Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> 1933 - Nieco inne rozdanie w Niemczech
     
matigeo
 

Wielki książę Halicko-Włodzimierski
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.736
Nr użytkownika: 66.052

Mateusz Slawinski
Stopień akademicki: inzynier
 
 
post 2/11/2018, 0:41 Quote Post

Pytanie, czy rozsądny dyktator byłby zdolny (sam z siebie, jak i dzięki spolegliwej postawie aliantów) osiągnąć coś więcej, niż granice z października 1938 + Kłajpeda + Gdańsk (a i to ostatnie byłoby dużym sukcesem plus autostrada w pakiecie)? Granicy wschodniej z 1914 bez wojny raczej by nie uzyskał.
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.222
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 2/11/2018, 10:19 Quote Post

Zważywszy na przyczyny wybuchu II wojny światowej - czyli właśnie upominanie się Niemiec o Gdańsk, wykluczam możliwość pokojowego uzyskania tego miasta przez jakiegokolwiek dyktatora niemieckiego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 2/11/2018, 17:37 Quote Post

Ludzie! A w jaki niby sposób oddanie Gdańska, który nawet nie należał do Polski - "odcina Polskę od Bałtyku"? No i co z tego, że m.in. takie żądanie (a czy ono w ogóle zostało formalnie przedstawione PRZED spuszczeniem pierwszej bomby, co..?) stało u przyczyn realnej II wojny..? Oddanie Poznańskiego dobrowolnie przez Polskę to w ogóle kosmos - poza jakąkolwiek logiką! To przecież kolebka państwa polskiego, prowincja w 90% zamieszkana przez Polaków (jak żadna inna, nawet mniejszości niemieckiej góra kilka procent zostało do 1939...), najwyżej rozwinięta jak chodzi o rolnictwo i przetwórstwo?

Gdańsk rozsądnemu dyktatorowi, z którym można się dogadywać racjonalnie spodziewając się, że słowa dotrzyma - oddałbym. Nie swoje zawsze chętnie oddam za jakiś konkret..! Pytanie tylko, jaki to musiałby być konkret..?

Natomiast gdyby nawet Polska "oddała" dobrowolnie Gdańsk, to przecież to byłoby pogwałcenie traktatu wersalskiego. Wielka Brytania i Francja MUSIAŁYBY wypowiedzieć wojnę - gdyby zostały w tym pominięte...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Piegziu
 

Tajny Agent Piegziu
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 9.322
Nr użytkownika: 48.576

M.A.P.
Stopień akademicki: dr
 
 
post 2/11/2018, 18:04 Quote Post

Zgadzam się w całej rozciągłości z Jackiem. Racjonalny rząd Niemiec nie będzie dążył do rewizji granicy z Polską, a na pewnie nie będzie domagał się etnicznie polskiej Wielkopolski. Wystarczy spojrzeć na politykę Republiki Weimarskiej żeby wskazać trzy dogmaty polityki przeciwko II RP:

1. Gdańsk
2. Korytarz Pomorski
3. Wojna celna

O stosunku konserwatywnych Niemiec do Polski pisał G. Łukomski w swojej znakomitej pracy o korytarzu. Dosyć jasno wynika z niej, że Niemcy już w 1919 roku pogodzili się z utratą Wielkopolski i jedynie najbardziej radykalne ugrupowania żądały granicy sprzed pierwszej wojny.

Uważam, że jeżeli w 1933 r. nie doszłoby do przejęcia władzy przez NSDAP i Hitlera Niemcy nie dokonałyby aż takiego skoku politycznego. Rewizja wersalu ograniczyłaby się do zmniejszenia reparacji wojennych oraz rozbudowy armii. Ale bynajmniej nie byłaby to rozbudowa, która w jakikolwiek sposób zagroziłaby Francji i Wielkiej Brytanii. Podejrzewam również, że alternatywna Reichswehra byłaby nieco mocniejsza od Wojska Polskiego, ale nie biłaby je ilościowo i jakościowo na głowę jak w 1939 r.

Co do rewizji granic to uważam, że alternatywne Niemcy będą szukać pola do negocjacji, ale z pewnością nie okażą się tak bezczelne i zuchwałe jak Hitler. Tym samym nie wezmą wszystkiego co leży na stole - Austria, Sudety, Gdańsk i Kłajpeda.

Z tej grupy na pewno należy wykluczyć Sudety, które zostały przez Londyn i Paryż oddane z myślą o przedłużeniu okresu pokoju. W przypadku gdy Europie nie będzie grozić żadna wojna, lecz zwykłe przetasowania, żaden z zachodnich polityków nie odda strategicznej części Czechosłowacji. Równie wątpliwy się Anschluss, który znacząco naruszy równowagę w regionie.

Niemcy doskonale będą zdawali sobie z tego sprawę, dlatego swoją uwagę zwrócą ku Gdańsku i korytarzu. Moim zdaniem priorytetem polityki Berlina będzie odzyskanie miasta i traktatowe uzyskanie gwarancji tranzytu do Prus Wschodnich. Do cesji Pomorza nie dojdzie w żadnym realnym scenariuszu, gdyż Polska prędzej doprowadzi do wojny niż przekaże tę prowincję Niemcom.

Praktycznie rzecz biorąc, polityczne możliwości alternatywnych Niemiec, które nie grają kartą va bank i wiarołomnego szaleńca, są naprawdę ograniczone. Z jakiego niby powodu Europa Zachodnia nagle miałaby oddawać Niemcom pół Wschodniej Europy? Sama gwarancja ochrony przez bolszewizmem to za mało i nikt poważny nie uznałby tego za prawdę. Tym bardziej, że po drodze mamy cały system sojuszy, w które uwikłane są Polska, Rumunia, Czechosłowacja, Jugosławia, Francja i Wielka Brytania.

 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 2/11/2018, 18:46 Quote Post

QUOTE(jkobus @ 2/11/2018, 17:37)
Ludzie! A w jaki niby sposób oddanie Gdańska, który nawet nie należał do Polski - "odcina Polskę od Bałtyku"? No i co z tego, że m.in. takie żądanie (a czy ono w ogóle zostało formalnie przedstawione PRZED spuszczeniem pierwszej bomby, co..?) stało u przyczyn realnej II wojny..? Oddanie Poznańskiego dobrowolnie przez Polskę to w ogóle kosmos - poza jakąkolwiek logiką! To przecież kolebka państwa polskiego, prowincja w 90% zamieszkana przez Polaków (jak żadna inna, nawet mniejszości niemieckiej góra kilka procent zostało do 1939...), najwyżej rozwinięta jak chodzi o rolnictwo i przetwórstwo?

Gdańsk rozsądnemu dyktatorowi, z którym można się dogadywać racjonalnie spodziewając się, że słowa dotrzyma - oddałbym. Nie swoje zawsze chętnie oddam za jakiś konkret..! Pytanie tylko, jaki to musiałby być konkret..?

Natomiast gdyby nawet Polska "oddała" dobrowolnie Gdańsk, to przecież to byłoby pogwałcenie traktatu wersalskiego. Wielka Brytania i Francja MUSIAŁYBY wypowiedzieć wojnę - gdyby zostały w tym pominięte...
*



To jest właśni pytanie za co ów Gdańsk oddać. A nawet nie oddać (bo nasz nie był co wyrazić swoje desinteressment) w tej sprawie.
Sprawa autostrady nie jest żadnym problemem. Strona Polska proponowała zawiązanie spółki do budowy i zarządzania autostradą, z udziałem rządu polskiego i niemieckiego, które z tranzytu by czerpały zyski. Z tym, że o żadnej eksterytorialności mowy być nie mogło.
Z Gdańskiem jest problem za co go sprzedać.
Na pewno dobrym wstępem by było jego rozparcelowanie między Niemcy, a Polskę, czyli linia kolejowa Tczew-Pruszcz-Żukowo dla nas. Z tym, że to za mało. O tym, że Niemcy nam dadzą choć 1m2 terenu mowy nie ma.
OTL jednym z głównych powodów wściekłości zachodu na to, że zajęliśmy Zaolzie były plany byśmy je dostali w zamian za Gdańsk dla Niemiec, więc może to jest droga do porozumienia.
A dyskutanci zapominają, że rozsądny dyktator zapewne da radę odzyskać choć część kolonii, tu też mogą nam Niemcy podrzucić małe co nieco i pewnie rozwiązało to by sprawę utraty Gdańska i autostrady.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Bumar SA
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 310
Nr użytkownika: 103.847

Edward Janiski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: lektor
 
 
post 3/11/2018, 8:20 Quote Post

QUOTE(Realchief @ 2/11/2018, 19:46)
QUOTE(jkobus @ 2/11/2018, 17:37)
Ludzie! A w jaki niby sposób oddanie Gdańska, który nawet nie należał do Polski - "odcina Polskę od Bałtyku"? No i co z tego, że m.in. takie żądanie (a czy ono w ogóle zostało formalnie przedstawione PRZED spuszczeniem pierwszej bomby, co..?) stało u przyczyn realnej II wojny..? Oddanie Poznańskiego dobrowolnie przez Polskę to w ogóle kosmos - poza jakąkolwiek logiką! To przecież kolebka państwa polskiego, prowincja w 90% zamieszkana przez Polaków (jak żadna inna, nawet mniejszości niemieckiej góra kilka procent zostało do 1939...), najwyżej rozwinięta jak chodzi o rolnictwo i przetwórstwo?

Gdańsk rozsądnemu dyktatorowi, z którym można się dogadywać racjonalnie spodziewając się, że słowa dotrzyma - oddałbym. Nie swoje zawsze chętnie oddam za jakiś konkret..! Pytanie tylko, jaki to musiałby być konkret..?

Natomiast gdyby nawet Polska "oddała" dobrowolnie Gdańsk, to przecież to byłoby pogwałcenie traktatu wersalskiego. Wielka Brytania i Francja MUSIAŁYBY wypowiedzieć wojnę - gdyby zostały w tym pominięte...
*



To jest właśni pytanie za co ów Gdańsk oddać. A nawet nie oddać (bo nasz nie był co wyrazić swoje desinteressment) w tej sprawie.
Sprawa autostrady nie jest żadnym problemem. Strona Polska proponowała zawiązanie spółki do budowy i zarządzania autostradą, z udziałem rządu polskiego i niemieckiego, które z tranzytu by czerpały zyski. Z tym, że o żadnej eksterytorialności mowy być nie mogło.
Z Gdańskiem jest problem za co go sprzedać.
Na pewno dobrym wstępem by było jego rozparcelowanie między Niemcy, a Polskę, czyli linia kolejowa Tczew-Pruszcz-Żukowo dla nas. Z tym, że to za mało. O tym, że Niemcy nam dadzą choć 1m2 terenu mowy nie ma.
OTL jednym z głównych powodów wściekłości zachodu na to, że zajęliśmy Zaolzie były plany byśmy je dostali w zamian za Gdańsk dla Niemiec, więc może to jest droga do porozumienia.
A dyskutanci zapominają, że rozsądny dyktator zapewne da radę odzyskać choć część kolonii, tu też mogą nam Niemcy podrzucić małe co nieco i pewnie rozwiązało to by sprawę utraty Gdańska i autostrady.
*





1 Rezygnacja Rzeszy z roszczeń Poznańskiego - to prawdopodobnie takie "ustępstwo" na jakie przywództwo niemieckie było gotowe w zamian za uniknięcie otwartej wojny. Ja to postrzegam jako rzecz podobną do sprawy Północnego Szlezwiku (=duńskiej Południowej Jutlandii), której nawet Hitler Adolf nie inkorporował do Rzeszy choć mógł.
Z Wolnym Miastem Gdańsk, z "korytarzem" pomorskim oraz z polską częścią Śląska - to już inna sprawa. Eksterytorialna autostrada (która odebrałaby polskiemu budżetowi znaczną część jego regularnych przychodów - zadowoliłaby Niemców tylko na chwilę. Tamtejsza propaganda nadal biadałaby nad "krwawiącą granicą".

2 Zaraz, zaraz. Komu to niby Wielka Brytania i Francja "musiałyby" wypowiedzieć wojnę w przypadku polskiej zgody na wcielenie Gdańska do Rzeszy? Polsce, Niemcom, Gdańskowi? A może wszystkim naraz? Wizja, iż Polska przeciwstawia się zbrojnie zachodnim Aliantom w imię . . . prawa do swej rezygnacji z praw do Gdańska - jawi się jako jakaś aberracja. Inna rzecz, że ani Brytania ani Francja nie były wtedy (ani później, we wrześniu '39) tak znów bardzo wojownicze.

