Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
5 Strony « < 3 4 5 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Polacy w Wietnamie?
     
ku140820
 

Unregistered

 
 
post 17/03/2011, 23:22 Quote Post

QUOTE("godfrydl")
miło byłoby zobaczyć jak nasi masowo przechodzą na strone "imperialistów"

A skąd pewność, że takie "masowe przechodzenie na stronę wroga" miałoby miejsce? Wnioskowanie po werbowanym w Wietnamie szpiegach z polskich misji w ramach komisji kontroli i nadzoru porowumień pokojowych, jak np. Kukliński?
 
Post #61

     
pawel76
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.143
Nr użytkownika: 51.860

 
 
post 18/03/2011, 7:26 Quote Post

QUOTE(Darth Stalin @ 17/03/2011, 23:22)
QUOTE("godfrydl")
miło byłoby zobaczyć jak nasi masowo przechodzą na strone "imperialistów"

A skąd pewność, że takie "masowe przechodzenie na stronę wroga" miałoby miejsce? Wnioskowanie po werbowanym w Wietnamie szpiegach z polskich misji w ramach komisji kontroli i nadzoru porowumień pokojowych, jak np. Kukliński?
*


Witam
Przez analogię do polskiej misji wojskowej w Koreii czy na Synaji podejrzewam że nawet szeregowych prześwietlono by do 4 pokolenia wstecz i dopiero po takim sprawdzeniu by ich wysłano.
Inna sprawa że z misji tego typu nikt nie pryskał na zachód, gdyż rodzina była zakładnikiem i wszyscy o tym wiedzieli.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #62

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 18/03/2011, 9:11 Quote Post

Na właśnie, co najwyżej rodzina mogla być zakładnikiem, ale nie dla wszystkich byłby to jakiś argument
QUOTE
nawet szeregowych prześwietlono by do 4 pokolenia wstecz i dopiero po takim sprawdzeniu by ich wysłano.

I uważasz, że tylu by znaleziono ideowych "wolnościowych komunistów"
QUOTE
A skąd pewność, że takie "masowe przechodzenie na stronę wroga" miałoby miejsce? Wnioskowanie po werbowanym w Wietnamie szpiegach z polskich misji w ramach komisji kontroli i nadzoru porowumień pokojowych, jak np. Kukliński?

Nie, po wyjątkowej w naszym narodzie nienawiści do imperialistów amerykańskich i miłości do komunistycznego Wietnamu smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #63

     
dim
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 473
Nr użytkownika: 58.772

Dimitris K.
Stopień akademicki: cos... studiowal...
Zawód: wolny nie-najmita
 
 
post 22/03/2011, 11:48 Quote Post

Wśród załóg PLO, wożących do Wietnamu to i owo, także podczas wojny, stosunek do tamtejszego komunizmu był bardzo negatywny.

M.in. powtarzano historię statku, który przewiózł do Wietnamu transport z krwią, a za kilka miesięcy następny taki. Nad tymi pierwszymi pojemnikami, wyładowanymi uprzednio na nabrzeże i pozostawionymi tam bez chłodzenia, unosiły się już ogromne roje much. Po powrocie do Polski, kapitan odmówił następnych rejsów "z polską krwią dla walczącego Wietnamu" i stracił pracę.
Słyszałem tę historię w trakcie studiów, a następnie powatarzaną i zawsze potwierdzaną przez rozmówców, w trakcie mojej pracy w PLO. Rejs do Wietnamu, choć już w wiele lat po wojnie, tylko potwierdzIł regułę, a kapitan jednostki potwierdził nam tę historię.

Sporo pytaliśmy o wojnę, Wietnamczycy nie wspominali nam o innych Polakach, niż załogi PLO. Mówili o licznych Rosjanach. Ale mogli nie rozróżniać.

Ten post był edytowany przez dim: 22/03/2011, 11:50
 
User is offline  PMMini Profile Post #64

     
nguyen_van_su
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 369
Nr użytkownika: 5.910

Nguyễn Vãn Sử
 
 
post 16/02/2014, 18:26 Quote Post

800 pojechali, w tym przymusowo, tylko 74 wrócili... No i ten co zestrzelił B-52.rolleyes.gif

http://historia.wp.pl/title,Polacy-mogli-zapobiec-wojnie-w-Wietnamie,wid,16151812,wiadomosc.html?ticaid=112373

QUOTE
Wreszcie wśród Polaków wysłanych do Wietnamu - ochotniczo, z przymusu lub rozkazu - na tamtejszą wojnę, znalazło się też - jak się szacuje - około 800 oficerów i żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego. Poza oficerami wywiadu, co naturalne (jednym z nich był słynny później płk Ryszard Kukliński), większość pozostałych, podobnie jak ochotników, według obecnej terminologii nazwalibyśmy najemnikami, a o czym - co zrozumiałe - w okresie PRL nikt nie mówił i nie wspominał, bo to było tabu.

Oficjalnie obowiązywała cały czas jedna obowiązkowa wykładnia polityczna i propagandowa: w czasie wojny staliśmy po stronie wietnamskich komunistów z Północy, a po zjednoczeniu kraju w 1975 r. po stronie Demokratycznej Republiki Wietnamu jako sojusznika (w RWPG i na salonach dyplomatycznych, choć nie w ramach wojskowego Układu Warszawskiego).

Nie ma dokładnych danych, jak wielu Polaków w Wietnamie zginęło. Podobno wróciło stamtąd tylko 74. Są za to dowody, że tych, którzy z frontu w Wietnamie wrócili, wprost zmuszano do milczenia i nie przyznawania się do tego, co w Wietnamie rzeczywiście robili. Niektórych nagradzano orderami, innym dawano nagrody rzeczowe (w modzie były Polskie Fiaty), jeszcze innym przyznawano specjalne renty lub emerytury.

Pilot w służbie Ho Chi Minha

Bodaj najbardziej spektakularne są pod tym względem losy Wacława Ciary. Z grupą 18 ochotników wyleciał on w 1968 r. - via Sewastopol - do Hajfongu. Miał wówczas 49 lat. W Wietnamie, ale też nad terytorium Laosu i Kambodży, latał na radzieckich samolotach Mig-17 i Mig-21. Według wspomnień jego wnuka (przez niektórych kwestionowanych za nieścisłości), gdy zestrzelił amerykańskiego F-100 Super Sabre, a potem superfortecę B-52, otrzymał od samego Ho Chi Minha aż dwa srebrne medale za męstwo. A po powrocie we wrześniu 1969 r. do Polski - złoty krzyż zasługi oraz dużego Fiata pierwszej serii.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #65

     
Marcin Ostoja
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 40
Nr użytkownika: 82.785

Marcin
 
 
post 27/11/2014, 9:25 Quote Post

Ponad dziesięć lat temu rozmawiałem z znajomym oficerem w stanie spoczynku który znając moje zainteresowanie wojną w Namie, napomknął mi że tam był. Mianowicie jako szkoleniowiec od obsługi moździerzy. Z tego co mówił mieli zakaz brania udziału w jakichkolwiek działaniach bojowych że nie wspomnę o przejściu przez Linię Demarkacyjną. Oprócz szkolenia na moździerzach, brał też udział w pogadankach na temat Polski Ludowej poprzez tłumacza z języka rosyjskiego dla szkół, żołnierzy, fabryk i ogólnie różnych grup tubylców. Wspomina zabawną anegdotę jak jakiś oficer Północno wietnamski poprosił go żeby już tyle nie opowiadał jak to się w Polsce Komunistycznej nam powodzi żeby się jego ludziom w dupach nie poprzewracało jak się nasłuchają o mieszkaniach i samochodach dla robotników. Co dziwne wypowiadał się z dużym uznaniem dla Wietnamczyków z Północy, o ich organizacji, kulturze. Podkreślał ich zapał w nauce i pracy szkoleniowej, do tego stopnia że stwierdził - Gdybym ja takich słuchaczy i uczniów miał w naszej armii to sama elita by z nas była z całego Układu Warszawskiego.
Wręcz głodni byli wiedzy i treningu.
Do tego jego i kilku Polaków którzy razem z nim szkolili żołnierzy lubiono o wiele bardziej niż Sowieckich szkoleniowców, którzy traktowali żołnierzy jak kogoś gorszego od swojej nacji. Zapamiętał że jedna szkoła chcąc mu zrobić przyjemność wygrzebała skądś portret Księcia Poniatowskiego z francuskim podpisem i zawiesiła w klasie na jego przybycie smile.gif
Tak więc ja bym nie wierzył że Nasi w Namie walczyli, no chyba że nasza emigracja po stronie USA.

w dupach
Za takie slowko nastepnym razem - post wylatuje a autor jest na celowniku.
Moderator N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 27/11/2014, 11:16
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #66

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 30/11/2014, 3:32 Quote Post

Dorzucę tutaj garść własnych wspomnień, chociaż nie dotyczą one w ścisłym sensie polskich najemników w Namie.
Miałem do czynienia na przełomie lat 60-tych i 70-tych, ażeby mieć osobisty kontakt z "towarzyszami z bratniego Socjalistycznego Wietnamu". Byli to bardzo ściśle wyslekcjonowani osobnicy, którzy byli wysyłani do krajów demoluda na najróżniejsze szkolenia zawodowe, a także studia.
Na warszawskiej PW była też grupa wietnamskich studentów. Była ona wręcz "hermetyczna" i ci ludzie z jakichkolwiek względów byli bardzo niechętni, ażeby zawierać z nami jakiekolwiek znajomości, czy też chociażby zwykłe głupie konwersacje o "pupie Maryni" (mam nadzieję, że mnie moderator za tą "literę p" nie zbeszta) w czasie przerw pomiędzy zajęciami. Trzymali się oni sztywno na boku we własnej grupie, a my widząc to, używaliśśmy sobie robiąc różne, czasami głupie docinki i inne wzmianki na temat "komunistycznego dobrobytu", co ich zawsze wprowadzało w stan niebywałej egzaltacji i autentycznie oni nam ubliżali wyzywając nas od "pachołków amerykańskiego imperializmu". (Tutaj nie przesadzam, bo mówili oni bardzo dobrze po polsku, więc musieli być oni już wcześniej trenowani w opanowaniu polskiego języka, zanim ich wysłano na szkolenie).
Po prostu byliśmy dla nich wręcz "zgniłymi agentami Amerykanów" i stali oni przy tym przekonaniu bardzo głęboko.

Podobne obrazki są mi znane z ówczesnych relacji mojej starszej siostry, która wtedy pracowała jako "biurwa" w zakładach imienia Nowotki na warszawskiej Woli. Tam też były grupy wietnamskich inżynierów i robotników, którzy trzymali się za "chińskim murem" i nie nawiązywali najmniejszych nawet znajomości z polskimi współpracownikami.
Była to bardzo chora atmosfera istniejąca pomiędzy tak zwanymi "sojusznikami".
 
User is offline  PMMini Profile Post #67

     
Marcin Ostoja
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 40
Nr użytkownika: 82.785

Marcin
 
 
post 2/12/2014, 14:51 Quote Post

Podejrzewam jak byś miał świadomość obserwacji przez polskich i rodzimych bezpieczniaków, to też byś się wolał nie integrować z tubylcami.
Chociaż nasi pracownicy z firm wysyłanych do ZSRR raczej się integrowali z Rosjanami bez problemu żadnego. I wierz tu człowieku w szkodliwe działanie alkoholu smile.gif
Swoją drogą z tym selekcjonowaniem odpowiednich osób w wojsku do wyjazdu do Namu, to chyba było różnie. Znajomy miał nieciekawą opinię i był niepartyjny. Wręcz jak mi pokazywał jego syn kopie dokumentów, miał opinię pod zdechłym psem. Teksty takie jak nieodpowiednie zachowanie w stosunku do oficera politycznego, nie branie udziału w życiu wychowawczym jednostki itp. były bardzo częste w jego ujawnionych dokumentach. Pochodzenie też miał niezbyt dobre bo syn przedwojennego inżyniera i panienki z dobrego domu po studiach w Wiedniu. Mam wrażenie że jego jedynym atutem była znajomość Francuskiego i Angielskiego, który to atut zadecydował o wysłaniu go na "Tajną Misję" do Annamu smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #68

5 Strony « < 3 4 5 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej