Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Wikingowie i Normanowie _ Wikingowie a uprawa ziemi

Napisany przez: berberuch 12/05/2012, 18:04

Na filmach wikingowie są przedstawiani jako bandyci, łupieżcy, rabusie, którzy nigdy nie uprawiali żadnej ziemi i tylko łupili wioski by przeżyć i tak ich całe życie wyglądało.

Jak było na prawdę? Czy wikingowie mieli swoje domy, ziemię i uprawiali coś? Czy tak jak na filmach ---> "nie mamy jedzenia, musimy splądrować jakąś wioskę", splądrowali i po jakimś czasie szukali następnego celu i tak całe życie

Polecacie jakąś polską książkę o życiu wikingów? szczególnie interesuje mnie co robili poza walką, grabieżą, jak żyli

Napisany przez: numi5 12/05/2012, 21:01

Uprawiali, hodowali, łowili, budowali, wytwarzali, a oprócz tego
łupili, grabili...Else Roesdahl, "Historia Wikingów".

Napisany przez: aljubarotta 12/05/2012, 22:11

QUOTE(numi5 @ 12/05/2012, 21:01)
Uprawiali, hodowali, łowili, budowali, wytwarzali, a oprócz tego
łupili, grabili...Else Roesdahl, "Historia Wikingów".
*



Prędzej Foote-Wilson - Wikingowie. Dużo o życiu codziennym. I znakomita, choć parę kwestii nieaktualnych (video Jomsborg-Wolin)


Łupy zdobywali dla bogactwa, względnie jeńców/niewolników. Wynikało to z dążenia do kariery wink.gif

Zobacz sobie najnowsze zdanie historiografii na temat przyczyn w: P. Urbańczyk - Zdobywcy północnego Atlantyku

Napisany przez: Arbago 2/08/2012, 1:49

QUOTE
Na filmach wikingowie są przedstawiani jako bandyci, łupieżcy, rabusie, którzy nigdy nie uprawiali żadnej ziemi i tylko łupili wioski by przeżyć i tak ich całe życie wyglądało.
berberuch

Po pierwsze musimy uściślić, że wiking to określenie zawodu, nie etniczne. Wiking to morski łupieżca pochodzący z krajów normańskich. Wikingami byli więc Normanowie i to oni jak pisze numi5 "uprawiali, hodowali, łowili, budowali, wytwarzali". Ale wtedy nie byli już wikingami ale rolnikami, hodowcami, rybakami, budowniczymi i wytwórcami.

Napisany przez: Vapnatak 5/08/2012, 20:27

QUOTE(Arbago @ 2/08/2012, 2:49)
Ale wtedy nie byli już wikingami ale rolnikami, hodowcami, rybakami, budowniczymi i wytwórcami.

Niekoniecznie, zawód wikinga był fachem sezonowym. Jeśli któryś z rolników miał ochotę podreperować swój budżet, albo wprawić się jako prawdziwy mężczyzna, czym zyskiwał sobie wysoki status w społeczeństwie, wyprawiał się na łup. Musimy zdać sobie też sprawę z tego, że wikingowie wyprawiający się w dalekie kraje, tworząc kolonie zajmowali się wszystkim. Zatem nie obce im było rybołówstwo, hodowla, budowlanka, zawód wytwórcy a nawet rolnika jeśli zadamawiali się w jakimś miejscu na dłuższy czas.

vapnatak

Napisany przez: ku140820 5/08/2012, 20:55

Proponuję lekturę ksiązki "Rudy Orm" Fransa Gunnara Bengtssona - wiem, że to powieść, ale kwestie "zawodu" wikingów oraz tego, co robili "w przerwach" miedzy kolejnymi najazdami opisuje bardzo porządnie. I pokazuje, jak wyglądało "zbieranie łupieżczej bandy" biggrin.gif

Napisany przez: Barnim I Dobry 5/11/2012, 9:38

Czytałem tą książkę i prawdę mówiąc wątpię by w ten sposób pozyskiwano załogę. No ale faktycznie jest tam trochę opisu wikinga .

Napisany przez: Vapnatak 7/11/2012, 13:57

Nie czytałem tej powieści. Jak tam rozwiązywano kwestię pozyskiwania załogi?

vapnatak

Napisany przez: emigrant 7/11/2012, 14:09

Generalnie lokalny watażka-przedsiębiorca-organizator-sponsor-hovding wyprawy zbiera okolicznych zabijaków, obiecującą młodzież. (Jeśli imię jego sławne, sami się do niego garną, ma w czym przebierać). Buduje okręt, lub już nim dysponuje, organizuje zapasy, dogaduje się co do zapłaty. Na wybrzeżu lub, na którejś z bałtyckich wysp (Gotlandii) wynajmują sternika (ów) i ewentualnie przewodnika (ów), którzy znają "teatr przyszłych operacji", dobierają zapasy i płyną.
Po drodze, jeśli jest okazja i zapotrzebowanie, uzupełniają zapasy rabując na wybrzeżu (owce w powieści) przy czym generalnie, jak ktoś się nada, może się przyłączyć do ekipy. Często na skutek dziwnych splotów okoliczności.
Tak w największym skrócie wygląda początek wyprawy.

Napisany przez: Vapnatak 7/11/2012, 14:13

Rozumiem, drogi mi emigrancie, że tak to właśnie jest u Fransa Gunnara Bengtssona?

vapnatak

Napisany przez: Pietrow 7/11/2012, 14:49

Kompleksowo a syntetycznie ujął wiedzę o społecznościach skandynawskich wczesnego średniowiecza Lech Leciejewicz w pracy "Normanowie" (Ossolineum). Wiem, że jeszcze parę lat temu była to jedna z lektur na I roku skandynawistyki w Gdańsku. Napisana w końcu lat 1970-ych.

Napisany przez: Vapnatak 7/11/2012, 15:17

Dokładnie w 1979 r.
Ale nie w tym rzecz. Mam wiedzę jak ten proceder wyglądał. Zresztą, co tu się też wysilać i posiłkować literaturą naukową. Wystarczy pomyśleć logicznie i samodzielnie naświetlić sobie tego rodzaju zajęcie. Sprowokowałem temat, ponieważ zainteresowało mnie stwierdzenie Barnima I Dobrego, który miał wątpliwości co do informacji w powieści F.G. Bengtssona. Zadałem więc pytanie, co on tam napisał.

vapnatak

Napisany przez: emigrant 7/11/2012, 15:57

QUOTE(Vapnatak @ 7/11/2012, 14:13)
Rozumiem, drogi mi emigrancie, że tak to właśnie jest u Fransa Gunnara Bengtssona?

vapnatak
*


Tak, w Rudym Ormie. Z tym, że to kompilacja paru wypraw. Na zachód i Dźwiną i Dnieprem do Bizancjum.
Oddzielna sprawą są wyprawy szykowane przez wielkich tamtego okresu w kilkadziesiąt co najmniej łodzi.
Ale, tak, to opis z Rudego Orma.

Napisany przez: Vapnatak 7/11/2012, 16:10

Dobra, więc jesteśmy w domu. Nie widzę w tym nic dziwnego a jednocześnie zastanawiają mnie wątpliwości Barnima I Dobrego.

vapnatak

Napisany przez: Barnim I Dobry 7/11/2012, 20:37

Moje wątpliwości dotyczą pozyskania jednego z członków załogi , a głównego bohatera książki

QUOTE
"Orm dorasta w domu swojego ojca Tostego — bogatego kmiecia ze Skanii, który co roku wraz z synami wyrusza na wyprawy łupieżcze (najczęściej na wybrzeże Irlandii). Gdy kończy szesnaście lat ma po raz pierwszy wyruszyć wraz z ojcem na wyprawę, zostaje jednak w domu z powodu złego snu jaki miała jego matka. W czasie gdy Toste przebywa poza domem na jego gospodarstwo napadają inni wikingowie. Orm rusza bronić dobytku, przebija oszczepem jednego z napastników, zostaje jednak ogłuszony i porwany przez wodza wrogów — Kruka. Wraz z nim zmuszony jest wziąć udział w wyprawie w zastępstwie za wojownika którego zabił


Nie wiem czy w ten sposób pozyskiwano załogę. Oczywiście jeśli ktoś bardziej doświadczony to potwierdzi to uwierzę wam i będę wdzięczny za skorygowanie mojej wiedzy ;PP

Napisany przez: Vapnatak 8/11/2012, 0:05

No ale co tu jest niejasnego? Po prostu napadł na członków załogi, zabił jednego, po czym siłą (zapewne za kare) wzbogacił swoją osobą brakujące ogniwo. Być może załoga była gotowa do wikingu, już skompletowana, a nieboszczyk okazywał się starym wygą, doświadczonym żeglarzem i wikingiem. Nie wiem jaką funkcję posiadał na statku. Podejrzewam, że był kimś w rodzaju chłopca okrętowego. Spójrz na jego wiek. Dostając się na pokład obcego statku, wyruszając na wiking przechodzi inicjację i tym sposobem staje się mężczyzną, czyli godnym społeczeństwa, w którym się wychował. Wątki z tej historii przypominają mi nieco Sagę o Gunnlaugu.

vapnatak

Napisany przez: Barnim I Dobry 8/11/2012, 6:39

W sumie to miałem takie rozważania jak ty to piszesz ale nie byłem pewien, dlatego też utrzymywałem swoją pierwszą teorie gdyż nie do końca byłem pewien tej drugiej ;P Ale dzięki za rozwianie wątpliwości smile.gif

Napisany przez: emigrant 8/11/2012, 7:47

QUOTE(Vapnatak @ 8/11/2012, 0:05)
No ale co tu jest niejasnego? Po prostu napadł na członków załogi, zabił jednego, po czym siłą (zapewne za kare) wzbogacił swoją osobą brakujące ogniwo. Być może załoga była gotowa do wikingu, już skompletowana, a nieboszczyk okazywał się starym wygą, doświadczonym żeglarzem i wikingiem. Nie wiem jaką funkcję posiadał na statku. Podejrzewam, że był kimś w rodzaju chłopca okrętowego. Spójrz na jego wiek. Dostając się na pokład obcego statku, wyruszając na wiking przechodzi inicjację i tym sposobem staje się mężczyzną, czyli godnym społeczeństwa, w którym się wychował. Wątki z tej historii przypominają mi nieco Sagę o Gunnlaugu.

vapnatak
*


Moment, to było trochę inaczej. Gospodarstwo nad brzegiem morza. ojciec i starszy syn na wikingu, młodszy, Orm, z matką został w domu.
Obok przepływała wyprawa na Zachód pewnego hovdinga imieniem Kruk. Owce pasły się na brzegu, więc chłopaki postanowili uzupełnić zapasy. Drakkary przybiły do brzegu, kilku wysiadło i poszło zająć się owcami. Jak wracali na okręty, ktoś podniósł alarm i od strony domostwa pobiegło mu nim kilku ludzi. Jeden, rudy młodziak wysforował się przed pozostałych dopadł złodziei i zabił jednego z nich, drugi jedna przydzwonił mu w łeb obuchem topora i przerzuciwszy nieprzytomnego zabrał na łodzie z zamysłem, by gnojek zastąpił przy wiośle zabitego męża. I odpłynęli. "Gnojek" jednak okazał się niezłym kozakiem i z czasem przystał do załogi wikingu na pełnych prawach. Jako, że zabity na brzegu nie miał krewnych, nikt nie miał obowiązku go pomścić. Ten zaś, co Ormowi dał w łeb i zataszczył go na łódź, nazywał się Toke i z czasem zostali najlepszymi przyjaciółmi.
Tak to mniej więcej wyglądało w książce.

Napisany przez: Vapnatak 8/11/2012, 9:32

QUOTE(emigrant @ 8/11/2012, 8:47)
Moment, to było trochę inaczej. Gospodarstwo nad brzegiem morza. ojciec i starszy syn na wikingu, młodszy, Orm, z matką został w domu.
Obok przepływała wyprawa na Zachód pewnego hovdinga imieniem Kruk. Owce pasły się na brzegu, więc chłopaki postanowili uzupełnić zapasy. Drakkary przybiły do brzegu, kilku wysiadło i poszło zająć się owcami. Jak wracali na okręty, ktoś podniósł alarm i od strony domostwa pobiegło mu nim kilku ludzi. Jeden, rudy młodziak wysforował się przed pozostałych dopadł złodziei i zabił jednego z nich, drugi jedna przydzwonił mu w łeb obuchem topora i przerzuciwszy nieprzytomnego zabrał na łodzie z zamysłem, by gnojek zastąpił przy wiośle zabitego męża. I odpłynęli. "Gnojek" jednak okazał się niezłym kozakiem i z czasem przystał do załogi wikingu na pełnych prawach. Jako, że zabity na brzegu nie miał krewnych, nikt nie miał obowiązku go pomścić. Ten zaś, co Ormowi dał w łeb i zataszczył go na łódź, nazywał się Toke i z czasem zostali najlepszymi przyjaciółmi.
Tak to mniej więcej wyglądało w książce.

Zgoda, więc uwzględniając stworzoną historię na potrzeby narracji książki, wydarzenie tam opisane nie musiało być wcale nieprawdziwe. Orm trafił na obcy statek siłą, z przymusu. W dalszym ciągu realizuje inicjację, gdyż był w młodym wieku. Wątki z brakiem pomszczenia go, bo ten, którego zabił nie miał rodziny stawiają go w świetle tralla. Wszystko się układa, poza jednym. Jakie to specjalne prawa posiadał, skoro przystąpił ostatecznie do wrogiej mu załogi?

vapnatak

Napisany przez: emigrant 8/11/2012, 9:39

Oczywiście, że tak. W tej historii nie ma nic nieprawdopodobnego. specjalnych praw nie miał. Był wyrośniętym młokosem, który się podczas podróży wykazał krzepą i pomysłowością i z czasem zaczęli uważać go za swojego.
Vapnataku zamiast czytać posty o Rudym Ormie przeczytaj samą książkę. Gwarantuję świetną zabawę tym bardziej, że opowieść traktuje także o życiu w skandynawskim interiorze, m.in. o tingach, zemstach rodowych i początkach chrześcijaństwa na tych ziemiach.
To już jest właściwie światowa klasyka, jeśli chodzi o powieści o wikingach.

Napisany przez: aljubarotta 8/11/2012, 9:40

Jak już o beletrystyce mowa, czytał któryś z Kolegów Sigurda, syna wikinga? smile.gif
Do teraz to właśnie z niej pamiętam, kto to jarl.

Napisany przez: emigrant 8/11/2012, 9:47

QUOTE(aljubarotta @ 8/11/2012, 9:40)
Jak już o beletrystyce mowa, czytał któryś z Kolegów Sigurda, syna wikinga? smile.gif
Do teraz to właśnie z niej pamiętam, kto to jarl.
*


Nie, tego nie czytałem. Ale ja z kolei nazwy jarl, hovding, konung, Gaardarika, Miklagród (Miklagaard), Swijowie, Sinozęby, itd spotkałem po raz pierwszy w Rudym Ormie właśnie lata temu.

Napisany przez: Vapnatak 8/11/2012, 9:56

Przeczytam, przeczytam... Kiedyś. wink.gif

vapnatak

Napisany przez: Barnim I Dobry 8/11/2012, 16:35

hmmm...
Twoja wersja się kłóci nie co z moją , fakt faktem ja tą moją mam z wiki więc może być zła ...
A że prawdę mówiąc dokładnie nie pamiętam jak to było wiec jest to dobra zachęta do przypomnienia sobie tej książki smile.gif


A co do Sigurda, syna wikinga Widziałem ją u mnie w bibliotece ale jakoś nie miałem chęci do jej przeczytania ;PP Ale widziałem że mam dobrą opinie więc może zabiorę się za nią nie długo wink.gif


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)