3 Czyli: Niemcy miałyby zapłacić Polsce za ustępstwa terytorialne czym? Cząstką swoich kolonii? Których to kolonii chwilowo jeszcze nie posiadały? . . . Frapujące!
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Pimli
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 773
Nr użytkownika: 103.187

 
 
post 3/11/2018, 10:39 Quote Post

QUOTE(jkobus @ 2/11/2018, 17:37)
Ludzie! A w jaki niby sposób oddanie Gdańska, który nawet nie należał do Polski - "odcina Polskę od Bałtyku"?

No to wytłumacz pan to Beckowi i całej przedwojennej polskiej opinii publicznej:

Wysoka Izbo!

Ażeby sytuację należycie ocenić, trzeba przede wszystkim postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Bez tego pytania i naszej na nie odpowiedzi nie możemy właściwie ocenić istoty oświadczeń niemieckich w stosunku do spraw Polskę obchodzących. O naszym stosunku do Zachodu mówiłem już poprzednio. Powstaje zagadnienie propozycji niemieckiej co do przyszłości Wolnego Miasta Gdańska, komunikacji Rzeszy z Prusami Wschodnimi przez nasze województwo pomorskie i dodatkowych tematów poruszonych jako sprawy, interesujące wspólnie Polskę i Niemcy.

Zbadajmy tedy te zagadnienia po kolei.

Jeśli chodzi o Gdańsk, to najpierw kilka uwag ogólnych. Wolne Miasto Gdańsk nie zostało wymyślone w Traktacie Wersalskim. Jest zjawiskiem istniejącym od wielu wieków, i jako wynik, właściwie biorąc, jeśli się czynnik emocjonalny odrzuci, pozytywnego skrzyżowania spraw polskich i niemieckich. Niemieccy kupcy w Gdańsku zapewnili rozwój i dobrobyt tego miasta, dzięki handlowi zamorskiemu Polski. Nie tylko rozwój, ale i racja bytu tego miasta wynikały z tego, że leży ono u ujścia jedynej wielkiej naszej rzeki, co w przeszłości decydowało, a na głównym szlaku wodnym i kolejowym, łączącym nas dziś z Bałtykiem. To jest prawda, której żadne nowe formuły zatrzeć nie zdołają. Ludność Gdańska jest obecnie w swej dominującej większości niemiecka, jej egzystencja i dobrobyt zależą natomiast od potencjału ekonomicznego Polski.

Jakież z tego wyciągnęliśmy konsekwencje? Staliśmy i stoimy zdecydowanie na platformie interesów naszego morskiego handlu i naszej morskiej polityki w Gdańsku. Szukając rozwiązań rozsądnych i pojednawczych, świadomie nie usiłowaliśmy wywierać żadnego nacisku na swobodny rozwój narodowy, ideowy i kulturalny niemieckiej ludności w Wolnym Mieście.

Nie będę przedłużał mego przemówienia cytowaniem przykładów. Są one dostatecznie znane wszystkim, co się tą sprawą w jakikolwiek sposób zajmowali. Ale z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że to „prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami” - słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi? Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da!

Te same rozważania odnoszą się do komunikacji przez nasze województwo pomorskie. Nalegam na to słowo „województwo pomorskie”. Słowo „korytarz” jest sztucznym wymysłem, gdyż chodzi tu bowiem o odwieczną polską ziemię, mającą znikomy procent osadników niemieckich.

Daliśmy Rzeszy Niemieckiej wszelkie ułatwienia w komunikacji kolejowej, pozwoliliśmy obywatelom tego państwa przejeżdżać bez trudności celnych czy paszportowych z Rzeszy do Prus Wschodnich. Zaproponowaliśmy rozważenie analogicznych ułatwień w komunikacji samochodowej.

I tu znowu zjawia się pytanie, o co właściwie chodzi? Nie mamy żadnego interesu szkodzić obywatelom Rzeszy w komunikacji z ich wschodnią prowincją. Nie mamy natomiast żadnego powodu umniejszania naszej suwerenności na naszym własnym terytorium.

W pierwszej i drugiej sprawie, to jest w sprawie przyszłości Gdańska i komunikacji przez Pomorze, chodzi ciągle o koncesje jednostronne, których Rząd Rzeszy wydaje się od nas domagać. Szanujące się państwo nie czyni koncesji jednostronnych. Gdzież jest zatem ta wzajemność? W propozycjach niemieckich wygląda to dość mglisto. Pan kanclerz Rzeszy w swej mowie wspominał o potrójnym kondominium w Słowacji. Zmuszony jestem stwierdzić, że tę propozycję usłyszałem po raz pierwszy w mowie pana kanclerza z dn. 28 kwietnia. W niektórych poprzednich rozmowach czynione były tylko aluzje, że w razie dojścia do ogólnego układu sprawa Słowacji mogłaby być omówiona. Nie szukaliśmy pogłębienia tego rodzaju rozmów, ponieważ nie mamy zwyczaju handlować cudzymi interesami. Podobnie propozycja przedłużenia paktu o nieagresji na 25 lat nie była nam w ostatnich rozmowach w żadnej konkretnej formie przedstawiona. Tu także były nieoficjalne aluzje, pochodzące zresztą od wybitnych przedstawicieli Rządu Rzeszy. Ale, proszę panów, w takich rozmowach bywały także różne inne aluzje, sięgające dużo dalej i szerzej niż omawiane tematy. Rezerwuję sobie prawo w razie potrzeby do powrócenia do tego tematu.

W mowie swej pan kanclerz Rzeszy jako koncesje ze swej strony proponuje uznanie i przyjęcie definitywne istniejącej miedzy Polską a Niemcami granicy. Muszę skonstatować, że chodziłoby tu o uznanie naszej de jure i de facto bezspornej własności, więc co za tym idzie, ta propozycja również nie może zmienić mojej tezy, że dezyderaty niemieckie w sprawie Gdańska i autostrady pozostają żądaniami jednostronnymi.

W świetle tych wyjaśnień Wysoka Izba oczekuje zapewnie ode mnie, i słusznie, odpowiedzi na ostatni passus niemieckiego memorandum, który mówi: „Gdyby Rząd Polski przywiązywał do tego wagę, by doszło do nowego umownego uregulowania stosunków polsko - niemieckich, to Rząd Niemiecki jest do tego gotów”. Wydaje mi się, że merytorycznie określiłem już nasze stanowisko.

Dla porządku zrobię resumé.

Motywem dla zawarcia takiego układu byłoby słowo „pokój”, które pan kanclerz Rzeszy z naciskiem w swym przemówieniu wymieniał.

Pokój jest na pewno celem ciężkiej i wytężonej pracy dyplomacji polskiej. Po to, aby to słowo miało realną wartość, potrzebne są dwa warunki : 1) pokojowe zamiary, 2) pokojowe metody postępowania. Jeżeli tymi dwoma warunkami Rząd Rzeszy istotnie się kieruje w stosunku do naszego kraju, wszelkie rozmowy, respektujące oczywiście wymienione przeze mnie uprzednio zasady, są możliwe. Gdyby do takich rozmów doszło - to Rząd Polski swoim zwyczajem traktować będzie zagadnienie rzeczowo, licząc się z doświadczeniami ostatnich czasów, lecz nie odmawiając swej najlepszej woli.

Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.


Osobiście uważam, że niezależnie od tego czy Hitler doszedłby czy nie doszedłby do władzy w Niemczech, i tak czekałby Polskę jakiś konflikt zbrojny z nimi. Sprzeczności interesów nad Bałtykiem i na Śląsku były po prostu zbyt duże, a rewizji Traktatu Wersalskiego i zwrotu Śląska, Gdańska i "Korytarza" domagały się zgodnie wszystkie środowiska polityczne epoki Weimaru od prawa do lewa, włącznie z komunistami.

Ten post był edytowany przez Pimli: 3/11/2018, 10:40
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 3/11/2018, 12:18 Quote Post

QUOTE(Bumar SA @ 3/11/2018, 8:20)
QUOTE(Realchief @ 2/11/2018, 19:46)
QUOTE(jkobus @ 2/11/2018, 17:37)
Ludzie! A w jaki niby sposób oddanie Gdańska, który nawet nie należał do Polski - "odcina Polskę od Bałtyku"? No i co z tego, że m.in. takie żądanie (a czy ono w ogóle zostało formalnie przedstawione PRZED spuszczeniem pierwszej bomby, co..?) stało u przyczyn realnej II wojny..? Oddanie Poznańskiego dobrowolnie przez Polskę to w ogóle kosmos - poza jakąkolwiek logiką! To przecież kolebka państwa polskiego, prowincja w 90% zamieszkana przez Polaków (jak żadna inna, nawet mniejszości niemieckiej góra kilka procent zostało do 1939...), najwyżej rozwinięta jak chodzi o rolnictwo i przetwórstwo?

Gdańsk rozsądnemu dyktatorowi, z którym można się dogadywać racjonalnie spodziewając się, że słowa dotrzyma - oddałbym. Nie swoje zawsze chętnie oddam za jakiś konkret..! Pytanie tylko, jaki to musiałby być konkret..?

Natomiast gdyby nawet Polska "oddała" dobrowolnie Gdańsk, to przecież to byłoby pogwałcenie traktatu wersalskiego. Wielka Brytania i Francja MUSIAŁYBY wypowiedzieć wojnę - gdyby zostały w tym pominięte...
*



To jest właśni pytanie za co ów Gdańsk oddać. A nawet nie oddać (bo nasz nie był co wyrazić swoje desinteressment) w tej sprawie.
Sprawa autostrady nie jest żadnym problemem. Strona Polska proponowała zawiązanie spółki do budowy i zarządzania autostradą, z udziałem rządu polskiego i niemieckiego, które z tranzytu by czerpały zyski. Z tym, że o żadnej eksterytorialności mowy być nie mogło.
Z Gdańskiem jest problem za co go sprzedać.
Na pewno dobrym wstępem by było jego rozparcelowanie między Niemcy, a Polskę, czyli linia kolejowa Tczew-Pruszcz-Żukowo dla nas. Z tym, że to za mało. O tym, że Niemcy nam dadzą choć 1m2 terenu mowy nie ma.
OTL jednym z głównych powodów wściekłości zachodu na to, że zajęliśmy Zaolzie były plany byśmy je dostali w zamian za Gdańsk dla Niemiec, więc może to jest droga do porozumienia.
A dyskutanci zapominają, że rozsądny dyktator zapewne da radę odzyskać choć część kolonii, tu też mogą nam Niemcy podrzucić małe co nieco i pewnie rozwiązało to by sprawę utraty Gdańska i autostrady.
*





1 Rezygnacja Rzeszy z roszczeń Poznańskiego - to prawdopodobnie takie "ustępstwo" na jakie przywództwo niemieckie było gotowe w zamian za uniknięcie otwartej wojny. Ja to postrzegam jako rzecz podobną do sprawy Północnego Szlezwiku (=duńskiej Południowej Jutlandii), której nawet Hitler Adolf nie inkorporował do Rzeszy choć mógł.
Z Wolnym Miastem Gdańsk, z "korytarzem" pomorskim oraz z polską częścią Śląska - to już inna sprawa. Eksterytorialna autostrada (która odebrałaby polskiemu budżetowi znaczną część jego regularnych przychodów - zadowoliłaby Niemców tylko na chwilę. Tamtejsza propaganda nadal biadałaby nad "krwawiącą granicą".

2 Zaraz, zaraz. Komu to niby Wielka Brytania i Francja "musiałyby" wypowiedzieć wojnę w przypadku polskiej zgody na wcielenie Gdańska do Rzeszy? Polsce, Niemcom, Gdańskowi? A może wszystkim naraz? Wizja, iż Polska przeciwstawia się zbrojnie zachodnim Aliantom w imię . . . prawa do swej rezygnacji z praw do Gdańska - jawi się jako jakaś aberracja. Inna rzecz, że ani Brytania ani Francja nie były wtedy (ani później, we wrześniu '39) tak znów bardzo wojownicze.

3 Czyli: Niemcy miałyby zapłacić Polsce za ustępstwa terytorialne czym? Cząstką swoich kolonii? Których to kolonii chwilowo jeszcze nie posiadały? . . . Frapujące!
*



1. Rzesza zrezygnowała z Poznańskiego podpisując traktat wersalski. Kolejne tego potwierdzenie to by było jakieś kuriozum. W dodatku co by dawały papierowe gwarancje? Układ o nieagresji z Rzeszą był i był wart tyle co papier toaletowy. Za powiedzmy 2 lata mamy oddać coś, by nam znowu potwierdziły itd? Jedyna możliwa wymiana to MWG w zamian za inne dla nas tereny.
Polski projekt problemy tranzytu rozwiązywał całkowicie, bez zrzeczenia się suwerenności na terenem i bez utraty zysków (nie były zresztą kolosalne, a Niemcy i tak nie płacili).

2. Teoretycznie wszystkim trzem, w praktyce w przypadku dogadania się by problemu nie było. Ani WMG, ani Polska, ani Rzesza w myśl traktatów międzynarodowych nie miały prawa do dysponowania, ani zmiany statusu WMG. Te prawa przysługiwały Mocarstwom i Lidze Narodów.

3. Pisałem, że rozsądny dyktator zapewne kolonie (lub chociaż część by odzyskał). Francja i WB były gotowe do takich cesji.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 4/11/2018, 14:35 Quote Post

Bez przesady, to nie jest tak, że Niemcy nie mają Zachodowi nic do zaoferowania..!

1) Pieniądze. Przecież nie kto inny jak Keynes, ekonomiczna gwiazda okresu międzywojennego, zrobił karierę na krytykowaniu postanowień traktatu wersalskiego odnośnie reparacji, wykazując ich szkodliwość także dla zwycięzców. Część jego postulatów wcielono w życie - i dzięki temu Niemcy weimarskie w ogóle jakoś funkcjonowały, a nie żebrały o węgiel i zboże, jak, nie przymierzając, współczesna Korea Północna. Racjonalny i konserwatywny dyktator w Berlinie miałby tu spore pole do negocjacji - tym bardziej, że "świat doskonale protekcjonistyczny" przyzwyczaił rządy, wciąż uchodzące za poważne we własnych oczach, do negocjacji o papierze toaletowym i bułgarskim tytoniu. Niemcy mogą być kołem zamachowym światowej gospodarki - albo jej hamulcowym. Trzeba im tylko "zrobić trochę miejsca pod słońcem", a zaczną płacić reparacje i dywidendy od zainwestowanego u nich kapitału. Gdzież łatwiej znaleźć owo "miejsce pod słońcem" jak w kłótliwej, antysemickiej, opanowanej przez dyktatorów o niewymawialnych nazwiskach Europie Środkowej..? Ekspansja "strefy reichsmarki" jest dużo łatwiejsza i dużo pewniejsza od ekspansji terytorialnej Niemiec..!

2) Ochrona przed Sowietami. Jasne - z punktu widzenia Paryża czy Londynu, to jest abstrakcja. Ale co jakiś czas antyszambrują po paryskich i londyńskich korytarza delegacje jakichś Rumunów, Estończyków, Polaków (kto by się tam między nimi rozeznał w ogóle...) - i plotą coś o "czerwonym niebezpieczeństwie". Czyż nie byłoby prościej, gdyby cała ta hałastra zawracała głowę ministrom w Berlinie, a nie przeszkadzała poważnym mężom stanu, pilnującym poważnych interesów..? Że najpierw trzeba rozwiązać kilka "spraw spornych"..? No dobra - poświęcimy parę zarwanych nocy, potem będzie spokój, kto inny się tym zajmie...

3) Sprawiedliwość. Czyż sposób, w jaki Niemcy zostały potraktowane w Wersalu nie jest powodem do wstydu dla wielu zachodnich mężów stanu..? No jest. Racjonalny i konserwatywny rząd w Berlinie tym bardziej na zadośćuczynienie by zasługiwał. Tym bardziej, że podnosi same tylko sensowne i logiczne postulaty.

Przejaskrawiam rzecz jasna. Proszę tych scenek nie traktować dosłownie. Ale idea? Idea nie wydaje mi się nie do przyjęcia dla Zachodu. Jeszcze pod nieobecność pogrążonej w izolacji Ameryki..?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

2 Strony < 1 2 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej