Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Przyczyny konfliktu w Czeczenii
     
Fanat_evrasii
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Nr użytkownika: 13.160

Zawód: student
 
 
post 17/04/2006, 11:32 Quote Post

QUOTE(Premagape @ 15/04/2006, 17:20)

Książeta udzielni dobrzy nie są, ale nowy tyran w stylu Iwana IV Groźnego czy generalissimusa Stalina byłby jeszcze gorszy.
*




Mam w tym watpliwosci.

Ale kwestia nie w tym. Zeby prowadzic polityke Stalina, trzeba miec narod Stalina. © kenigtiger
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
mapano
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.730
Nr użytkownika: 10.081

 
 
post 17/04/2006, 12:33 Quote Post

Fanat powiem Ci szczerze, im częściej czytam Twoje posty tym silniejsze mam wrażenie, że Rosjanie nie zmienili się wcale od najdawniejszych czasów. Jak wierzyli w dobrego cara tak wierzą. Powiec mi drogi Moskalu o jakich zmianach Putina piszesz? Naprawdę wierzysz w to, że na prowincji rządzą ludzie ignorujący zalecenia Kremla?
Czytając to co napisałeś mam wrażenie, że tak.
Ale nie bój się przyjacielu, bo JAjestem w pobliżu i zaraz wyprowadzę Cię i twoich współbraci ( jako Mojżesz Żydów z egipskiej niewoli ) z mroków nieiedzy.

Zaprawdę powiadam, na rosyjskiej prowincji nie ma żadnej samowolki. Gdyby była jej autor skończyłby w najlepszym wypadku jak pan Chodorkowski.
Zapewne zapytasz a co jest w Rosji w takim układzie? Zaprawdę odpowiadam Ci, w Rosji jest to co zawsze było, jest i będzie: SAMODZIERŻAWIE.
Jest car, który traktuje matkę Rosję jak swoją domenę, który rozdaje przywileje, urzędy i całe Gubernie swoim zaufanym ludziom. Jeśli rzeczeni dopuszczają się nadużyć to tylko dlatego, że im car na to pozwala.
Oczywiście forma się zmienia, ale zasada jest taka sama. W całej histori Rosji były od niej tylko 2 odstępstwa. Pierwsza za czasów wielkiego Lenina, który naiwnie wierzył w idee internacjonalizmu i druga ( choć w mniejszym stopniu ) za czasów Jelcyna, który naiwnie wierzył w demokrację w swym kraju.
No i ta wiara, że aby skończyć z nadużyciami trzeba człowieka na miarę Stalina czy Iwana Groźnego. Wiesz co jest najśmieszniejsze? W czasach Stalina wierzono,że z nadużyciami skończono by w jeden dzień - gdyby tylko wielki Stalin o nich wiedział....

Ps. Życzę rosyjskiej reprezentacji w piłce nożnej wielu sukcesów pod wodzą nowego szkoleniowca.
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
Fanat_evrasii
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Nr użytkownika: 13.160

Zawód: student
 
 
post 17/04/2006, 15:13 Quote Post

Drogi nauczycielu z Zachodu.

Z tego co napisales widze ze nic nie wiesz o tym, co teraz sie robi w Rosji.

 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
mapano
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.730
Nr użytkownika: 10.081

 
 
post 17/04/2006, 18:12 Quote Post

QUOTE(Fanat_evrasii @ 17/04/2006, 16:13)
Drogi nauczycielu z Zachodu.

Z tego co napisales widze ze nic nie wiesz o tym, co teraz sie robi w Rosji.
*




Drogi uczniu ze wschodu smile.gif rzeczą ludzką jest błądzić i czasem się trzeba przyznać do błędu.
Jednak napisz mi proszę cóż się takiego w tej Rosji robi, że podważa to moje twierdzenia?
Co takiego wymyślił Putin, że zmieniło to oblicze wielowiekowej tradycji politycznej Twojego kraju?
 
User is offline  PMMini Profile Post #34

     
Fanat_evrasii
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Nr użytkownika: 13.160

Zawód: student
 
 
post 22/04/2006, 19:04 Quote Post

[quote=mapano,17/04/2006, 19:12]
[quote=Fanat_evrasii,17/04/2006, 16:13]Drogi nauczycielu z Zachodu.

Co takiego wymyślił Putin, że zmieniło to oblicze wielowiekowej tradycji politycznej Twojego kraju?
*

[/quote]

Putin nie wymienil najstarszej tradicji politycznej mojego kraju - tradicji sabotazu.


 
User is offline  PMMini Profile Post #35

     
mapano
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.730
Nr użytkownika: 10.081

 
 
post 23/04/2006, 13:58 Quote Post

[quote=Fanat_evrasii,22/04/2006, 20:04]
[quote=mapano,17/04/2006, 19:12]
[quote=Fanat_evrasii,17/04/2006, 16:13]Drogi nauczycielu z Zachodu.

Co takiego wymyślił Putin, że zmieniło to oblicze wielowiekowej tradycji politycznej Twojego kraju?
*

[/quote]

Putin nie wymienil najstarszej tradicji politycznej mojego kraju - tradicji sabotazu.
*

[/quote]

???

Jescze raz musisz to napisać, bo nie wiem czy dobrze rozumiem. Może spróbuj bardziej opisowo.

z góry dziękuję i przepraszam za kłopot.


 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Fanat_evrasii
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 184
Nr użytkownika: 13.160

Zawód: student
 
 
post 23/04/2006, 19:41 Quote Post

QUOTE(mapano @ 23/04/2006, 14:58)

???

Jescze raz musisz to napisać, bo nie wiem czy dobrze rozumiem. Może spróbuj bardziej opisowo.

z góry dziękuję i przepraszam za kłopot.
*




Najstarsza polityczna tradycja Rosji - to tradycja sabotazu wladzy centralnej. Zasada "bojarie iduczi nie idiachu" - "bojarzy ida nie idac".

W dzisiejszej Rosji wladza lokalna milcze - bo nie ma dostepu od mediow. Ale rozkazy z Kremla czesto sa ignorowane. Nawet w regionach gdzie rzadza gubernatory postawione "z gory" elita regionu robi co chce.

NIE MA TERAZ W ROSJI SAMODZIERZAWIA! mad.gif Bardzobym chcial, ale go nie ma! Niestety.

 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
mapano
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.730
Nr użytkownika: 10.081

 
 
post 29/04/2006, 6:32 Quote Post

A nie jest przypadkiem tak, że jak jest lojalny gubernator, to władza centralna mu się zwyczajnie do tyłka nie dobiera?
Nie jest tak, że taki pozostawiony sobie sam gubernator zwyczajnie nadużywa swojej władzy.

Oj chyba coś w tym musi być..., a skoro coś w tym jest to oznacza jedno - nasycenie demokracją ( zwłaszcza tą małą ) jest u was niewielkie.
Bo widzisz w krajach demokratycznych, jak coś takiego się dzieje, a władza nie reaguje to wkraczają inne instytucje ( z mediami na czele), które robią takiemu cwaniakowi z dupy jesień średniowiecza.
W Rosji to nie działa bo działać nie może; wolne media nie istnieją, instytucje pozarzadowe - wolne żarty, trójpodział władzy jest fikcją. Słowem wszystko kontroluje, lub stara się kontrolować Kreml. Nie ważne czy siedzi tam car, sekretarz, czy prezydent. Ja rozumiem, że to co napisałem o samodzierżawiu jest pewnym uproszczeniem, ale chodzi o pewną koncepcję sprawowania rządów, pewną idee... Oczywiście Putin to nie car Mikołaj I i takiej władzy nie ma. Jednak po "szaleństwie demokracji", którą zafundował Jelcyn odbudować absolutyzm łatwo nie jest, ale niezaprzeczalnym jest, że odbudowa trwa, a prace posuwają się szybko....

 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
tusia_
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 18.568

Tusia
Zawód: urzêdnik pañstwowy
 
 
post 30/05/2006, 16:56 Quote Post

Cześć - jestem Tusia - jestem studentka stosunków międzynarodowych - i mam taki mały problem ... czy ktoś może mi pokrótce wyjaśnić konflity - 1 i 2 wojnę w Czeczenii - chodzi mi o dane jak najbardziej skondensowane - czyli to co jest najważniejsze ... jesli ktoś z was ma taka chęć i czas to niech napisze mi na maila tusia@w.tkb.pl lub pod nr gg 8757708 badz też podeśle jakieś dobre info- będę bardzo wdzięczna.
mam kolokwium o konfliktach i nie wiem confused1.gif jak się tego nauczyć i co wybrać najważniejszego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #39

     
Szaman
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 5
Nr użytkownika: 18.208

Marcin Szymanski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: wolny
 
 
post 31/05/2006, 9:19 Quote Post

QUOTE(Fanat_evrasii @ 23/04/2006, 20:41)
NIE MA TERAZ W ROSJI SAMODZIERZAWIA! mad.gif  Bardzobym chcial, ale go nie ma! Niestety.
*



Czy mógłbyś wyjaśnić, co Cię pociąga w idei władzy nie ograniczonej prawem?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #40

     
Piro
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.723
Nr użytkownika: 8.580

Stopień akademicki: mgr
Zawód: Dokladajacy do Kotla
 
 
post 31/05/2006, 12:47 Quote Post

QUOTE
W ciągu ostatniej dekady do Rosji z byłych republik radziecki9ch wróciło 5 mln rosjan. Skoro przeniesli sie z Czeczeni to znaczy ze w Rosji zycie wydało im sie lepsze. Bo nikt nie słyszał jakoś o przesladowaniu wczesniej ludnosci rosyjskiej w czeczeni.

Polecam Sołżenicyna Rosja w zapaści - podaje dość precyzyjnie rosyjski punkt widzenia.Jak chcesz to juteo mogę podesłać skan artykułu?

Pisze i o prześladowaniach Rosjan w Czeczeni przed I wojną- wyjeżdzali lub zostawali nartwi- sami przyznacie,że dość ogranicze pole manewru.Wg Sołżenicyna to ich znaczna liczba skłaniała do akcji- przy wew podziałach wsród Czeczenów w demokratycznych procesach mogli sprawiać kłopoty,poza tym kwestie ekonomiczne i zwykłe ludzkie spory.
Ciekawie pisze o totalnej beznadzieji wśród władz lokalnych i federalnych - pełna korupcja.
A że u nas nie pisano o tym?
Sołżenicyn pisze,że i w Rosji jelcynowskiej pocz lat 90-tych pies z kulawą nogą nie interesował się repatryjantami
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
MikoQba
 

J'essaie d'être une bonne personne
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.843
Nr użytkownika: 8.008

Jacques Nicolas
Stopień akademicki: Dysortograf
Zawód: Dziennikarz
 
 
post 31/05/2006, 13:33 Quote Post

Nie no to że czeczeni codziennie z rana nie witali się z rosyjskimi sasiadami "niedzwiedziem" jest wiadome. Ale do zorganizowanych mordów na rosjanach nie dochodziło.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
Piro
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.723
Nr użytkownika: 8.580

Stopień akademicki: mgr
Zawód: Dokladajacy do Kotla
 
 
post 1/06/2006, 6:47 Quote Post


QUOTE
Nie no to że czeczeni codziennie z rana nie witali się z rosyjskimi sasiadami "niedzwiedziem" jest wiadome. Ale do zorganizowanych mordów na rosjanach nie dochodziło.


Wklejam więc to co mam- cały rozdział z Sołżenicyna.
A tak apropo,to jednak w niepodległej Czeczeni ktoś głowy tym specjalistą od telefonów kom odrąbał(nie przymierzając jak w Iraku?) i nasze rodaczki też same tam się nie pchały?Może więc jednak lepiej przyznać,że pewnych rzeczy czasami wygodniej nie widzieć?

A Sołżenicyn Rosja w zapaści Politeja W-wa 1999

13. W Czeczenii

Tylko niewielu ludzi w naszym kraju pamięta, a większość nawet nigdy o tym nie wiedziała, że Czeczeńcy podczas wojny domowej poparli bolszewików i sprawili rzeź Kozakom. W nagrodę dla nich i jako karę dla Kozaków już na początku lat dwudziestych Dzierżyński dokonał przymusowego wysiedlenia Kozaków z okręgu sunżeńskiego i znad środkowego Tereku (z prawego brzegu), tak że osady te stały się czeczeńskie. (Co prawda potem, kiedy sowieckie porządki umocniły się, Czeczeńcy podnosili bunty). W roku 1929
.Qddano Czeczenii również Groznyj, zamieszkany niemal wyłącznie przez Rosjan i do tego czasu należący do Kraju Północnokaukaskiego. Ale w roku 1942, kiedy do tych rejonów zbliżały się wojska hitlerowskie, Czeczeni-Ingusze wzniecili powstanie - i to właśnie było przyczyną ich kolejnego wysiedlenia przez Stalina. W roku 1957 Chruszczow podarował dodatkowo przywróconej Czeczenii kozackie lewobrzeże Tereku. Tymczasem wielu Rosjan żyło nadal także w stepowej części na prawym brzegu tej rzeki. (Według spisu z 1989 roku w Czeczenii żyło 0,7 mln Czeczeńców i 0,5 mln nie-Czeczeńców).
Pogromy, grabieże i zabójstwa ludności nieczeczeńskiej zaczęły się w Czeczenii już z wiosną 1991 roku (i nie spotkały się z żadnym przeciwdziałaniem ze strony Moskwy). Tym bardziej czeczeńscy przywódcy i aktywni bojowcy nie omieszkali wykorzystać rozpadu państwa jesienią 1991 roku. Dudajew przechwycił władzę i ogłosił niezawisłość, której Czeczeńcy zawsze tak gwałtownie pragnęli. Na nic nie przygotowane, niezdolne do historycznego myślenia rosyjskie kierownictwo pod wpływem pierwszego impulsu ogłosiło w Czeczenii stan wojenny, ale odwołując go po dwóch-trzech dniach z powodu swojej bezsilności, wystawiło się tylko na pośmiewisko. I już tutaj mamy wyjaśnienie pierwszej zagadki, jaką była następująca potem trzyletnia bezczynność: oto rosyjskie dowództwo wojskowe odstąpiło samozwańczej Czeczenii masę wszelkiego rodzaju broni, włącznie z lotnictwem.
Z Czeczeńcami przebywałem w latach pięćdziesiątych na zesłaniu w Kazachstanie. Poznałem tam dobrze ich nieugięty, porywczy charakter, ich nieprzejednany opór wobec ucisku oraz wysoką sprawność bojową i samodzielność w działaniu. Od pierwszych dni czeczeńskiego konfliktu (1991) było jasne, że dla targanej niepokojami, nie ustabilizowanej Rosji z jej sprzecznymi politycznymi, społecznymi i narodowościowymi nurtami starcie zbrojne z Czeczenią spowoduje ogromne trudności. Co więcej, polityczny zamiar spacyfikowania Czeczenii wydawał mi się pozbawiony jakichkolwiek szans powodzenia. Widziałem takie oto rozsądne wyjście z sytuacji: niezwłocznie uznać niepodległość Czeczenii, odciąć ją od rosyjskiego pnia, pozwolić jej zakosztować egzystencji niepodległego kraju, ale tak samo niezwłocznie oddzielić mocnym kordonem wojsk pogranicznych, pozostawiając oczywiście lewy brzeg Tereku w granicach Rosji. (Działo się tak już w XIX wieku, a jeszcze jaskrawiej okazało się teraz, że dla Czeczeńców grabieżcze wypady w celu pojmania zakładników, niewolników, zagarniania stad bydła są - przy niskim poziomie właściwej gospodarki - jak gdyby ich normalnym zajęciem). I dołożyć wszelkich starań, aby przyjąć tutaj Rosjan, którzy tego sobie życzą, a co najmniej setkę tysięcy czeczeńskich imigrantów, rozproszonych po Rosji i uprawiających handel przestępczy, uznać za obcokrajowców i zażądać od nich, aby wykazali, że ich działalność jest z pożytkiem dla Rosji, albo niezwłocznie stąd wyjechali. (Plan taki przedstawiłem w czerwcu 1992 roku prezydentowi Jelcynowi w naszej telefonicznej rozmowie Waszyngton- Vermont, ale bezskutecznie. Tenże plan przedkładałem potem niejednokrotnie w rosyjskiej prasie i telewizji - tak samo bez skutku).
Tymczasem nastąpił trzyletni okres całkowitej rosyjskiej bezczynności wo-bec Czeczenii, która się oderwała. Jakieś przemożne tajemnicze interesy pewnych wysokich sfer w Moskwie kazały zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Obfity strumień tiumeńskiej ropy naftowej płynął nadal do rafinerii w Groznym, nie zwracając Rosji nawet w przybliżeniu kosztów tej ropy; różnica komuś tam się dostawała, gdzieś tam była dzielona. Tak samo nadal przekazywane były dotacje państwowe dla Czeczenii i utrzymywane wszystkie inne gospodarcze i transportowe z nią powiązania.
W samej Czeczenii trwał nieokiełznany terror w stosunku do ludności nieczeczeńskiej, a przede wszystkim Rosjan. Czeczeńcy swobodnie ich lżyli, upokarzali, ograbiali, odbierali dobytek, mieszkania, działki ziemi, zabijali, wyrzucali z wyższych pięter przez okna, gwałcili, porywali kobiety i mężczyzn, i dzieci z przedszkoli - wielu z nich znikło bez śladu. "Rosjanie! Won z Czeczenii!". Dochodziły stamtąd lamenty, Rosjanie przyjeżdżali ze skargami, kołatali do rosyjskich instancji, ale te przez całe trzy lata okazywały całkowitą obojętność. Ani administracyjnej, ani sądowej ochrony nikt nie mógł się doprosić. O losie tych pół miliona nie-Czeczeńców milczała też cała rosyjska prasa, tak przecież teraz wolna - milczała przez całe trzy lata! Również rosyjska telewizja nie pokazywała nam przez ten czas żadnych rozdzierających scen czy ludzkich zwłok. I przez trzy lata trwali w błogim spokoju naj znamienitsi rosyjscy "obrońcy praw człowieka", przejawiając tym obojętność naszej wykształconej społeczności. (Za okres całych trzech lat znana mi jest tylko jedna informacja w moskiewskiej gazecie: że w ciągu pierwszego półrocza rządów Dudajewa w Czeczenii doświadczył na sobie aktu przemocy co trzeci mieszkaniec' - oczywiście nie-Czeczeniec). Była to po prostu, jak się teraz mówi, czystka etniczna, tyle że tę w Bośni dostrzegł cały świat, a tamtej w Czeczenii nikt - ani ONZ, ani OBWE, ani Rada Europy.
I podobnie jak niewytłumaczalna była do grudnia 1994 roku obojętność najwyższych władz państwa rosyjskiego, tak samo niczym nie wytłumaczony, na niczym nie oparty był nagły zwrot - rozpoczęcie z Czeczenią wojny.
I teraz zaczęły ze sobą współzawodniczyć - kosztem tysięcy i tysięcy ludzkich żywotów - nieudolność generałów w prowadzeniu operacji wojskowych i nieudolność polityczna rosyjskiego kierownictwa państwowego. (Jeśli tylko nieudolnością można nazwać nagłą decyzję o sfinansowaniu kwotą trzech trylionów prac związanych z odbudową Czeczenii bezpośrednio na arenie działań wojennych i jeszcze w trakcie ich trwania). Zainscenizowano również ogólnonarodowe wybory organów promoskiewskiej administracji w Czeczenii, do takiego stopnia jawnie sfałszowane, że wyczuli to nawet ludzie nawykli za czasów sowieckich do takich praktyk. (potem, po przegraniu wojny, całą tę "narodową władzę" po cichu zwinięto, nawet się z tego nie usprawiedliwiając ).
Lista karygodnych kroków władzy rosyjskiej w ciągu tej wojny (a wszyst- kie one zostały opłacone niewinnymi ofiarami) jest nieprzejrzana. Ale jeden z nich był zupełnie szczególny: oto po terrorystycznym napadzie Basajewa na Budionnowsk w czerwcu 1995 roku nie tylko pozwolono samej bandzie bezpiecznie ujść, ale niezwłocznie po tym oddano Czeczeńcom niemal całe terytorium odebrane im w ciągu pół roku - i wszystko zaczęło się znowu od punktu wyjścia.
W trakcie całej tej brudnej kampanii nie tylko rosyjskie kierownictwo, ale także niemało głosów opinii publicznej w naszym kraju usprawiedliwiało dalsze prowadzenie wojny koniecznością "zachowania jedności Rosji", tym, że "inaczej odpadnie cały Kaukaz", "rozpadnie się cała Rosja". Było to rozumowanie impulsywne i nie uwzględniające całej specyfiki tego konfliktu. Przecież jednocześnie z wojną czeczeńską nasza władza całymi dziesiątkami innych działań czy zaniechań rozkładała Rosję w sposób o wiele bardziej nieodwracalny. Czy bowiem oddawszy Morze Czarne i Krym, można było utrzymać Czeczenię?
Rezygnacja z Czeczenii byłaby uzdrowicielską amputacją chorego członka i umocnieniem Rosji. A właśnie łańcuch tych haniebnych niepowodzeń wojskowych, którymi Rosja zasłużyła sobie na pogardę całego świata - właśnie to było najpewniejszą drogą do rozpadu całej Rosji.
A jeszcze: czy bez generała Lebiedzia potrafilibyśmy się wyplątać z tej wojny? Odnosiło się wrażenie, że w Rosji nie ma już ani państwowej woli, ani państwowych umysłów - i tym sposobem te jatki trwałyby jeszcze rok, jeszcze dwa lata. Lebiedzia posłali tam, aby poniósł fiasko w tej niewykonalnej operacji, a on zdecydował się podpisać kapitulację w wojnie nie przez niego wszczętej i nie przez niego przegranej. (Tamci winni są wszystkiemu, on zaś ponosi winę za to, że z chęci pośpiesznego zawarcia rozejmu - albo w nadziei na wspaniałomyślność swojego czeczeńskiego partnera? - uwierzył - udał, że wierzy? - w gwarancje rozbrojenia czeczeńskich bojowców, co było warunkiem wycofania naszych wojsk, i nie wyrwał tysiąca naszych jeńców z ich lochów, nie zdjął im z nóg niewolniczych kajdan, okrywając przez to Rosję jeszcze jedną niezmywalną hańbą).
I jeszcze do tego godny finał całej tej wojennej awantury: aby zadowolić dumę zwycięskiego (i odchodzącego od nas) narodu, rozkazem prezydenta usunęliśmy z Groznego dwie nasze stale tam stacjonujące brygady - i to w samym środku zimy! Jedną brygadę wysłano w goły step, po którym hulały mroźne zamiecie - ale cóż, swoich żołnierzy nie żal. (Zanim nadeszła wiosna, brygada się rozpadła).
Teraz pośpieszono uścisnąć z szacunkiem dłonie tym, którzy niedawno grozili Moskwie rozprawą jądrową, "zamienieniem miasta w strefę klęski" i terrorem na wszystkich liniach kolejowych Rosji, która "nie powinna istnieć", albowiem "cały naród rosyjski to jakby bydlęta".
A jakże przetrwali tę wojnę rosyjscy mieszkańcy Czeczenii? Skupieni głównie w Groznym, nie dysponowali oni - w odróżnieniu od wielu Czeczeńców - ani środkami transportu, ani pieniędzmi, aby stamtąd w porę uciec. Z apelu rosyjskiej społeczności Groznego wiosną 1995 roku: "Z jednej strony strzelali do Rosjan i zabijali ich bojowcy Dudajewa, a z drugiej strzelała i bombardowała armia rosyjska. W Groznym nie ma ani jednej ulicy, ani jednego zaułka, parku czy skweru, gdzie nie byłoby rosyjskich grobów"; ale rosyjskie gazety pisały, a telewizja pokazywała tylko straty Czeczeńców. (O, jakże słusznie brzmiały głosy "demokratów": "Jak można poświęcać ludzkie życie w imię zachowania konstytucji?". Tylko dziwne, że nie słyszeliśmy tego z ich ust ani 4 października 1993 roku, ani przy zagładzie Rosjan w Czeczenii).
A po kapitulacji o miejscowych Rosjanach zupełnie zapomniała i rosyjska władza, i nasza opinia publiczna - i czterdzieści tysięcy pozostałych w Czeczenii Rosjan zostało skazanych na powolną śmierć i na ludobójstwo. Piszą zrozpaczeni: "Rosja zapomniała o nas. Pomóżcie nam stąd wyjechać! Kto nie zginął podczas wojny, tych teraz zabijają całymi rodzinami i zwłoki wywożą nie wiadomo dokąd. Nie płacą emerytur: «idzie na odbudowę miasta»". A my staramy się zatkać uszy, aby nie słyszeć, że w Czeczenii, z którą zawieramy przyjazny pokój, jeszcze po dziś dzień trzymają rosyjskich niewolników, że ich sprzedają i kupują, i że władze czeczeńskie w to nie ingerują.
Ale i to jeszcze nie wszystko. Tych dwieście-trzysta tysięcy Rosjan, którzy jako nędzarze zdołali ujść z Czeczenii i którzy utrzymywali się z mizernej pomocy otrzymywanej od rosyjskich służb imigracyjnych, teraz, po zakończeniu wojny, wydało się władzom rosyjskim zbytecznym ciężarem. Od początku roku 1997 wstrzymano im wypłatę zapomogi, pozbawiono prawa do pobytu w "ośrodkach tymczasowego zakwaterowania" i zaproponowano, aby wrócili do swojej Czeczenii.
Na tym kończy się - choć nie, jeszcze i tu się nie kończy - smutny obraz tego, jak dzisiejsza Rosja obeszła się ze swoimi "pasierbami".
Również po zakończeniu działań wojennych całe zachowanie naszych władz wobec Czeczenii zdumiewało swoją ślepotą, niedostosowaniem do sytuacji, a nawet zgoła nieprzyzwoitością. Widzieliśmy jednogodzinny pobyt na lotnisku w Groznym, to znów pomysł umowy delimitacyjnej z Czeczenią, przyznającej jej niesłychanie szerokie uprawnienia (nawet "niech sobie mają suwerenność" - więc po co przez dwa lata przelewaliście krew? - "za to zachowana zostanie wspólna przestrzeń ekonomiczna", to znaczy będzie nadal trwało czeczeńskie pasożytowanie na rosyjskim ciele w postaci przestępczego handlu?). A po przyjacielskim spotkaniu na Kremlu usłyszeliśmy nawet: "Czeczenia może się stać naszym strategicznym sojusznikiem" ... ot, pomysł! W ciągu 24 godzin wyrzucono z "rosyjskiej" republiki autonomicznej rosyjskie "przedstawicielstwo" (ambasadę?), a nasza władza tylko położyła uszy po sobie, przekraczając w swoich stosunkach z Czeczenią wszelkie granice samoupokorzenia.
A cóż Czeczenia? Szuka otwarcie związków z Turcją, ze światem muzułmańskim - z kimkolwiek, byle nie z Rosją, i tylko jeszcze nieco zwleka, oczekując od nas zastrzyków idących w miliardy dolarów. Czeczenia całkiem otwarcie, w sposób pryncypialny i konsekwentny odrywa się od Rosji, ale teraz już z podarowanym dodatkiem w postaci kozackich ziem nad Terekiem. I nie możemy już teraz stawiać granicy na rzece Terek, lecz musimy się wkopywać w płaski stawropoiski step; nasze władze poświęciły integralność i spokój Stawropolskiego Kraju. A czeczeńscy rozbójnicy co noc bez trudu przenikają przez tę umowną, nie chronioną granicę, ograbiają przygranicznych mieszkańców, uprowadzają bydło, tak że Kozacy zaczęli rozpaczliwie wołać o broń. Podobnie jak pobliscy Dagestańczycy, chcą sami, nie licząc już na władze, bronić się przed swymi kaukaskimi czeczeńskimi braćmi, którzy przynoszą im ogień i eksplozje.
Rosyjskim władzom nie pozostaje nic innego, jak coś tam bezradnie bąkać. (Zdeklarowanym "demokratom" wygodniej teraz zachowywać milczenie. A obcym służbom dyplomatycznym - wykupywać po cichu swoich zakładników).
Godne pogardy zakończenie karygodnej wojny.

Pozdrawiam

PS Do pierwszej wojny dobre żródło do stanowiska części Rosjan
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
florek-XXX
 

Katolik
*******
Grupa: Banita
Postów: 2.227
Nr użytkownika: 15.050

Zawód: BANITA
 
 
post 5/06/2006, 13:43 Quote Post

Jeżeli już kręcimy się wokół Czeczenii, to mam tu fragment pewnej książki z Czeczenią związanej:

"Na początku 1995 roku na zachodzie zahuczało, jakby nad górami rozpętała się burza.
Nie był to jednak grom, lecz odgłos potężnych wybuchów. Domyśliłem się, że zaczął się ostrzał górskich wiosek.
Skoczyłem do auta i popedziłem do Samaszek ratować rannych. Do wsi jednak nie dotarłem. Rosjanie nikogo nie wypuszczali.
Co naprawdę stało się e ciągu trzech kwietniowych dni, między 7 a 9, dowiedziałem się później, gdy Rosjanie odwołali blokadę i wpuścili medyków do wsi.
Zaczeło się jak zwykle - Rosjanie oskarżyli wieś o udzielenie schronienia bojownikom. W Samaszkach jednak nie było bojowników, ponieważ wczesniej rada starszych wymogła na dowódcach polowych, aby wyprowadzili oddziały. Rosjanie jednak nie ustąpili. Zażądali od rady wydania sześćdziesięciu czterech karabinów, jakie rzekomoprzechowywano we wsi.
Rada oświadczyła, że żadnej broni nie ma. Rosjanie wyjaśnień nie przyjeli i zaczeli zmasowany atak z użyciem wozów pancernych. Strzelali do wszystkiego, co żyje. Nie oszczedzali nikogo, ani starców, ani kobiet, ani nawet dzieci. Gdyby mieszkańcy wsi mieli karabiny, zaczęliby się bronić, ale przecież nie mieli. Rosjanie zajeli wieś i rzeź się zaczeła.
Ludzie kryli się po piwnicach. Rosjanie wrzucali granaty do środk, a jednocześnie podpalali domy. Bomby spadały jak grad.
Trwało to kilka dni. Zaraz potem zaczęły się rabunki. Z domów, które przetrwały, żołnierze wynosili wszystko, co im wpadło w ręce: telewizory, magnetowidy, dywany i meble.
Dwa dni później, gdy Rosjanie odwołali blokadę, dotarłem do wsi z ekipą Czerwonego Krzyża. Aż się boję napisać, co zabaczyłem, żeby nie być posądzonym o przesadę. Ja też nie wierzyłem własnym oczom.
Przed wypalonym meczetem leżały zwęglone zwłoki kobiet i dzieci. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to ciałko małego dziecka, chyba jeszcze oseska. Nie umiem powiedzieć, czy była to dziewczynka czy chłopiec. Dziecko musiało strsznie cierpieć.
Ciałko zastygło w pozycji płodowej. Przez zwęgloną skórę na rączkach przezierały białe kostki palców.
Z wypalonego domu obok wypadła oszalała z rozpaczy kobieta, ściskając w ramionach martwe dziecko. Ulicą przejechały ciężarówki pełne ludzkich zwłok. To, co mi opowiadano, gdy zająłem się opatrywaniem rannych, brzmiało jeszcze gorzej.
Młodych ludzi zakuwano w kajdanki, kneblowano i wleczono w łancuchach za transporterami wojskowymi.
Jeden z rosyjskich pilotów miał wyrzucić żywych ludzi z pokładu lecącego śmigłowca. Mówiono mi o gwałtach.
Ilu ich się dopuszczono, Bóg jeden raczy wiedzieć - kobiety milczały ze wstydu. Opowiadano mi i dziewczynie gwałconej na oczach ojca, o niemowlęciu, które żołdacy rzucali między sobą jak piłkę, a później zastrzelili.
Żołnierze szaleli jak wściekłe psy. Zamardowali dwieście osób. Liczba rannych była jeszcze większa.
Gdy wyjeżdżałem ze wsi, udając się do Groznego, minąłem na drodze rosysjki transporter z wielkim napisem na burcie wykonanym czarną farbą - SAMASZKI. Po chwili w lusterku wstecznym zobaczyłem, że maskę pojazdu "zdobi" prawdziwa ludzka czaszka.
Na pierwszej rogatce transporter mnie wyprzedził i wtedy zobaczyłem inny napis na ego drugiej burcie - GENERAŁ JERMAŁOW -
memento okrucieństw zadanych Czeczenii przez tegoż w XIX wieku."
 
User is offline  PMMini Profile Post #44

     
sankiulota
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 38
Nr użytkownika: 17.754

Maksym Kempinski
Zawód: student
 
 
post 4/07/2006, 20:19 Quote Post

QUOTE(Guevara @ 31/03/2006, 22:36)
według mnie sytuacja w czczenii jest jednba z najbardziej tragicznych na świecie. wielkie imperium, jakim jest Rosja, moze byc pewne ze nikt (moze poza płotkami w stylu organizacji pozarzadowych itd)nie sprzeciwi sie decyzjom Putina. Z drugiej strony Czczeni tak bardzo pragna niepodległości, że są gotowi mordowac rosyjskie dzieci. Rosjanie sami skrecili sobie bat, zabijając Maschadowa - on dążył do jako takiego ograniczenia ataków organizowanych przez basajewa, chcial ugody. a teraz czeczeńscy separatysci, pod wodza basajewa, będą coraz czesciej powtarzac akcje jak biesłan czy dubrowka.
*



Rosjanie doskonale wiedzieli co robią zabijając Maschadowa i jakie to będzie miało konsekwencje dla sprawy czeczeńskiej. Paradoksalnie Maschadow zginął własnie dlatego że był człowiekiem rozsądnym, ugodowym i miłującym pokój. Taka postac godnie reprezentowała Czeczeńców na arenie międzynarodowej i stanowiła zagrozenie dla propagandy rosyjskiej, przedstawiającej naród Iczkerii jako bande fanatycznych oszołomów. Czy nie dziwi Was fakt, że to właśnie Basajew żyje, a inni przywódcy juz dawno leżą w grobie? To dlatego, że Basajew jest ekstremistą, który wczesniej cieszył się znikomym poparciem narodu czeczeńskiego i własnie poczynania Kremla wzmocnily jego pozycję.
 
User is offline  PMMini Profile Post #45

7 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej