Obecnie przez pewne środowiska jest powszechnie lansowana teza o spisku brytyjskim mającym dać dodatkowy czas aliantom poprzez skierowanie ataku III Rzeszy na II RP.
Za punkt wyjściowy uznaje się brytyjskie gwarancje z marca 1939, które pojawiły się po tym jak pojawił się zgrzyt w dotychczasowych w miarę poprawnych stosunkach polsko-niemieckich po odmowie oddania Gdańska i korytarza niemieckiego. Brytyjczycy o tym zgrzycie wiedzieli. Tutaj się pojawia moje pytanie - dlaczego po prostu Henderson nie udał się najpierw do Ribbentropa z propozycją "brytyjskiego niemieszania się w sprawy wschodnie III Rzeszy", wszak byłby to chyba bardziej naturalny i logiczny krok z punktu widzenia Londynu. Wszak oferują mu nie tylko Gdańsk, ale pozostałe ziemie poniemieckie utracone w latach 1918-1921.
Dlaczego Anglicy nie postąpili w ten sposób?
Brytyjczykom niczego nie trzeba było oferować.
Można zapytać - Z czego zrezygnują.
Co ciekawe;
Jak badałem ten temat, wyszło mnie coś takiego iż Brytyjczycy byli skłonni dać więcej, niż sami Niemcy chcieli.
Ale to oczywiście rozważania gabinetowe.
Ależ przecież, tu chodzi nie o to co Brytyjczykom oferują, a co Brytyjczycy oferują.
Z czego zrezygnują? Z wysłania jednostronnych gwarancji dla Polski pod koniec marca 1939.
Z tego ostatniego to oni nie musieli rezygnować.
Wielka Brytania zmarnowała jakość jej gwarancji.
Ooo - Nowy kącik dla dociekliwych.
Takiej oferty nie było.
Rzeszę osaczono.
I nie twierdzę, że była. Właśnie pytam - skoro Anglicy chcieli skierować atak III Rzeszy na Polskę, dlaczego takowej nie złożyli.
Bo gdyby złożyli to by oznaczało koniec mocarstwowości WB z jednej strony. Z drugiej by oznaczało, że Niemcy połkną mittle-europa bezkosztowo i WB będzie miała przechlapane.
Celem nie było uniknięcie wojny z Niemcami bo ją uważano za pewnik tylko osunięcie ich ataku o jak najdłużej, by chapnęli jak najmniej i by ich to kosztowało maksymalnie dużo.
A dlaczego? Co Wielka Brytania traci? W jaki sposób status mocarstwa?
Celem było odsunięcie ataku na jak najpóźniej. Czyli skierowanie ataku niemieckiego na Polskę, ten cel właśnie Wielka Brytania osiąga. A jeszcze się nie pakuje do wojny we wrześniu tylko ma jeszcze więcej czasu. Ponadto usuwa się Polska jako problem w porozumieniu się z ZSRR.
Interesuje mnie jakie sa zrodla tych interesujacych rozwazan - bo przeciez w tym dziale jest nie zalecane ale wymagane udokumentowanie przedstawianych opinii.
N_S
Rafał Ziemkiewicz - Jakie piękne samobójstwo
Piotr Zychowicz - Pakt Ribbentrop-Beck
Eee, nie teoria spiskowa tylko realizacja własnych interesów. Skoro WB nie była jeszcze przygotowana na wojnę, a Hitler już zbyt silny, to trzeba było dać sobie czas.
Pragnę nieśmiało przypomnieć, że Polska również nie była przygotowana do wojny, nawet bardziej niż Wielka Brytania.
No i Brytyjczycy mieli zawsze coś, czego my nie mieliśmy - brak granicy z Niemcami i przesmyk dzielący kontynent od macierzystych wysp.
Jedna rzecz nie pasuje mi do łamigłówki. Skoro plan się powiódł i skierowano Hitlera we właściwą stronę po co wypowiedziano 3 wrzesnia mu wojnę? Od tej pory WB też stała się już stroną wojującą podlegająca atakom Luftwaffe i Kriegsmarine. Cały misterny plan w...
Chyba uznali, ze juz sie nie da dluzej unikac wojny. No i trzeba bylo przywrocic rownowage na kontynencie.
Sa jakies granice moralnosci, nawet w polityce mocarstw. Nie mogli pomoc militarnie to chociaz osiagneli "minimum przyzwoitosci". Jak wygladala kwestia opinii publicznej w WB? Moze to tez mialo jakies znaczenie.
Co do samej tezy Zychowicza to jest naciagana (a to ci niespodzianka!), bo polscy decydenci samodzielnie podjeli decyzje o tym, ze beda bronic niepodleglosci za wszelka cene i to w czasie kiedy rachuby na jakakolwiek pomoc byly wiecej niz problematyczne (zima 39`.
Zilustrowac to mozna na prostym przykladzie:
Ponoc kierowca tira (Hitler dazacy do wojny) wjechal w drzewo (Polska), bo oslepilo go sloneczko (Wielka Brytania z gwarancjami).
Problem w tym, ze sloneczko na dobre zaswiecilo po wypadku
Właściwie żaden poważny historyk tezy o "skierowaniu ataku" nie formułuje. To zdarza się publicystom - zwykle niezbyt poważnym.
No to jesli ktos powoluje sie takiego na publicyste to jaka jest jego wiarygodnosc? Znikoma. To tak jakbym chcial przejechac Paryz-Dakar dzieki radom niedzielnego kierowcy.
© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)