|
|
Ignacy Prądzyński (1792-1850)
|
|
|
|
Być może niedocenianym czynnikiem jest też i to, że praktycznie każdy z wymienionych powyżej generałów czy kandydatów na najwyższe szarże miał "jakieś tam faktury", że użyję obecnej terminologii czyli najróżniejsze dziwne wątki finansowe co do których istniało spore ryzyko, że ujawnione przez Rosjan skrzętnie gromadzących takie "newsy" mogą nie spotkać się z należytym zrozumieniem powstańczego ogółu Przydałoby się wyjaśnienie także i tych wątków bo ich ewentualny wpływ na działania militarne mógł być wbrew pozorom rozstrzygający... Pamiętać trzeba, że wśród warszawskich "elit" wspomnienia tego co się stało w 1794, gdzie mimo dołożenia wydawać by się mogło maksimum staranności najróżniejsze mało budujące fakty ujrzały jednak światło dzienne i jak na to zareagował "ciemny ogół" były wciąż żywe... Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
kolejna charakterystyka Prądzyńskiego - L.Jabłonowski, Pamiętniki, Kraków 1963, s.176 Do tego Prądzyński szedł na udry z Chrzanowskim, a sam niegdyś sławny z brawoury, ciężkim więzieniem osłabiony, za każdym strzałem dostawał nerwowych drgnięć (...).
|
|
|
|
|
|
|
|
Prądzyński uchodził zawsze za dobrą głowę - za stolikiem, w pokoju - za wybornego szefa sztabu, dzielnego planistę, ale wielkiego tchórza jakoby: ciężko wierzyć - Polak tchórzem! Zaraz gdy armaty grają, gdy kule świszczą, gdy bój się wszczyna, wszystkich serce bije radośnie - i ogień iskrzy się w oczach - i dzielny duch pała w piersiach; to u niego animusz słabieje, twarz blednieje, duch upada - to zaraz Prądzyński traci przytomność, głowę - robi się do niczego. (...). Lecz dlaczego Prądzyński, gdy tak dobrze umiał plany robić, dlaczego będąc ciągle przy naczelnym wodzu i mając nad nim tyle wpływu jakoby, dlaczego nie dopilnował nigdy, iżby Skrzynecki doprowadził do końca przedsięwzięcie i plan raz zaczęty - dokonał? -K.J.A. Niezabytowski, Pamiętniki moje Warszawa (period rewolucyjny), Warszawa 1991, s.151-152
Autor był dzieckiem w trakcie powstania, wiec to raczej nie jego własne przemyślenia a opinie jakie spotykał wśród starszych i pewnie wpływ lektury Mochnackiego. niemniej przez całe wspomnienia przebija się postać Prądzyńskiego jako człowieka może i inteligentnego ale słabego - w najlepszej wersji, albo w gorszej równie słabego dowódce co Skrzynecki. Autor też wyraźnie bardziej ceni Chrzanowskiego.
|
|
|
|
|
|
|
|
A czy Prądzyński powinien coś wymuszać na Skrzyneckim? Może byłoby to możliwe, gdyby zamienili się charakterami, ale tak nie było, a to właśnie gen. Skrzynecki był wodzem naczelnym. Jedyna opcja to porozumienie Prądzyńskiego z Chrzanowskim i wspólna próba silnego oddziaływania na wodza naczelnego, ale to też karkołomne zadanie.
|
|
|
|
|
|
|
Artmedia9
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 35 |
|
Nr użytkownika: 68.372 |
|
|
|
Kamil |
|
Stopień akademicki: lic |
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Chcę zwrócić uwagę na jeden fakt. Prądzyński w okresie przed powstaniem nie miał okazji wykazać się jako wielki strateg, bo miał zupełnie inne wykształcenie. On uczył się inżynierii wojskowej i czy to w armii napoleońskiej, czy w wojsku Królestwa Polskiego był wyznaczany do prac inżynieryjnych. Gdy armia Napoleona szła na Moskwę, to Prądzyński owszem wyruszał z patrolami czy ze wsparciem np. dla Dąbrowskiego, ale głównie zabezpieczał twierdze rosyjskie, zdobywane po drodze. Tak samo później, w Królestwie dostał zadanie najpierw przygotowania planu fortyfikacji twierdzy Toruń, a potem go skierowano do prac przy wyznaczaniu granicy z Prusami. A w ostatnich latach przed wojną nadzorował budowę Kanału Augustowskiego, plus parę lat siedział w więzieniu. Tak więc mógł faktycznie czuć się jakoś niepewnie wobec generałów, którzy mieli doświadczenie faktycznie z pól bitew (jakkolwiek nie zabłysnęli niczym szczególnym). To nie musiało mieć potwierdzenia w wiedzy, bo Prądzyński wiedzę miał ogromną. Wiem, że napisał kilkadziesiąt różnych broszur i książek ale spośród tych czysto wojskowych dotarłem tylko do dwóch: Umocnienia polowego i O sztuce wojennej. Kurs taktyki, przy czym tej drugiej jeszcze nie mam w rękach (wydana 2015). Czy pozostałe zostały wydane, albo leżą w jakimś archiwum, a może już nie istnieją w oryginale ?
|
|
|
|
|
|
|
|
Może Prądzyński nie miał istotnie ,,przysposobienia strategii i taktyki'', ale jednak uczestniczył w wojnach napoleońskich i miał szansę liznąć trochę tego tematu. I jak wiemy uczniem okazał się pojętnym.Po za tym fakt iż Prądzyński był inżynierem wojskowym wcale nie przeszkadzał mu zostać strategiem.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Piner @ 24/06/2017, 20:42) Może Prądzyński nie miał istotnie ,,przysposobienia strategii i taktyki'', ale jednak uczestniczył w wojnach napoleońskich i miał szansę liznąć trochę tego tematu. I jak wiemy uczniem okazał się pojętnym.Po za tym fakt iż Prądzyński był inżynierem wojskowym wcale nie przeszkadzał mu zostać strategiem.
Prądzyński jak na owe czasy, zawężając, na warunki Królestwa Polskiego - był świetnie wykształconym teoretykiem wojennym.
Napoleon dowodził, że bycie teoretykiem nawet wybitnym nie jest tożsame z byciem wielkim wodzem. Wymagany jest tutaj balans między wiedzą a czynem, czyli czynnikiem wzięcia odpowiedzialności za swoje decyzje. Nie każdy ma tę zdolność. Wypadki lat 1830/31 dowiodły, że Prądzyńskiego nie możemy zaliczyć do grona generałów/marszałków o których pisał cesarz francuzów [choćby wspomnieć Davouta].
Za modelowy i kolejny przykład niech posłuży postać pruskiego gen. Wilhelma von WILLISENA (1790-1879) - w sztabie Bluchera brał udział w wojnach lat 1813-1815. Opublikował on w I-wszej połowie XIX stulecia głośnie dzieło pt.Theorie des grossen Krieges, w którym kontestował niektóre pomysły Clausewitza, zaś jeden rozdział poświęcił wypadkom roku 1831 - wypowiadając się zresztą zupełnie bezstronnie. W roku 1850 podczas kampanii duńskiej, Willisen jako dowódca okazał się być wodzem miernym.
Odnośnie zaś zarzutu względem wykształcenia Prądzyńskiego wnoszonego przez użytkownika: Artmedia9 czyli, że zamiast kształcić się na stratega uczył się fachu inżyniera, ów uważam za bezpodstawny, a to z tej racji, że gdy Prądzyński rozpoczynał naukę w roku 1809 w nowo utworzonej Szkole Aplikacyjnej w Warszawie, artyleria jak i inżynieria były traktowane za elitarne kierunki na których dostęp mieli tylko najzdolniejsi adepci [według rozmysłu Poniatowskiego zalążek polskiej kadry dowódczej].
Kartografia, sporządzanie map, budowa umocnień, przepraw/mostów, rozwiązywanie trudnych problemów z zakresu inżynierii lądowej tylko urozmaiciły u Prądzyńskiego dalszą biegłość względem studiów o wojnie.
Ten post był edytowany przez vyss: 11/07/2017, 16:25
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|