|
|
Bellona vs Inforteditions, Małe porównanie
|
|
|
|
Hoho... prawie 400 stron o Białej Górze. Mus kupic . Na szczescie Finna szybko wrzuca swoje pozycje do Tanich Księgarnia, wiecz poczekam , aż za 18 zł będzie do nabycia
|
|
|
|
|
|
|
Koroniarz
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 9 |
|
Nr użytkownika: 21.030 |
|
|
|
Mariusz |
|
Stopień akademicki: magister |
|
Zawód: manager |
|
|
|
|
Nie wiem czy wytrzymam tak długo. Strasznie mnie ta ksiązka kusi, więc będzie ciężko. Mam tylko nadzieję, że ceny w księgarniach internetowych będą bliżej 30 zł.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak to właściwie jest z tymi autorami książek. Przychodzi (pisze) potencjalny autor do Bellony i mówi - chcę napisać "Koluszki 1888" i ma kontrakt na koluszki? A jak zgłosi się inny autor i też chce napisać "Koluszki 1888" to co? jest konkurs? czy kto pierwszy ten lepszy. Czy ma na to konkretny czas i czy redakcja weryfikuje jakoś jego pracę? I mam jeszcze jedno pytanie - interesuje mnie kwestia praw autorskich do fotografii/reprodukcji/ rysunków drukowanych w książkach HB, Infortu czy innych. Czy o zezwolenie na przedruk stara się redakcja czy autor, czy to coś kosztuje?
|
|
|
|
|
|
|
|
Krzysztofie z tego co wiem to wygląda tak:
kontaktujesz się z Belloną i proponujesz im tytuł, prof. Brodecki mówi, że albo sa zainteresowani albo nie, nasepnie składasz swoje dzieło u nich i czekasz na decyzje komisji redakcyjnej - czy jak to się nazywa- nie mam pojęcia kto w niej zasiada, ale patrząc na poziom niektórych HBków na pewno nie zawsze są to eksperci danej dziedziny...
nastepnie dowiadujesz się czy komisja\komitet (nie pamiętam) zaakceptowała Twoje dzieło, jak tak to ustalasz termin na podpisanie umowy i wtedy zaczynają się schody tyle wiem na 100%
Co do zdjec to do Bellony autor ma dostarczyc do Bellony 20-30 zdjec-ilustracji albo na skanach albo bezposrednio z ksiazek (!), domyslam sie ze w umowie jest ciezar tego przerzucony na autora,ale tego nie wiem na 100%, bo dziwilbym sie zeby Bellona mimo swojej pozycji na rynku decydowala sie na tak ordynarne łamanie praw autorskich jak mialo miesjce w pewnym HBku co do ilustracji z Ospreya... I tyle
|
|
|
|
|
|
|
|
Co do ilustracji McBride'a w Polach Katalaunijskich - nie wiadomo właściwie czy złamane zostały prawa autorskie. ilustracje z ospreyów funkcjonują również jako osobne prace których prawa autorskie należą do jego autora (w tym przypadku McBride'a)i mogą być (chyba???) wykupywane przez inne redakcje lub autorów książek. Nie sądzę żeby redakcja poszła po prostu na twarde przeskanowanie tych rysunków z Ospreya bez pytania o zgodę kogokolwiek.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Krzysztof M. @ 14/09/2006, 15:03) Jak to właściwie jest z tymi autorami książek. Przychodzi (pisze) potencjalny autor do Bellony i mówi - chcę napisać "Koluszki 1888" i ma kontrakt na koluszki? Nie, deklaracja werbalna nie wystarczy. Sprawa nie do końca przedstawia się tak, jak opisał ją Shell. Można wysłać do wydawnictwa wstępny konspekt z propozycją publikacji, który będzie zaopiniowany przez kolegium redakcyjne, można również od razu dostarczyć maszynopis całej książki.
QUOTE(Krzysztof M. @ 14/09/2006, 15:03) A jak zgłosi się inny autor i też chce napisać "Koluszki 1888" to co? jest konkurs? czy kto pierwszy ten lepszy. Podejrzewam, że "wygrywa" ten, który pierwszy złoży pełny maszynopis książki w redakcji. To byłoby moim zdaniem uczciwe rozwiązanie. Sam jestem ciekaw, jak redakcja wydawnictwa rozwiązałaby taką sytuację gdyby jeden autor zgłosił się z konspektem np. Frydlandu 1807, który zostałby wstępnie zaakceptowany przez kolegium redakcyjne, a po miesiącu pojawiłby się ktoś inny z własnym gotowym maszynopisem całej książki na ten sam temat?
QUOTE(Krzysztof M. @ 14/09/2006, 15:03) Czy ma na to konkretny czas i czy redakcja weryfikuje jakoś jego pracę? I mam jeszcze jedno pytanie - interesuje mnie kwestia praw autorskich do fotografii/reprodukcji/ rysunków drukowanych w książkach HB, Infortu czy innych. Czy o zezwolenie na przedruk stara się redakcja czy autor, czy to coś kosztuje? Z własnego doświadczenia wiem, że każdą redakcję interesuje przede wszystkim efekt finalny tzn. maszynopis książki, zaś kto się guzdrze, wypada na koniec kolejki. Autor dostarcza materiał ilustracyjny, ikonograficzny i kartograficzny (wydawnictwo ma na etacie grafika, który na podstawie otrzymanych materiałów rysuje mapy). O kwestii praw autorskich nie mam zielonego pojęcia, to jest raczej problem oficyny, a nie autora.
|
|
|
|
|
|
|
|
Primo, napisałem tylko tyle co wiem z autopsji, nie mam pojęcia jak może to wyglądac w innych przypadkach
QUOTE(Krzysztof M. @ 15/09/2006, 9:41) Co do ilustracji McBride'a w Polach Katalaunijskich - nie wiadomo właściwie czy złamane zostały prawa autorskie. ilustracje z ospreyów funkcjonują również jako osobne prace których prawa autorskie należą do jego autora (w tym przypadku McBride'a)i mogą być (chyba???) wykupywane przez inne redakcje lub autorów książek. Nie sądzę żeby redakcja poszła po prostu na twarde przeskanowanie tych rysunków z Ospreya bez pytania o zgodę kogokolwiek.
wątpie by Bellona wykupywała panu Gazdzie specjalnie planszę z dziełem McBride'a po to żeby mógł ją źle (celowo lub nie- nie wiem) podpisac... Ale mogę się oczywiscie mylic...
Ten post był edytowany przez Primo! Połączenie dwóch postów
|
|
|
|
|
|
|
osmundi
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 7 |
|
Nr użytkownika: 21.041 |
|
|
|
Krzysiek |
|
|
|
|
Chciałbym wrócić do porównania infortu z belloną. Chodzi o stronę edytorską wydawanych książek. Ja moją kolekcję książek traktuję z wielkim pietyzmem i zwracam uwagę na nawet niewielki uszkodzenia woluminów (pewnie uznacie mnie za dziwaka ale niepotrzebnie, największą mimo wszystko frajdę sprawia czytanie i to jest najważniejsze).
Książki bellony mają fajne lakierowane okładki ale denerwują mnie uszkodzenia rogów książek przy grzbietach i to w niemal wszystkich egzemplarzach (jakby cięli je tępą gilotyną).
Okładki w książkach infortu nie są lakierowane i poprzez to wystarczy że pani przesunie ją po ladzie w księgarni i już pozostają ślady. Fajne są natiomast okładki ze skrzydełkami.
Porównanie jakości papieru wypada na korzyść bellony. Ten z infortu kojarzy mi się z gazetą.
Wiem że się czepiam, ale takie to już moje zboczenie.
Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wiem jak wyglada sprawa z dystrbucja wydawnictwa Infortidios, ale Bellona ma fatalna dystrybucje zwlaszcza ksiazek zakupionych w Internecie.Zalosna nieudolnosc,brak odpowiedzialnosci osob w ksiegarni Bellony czyli jak za nierboszczki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Mam bardzo podobne doświadczenia co korten odnośnie dystrybucji książek przez wydawnictwo Bellona. Nieudolność bijąca o pomstę do nieba. Całkowity brak odpowiedzi na składane zamówienia. Życzę im szczęścia w prowadzeniu działalności gospodarczej, będzie im bardzo potrzebne.
|
|
|
|
|
|
|
|
Potwierdzam. Co ciekawe na pytania co do dostępności poszczególnych tytułów dostawałem odpowiedzi dość szybko, jednak wysyłane na ten sam adres zapytania co do realizacji mojego zamówienia (kiedy np po 3 tygodniach książki wciąż nie dotarły) zawsze pozostawały bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Trochę to niepoważne, żeby nie powiedzieć dobitniej...
|
|
|
|
|
|
|
|
ja mam z księgarnią internetową Bellony bardzo złe doswiadczenia. Zamówiłem książki, które były w ofercie jako dostepne i nic nei wskazywało, ze ich nie ma, ale i tak na wszelki wypadek upewnialem sie mailowo o dostępnosc- otrzymałem odpowiedz ze wszystkie ksiązki w ofercie są dostepne- po czym w paczce z 5 zamowionych pozycji przyszła ...1 ksiazka (wyszło mi to drozej niz w księgarnii!), na maila z moim zapytaniem dlaczego strona nie jest aktualizowana częściej nie otrzymałem juz odpowiedzi...
bardzo to było niemile doswiadczenie.
Co do papieru to zgadzam sie z przedmówcą, ze jakosc tego Infortowego nie jest najwyzsza, ale to z pewnoscia chodzi o koszty. Lepszej jakosci papier podniosl by zapewne cene ksiazek i konkurencyjnosc w stosunku do tanich przeciez HB-ków Bellony by spadła.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja bardzo lubię papier Infortu. Tworzy specyficzny "klimat". A co do Bellony to nie mam aż takich traumatycznych przeżyć jak przedmówcy, ale oba moje kontakty z wysyłkową księgarnią Bellony nie były do końca udane. Bellona zachowuje się jak monopolista...i będzie tak dopóki ktos jej nie zrobi realnej konkurencji.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie pierwsze to negatywne opinie o księgarni internetowej Bellony, z jakimi miałem okazję się spotkać. Osobiście jestem szczęśliwcem, ponieważ w moim mieście jest księgarnia ściśle współpracującą z tą oficyną (Księgarnia Wojskowa im. gen. Grota-Roweckiego) i nie muszę kupować bellonowskich książek via internet.
Odnośnie "papieru w Inforcie" można się przyzwyczaić. Dziwi trochę znacznie lepsza jakość papieru (niemal kredowy), na którym drukowane są książki z serii Pola Bitew w porównaniu z monografiami w serii Bitwy/Taktyka.
Jedna moja bardzo krytyczna uwaga pod adresem Infortu to... te nieszczęsne przypisy na końcu książki (a nie pod tekstem). Gdy ktoś czyta taką monografię "do poduchy", to nie ma sprawy, ponieważ zazwyczaj w ogóle nie zagląda do "aparatu naukowego", gorzej gdy na bieżąco próbuje konfrontować tekst z treścią przypisów. Zapewniam, poszukiwanie na końcu książki odpowiedniego numerka przypisu do odpowiedniego rozdziału to bardzo irytujące zajęcie. Zresztą taki układ aparatu naukowego nieco obniża walory naukowe książki, ponieważ zmusza autora do ograniczania ilości i objętości przypisów do minimum przy skądinąd słusznym założeniu, że rzadko kto do nich zagląda. Miejmy nadzieję, że kiedyś Inforteditions będzie stać na lepszy skład tekstu...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Primo! @ 26/02/2007, 3:32) Zresztą taki układ aparatu naukowego nieco obniża walory naukowe książki, ponieważ zmusza autora do ograniczania ilości i objętości przypisów do minimum przy skądinąd słusznym założeniu, że rzadko kto do nich zagląda. Miejmy nadzieję, że kiedyś Inforteditions będzie stać na lepszy skład tekstu...
oczywiscie zgadzam się z tym, ze taki uklad jest wysoce niefortunny ze wzgledu (TYLKO I WYLACZNIE!) wygode czytelnika, jednak co do cytowanych przeze mnie zdan zgodzic sie w zaden sposob nie moge- tak od lat redagowana jest seria BSL PIWu i nikt do niej zarzutów jakos nie ma. Nie wiem czy tez Primo zdecydowalbys sie na obnizenie "walorów naukowych książki" powiedzmy Michaela Angolda, ktoremu w IV Krucjacie podzielono przypisy po kazdym rozdziale co nie wiem czy nie bylo bardziej irytujace niz przypisy na koncu ksiazki.
Mozna bowiem zarzucac, ze taki podzial jaki jest w Inforteditions utrudnia lekturę czy niektorych zniechęca (i tak wg mnie jest w rzeczy samej!), ale obnizaniem wartosci naukowej nie mozna tego w zaden sposob nazwac bo nie na tym polega problem "naukowosci" książki gdzie są zawarte przypisy co zapewno wiesz biorąc pod uwagę jakie są standarty choćby pisania prac doktorskich na kierunkach historycznych czym z tego co kojarzę parała się większosc autorów prac Inforteditions...
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|