|
|
Bron palna a warunki atmosferyczne podczas bitwy,
|
|
|
|
Zastanawiam się jak wyglądało rozgrywanie bitew przed wynalezieniem metalowego naboju scalonego? Przy mocnych opadach deszczu muszkiet raczej robi się mało przydatny, no chyba, że jako maczuga. Deszcz zalewa podsypkę, gasi lont. Przy ładunkach w gilzach papierowych mokre ręce moczą papier, więc się rozrywa, proch wilgotnieje. Przy armatach można jeszcze jakoś chronić proch przed zamoknięciem, bo kilka osób obsługuje, przy broni indywidualnej już ciężko. W literaturze nigdzie nie spotkałem się z opisem dotyczącym takiej sytuacji. Unikano wtedy bitew?, bitwy toczyły się na broń białą?, były jakieś skuteczne metody chronienia broni przed zalaniem wodą?
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie toczono raczej bitew w ulewy, choćby pod Waterloo czekano jak przestanie padać. Jeśli tylko kropiło to myślę że w okresie użytkowania głównie skałkówek czy zwłaszcza kapiszonówek tak bardzo nie przejmowano się wilgotnością.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Sapiens @ 31/03/2017, 8:04) Nie toczono raczej bitew w ulewy, choćby pod Waterloo czekano jak przestanie padać. Jeśli tylko kropiło to myślę że w okresie użytkowania głównie skałkówek czy zwłaszcza kapiszonówek tak bardzo nie przejmowano się wilgotnością.
Kapiszonów to ja bym tu nie mieszał. Jedną z ich najważniejszych zalet była niemal całkowita odporność na wilgoć. W każdym razie przy strzelaniu podczas deszczu odsetek niewypałów wzrastał najwyżej o ułamek procenta.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie ma co Amerykę odkrywać od nowa. Cytuję Feldfebla Krzysztofa;
QUOTE W Starej Libavie deszcz też momentami ograniczał widoczność, a przemokliśmy na wylot w ciągu kilkunastu minut. Ale nie mam zamiaru sprzeczać się o intensywność deszczu. Faktem jest, że karabiny skałkowe z zapałem cylindrycznym mogą w deszczu strzelać, choć zapewne odsetek strzelających spada znacznie szybciej, niż w czasie pogody suchej.
Pewnej analogii z Kaczawą można szukać w Saksonii, w wydarzeniach dziejących się 57 lat wcześniej. W ostatnich dniach oblężenia armii saskiej w obozie pod Pirną pojawiła się nadzieja w postaci korpusu austriackiego, który podszedł skrycie pod pruskie linie. Oprócz niedostatków łaczności i niekompetencji dowództwa saskiego (a w zasadzie ministra Bruhla) okazało się, że armia saska nie jest w stanie wywalczyć sobie przejścia z prostego powodu - w ciągu kilku dni ulewnych deszczów zamokła im cała amunicja. Nikt nie twierdził, że karabiny nie strzelają w deszczu, tylko właśnie zamokły źle przechowywane zapasy amunicji. I gdyby ktoś napisał, że w bitwie kaczawskiej niewiele strzelano z powodu zamoczenia broni i amunicji, w ogóle nie polemizowałbym z tym, lecz jeśli ktoś twierdzi, że deszcz uniemożliwia strzelanie z karabinów skałkowych, to stwierdzam, że nie ma racji, bo osobiście sprawdziłem, że strzelanie w deszczu jest utrudnione, ale możliwe. Mam to stąd - http://www.historycy.org/historia/index.php/t115004-50.html On się na tym zna, bo udziela się w grupie rekonstrukcyjnej.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zgadza się. Jednak twórcy tematu rozchodziło się o wpływ deszczu na możliwość strzelania z broni odprzodowej. Wychodzi na to, że było to możliwe. Utrudnieniem było do "dziabania" również błoto. W nocy przerywano działania zbrojne.
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak jak podczas dużych opadów śniegu. Inaczej kończy się jak na początku XVIII kiedy w śnieżycy Szwedzi (albo Rosjanie?) wystrzelali się trochę między sobą.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372 @ 31/03/2017, 8:20) Nie ma co Amerykę odkrywać od nowa. Cytuję Feldfebla Krzysztofa; On się na tym zna, bo udziela się w grupie rekonstrukcyjnej.
Przeczytałem tamten wątek. No cóż doświadczenia rekonstruktora nie oddają w pełni pola bitwy. Z cytowanych tam opisów bitew wynika, że strzelanie w trakcie ulewy czasami się udawało. W Kaczawie czworobok oddawał 20 strzałów, reszta karabinów była nieczynna. Rekonstruktorzy jednak mają dwie przewagi: ręce im się tak nie trzęsą z nerwów, że zaraz zginą, a druga sprawa mają skrócony cykl ładowania. W końcu nie ładują kuli tylko sam ładunek i przybitkę, co już może mieć znaczenie. Dodatkowo zawilgocony proch może wystrzelić, ale jaka będzie skuteczność kuli? Przy strzelaniu ślepakami nie ma tego problemu. Więc bardzo ostrożnie podchodzę do doświadczeń rekonstruktorów.
I to dotyczy w zasadzie "Jesieni" broni ładowanej odprzodowo, mocno udoskonalonej. A co było za czasów muszkietów lontowych?
|
|
|
|
|
|
|
|
Ciekawy przykład z Japonii - arkebuzy pod Nagashima (1573).
|
|
|
|
|
|
|
|
A nie pod Nagashino w 1575r. ?
|
|
|
|
|
|
|
|
Nagashima to przykład sytuacji, gdy broń palna zawiodła z powodu deszczu. A Nagashino jest akurat przykładem tego, jak Japończycy z problemem sobie poradzili.
|
|
|
|
|
|
|
|
Czyli że zastosowano specjalne pokrowce, w których przenoszono arkebuzy oraz opracowano odporne na wilgoć lonty. Kluczem do sukcesu było jednak również zmasowane zastosowanie tej broni w jednej bitwie (ok. 3 tysiące sztuk), oraz nowa taktyka. Strzelcy prowadzili ogień zza płota przy ciągłej rotacji. Po oddaniu strzału, arkebuzer wycofywał się na tył kolejki i nabijał broń, aby być gotowym do oddania strzały kolejnego. W filmie Kurosawy "Kagemusha" z 1980 roku doliczyłem się nie więcej jak trzech w kolejce. Dawało by to szybkostrzelność prowadzenia ognia na poziomie maksymalnie 3 strzałów na minutę.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372) W filmie Kurosawy "Kagemusha" z 1980 roku doliczyłem się nie więcej jak trzech w kolejce. Dawało by to szybkostrzelność prowadzenia ognia na poziomie maksymalnie 3 strzałów na minutę. Na początku XVII (brygada holenderska) strzał z muszkietu - nie arkebuza zajmował około 2 minut, nie jednego muszkietu a szeregu. A szeregów było z reguły dziesięć. Załadunek to było 50 komend. Zapewne załadunek muszkietu dobrze wyszkolonemu muszkieterowi zajmował około 15 minut.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372 @ 2/04/2017, 17:51) W przypadku arkebuzjerów japońskich; "Najlepsi strzelcy potrzebowali około jednej minuty, aby naładować broń i oddać z niej strzał." Źródło - https://www.konnichiwa.pl/arkebuz-rewolucja...itwy,2,415.html Szkoda, że tego nie wiedzieli w Europie, że broń mniej nowoczesną, zwaną w Polsce rusznicą, a na zachodzie arkebuzem można tak szybko ładować. Nikt nie bawiłby się przez XVII w szykiem 6-10-szeregowym muszkieterów. Na 4-szeregowy przeszła Europa dopiero po wprowadzeniu flint, ładunku scalonego (znaczy proch odmierzony w woreczkach czy też zawinięty papier), kapiszonu koniec XVII i początek XVIIIw. Natomiast 3-szergowe armie to XVIII wiek (Polska połowa XVIIIw), po wprowadzeniu unowocześnionych wyciorów.
Żołnierz musiał dobrze wyczyścić lufę arkebuza/rusznicy i to wilgotną szmatka aby ugasić wszelkie niedopałki. Gdyby tego nie zrobił i wsypałby proch do lufy, to proch zapaliłby sie od resztek i błysnął ogniem w twarz niefortunnemu strzelcowi. Czy to wszystko łącznie z załadunkiem, odmierzeniem prochu, wsypaniem do lufy, przybiciem, wsadzeniem kuli, przybiciem pakuł, podsypaniem prochu do panewki, zabezpieczeniem i przygotowaniem lontu, przygotowaniem forkietu , położenie muszkietu na forkiet, wycelowaniem i oddaniem strzału da się zrobić w minutę. Wybacz mi pisanie tego zajęło więcej czasu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Sarissoforoj @ 2/04/2017, 16:28) Na początku XVII (brygada holenderska) strzał z muszkietu - nie arkebuza zajmował około 2 minut, nie jednego muszkietu a szeregu. A szeregów było z reguły dziesięć. Załadunek to było 50 komend. Zapewne załadunek muszkietu dobrze wyszkolonemu muszkieterowi zajmował około 15 minut.
Dobrze że Szwedzi w drugiej bitwie pod Breitenfeld nie wiedzieli, że muszą to robić aż 15 minut - ich pierwsza linia wystrzelała swoich 12 apostołów w sirca about pół godziny
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|