrocza właśnie nasze "Zabawy historyczne". To chyba wystarczający powód, aby pochylić się nad OTPwIRS poważnie, krytycznie i naukowo, z zachowaniem właściwej metodologii, nieprawdaż..?

Podróże w czasie podejmowane intencjonalnie to tylko szczególny przypadek zastosowania OTPwIRS - o tyle banalny, że skoro taką podróż planujemy i WIEMY Z GÓRY, gdzie (a właściwie "kiedy") planujemy się udać, stosowne przygotowania można także podjąć z wyprzedzeniem - co robi z OTPwIRS tylko rodzaj nauki stosowanej (coś jak logistyka lub inna spedycja...). Teoretycznie ciekawsze są podróże nieintencjonalne - osobliwie przytrafiające się z zaskoczenia i "w ciemno". Tutaj dopiero teoretyk ma pole do popisu..! Takie podróże mogą się trafiać z różnych przyczyn (na zasadzie deus ex machina lub innej machinacji kosmicznych nietoperzy, wypadku, działania nieznanej siły fizycznej, zetknięcia z równoległym wszechświatem albo - utknięcia w maszynie fantomatycznej, zwanej we współczesnym, barbarzyńskim i pełnym makaronizmów języku "virtual reality"; nie wykluczałbym też a priori podróży odbywanych jedynie w wyobraźni - bo niby dlaczego nie..?). Jedynym ograniczeniem, funkcjonalnym w zasadzie, bo przyjętym z uwagi na charakter naszego forum, jest założenie, iż jest to podróż w czasie HISTORYCZNYM - a nie podróż do świata fantastycznego, literackiego, czy innego, naszym dziejom nie znanego.

Dotychczasowa dyskusja w zasadzie potwierdza moje wyjściowe tezy: chrononaucie będzie tym łatwiej, im bardziej "otwarte" (w sensie, w jakim nadał temu słowu Erich Fromm) będzie społeczeństwo, do którego trafi. To znaczy - im bardziej mobilne (pionowo i poziomo, by tak rzec, bo idzie zarówno o labilność struktury społecznej i możliwość awansu, jak i skalę przemieszczeń geograficznych), tolerancyjne i zarazem - zapewniające większą anonimowość. Ten ostatni punkt czyni np. taką RON (niezależnie od mitologii "państwa bez stosów") miejscem dla chrononauty bardzo ryzykownym - u nas przecież nawet Heroldii nie było, sama przynależność do stanu szlacheckiego zasadzała się na powszechności związków towarzyskich w sąsiedztwie! Za to całkiem sprawnie poszłoby zakamuflowanie się we wczesnym PRL - przy tej skali przesiedleń i masowym "awansie społecznym" towarzyszy bez matury..?

Pomysł udawania alchemika uważam za nietrafiony. Koledzy zapominają, że co najmniej od XIII do XVII wieku alchemia była dyscypliną AKADEMICKĄ. Bynajmniej nie uprawianą w podziemiach, katakumbach czy kazamatach, a na uczelniach. Dyplom można podrobić. Ale podrobicie kolegów z roku - pamiętając, że w takim Krakowie WSZYSTKICH żaków, ze wszystkich wydziałów Akademii było w porywach do tysiąca, może kilkunastu setek..? Wszyscy znali wszystkich - i chrononauta podszywający się pod "doktora nauk hermetycznych" zostanie zdemaskowany góra po kilku miesiącach - zakładając, że w ogóle uda mu się rozpocząć swój proceder...

W ogóle założenie, że można w przeszłości "klepać w kuźni" jakieś wynalazki jest może do zastosowania dla Adama Słodowego (Koledzy pamiętają, kto to był..?) - ale ja się nie czuję na siłach. Na pewno nie da się z tego zrobić ogólnej wskazówki prakseologicznej dla chrononautów. Obawiam się, że naprawdę niewielu ludzi jest zdolnych do zbudowania NAPRAWDĘ OD PODSTAW (a nie z "zestawu dla majsterkowiczów") czegoś użytecznego, a zarazem dla "tamczasowców" nowego. Garnek może ulepię. Ale czy ulepieniem garnka zrobię na kimkolwiek wrażenie - od czasów rewolucji neolitycznej..? Samochodu nie zbuduję, choćbym pękł!

Odkrywanie ukrytych skarbów czy złóż to już nieco lepszy pomysł - ale tylko nieco lepszy. Pamiętajmy, że topografia też zmienia się w czasie - no i samo zapamiętanie miejsca ukrycia tego lub owego skarbu wymaga encyklopedycznej na ten temat wiedzy i raczej jest nie do zastosowania w przypadku podróży "nieintencjonalnej" (chyba, że akurat trafi na kogoś, kto ma takie hobby...). A eksploatacja najłatwiej nawet dostępnych (z dzisiejszego punktu widzenia) złóż też wymaga na ogół jakiegoś "kapitału początkowego" - ot, chociażby, trzeba tam dotrzeć i CAŁO wrócić. Mając do dyspozycji dwie gołe ręce raczej się transatlantyka nie zbuduje, a wiedza, że teoretycznie można Atlantyk i tratwą przepłynąć wygląda dużo lepiej na kartkach książki niż w obliczu mokrej i zimnej, słonej wody...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Elfir
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.039
Nr użytkownika: 80.708

OK
Zawód: ogrodnik
 
 
post 3/01/2018, 9:44 Quote Post

Przypomina mi to jedno z opowiadań Kira Bułyczowa o ufoludku, który rozbił się w Wielkim Guslarze. Dla całej ludzkości był pech, bo przybysz, zamiast fizykiem czy chociażby mechanikiem, okazał się być księgowym i nijak wspomóc ludzi w rozwoju wiedzy i technologii nie potrafił.
 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.240
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 3/01/2018, 12:26 Quote Post

QUOTE
Dotychczasowa dyskusja w zasadzie potwierdza moje wyjściowe tezy: chrononaucie będzie tym łatwiej, im bardziej "otwarte" (w sensie, w jakim nadał temu słowu Erich Fromm) będzie społeczeństwo, do którego trafi. To znaczy - im bardziej mobilne (pionowo i poziomo, by tak rzec, bo idzie zarówno o labilność struktury społecznej i możliwość awansu, jak i skalę przemieszczeń geograficznych), tolerancyjne i zarazem - zapewniające większą anonimowość. Ten ostatni punkt czyni np. taką RON (niezależnie od mitologii "państwa bez stosów") miejscem dla chrononauty bardzo ryzykownym - u nas przecież nawet Heroldii nie było, sama przynależność do stanu szlacheckiego zasadzała się na powszechności związków towarzyskich w sąsiedztwie! Za to całkiem sprawnie poszłoby zakamuflowanie się we wczesnym PRL - przy tej skali przesiedleń i masowym "awansie społecznym" towarzyszy bez matury..?


zostają jeszcze czasy rozbicia dzielnicowego albo tuz po, gdzie można było w Krakowie udawać kogoś ze Śląska, albo z Pomorza (ot, jakiś uciekinier spod krzyżackich mieczy). Ewentualnie rok 1325 albo 1386, gdzie można było udawać wyzwoleńca z litewskiej niewoli, co dla poniektórych mogłoby i dziwny język usprawiedliwiać (ot, urodził się na Litwie...). Oczywiście gorzej byłoby z udokumentowaniem posiadanej wiedzy, ale również można przeciez udać "pomysłowego Jasia".
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/01/2018, 13:19 Quote Post

Nie wiem, czy Koleżanka pamięta serial "Stawka większa niż życie". Cały pierwszy odcinek główny bohater uczy się życiorysu człowieka, którego ma udawać, włącznie z wkuwaniem na pamięć topografii wszystkich miejsc w których tamten przebywał (potem mu gestapowiec zadaje podchwytliwe pytanie o lokalizację katedry w Kolonii, czy coś takiego...) i fotografii wszystkich członków rodziny/sympatii, itd.

Udawanie w Krakowie przybysza z Wrocławia albo Gdańska może się źle skończyć przy pierwszym, przypadkowym spotkaniu prawdziwego mieszkańca któregoś z tych miast - i to pomimo braku Gestapo czy nawet zwykłej policji...

Generalnie - żeby coś dobrze udawać, trzeba o tym wiedzieć - możliwie jak najwięcej. Żeby udawać mieszkańca XIV-wiecznego Gdańska trzeba by połączyć kilka specjalności: archeologa (który powie coś o układzie przestrzennym miasta), językoznawcy (który wydedukuje, jakim to dialektem posługiwali się podówczas Gdańszczanie) i historyka specjalizującego się w historii lokalnej.

Ja bym się starał nikogo jednak nie udawać. We wszystkich językach, którymi mówię, z chińskim i japońskim włącznie - i tak mam kociewski akcent i po prostu nie potrafię tego zmienić...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.240
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 3/01/2018, 14:18 Quote Post

Myślisz, że w sugerowanym przeze mnie okresie ktoś bawiłby się w coś takiego? W pobranym z tego forum załączniku "Bizancjum. Drugie oko Europy" wyczytałam, jak to przez dość długi czas jakiś niski ranga zakonnik udawał metropolitę Konstantynopola i był przyjmowany z honorami przez najwyższych urzędników francuskich. Dlaczego więc miałoby wyjść na jaw, że Pełka z Gdańska to nie jest jeden z tych 300 Pełków zamieszkałych w Gdańsku? I to znanych, a ilu było nieznanych...a jesli podróżnik się poda za Sieciecha syna jakiejś Czerny syna jakiegos bojara litewskiego o trudnym do wymówienia imieniu, to niby jak ktokolwiek zweryfikuje jego tożsamość? Chyba nie beda szukać owego bojara, jesli się okaże jeszcze, że zginął w walkach z Krzyżakami...myślisz, że mieszkańcy Gdańska czy Wrocławia wszyscy mówili jednym akcentem i jedną gwarą? Że patrycjusz mówił identycznie jak żebrak albo inny przedstawiciel miejskiego plebsu? Myslisz, że mieszkańcy Krakowa znali jego wszystkie zaułki? Patrycjusze raczej nie chadzali do domów rozpusty odwiedzanych przez biedniejszych mieszczan...a żeby znać układ ulic w Krakowie, to mieli od tego sekretarzy i innych podwłądnych.
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/01/2018, 14:43 Quote Post

Ależ nikt się tym nie musi zajmować "specjalnie"! W sensie śledztwa, jakiegoś instytucjonalnego dochodzenia czy badania tożsamości. Starczy, że udając urodzoną na Litwie, w okolicach Nowogródka Jagnę, córkę polskiej branki i litewsko - ruskiego bojara Gleba (dajmy na to...) trafisz czystym przypadkiem na kogoś pochodzącego z tamtych stron.

Telewizji nie było. Internetu też nie. A długie, zimowe wieczory czymś trzeba było wypełnić. Mickiewicza w "Panu Tadeuszu" majora Płuta samo-identyfikacja jako, cytuję:

QUOTE
Wszyscy poświadczą, cała armija to powie,

Że w tej drugiej armiji, w korpusie dziewiątym,

W drugiej pieszej dywizji, w pułku pięćdziesiątym

Jegierskim major Płut jest pierwszy mazurzysta.


po zbadaniu sprawy w źródłach okazała się PRAWDZIWA o tyle, że istotnie, w okolicach opisywanych w poemacie, w roku 1811 stacjonował 50 pułk jegrów 2 dywizji piechoty, IX korpusu, 2 Armii rosyjskiej - Mickiewicz nie dla rymu, nie dla rytmu to wprowadził, tylko napisał samą prawdę. Ponad 20 lat później, z pamięci, bez żadnych dokumentów w ręku!

Myślisz, że taki ktoś przypadkiem spotkany nie zorientuje się, że żadnego bojara Gleba w okolicach Nowogródka nie ma? Albo że jeśli jest - to swoich dzieci, z brankami urodzonych, bynajmniej nie wypuścił do Krakowa..?

Cały Kraków w tym czasie to miasteczko kilkutysięczne. Wszyscy znają wszystkich. W taki czy w w inny sposób. Nie ma anonimowości...

Ten post był edytowany przez jkobus: 3/01/2018, 14:44
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.240
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 3/01/2018, 15:07 Quote Post

QUOTE
Myślisz, że taki ktoś przypadkiem spotkany nie zorientuje się, że żadnego bojara Gleba w okolicach Nowogródka nie ma? Albo że jeśli jest - to swoich dzieci, z brankami urodzonych, bynajmniej nie wypuścił do Krakowa..?


Ilu Litwinów odwiedzających Kraków interesowało się losem polskich jeńców wypuszczonych na skutek układów z Polską? Ilu Polaków zwróciłoby uwagę na taki fakt, że ktoś nie zna kogoś? Kiedy taki fakt wyszedłby na śwaitło dzienne? Ilu ludzi wracających z niewoli stanowiło sensację? Jakby tak ująć sprawę, to chłopi nie mieliby szansy na przeczekanie po ucieczce od pana wymaganego jednego roku na wolności, aby zostać uznanym za człowieka wolnego...
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/01/2018, 15:23 Quote Post

Chłopi działali "wewnątrz systemu" - i najczęściej korzystali z czyjejś pomocy (najczęściej właściciela gruntów, który chciał ich samemu osiedlić u siebie...). A Tobie kto pomoże..? Teoretycznie są zawsze jacyś "ludzie luźni": Cygani, żebracy, złodzieje - ale przecież i oni są doskonale zorganizowani, jak nie w klany rodzinne, to w cechy i bractwa. Osoba całkiem z zewnątrz będzie budzić sensację. To nie jest współczesna Warszawa, gdzie pojedynczy człowiek jest niewidoczny w tłumie...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

7 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej