Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Amerykańska wojna secesyjna _ Heros von Borcke - oficer jazdy Południa

Napisany przez: Stonewall 20/04/2006, 16:49

Drogie Forumowiczki i Drodzy Forumowicze!
Mam dzisiaj zaszczyt i przyjemność zarazem przypomnieć pewien fakt mało między Bugiem i Odrą znany. Otóż mało kto wie, że w naszej polskiej ziemi spoczywają doczesne szczątki bohatera wojny secesyjnej, płka Johanna Augusta Heinricha Herosa von Borckego, oficera ze sztabu sławnego gen. Jeba Stuarta. Postać ta, znana w naszym kraju z jednej z książek Grzegorza Swobody ("Gettysburg 1863"), była jedną z najbarwniejszych osób służących w Armii Północnej Wirginii. Młody Niemiec, nim w roku 1862 zaciągnął się pod sztandary Południa, służył w pruskiej kawalerii (co do przydziału pułkowego von Borckego istnieją kontrowersje). Brał on udział w szeregu większych i mniejszych bitew wojny secesyjnej, stając się najbardziej znanym cudzoziemcem walczącym pod rozkazami gen. Roberta E. Lee. Ciężka rana odniesiona przezeń tuż przed sławną batalią pod Gettysburgiem utrudniła mu dalszą służbę w szeregach Konfederacji. Nie mogąc jej w pełni się ofiarować na polu walki von Borcke wstąpił do służby dyplomatycznej, by nadal starać się o niepodległość dla niej. Wyjazd do Europy z misją polityczną oznaczał dla naszego bohatera rozbrat z Ameryką, ale był to rozbrat jedynie fizyczny. W roku 1866 von Borcke miał wespół ze swymi krajanami bić się przeciwko Austriakom, lecz rany odniesione za Oceanem wkrótce dały o sobie znać, więc już rok później musiał on porzucić służbę wojskową. Wystąpiwszy z armii osiadł w swych dobrach leżących na terenie dzisiejszego województwa zachodniopomorskiego, w których kultywował pamięć o Konfederacji. Nad jego pałacem w Giżynie (obecnie powiat myśliborski - na obszarze województwa jest jeszcze jedna miejscowość o tej nazwie) powiewała wciąż flaga zlikwidowanego w roku 1865 państwa. Pan Heros podjął się też trudu napisania kilku dzieł na temat wojny secesyjnej (oprócz memuarów von Borcke wspólnie z Justusem Scheibertem nakreślił monografię największej bitwy kawaleryjskiej tego konfliktu). Po swojej śmierci w Berlinie w roku 1895 został, jak mówią o tym źródła, pochowany w Giżynie. Z tego, co mi wiadomo, na tamtejszym niemieckim cmentarzu znajduje się kaplica-mauzoleum, w której, jak przypuszczam, pochowano bohatera wojny secesyjnej. Swoje wiadomości na temat pochówku pułkownika czerpię z zagranicznych stron internetowych, informacje zaś o który Giżyn chodzi i o samej kaplicy zapożyczyłem z naszych rodzimych zasobów sieciowych. Polskie strony o tej miejscowości wzmiankując samą rodzinę von Borcke nie wspominają jednak o jej związkach z Ameryką. W związku z tym zwracam się z prośbą do wszystkich zainteresowanych, a szczególnie mieszkańców województwa zachodniopomorskiego, o weryfikację danych o giżyńskim pochówku Herosa von Borckego. Sam chwilowo nie mogę się udać w tamte strony, więc za wszelką pomoc byłbym bardzo wdzięczny.

Napisany przez: Stonewall 24/04/2006, 16:06

Dzisiaj specjalnie dla Was - fotografia Herosa von Borckego w mundurze konfederackim.

Napisany przez: meickel 25/08/2006, 13:38

Kaplica w Giżynie sprawia wrażenie raczej ogólnoużytkowej kaplicy cmentarnej. Sam cmentarz jest bardzo zaniedbany, gęsto przykryty zdziczałą roślinnością. Dostrzegłem tylko jeden zniszczony nagrobek i resztki obramień. Ale byłem tam żeby fotografować kaplicę. Może jest na terenie cmentarza coś więcej. W samej kaplicy żadnego śladu napisów, płyt nagrobnych, zejścia do krypty (do której ktoś by się już dawno włamał).

Przypominam, że również w Polsce zdania rozpoczyna sie od dużej litery.
S.

Napisany przez: Stonewall 27/08/2006, 10:35

Meickelu!
Dziękuję za głos zabrany w dyskusji - potwierdził on inne sygnały, które do mnie napłynęły. Dopóki nie dotrę do oryginałow artykułów, które ukazały się w Ameryce, mówiących o pochówku von Borckego, sprawa pozostanie otwarta.

Napisany przez: cabbie 27/08/2006, 21:59

Pałac w Giżynie został zrównany z ziemią. Mieściła się w nim szkoła podstawowa. Po utworzeniu zbiorczych szkół gminnych stopniowo ulegał dewastacji. Na przełomie lat 1970/80 był zaznaczony na mapie zabytków województwa szczecińskiego. Znajdował się na południe od jeziora Sulimierskiego, w sąsiedztwie kościoła. Obecnie pozostał tam tylko park, na którego terenie aktualny właściciel zbudował nowy dom.
W kaplicy wśród drzew na poniemieckim cmentarzu pod podłogą znajdowały się trumny byłych mieszkańców pałacu.

Kaplica:
http://maps.google.com/?ie=UTF8&z=18&ll=52.941197,15.001541&spn=0.001471,0.003659&t=k&om=1

Park:
http://maps.google.com/?ie=UTF8&om=1&z=18&ll=52.944077,15.008478&spn=0.001471,0.003659&t=k

Napisany przez: Stonewall 28/08/2006, 10:26

Cabbie!
Wielkie dzięki za kolejne informacje.

Napisany przez: meickel 1/09/2006, 12:03

Informacje o pałacu są ogólnie dostępnie w internecie. Nie wiem czy mam do czynienia z miejscowym więc pozwolę sobie zapytać: skąd informacja o trumnach pod podłogą kaplicy?
Kaplic grobowych widziałem już dziesiątki (należy to rozumieć dosłownie) i potrafię rozpoznać wejście do krypty. W Giżynie ani śladu. Oczywiście jest możliwe że ktoś zamurował rozbity przez szabrowników otwór i uporządkował kaplicę zanim zaczęła się walić ale wolałbym się upewnić. Będę w okolicy w tym roku (jeszcze jedna kaplica smile.gif) i będę miał okazję przyjrzeć się dokładniej.
z góry dziękuję.

Przy okazji informacja: właściciel obecnego "pałacu" jest życzliwy. Może warto go zapytać czy coś wie.

Znowu brak dużych liter.
S.

Napisany przez: Stonewall 1/09/2006, 16:45

Meickelu!
Kto jest właścicielem "pałacu"?

Napisany przez: meickel 2/09/2006, 9:11

Nie znam z nazwiska, rozmawiałem na temat oglądania kościoła poewangelickiego "w obejściu" i reakcja była bardzo życzliwa.

Napisany przez: meickel 7/09/2006, 7:54

Interesujący fragment tekstu dotyczący poszukiwania grobu von borckego przez amerykanina, znaleziony w internecie.

CODE
Well, in Gizyn I immediately went around some
places and began asking people about von Borcke.
Nobody heard of him. Gizyn is very small and it was
not hard to stop and ask people about the stuff. Von
Borcke had a castle from which he used to fly
Confederate flags. I happened to speak to a
Compatriot Eric A. Kaminski, Warsaw, Poland
representative of that place called Soltys. The lady
was about 70 years old and settled there in 1945; right
after WWII. I asked her many questions which were
answered negatively. But when I asked her about a
castle, she right away told me that there used to be a
big castle with a big library full of books in German.
She as a kid with other children used to run
around that castle until it was dismantled in 1953 by
the communists. In that place there had been built a
drying plant for hay. She remembered that the castle
was white and it had a ground floor with one story,
which stairs led to. She played with those books. She
told me about a graveyard with German people being
buried there. But I asked if there were people there
that were buried before WWII. She said that yes, that
it was an old cemetery, and devastated.
And sure enough, the place was devastated and
bushes and trees grow there now. Simply, no one is
taking care of that. I took pictures and hoped to find
the grave of von Borcke. I did not find it.
If von Borcke is there would be no grave marker
as the stones and markers had been stolen.
I talked to another person I met on a dirt road and
he told me that he had old pictures of the castle. But
he was on the way to work and I could not stop the
man. As I was taking more pictures of the place
where the castle was, I stumbled over a man that was
taking a walk. And how great that I did.
He told me that he used to work in the hay drying
plant during communism and there had been many
conversations in that plant on the fact that there used
to be a castle where now the plant stands. I asked if
von Borcke rang a bell. He said that the name does
not sound familiar but if that was the owner of the
castle, he is buried by a big tree next to the place
where the castle stood. That was the owner's wish to
be buried there as the story says.
We walked to the tree and it was a very big oak
tree about 150 years old. I did not walk to that tree as
that day it rained a lot and the ground was like
quicksand. I took a picture of that tree. After that I
left Gizyn.
I also found out where I could go to get some
more information and get pictures of the area of 19th
century. I was told about a man who is a historian
interested in that part of the land and I plan to contact
him.
For now you should be satisfied until I make
more contacts and will try to retrieve archives on von
Borcke, and that will take more time.


Natomiast zdjęcia kaplicy cmentarnej do obejrzenia na:
http://www.icpnet.pl/~dzebrowska/brandenburg/brandenburg.html

Napisany przez: cabbie 7/09/2006, 21:14


Eric A. Kaminski wskazuje na Giesenthal nad jeziorem Miedwie
( Giżyn w okolicach miasta Pyrzyce ):
http://www.scvcalifornia.net/Vidette25.pdf#search=%22Eric%20A.%20Kaminski%22

"The place is now called Gizyn with a dot above
the Z. This place was called Giesenthal and it was
next to Neumark."

Można to stwierdzić na podstawie mapy tego terenu z 1909r. z niemieckimi nazwami miejscowości: http://lazarus.elte.hu/hun/digkonyv/topo/200e/33-53.jpg

Na stronie dotyczącej Giesenbrügge można znaleźć informację na temat poprzedniego właściciela parku dworskiego: http://wiki.genealogy.net/index.php/GIEGGEJO72MW

"1837 wurde das Gut von Heros von Borke, aus einer sonst in Pommern ansässigen Familie, für 155000 Thaler angekauft."

To samo powtarza się po polsku:
http://mysliborz.fm.interia.pl/pow/nowogr/now2.htm

"Od 1837 r. był własnością podporucznika Heros'a von Borke."

Oczywiście nie podporucznika a podpułkownika:
http://commons.wikimedia.org/wiki/Image:Borcke-Lieutenant-Colonel.jpg

http://de.wikipedia.org/wiki/Johann_August_Heinrich_Heros_von_Borcke
( Beförderung zum Oberstleutnant (1864) )

"Erst nach seiner Entlassung aus dem Militärdienst heiratete er 1867 und lebte anschließend bis 1879 auf den Gütern seines Vaters in Pommern. Nach dessen Tod zog er auf sein eigenes Gut Giesenbrügge im Landkreis Soldin, wo er auch begraben ist."

Na Giesenbrügge wskazują, też źródła amerykańskie:
http://www.civilwarhome.com/german.htm

"Forced to an early retirement in 1867 due to a Yankee bullet he still carried in his lung, Von Borcke married and had three sons. When he inherited a castle and estate at Giesenbrugge, it was his delight to fly the Confederate flag from its battlements."


Natomiast Neumark to prawdopodobnie owa Nowa Marchia
http://www.mysliborz.info.pl/historia.htm

"Myślibórz, będąc stolicą Nowej Marchii w latach 1298-1537 dobrze się rozwijał..."

Napisany przez: Nico 7/09/2006, 21:34

Czy w takim razie mamy potwierdzenie, że 'nasz' poniekąd bohater Wojny Secesyjnej leży na ziemiach Polskich? smile.gif confused1.gif

Napisany przez: meickel 8/09/2006, 4:16

sleep.gif Nawet jeżeli pod dębem w Giesenbruegge. A znam precedensy takiego pochówku, zwłaszcza u kawalerów, np. zmarłych bezżennie braci, posiadaczy dworu w paudelwitz, ostpr. Albo młodo zabitych w pojedynkach najstarszych synów w geierswalde i gr. elditten.

Napisany przez: cabbie 8/09/2006, 22:29

tak czy owak aktualnie istnieją dwa potencjalne miejsca spoczynku tego oficera, obie o polskiej nazwie Giżyn ...
[attachmentid=4312]

Napisany przez: meickel 9/09/2006, 10:13

Wcześniej Kaminski wskazuje na Giesenbruegge (błędnie podając nazwę), dopiero konfuzja z polskim Gizynem i nieumiejętność posługiwania się mapą prowadzi do Giesenthal.
Swoją drogą wszystkiego najgorszego autorom powojennej zmiany nazw. Nic lepsi od hitlerowskiej administracji.
I w gruncie rzeczy nie wiadomo do którego Giżyna w końcu trafił Kaminski, niestety pałac zburzony przez "komunistów" i zdewastowany cmentarz pasuje do co trzeciej wsi w nowej marchii (neumark=wschodnia część brandenburgii).

Napisany przez: meickel 11/09/2006, 12:46

A jednak nie w kaplicy.
http://www.flickr.com/photo_zoom.gne?id=116303882&size=o

Napisany przez: Stonewall 11/09/2006, 13:54

Szanowni Przedmówcy!
Cieszę się bardzo, iż zaproponowane przeze mnie poszukiwania miejsca spoczynku doczesnych szczątków ppłka Herosa von Borckego odnalazły pośród Was należny odzew. Mam jednak do Ciebie Meickelu pewne pytanie. Napisałeś, że Borckego nie pochowano jednak w kaplicy i zamieściłeś fotografię, jak sądzę, potrzaskanego nagrobka bohatera naszego tematu. Skąd to zdjęcie? Jakie są Twoje pełne ustalenia? Proszę o odpowiedź.
Ze swej strony pragnę jeszcze dodać, iż na interesujący nas temat pisał także Stefan Slivka, mieszkaniec Niemiec, w artykule "On the Back Roads - Heros von Borcke's Home and Grave in Poland", który ukazał się w jesiennym numerze "Blue and Gray" z roku 2005. Ja sam do rzeczonego artykułu jednak nie dotarłem.

Napisany przez: meickel 11/09/2006, 15:27

Nie jest to moje zdjęcie, znalezione w sieci. Wygląda na fragment przywołanego artykułu Stefana Slivki (podpis po lewej). Jest to nagrobek, nie fragment epitafium. Ergo nie leży w kaplicy i słusznie rozpoznałem ją jako friedhofskapelle a nie erbbegrabnisstaette. Jestem zadowolony.
sleep.gif

Napisany przez: cabbie 11/09/2006, 19:56

Eric A. Kaminski wierzy, że von Borcke się odnajdzie a flaga Konfederacji będzie mogła przykryć mogiłę. Aby stało się to możliwe należy ustalić bliżej jej położenie.

Napisany przez: meickel 12/09/2006, 4:54

sleep.gif
Próbuję nawiązać kontakt z osobą która zamieściła to zdjęcie nagrobka na flickerze. Jest szansa że dysponuje rzeczonym artykułem i zgodzi się udostępnić stosowny fragment. Poza tym wybiorę się do Giesenbruegge na jesieni i przejrzę zarośla na cmentarzu skoro już wiem czego szukać.

Napisany przez: Nico 13/10/2006, 1:16

Oto wspomnienia tego Pana smile.gif.

http://perseus.uchicago.edu/hopper/text.jsp?doc=Perseus:text:2001.05.0008:chapter=1

Napisany przez: Stonewall 13/10/2006, 7:45

Nico!
Wielkie dzięki za link.

Napisany przez: Stonewall 24/12/2006, 10:42

Drodzy Forumowicze!
W dniu dzisiejszym, tj. w Wigilię, pragnę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia: zdrowia, pogody ducha, dalszego owocnego korzystania z Forum oraz wszelkiego dobra dla Was i waszych rodzin.
Jednocześnie apeluję o dalszą pomoc w odkrywaniu zagadki pochówku płka Herosa von Borckego. Od Meickela wiem, iż nie udało mu się dotąd nawiązać kontaktu z osobą, która zamieściła w Internecie zdjęcia rozbitej płyty nagrobnej konfederata (pomimo usilnych prób z jego strony). Meickel poinformował mnie także, iż planowana jesienna eksploracja w domniemanym miejscu pochówku oficera sił zbrojnych Południa nie doszła do skutku.

Napisany przez: meickel 5/03/2007, 9:08

Otrzymałem dzisiaj odpowiedź od osoby, która opublikowała na flickr.com zdjęcie nagrobka J.H. Herosa v. Borckego. Zdjęcie zostało nadesłane z Polski; pochodzenie i miejsce wykonania zdjęcia nie są na razie znane, mam jednak nadzieję na dalsze szczegóły później.

Napisany przez: meickel 24/07/2007, 9:40

Z opóźnieniem spowodowanym zmianą serwera. Otrzymałem kilkanaście dni temu do wglądu skany artykułu Stefana Slivki (Slivka) "Heros von Borcke's Home and Grave in Poland". Na stanowiących część artykułu zdjęciach widać kaplicę na dawnym cmentarzu ewangelickim w Giżynie, co rozwiewa przynajmniej wątpliwości odnośnie miejsca. Sam von Borcke ma leżeć z rodzicami w małej kwaterze rodzinnej na tymże cmentarzu. Około listopada podejmę próbę odnalezienia grobów, prawdopodobnie także dodatkowego oznaczenia miejsca spoczynku na prośbę amerykańskich zwolenników Konfederacji smile.gif dzięki którym te informacje otrzymałem.

Napisany przez: Stonewall 24/07/2007, 10:27

Panie Michale!
Wielkie dzięki za to, co pan robi dla odszukania miejsca spoczynku doczesnych szczątków Herosa von Borckego. Mam nadzieję, że zdrowie będzie Panu służyć.

Napisany przez: cabbie 25/07/2007, 0:32

W dokumencie pdf na str. 2 jest widok dawnej szkoly - zburzonego palacu Herosa von Borcke.
Budynek byl zorientowany wzdluz podobnie jak obecny obok kosciol katolicki.

http://www.borcke.com/upload/content/geschichte/Heros_v_Borcke.pdf

Opis w jezyku niemieckim potwierdza to co wiemy:

im Kreis Soldin (Neumark) gelegenen Ritterguter Giesenbrügge und
Neuenburg, zusammen einen Besitz von 7000 Morgen

Dodatkowo ciekawe informacje na temat miejsca urodzenia:

Heros v.Borcke wurde am 23.Juli 1835 in der Festung Ehrenbreitstein bei Koblenz geboren.
Sein Vater Otto T h e o d o r Heros (1805-1878) stand hier als Sekonde-Lieutenant bei dem
preußischen 19. Linien- Infanterie-Regiment. Das gemeinsam mit seiner Frau Therese, einer
Tochter des Geheimrats Adloff aus Luxemburg, geführte bescheidene Offiziersleben...

Napisany przez: cabbie 11/02/2008, 16:07

...okazało się, że w oddalonym o kilkanaście kilometrów Giżynie znajduje się zdewastowane mauzoleum. Niestety, zwłok złożonych w zrujnowanych kryptach nie udało się przenieść. Do Parzeńska trafiły za to porozbijane tablice upamiętniające członków rodziny von Borcke...

http://www.puls.ctinet.pl/index.php?bmF2PTImZGJpX3Jvaz0yMDA3JmRiaV9taWVzaWFjPTEmZGJpX2lkPTMwNA==

Napisany przez: Stonewall 11/02/2008, 17:59

Cabbie!
Wielkie dzięki za kolejną porcję informacji. Myślę, że warto zastanowić się nad uczynieniem Giżyna czymś w rodzaju miejsca zlotów osób zainteresowanych wojną secesyjną. To miejsce niesamowite, unikalne w skali Europy. Niewiele mamy pochówków konfederatów na naszym kontynencie (pełna lista poniżej) i warto się zastanowić nad renowacją spuścizny rodu Borcke. Myślę, że Giżyn miałby szansę zyskać kolejną atrakcję turystyczną, którą chętnie odwiedzaliby goście z Polski, Niemiec, USA i skądkolwiek tylko pochodzą miłośnicy dawnych dziejów Ameryki. Warto, aby takim pomysłem zarazić władze lokalne, polskie i niemieckie instytucje kulturalne oraz organizacje amerykańskie. Uważam, że rodzący się nasz krajowy ruch rekonstrukcji historycznych związanych z wojną secesyjną miałby tu piękną rolę do spełnienia (czyż można tak nawiasem mówiąc wyobrazić sobie bardziej „kultowe” miejsce dla naszych rekonstruktorów od Giżyna?). Apeluję zatem, aby każdy z Nas, tj. osób czytających niniejszy temat, włączył się w to dzieło. Niech wszyscy na swój sposób podejmą kroki, aby przywrócić blask spuściźnie po rodzie, który wydał pułkownika Konfederacji. Ja ze swej strony spróbuję w znanych mi kręgach miłośników tematyki secesyjnej spopularyzować ideę przywrócenia pamięci o Giżynie. Tak, jak już jednak napisałem, sami miłośnicy nie wystarczą – potrzeba wsparcia władz i zagranicznych organizacji. Pomyślcie tylko – Giżyn miejscem spotkań młodych Polaków i Niemców, zafascynowanych historią! Giżyn jako europejskie centrum kultywowania tradycji dawnego Południa i Stanów Skonfederowanych Ameryki (za życia Herosa nad jego pałacem powiewała flaga CSA)! To jest zadanie na przyszłość – zadanie, które można zrealizować. Myślę, że nie tylko tzw. prokonfederaci cieszyliby się z tego, ale również nasz kolega The General, bo warto, aby w zachodniopomorskiem spotykali się zwolennicy wszystkich opcji.
Poniżej każdy z Forumowiczów może odnaleźć listę europejskich pochówków żołnierzy i dyplomatów Konfederacji (czas pomyśleć nad poprawieniem na owej stronie nazwy polskiej miejscowości):
http://www.dixie.be/web/plugins/content/content.php?content.27

Napisany przez: meickel 11/02/2008, 18:37

Ten artykuł z Pulsu wyjaśnia przynajmniej zaginięcie tablic nagrobnych z cmentarza w Giżynie. Nawiasem, chociaż przykro mi to mówić, uważam, że stworzenie lapidarium nie było niczym innym jak ostateczną dewastacją cmentarza. Jeżeli ktoś chce zachować informacje o tablicach i pochówkach, niech wykonuje zdjęcia i opisy dokumentalne, ale przeniesione dowolnie poza miejsce spoczynku zwłok kamienie nagrobne nie posiadają już żadnej wartości historycznej.

Napisany przez: Ramond 11/02/2008, 19:32

Czekajcie, bo już się zgubiłem - to w którym Giżynie pochowano Herosa - w pyrzyckim czy myśliborskim? Jeśli w pyrzyckim, to miejsce jest wymarzone, między dwoma jeziorami stanowiącymi miejsce wypoczynku, w okolicy z prężnie rozwijająca się agroturystyką, z łatwym dojazdem ze Szczecina i kraju.
Tak czy inaczej, można by spróbować zainteresować tym władze odpowiedniego powiatu, ale nie liczę na sukces w tym względzie, przynajmniej dopóki nie zacznie się dziać coś samo z siebie.

Napisany przez: cabbie 11/02/2008, 20:45

...The original marble graveplate was broken to pieces and has been restored, it will be lay together with the Confederate veteran gravestone from September 2008 on. The Cross of Honor will be put in place by one great-grandson of Heros, Eckehard Von Borcke with son and greatson, and several collateral descendants of the Confederate hero. J.E.B. Stuart IV with son and grandson will try to attend in person...

http://boards.historychannel.com/thread.jspa?threadID=800035174&tstart=60&mod=1200748275804

Napisany przez: The General 14/02/2008, 23:07

QUOTE(Stonewall @ 11/02/2008, 18:59)
Giżyn jako europejskie centrum kultywowania tradycji dawnego Południa i Stanów Skonfederowanych Ameryki (za życia Herosa nad jego pałacem powiewała flaga CSA)! To jest zadanie na przyszłość – zadanie, które można zrealizować.
*


Tradycja dawnego Południa ściśle wiąże się z instytucją niewolnictwa, więc rzeczywiście jest co kultywować, Stonewallu...

Napisany przez: Nico 14/02/2008, 23:58

QUOTE(The General @ 14/02/2008, 23:07)
Tradycja dawnego Południa ściśle wiąże się z instytucją niewolnictwa, więc rzeczywiście jest co kultywować, Stonewallu...


Święta racja Generale! Należy również potępić kultywowanie tradycji sarmackich. W końcu to anarchia, prywata, ksenofobia, nieuctwo, zdrada Ojczyzny i wyzysk (de facto) niewolniczy chłopa. rolleyes.gif

---

A poważniej, mam nadzieję, że będę mógł przyjechać na tą imprezę i załopoczą flagi Południa! wink.gif

Napisany przez: Stonewall 15/02/2008, 13:55

Alku!
"Tradycja Północy wiąże się z eksterminacją Indian - co tu świętować". Tak mógłbym napisać, gdybym był przekorny. Uznałem, że Giżyn może być świetnym miejscem spotkań sympatyków Konfederacji i Unii, osób zaintersowanych dziejami polsko-niemieckiego pogranicza - punktem wymiany informacji, poglądów, wreszcie w sensownej formie spędzonego wolnego czasu. Widzę jednak, że nie każdy rozumię tę ideę.

Napisany przez: The General 15/02/2008, 20:14

QUOTE(Stonewall @ 15/02/2008, 14:55)
"Tradycja Północy wiąże się z eksterminacją Indian - co tu świętować". Tak mógłbym napisać, gdybym był przekorny.
*


Kto miał większy wkład w eksterminację Indian to bym się kłócił... południowiec Anderew Jackson wymordował i przesiedlił tysiące czerwonoskórców, a tacy wojowie południa jak RE Lee, Sidney Johnston czy JEB Stuart to niby co na pograniczu robili? O ile pamiętam to JEB został nawet ranny i zapewne nie wydarzyło się to przy dokarmianiu czerwonych braci...
Najrozsądniej będzie napisać, że tradycja całego amerykańskiego narodu wiąże się z eksterminacją Indian.

Co do von Borcka - kto chce to niech sobie pielęgnuje pamięć o tym podobno dzielnym żołnierzu, a już na pewno dobrym pamiętnikarzu. Gorzej jest z tym kultywowaniem tradycji niewolniczego Dixie, ale może źle cię zrozumiałem.

Napisany przez: Nico 17/02/2008, 12:33

QUOTE(The General @ 15/02/2008, 20:14)
Kto miał większy wkład w eksterminację Indian to bym się kłócił... południowiec Anderew Jackson wymordował i przesiedlił tysiące czerwonoskórców, a tacy wojowie południa jak RE Lee, Sidney Johnston czy JEB Stuart to niby co na pograniczu robili?


No tak, nie to co miłujący indian Sherman i Custer. Prawda Generale?

Napisany przez: The General 17/02/2008, 12:57

QUOTE
Prawda Generale?

Skoro tak lubimy filmiki to prawdy trochę dowiesz się z tego filmiku:

http://www.youtube.com/watch?v=PiVXJSXlptY&feature=related

Ja tam się na Indiancach tak nie znam, ale może jeden z komentatorów o dźwięcznym imieniu apachebutterfly mówi prawdę:

Andrew Jackson, the founder of the democratic party and greatest Indian killer of all the presidents, urge the troops.."to root them from thier dens and kill the Indian women and their whelps"

Filmik zachacza o pewne tematy, które wymagałyby rozpoczęcia dyskusji na przykład na temat Miss Peggy Eaton i aż mnie korci... ale w końcu jesteśmy w temacie poświęconym rebelianckiemu oficerowi więc się powstrzymam.

Napisany przez: Stonewall 17/02/2008, 19:02

Drodzy Forumowicze!
Z powodów zdrowotnych nie byłem w stanie szybko odpowiedzieć na przedwczorajszy post Alka, więc doszło do takiej sytuacji, że panowie The General i Nico urządzili sobie kolejną bitwę spod znaku Północ kontra Południe, a jeden z nich jeszcze napisał, że starał się powstrzymać swoje off-topicowe zapędy (niezbyt mu się to udało).
Alku i Mikołaju! Wiem, że każdy z Was z zapałem broni własnej wersji dziejów, ale każdy czytający posty powstałe w niniejszej sekcji zdaje już sobie sprawę, jakie opcje reprezentujecie, więc ciągłe docinanie sobie nawzajem przy każdej nadarzającej się okazji uważam za nużące. Pozostali Forumowicze wiedzą już jak bardzo Generał jest prounijny, a pan Mikołaj prokonfederacki, więc po cóż te ciągłe manifestacje własnych poglądów? Co gorsza opierające się niekiedy na cytowaniu komentarzy z Youtube, gdzie nie wiadomo, kto dane zdanie napisał i skąd je zaczerpnął. Powiem Wam jeszcze coś – otrzymuję już od dawna sygnały od innych uczestników dyskusji secesyjnych o ich irytacji postawą obu głównych dyskutantów, tj. Alka i Mikołaja. Ludzie się skarżą, że z fanatykami nie sposób normalnie rozmawiać.
Po tym wstępie i apelu, aby ściśle trzymać się tematu danej dyskusji, przystępuję do odpowiedzi na dwa ostatnie posty Generała (oby był to już ostatni tekst o Czirokezach i Andrew Jacksonie, jaki pojawi się tutaj właśnie). Zacznę od obrazu postaci wspomnianego Andrzeja J., jakże czarno odmalowanego przez znanego miłośnika wędkarstwa vermonckiego (stali bywalcy sekcji wiedzą do czego nawiązuję). Otóż ów „indianożerca”, ponoć wręcz nakazujący „mordowanie kobiet” (żebyś Alku tu chociaż zacytował artykuł lub książkę, ale komentarz z Youtube – mniej emocji, a więcej profesjonalizmu), dla przykładu... usynowił indiańskie dziecko ze zdobytej wioski! Było już o tym na Forum? Było. Gdzie było? Tu było:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=15493
Co jeszcze u Nas było? Ano coś takiego – obraz Andrzeja J. w polskich powieściach historyczno-przygodowych. Warto o tym poczytać? Myslę, że tak, więc znowu ten sam link:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=15493
Jeszcze coś? Czirokezi? Kto posłał wojsko przeciwko Czirokezom nie chcącym się przenieść za Missisipi? Na czyj rozkaz powstały „obozy koncentracyjne”? Potoczna wiedza jest taka – Andrzej J.! Nawet w Wikipedii tak piszą:
http://en.wikipedia.org/wiki/Trail_of_tears
Wikiepdia jednak sama sobie przeczy, więc zalecam nie poprzestanie na paru pierwszych zdaniach, ale przeczytanie wspomnianego artykułu do końca (Mikołaju! Nie pisz już do Alka, skąd pochodził następca pana Andrzeja). Polecam, bo jest o czym czytać, a obraz dziejów Czirokezów w latach 20 i 30 XIX w. rysuje się nam nader skomplikowanie:
http://en.wikipedia.org/wiki/Trail_of_tears
Mieliśmy jeszcze u Nas o Czirokezach? Mieliśmy, oj mieliśmy. Co takiego? Jak to handlowali z białymi ziemią innych ludów indiańskich. Gdzie to u Nas stoi? Tutaj (jak ktoś chce wiedzieć, skąd zaczerpnąłem taką informację, to niech w poniższym temacie mnie o to zapyta, bo na pewno nie z Youtube):
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=19870
O czym to jeszcze było? O Lee i Stuarcie? Alek nie napisał wprost, ale każe Nam się domyślać, że... eksterminowali Indian! O tym, co na amerykańsko-meksykańskim pograniczu porabiał Lee pisałem niegdyś tu:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=26566&st=60
Stuart? Walczył w obronie osadników (o Komanczach można poczytać tu i ówdzie w postach Bachmata, więc polecam rozejrzeć się po Forum, bo - jak głosi Regulamin - wymagane to jest przed rozpoczęciem każdej nowej dyskusji), ale także pertraktował z Indianami, zresztą wespól z kolegą... Johnem Sedgwickiem. Cóż... Alek o Lee i Stuarcie, a Nico o Custerze i Shermanie. Poglądy obu Panów już jednak znamy (wychodzi na to, że się powtarzam, ale to wynik powtarzalności tez stawianych przez wspomnianych adwersarzy – Nico! Ileż to razy można docinać Williamowi Tecumsehowi?).
Mam nadzieję, że już więcej w tym temacie nie odejdziemy od zagadnień związanych ściśle z postacią Herosa von Borcke. O Andrew Jacksonie, przesiedleniach Indian, Custerze czy Shermanie, można dyskutować w innych wątkach – tych istniejących już, jak i w takich, które zechcecie założyć (mile widziane poinformowanie mnie wcześniej o planach utworzenia jakiegokolwiek nowego tematu, co może zapobiec chociażby problemowi łączenia istniejących już tematów). W miejscu tym apeluję, abyśmy skupili się na przybliżeniu szerokiemu gronu Forumowiczów sylwetki pana na Giżynie, bo zauważam potrzebę popularyzacji owej postaci przed uroczystościami zapowiadanymi na wrzesień, o których Cabbie niedawno Nas informował.

Napisany przez: The General 17/02/2008, 20:47

Sędzio Stonewallu,

Żadnej wojny nie było, a wystarczy prześledzić ten wątek aby zobaczyć, że zareagowałem jedynie na twoje przedziwne stwierdzenie, a mianowicie:

Giżyn jako europejskie centrum kultywowania tradycji dawnego Południa i Stanów Skonfederowanych Ameryki (za życia Herosa nad jego pałacem powiewała flaga CSA)! To jest zadanie na przyszłość – zadanie, które można zrealizować!

Pomniejsze zaczepki ze strony Senatora staram się jak tylko mogę ignorować więc na jego wypowiedź nie zareagowałem. Zareagowałem natomiast na twoją kolejną przedziwną wypowiedź: "Tradycja Północy wiąże się z eksterminacją Indian - co tu świętować". Tak mógłbym napisać, gdybym był przekorny". Trzeba było pozostać nieprzekornym, bo niektóre twoje wypowiedzi działają na mnie jak czerwona płachta na byka. Nigdy ci nie zapomnę tej o despotach wysyłających swoje czarne dzieciaszki do najbardziej abolicjonistycznej uczelni na Północy...

QUOTE
a jeden z nich jeszcze napisał, że starał się powstrzymać swoje off-topicowe zapędy (niezbyt mu się to udało).

Zakładam, że o mnie chodzi – powstrzymałem, bo wątku o Peggy Eaton nie rozwinąłem, a trudno było się powstrzymać, bo lubię takie pikantne rzeczy.

QUOTE
Pozostali Forumowicze wiedzą już jak bardzo Generał jest prounijny, a pan Mikołaj prokonfederacki, więc po cóż te ciągłe manifestacje własnych poglądów?

Tak, tylko że Generał nie może się powstrzymać od interwencji, gdy czyta o dobrych wujkach Alkach, dobrych wujkach Jeffach, o dobrych despotach wysyłających swoje czarne dzieci do abolicjonistycznych szkół Północy, albo gloryfikowanu takich filmów jak Birth of the Nation – wypaczający historię i wychwalający białych terorystów z kkk.
Osoby piszące takie rzeczy powinien sprowadzić na ziemię Moderator (tj. zmusić to wytłumaczenia swoich racji) nie Generał, ale cóż ja na to poradzę.

QUOTE
Powiem Wam jeszcze coś – otrzymuję już od dawna sygnały od innych uczestników dyskusji secesyjnych o ich irytacji postawą obu głównych dyskutantów, tj. Alka i Mikołaja. Ludzie się skarżą, że z fanatykami nie sposób normalnie rozmawiać.

Naprawdę? Więc dziwię się, że jeszcze nas nie wyrzuciłeś z tego forum. Nie wiem jak nasz Senator, ale ja nie mam jeszcze ani jednego przewinienia (!) więc zakładam, że do moich postów nie ma zastrzeżeń.

Regulamin mówi m.in.:

III.1. Moderator ma obowiązek pilnowania porządku w dziale, który moderuje, a zarazem zwracać uwagę na cale forum.

III. 4. Na prośbę moderatora, administrator forum może zamknąć dostęp do forum osobie, która nie przestrzega regulaminu fora.

Mówi także, że:

III. 10. Moderator, który nie wywiązuje się ze swoich obowiązków może zostać pozbawiony tej funkcji, tracąc wszystkie przywileje moderatorskie.

Tak więc Sędzio Stonewallu moim zdaniem to wy nie wywiązujecie się ze swoich obowiązków. Jeśli ktoś przeszkadza innym to zdecydowanie trzeba go uciszyć. Więc proponuję skończyć pisać śmieszne posty, tylko wziąść się do roboty – jeśli o mnie chodzi to możesz mi dowalić od razu całego piątaka i sprawa będzie rozwiązana. Już ci to kiedyś proponowałem.
Tylko nie radzę iść w ślady Taney’a (sorry, ale trochę mi go przypominasz) i zagłuszać demokrację tj. kasować lub moderować posty, bo tego ci robić nie wolno. Każdy post stanowi dorobek twórczy autora i jeśli nie jest obraźliwy nie może zostać usunięty. Tak jest na demokratycznych forach, a te chyba do takich się zalicza. Do uciszania natrętnych użytkowników są inne sposoby.

QUOTE
Po tym wstępie i apelu, aby ściśle trzymać się tematu danej dyskusji, przystępuję do odpowiedzi na dwa ostatnie posty Generała (oby był to już ostatni tekst o Czirokezach i Andrew Jacksonie, jaki pojawi się tutaj właśnie).

Aby nie prowokować dalszych bara-bara powinieneś zakończyć swoją wypowiedź na tym stwierdzeniu. Teraz Generał wykaże się wstrzemięźliwością i nie będzie kontytuował dyskusji z dalszą częścią twojej wypowiedzi, a bardzo by chciał, oj bardzo.

PS. Żadnych PM ani wiadomości z tego forum już nie odbieram więc możesz powstrzymać się od takiej formy dalszej dyskusji w tym temacie i w zamian proponuję wziąść się do roboty, która należy do moderatora.

Napisany przez: Szalony Koń 22/02/2008, 20:11

Chciałbym zauważyć że ten Niemiec miał najprawdopodobniej polskie korzenie gdyż von Borcke to zniemczona nazwa średniowiecznego możnego rodu zachodniopomorskiego Borków.
Tak na marginesie to fajne imię - Heros.

Edycja - poprawa znaków interpunkcyjnych.
S.

Napisany przez: meickel 23/02/2008, 13:48

Heros to nie imię, a pierwszy człon nazwiska. Imiona to Johann August Heinrich.
Borkowie zachodniopomorscy byli Słowianami, ale miejscowymi, nie kolonistami z Polski.
A tak na marginesie - śledząc przywołaną przez cabbiego dyskusję - to bardzo miłe ze strony Amerykanów, że przypisują zniszczenie grobu von Borckego Armii Czerwonej.

Napisany przez: cabbie 7/03/2008, 21:08

...Er wurde im Mausoleum zu Giesenbrügge neben seinen Eltern beigesetzt.

Strona 19 ostatnio uaktualnionego dokumentu pdf:

http://www.borcke.com/upload/content/geschichte/Heros_v.Borcke_letzte_Fassung.pdf

Napisany przez: Stonewall 16/06/2008, 11:14

Drodzy Forumowicze!
Pragnę poinformować, iż polskie tłumaczenie wspominanego w temacie niniejszym artykułu Stefana Slivki ukazało się w roku 2006 w „Nadwarciańskim Roczniku Historyczno-Archiwalnym” (artykuł zawiera m. in. zdjęcia dawnego stanu giżyńskiej posiadłości, w tym słynnej egzotycznej palmy rosnącej w tamtejszym ogrodzie). Dodam jeszcze tylko, że ostatnio nawiązałem kontakt z historykiem mieszkającym w okolicach myśliborskiego Giżyna, co powinno nam pozwolić uzyskiwać aktualne wiadomości na temat planowanych na wrzesień uroczystości upamiętniających postać Herosa von Borcke.

Napisany przez: Nico 21/08/2008, 15:32

Podobno mieli kłaść jakąś płytę nagrobkową we wrześniu z SCV i co, cisza?

Napisany przez: Stonewall 21/08/2008, 16:24

Nico!
Najlepiej zapytać u źródła, czemu służą adresy mailowe znajdujące się w ramach poniższej strony internetowej:
http://boards.historychannel.com/thread.jspa?threadID=800035174&tstart=60&mod=1200748275804

Napisany przez: Nico 24/08/2008, 22:32

Impreza odbywa się 3go września jak się dowiedziałem.

Napisany przez: Nico 3/09/2008, 20:44

Dziś odbyła się uroczystość położenia płyty nagrobnej na grobie wspaniałego bohatera Konfederacji. smile.gif

Na imprezie, poza potomkami Herosa von Borcke był również potomek samego J.E.B.Stuarta. Przedstawiciel magazynu 'Planszowy Weteran' był na miejscu wink.gif, mamy zdjęcia, szykujemy relację i artykuł do naszego dwumiesięcznika. Nie omieszkamy podać linka, kiedy wyjdzie kolejny numer. Tymczasem zamieszczam fotkę z uroczystości.

Na naszej pięknej Polskiej ziemii łopotały dziś flagi Konfederacji. Czyż to nie piękne Generale? rolleyes.gif

user posted image

Napisany przez: rhetor 3/09/2008, 20:52

QUOTE(Nico @ 3/09/2008, 20:44)
Dziś odbyła się uroczystość położenia płyty nagrobnej na grobie wspaniałego bohatera Konfederacji. smile.gif

Na imprezie, poza potomkami Herosa von Borcke był również potomek samego J.E.B.Stuarta. Przedstawiciel magazynu 'Planszowy Weteran' był na miejscu wink.gif, mamy zdjęcia, szykujemy relację i artykuł do naszego dwumiesięcznika. Nie omieszkamy podać linka, kiedy wyjdzie kolejny numer. Tymczasem zamieszczam fotkę z uroczystości.

Na naszej pięknej Polskiej ziemii łopotały dziś flagi Konfederacji. Czyż to nie piękne Generale?  rolleyes.gif

*



Szkoda, że nie wiedziałem.

Przestałem śledzić wątek od czasu, gdy zamienił się on w kolejne bicie piany na temat "kto był dobry a kto zły".

Napisany przez: clown 4/09/2008, 9:17

Nikuś ja Ci dam przedstawiciela tongue.gif Sam RedNacz się pofatygował, czyli ja smile.gif artykuł jest prawie ukończony. Mam nadzieję, że się spodoba. Sama uroczystość była bardzo interesująca i świetnie zorganizowana. Oby więcej takich w Naszym kraju. Pozdrawiam - Cezary

Napisany przez: Darios 5/09/2008, 17:34

Nawet były artykuły w dzisiejszej prasie na temat tej uroczystości . W "Głosie Szczecińskim" i "Kurierze Szczecińskim".

Napisany przez: Nico 5/09/2008, 22:04

QUOTE(Darios @ 5/09/2008, 17:34)
Nawet były artykuły w dzisiejszej prasie na temat tej uroczystości . W "Głosie Szczecińskim" i "Kurierze Szczecińskim".


Czy jakieś skany ktoś może zrobić smile.gif ?

Rzadko takie imprezy są u nas, choć i tak mamy jedno 'pole bitwy' z WS w Europie! wink.gif

Napisany przez: cabbie 9/09/2008, 11:56

Aktualny odnośnik do wspomnień
Heros von Borcke. Memoirs of the Confederate War for Independence. (English)
http://www.perseus.tufts.edu/hopper/text.jsp?doc=Perseus:text:2001.05.0008

oraz przegląd prasy

http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080905/AKTUALNOSCI/820097521&SearchID=733293553043

http://www.kurier.szczecin.pl/Art.aspx?a=9669

Napisany przez: The General 10/09/2008, 16:49

QUOTE(Nico @ 3/09/2008, 21:44)
Na naszej pięknej Polskiej ziemii łopotały dziś flagi Konfederacji. Czyż to nie piękne Generale?  rolleyes.gif
*


Nie, nie piękne. Ten spiker to o czym mówił... że o co nasz dzielny major walczył?

Napisany przez: Nico 10/09/2008, 18:57

QUOTE(The General @ 10/09/2008, 16:49)
Nie, nie piękne. Ten spiker to o czym mówił... że o co nasz dzielny major walczył?


O wolność drogi Generale....wolność od jankeskiej moralności wink.gif

Napisany przez: korten 10/09/2008, 19:11

Zdaje sie ze moralnosc jest tylko jedna.

Napisany przez: The General 10/09/2008, 19:41

No tak, nasz Senator znowu buja w obłokach happy.gif

A ten poczet sztandarowy to tworzyli polscy neo-konfederaci... czy rodowici?

Napisany przez: Nico 10/09/2008, 19:52

QUOTE(korten @ 10/09/2008, 19:11)
Zdaje sie ze moralnosc jest tylko jedna.
*



Jedna? Morlaności jest wiele, w zależności od religii, kultury itp. itd. Każda uważa, że ich jest ta 'słuszniejsza'.

Pomijam już fakt, że morlaność, czego dowodem jest historia świata, jest absolutnie względna.

QUOTE(The General @ 10/09/2008, 19:41)
A ten poczet sztandarowy to tworzyli polscy neo-konfederaci... czy rodowici?


Chyba jankescy i koledzy zza Odry. Niestety nie mogłem przyjechać sad.gif

Napisany przez: korten 11/09/2008, 2:46

No wlasnie jesli chodzi o moralnosc i to co piszesz o powiewajacych
konfederackich sztandarach nad piekna ziemia- w mysl niektorych jak to eufemistycznie nazwales "kolegow zza Odry' to wojewodztwo szczecinskie to Niemcy.Czyli jak to sam napisales tam gdzie kiedys powiewaly flagi SS, SA w czsie uroczystosci powiewaly flagi Konfederacji.Czuzbys cos sugerowal?

Napisany przez: haze 11/09/2008, 12:09

Nico zdecydowanie pisał o pięknej polskiej ziemi. Nie tylko że jest piękna. Na pewno też ma pełną świadomość jej dawnej przynależności. Myślę że zdecydowanie mu daleko od jakiegokolwiek rewizjonizmu niemieckiego, bo wielokroć w swych postach prezentował postawę wręcz, oględnie mówiąc, mocno polską. Wydają mi się takie insynuacje nieco nie na miejscu. Nie sadze też żeby rekonstruktorzy z Niemiec byli neonazistami, lub czymś takim. Chyba idziemy nieco za daleko w unijno- konfederackim zacietrzewieniu na łamach tego forum (samo gorączka sporu nadal mnie dziwi biorąc pod uwagę odległość czasową i geograficzną jej przedmiotu).
Ale jedna rzecz jest ciekawa i może ktoś się tym interesował-jak historiografia III Rzeszy przedstawiała postać Von Borcke i ogólnie wojnę secesyjną? Ktoś badał tą sprawę?

Napisany przez: Nico 11/09/2008, 12:21

QUOTE(korten @ 11/09/2008, 2:46)
Czyli jak to sam napisales tam gdzie kiedys powiewaly flagi SS, SA w czsie uroczystosci powiewaly flagi Konfederacji.Czuzbys cos sugerowal?


Jedynie Twoje urojenia mogę sugerować.

Jak nie ma co napisać to się brednie pisze?

Jeśli ktoś szuka neonazistów nie musi do Niemiec jechać, u nas w kraju wielu się znajdzie, więc jeśli szukamy śmieci to proponuje zainteresować się swoim podwórkiem najpierw kolego Korten skoro Cię tak to interesuje/boli, a nie szukać dziury w całym.

Napisany przez: Stonewall 11/09/2008, 14:19

Drodzy Forumowicze!
Heros von Borcke, o którym tutaj piszemy, żył, zanim nastało SS i nazizm. Tym samym nie radzę utożsamiać jego postaci ze wspomnianym nurtem w historii Niemiec. Na pamięci o pułkowniku Konfederacji skorzystać najwięcej mogą akurat obecni mieszkańcy Giżyna i okolic, w końcu Polacy (te nadzieje wyraża przecież prasa szczecińska, licząca na rozwój turystyki w tamtym zakątku województwa zachodniopomorskiego). Przypomnę, że ci Polacy to przecież częstokroć wygnańcy z dawnych wschodnich ziem polskich. Kolega Korten zdaje się jednak hołdować lękom, znanym nam z ukraińskiego czy litewskiego podwórka, gdzie czczenie Polaków pochodzących z tamtych terenów jest uważane częstokroć za przejaw polskiego szowinizmu (udział władz litewskich i ukraińskich w takich obchodach określany zaś jest mianem zdrady narodowej). Wiem Andrzeju, że tak bliska Ci Opolszczyzna do dziś boryka się z problemem własnej tożsamości, ale nie musisz Kolego rozterek Opolan przenosić na tutejszy grunt. Wszystkim, którzy myślą podobnie jak Ty, dedykuję poniższą historię.
Pochodzę z zakątka Kielecczyzny, zamieszkanego przed II wojną światową przez trzy narody: Polaków, Niemców i Żydów. Niemcy zamieszkiwali całe wioski lub ich wyodrębnione części. Z tamtego czasu pozostało tutaj dużo nazwisk niemieckich, a nawet nazwy topograficzne z języka niemieckiego się wywodzące. Niemcy, o których piszę, byli sprowadzani na te ziemie w XVIII i XIX wieku przez polskie ziemiaństwo, które pragnęło uczynić liczne miejscowe nieużytki gruntami rolnymi. Sprawni rolnicy, jakimi się okazali owi osiedleńcy, pokojowo koegzystowali przez długi czas ze swymi polskimi sąsiadami. W końcu przyszła II wojna światowa, volkslista, polscy partyzanci podpalający niemieckie osady, niemieccy osadnicy denuncjujący mieszkających obok Polaków, wreszcie formacje hitlerowskie masakrujące kobiety, starców i niemowlęta w polskich częściach wiosek. Kto poczuwał się do niemieckości i był na volksliście, ten w 1944 roku ewakuował się z całością niemieckich sił policyjno-militarnych, które opuszczały teren mojej rodzinnej gminy. Od tamtej pory nie znalazłem w literaturze i publicystyce, dotyczącej moich stron rodzinnych, ani jednego dobrego słowa o tutejszych Niemcach. Przypomina się ciągle, że miejscowy Niemiec wydał Rosjanom tabor powstańczy Mariana Langiewicza i jego załogę. Pisze się, że tutejsi Polacy i Żydzi witali chlebem i solą Marszałka Rydza, a ci podli Niemcy to tylko czekali, kiedy przyjdzie Adolf Hitler i nastaną tu Niemcy. Ciągle się wspomina o nienawiści niemieckich sąsiadów wobec Polaków, a jakoś nie słyszę o polskich partyzantach palących domy volksdeutschów (moja rodzina podpalaczy dobrze pamięta, choć to była polska rodzina). Kto uważał się za Niemca, wyjechał stąd w roku 1944. Co ciekawe nikt z nich nie rewindykował później ani grama posiadanej przez siebie ziemi. Ba.... potem jeszcze z RFN przysyłali wsparcie Polakom, którzy te ziemie przejęli, żeby Ci tylko chcieli uprawiać grunta ich ojców i żeby las nie wyrósł na dawnych niemieckich polach. Po 1989 roku odwiedzali dawne siedziby, fotografowali się na tle starej stodoły lub gruszy, ale zwrotu majątku nie żądali.
Na powyższym tle rozgrywał się dramat dwóch rodzin: niemieckiej rodziny W. i polskiej rodziny Z. (mojej rodziny). Hitlerowcy robili brankę na roboty do Niemiec. Wskazali także na moją babcię. Babcia wobec tego symulowała poważną chorobę, a jej brat zgłosił się na jej miejsce. Niemcy brata wzięli, ale ten nawiał im pod Częstochową i udał się do rodziny w Warszawie, gdzie też znalazł schronienie. Tymczasem babcia, aby usunąć się z oczu hitlerowskim czynnikom, najęła się w roli opiekunki do dzieci u państwa W., niemieckiej rodziny z volkslisty. Rodzina była zacna i szczerze babcię polubiła. Frau W., choć Niemka z pochodzenia, prawie w ogóle nie mówiła po niemiecku. Herr W. służył w miejscowej żandarmerii, ale żandarm z niego był żaden. Któregoś dnia gospodarza domu oddelegowano do plutonu egzekucyjnego, który miał w pobliskim lesie rozstrzelać grupę młodych Polaków. W. nie wytrzymał i zemdlał (nie oddał ani jednego strzału). Za czas jakiś polscy partyzanci odwiedzili zagrodę państwa mojej babci z zamiarem zabicia „podłego volksdeuscha, który służył w miejscowej żandarmerii” (tutejsza żandarmeria kontrowersjami słynie, wszak Austriak w niej będący uchodzi za agenta polskiego podziemia i w moich stronach ma status nieomal bohatera narodowego – w gminach ościennych uważają go z kolei za najgorszego bandytę i eksterminatora Żydów; facet przyjeżdżał po wojnie do Polski i pławił się w aurze prawdziwego Hansa Klossa, ale zginął w latach 60 w niewyjaśnionych okolicznościach, a za sprawców mordu na nim uważa się... izraelskie specsłużby). Wracam jednak do tamtego dnia w obejściu państwa W. Otóż chwaccy leśni druhowie wywlekli gospodarza z domu i byliby go zabili, gdyby nie... interwencja mojej babci, która ze łzami w oczach na kolanach wyjednała życie swemu pryncypałowi (skończyło się na chłoście, a nie egzekucji). W 1944 roku państwo W. wsiedli na wóz i odjechali na zachód z całym miejscowym aparatem władzy hitlerowskiej. Bracia mojej babci od tej pory mieli strzec pozostawionego domu, ale widłami karabinom wstępu nie wzbronisz, więc ulegli przemocy uzbrojonych szabrowników. W Polsce nastała władza ludowa, która wyniosła na piedestał przeróżnych partyzantów (czytaj: bandytów) i funkcjonariuszy MO (czytaj: płatnych zbirów). Mój dziadek, żołnierz od Andersa i zagorzały sikorszczyk, był przez nich po powrocie ze Szkocji traktowany podle i bez szacunku. Dziadek do Polski wrócił, choć robić tego początkowo nie chciał. Wrócił razem z kolegą z tułaczego szlaku, który poznał go ze swoją siostrą, ex-służącą państwa W. W ten sposób sybirak i montekasyńczyk w jednym poślubił kobietę, która pracowała u Niemców i uratowała życie volksdeutschowi. W owym czasie państwo W. po wielu perypetiach dotarli do Stanów Zjednoczonych. Tam zmarł dawny żandarm, a jego żona ponownie wyszła za mąż. Ich syn, Olaf, niańczony ongiś przez moją babcię, wyrósł na przystojnego blondyna, który podjął studia medyczne. Po ich skończeniu jako oficer US Navy trafił do... Wietnamu, gdzie łatał poranionych żołnierzy amerykańskiche. Przez cały ten czas pani W. pisywała po polsku do mojej babci. Za którymś razem poprosiła ją, aby zamówiła mszę w intencji szczęśliwego powrotu Olafa do domu (amerykańskiego domu). Babcia wzięła parę groszy i poszła do miejscowego plebana, eks-więźnia hitlerowców (być może w tym samym czasie wikarym w moich stronach był człowiek zamordowany potem przez polską bezpiekę). Msza taka się odbyła, porucznik Olaf W. wrócił do Stanów, a jego matka aż do śmierci korespondowała z mamą mojego taty (czyli jeszcze w latach 80). W kilka lat po śmierci Frau W. opowiedziałem tę historię swojemu koledze, mieszkającemu tuż obok. Kolega zareagował słowami: „Modliliście się za szkopów?!”. Kolega namiętnie czytał literaturę partyzancką i jakoś inaczej na ten problem spojrzeć nie potrafił. Dziś jest księdzem i ciekaw jestem jego obecnego spojrzenia.
Historia dziwnymi drogami wiedzie. W czasie II wojny światowej moja babcia uratowała życie niemieckiemu żandarmowi, a żołnierz Wehrmachtu ocalił życie mojej prababci. Mojego pradziadka, zawodowego furmana, Niemcy posłali z własnym transportem pod Moskwę, gdzie też pradziadek stracił zdrowie na skutek ciężkich ran (nigdy go już nie odzyskał). Syn owego pradziadka ożenił się z kobietą, która omal nie straciła nogi pod koniec wojny, gdy jej kolega „dla zabawy” rzucił granat w jej stronę. Nogę tę operował radziecki lekarz wojskowy, który w zamian za rosół dla obozujących we wsi krasnoarmiejców, ocalił przed inwalidztwem dwunastoletnią dziewczynkę. Zrobił to człowiek, którego krajanie zasłynęli w okolicy z aktów seksualnych na... zwierzętach gospodarskich. Należeli oni do jednego z tzw. frontów ukraińskich i pamięć o nich zlała się razem ze wspomnieniem zbrodni popełnionych przez UPA. Tam, gdzie mieszkam, powiedzenie o kimś „Ukrainiec” stanowi największą obelgę. Podczas tej samej wojny na dalekiej Syberii najprawdziwszy Ukrainiec z polskich Kresów... uratował życie mojemu dziadkowi.
Dlaczego o tym piszę? Spróbujcie odpowiedzieć na to pytanie sami. Z tym Was zostawiam. Z tym i Herosem von Borcke.

Napisany przez: rhetor 11/09/2008, 18:54

Dobrze powiedziane, Stonewallu.

Osądzanie ludzi wojny secesyjnej z moralnego punktu widzenia jest jakże wygodne i łatwe. Tyle że to czysty prezentyzm.
Kolejne wypowiedzi są coraz ostrzejsze i coraz mniej eleganckie.

Czy zwolennicy bezsensownych sporów nie mogliby sobie założyć osobnego wątku, i poza tym wątkiem "dać sobie spokój"?

Napisany przez: korten 11/09/2008, 21:36

Tez uwazam ze dobrze powiedziane, szkoda tylko ze nie na temat.Jakos nikt nie wysilil sie pomyslec , o co mi chodzilo.A mianowicie o to ze obchody bombastycznych uroczystosci na temat pana B nie maja nic wspolnego z prawda historyczna, czy sama postacia. Zwyczajny powod aby kilku napalencow moglo sie wygadac , a wlasciwie wywrzeszczec.
Jesli chodzi o post Marcina, pochodze z Galicji i to tej zapadlej, gdzie do dzisiaj zyja pewne sympatie i antypatie narodowosciowe - akurat nie sa one antyniemieckie czy antyaustriackie, ale to nie na ten topic.
Marcinie, uwazam Cie ze rzetelnego i dobrego historyka.Prosze udowodnij ze nad cmentarzem
w Giessenbrugge nie powiewaly flagi nazistow.
Jesli chodzi o samego pana von Borcke, to czy pruski arystokrata, jadacy za ocean aby pomoc w walce o utrzymanie niewolnictwa to taki wielki bohater- powiedzmy rzecz gustu.
Pozostaje jeszcze jedna sprawa- o przewagach pana von Borcke dowiadujemy sie z jego pamietnikow.Zastanawia mnie czy pan B. nie byl w jakis sposob spokrewniony z baronem Munchausenem, Falstafem czy naszym panem Zagoba, ktory w Galacie otrzymal palme meczenska?

Napisany przez: Nico 11/09/2008, 21:46

QUOTE(korten @ 11/09/2008, 21:36)
Marcinie, uwazam Cie ze rzetelnego i dobrego historyka.Prosze udowodnij ze nad cmentarzem w Giessenbrugge nie powiewaly flagi nazistow.


Nie, to Ty udowodnij, że pan von Borcke był dumny z tych flag i salutował tym flagom w geście nazistowskim.

QUOTE(korten @ 11/09/2008, 21:36)
Jesli chodzi o samego pana von Borcke, to czy pruski arystokrata, jadacy za ocean aby pomoc w walce o utrzymanie niewolnictwa to taki wielki bohater- powiedzmy rzecz gustu.


Pomóc w walce o wolność Południowców i święte prawo własności prywatnej.

Napisany przez: korten 11/09/2008, 21:50

Nic nie musze Ci udowadniac, bo pytanie bylo skierowane do Stonewalla.
Jesli trzymanie niewolnika jest wedlug Ciebie swietym prawem, to o czym bedziemy dyskutowac.

Napisany przez: Nico 11/09/2008, 21:55

QUOTE(korten @ 11/09/2008, 21:50)
Nic nie musze Ci udowadniac, bo pytanie bylo skierowane do Stonewalla.
Jesli trzymanie niewolnika jest wedlug Ciebie swietym prawem, to o czym bedziemy dyskutowac.


Nic Ci nie każe udowadniać, jeśli nie zrozumiałeś idiotyzmu swojego pytania do Stonewalla - osądzać zmarłych za flagi wiszące dziesiątki lat po ich śmierci - to już nie poradzę.

No jeśli będziesz podchodził do niewolnictwa tylko poprzez pryzmat moralny to napewno się nie dogadamy. Na moralność nie ma miejsca w polityce i ekonomii.

Napisany przez: korten 11/09/2008, 22:06

Pytanie nie bylo idiotyczne, tylko Twoje rozumienie i prosze moze daj sie wypowiedziec Stnewallowi.
Czy naprawde na moralnosc nie ma miejsca w polityce - to moze jednak moze wzmianka o flagach nazistowskich nie byla nie na miejscu?

Napisany przez: Nico 11/09/2008, 22:13

QUOTE(korten @ 11/09/2008, 22:06)
Czy naprawde na moralnosc nie ma miejsca w polityce - to moze jednak moze wzmianka o flagach nazistowskich nie  byla nie na miejscu?


Jak widać na tle wydarzeń Gruzińskich, reakcji NATO, sprawy Kosowa, Tybetu-olimpiady i wielu wielu innych wydarzeń obecnych na świecie, moralność to tylko hasełko.

Napisany przez: korten 11/09/2008, 23:29

Moze i tylko haselko, co wcale nie oznacza ze
nie nalezy ja odrzucac.

Napisany przez: Nico 11/09/2008, 23:56

QUOTE(korten @ 11/09/2008, 23:29)
Moze i tylko haselko, co wcale nie oznacza ze
nie nalezy ja odrzucac.


Zgadza się, ale nie należy też stawiać je za podstawę argumentacji.

Napisany przez: korten 12/09/2008, 0:25

Dlaczego nie ?

Napisany przez: rhetor 12/09/2008, 5:42

Jak widać, zwolennicy bezsensownych sporów nie mogą ograniczyć się do jednego wątku.

W dalszym ciągu zatem dział Amerykańska wojna secesyjna nie jest wart lektury.

Napisany przez: clown 12/09/2008, 8:26

Moje wrażenia z ceremonii.
Przede wszystkim było to spotkanie wielonarodowe. Oprócz Polaków Amerykanów i Niemców byli tam i Belgowie i Szwajcarzy i Holender. Zjednoczeni ideą poszukiwania prawdy historycznej, często pogmatwanej, poszukiwania ponadnarodowej wspólnoty wbrew populistycznym hasłom polityków. To ludzie interesujący się historią, militariami, a jednocześnie otwarci na innych. Bardzo cieszę się, że mogłem tam być, porozmawiać z nimi, rozmawiać o pogmatwanych losach historii bez kłótni czy obrażania się nawzajem.
Bardzo ciekawym doświadczeniem była rozmowa z ludźmi z Południa, potomkiem JEB'a Stuarta oraz Chrisem McLarenem z Luizjany, który uczestniczy w inscenizacjach od ładnych paru lat. Przejawiają oni bardzo głęboką wiarę, patriotyzm i przekonanie o słuszności sprawy za którą walczyli ich przodkowie. Wskazywali w jaki sposób została zafałszowana historia wojny secesyjnej, potwierdzając odwieczną prawdę o tym, że historię piszą zwycięzcy. Bardzo ciekawa i smutna zarazem była historia życia prezydenta Południa Jeffersona Davisa, opowiedziana przez potomka Stuarta (nota bene weterana wojny wietnamskiej). Z Chrisem rozmawiałem o tym, jak kofederaccy żołnierze używali pasów zołnierzy Unii (oznaczonych US) z odwróconą sprzączką (dajacą litery SN -Southern Nation) i o innych ciekawych rzeczach z dziedziny militariów czy umundurowania, których ciężko byłoby szukać w książkach.
Żałuję, że część z was nie mogła być na tej ceremonii. Może wtedy w inny sposób podeszlibyście do pewnych spraw.
Pozdrawiam - C.

Napisany przez: The General 12/09/2008, 15:34

QUOTE(clown)
Wskazywali w jaki sposób została zafałszowana historia wojny secesyjnej, potwierdzając odwieczną prawdę o tym, że historię piszą zwycięzcy. Bardzo ciekawa i smutna zarazem była historia życia prezydenta Południa Jeffersona Davisa, opowiedziana przez potomka Stuarta (nota bene weterana wojny wietnamskiej).

Oczywiście, że historię piszą zwycięzcy – pokonanym pozostaje pisanie mitów. Ale powiedz nam w jaki sposób zdaniem twoich rozmówców ta historia została zafałszowana?

Napisany przez: clown 12/09/2008, 19:40

QUOTE
pokonanym pozostaje pisanie mitów.

Mity są nieodłączną częścią historii, zarówno u pokonanych, jak i zwycięzców, aczkolwiek zgodzę się, że u pokonanych występują w większej ilości. Nie jest to również odosobniony przypadek w naszej historii. Znamy nawet całe tomy pisane "ku pokrzepieniu serc" prawda?
QUOTE
Ale powiedz nam w jaki sposób zdaniem twoich rozmówców ta historia została zafałszowana?

Według nich zbyt mocno podkreśla się problem niewolnictwa jako głównej (jedynej?) przyczyny wojny secesyjnej. Mało mówi się o zamachu na demokrację, prawa do samostanowienia, szeroko pojmowanej wolności.
Specjalistą w dziedzinie wojny secesyjnej nie jestem. Wiem jednak, że ludzie Ci głęboko wierzą w to, za co walczyli przodkowie. Nie miałem okazji porozmawiać z przedstawicielem Unii, aby i jego o zdanie spytać, chociaż bardzo ciekawe, że ani potomek Stuarta, ani Chris nie mówili źle o ludziach z Północy, ale podkreślali negatywną rolę Abrahama Lincolna, jego winiąc za ówczesny stan rzeczy. Chris powiedział nawet wprost - "Lincoln to polityk i prawnik - czego więcej można chcieć?" znamienne słowa...

Napisany przez: The General 12/09/2008, 20:14

QUOTE(Nico)
Według nich zbyt mocno podkreśla się problem niewolnictwa jako głównej (jedynej?) przyczyny wojny secesyjnej. Mało mówi się o zamachu na demokrację, prawa do samostanowienia, szeroko pojmowanej wolności.
Specjalistą w dziedzinie wojny secesyjnej nie jestem. Wiem jednak, że ludzie Ci głęboko wierzą w to, za co walczyli przodkowie. Nie miałem okazji porozmawiać z przedstawicielem Unii, aby i jego o zdanie spytać, chociaż bardzo ciekawe, że ani potomek Stuarta, ani Chris nie mówili źle o ludziach z Północy, ale podkreślali negatywną rolę Abrahama Lincolna, jego winiąc za ówczesny stan rzeczy. Chris powiedział nawet wprost - "Lincoln to polityk i prawnik - czego więcej można chcieć?" znamienne słowa...

Wyobrażam sobie co ci mówili, bo znałem kiedyś takich neo-konfederatów. Oni wychowali się w takim duchu, że Południe było szlachetne i szlachetność tą Północ zniszczyła podczas i po wojnie. I zawsze jadą ostro na Lincolna (zapewne pod wypływem lektury dzieł takich południowcych nacjonalistów jak DiLiarenzo).

Nastepnym razem poradź im aby poczytali sobie deklaracje powodów secesji, które stany pozostawiły ku potomności (z reguły rzadko który neo-konfederata je czytał). To tak na dobry początek.

Napisany przez: clown 13/09/2008, 19:28

Odnoszę wrażenie, że tych neo-konfederatów ustawiłbyś chętnie w jednym szeregu z neo-nazistami i neo-poganami...
I nie mam zamiaru nauczać kogoś, co ma czytać, a co nie...
Dlatego właśnie żałuję, że tego typu ceremonie są tak mało propagowane...

Napisany przez: The General 14/09/2008, 11:09

QUOTE(clown)
Odnoszę wrażenie, że tych neo-konfederatów ustawiłbyś chętnie w jednym szeregu z neo-nazistami i neo-poganami...

No to dobre wrażenie odnosisz, bo te trzy grupy patrzą na pewne sprawy w sposób zupełnie odmienny niż ja.

QUOTE(clown)
I nie mam zamiaru nauczać kogoś, co ma czytać, a co nie...

Jak tam sobie chcesz, w każdym razie uważaj aby ci nie zrobili ideologicznej sieczki z mózgu... a są w tym dobrzi.

QUOTE(clown)
Dlatego właśnie żałuję, że tego typu ceremonie są tak mało propagowane...

Nie śledzę tego wątku uważnie więc nie wiem co tak na prawdę ta uroczystość miała na celu. W sprowadzaniu szczątków ludzi do ich rodzinnej ziemi nie ma nic złego więc rzeczywiście masz rację jeśli chodzi o propagowanie takich zachowań. Gorzej jeśli uroczystości te miałyby na celu, że użyję słów naszego moderatora, kultywować tradycję dawnego Południa i Stanów Skonfederowanych Ameryki, czyli Krainy Smutku i Rozpaczy, w której 40% społeczeństwa było zniewolone i nie posiadało żadnych praw.
Ja oceniam Sprawę za którą walczył nasz major na podstawie idei, która się za nią kryła, a nie motywów poszczególnych żołnierzy z osobna, bo te są zawsze różne (wśród Talibów zapewne też znajdą się spoko goście).
Dla mnie sztandar Konfederacji i sprawa za którą walczył nasz major symbolizuje następujące sprawy:

a) walkę nie tylko o utrzymanie ale i o rozwój niewolnictwa, w momencie gdy cały cywilizowany świat już tą instytucję porzucił lub był w trakcie porzucania

b ) wolność jednej grupy społecznej kosztem innej, wyraźne i otwarte podkreślanie supremacji jednej rasy nad drugą – sam vice prezydent Konfederacji powiedział, że rząd południowców jest pierwszym rządem w historii świata, który został stworzony na jego zdaniem niepodważalnej prawdzie, że przeznaczeniem rasy białej jest rządzić, a czarnej służyć.

c) Ku-Klux-Klan i walka o przywrócenie supremacji białej rasy zakończona zmuszeniem rządu do odwrotu z Rekonstrukcji, odzyskaniem władzy przez rodowitych i niemal natychmiastowym zepchnięciem czarnej społeczności na zupełny margines

d)niemoralne prawa i histeryczne zachowania będące wynikiem południowej myśli twórczej – Dred Scott, ustawa o zbiegłych niewolnikach, brak uszanowania werdyktu demokratycznych wyborów.

To mi się kojarzy właśnie ze Sprawą o którą walczył nasz major i nic na to nie poradzę. I nic nie poradzę na to, że jak widze osoby paradujące z flagą CSA to ciśnie mi się do głowy określenie rasiści.

Dodam jeszcze, że w kwestiach ideologicznych można oczywiście dostrzec podobieństwa między III Rzeszą i niewolniczą republiką Południa, bo obydwa te twory wybudowały się na otwartym podkreślaniu wyższości rasy, która to uprawniała do pewnych praw.

Napisany przez: zbigstar 18/09/2008, 10:14

QUOTE
Oczywiście, że historię piszą zwycięzcy – pokonanym pozostaje pisanie mitów. Ale powiedz nam w jaki sposób zdaniem twoich rozmówców ta historia została zafałszowana?
*



Po latach badań pokoleń historyków niewiele pozostało obszarów w historii wojny secesyjnej, co do których istnieją fundamentalne różne podejścia. Jest oczywistym, że interpretacja tych samych faktów historycznych bywa różna w zależności od tego, czy autor jest sympatykiem Południa czy też Jankesem. Najdłuższy spór historyków amerykańskich trwał chyba wokół sprawy tzw. spisku Dahlgrena. Dopiero bowiem w latach 80-tych XX wieku historycy Północy skłonni byli przyznać rację poglądowi, że dokumenty znalezione przy martwym Dahlgrenie były autentyczne.Więcej na ten temat piszę w artykule http://zbigkurzawa.cyberdusk.pl/farn_14.html
Sprawa nie jest jeszcze naukowo zamknięta, ale widać wyraźnie zbliżenie się punktów widzenia historyków obu stron. Podobnie działo się przez cały okres, jaki upłynął od zakończenia tej wojny. Na końcu tych wszystkich sporów pozostaną już tylko symbole, czyli różne nazewnictwo pól bitewnych. Bohaterowie obu stron konfliktu bronią się sami swoimi biografiami.
Żałuję, że nie mogłem brać udziału w ceremoniach przy grobie Herosa von Borcke. Boli mnie jednak pomniejszanie naszej roli w tym wydarzeniu, gdyż wg sprawozdania niemieckiego : "The Polish population waved the battle flags in joy during and after the celebrations, this important ceremony. "
Czyżby nasz udział ograniczył sie tylko do tła?

Napisany przez: korten 18/09/2008, 13:02

Dlaczego niby Rajd Dahlgrena mialby byc spiskiem.Dla niewtajemniczonych. Z dokumentow znalezionych przy martwym Ulriku Dahlgrenie znaleziono przypuszczalnie dokumenty majace swiadczyc o probie zabicia Jeffersona Daviesa.Dlaczego jednak spisek.Dahlgren dzialal jako oficer Unii i zginal w mundurze wojsk Polnocy.
PS.Ktore niemieckie zrodla, i dlaczego w jezyku angielskim?

Napisany przez: The General 28/09/2008, 13:10

No dobra nie róbmy sobie śmiechów i skoro niektóre osoby trąbią na pół Polski, że jakiego bohatera wojny secesyjnej będą tu chować (już pochowali) to ja po raz kolejny zadaję istotne pytania, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi w tej dyskusji:

a) dlaczego nasz major ruszył za Ocean aby walczyć za Sprawę skonfederowanych stanów niewolniczych Południa?

b ) jakie kryteria decydują, że ktoś jest nazywany bohaterem?

Prześledziłem ten wątek i jeśli o naszym majorze wiemy jedynie to co napisał Stonewall w poście #1 to należy stwierdzić, że niewiele wiemy.

Uwaga:
Użytkownik Nico jest proszony o nieudzielanie błędnych odpowiedzi typu – major walczył o „wolność od jankeskiej moralności” bo to jest oczywista nieprawda.

Napisany przez: Nico 30/09/2008, 10:21

a) Dlaczego ruszył walczyć dowiemy się już jutro z artykułu o Naszym Bohaterze i historycznej imprezie która odbyła się niedawno.

b) Bohater osoba, która odznaczyła się niezwykłymi czynami, męstwem i ofiarnością dla innych ludzi.

Nasz Bohater pojechał walczyć o wolność innych ludzi, obcych mu, nie związanych żadnymi więzami. Słowem ryzykował swoje życie w imię szczytnych celów, a więc tym samym można go nazwać bohaterem.

Napisany przez: The General 30/09/2008, 17:44

QUOTE(Nico @ 30/09/2008, 11:21)
a) Dlaczego ruszył walczyć dowiemy się już jutro z artykułu o Naszym Bohaterze i historycznej imprezie która odbyła się niedawno.
*


Więc poczekamy, bo jak widać reszta nawet nie wie o czym dyskutuje. Osobiście stawiam, że nasz murgrabia pojechał wesprzeć w walce umierającą amerykańską arysto-slavokrację...

QUOTE(Nico)
Nasz Bohater pojechał walczyć o wolność innych ludzi, obcych mu, nie związanych żadnymi więzami. Słowem ryzykował swoje życie w imię szczytnych celów, a więc tym samym można go nazwać bohaterem.

Tak, pojechał walczyć o wolność pewnej grupy ludzi tylko, że wiązało się to z trzymaniem w niewoli innej grupy ludzi, dlatego cel ten nie był do końca szczytny. Ale rzeczywiście można go w pewnym sensie nazwać bohaterem. Na pewno był bohaterem Slavokratów.

Napisany przez: Nico 30/09/2008, 17:47

QUOTE(The General @ 30/09/2008, 17:44)
Tak, pojechał walczyć o wolność pewnej grupy ludzi tylko, że wiązało się to z trzymaniem w niewoli innej grupy ludzi, dlatego cel ten nie był do końca szczytny. Ale rzeczywiście można go w pewnym sensie nazwać bohaterem. Na pewno był bohaterem Slavokratów.


Wiązało się to z obroną konstytucji, którą łamali jankesi, z obroną własności prywatnej, zagrożoną przez komunistyczne zapędy republikanów.

Cieszę się, że dostrzegłeś jednak w nim bohatera wink.gif .

Napisany przez: The General 30/09/2008, 17:56

QUOTE(Nico @ 30/09/2008, 18:47)
Wiązało się to z obroną konstytucji, którą łamali jankesi, z obroną własności prywatnej, zagrożoną przez komunistyczne zapędy republikanów.
*


Trzeba było zostać w Unii i się przekonać czy Republikanie będą łamiać konstytucję i czy Abraham Lincoln będzie zagrożeniem dla niewolnictwa. Właściciele niewolników nie chcieli jednak czekać i niczym małe niegrzeczne dziewczynki odrzucili w złości werdykt demokratycznych wyborów. Twierdzili, że mają prawo do secesji - OK, pozostało im to tylko udowodnić na polach bitew.

Napisany przez: Nico 30/09/2008, 21:48

Artykuł o imprezie położenie nagrobka i Herosie von Borcke jest już dostępny do przeczytania w najnowszym, 7-ym, numerze 'Planszowego Weterana' dostępnego pod tym adresem www.planszowyweteran.prv.pl .

Napisany przez: The General 3/10/2008, 20:19

Przytocz nam proszę motywy jakie kierowały naszym murgrabią... w tym magazynie pewnie pełno będzie zdjęć z hufcami sztandarowymi niewolniczej republiki Południa, a widoki takie mnie osobiście bardzo irytują i dlatego nie będę tam zaglądał.

Napisany przez: Nico 3/10/2008, 20:26

Ależ Generale, wiedza wymaga poświęceń i cierpień nieraz laugh.gif , bądź odważny więc i kliknij na podany link, a poznasz prawdę, tylko prawdą i samą prawdę wink.gif. Jedi nie podążają przecież łatwą ścieżką?

Napisany przez: The General 4/10/2008, 7:06

No dobra sprawdziłem i widzę, że to nasz kolega Cezary aka Clown jest autorem tego dokumentu. Z tego co Cezary pisze wychodzi, że nasz murgrabia pojechał za Ocean bo lubiał wojaczkę, a w domu akurat tego typu atrakcji brakowało (niemniej jednak ciekawi mnie czym akurat ten poseł csa go zachęcił).

Choć na takich imprezach pokolenia i narody mogą się łączyć ponad podziałami to jednak nie wolno nam zapominać co tak naprawdę się wydarzyło - w naszym przypadku dlaczego stany niewolnicze dokonały secesji i o jakie idee walczyły.

Napisany przez: Nico 4/10/2008, 11:23

QUOTE(The General @ 4/10/2008, 7:06)
dlaczego stany niewolnicze dokonały secesji i o jakie idee walczyły.


1) Wolność!
2) Ochrona własności prywatnej - akcja terrorysty i mordercy J.Browna pokazała jak północ ma w poważaniu te sprawy. Również sprawa ochrony własności prywatnej na nowych terytoriach.
3) Cła czyli grabienie Południa.
4) Prawa stanów.

Słowem same zacne i szczytne idee rolleyes.gif

Napisany przez: almanzor 24/02/2009, 10:07


Miłośników historii Południa i Herosa von Borcke może zainteresuje fakt, iz w zbiorach Smithsonian Institute znajduje sie rewolwer podarowany przez von Borcke
"Jebowi"Stuartowi. Wobec przewidywanego awansu Stuarta, von Borcke podarował mu angielskiego Trantera w kasecie z przyrządami. Do awansu nie doszło ale na pokrywie kasety pozostał napis już ze spodziewana rangą " LT. GEN. J.E.B. STUART C.S.A. CULPEPPER, VA JUNE 1863 FROM HEROS VON BORCKE"
Jeżeli ta informacja już gdzieś była to przepraszam za wtręt.

Napisany przez: Nico 24/02/2009, 13:46

Zapewne w 1864 Stuart dostałby awans na Lt. (lub gdyby Gettysburg się udał).

Napisany przez: Nico 17/11/2009, 23:05

Wspomnienia 'naszego' Południowego bohatera dostępne są online -> http://www.perseus.tufts.edu/hopper/text?doc=Perseus%3atext%3a2001.05.0008

Napisany przez: jonu 9/09/2010, 10:22

Drodzy forumwicze poraz pierwszy wypowiadam się na tym forum,skłoniły mnie do tego dwa fakty. Pierwszy że wypisujecie tu głupoty [oczywiście nie wszyscy]spieracie się w kwestiach które mijają się z prawdą. Fakt drugi to ocena spotkania jakie miało miejsce w Giżyne we wrzesniu 2009r.Mam prawo i obowiązek zabrać głos bo jestem mieszkańcem Giżyna od 51lat. A oto kilka sprostowań w mauzoleum mieszczącym się w okolicy cmentarza w Giżynie znajduje się podziemna krypta w której spoczywają doczesne szczatki rodziców,oraz JH von Borcke.Dowodem na to są trzy płyty nagrobne które są obecnie przechowywane poza mauzoleum ze względów bezpieczeństwa[prawdopodobieństwo kradzieży].W latach 70tych.doszło do częściowej dewastacji grobu,po wykuciu otworu w posadzce mauzoleum złodzieje chcieli obrabować krypte,spłoszeni przez mieszkańców pozostawili otwór a co zrabowali nie wiadomo.Policja oraz władze gminy zabezpieczyły zniszczoną posadzkę dokumentując zdjęciami wnętrze krypty,oraz dokonane zniszczenia.Nie będe się odnosł do artykółu w Planszowym weteranie,jeszcze słowo o uroczystości z ubiegłego roku obecność na niej pocztów sztandarowych, kompanii z epoki, potomków Herosa,i porównywanie tego do nazistowskich demonstracji jest wielce krzywdzące dla nas, spokojnych i życzliwych mieszkańców Giżyna.Włożyliśmy wiele wysiłku w doprowadzeniu do tego spotkania,nie bez znaczenia jest nasz wkład w potwierdzenie prawdy historycznej o miejscu pochówku.Nie wielu ludzi interesuje czy Heros walczył po właściwej stronie.Kto dzisiaj zapewni że nasi żołnierze z Awganistanu czy z Iraku walczą po właściwej stronie jak oceni to historia za 200 lat.Proponuje więc zakończyć tę dyskusje.Na zakończenie pozdrawiam i informuje że 10.09.2010 poraz drugi przybędzie do Giżyna grupa rekąstrukcyjna z Niemiec oraz kilka osób ze Stanów aby złożyć kwiaty na grobie bohatera Oficera Jazdy Południa Herosa Von Borcke.

Napisany przez: Nico 9/09/2010, 10:54

QUOTE(jonu @ 9/09/2010, 9:22)
Na zakończenie pozdrawiam i informuje że 10.09.2010 poraz drugi przybędzie do Giżyna grupa rekąstrukcyjna z Niemiec oraz kilka osób ze Stanów aby złożyć kwiaty na grobie bohatera Oficera Jazdy Południa Herosa Von Borcke.


Szkoda, że dopiero teraz się dowiaduje sad.gif . Proszę daj znać, gdzie będzie można jakieś zdjęcia zobaczyć! smile.gif

Napisany przez: Stonewall 9/09/2010, 11:08

Panie Janie!
Czy polscy rekonstruktorzy, zajmujący się wojną secesyjną, byli informowani o jutrzejszej uroczystości?

Napisany przez: jonu 9/09/2010, 13:56

Zdjęcia oczywiscie że umieścimy podam gdzie. A z polskich rekonstruktorów powiadomoony został pan Norloch sory jeśli przekręciłem nazwisko,lecz nie przyjedzie bo miał z kolegą niegrożny wypadek.

Napisany przez: Stonewall 9/09/2010, 14:33

Panie Janie!
Dziękuję za odpowiedź. Chodzi oczywiście o Piotra Narlocha.

Napisany przez: jonu 9/09/2010, 15:10

Tak chodzi o pana Piotra.

Napisany przez: gotrek123 10/09/2010, 15:35

Panie Janie,
Przede wszystkim bardzo miło Pana gościć na naszym forum.
Jest Pan poważnym, miłym i szanowanym człowiekiem. Dlatego z całego serca Panu radzę, aby dbając o zdrowie, nie przejmował się Pan komentarzami osób, które idee zabawy w rekonstrukcję pojąć nie potrafią. Ich uwagom i komentarzom, często nie na miejscu, nie należy się przejmować i przejść nad nimi do porządku dziennego.

W swoim imieniu, 14th LA (oraz zaprzyjaźnionego jankeskiego regimentu 58th NY) prowadziłem rozmowy z panią Karoliną i kolegą Generałem Taxem (który z ramienia grup rekonstrukcyjnych z Niemiec został zaangażowany w logistykę przedsięwzięcia) na temat przyjazdu naszych polskich pułków do Giżyna. Tydzień temu mieliśmy dużą imprezę w południowych Czechach (Battle of Chickamauga), na którą niestety z kolegą dojechać nie zdołaliśmy. Mieliśmy po drodze przykry incydent, który zmusił nas do powrotu do Krakowa. Moi koledzy rekonstruktorzy, z racji swoich licznych prywatnych i zawodowych obowiązków oraz ograniczonego czasu, nie zdołają 'obsłużyć' dwóch dużych imprez na przestrzeni półtora tygodnia. Mimo moich chęci udziału w imprezie w Czechach, chciałem także reprezentować
naszą polską stronę rekonstrukcyjną podczas spotkania w Giżynie.
Niestety z powodu braku transportu, nie uda mi się dojechać na miejsce. Przykro, że nie zdołam wywiązać się z danej wcześniej danej obietnicy.
Szczególnie ubolewam nad tym, że jest to jedyna w roku okazja na spotkanie się z innymi zagranicznymi, zaprzyjaźnionymi regimentami na terenie Polski. Wytłumaczyłem pani Karolinie problem oraz napisałem kilka maili do niemieckich kolegów z prośbą o zrozumienie. Mam
nadzieję, że impreza będzie cykliczna, i że w przyszłym roku uda nam się w pełni
zaprezentować.
Wierzę, że predzej czy później, a mam nadzieję, że jeśli nie w tym roku, to na początku przyszłego, nasze polskie grupy rekonstrukcjne przyjadą do Giżyna, co jest naszym - konfederackim, moralnym obowiązkiem.

Panie Janie, wierzę, że spotkamy się w najbliższym czasie, i że w końcu będziemy mieli okazję poznać się osobiście. Póki co życzę zdrowia, cierpliwości i udanej zabawy w nadchodzącym weekendzie.
Pozdrawiam,

Piotr Narloch to właśnie ja. smile.gif

Napisany przez: cabbie 20/10/2010, 13:25

Link do zdjęcia nieistniejącego pałacu w Giżynie:

http://www.grzechull.za.pl/male_mapy/4.-2/gizyn/galeriazdjec.html

oraz do relacji z ostatnich uroczystości:

http://www.youtube.com/watch?v=QArwc29reUU

Napisany przez: PSEUDOStuart 20/10/2010, 18:21

Gdzieś czytałem że po śmierci gen.Stuarta pod Yellow Tawern, to właśnie Heros von Brocke zawiadomił jego żonę o śmierci męża.


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)