|
|
Zaufany doradca ks. Czartoryskiego, Rok 1731: propozycje zmian
|
|
|
|
CODE Jasne. Rzeczpospolita, która tworzy armię w warunkach tajnych kompletów i ma ludności mniej niż Rosja (około 1750 proporcja wynosiła bodaj 10 mil do 18) - ma armię co najmniej równie liczną i lepszą technicznie i taktycznie. To jest dyżurna mrzonka tego wątku.
A od kiedy ludność ma znaczenie w wojnach nowożytnych? Rosji nie było stać wysłania 80000 ludzi w pole podczas W7. Cały czas jechali na kroplówkach angielskich a po zmianie sojuszy francusko-habsburskich. Także zanim Kaśka zabrała się za rządzenie Ela miała duże trudności z wysyłaniem w pole żołnierzy ze względów finansowych. Również liczba dostępnych ludzi nie jest imponująca. Znakomita część tych wojsk to formacje garnizonowe, formacje nieregularne pilnujące jakiegoś odcinka granicy. Siły regularne również muszą obstawiać inne kierunki niż Polski. Bez finansów zewnątrz do reform Kaśki to oni mogą wysłać co najwyżej 50-60 tyś ludzi w pole.
|
|
|
|
|
|
|
|
Poza tym jest inny problem - jeżeli to ładnie zgrać z Pugaczowem, Turcją i Szwecją, to wejdziemy jak w masło. A wtedy przyozdobienie Warszawy i Wilna fantami z Moskwy i Pitra staje się całkiem realne.
|
|
|
|
|
|
|
|
1. "Pełzająca reforma rolna" realnie (jak łatwo wyliczyć na podstawie czasu trwania studiów i kursów w Szkole Agronomicznej) startuje około 1739 - 1740. Do około 1770, kiedy to planujecie "zrzucenie maski" i wojne z Rosją - obejmie ponad połowe gruntów w Rzeczypospolitej. Co oznacza, że w okresie 1770 - 1800 powinna zacząć sie u nas eksplozja demograficzna. Żadne dodatkowe geby do wyżywienia nie są nam potrzebne - raczej martwcie sie, jak znaleźć prace dla własnych. Przy okazji "odjedziemy" Rosji (fakt, że nie na długo - góra na pół wieku...) tempem przyrostu ludności. I to oni bedą gonić nas, a nie my ich - w drugiej połowie XIX wieku.
2. Do około roku 1800 bedziemy chcieli "reforme rolną" ukończyć - i, przy okazji, wykorzenić wszelkie ślady kultury ruskiej z krajobrazu. Dla kolonistów - czynszowników, budować bedziemy jednolite, ceglane folwarki (w kwadrat, z brukowanym dziedzińcem), dla fornali - identyczne w całym kraju czworaki z dwuspadowym dachem, dla oficjalistów: "poniatówki" takie jak ta . Pod tym wzgledem - nie potrzebujemy żadnych wielkich nabytków kosztem Rosji, a nawet - byłoby to dla nas szkodliwe. Góra, co nas interesuje, to obszary rzadko zaludnione - na południu i może lekkie "wyrównanie" granicy gdzie indziej (w miare możliwości - z wysiedleniem ludności rdzennej...).
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja to wszystko wiem i o tym pamiętam. Zwracam jednak uwagę, że potrzeba nam trwałego wykluczenia Rosjan z akcji. Wymordowanie 2 armii tego nie gwarantuje nijak. Bo - jak tylko Rosja zakończy wojnę z Turcją i Szwecją, to zajmie się nami, już na innych warunkach. Łba im nie urwiemy, ale nad połamaniem łapek i nóżek bym się jednak poważnie zastanowił.
|
|
|
|
|
|
|
|
Tromp: przyznaję, że nie rozumiem. Pozbawienie Rosji armii polowej kończy wojnę. Co im zostaje? Garnizonowe popychadła, na co dzień rąbiący drwa i orzący pola swoim komendantom, Kałmucy, Kozacy (o ile nie poszli za Pugaczowem...), jakieś opołczenije..? Nasi milicjanci są 10 razy lepsi - i mogą ścigać Rosjan choćby i za Ural. Co stanie się jasne najdalej w okolicach Smoleńska. W tych okolicznościach Katarzyna poprosi o pokój. Pokój ten będzie trwał minimum kilka lat, ale może potrwać i dłużej: jeśli nie stworzymy okazji do ataku. Coś takiego jak "trwały" pokój nie istnieje w polityce. Podobnie jak nie jest możliwa "wieczna" wojna - jak mawiał Kmicic: matki by nie nadążyły rodzić..!
Nie leży w naszej mocy doprowadzenie Rosji do stanu bezsilności na dłużej niż kilka - kilkanaście lat. Nawet to, co proponujesz - nie da efektu trwalszego niż jedno pokolenie. Rosja jest zbyt wielka, żeby mogło być inaczej. Wszystkich Rosjan nie zabijesz - a ilu ich by nie zostało, w końcu się odbudują. Mają przestrzeń, mają zasoby. Jako społeczeństwo "przednowoczesne" tkwią w "pułapce maltuzjańskiej", ale pod tym względem właśnie: im więcej ich zabijemy i więcej im na niszczymy - tym większego nabiorą dynamizmu. A że jednocześnie wzrośnie im motywacja do zmian to mogą, w efekcie, unowocześnić się dużo szybciej niż w rzeczywistości - i tylko kłopotów sobie przez to narobimy.
Wreszcie: nie rozumiem, PO CO Ci aż taka swoboda? Owszem, Austriaków też wypadałoby raz obić - w czasie wolnym od pilnowania Rosjan. Ale Austriacy, raz obici, winni sobie odpuścić politykę na północ od Karpat i Karkonoszy. OTL sobie odpuścili - bez większego żalu. Z czasem docenią nas i jeszcze się zaprzyjaźnimy... A więcej wrogów chyba już nie mamy, prawda..? To co nam szkodzi, że trzymamy "straż nad Dnieprem"..?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(źwiesz @ 27/01/2019, 22:44) Po mojemu to po 1709 mamy tylko 2 moziwości: albo od jednego machu załatwić Rosję tak, żeby nigdy nie była w stanie poszukać odwetu - albo tak ułożyć stosunki żeby nawet w przypadku odzyskania przez Rzplitą niepodległoci nie wnosiła zastrzeżeń (np polska gałąź Romanowów). Pierwszego raczej nie damy rady zrobić. Nawet w koalicji z Turcją i Szwecją. Też mi się wydaje, że pierwszego nie damy rady. Drugiego natomiast nie chcemy. Naszym celem w wojnie 1768-72 nie jest zatem dojście do Moskwy i wpędzenie Rosji w nową Wielką Smutę, tylko uniezależnienie się od niej politycznie. Czyli tak trzeba rozegrać wojnę, że obić przeciwnika, ale nie zabierać mu żadnych ziem, żeby nie dawać mu powodu do rewanżu. Czyli powinniśmy zagrać jak Prusy z Austrią w 1866 r. W gruncie rzeczy RON nie jest pierwszoplanowym problemem polityki Rosji w XVIII wieku. Był takim problemem w XVII wieku wraz ze Szwecją, bo blokował Rosji okno na Zachód. Po 1720 Rosja ma okno, ma Rygę i Petersburg, potęgi Szwecji i RON są złamane. Od tego momentu problemem polityki rosyjskiej staje się Turcja i to w tym kierunku OTL szła ekspansja rosyjska. ATL też będzie szła, jeśli się postaramy. Zatem naszym celem jest pokonanie Rosji i skierowanie jej uwagi na południe. Niech się tłucze z Turczynem, niech zajmuje Krym, im dłużej to będzie trwało, tym lepiej. Moim zdaniem możemy im nawet pół województwa kijowskiego sprezentować, żeby ekspansja na Osmanów lepiej im szła. Aby tylko uznano likwidację protektoratu, prawa Czartoryskich do tronu i wszelkie dokonane reformy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dokładnie tak! To znaczy: po pierwsze i najważniejsze - absolutnie nie chcemy więcej prawosławnych. To by było totalnie sprzeczne z całą resztą naszej polityki i najpewniej doprowadziłoby do katastrofy: cała polonizacja i katolicyzacja Rusinów na nic, a za pokolenie lub dwa - powrót Rosji. Jako "wyzwolicielki uciśnionych".
Po drugie - OTL nie był możliwy żaden modus vivendi z Rosją, ale my to wiemy z dziejów Pawła i jego synów. Czy za Katarzyny było tak samo - czy na naszych wspólnych losach zaważył jej chimeryczny charakter, a fatum dziejowe powstało dopiero jako konsekwencja błędów Kaśki (w 1764 miała większe wpływy na terenie Polski niż w 1795...) i rozbiorów..? Na logikę możemy się dogadać. Jeszcze w 1830 liczył na to wnuk księcia Augusta...
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|