Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Jednostki włoskie na Froncie Wschodnim
     
freddy
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 881
Nr użytkownika: 85.709

 
 
post 3/09/2016, 15:50 Quote Post

Że jak wyobrażam sobie szarżę w tych warunkach ? Tak jak w każdych innych warunkach. A jak dla mnie myśliwce Regia Aeronautica były szybkie i zwrotne, ale za słabo uzbrojone. Dobra, zmieniło się to za sprawą pojawienia się MC 205 i Re 2002, ale ten temat zajmuje się latami 1941 - 1943.

Ten post był edytowany przez Net_Skater: 5/09/2016, 15:08
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.497
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 3/09/2016, 16:49 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 3/09/2016, 10:33)
Dobre.
Posty-odpowiedzi skladajace sie z linkow z ktorych jeden jest w j. angielskim a drugi w j. wloskim. Ten gosc Filip August (ktory zadal pytanie) na pewno plynnie operuje obydwoma jezykami. 

W lipcu i sieprniu 1941 roku Corpo di Spedizione Italiano in Russia (CSIR)pod dowodztwem generala Giovanni Messe pojawil sie na poludnowym sektorze Frontu Wschodniego. Corpo skladal sie z: 52 zmotoryzowanej dywizji Torino, 9 zmotoryzowanej dywizji Pasubio i 3 dywizji kawalerii Amedeo Duca d'Aosta. Podlegal grupie gen. von Kleista, wzial udzial w zdobywaniu miasta Stalino, Gorlowki i Rykowa.
W lipcu 1942 roku Mussolini zadecydowal o zwiekszeniu ilosci wojsk wloskich na Froncie Wschodnim. CSIR zreorganizowano na 8 Wloska Armie, bardziej znana jako Armata Italiana in Russia (ARMIR). Nowym dowodca zostal gen. Italo Gariboldi. ARMIR zostal powiekszony o 2 dywizje piechoty Sforcesca, 3 dywizje piechoty Ravenna, 2 dywizje alpejska Tridentina, 3 dywizje alpejska Julia i 4 dywizje alpejska Cuneense.


N_S


Zrodlo:  Ciro Paoletti (2008). A Military History of Italy.
*


Kilka cytatów z linku:

Oceny postawy armii włoskiej która walczyła w Rosji są skrajnie różne. Albert Seaton w swojej monumentalnej monografii pisze: „Włosi, podobnie jak Rumunii, wyróżniali się odwagą, choć równie dotkliwie odczuwali niedostatek nowoczesnego uzbrojenia i wyposażenia oraz wyszkolenia dowódców” oraz „nic nie stało na przeszkodzie, aby Rumunii, Włosi i Węgrzy, po zasileniu kadrą instruktorską oraz nowoczesną bronią, nie mogli stać się bardzo dobrymi żołnierzami”.

Pasubio” i „Torino” miały po ok. 10 000 ludzi, jak na włoskie warunki były dobrze wyposażone w środki mechaniczne. Jednak środków transportu i tak było zbyt mało by starczyło go dla żołnierzy obu dywizji, dlatego często musieli maszerować. „Celere” liczyła ok. 7000 ludzi, miała 60 tankietek L 3/33 oraz L 3/35 i lekkich czołgów L6 w batalionie czołgów, dwie kompanie motocyklistów oraz dużo broni lekkiej i maszynowej. Ale w walce z siłami pancernymi Armii Czerwonej była i tak bezsilna. Szczególną wartością bojową wykazały się należące do Dywizji „Aosta” („Celere”) Pułk Mediolański „Savoia Cavalleria” oraz 3 Pułk Piechoty Zmechanizowanej Bersalierów. Bardzo słabe były jednostki p-lot i p-panc, za słaba była też artyleria dywizyjna, tych mankamentów nie usunięto.

2 listopada 1941 „Pasubio” zajmuje zakłady hutnicze w Gorłowce. Nadciąga zima, Włosi stabilizują linię frontu i przechodzą do obrony. Wiele jednostek wymaga uzupełnienia strat. Nasilają się przypadki odmrożeń wśród włoskich żołnierzy. 17 listopada 1941 w wyniku kontrataku Armii Czerwonej Niemcy oddają Rostów, Włosi cofają się za rzekę Mius. 25 grudnia 1941 C.S.I.R. oraz niemiecki XXXXIX Korpus Górski są silnie atakowane przez Rosjan. Min. na 3 Brygadę Kawalerii (i tak właśnie wygląda pisanie o Włochach w Rosji… zapewne chodzi o Dywizję „Celere”) spada zmasowany kontratak, walki toczą się w trudnych warunkach zimowych. Sytuację wyjaśniają jednostki 1 Armii Pancernej. Podczas Dnia Bożego Narodzenia, Niemcy i Włosi ostatecznie odpierają przeciwnika. Widocznym stał się fakt, że gdyby nie pomoc Niemców, Włosi pozostawieni sami sobie mogliby nie wytrzymać zmasowanego natarcia Rosjan.

W 1941 roku w Zagłębiu Donieckim Włochów spotkał Léon Degrelle, wspomina ich tak: „wszędzie od Dniepru do Dońca widziało się małych, czarniawych Włochów w zabawnych furażerkach z dwoma czubkami, albo bersalierów – żołnierzy podobnych do rajskich ptaków w hełmach, na których powiewały, szarpane stepowym wiatrem, potężne wiązki kogucich i bażancich piór. Mieli karabiny wyglądające jak zabawki. Posługiwali się nimi z wielką zręcznością do zabijania wszystkich kur w okolicy”. Wspomina także: „Włosi kochali Mussoliniego i przy lada okazji wydzierali się ‘Du-ce! Du-ce! Du-ce!’ do zdarcia gardeł. Ta wylewność jednak miała wyłącznie uczuciowy charakter. Nie byli skażeni marzeniami Mussoliniego o imperialnej wielkości. Byli dumni jak koguty, ale bez ambicji”. Degrelle wspomina jeszcze o czymś: „Pewnej nocy na południu odcinka silne elitarne oddziały kozackie przedarły się przez głęboki śnieg na swych zwinnych koniach. O świcie zdołały bez przeszkód otoczyć trzy wioski zajmowane przez Włochów, ponieważ wartownicy byli zajęci snem albo miłością.

Korzystając z doświadczeń zdobytych w Grecji, Włosi zadziwiająco dobrze przetrwali srogą rosyjską zimę 1941/1942. 4 stycznia 1942 w rejonie działań C.S.I.R temperatura spada do -47 stopni Celsjusza. Wiatry i zamiecie śnieżne powodują przerwanie wszystkich działań bojowych. W czasie większych walk na północy Ukrainy, np. w okolicach Izjum, na prośbę Niemców, Włosi wystawiają częstokroć grupy operacyjne. Sprawują się one dobrze, zarówno w akcjach zaczepnych jak i w defensywie.

Największym brakiem Włochów był brak dział przeciwpancernych i przeciwlotniczych oraz środków łączności. Użyte w Rosji „Carro Armato” L6/40 z armatą 20 mm nie miały najmniejszych szans na podjęcie walki z rosyjskimi T-34 czy KW. Brygady piechoty były tak naprawdę formacjami policyjnymi. Dywizje alpejskie składały się z żołnierzy pochodzących z Północnych Włoch, były to jednostki wytrzymałe i zwarte, najbardziej niezawodne. Jako siły pociągowej „Alpini” używali mułów. Brakowało wykształconych oficerów.

Więc z informacji zawartych w linku można pokusić się sformowanie wniosku, jak radzili sobie Włosi.

A, co do upragnionej szarży freddy-iego:

24 sierpnia 1942 Włosi wykryli naprędce stworzoną przez wroga pozycję obronną 812 Pułku Piechoty Syberyjskiej (d-ca Sierafim P. Merkułow) w rejonie małej wioski Isbuschenskij. Sowiecka jednostka składała się z trzech batalionów i liczyła ok. 2,5 tys. ludzi. Znajdowała się zaledwie kilkaset metrów od włoskich linii, o świcie miała zaatakować. O 3.30 Rosjan wykrył patrol z 3. Pułku Kawalerii „Savoia” (akurat tego dnia przypadła rocznica powstania pułku w 1692 r.). Sybiracy próbowali udawać, że są Niemcami, ale ich fortel się nie udał. Po zdemaskowaniu otworzyli ogień z kaemów i moździerzy. Ppłk. Giuseppe Cacciandra i kpt. Renzo Dragona wskoczyli na dach ciężarówki, chcieli sprawdzić co się dzieje, obaj zostali ranni w nogi. Jeden z pocisków przeszedł przez płaszcz dowodzącego pułkiem płk księcia Alessandro Bettoni Cazzago, szczęśliwie nie raniąc oficera. Bettoni rozkazał chorążemu, por. Emanuelowi Genzardiemu, by wywiesił bojowy sztandar, a trębaczowi kazał grać do ataku. Pułk „Savoia”, liczący ok. 700 ludzi, miał zniszczyć wrogie zgrupowanie. Przeciwnik górował liczebnością i uzbrojeniem, a na dodatek był umocniony.

Z atakiem wstrzymano się do brzasku, szarża w nocy byłaby samobójstwem. Pułk uformował się w czworobok i czekał. Operację rozpoczęła artyleria pułku, zmuszając wroga do opuszczenia jego wysuniętych pozycji. Dowodzący pułkiem Bettoni nakazał kpt. Francesco Saverio De Leone wykorzystać powstały chaos i zaatakować jego 2. szwadronem z lewej flanki. Żołnierze zajęli pozycje w siodłach, major Conforti rozkazał: „Uderzyć z całym impetem na lewe skrzydło wroga!”. De Leone zwrócił się do swoich jeźdźców „2. Szwadron na koń!”. Kawalerzyści ruszyli ze wsi galopem, posuwając się zwartym szykiem, błyski karabinów maszynowych wyraźnie znaczyły linię frontu. Kawalerzyści zatoczyli duży łuk, nagle odział zrobił zwrot i ruszył na skrzydło i tyły nieprzyjaciela. Widzący to były dowódca 2. szwadronu, major Dario Manusardi nie mógł się powstrzymać, wraz z ordynansem dołączył do atakujących. „Nasz stary kapitan wrócił”, zawołał De Leone, by jeszcze dodać animuszu swoim żołnierzom. Przez szwadron przeleciał okrzyk „evviva Manusardi”, major Manusardi zrewanżował się krzycząc: „Jedna szabla więcej do Pańskich usług”. Dzielny oficer zapomniał się w tym momencie, zamiast szabli miał bowiem ze sobą jedynie szpicrutę. Włosi ruszyli do prawdziwej kawaleryjskiej szarży! Z okrzykiem „Savoiaaa!” pędząc na wroga. Pozycje rosyjskie ostrzeliwała w tym czasie artyleria i karabiny maszynowe – „Pierwsze linie nieprzyjaciela zostały rozbite huraganowym ogniem, a on sam szuka ratunku w okopach”.

W raporcie De Leone możemy przeczytać: „Linia wroga wyraźnie się odznacza z powodu ognia swych karabinów maszynowych. W ciągu kilku chwil szwadron galopuje spoza czworoboku i kieruje się nagłym zwrotem w kierunku lewego skrzydła zwartego w szeregu nieprzyjaciela. Wróg ustawiony w dwuszeregach, mający przewagę tak w liczbie, jak i w uzbrojeniu, okopany w terenie, zostaje zadziwiony męstwem i zuchwałością Włochów. Ogień słabnie. W powietrzu ponownie rozbrzmiewa okrzyk ‘Savoia!’. Szable spadają gwałtownie na piechotę wroga, końskie kopyta tratują karabiny maszynowe; ludzie i granaty dosięgają nieprzyjaciela, który kryje się w lejach i zagłębieniach terenu”. Koń kapitana De Leone – ognisty Ziguni, padł trafiony serią z karabinu maszynowego. Ordynans podstawił dowódcy własnego konia, ten jednak uciekł nim kapitan zszokowany upadkiem zdołał go dosiąść. Dowodzenie szwadronem objął major Manusardi, dla dodania animuszu podwładnym krzycząc „Savoia!”. „Szable spadają złowieszczo na nieprzyjacielską piechotę, kopyta koni uderzają w karabiny maszynowe, taśmy i skrzynie z amunicją. Kilku jeźdźców bez koni walczy jak lwy i bierze jeńców”. Kapitan De Leone walczy pieszo u boku ordynansa, strzelając mówi: „Najpierw wystrzelamy całą amunicję, a potem raczej odbierzemy sobie życie, niż się poddamy”. Ordynans odpowiedział: „Zgodnie z rozkazem, Signor Capitano”. Szwadron nacierał na pierwszą linię przeciwnika, zawrócił i ponowił szarżę. Kawalerzyści przerwali obronę sowietów i przebili się na ich tyły, „tam gdzie w okopach jeźdźcy nie mogli sięgnąć wroga szablami, rzucali granaty”. Toczyła się zażarta bitwa wręcz przy użyciu bagnetów i szabel. Dochodziło do aktów heroizmu: „kapral Valsecchi zauważa, że jeden z podoficerów jest ranny, a jego koń padł, zsiada w chaosie walki z konia i oddaje go koledze. Potem walczy na piechotę i przyprowadza kilku jeńców”, kapral Dirti zaś: „Jedną nogę miał pod koniem i mimo że był bez broni, potrafił tak wykołować nieprzyjacielskich żołnierzy, że najpierw go wyciągnęli, a potem wziął ich do niewoli”.


Podsumowując Włosi wygrali tracąc 3 oficerów i 36 żołnierzy zabitych (32 zabitych, w tym 3 oficerów?), 74 zostało ciężko rannych (52 rannych, w tym 5 oficerów?). Utracili 170 koni (100 koni?). Straty Rosjan zamknęły się liczbą 150 zabitych i 300 rannych. Do niewoli poszło 600 czerwonoarmistów. Zrobili wszystkie trzy bataliony, zdobywając przy tym 4 działa, 10 moździerzy, 50 karabinów maszynowych i automatycznych i inną broń.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 3/09/2016, 17:13 Quote Post

QUOTE
Pozycje rosyjskie ostrzeliwała w tym czasie artyleria i karabiny maszynowe – „Włosi ruszyli do prawdziwej kawaleryjskiej szarży! Z okrzykiem „Savoiaaa! pędząc na wroga. Pierwsze linie nieprzyjaciela zostały rozbite huraganowym ogniem, a on sam szuka ratunku w okopach”.
Pomijając poetycki opis;
Czyżby doszło do idealnej synchronizacji ognia artylerii z atakiem kawalerii włoskiej?
Tego już się faktycznie nie dowiemy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.497
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 3/09/2016, 17:20 Quote Post

QUOTE(poldas372 @ 3/09/2016, 18:13)
QUOTE
Pozycje rosyjskie ostrzeliwała w tym czasie artyleria i karabiny maszynowe – „Włosi ruszyli do prawdziwej kawaleryjskiej szarży! Z okrzykiem „Savoiaaa! pędząc na wroga. Pierwsze linie nieprzyjaciela zostały rozbite huraganowym ogniem, a on sam szuka ratunku w okopach”.
Pomijając poetycki opis;
Czyżby doszło do idealnej synchronizacji ognia artylerii z atakiem kawalerii włoskiej?
Tego już się faktycznie nie dowiemy.
*


Dalej w tekście znajduję się inny opis, bardziej lakoniczny.

Frank Joseph opisuje to zdarzenie nieco inaczej, myląc (najprawdopodobniej) przy tym daty:

26 sierpnia 1942 żołnierze z Dywizji „Aosta” (autor pisze o Dywizji Kawalerii „Aosta”, jak wiemy na tą chwilę nie było tam jednostek kawalerii, zapewne chodzi o żołnierzy pułków kawalerii, które były pierwotnie w składzie „Aosty”/„Celere”) starli się z Rosjanami. Zaledwie 60 Włochów wraz z jednostkami niemieckimi zaszarżowało na 2000 Rosjan, broniących się przy użyciu moździerzy i artylerii na Stepie Isbuszeńskim. Jeden szwadron uderzył na wroga frontalnie zaskakując go, drugi zaś zaszedł Rosjan od tyłu. W wyniku tej (autor pisze o ostatniej w historii) szarży kawalerii zniszczono dwa bataliony wroga, trzeci zmuszono do odwrotu. Wzięto 500 jeńców, zdobyto 4 działa ciężkiej artylerii, 10 moździerzy i 50 karabinów maszynowych. Włoski historyk Vasta pisze: „Podczas tego kontrataku najdalej, bo aż do Woroszyłowa, dotarł ‚Tagliamento’. Był tam rosyjskie skład zaopatrzenia, który zajęto i utrzymano mimo powtarzanych kontruderzeń wroga. Podobno kiedy ocalali z legionu maszerowali z powrotem przez Iwanowkę, niemiecki major nakazał swojej jednostce stanąć na baczność i prezentować broń. Konsulowi Nicchiarelliemu miał z kolei powiedzieć, że ‘powinno się stworzyć nowy termin na określenie legionistów z Woroszyłowa: Panzer Soldaten’”.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 3/09/2016, 18:31 Quote Post

QUOTE
Zaledwie 60 Włochów wraz z jednostkami niemieckimi zaszarżowało na 2000 Rosjan
Robi się kłopot z tą szarżą.
Na mój rozum - Kawaleria, artyleria i piechota.

Ten post był edytowany przez poldas372: 3/09/2016, 18:31
 
User is offline  PMMini Profile Post #20

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 3/09/2016, 21:40 Quote Post

W 1952r wyprodukowano we Włoszech "ku pokrzepieniu serc" film "Carica eroica", reż. Francesco De Robertis - bazujący na epizodach szarzy kawalerii włoskiej pod Isbushenskij 24.08.1942r

https://www.youtube.com/watch?v=fu0knGe3vvk

Film powstał zaledwie 10 lat po sławnej szarży.
Realia mundurów, komend, oporządzenia koni, broni - raczej są prawidłowe.
Ciekawa jest taktyka włoskich kawalerzystów, podczas szarży wielu żołnierzy rzuca granaty ręczne.
W filmie rosyjscy piechurzy skaczą wprost na siedzących na koniach kawalerzystów.
Epizody walki o sztandar przebijają dramatyzmem podobne sceny z "Krzyżaków" Forda.
Ścieżka dźwiękowa do tego filmu przywodzi na myśl ... westerny z muzyką Ennio Morricone.
[edit: 03.09.2016 godz.23.53 - muzyka nie jest oryginalna i pochodzi z filmu "The Bridge At Remagen”]

Pokonane w wojnie Włochy, potrzebowały "mitu narodowego" przywracającego honor, lekceważonym przez przeciwnika żołnierzom włoskim.

Ten post był edytowany przez obodrzyta: 3/09/2016, 22:54
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Filip August
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 358
Nr użytkownika: 100.018

Zawód: BANITA SPAMER
 
 
post 5/09/2016, 11:30 Quote Post

QUOTE(freddy @ 3/09/2016, 15:03)
Dla mnie Włoski Korpus Ekspedycyjny (Też można tak to nazwać) jak dla mnie to nic nie zmienił na Froncie Wschodnim w skali strategicznym, tutaj liczyły się miliony a nie tysiące. Jeżeli już, to te siły, szczególnie CSIR, przydałyby się bardziej w Afryce.
*



Zastanawia mnie jak wygladaly relacja Włochów z ludnością cywilną Związku Radzieckiego. Gdzieś czytałem że ta była do nich szczególnie wrogo nastawiona bo omyłkowo brała ich za jakieś odziały Białych Rosjan.

Ten post był edytowany przez Net_Skater: 5/09/2016, 15:06
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 5/09/2016, 11:41 Quote Post

Przecież Włosi nie gadali po rosyjsku.
Spotkałem się jednak z takimi wzmiankami iż jeńców włoskich, rumuńskich i węgierskich Sowieci traktowali bardziej brutalnie, niż jeńców niemieckich.
W tym była jakaś logika.
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
ku 250622
 

Unregistered

 
 
post 5/09/2016, 12:15 Quote Post


Beevor w "Stalingrad" stawia inną tezę. Akurat bycie Niemcem było najgorszym z możliwych wariantów, a Austriacy bardzo szybko "przypominali" sobie, że są Austriakami i o swojej niemczyźnie szybko zapominali.
 
Post #24

     
Sapiens
 

Samiec reakcjonista
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.178
Nr użytkownika: 19.098

Zawód: Inspektor
 
 
post 5/09/2016, 13:50 Quote Post

QUOTE(Filip August @ 5/09/2016, 12:30)
Zastanawia mnie jak wybladły relacja Włochów z ludnością cywilną Związku Radzieckiego. Gdzieś czytałem że ta była do nich szczególnie wrogo nastawiona bo omyłkowo brała ich za jakieś odziały Białych Rosjan.
*



W książce "Włoch w śniegach Rosji" Mario Rigoni Stern przedstawia raczej pozytywny, a przynajmniej neutralny obraz, nie tylko w kontaktach ludności cywilnej z nim, ale i innymi Włochami.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Glasisch
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 920
Nr użytkownika: 54.293

Michal Jarczyk
Zawód: germanista
 
 
post 5/09/2016, 16:41 Quote Post

Poldas, ścigacze okrętów podwodnych, tak ale torpedowe to tylko kutry, ignoranci morscy wrzucają te jednostki do jednego worka, a szkoda.
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 5/09/2016, 20:42 Quote Post

Wiesz co Michał?
Te jednostki nawodne miały prędkość konstrukcyjną powyżej czterdziestu węzłów. Dla mnie to są ścigacze.
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
Glasisch
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 920
Nr użytkownika: 54.293

Michal Jarczyk
Zawód: germanista
 
 
post 7/09/2016, 14:10 Quote Post

Poldas,
niech Ci będzie, ale to nie jest poprawne, po prostu laicke...
 
User is offline  PMMini Profile Post #28

     
Andrea$
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.982
Nr użytkownika: 45.545

Zawód: student
 
 
post 13/07/2017, 18:02 Quote Post

QUOTE
Zastanawia mnie jak wygladaly relacja Włochów z ludnością cywilną Związku Radzieckiego. Gdzieś czytałem że ta była do nich szczególnie wrogo nastawiona bo omyłkowo brała ich za jakieś odziały Białych Rosjan.


Odpowiem wprost - były one bardzo dobre. smile.gif

Włosi, mimo udziału w walkach po stronie Niemiec, nie podzielali zbrodniczego rasizmu swoich ''sojuszników'', obce im były ''teorie rasowe'', a do ludności cywilnej odnosili się bardzo serdecznie. Dzieci z terenów ZSRR bardzo szybko nauczyły się kilku słów po włosku, biegając za żołnierzami i wołając: "Niech żyje król! Niech żyje Mussolini!", a włoscy wojacy chętnie dzielili się z nimi żywnością, w tym specjalnie przywożonymi dla CSIR/ARMIR pomarańczami.

Płaszczyznę porozumienia nawiązano też na poziomie wiary - w armii włoskiej, złożonej przecież w dużej mierze z katolików, nabożeństwa odgrywały bardzo istotną rolę. Włoscy dowódcy, wkraczając do jakiejś miejscowości, od razu wydawali pozwolenie na otwarcie cerkwi, a na włoskie msze polowe ściągały tłumy okolicznej ludności. Sam Duce określił mieszkańców ZSRR jako "pierwsze i najdłużej cierpiące ofiary komunistycznego despotyzmu".

Cywile odwdzięczali się zresztą Włochom, często przyjmując ich pod swoje dachy, karmiąc, wożąc do szpitali. Kapelan dywizji „Tridentina”, ks. Carlo Gnocchi wspominał: "Widzieliśmy, jak cała ludność wiejska Białorusi i Ukrainy, mieszkająca na zgliszczach, dziesiątkowana przez głód i przez niemiecką okupację, otwierała przed nami drzwi swoich ciepłych domów."

Znacznie gorzej wyglądały za to relacje z tymi hitlerowskimi barbarzyńcami. Niemcy gardzili Włochami, uważali ich za tchórzy, a przykład szedł z samej góry – bardzo niepochlebnie o włoskich sprzymierzeńcach wyrażał się marsz. Gerd von Rundstedt. Leon Degrelle wspominał: "Włosi kochali Mussoliniego i przy lada okazji wydzierali się ‘Du-ce! Du-ce! Du-ce!’ do zdarcia gardeł. Ta wylewność jednak miała wyłącznie uczuciowy charakter. Nie byli skażeni marzeniami Mussoliniego o imperialnej wielkości. Byli dumni jak koguty, ale bez ambicji." Włosi nie pozostawali dłużni i z Niemcami często dochodziło do starć. Por. Francini wspominał: "Niemcy cenią u Włochów tylko makaron i ragoût, patrzą na nas z góry i poniżają na wszelkie sposoby. Strzelcom alpejskim się to nie podoba. Od czasu do czasu dochodzi do bijatyk. Traktują nas jak służbę."
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 13/07/2017, 18:26 Quote Post

Z drugiej strony niemiecka Kriegsmarine bardzo ceniła i chwalila odwagę włoskich marynarzy. Reader i Dönitz często odznaczali Włochów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #30

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej