Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Stefan Sobulski ps. "Czubek"
     
Wahad
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 18
Nr użytkownika: 79.423

 
 
post 12/10/2012, 9:46 Quote Post

Witam Was serdecznie.
Do mojej żony, do pracy od pewnego czasu przychodził bardzo sympatyczny wiekowy Pan jak go określiła. Pewnego dnia zaczął jej przynosić spisane luźno wspomnienia z okresu wojny. Chciałbym Wam przytoczyć jedną stronę. Może ktoś za pośrednictwem tego forum zainteresuje się tą postacią i wspomnienia ujrzą szersze światło dzienne.
Stefan Sobulski ps. "Czubek" data ur: 26/05/1922
Moje przeżycia wojenne.
14 Listopada 1942r. uciekłem z obozu niemieckiego w Radomiu. 3 listopada koło mnie umarł chłopak, 9-go drugi... "Teraz na mnie kojej..." - nie schodzi mi z myśli. Są przymrozki, a ja chodzę boso, mam rany na stopach, nie mogę włożyć butów, zresztą ich nie mam. W nocy z 12-go na 13-ty nie spałem, zabrakło mi odwagi. 13 listopada od rana zaczął wiać wicher. To on mi pomógł - uciekłem. W pobliżu mojej wioski, czekałem w lesie, aż zapadnie noc, z domu wziąłem duże buty i udałem sie do wuja, zamieszkającego 10 km dalej. Byłem tam tydzień.Pewnego dnia pojechał wuj do młyna, a gdy wrócił, powiedział, że cała okolica wie, że jakiś chłopak jest u niego i że nie mogę być tu dłużej. Wyszedłem. Byłem juz zaprzysiężony w AK, udałem się więc do mojego kaprala (Leon Wiatr ps. "Klon"), by mi pomógł. Były juz śniegi, błakałem się po lesie. "Klon" poszedł do Starachowic, do oficera sztabowego Piotra Wróbla ps "Jawor". Ten kazał mi sie zgłosić. Zostałem jego łącznikiem, spałem na pustym strychu, gdzie była tylko polepa z gliny, , nie było nic do przykrycia, za zewnątrz stała drabina i była umowa między nami, że - w razie wpladki - nie znamy się, wszedłem samowolnie. Nie miałem wyboru. Co noc przymarzało do mnie ubraniei buty, gdy spadła czapka, to miałem skorupę lodu na głowie. Że to przeżyłem, widać była na de mną siła wyższa. A mrozy w tym wojennym roku były ok -30 stopni w południe, a nocą do -40 stopni, albo więcej.
Spełaniełem rozkaży oficera, miałem dużo wpadek, z których wychodziłem szczęśliwie. Jedną z nich - najgorszą - chce tu opisać. 16 października 1943r to była sobota, godzina 10ta. 20 km od Starachowic w kierunku Sienna, były trzy wioski oblężone: Załawy, Moława i wólka. Wchodzę na Wólkę - karzyczą na mnie Niemcy Halt. Jesteśmy 15-18 metrów od siebie. Wybrałęm śmierć, abym nie był torturowany - odwróciełem sie i uciekam. Przeżegnałem się, podniosłem ręce i wołam:.. "O, Boże...żeby mnei od razu zabili, żebym nikogo nie wydał..." Uciekam w gradzie kul z maszynowej broni. Było pod górka ze 200m...Zbliżam sie do wierzchu pagórka i słyszę krzyk - potamtej stronie stała kobieta i wszystkie serie przed kobietą upadały w trawę. Pomyślalem, że przeze mnie zabiją matke od dzieci i skręciłem w lewo, na pole. Ciężko była tędy uciekać, ze 30 m dalej orał chłop. Koń chciał uciekać, chłop dadł w bruzdę i konia utrzymał. Zbliżyłem sie na ok. 4 m. przestali strzelać do konia, wyjrzałem z pod końskiej szyi - dwaj byli o 50m ode mnie, a od wioski leciała chmara Niemców. Wyskoczyłem zza kamienia, sieją do mnie serie, zrzucam z siebie palto, szalik czapkę... Schyliłem sie i załpałem za sznurówkę lewego buta i seria wycięła mi spod buta i piasek mi oczy zasypał. Uciekałam na ślepo, przwracam się po bruzdach i miedzach, wstaję i nawet nie wiem nawet, w którą stronę biegnę.Z pół kilometra uciekam na ślepo, wreszcie przetarłem jedno oko, widzę, poleciałem za daleko w lewo tam była wioska. Skręciłem w prawo i uciekłem skosem. Widziałem, jak były serie prosto we mnie, to 20-30-50cm - wpadły w ziemię obok buta, albo gdy były z boku, to wpadały dalej za mną. Te wyższe, powyżej moich kolan widziałem, jak przelatywały czerwone iskry, bo co piąta kula wkarabinei maszynowym jest zapalająca. Ledwo doszedłem do lasu, któy był w prostym kierunku około 2,5 km od tej wioski. Upadłem za kępom leszczyny, spojrzałem - Niemcy byli kilometr, rozstawienie na horyzoncie pagórka, musiało być kilka karabinów, bo szczekotały bez przerwy... Nie miałem juz czym oddychać, w ustach było pełno flegmy, wydobyłem ją palcem, była zaróżowiona. Gdy po 5 latach pojechałem do Radomia, by się przeswietlić zapytano mnie co sie z paniem działo, ze pan ma lewą komorę serca powiększoną na 4 palce. Opowiedziałem, a gdy doszedłem do zaróżowionej flegmy, powiedziano mi, że jeszcze biegł, to śmierć by nastapiła bez kuli, bo to jakieś naczynko zaczęło pekać.
Wrócę jeszcze do kobiety, którą chcełem uratować jako matkę od dzieci. Zawsze mnie prześladowały mysli, że tę kobietę zabili. No i dowiedziałem się ( ale upłynęło już troche czasu), ze wtedy, gdy do mnei strzelali, to na tej drodze nei było żadnej kobiety, żadna do wsi nie przyszła. Aż mnei zatkało, bo tak kobieta miała na sobie taką chustę, jaką miała moja mama, a mama już 9 lat nie żyła. Teraz wierzę, że to była ona, że uprosiła Matkę Najświętszą i Jezusa Chrystusa, że na tyle tysięcy kul, na zystym polu, nie byłem nawet draśnięty. To był cud!.
Wtedz Niemcy z dwóch wiosek - z Mołdawy i Zawał - zabrali 72 osoby, spędzili do dwóch stodół i trzymali całą noc, a rano spalili ich żywcem.


Wahad
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Soczy
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 103.994

Dominika
 
 
post 19/10/2018, 21:04 Quote Post

Witam, bardzo ciekawa opowieść. Bardzo pragnął bym poznać pozostała część opowieści. Czy istnieje możliwość podeslania?

Z góry dziękuję
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.257
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 19/10/2018, 21:10 Quote Post

Niestety, użytkownik od 3 lat nie logował się na forum
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej