|
|
Komfort załogi w czołgach
|
|
|
|
Czytając tematy o czołgach z okresu DWS, często widzę porównania jakoby dużego komfortu załogi czołgów niemieckich, czy też po prostu dużej ilości miejsca. Ale jak to było naprawdę ? Czy można gdzieś znaleźć jakieś konkretne dane na ten temat ?
I to czy to że np w T-34 kierowca musiał być niski, aż tak wypływało na komfort tegoż kierowcy, czy zdolności do walki ?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Świętosław @ 30/05/2014, 14:59) I to czy to że np w T-34 kierowca musiał być niski, aż tak wypływało na komfort tegoż kierowcy, czy zdolności do walki ?
Cóż musisz sobie sam zadać pytanie czy regularne uderzanie głową o pancerny sufit przez bardzo długi czas nie wpłynęłoby na twoją chęć dalszego siedzenia, a co dopiero walce w takiej wygodzie.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Cóż musisz sobie sam zadać pytanie czy regularne uderzanie głową o pancerny sufit przez bardzo długi czas nie wpłynęłoby na twoją chęć dalszego siedzenia, a co dopiero walce w takiej wygodzie. Tylko że jest to jeden czołg, w dodatku już T-44 miał tylko czteroosobową załogę a sam czołg był większy, to czy też był taki ciasny ? I jak się to w porównaniu do czołgów niemieckich czy amerykańskich ?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Sapiens @ 30/05/2014, 14:14) Cóż musisz sobie sam zadać pytanie czy regularne uderzanie głową o pancerny sufit przez bardzo długi czas nie wpłynęłoby na twoją chęć dalszego siedzenia, a co dopiero walce w takiej wygodzie.
Ty zaś musisz sobie zadać pytanie, gdzie mianowicie miałby być "pancerny sufit" nad kierowcą T-34. Dla ułatwienia dodam, że żadnego poziomego pancerza nad kierowcą tego czołgu nie było.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie chodziło stricte o miejsce w czołgu. Tego było zawsze miało. Chodzi raczej o odprowadzanie gazów to raz. To dwa o stanowiska bojowe- w czołgach radzieckich aż do linii isów (szczególnie linia kw czy kv jak wolicie)ładowniczy czy ładowniczowie przy obrocie wierzy musieli obchodzić dowódcę. Poza tym niektórzy załoganci byli przeciążeni- np często dowódca musiał obserwować pole walki, dowodzić i obsługiwać radiostacje lub ckm.To trzy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Chyba nie było ogrzewania i klimatyzacji w lato
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Dziadek Jacek @ 31/05/2014, 12:03) Chyba nie było ogrzewania i klimatyzacji w lato Raczej nie było, i naprawdę współczuje czołgistom będącym w wielkiej metalowej puszcze w Afryce.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Seelenverkoper @ 31/05/2014, 0:21) To dwa o stanowiska bojowe- w czołgach radzieckich aż do linii isów (szczególnie linia kw czy kv jak wolicie)ładowniczy czy ładowniczowie przy obrocie wierzy musieli obchodzić dowódcę.
Że jak? Jak ładowniczy miałby "obchodzić" dowódcę w ciasnym wnętrzu wieży...?
Żadne "jak wolicie" - po polsku to jest KW (wielkimi literami na dodatek; to, co jest na górze czołgu to nie jest "wiara").
QUOTE(Seelenverkoper @ 31/05/2014, 0:21) Poza tym niektórzy załoganci byli przeciążeni- np często dowódca musiał obserwować pole walki, dowodzić i obsługiwać radiostacje lub ckm.To trzy.
Jedyny sowiecki czołg, gdzie dowódca zajmował się karabinem maszynowym, pomijając oczywiście czołgi uzbrojone wyłącznie w karabin maszynowy, to T-28. W BT i T-26 radiostacja była tak zamontowana, że obaj załoganci w wieży mogli radiostację włączać i przełączać na odbiór lub nadawanie - i żaden podczas walki nie mógł obsługiwać całej radiostacji w pozostałym zakresie. W czołgach, gdzie siedział ktoś obok kierowcy, znaczy w T-34 i KW, to ten właśnie człowiek zajmował się obsługą radiostacji.
|
|
|
|
|
|
|
syzym1
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 12 |
|
Nr użytkownika: 92.749 |
|
|
|
lukasz |
|
Stopień akademicki: prof |
|
Zawód: nauczyciel |
|
|
|
|
Na wesoło: Grigorij Saakaszwili był niski a w czołgu było na tyle dużo miejsca żeby zmieścił się jeszcze Szarik Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
mazgier
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 93.976 |
|
|
|
|
|
|
Najpierw obowiązkowe "witam wszystkich" bo po długim lurkowaniu to pierwszy post na forum
QUOTE(Świętosław @ 30/05/2014, 14:59) I to czy to że np w T-34 kierowca musiał być niski, aż tak wypływało na komfort tegoż kierowcy, czy zdolności do walki ? Wzrost może nie ale konieczność "wyciskania" ok. 50kg przy każdorazowej zmianie biegów (a w porywach i ok. 100kg) i pomagania sobie drewnianym pobijakiem albo strzelcem-radiotelegrafistą już raczej tak. Skoro mowa o mechaniku dodajmy jeszcze fatalną jakość wizjerów co niejednokrotnie wymuszało jazdę (podczas walki!)z uchylonym włazem. Wentylator w przedziale załogi pochodził z czołgu BT więc z gazami prochowymi armaty 76mm nie radził sobie absolutnie. Łączność wewnętrzna praktycznie nieistniejąca (a przy okazji groźna dla załogi) więc dowódca np. z kierowcą porozumiewał się kopiąc tego ostatniego po ramionach. Do tego ciasna wieża i przeciążenie dowódcy zadaniami (jednoczesne wydawanie "poleceń - kopniaków" kierowcy, "migowe" komendy dla ładowniczego, wyszukiwanie celów i celowanie & prowadzenie ognia z armaty a to minimum, jeśli nie musiał jeszcze dowodzić resztą oddziału!). Zdolności obserwacji otoczenia - znikome. Dwa (a później z oszczędności 1) peryskopy, które były blaszanymi puszkami z "lustrami" z polerowanej blachy, brak wieżyczki dowódcy i do tego górny właz, który jeśli chciało się wychylić w celu prowadzenia obserwacji wymuszał pełne jego otwarcie i siedzenie okrakiem na wieży... A to tak tylko na szybko. Generalnie, sowieckich konstruktorów, jakikolwiek komfort pracy załóg czołgów niespecjalnie interesował.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(mazgier @ 20/06/2014, 15:40) Skoro mowa o mechaniku dodajmy jeszcze fatalną jakość wizjerów co niejednokrotnie wymuszało jazdę (podczas walki!)z uchylonym włazem.
Tylko skromnego wzrostu i wygimnastykowany mechanik mógłby prowadzić czołg patrząc przez uchylony właz... No chyba, że mówimy o "uchyleniu", gdzie właz miałby pozycję mniej-więcej poziomą.
QUOTE(mazgier @ 20/06/2014, 15:40) Zdolności obserwacji otoczenia - znikome. Dwa (a później z oszczędności 1) peryskopy, które były blaszanymi puszkami z "lustrami" z polerowanej blachy (...)
To pewnie za Bieszanowem, który nawet podaje oznaczenie tego peryskopu. Kłopot w tym, że to urządzenie nie było żadną puszką z blachami, tylko czymś bardzo podobnym do panoramy artyleryjskiej z normalnymi pryzmatami.
Ten post był edytowany przez Botras: 20/06/2014, 16:46
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Łączność wewnętrzna praktycznie nieistniejąca (a przy okazji groźna dla załogi) więc dowódca np. z kierowcą porozumiewał się kopiąc tego ostatniego po ramionach. Nie wiem jaka była jakość łączności wewnętrznej w czołgach niemieckich, ale to kopanie kierowcy przez dowódcę wozu odnotowałem również w panzerwaffe.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kopniaki dowódcze to tradycja siegająca jeszcze I wojny i Marków IV
|
|
|
|
|
|
|
mazgier
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 93.976 |
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Botras @ 20/06/2014, 17:42) Tylko skromnego wzrostu i wygimnastykowany mechanik mógłby prowadzić czołg patrząc przez uchylony właz... No chyba, że mówimy o "uchyleniu", gdzie właz miałby pozycję mniej-więcej poziomą. Jeśli mechanik miał do wyboru to lub nie widzieć nic...
QUOTE(Botras @ 20/06/2014, 17:42) To pewnie za Bieszanowem, który nawet podaje oznaczenie tego peryskopu. Kłopot w tym, że to urządzenie nie było żadną puszką z blachami, tylko czymś bardzo podobnym do panoramy artyleryjskiej z normalnymi pryzmatami. Zgadza się, za Bieszanowem. I tuatj to o czym zapomniałem napisać poprzednio czyli pytanie do jakiego okresu produkcji/modelu odnosi się ta informacja. Czy ten peryskop "w typie artyleryjskim" był produkowany/montowany od początku? Czy może pojawił się w późniejszym okresie wojny? Lub na odwrót - w ramach oszczędności zastąpiono go "puszką"? W każdym razie, gdyby widoczność z wnętrza T34 była od początku na zadowalającym poziomie nie wprowadzonoby wieżyczki dowódcy.
QUOTE(poldas372 @ 20/06/2014, 18:51) Nie wiem jaka była jakość łączności wewnętrznej w czołgach niemieckich, ale to kopanie kierowcy przez dowódcę wozu odnotowałem również w panzerwaffe. Tyle, że w T34 nie było zbytniej alternatywy. Łączność wewnętrzna była tylko pomiędzy dowódcą a kierowcą i mówiąc oględnie działała słabo. A do tego podpięty kabel dowódcy uniemożliwiał wydostanie się z wieży w razie konieczności ewakuacji. Bodaj u Drabkina, któryś z dowódców wspomina jak mało nie usmażył się w płonącym czołgu bo nie mógł odpiąć kabla.
|
|
|
|
|
|
|
|
No cóż; Na takie rzeczy to se mogli utyskiwać pancerniacy wszelkich nacji, bo... wifi nie było.
QUOTE W każdym razie, gdyby widoczność z wnętrza T34 była od początku na zadowalającym poziomie nie wprowadzono by wieżyczki dowódcy. Nowa wieża, nowy gadżet.
Ten post był edytowany przez poldas372: 20/06/2014, 19:47
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|