Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Poczet prawników sławnych i niesławnych
     
deMaistre
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 15
Nr użytkownika: 33.514

Stopień akademicki: doktor nauk prawnych
Zawód: prawnik
 
 
post 24/05/2009, 0:23 Quote Post

Wacław Makowski (1880-1942)

user posted image
Marszałek Sejmu w latach 1938-1939 (wybitny karnista, współautor Kodeksu Karnego z 1932 r. oraz licznych publikacji z tej dziedziny prawa)

Urodzony 15.11.1880 w Wilnie w rodzinie inteligenckiej. Tam ukończył gimnazjum 1898, studiował prawo na uniwersytecie w Warszawie do 1902, uzupełniające studia odbył w Krakowie na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, we Lwowie oraz Paryżu. W czasie studiów należał do organizacji rewolucyjnej o charakterze niepodległościowym, dwukrotnie aresztowany przez władze rosyjskie 1901 i 1906. Pracę rozpoczął jako pomocnik adwokata a potem współuczestniczył w utworzeniu i akcjach Koła Obrońców Politycznych 1905 - 1907. W okresie I wojny światowej, po ustąpieniu władz rosyjskich z Królestwa Polskiego, organizował sądownictwo obywatelskie, działał w Milicji Obywatelskiej w Warszawie oraz Radzie Głównej Opiekuńczej 1915. Związany ze środowiskiem politycznym aktywistów, po utworzeniu Tymczasowej Rady Stanu 01.1917 został wicedyrektorem jej Departamentu Sprawiedliwości a w okresie 27.02 - 4.04 1918 był kierownikiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Mianowany przez Radę Regencyjną wiceprezesem Głównej Komisji Ziemskiej 30.10.1918, pozostawał na tym stanowisku również po uzyskaniu niepodlełości, po czym został szefem sekcji w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwowych 7.02.1919. Prowadził też działalność naukowo-dydaktyczną na Uniwersytecie Warszawskim, wykładał prawo karne na Wydziale Prawa od 1917, otrzymał nominację na profesora nadzwyczajnego 1921 oraz na profesora zwyczajnego prawa karnego 1923. Wchodził w skład Komisji Kodyfikacyjnej od 1919, wiceprezes sekcji prawa karnego 1920. Ochotnik wojska polskiego w wojnie polsko-radzieckiej jako prokurator Najwyższego Sądu Wojskowego. Przeniesiony do rezerwy otrzymał stopień pułkownika Korpusu Sądowego rezerwy 1922. Minister Sprawiedliwości w rządach Artura Śliwińskiego 28.06.1922 - 7.07.1922 i Juliana Nowaka 31.07.1922 - 14.12.1922 a w rządzie gen. Władysława Sikorskiego 16.12.1922 - 26.05.1923 był kierownikiem tego resortu. W trzech kolejnych gabinetach Kazimierza Bartla 15.05.1926 - 30.09.1926 był także ministrem sprawiedliwości. Odegrał istotną rolę w opracowaniu projektu ustawy o zmianie konstytucji (tzw. nowela sierpniowa 2.08.1926). Wybrany posłem na sejm z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem z okręgu wyborczego poleskiego 03.1928. W klubie BBWR był czołową postacią, czynnie zaangażował się w prace nad przygotowywanym przez obóz rządzący projektem konstytucji, został przewodniczącym sejmowej komisji konstytucyjnej. W wyborach listopadowych 1930 zajmował eksponowane miejsce na liście BBWR w Warszawie, w sejmie ponownie przewodniczył komisji konstytucyjnej, był członkiem komisji prawnej, a po zrzeczeniu się przez Jana Piłsudskiego funkcji wicemarszałka sejmu został wybrany na jego miejsce 1.10.1931. W kolejnych wyborach kandydował do senatu z Warszawy, został jego wicemarszałkiem 5.10.1935 a zarazem przewodniczącym komisji prawniczej oraz członkiem Unii Międzyparlamentarnej i przewodniczącym polskiej grupy. Był członkiem Rady Unii. Równocześnie prowadził zajęcia z prawa karnego i państwowego na Uniwersytecie Warszawskim, dziekan Wydziału Prawa 1935 - 1937, otrzymał nominację na profesora zwyczajnego prawa państwowego 1937. Z ramienia Obozu Zjednoczenia Narodowego w Warszawie, wybrany posłem na Sejm V kadencji, a na pierwszym posiedzeniu 28.11.1938 wybrany marszałkiem sejmu. Przewodniczył ostatnim obradom Sejmu II RP 2.09.1939, a po ewakuacji władz RP do Rumunii został tam internowany. Zmarł w Bukareszcie dnia 28.12.1942. Autor wielu prac naukowych z zakresu prawa karnego i państwowego, współautor Kodeksu Karnego 1932 oraz Konstytucji Kwietniowej 1935. Odznaczony Orderem Polonia Restituta II klasy.

cyt. za http://edukacja.sejm.gov.pl/_layout/gfx/marszalkowie/
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
deMaistre
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 15
Nr użytkownika: 33.514

Stopień akademicki: doktor nauk prawnych
Zawód: prawnik
 
 
post 24/05/2009, 0:29 Quote Post

nie sposób zapomnieć też o przedstawicielu szkoły klasycznej w prawie karnym, adwersarzu Juliusza Makarewicza

user posted image

Edmund Karol Krzymuski urodził się 30 października 1851 r. w Kruszynie pod Włocławkiem. Po ukończeniu gimnazjum studiował filozofię i prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po zrobieniu doktoratu, habilitował się w 1881 r. i otrzymał tytuł docenta UJ. Od 1888 r. był profesorem prawa i procesu karnego. W I połowie XIX w. w Europie niepodzielnie w dziedzinie nauki prawa karnego panowała szkoła klasyczna, której czołowymi przedstawicielami byli: we Włoszech F. Carrara, w A ustrii J. Sonnefels, w Niemczech A. Feuerbach, a w Rosji N. S. Tagancew. E. Krzymuski stał się gorącym orędownikiem tej szkoły i wkrótce jej najwybitniejszym przedstawicielem w Polsce, autorem wielu rozpraw, opracowań i podręczników.

ako filozof, E. Krzymuski opierał się na podstawowych założeniach prawa natury. Ujmował je jako wzór idealny, do którego powinno stosować się prawo pozytywne. Zakładał -- za Kantem -- dualizm całego świata: faktów i idei, a za główne zadanie nauki uznawał dążenie do syntezy, która oba te światy połączy. Synteza w tym ujęciu okazała się jednak niemożliwa. Swe poglądy na filozofię prawa E. Krzymuski zawarł w"Historii filozofii prawa do połowy XIX w. " (1923) , będącej kwintesencją myśli filozoficznej od zawiązków filozofii prawa w starożytnej Grecji aż po XIX-wieczną szkołę historyczną.

Jako filozof prawa karnego, prof. Krzymuski pozostawał pod w pływem teorii karnej Kanta i kantowskiej analizy winy, a także jego zasad praktycznego rozumu. W 1882 r. Akademia Umiejętności wydała pracę Krzymuskiego "Teoria karna Kanta ze stanowiska jego ogólnej nauki o rozumie praktycznym". Inne jego prace z tej dziedziny to: "Kilka słów o usprawiedliwieniu teorii poprawy" (1875) , "Teoria państwowa Ahrensa" (1876) , "Represja przestępstw wobec fatalizmu filozofii współczesnej" (1877) , "Szkoła pozytywna we Włoszech" (1899) oraz "Determinizm i poczytanie przestępstw w świetle najnowszych badań" (1900) . W dziedzinie prawa karnego na pierwszy plan wysuwa się bez wątpienia najlepsza zapewne praca prof. Krzymuskiego, na najwyższym poziomie europejskim -- na miarę epoki, w której działał -- "Wykład prawa karnego".W 1918 r. prof. Krzymuski ogłosił własny "Projekt kodeksu karnego", będący w istocie wiernym odbiciem jego poglądów naukowych i ucieleśnieniem zasad bronionych w ciągu wieloletniej pracy naukowej. Zmarł 6 sierpnia 1928 r. w Ostendzie. Żył 76 lat.

cyt. art. K. Pola z Rzeczypospolitej 11.05.1998
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
deMaistre
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 15
Nr użytkownika: 33.514

Stopień akademicki: doktor nauk prawnych
Zawód: prawnik
 
 
post 24/05/2009, 0:51 Quote Post

Inny wybitny polski prawnik, choć nieco zapomniany

Jan Jakub Litauer (1873-1949)


Prof. Jan Jakub Litauer urodził się 18 lutego 1873 r. w Warszawie, w rodzinie ewangelicko-reformowanej, jako syn Arnolda Litauera i Felicji z Bersonów. Z pewnością był bardzo uzdolniony, gdyż po nauce w szkole powszechnej, na podstawie złożonego egzaminu przyjęty został od razu do II klasy ówczesnego gimnazjum klasycznego w Warszawie. W wieku niespełna szesnastu lat wstąpił na Wydział Prawa i Administracji Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Podczas studiów interesował się głównie prawem rzymskim i obowiązującym prawem cywilnym, a o jego pilności, pracowitości, a zarazem nieprzeciętności świadczy fakt, iż ukończył studia mając lat dziewiętnaście, gdy jego rówieśnicy otrzymywali świadectwa maturalne. Po złożonym egzaminie, na podstawie rozprawy "O ogólnonarodowym obywatelstwie w dawnym Rzymie" (1892) otrzymał stopień kandydata praw. Po studiach Litauer jako "kandydat do posad sądowych" pracował początkowo w sądach warszawskich, następnie jako pomocnik prokuratora okręgu radomskiego i w oddziale warszawskim Prokuratorii Generalnej Królestwa Polskiego. Ponieważ - jak znakomita większość ówczesnych Polaków-prawników - nie miał szans na zatrudnienie jako sędzia, zdecydował się na przejście do wolnego i stwarzającego znacznie większe możliwości zawodu adwokackiego. W 1896 r., po złożeniu egzaminu, otrzymał nominację na adwokata przysięgłego i zajął się praktyką, przede wszystkim cywilistyczną. Szybko zdobył sobie uznanie, dość powiedzieć, że repertorium jego kancelarii do II wojny światowej - z przerwą na kilkuletnią działalność sędziowską - liczyło z górą 20 tys. spraw!

Jego prace - ogłaszane w tym czasie głównie w "Gazecie Sądowej Warszawskiej" - nie ograniczały się do jednej dziedziny prawa. Pierwsze publikacje poświęcił zagadnieniom prawa administracyjnego. W 1897 r. ogłosił artykuł "O terminach i trybie podawania skarg w sprawach administracyjnych Król. Polskiego", a dwa lata później - wspólnie z Józefem Lange - "Kodeks przemysłowca". Gdy po rewolucji 1905 r. powstało w Warszawie Towarzystwo Prawnicze, J. J. Litauer należał do jego współzałożycieli i przez wiele lat był wiceprezesem sekcji cywilnej.

W lipcu 1915 r. Litauer uczestniczył w pracach nad tworzeniem w Warszawie polskich sądów obywatelskich i sam przyjął godność sędziego obywatelskiego w Warszawie. Te trójinstancyjne sądy polskie działały zaledwie do połowy września 1915 r., niemniej zapisały się piękną kartą w dziejach sądownictwa polskiego. Litauerowi zaś zawdzięczamy opracowanie monograficzne ich krótkiej historii: "Z dziejów sądownictwa okupacyjnego w Polsce" (1915)

Z chwilą powołania w czerwcu 1919 r. Komisji Kodyfikacyjnej RP Litauer znalazł się w pierwszym składzie jej członków i został wiceprezesem sekcji procedury cywilnej (po śmierci F. K. Fiericha w 1928 r. został jej prezesem). Zasługą J. J. Litauera było, że będąc zwolennikiem poglądów przejętych do prawa Królestwa Polskiego z prawodawstwa francuskiego, z właściwym sobie taktem i umiarem, opartym na znajomości teorii prawa procesowego, potrafił poddawać wnikliwej i rzeczowej krytyce poglądy odmienne, konstruktywnie współdziałając w tworzeniu projektu polskiego kodeksu postępowania cywilnego. Prace nad nim zakończono w Komisji w 1929 r., a rok później, wraz z projektem ustawy o wprowadzeniu k.p.c. i ustawy o kosztach sądowych, kodeks wszedł w życie i stał się prawem obowiązującym. Dzięki inicjatywie i staraniom J. J. Litauera powołano dwutygodnik "Nowy Proces Cywilny" (przemianowany od 1934 r. na "Polski Proces Cywilny"), poświęcony zagadnieniom wykładni i praktyki k.p.c. Litauer przewodniczył komitetowi redakcyjnemu i bardzo dbał o wysoki poziom pisma. Ukazywało się bez przerwy aż do wybuchu wojny w 1939 r.

Po zakończeniu prac nad k.p.c. sekcja procedury cywilnej, podzielona już na podkomisje, zajęła się prawem upadłościowym i układowym, postępowaniem egzekucyjnym, prawem o ustroju adwokatury i notariatu (Litauer był referentem projektu) oraz postępowaniem niespornym. Podkomisjom tym J. J. Litauer przewodniczył. Uczestniczył też w pracach nad kodeksem postępowania niespornego, przerwanymi jednak w 1939 r. W uznaniu wielkiego wkładu pracy i zasług jako przewodniczącego sekcji postępowania cywilnego Komisji Kodyfikacyjnej RP, 8 lutego 1930 r. prof. Jan Jakub Litauer został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta.

Od 1920 r. był profesorem Wolnej Wszechnicy Polskiej. Wykładał aż do 1939 r. procedurę cywilną, a przez kilka lat - także prawo cywilne. Jego wykłady, oparte na wytrawnej wiedzy teoretycznej, porównawczej, znajomości innych ustawodawstw i wielkiej praktyce, oceniano niezwykle wysoko. Wychował spory zastęp dobrych cywilistów. Nadal również zajmował się praktyką adwokacką, choć z konieczności ograniczoną. Jednocześnie pisał i ogłaszał, głównie na łamach "Gazety Sądowej Warszawskiej", wiele artykułów, glos i recenzji, wydawał monografie, zbiory i komentarze prawnicze. Niejako ukoronowaniem jego dorobku naukowego w dziedzinie prawa cywilnego było ogłoszenie w 1923 r. obszernych komentarzy: "Prawo cywilne obowiązujące na obszarze b. Kongresowego Królestwa Polskiego z orzecznictwem kasacyjnym", a następnie w 1930 r. "Prawo cywilne, obowiązujące na obszarze b. Kongresowego Królestwa Polskiego". Główne jednak zainteresowania naukowe prof. Litauera wciąż skupiały się na prawie postępowania cywilnego i z tej dziedziny ogłosił najwięcej cennych prac: "Pogląd na istotę i rozwój procesu cywilnego" (1921) oraz "Polska procedura cywilna" (1930). Pisząc tę pracę jeszcze przed uchwaleniem kodeksu, autor wyrażał nadzieję, że jego uwagi będą uwzględnione "przed ostatecznym zejściem projektu z warsztatu ustawodawczego". Tak też się i stało. Niebawem ukazał się jego "Komentarz do procedury cywilnej. Postępowanie sporne, postępowanie zabezpieczające, przepisy wprowadzające k.p.c." (1933 r.) wraz z suplementem w 1935 r.


Wybuch wojny przerwał pracę naukową prof. Litauera. Jeszcze w 1939 r. został aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu. Ponieważ ciężko zachorował na serce, w grudniu 1940 r. zwolniono go na czas choroby. Skorzystał z tego i przez dłuższy czas ukrywał się przed Niemcami. Dzięki pomocy przyjaciół - ocalał. Zgromadził wokół siebie kilku znanych prawników i pracował nad nowym wydaniem komentarza do postępowania cywilnego i egzekucyjnego oraz nad wieloma innymi pracami cywilistycznymi. Niestety, znaczna ich część zaginęła w zawierusze wojennej. Po upadku powstania warszawskiego i popowstańczej tułaczce liczący już przeszło siedemdziesiąt lat prof. Litauer osiadł na stałe w Łodzi. Przejścia okupacyjne odbiły się poważnie na jego zdrowiu, niemniej, jeszcze w 1945 r., zgłosił się w Łodzi początkowo do adwokatury, a następnie do Ministerstwa Sprawiedliwości. Zatrudniono go jako konsultanta w dziale ustawodawczym, gdzie opiniował i opracowywał projekty dekretów z zakresu prawa cywilnego i procedury cywilnej. Powołano go również na profesora zwyczajnego postępowania cywilnego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. W 1946 r. został sędzią Sądu Najwyższego. Nawiązując do redagowanego przez siebie w okresie międzywojennym "Polskiego Procesu Cywilnego", utworzył "Dodatek Cywilistyczny" do miesięcznika "Państwo i Prawo". Przewodniczył zespołowi redakcyjnemu i zamieszczał w "Dodatku" także swoje prace, m.in.: "Początek dowodu na piśmie" i "Ciężar dowodu w prawie i procesie cywilnym", a z innych prac cywilistycznych: "Forma spółki cichej", "Główne zasady ochrony posiadania w prawie rzeczowym", "Zagadnienia tzw. przewłaszczenia na zabezpieczenie". Wydał również (wraz z sędzią W. Święcickim) nader cenny i oczekiwany przez praktykę "Kodeks postępowania cywilnego - tekst z orzecznictwem Sądu Najwyższego oraz przepisy uzupełniające i związkowe" (1947).


Mimo sędziwego wieku i nadwątlonych sił prof. Litauer nie ustawał do końca w pracy naukowej i sędziowskiej. Ostatnią pracą ogłoszoną przez niego (choć niedokończoną) była rozprawa "O istocie nadużycia prawa" (1949). Jednak choroba serca pogłębiała się i mimo dwóch operacji prof. Jan Jakub Litauer zmarł w Łodzi 28 stycznia 1949 r. Był wybitnym prawnikiem trzech epok, który całe swoje życie aż do ostatnich chwil poświęcił służbie prawu, tworzeniu dobrego prawa i jego nauce. Pochowany został na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie.

cyt. za K. Pol
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
nira719
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 15
Nr użytkownika: 47.624

Agnieszka Wojtasiak
Zawód: prawnik
 
 
post 30/07/2009, 15:58 Quote Post

czy możecie coś napisać o prawnikach, którzy udzielali się przed Specjalnymi Sądami Karnymi??? szukam informacji zaróno o tych z Podziemia, jak i już tych, którzy występowali w komunistycznych SSK 1944-1946.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 24/01/2010, 20:23 Quote Post

QUOTE(Ironside)
Zginął śmiercią samobójczą 15 maja 1931 roku w wieku 64 lat. Wydziałowa legenda głosi, że powiesił się w pomieszczeniu, które dziś pełni funkcję kanciapy samorządu studenckiego.

To napisałem niegdyś o śmierci Leona Petrażyckiego. Dziś wiem, że wydziałowa legenda jest tylko legendą.
Petrażycki - owszem - zginął śmiercią samobójczą w swoim mieszkaniu służbowym w budynku Wydziału Prawa (dzisiejsze Collegium Iuridicum I, obecnie modernizowane). Strzelił sobie w głowę z rewolweru. Wcześniej studiował dokładnie podręcznik anatomii, chcąc mieć pewność, że strzał będzie śmiertelny, jak również pragnąc, aby osoby które znajdą jego ciało, zastały jak najmniej przykry widok.
 
User is offline  PMMini Profile Post #35

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 24/02/2010, 14:25 Quote Post

user posted image


Friedrich Carl von Savigny uchodzi do dziś za najwybitniejszego przedstawiciele szkoły historycznej w prawoznawstwie i zarazem za jednego z najwybitniejszych cywilistów epoki nowożytnej.

Pochodził z lotaryńskiej rodziny szlacheckiej. Urodził się w roku 1779 we Frankfurcie nad Menem, zmarł w 82 lata później w Berlinie. Podczas swoje długiej naukowej i administracyjnej kariery związany był z wieloma ośrodkami akademickimi i państwami, jednak przede wszystkim zasłynął jako minister pruski.
Jako przedstawiciel szkoły historycznej (wspomnianej przez ze mnie przy okazji Monteskiusza) stał na stanowisku, że każdy wytwór ludzkiej kultury i cywilizacji jest wynikiem procesu historycznego. Prawo jako jeden z tworów kultury również powstaje w ten właśnie sposób. Jest wynikiem długich i złożonych procesów, a nie pojedynczych decyzji ustawodawcy. Savigny trafił ze swoimi poglądami na czasy, które zdawały się im zupełnie zaprzeczać - oto w całej Europie trwał szał kodyfikacyjny. Przeciwstawił się mu z całą mocą, polemizując zwłaszcza z projektem stworzenia kodeksu cywilnego dla wszystkich państw niemieckich. Uważał, że opieranie norm kodeksowych na tzw. prawie natury jest ryzykowne. Tylko analiza funkcjonowania prawa na przestrzeni dziejów może uświadomić nam, jak działają poszczególne instytucje. Dlatego właśnie był zwolennikiem prawa żywego, opartego na zwyczajach i tradycji prawnej, a nie na sztywnych regulacjach kodeksowych. Najbardziej jednak sprzeciwiał się prawodawstwu lekceważącemu tradycje danego kraju, uznając je za arbitralne i wskazując na problemy z jego zaakceptowaniem w społeczeństwie.

W ramach niemieckiej szkoły historycznej w prawoznawstwie powstały dwa odłamy - germański i romański. Przedstawiciele tego pierwszego uważali, że współczesne im prawo niemieckie należy wywodzić z tradycji dawnych praw germańskich; odrzucali w ten sposób doświadczenia wielowiekowej recepcji prawa rzymskiego na terenie Rzeszy. Savigny był natomiast czołowym romanistą - uważał, że wskutek długiej i niewymuszonej recepcji prawo rzymskie stało się integralną częścią niemieckiej rzeczywistości i prawem prawdziwie niemieckim. Większość jego aktywności naukowej skupiała się więc na historii prawa rzymskiego oraz jego teraźniejszości jako prawa obowiązującego w państwach niemieckich. Stworzył monumentalne, wielotomowe dzieła: Geschichte des römischen Rechts im Mittelalter ("Historia prawa rzymskiego w średniowieczu") oraz System des heutigen römischen Rechts ("System współczesnego prawa rzymskiego").

Savigny nie był jednakże zwolennikiem bezkrytycznego przyjmowania norm prawnych stworzonych dwa tysiące lat temu przez Rzymian. Jak każdy konserwatysta uważał, że tradycja podlega ewolucji. Był autorem wielu koncepcji doktrynalnych, których wpływ na współczesną cywilistykę jest ogromny. Istotę myśli szkoły historyczne było to, aby nowości w prawie nie stanowiły zaprzeczenia tradycji, a wywodziły się z niej w sposób możliwie płynny i naturalny.

 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Miltiades
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 147
Nr użytkownika: 59.039

 
 
post 5/03/2010, 10:23 Quote Post

QUOTE(Ironside @ 25/01/2009, 19:10)
Powiem szczerze bachamacie, że nie za bardzo wiem, dlaczego moje posty spowodowały taką Twoją reakcję smile.gif

Przede wszystkim ja jedynie stwierdziłem fakt, że Polska się wielu znanych prawników nie dorobiła, natomiast nie było moim zamysłem roztrząsania przyczyn tego faktu. A są one bez wątpienia takie, jak napisałeś.

Co do II RP, to bez wątpienia dorobiliśmy się wówczas wielu wybitnych jurystów, ale za granicą znany szerzej był - i to tylko chwilowo - co najwyżej Makarewicz. Dzisiaj natomiast poza Polską pies z kulawą nogą nie pamięta już o Makarewiczu, Longchampsie, Makowskim etc.

Jeśli zaś chodzi o to, czy po zakończeniu edukacji w Polsce, USA czy gdziekolwiek indziej na świecie, młody prawnik rzeczywiście zna te słynne postaci, to również podkreśliłem, że TEORETYCZNIE ZNA. Powinien znać, jeśli podczas studiów wykazał jakiekolwiek zainteresowanie tym, co studiuje. Z mojego doświadczenia studenckiego wynika, że 90% studentów wykazuje nikłe zainteresowanie rolleyes.gif
W USA natomiast - jak przecież doskonale wiesz - prawdziwie akademickie wykształcenie prawnicze to jest wielka rzadkość.

No i wreszcie, celem tego tematu nie jest roztrząsanie, czy historia prawa jest czy nie jest przydatna. Ten dział forum nosi nazwę "Historia państwa i prawa", więc to pytanie jest tu niejako poza dyskusją.
*



A gdzie jest Fryderyk Zoll? Wspominasz De Berrier'a a o Szanownym Fryderyku ani słowa. Może coś przeoczyłem...

QUOTE(Ironside @ 25/01/2009, 19:10)
Co do II RP, to bez wątpienia dorobiliśmy się wówczas wielu wybitnych jurystów, ale za granicą znany szerzej był - i to tylko chwilowo - co najwyżej Makarewicz. Dzisiaj natomiast poza Polską pies z kulawą nogą nie pamięta już o Makarewiczu, Longchampsie, Makowskim etc.

*



Na jakiej podstawie doszedłeś do takich wniosków? Czyżby nie było żadnej literatury zagranicznej, doceniającej wkładu kodyfikacyjnego Pana Longchamps'a ? Radzę poczytać "Wspomnienia Fryderyka Zolla" aut. Ireny Homoli. Wszak pozycja odosobniona, lecz nie jedyna prawiąca, nt. polskich kodyfikacji prawa cywilnego tamtego okresu, w którym główne skrzypce grał Fryderyk Zoll, o którym zresztą w Twoich postach nie ma ani słowa. Rzeczą zdumiewającą jest fakt jego pominięcia ze względu na to, iż kierował on działaniami Komisji Kodyfikacyjnej z zakresu nie tylko prawa cywilnego, lecz również prawa handlowego.

Pozdrawiam
R.
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 5/03/2010, 17:23 Quote Post

QUOTE(Miltiades)
A gdzie jest Fryderyk Zoll? Wspominasz De Berrier'a a o Szanownym Fryderyku ani słowa. Może coś przeoczyłem...

Owszem - przeoczyłeś skrótowiec "etc.". Wymieniłem trzy przykładowe nazwiska - jest przecież oczywiste, że nie wyczerpują one kategorii "wybitnych polskich jurystów 20lecia". Nie rozumiem więc, skąd Twoje oburzenie...

Twierdzisz, że pominięcie Fryderyka Zolla Młodszego jest "zdumiewające". No cóż - mnie raczej zdumiewa Twoja reakcja... Tworzymy ten "Poczet" raptem w kilku. Przykro mi bardzo, ale nie udało nam się jeszcze napisać notek o każdym możliwym wybitnym juryście. Choćbyśmy się roztroili, to i tak zawsze może znaleźć się ktoś, kto zapyta "a gdzie ixiński, dlaczego nie ma tu ani słowa na temat ixińskiego". Z całym szacunkiem dla prof. Zolla, ale nie ma tutaj dotychczas ani słowa o takich personach jak Mucius Scaevola, Iulianus, de Ubaldis, Grocjusz, Portalis, Feuerbach, Austin, Puchta, Windscheid, Hart, Dworkin, Raz, Rehnquist, McCormick i setki innych bez wątpienia wybitnych i godnych przypomnienia osobistości świata prawniczego.

Skoro więc jesteś fanem prof. Fryderyka Zolla Młodszego i - jak zasugerowałeś - posiadasz nielichą wiedzę na temat wielkiego dorobku tego wielkiego cywilisty, to prosimy bardzo - wzbogać ten temat i napisz post poświęcony jego osobie.
QUOTE(Miltiades)
Na jakiej podstawie doszedłeś do takich wniosków? Czyżby nie było żadnej literatury zagranicznej, doceniającej wkładu kodyfikacyjnego Pana Longchamps'a ?

W ostatnich latach jedynym autorem znanym szerszej europejskiej publiczności, który docenił oryginalność i nowatorstwo KZ, jest włoski profesor Filippo Ranieri. W innym temacie pisałem, że być może Europa zainteresuje się bardziej polskim dorobkiem cywilistycznym w toku prac nad projektami kodeksu zobowiązań dla UE. KZ stanowi bowiem pierwszy w historii przykład połączenia tradycji romańskiej i germańskiej - i jako taki może być dla tych prac bardzo przydatny. Ranieri być może jest pierwszą jaskółką takiej właśnie wiosny wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
Miltiades
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 147
Nr użytkownika: 59.039

 
 
post 5/03/2010, 19:27 Quote Post

Wg. mnie traktowanie Zolla, jako "etc." to ignorancja, a na pewno nie jest to żadnym przeoczeniem z mojej strony. Secundo z mojej poprzedniej wypowiedzi nie wynika żadne oburzenie. Zdecydowanie jestem pod wrażeniem Twojej wypowiedzi, lecz niezrozumiałym jest dla mnie fakt, iż wśród tej trójki (bez znaczenia ilu), nie było Fryderyka Zolla Młodszego, czy nawet Starszego. Mianowicie wspominanie o tak znamienitym prawniku, jakim był De Berrier, zobowiązuje wręcz do wzmianki nt. Zolla. Persona monitum - gdyby był to Dr Jozua Schenkel, jeszcze bym to przełknął.
Oczywiście nie mam do kolegi żadnych pretensji. Kwestią subiektywną jest odpowiedni dobór poszczególnych postaci z różnych okresów historii, abstrahując jednak od zróżnicowanych poglądów pomiędzy nami, zobowiązuje się do przybliżenia postaci Fryderyka Zolla, już niebawem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 6/03/2010, 14:19 Quote Post

Celem mojej wypowiedzi, którą tak dogłębnie analizujesz, nie było przecież wyliczenie wszystkich nazwisk wybitnych polskich prawników 20lecia, lecz jedynie podanie kilku PRZYKŁADÓW. Podałem więc kilka przykładów, dobierając je w sposób dosyć przypadkowy. Nie stoi za tym żadna głębsza refleksja. To jest wyliczenie na takiej samej zasadzie, jakbyśmy np. powiedzieli "wybitni wodzowie, tacy jak Aleksander czy Napoleon" - też się można czepiać, że skoro jest Aleksander, to gdzie jest Hannibal? Autorowi takiego zdania też byś zarzucił ignorancję? Ignorancji proszę mi nie zarzucać, wiem doskonale kim był Fryderyk Zoll i jaka była jego rola zarówno w pracach Komisji przed wojną, jak i bezpośrednio po wojnie, kiedy to jego koncepcje nadały kształt prawu rzeczowemu, w tym zwłaszcza księgom wieczystym.
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
Miltiades
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 147
Nr użytkownika: 59.039

 
 
post 6/03/2010, 19:35 Quote Post

Proszenie to pobożny zbytek...

Wracając jednak do tematu przedstawię w możliwie, jak najlepszy sposób postać Fryderyka Zolla, ojca Fryderyka Zolla Młodszego,nadto pozwolę sobie zacytować Pana Stefana Grzybowskiego, który wygłosił okazały wykład na Uniwersytecie Jagiellońskim nt. wyśmienitego prawnika i jego działalności. Przemówienie zostało wygłoszone 12 kwietnia 1989 r. podczas sesji naukowej, ku uczczeniu pamięci i dorobku prof. Fryderyka Zolla.

"Przyszło mi dziś - najstarszemu z pozostałych przy życiu dawnych uczniów Fryderyka Zolla - po ubiegnięciu czterdziestu lat od Jego śmierci składać hołd należny Mu w pamięci całego polskiego świata prawniczego. Hołd należny Mu, jako człowiekowi, uczonemu, nauczycielowi i opiekunowi młodych, wytyczającemu dalszą ich drogę życia.
Był jednym z współtwórców nowoczesnej myśli prawniczej i nauki prawa na UJ. Jednym z tych młodych uczonych, którzy u schyłku XIX i na progu XX stulecia objęli katedry na naszym Wydziale Prawa. To Stanisław Estreicher, Franciszek Ksawery Fierich, Władysław Leopold Jaworowski, Stanisław Wróblewski i Fryderyk Zoll młodszy wznieśli wysoko sztandar Wydziału w nowoczesnym świecie. Prawda: żyli i kształtowali się, gdy ta nowoczesność już ów świat poczęła ogarniać; minęły już czasy triumfu szkoły prawa natury i niedawne lata panowania tzw. szkoły historycznej; w ubiegającym właśnie półwieczu, gdy rozpoczynali swoją działalność na niwie nauki, doszło do ogromnego rozwoju techniki oraz głębokich przemian w stosunkach gospodarczych i społecznych, wymagających nowego spojrzenia na instytucje prawne i nowego ich ujęcia. wzmogła się wrażliwość na to wszystko, co się na ich oczach stawało; zacieśniły się już związki z nauką światową; na działających katedrach Wydziału zaniechano opierania się na prawie natury a Fryderyk Zoll Starszy włączył się zdecydowanie do opozycji przeciwko wybujałościom niemieckiej szkoły historycznej w nauce prawa rzymskiego. Jednakże w nauce prawa cywilnego nie było jeszcze silniejszych impulsów nowoczesnej myśli. To dopiero Ci trzej: Jaworski, Wróblewski i Zoll młodszy stworzyli godną swych czasów naukę prawa cywilnego na naszym Uniwersytecie.
W tym dziele Zoll magna pars fuit. Nie dałoby się wszakże poznać należycie Jego dzieła i osobowości bez nakreślenia wspólnego tła oraz różnych postaw i temperamentów badawczych wszystkich trzech wielkich twórców nauki. Wszyscy trzej przyszli na świat zaledwie kilka lat przed ukazaniem się w 1872 r. Der Kampf ums Recht Rudolfa von Iheringa. Jaworski i Zoll w 1865 r., Wróblewski w 1868 r. Stosunki polityczne, a w ślad za nimi społeczne i gospodarcze zaczynały ulegać w ówczesnym zaborze austriackim szybko posuwającym się zmianom, w nauce prawa cywilnego trwano jeszcze na dawnych pozycjach. Ale wszyscy trzej - Zoll, Jaworski i Wróblewski - rozpoczynali i kończyli swe studia prawnicze na UJ w odmiennych już warunkach, niż to było dane ich poprzednikom. Wszyscy trzej studiowali nie tylko w Krakowie, ale i za granicą. Weszli w ścisły kontakt z nauką światową. Ogarnął ich wir nowych postaw i kierunków badawczych. Byli reprezentatami współczesnych zjawisk i stosunków. Żyli całą pełnią w tych swoich czasach, we współczesnych im problemach gospodarczych i społecznych. Przełamywali jakąś zaporę w zmieniających się warunkach. Cudza myśl docierała rychło i wywoływała płodny ferment.
Rodziła się i myśl własna. Wszyscy trzej, niemal rówieśnicy oddali nauce swe zdolności, wiedzę, zapał i pracę. Kładąc podwaliny nowoczesnej nauki prawa cywilnego, nie zamierzali tworzyć i nie stworzyli jakiejś jednolitej szkoły badawczej. Byli na to zbyt wybitnymi indywidualnościami. Reprezentowali tak różne kierunki, jak różnymi byli ludźmi. Dobrze, na pewno dobrze się stało, że nie zacieśnili swego wspólnego dzieła do jednej tylko szkoły badawczej, że nie zubożyli tego bogactwa myśli, odmiennych poglądów i stanowisk. Właśnie współistnienie owych różnych kierunków i metod dawało pełnię nowoczesności i zmuszało ich uczniów do dokonywania samodzielnie wyboru własnej drogi.
Władysław Leopold Jaworski, profesor prawa cywilnego i administracyjnego, był romantycznym myślicielem. Zerwał z metodą historyczno-dogmatyczną, nie interesował się metodą teleologiczną, a swe poglądy kilkakrotnie zmieniał, za każdym razem nie dostrzegając wątpliwości i nie uznając sprzeciwu. Początkowo określał treść prawa zgodnie ze stosunkami gospodarczymi, następnie budował konstrukcję i syntezy na podstawie istniejących norm, przeszedł do porządku dziennego nad tzw. jurysprudencją interesów i szkołą "wolnego prawa" oraz ukształtował swe ostateczne poglądu pod wpływem reine Rechtslehre Hansa Kelsena. Wiecznie poszukujący umysł Jaworowskiego zapładniał młodych badaczy i wywierał na nich wielki wpływ. Dla Stanisława Wróblewskiego, cywilisty i romanisty, punktem wyjściowym była zawsze konstrukcja prawnicza, a jego poglądy i metody nie uległy od ogłoszonej w 1894 r. rozprawy habilitacyjnej Zur Lehre von der Collision der Privatrechte, żadnej zasadniczej zmianie. Gdy Jaworski ostatecznie kształtował swoją postawę jako cywilista, miał przed sobą już tylko dziesięc lat życia. Wróblewskiemu zaś po upływie dwudziestu paru lat pracy naukowej pozostawało jeszcze drugie dwadzieścia lat trwania na pozycji konstrukcji, a zakres jego zwolenników i wierzycieli był o wiele szerszy, a zarazem bardziej trwały. Jaworski roztoczył przed oczyma młodych adeptów nauki prawa wizję nowości, paletę błyszczącą wszystkimi barwami tęczy, zdawałoby się ze sobą skłóconymi, ale składającymi się na jakieś tajemnicze bogactwo. Przyciągał jednakże tylko nielicznych, nie zrażonych trudnym nieraz do zrozumienia łączeniem uniwersalizmu, irracjonalizmu, racjonalnej w swej istocie konstrukcji oraz normatywizmu. Wróblewski zaś z nieugiętą surowością wysnuwał rygorystycznie wszystko z przyjętej przez siebie konstrukcji. Niezrozumienie chociażby tylko jednego ogniwa w jego rozumowaniu lub w samej konstrukcji albo zgłoszenie wątpliwości i sprzeciwu prowadziło do zachwiania i rozpadu końcowego wyniku i całości. Precyzja, głębia ujęcia i wywodów olśniewa i dzisiaj, ale nie mogła oddziałać i nie oddziałała silniej na dalszy rozwój polskiej nauki prawa cywilnego.
Toteż nie Jaworski i nie Wróblewski, mimo ich wielkości, ale równie wielki Fryderyk Zoll, zapatrzony w myśl o słuszności i sprawiedliwości, stworzył i pozostawił po sobie trwalsze, łatwiejsze i jakieś bardziej naturalne przejście do tych zmian w naszej nauce prawa cywilnego, które musiały nadejść i nadeszły wraz ze zmianą warunków gospodarczych i społecznych oraz rozwojem myśli prawniczej.
Dwie idee przewodnie kierowały pracą naukową i nauczycielską Zolla przez całe Jego dojrzałe życie.
Jedną z nich była, jak już powiedziano, idea słuszności. Stąd to płynęło, że Zoll opierał się na nieuchronnie z tą przesłanką łączących się subiektywnie ujętych ocenach, konsekwencji postulowanego tzw. prawa słusznego. Uznawanie idei słuszności za kanon wykładni i legislacji, konstrukcji zaś za zabieg, który należało odpowiednio zastosować, prowadziło Zolla do odrzucenia litery ustawy w konstrukcji własności pozaksięgowej, do szerokiej koncepcji praw osobistości, do propagowania ochrony droit moral po śmierci twórcy bez względu na trudności konstrukcyjne, których usunięcie należało dopiero do teorii prawa. Opowiadał się więc za taką metodą kodyfikacyjną, która by zezwalała szeroko na korygowanie błędów redakcyjnych, nietrafnych rozwiązań i różnych niedomówień postulatem słuszności. W ocenie niemieckiego kodeksu cywilnego z 1896 r. był przeto znacznie powściągliwszy od Jaworskiego, ostro krytykując szczegółowe rozwiązywanie przepisami tego kodeksu zbyt wielu sytuacji.
Drugą ideą Zolla był całokształt systemu prawa cywilnego, systemu obejmującego również problematykę zjawiającą się związku z nowymi zjawiskami. Wypada pamiętać, że po odbyciu studiów w Krakowie, Lipsku, Getyndze i Paryżu, pracował w ówczesnym austriackim Ministerstwie Handlu (obejmującym także zagadnienia przemysłu) przez siedem lat, od września 1890 do końca 1897 r., tkwił więc głęboko w życiu gospodarczym, a habilitował się w Wiedniu w 1895 r. na podstawie rozprawy Privatrechtliche Studien aus dem Patentrechte. (polecam przekład, ponadczasowe wnioskowanie i zapatrywanie na przyszłościowe konstrukcje prawne - w dzisiejszym ustawodawstwie, nader niewiele takich się "przydarza" - przyp. aut. ), z zakresu prawa nie mającego ustalnego miejsca w tradycyjnej systematyce prawa cywilnego. I wówczas już, i później, dostrzegał Zoll niezbędność tworzenia nowych, ogólnych powiązań systematycznych, za czym szło tworzenie odpowiednich konstrukcji. (ach, żeby cała nasza Palestra choć raz przeczytała jego dzieło - przyp. aut.) Prawo autorskie, wynalazcze, zagadnienia przedsiębiorstwa, firmy, konkurencji łączył w obszerną grupę praw na dobrach niematerialnych czy też wprost praw do rzeczowych podobnych lub "rzeczowianych", jako odrębny dział prawa cywilnego, szedł nawet dalej, podkreślając rzeczowy charakter pewnych aspektów stosunków zobowiązaniowych.
Konstrukcja prawnicza nie była wszakże dla Zolla założeniem dalszego rozumowania, jak to pojmował Wróblewski, lecz czymś co stawało się niezbędne po zakończeniu rozumowania. To poszukiwanie przez Zolla konstrukcji, mającej być uwieńczeniem zbadania rzeczywistości, stawało się potrzebne z tej przede wszystkim przyczyny, że nie mogła przecież istnieć uprzednio konstrukcja, element obiektywny jako podpora słuszności, elementu subiektywnego. Nie mogła też istnieć poprawna konstrukcja, która by odpowiadała nowym, późniejszym od niej zjawiskom, co najmniej zaś nie byłaby w pełni użyteczna.
Fryderyk Zoll był realistą zarówno wówczas, gdy opowiadał się za taką lub inną konstrukcją będącą już w obiegu, jak i wówczas, gdy tworzył własne, nowe. Toteż prawo podmiotowe ujmował jako byt realny i jednoznaczny. moc jednostki, uznana i zabezpieczona w sposób stanowczy przez prawo przedmiotowe. Nie przemawiały do Niego wątpliwości i rozróżnienia analizowane przez Jaworskiego i Wróblewskiego. Gdy opowiadał się za ochroną droit moral po śmierci twórcy, poszukiwał podstawy konstrukcyjnej u Horacego: Non omnis moriar, multuqua pars mei - vitabit Libitinam, u Sully Prudhomme'a: c'est peut-etre expirer mais ce n'est pas mourir oraz w residuum Kohlera, stroniąc starannie od jakiejkolwiek tzw. fikcji w prawie. Był również realistą w ocenie rzeczywiście istniejących stosunków i budowania na tej podstawie analizy obowiązującego prawa. To ten właśnie jego realizm doprowadził do koncepcji i konstrukcji własności pozaksięgowej. Był wreszcie realistą w swej bogatej działalności legislacyjnej.
Z głębokim realizmem łączył Zoll harmonijne równie głęboki idealizm płynący z jego przesiąkniętej szlachetnością osobowości. Tu właśnie należy poszukiwać głównego źródła jego działań, zmierzających do usunięcia lub złagodzenia krzywd majątkowych, wyrządzanych przez bezwzględne dosłowne stosowanie przepisów prawa, a znajdujących wyraz w koncepcji własności pozaksięgowej i waloryzacji dotkniętych dewaluacją zobowiązań pieniężnych. Sprawy te już dawno utraciły swe pierwotnie aktualne znaczenie. Utrzymały się wszakże i pozostałe wyniki gorącego orędownictwa Fryderyka Zolla za ochroną dóbr najbardziej osobistych, niemajątkowych, jak spokój psychiczny i godność osobista, sfera tajemnicy, wolność, nietykalność, twórczość intelektualna. Zasługi Zolla są tu ogromne i niespożyte..."

Jest to część wspomnianego przemówienia. Osobiście zgadzam się z całą przyzwoitością, z zasługami Zolla,zarówno Starszego, jak i Młodszego Fryderyka.

Niebawem przedstawię Państwu postać syna Fryderyka Zolla Starszego na podstawie własnych przeżyć oraz odczuć, które towarzyszyły mi w trakcie pisania jednej z monografii dot. postaci polskich prawników.

Zarówno w trakcie szukania źródeł dot. życia i działalności obu Panów, muszę przyznać, że w toku swojej praktyki zawodowej niejednokrotnie uznawałem wyższość klasy i otwartości intelektualnej obu Panów nad szeroką rzeszą aktualnej Palestry. Należy zwrócić uwagę, że odpowiednie wnioski nasuwają się dzięki znajomości faktów, dzięki którym możemy stwierdzić o ponadczasowości nauk obydwu Panów.

Niebawem dalsza część lektury...
 
User is offline  PMMini Profile Post #41

     
lupuspl
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 45
Nr użytkownika: 58.748

Zawód: student
 
 
post 10/03/2010, 21:28 Quote Post

Dotychczas przedstawiane były postacie prawników wybitnych, sędziów, teoretyków. Ja natomiast chciałbym dodać do tego pocztu osobę całkiem nieprzystającą do poprzednich. Mowa o znanym przedwojennym adwokacie łódzkim - Stefanie Kobylińskim. Przyznam, że jest to postać tak barwna i obrosła legendami, że ciężko mi powiedzieć ile jest prawdy w informacjach, które przytoczę - być może ktoś z Was słyszał o nim i jest w stanie oddzielić ziarna od plew.


Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego II RP Stanisław Srzednicki wyraził się o nim: ,,Kobyliński byłby chlubą adwokatury, gdyby nie to, że jest jej zakałą". Istotnie, człowiek ten łączył w sobie geniusz prawniczy z pospolitymi wadami, awanturnictwem i brakiem szacunku wobec samego prawa.

Kobyliński zadebiutował przed I wojną światową, prowadząc sprawy przed najwyższymi nawet instancjami rosyjskimi i niemieckimi, gdzie zasłynął jako znakomity adwokat. W roku 1905 prowadził też jako obrońca kilka spraw politycznych. Był to jednak wyjątek w jego karierze, gdyż później pracował wyłącznie dla pieniędzy, nie bacząc całkowicie na ocenę moralną sprawy. Jego podstawowymi wadami było niechlujstwo, skąpstwo, pijactwo i rozwiązłość. Zdarzało mu się zapraszać na wódkę kolegów z zawodu, po czym wychodzić, nie płacąc. Jeździł też cały dzień taksówką, a następnie, wyzywając na całą ulicę kierowcę od złodziei, płacił połowę i odchodził. Natomiast nie żałował pieniędzy dla swej słynnej z urody przyjaciółki, aktorki Loli Stamatti, dla której postawił nawet teatr Scala w Łodzi, przy ulicy Cegielnianej (dziś Więckowskiego).
Inne jego sprawki mają natomiast poważniejszy charakter. Wkrótce po wybuchu wojny, Kobyliński, działacz Naczelnego Komitetu Narodowego, był widziany w mundurze pułkownika wojsk rosyjskich, wjeżdżający do Cytadeli w Warszawie. Nazajutrz doszło do wybuchu w tamtejszej prochowni, co prasa tłumaczyła uderzeniem pioruna (niebo było tego wtedy bezchmurne). Nie uszło to uwadze władz i Kobylińskiego osadzono na Pawiaku. Ocaliła go Stamatti, która występowała przed wojną w Petersburgu, gdzie zaznajomiła się z samymi córkami cara. Interwencja okazała się skuteczna, gdyż wkrótce do prokuratora przyszło ponoć pismo odręczne samego cara: ,,Jeśli winien - rozstrzelać, jeśli nie - zesłać." Treść listu jest raczej legendą, gdyż w krótkim czasie widzimy adwokata w Moskwie. Sobie wiadomym sposobem otrzymał koncesję na dostawy dla armii, na czym zbił niemały majątek. Sprawy polityki nie dawały mu jednak spokoju i był zmuszony uciekać za granicę. Cały czas towarzyszyła mu Stamatti. Wykorzystując osobiste kontakty dostał się do Charbinu, gdzie pozyskał zaufanie tamtejszego gubernatora - ponoć naturalnego syna cara - i podając się za adwokata bogatego Chińczyka, właściciela posesji w Moskwie i Pekinie, otrzymał paszport. W Pekinie był korespondentem wojennym, lecz wkrótce trafił do Japonii, a stamtąd, poprzez USA, Skandynawię i Niemcy, wrócił do kraju.
Po 1918 wrócił do zawodu adwokackiego. Zasłynął prowadząc sprawy wszelkiego autoramentu, wykorzystująć w genialny sposób luki naszego roztrojonego systemu prawnego, doprowadzając nie raz, trzeba mu to przyznać, do poprawienia wielu istotnych niedomagań polskiego systemu prawa. Stefan Kobyliński zmarł w kilka miesięcy po wkroczeniu hitlerowców do Polski. Po zamknięciu polskich sądów przez okupanta stał się cieniem samego siebie, popadł w chorobę psychiczną i zmarł w zapomnieniu.

A oto kilka anegdot zaczerpniętych z książki Jana Urbankiewicza ,,Za płotem Paradyzu":
Wykorzystując skomplikowaną sytuację prawną w II RP, Kobyliński do niemożliwości potrafił przedłużać sprawy na korzyść swych klientów. Jedna z nich ciągnęła się ponad 10 lat. Gdy adwokat jadąc na rozprawę spotkał pełnomocnika swego adwersarza, usłyszał: ,,Dziś mam wszystko tak dokładnie opracowane, że nie znajdzie pan niczego, do czego można by się przyczepić". Rozprawa rozpoczęła się, lecz Kobyliński nie był na niej obecny. Sędzia otrzymał depeszę (nie ustalono przez kogo nadaną): ,,Adwokat Kobyliński umarł". Wobec usprawiedliwionej nieobecności strony, rozprawę odroczono.
Innym znów razem zdarzyło się, że w stanie nie całkiem trzeźwym, zaczął przemawiać na korzyść przeciwnika swego klienta. Asystent zwrócił mu na to uwagę, lecz Kobyliński spokojnie dokończył mowę i rzekł: ,,Tak bym przemawiał na rzecz powoda. Ponieważ jednak występuję na rzecz pozwanego, będę mówił tak - " i broniąc klienta, obalał postawione przed chwilą przez siebie samego tezy.

Więcej dykteryjek nie przytaczam, odsyłam do wspomnianej książki.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
Miltiades
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 147
Nr użytkownika: 59.039

 
 
post 11/03/2010, 9:38 Quote Post

Ostatni akapit rozbawił mnie do łez, niestety nigdy nie słyszałem o Kobylińskim. Interesujący materiał na film smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #43

     
artie44
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.674
Nr użytkownika: 66.451

Stopień akademicki: magister
 
 
post 4/10/2010, 23:57 Quote Post

Gustaw Radbruch. H. L. A. Hart, jeżeli chodzi o XX wiek prawo naturalne ( po przemianie) kontr prawo w rozumieniu pozytywnym.

Jeżeli chodzi o polskich prawników to wspomniałbym o Krajewskim, Henryku Konicu, Stanisławie Szurleju, Stefanie Korbońskim, Maurycym Allerhandzie, Adolfie Suligowskim, Eugeniuszu Śmiarowskim, Cyrylu Ratajskim - jakoby, kiedy Niemcy zajęli Poznań, którego był Prezydentem poproszono go wskazanie o wpływowych obywateli pochodzenia żydowskiego, Ratajski poprosił o kartkę, którą zarz wypełnił. Okazało się, iż wielokrotnie wpisał swoje imię i nazwisko, tak wypełnioną krtkę zwrócił. Także Józef Putek skazany w procesie brzeskim oraz również więziony po wojnie
Z dawnych dziejów chyba Paweł Włodkowic czy Jan Ostroróg. To chyba lista mocno skrócona, prócz tego co wcześniej dodano.
 
User is online!  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
wettin
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 119
Nr użytkownika: 84.948

KAZ
Stopień akademicki: mgr in spe
Zawód: administrator
 
 
post 15/12/2013, 0:09 Quote Post

Sławni
Ulpian Domicjusz za definicję sprawiedliwości,
Gajus za całokształt,
Leon Petrażycki za definicję prawa jako przeczucia psychicznego.. czy jakoś tak,
Makarewicz za kodeks karny,
Bardach za całokształt pracy historycznoprawnej
za to samo Koranyi

niesławni
Oliver Wendell Holmes za precedens Carrie Buck
 
User is offline  PMMini Profile Post #45

3 Strony < 1 2 3 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej