Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
10 Strony « < 4 5 6 7 8 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Ucieczki z Demoludów na zachod
     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.547
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 11/11/2017, 12:28 Quote Post

A oto kolejna historia uciekiniera z socjalistycznego raju, a konkretnie Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej.

(dane techniczne i opis pojazdu głównie za forum.valka.cz i wikipedią, reszta z rozmaitych czeskich stron)

1970 - Pan Benesz i jego "Gruszecki Czołg"

Vladimir Benesz, 33-letni wówczas ślusarz zatrudniony w państwowych zakładach GUMOTEX Breclav mieszkał we wsi Gruszki (Hrusky) koło Brzecławia z żoną i czwórką dzieci. Od połowy lat 60. starał się o możliwość legalnego wyjazdu na Zachód. Władze jednak odmawiały mu paszportu, gdyż był "politycznie niepewny" - kilkanaście lat wcześniej uciekł z kraju jego brat, który zamieszkał w Kanadzie. Benesz zdecydował się więc także na próbę ucieczki. Wzorem innych czeskich zbiegów postanowił pokonać granicę w opancerzonym samochodzie. Nie dysponował jednak takowym i zmuszony był sam go sobie zbudować. Zajęło mu to blisko rok (wg innej wersji nawet 2 lata). Pojazd powstawał w jego przydomowym warsztacie - garażu. Sąsiadów i inne interesujące się nim osoby Benesz informował, że pracuje nad prototypem maszyny rolniczej, glebogryzarki własnego pomysłu.

Machina

user posted image

user posted image

Wóz powstał na bazie ramy podwozia samochodu osobowego Wartburg 311, z wykorzystaniem elementów innych aut: Aero 30 (mały samochód typu sportowego, z przednim napędem, produkowany w latach 1934-47) i Tatra 54 (większy samochód osobowy z lat 1931-34). Wyposażony został w układ jezdny 4x4, zbudowany w nieco "góralski" jednak sposób: miał 2 silniki (oba gaźnikowe), z których każdy napędzał "swoją" oś. Przedni silnik był to 2-cylindrowy rzędowy dwusuw, chłodzony cieczą; zakładając że pochodził z Aero 30 powinien mieć pojemność 1 l i moc 30 KM. Tył napędzał czetrosuwowy również 2-cylindrowy silnik Tatra, typu bokser, chłodzony powietrzem. Tu mam zagwozdkę, ponieważ jeśli był to silnik od Tatry 54, to ona we wszystkich wersjach miała owszem silnik bokser chłodzony powietrzem ale 4-cylindrowy, o poj. 1,5 l i mocy 22-24 KM. Oba silniki zachowały oryginalne skrzynie przekładniowe (oznaczłoby to że przedni miał niezsynchronizowaną o 3+1 biegach, a tylny 4+1). Dżwignia zmiany biegów przedniego silnika znajdowała się po lewej stronie miejsca kierowcy, tylnego - po prawej. Hamulce były bębnowe, poruszane za pomocą mechanizmu z linek i cięgieł, połączonego z klasycznym pedałem. Jak rozwiązany był gaz i sprzęgło tego niestety nie znalazłem.

Do ramy przyspawane było nadwozie w postaci rurowego szkieletu, z przyspawanymi z zewnątrz płytami pancerza. Pancerz wykonany był z 4 warstw blachy stalowej, grubości 1,2-1,5 mm każda, co dawałoby sumarycznie około 5-6 mm. Pancerz był bardzo silnie nachylony, przednia płyta pod kątem około 30° do poziomu, może i mniej nawet, boczne podobnie, jedynie w dolnej części były pionowe, tam gdzie przykrywały koła. Koła z oponami 6,00x16 (drogowymi - terenowych pan Benesz nie miał skąd wziąć) wyposażone były w ciekawe przystosowanie, przymocowane od wewnątrz stalowe bębny o średnicy nieco mniejszej od całego koła z oponą. Miały one umożliwić dalszą jazdę po ewentualnym przestrzeleniu opony. Tylny most nie był resorowany.

Na środku kadłuba umieszczona była wieżyczka, wykonana z bębna koła samochodu ciężarowego, o średnicy około 60 cm. W osi koła wycięto otwór stanowiący właz, zamykany unoszoną i przesuwaną w bok pokrywą. Wieżyczka miała "pancerz warstwowy" smile.gif : wokół niej zwinięty był pas blachy stalowej grubości 1,5 mm, a wolną przestrzeń między nimi, szerokości 3-5 cm, zalano betonem. W przedniej części wieżyczki zainstalowana była atrapa działka wykonana z rury stalowej o średnicy 5,5 cm i długości 135 cm, zakończona "hamulcem wylotowym". Wieżyczka nie była obrotowa, jednakże "działko" miało mechanizm zmiany kąta podniesienia. P. Benesz zamierzał wykorzystać je do ułatwienia pokonywania zapór z drutu kolczastego, wjeżdżając pod nie z "lufą" opuszczoną na maksa, a następnie unosząc ją wraz z drutami, tak by te ześliznęły się po niej za pojazd.

Wóz nie miał przyrządów obserwacyjnych ani nawet szczelin, jak się zdaje kierowca prowadził go, wystawiając głowę przez właz wieżyczki lub patrząc przez szczelinę wokół działka. Nie miał reflektorów; nie jest jasne czy miał kierunkowskazy, chyba nie (obecnie w każdym razie ich nie posiada; aczkolwiek jedno ze wczesnych zdjęć zdaje się coś takiego sugerować). Pomalowany był w fantazyjny kamuflaż autorstwa samego Benesza, odmienny od tego jaki nosi obecnie w muzeum. Wg niektórych informacji na bokach miał wymalowany białą farbą "numer taktyczny" R70 (wg innych był to nr 634, albo nie było go wcale). Jego długość wynosiła 432 cm, szerokość 210 cm, wysokość (jeśli dobrze sobie pododawałem) 123 cm (do szczytu wieży, nie uwzględniając ewentualnego podniesienia lufy). Zważyć niestety nikt go nie zważył, ani też osiągów oczywiście nie pomierzono.

Wyprawa

26.05.1970 wieczorem państwo Benesz z dzieciakami zaczęli ładować się na pokład i szykować do drogi. Wtedy okazało się, że pojazd nie mieści się w drzwiach garażu, w którym powstał. Benesz zmuszony był zdemontować drzwi garażowe i częściowo rozebrać frontową ścianę. Ostatecznie wyruszyli 27.05 około 3:00 nad ranem. Nieprzetestowany pojazd (no bo i jak) zaczął jednak prawie od razu sprawiać problemy. Ostatecznie udało się przejechać tylko 5-6 km, zanim awaria instalacji elektrycznej uniemożliwiła dalszą podróż. Benesz zdołał jeszcze zjechać z drogi i ukryć pojazd pod mostkiem kolejowym w pobliżu miejscowości Stary Brzecław. Niemniej plan rodzinnej ucieczki nie powiódł się i Beneszowie powrócili do domu pieszo (wg innej wersji samochodem, pożyczonym od mieszkającego tam w pobliżu kolegi).

Cały dzień przesiedzieli w domu, ze strachem oczekując wizyty milicji czy służby bezpieczeństwa i aresztowania. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Wg ówczesnych zeznań samej Beneszowej po długiej rodzinnej dyskusji nakłoniła ona męża, by sam zgłosił się na milicję w nadziei otrzymania za to mniejszego wyroku. Wieczorem wsiadł on więc na rower, mówiąc że udaje się na komendę milicji w Brzecławiu. Nigdy tam jednak nie dotarł. Po drodze skręcił w las, porzucił i ukrył rower i pieszo doszedł do linii granicznej w rejonie wsi Vlaky, który wcześniej już upatrzył sobie na miejsce ucieczki. Wg niektórych źródeł po drodze kupił naftę w wiejskim sklepie, którą rozlewał za sobą dla zmylenia psów tropiących. Zaporę z drutów, będacych pod napięciem (ale niskim - był to tylko element systemu detekcji, reagujący na przerwanie lub uziemienie drutu przez przekraczającą go osobę) pokonał, chwytając je przez kurtkę i podwiązując, by stworzyć sobie przejście. Zrobił to na tyle zręcznie, że ów system detekcji nie zareagował. I w ten sposób znalazł się w Austrii. Trafił najpierw do obozu przejściowego w Traiskirchen, skąd emigrował później do USA. Wybiegając nieco naprzód dodam, że po otrzymaniu obywatelstwa, w 7 lat później udało mu się sprowadzić tam resztę rodziny.

Ci co zostali

Porzucony pod mostem samochód pancerny dostzrezony został rankiem przez podążających do pracy robotników kolejowych. Początkowo nie wzbudził większego zainteresowania - była to strefa graniczna, często patrolowana przez wojsko i inne służby, poza tym w pobliżu znajdował się wojskowy poligon. Potem jednak, kiedy zauważono że stoi już dłuższy czas i nie widać przy nim nikogo ktoś powiadomił wojsko, a gdy się okazało że to nie ich zguba - milicję. Dosyć szybko "bezpieka" zorientowała się, że to samoróbka i zapewne miała posłużyć do nielegalnego przekroczenia granicy, niemniej brakowaŁo punktu zaczepienia. Były oczywiście odciski palców, ale Benesz nie był wcześniej karany więc nic to nie dawało. Ostateczniejednak udało się znaleźć w rejestrach samochodowych numer jednego z silników, a przez to poprzedniego właściciela i tego komu go sprzedał itd. Tak dotarto do Beneszów.

Proces odbył się w lipcu 1970. Vladimir Benesz skazany został (oczywiście zaocznie) na 2 lata więzienia. Jego żona dostała wyrok 8 miesięcy ale w zawieszeniu. Jak się zdaje (tu porządnego i szczegółowego opisu nie znalazłem) przed sądem odgrywała "głupią", ślepo posłuszną żonę, całkowicie podporządkowaną mężowi. Na ucieczkę zgodziła się, bo mąż zagroził odebraniem jej dzieci. O jego planach nic a nic wcześniej nie wiedziała. Ani o tym co przez 2 lata robił w domowym warsztacie - mąż pracował zawsze sam, nikogo tam nie wpuszczał, a drzwi zamykał na klucz który stale nosił przy sobie. Na milicję nie poszła, bo myślała że mąż sam tam się zgłosił, a nie daje znaku życia no bo jest aresztowany. Itd. itp. Może dlatego, w tych parę lat później wypuszczono ją z kraju bez większych problemów.

Vladimir Benesz zmarł w Lynwood w stanie Waszyngton w 2009.

Gruszecki samochód pancerny, po przebadaniu przez bezpiekę trafił w 1970 do Muzeum Straży Granicznej. Obecnie eksponowany jest w Muzeum Policji w Pradze.

----------------------------------------------

Mam jeszcze parę uwag ale i pytań natury nazwijmy to motoryzacyjnej. Bo od strony balistycznej to w zasadzie nie mam tu wiele do dodania. Pancerz 5-6 mm ze stali zwykłej to oczywiście bardzo niewiele, podobnie jak te wieżyczkowe kombinacje z betonem. Ale też trzeba pamiętać, że standardowa amunicja strzelecka w krajach komunistycznych, rosyjski nabój pośredni 7,62x39 odznacza się relatywnie słabą zdolnością przebijania lekkich pancerzy. A w dodatku "gruszecki czołg" miał ten pancerz bardzo mocno pochylony. Tak, że kto wie, może i dałby radę. Kiepsko wypada zaś brak podłogi - najechanie na najmniejszą nawet minę przeciwpiechotną czy podrzucony pod wóz granat skończyłoby się całkiem fatalnie.

Powiedzcie mi natomiast - tu pytanie do bardziej zmotoryzowanych kolegów - jak oceniacie taki dziwaczny napęd, z dwoma oddzielnymi skrzyniami przeniesienia napędu, każda na swoją oś? Czy dałoy się to sensownie prowadzić (w ogóle jeździć się dało skoro Beneszowie te 5 km pokonali)? Czy w ogóle ma to sens, tzn. czy własności terenowe faktycznie by wzrosły? Bo zdaje mi się że trudno byłoby zsynchronizować ręcznie pracę obu tych silników, tak by nie było takiej sytuacji że jeden "ciągnie" drugiego, który tylko stawia opór? Czy może się mylę i byłoby to dość łatwe?

Jeszcze trochę linków:

http://forum.valka.cz/topic/view/46984/CZK-Hrusecky-tank

http://cestykesvobode.sdruzenipamet.cz/ind...ruseckeho-tanku

http://www.panzernet.net/php/index.php?topic=5285.0

Ten post był edytowany przez Speedy: 11/11/2017, 12:30
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #76

     
Marecki384
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 957
Nr użytkownika: 65.289

Marek Marecki
Zawód: internauta
 
 
post 16/11/2017, 20:06 Quote Post

A macie jakieś informacje o ucieczkach z ZSRR
Ja lubię alternatywną historię i jakby Polska była w pełni niepodległa po DWŚ to nie byłoby NRD ale bardzo możliwe byłyby też niepodległe Czechy i Słowacja
Aha i jeszcze geografia mamy częśc Kresów Wschodnich i granicę pod Królewcem.
Ganica Zachodnia jak teraz.
Tutaj mapka granicy na Północy i na Wschodzie
https://zapodaj.net/338f569eb4230.jpg.html

Polska Czechy Słowacja są w pełni niepodległe, reszta jak w realu
Tak więc jak dużo było ucieczek z ZSRR ??
Nie są one pewnie tak cukierkowe jak w filmie Moskwa nad rzeką Hudson
 
User is offline  PMMini Profile Post #77

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 17/11/2017, 10:46 Quote Post

CODE
A macie jakieś informacje o ucieczkach z ZSRR


Do początku lat 50-tych takie ucieczki się zdarzały, szczególnie dotyczy to wysiedleńców po przesiedleniach 44-46 do ZSRR. Uciekali dość szybko jak dostali ziemiankę w Donbasie. Sprzyjało temu ogólne zamieszanie zaraz po wojnie i kłopoty z ewidencjonowaniem wszystkich przesiedleńców.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #78

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.682
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 17/11/2017, 11:49 Quote Post

Sołżenicyn, w swoim Archipelagu gułag pytał: gdzie oni mogli uciekać i gdzie był ten przyjazny kraj, który by ich przyjął?
Pamiętam wywiad z Rosjaninem, który po latach opowiadał jak uciekł przez zieloną granicę do Finlandii i jak go Finowie oddali ZSRR.
Sołżenicyn i nie tylko on, pisał, jak Brytyjczycy oddawali Stalinowi rosyjskich Kozaków, tych ze służby dla Reichu. Przekazanie miało być na wiadukcie, z którego Kozacy skakali, aby się zabić, tak bardzo nie chcieli wracać do Ojczyzny Proletariatu.
Te ucieczki z ZSRR były ciekawe. Zdaje się, że wiele o nich nie wiemy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #79

     
okiem laika
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 104.205

 
 
post 27/11/2018, 10:32 Quote Post

Dzień dobry.
To mój pierwszy wpis tutaj, jestem biernym laikiem-czytelnikiem.

Jednak postanowiłam zarejestrowac się, aby dodać do niniejszego tematu informację.
We wrześniu tego roku na ekrany niemieckich kin wszedł film "Ballon", opowiadający autentyczną historię ucieczki dwóch rodzin balonem na gorące powietrze.
Tutaj zwiastun (zresztą b. dużo odsłaniający):
https://www.youtube.com/watch?v=ZVIWmz03MbI

Wczoraj widziałam ten film i pozostaję pod wrażeniem - bardzo dużo emocji, bardzo duży nacisk na to, aby widz poczuł sam że włazi do tego koszyka śmiertelnie bojąc się o życie swoje i dzieci. Budowanie atmosfery grozy udało się w pełni.
Co do prawdy historycznej: reżyser pokazuje przebieg ucieczki od momentu drugiej z trzech prób. Pierwszej próby (o której wspominali uczestnicy w wywiadach), tej w której w ogóle nie udało się unieść balonu, film nie pokazuje.
Głównym wątkiem budującym silne napięcie w tym filmie jest pościg Stasi. Po pierwszej próbie resztki balonu zostają znalezione prawie natychmiast i Stasi zaczyna wściekle węszyć, sprawdzając jednocześnie apteki (wątek zgubionych lekarstw) i sklepy z tkaninami. Dodatkowo sąsiadem rodziny jest jakiś niższy czynownik Stasi, kordialny głupek, który nic nie podejrzewa ale sieje stres wśród uczestników spisku samym sąsiedzkim zainteresowaniem. Ten wątek sąsiedzki musi być fikcyjny - tak myślę.
W każdym razie pościg Stasi nabiera tempa, pętla się zaciska i uciekinierzy gorączkowo kończą szycie drugiego balonu dosłownie w ostatnich minutach, wszystko jest na styk,już po nich jadą, już ich namierzyli. Długie łapy prawie ich dosięgają, ale wszystko w pośpiechu jakoś cudem się udaje, i z ostatnim tchnieniem wiatru jednak balon przedostaje się nad lasy Bawarii.
Jedna z niewielu lżejszych w filmie scen to ta, gdy poobijani uciekinierzy wychodzą z lasu (wciąż niepewni czy im się udało) i spotykają patrol. Jak się okazuje, to patrol graniczny RFN, bo zamiast strzału, pada pytanie (z silnym bawarskim akcentem): "A wy co tu robicie?" Odpowiedź jest też pytaniem: "Czy to zachód....?" Na co pogranicznik ze zdziwieniem: "Yyy.Nie..... Toć Górna Frankonia" (ten ostatni żarcik oparty jest na odwiecznej odrębności bawarskich krain, tutaj jest najpierw Frankonia, potem Bawaria, a dopiero na końcu ludzie powiedzą że są Niemcami).

Zatem w mojej laickiej ocenie bardzo dobry film.
Na ile zgodny z prawdą historyczną, tego nie wiem. Ale doskonale podkręcony emocjonalnie, aby atmosfera grozy i strachu na długo pozostala w widzu.

Czy i kiedy będzie w polskich kinach, tego również nie wiem.
Ja obejrzałam go w Niemczech i potem z zainteresowaniem poczytałam opinie Niemców. Wszyscy zachwyceni, że wreszcie po latach posuchy znów zrobiono dobry niemiecki film (!). Pojawiały się nawet pomysły, żeby puszczać go dzieciom w szkołach.

Pozdrawiam forumowiczów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #80

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.682
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 27/11/2018, 10:54 Quote Post

Gdybym wiał z NRD, to też użyłbym balonu, ale nie na gorące powietrze, bo ten palnik, to pochodnia.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #81

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.547
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 27/11/2018, 13:12 Quote Post

QUOTE(Grapeshot @ 27/11/2018, 10:54)
Gdybym wiał z NRD, to też użyłbym balonu, ale nie na gorące powietrze, bo ten palnik, to pochodnia.
*



No ba, ale wykombinować skądś wielką ilość wodoru (setki m3, może i z 1000) to też nie takie hop-siup. O helu nie mówiąc. Palnik-pochodnię nie tak już trudno zbudować, a butle z propanem można kupić całkiem legalnie do kuchenki turystycznej, nie budząc żadnych podejrzeń. Powiedzmy że jeszcze wstępne napełnienie powłoki nie jest takie oczywiste, normalnie używa się do tego dużych wentylatorów tłoczących do środka powietrze (zimne, znaczy z otoczenia) tak by powłoka nadęła się na tyle, żeby można było bezpiecznie wprowadzić do niej płomień palnika. Ale moim zdaniem dla majsterkowicza budującego balon, skonstruowanie wentylatora dużej mocy nie jest chyba specjalnym wyzwaniem.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #82

     
okiem laika
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 104.205

 
 
post 27/11/2018, 13:29 Quote Post

Poniżej w artykule Spiegel m.in. kilka zdjęć oryginalnej konstrukcji. Przetrwała lądowanie i uciekinierzy wielokrotnie pozowali do różnych zdjęć.
Na jednym widać wentylator(Peter Strelzyk po latach objaśnia konstrukcję, pokazaną na planszy w muzeum w Berlinie).
http://www.spiegel.de/fotostrecke/ballonfl...e-108327-7.html

I w filmie wentylator też wystąpił. Musiał być zasilany silnikiem spalinowym, chociaz tego dobrze nie było widać.

Artykuł jest z 2009 roku, ale reżyser przygotowywał się do filmu 6 lat, stąd taka rozbieżność.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #83

     
Bumar SA
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 310
Nr użytkownika: 103.847

Edward Janiski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: lektor
 
 
post 27/11/2018, 14:02 Quote Post

QUOTE(Marecki384 @ 16/11/2017, 21:06)
A macie jakieś informacje o ucieczkach z ZSRR

*





W książce "Usta pełne kamieni" (wspomnienia Koreańczyka z Północy Kanga Czholhwana , spisane przez Francuza Pierre Rigoulota, tytuł oryginału LES AQUARIUMS DE PYONGYANG, Świat Książki 2005) na stronach 38 i 39 Francuz najpierw lekko dziwi się temu, że ojciec bohatera wraz z rodziną w latach 60. dobrowolnie wyemigrował z Japonii, gdzie długo mieszkał, do swej "wolnej ojczyzny" - KRLD.
Wkrótce jednak zaczyna wspominać inne powroty sprzed lat. Oto w roku 1947 wiele tysięcy Ormian z Francji, Egiptu czy nawet Ameryki uległo urokowi stalinowskiej machiny do tworzenia iluzji, która odmalowywała sowiecką socjalistyczną republikę Armenii jako niemal ziemię obiecaną, krainę obfitości. Propaganda przyznawała wprawdzie, że wiele pozostaje jeszcze do zrobienia i że trzeba będzie zakazać rękawy, ale zarazem obiecywała, że kultura oraz religia przodków będą poszanowane, zaś w atmosferze społecznej sprawiedliwości młodzież będzie się rozwijała zdrowo.
I oto grupy powracających do ojczyzny stały już na pokładzie sowieckiego statku w porcie w Marsylii. I nawet rzucały stojącym na brzegu rodzinom bochny dobrego białego chleba. Parę lat później ci sami nieszczęśni Ormianie już spadli z obłoków i przeklinali własną głupotę. Wysyłali rozpaczliwe apele do Francji, za wszelką cenę usiłowali wydostać się ze Związku Sowieckiego gdzie zaznawali nędzy i codziennego milicyjnego nadzoru.
Cóż, nigdy nie zabraknie ludzi ufnych, którzy, pełni złudzeń i w zaślepieniu, dobrowolnie wyruszą w kierunku własnej zguby.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na pewno w ciągu dekad istnienia ZSSR miały miejsce przypadki udanych ucieczek na Zachód. Lecz generalnie, wydostanie się z tego raju na ziemi było o wiele trudniejsze niż z większości innych państw w których prawo obywateli do paszportu i do wyjazdów pozostawało ściśle reglamentowane.

Ten post był edytowany przez Bumar SA: 27/11/2018, 14:04
 
User is offline  PMMini Profile Post #84

     
piotruś1974
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 653
Nr użytkownika: 98.055

 
 
post 27/11/2018, 14:33 Quote Post

Parę lat temu oglądałem w rosyjskiej telewizji program o dość ciekawej i śmiałej ucieczce z ZSRR, chyba w latach 70. albo 80. Otóż w ZSRR organizowano wtedy rejsy wycieczkowe po Pacyfiku, bez zawijania do portów. Dostęp do takich rejsów był zapewne jakoś tam reglamentowany, ale jednak duzo łatwiejszy dla zwykłego śmiertelnika niż wycieczka stricte zagraniczna, nie wymagał on też posiadania tzw. paszportu zagranicznego (bo przebywając cały czas na pokładzie wycieczkowca, pasażerowie nie opuszczali formalnie terytorium ZSRR). Pewnego razu na taki rejs zapisał się facet, dość obeznany ze sprawami morskimi, marzący o ucieczce ze Związku. Jeszcze przed rejsem rozrysował on sobie dokładną trasę rejsu, obliczył, kiedy i gdzie będzie najlepiej uciekać (w nocy), i wyszło mu, że najkorzystniej będzie to zrobić w pobliżu jednej z wysp filipińskich, do której byłby w stanie dotrzeć wpław po kilku godzinach. Faktycznie wyskoczył za burtę, jednak czegoś tam chyba nie obliczył zbyt dokładnie, bo dopiero na trzeci dzień, już skrajnie wyczerpany, dotarł do wyspy. Tam znaleźli go miejscowi rybacy, z którymi jakoś udało mu się dogadać, tak że ostatecznie trafił do jednej z amerykańskich baz na Filipinach, a stamtąd do USA. Natomiast na statku nie od razu zauważono jego nieobecność,a gdy w końcu to zauważono, uznano, że po prostu wypadł za burtę i utonął
 
User is offline  PMMini Profile Post #85

     
okiem laika
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 104.205

 
 
post 27/11/2018, 17:07 Quote Post

Osoba z mojej rodziny (a nawet z mojego pokolenia, starsza ode mnie rocznikowo, ale jej babcia i mój dziad to rodzeństwo) urodziła się w Ukraińskiej SSR. Rodzice byli zrusyfikowani, wychowywała ją babcia, Polka duszą i sercem. Dziewczyna w wieku 17 lat podjęła decyzję o wyrwaniu się - na początek Polski, do krewnych.

Jedynym wyjściem było białe małżeństwo z Polakiem. Skąd go wytrzaśnięto - nie wiem.
Ja nie pamiętam tych historii, jeszcze mnie na świecie nie było. Muszę dopytać, póki świadkowie coś pamiętają..
W każdym razie "biały małżonek" mimo uzgodnień o tymczasowości związku, wcale nie był taki skłonny dać jednak ten rozwód po pół roku.... W końcu jednak dał.
A dziewczyna skoczyła dalej z Polski na Zachód, to już poszło łatwiej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #86

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 27/11/2018, 18:37 Quote Post

Jezeli juz mowimy o ucieczkach z ZSRR (traktujac ZSRR jako jeden z "Demoludow") to koniecznym jest wymienic sprawe Simasa Kudirki. Litwin, urodzony w 1930 roku, ukonczyl szkole morska w Klajpedzie i znalazl zatrudnienie jako radiotelegrafista we flocie rybackiej. 23 listopada 1970 roku statek-przetwornia na ktorym sluzyl, znajdowal sie kolo wybrzeza USA gdzies kolo wyspy Martha's Vineyard (bylo jakies porozumienie USA/ZSRR pozwalajace na lowienie ryb w tym rejonie). Do burty sowieckiego statku zawinal patrolowiec Coast Guard USCGC Vigilant, z wizyta oficjalno-kurtuazyjna. I wtedy Simas Kudirka wskoczyl na poklad amerykanskiego patrolowca i poprosil o azyl polityczny.
To rozpatalo burze. Rosjanie domagali sie zwrotu "ich czlowieka". Dowodca Vigilanta nie chcial o tym slyszec ale decyzja przyszla z Waszyngtonu: oddac Kudirke. Zostal on niezwlocznie przetransportowany do ZSRR i skazany na 10 lat ciezkich robot.
Ale to nie koniec. Wiadomosc o incydencie dotarla do ambasady Republiki Litwy. Skad ta ambasada sie wziela w Waszyngtonie, 25 lat po zakonczeniu wojny ? Otoz Stany Zjednoczone nawiązały stosunki dyplomatyczne z Litwą 28 lipca 1922 r. Inwazja sowiecka wymusiła zamknięcie ambasady USA na Litwie w dniu 5 września 1940 r., Ale przedstawicielstwo Litwy w Stanach Zjednoczonych trwało nieprzerwanie. Stany Zjednoczone nigdy nie uznały przymusowego włączenia Litwy do USA ! Ludzie z tej ambasady zweryfikowali, że matka Simasa urodziła się w Brooklynie i wyjechała na Litwę w młodym wieku, co oznaczało, że była obywatelką USA. W rezultacie Kudirka została uznany za obywatela USA co stalo sie podstawa do podjecia dzialan dyplomatycznych. W 1974 roku Simas Kudirka i jego zona wyjechali z ZSRR i osiedlili sie w USA. Cztery lata potem na ekrany w USA wszedl calkiem dobry film The Defection of Simas Kudirka. Postac Simasa gral znany aktor Allan Arkin.


N_S

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #87

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 27/11/2018, 18:44 Quote Post

Puszczali ten film w TVP. Paręnaście lat temu i nie pamiętam dokładnie ale oglądałem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #88

     
piotruś1974
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 653
Nr użytkownika: 98.055

 
 
post 27/11/2018, 21:12 Quote Post

Z ZSRR generalnie uciekali najczęściej ci, którym pozwalano wyjeżdżać za granicę. Czyli np. artyści. Krążył swego czasu taki dowcip "Co to jest kwartet? To wielka orkiestra Teatru Bolszoj po tournee w USA" smile.gif
Ogólnie jednak taka ucieczka była zawsze ryzykowną sprawą nie tylko ze względu na możliwość wpadki, ale i dlatego, że w Kraju Rad najczęściej zostawała bliższa lub dalsza rodzina, która po ucieczce męża czy ojca często miała przechlapane. Słyszałem też (co prawda z niezbyt pewnego źródła), że radzieccy dyplomaci, wyjeżdżający na placówkę, najczęściej nie mogli brać ze sobą żon czy dzieci - zostawały one w kraju jako swego rodzaju zakładnicy, żeby takiemu dyplomacie trudniej było dać nogę na Zachód
 
User is offline  PMMini Profile Post #89

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.682
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 27/11/2018, 22:26 Quote Post

CODE
CODE piotruś Z ZSRR generalnie uciekali najczęściej ci, którym pozwalano wyjeżdżać za granicę.  CODE


W tym jednak nie było elementu ucieczki, nielegalnego przekraczania granicy. Takich polskich uciekinierów w austriackim Traiskirchen i w niemieckim Zindorf, były tysiące w latach 1970 i 80.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #90

10 Strony « < 4 5 6 7 8 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej