Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> 1968. Czołgiem na Czechosłowację, Tadeusz Oratowski
     
Doktor Zło
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 502
Nr użytkownika: 62.471

 
 
post 27/09/2017, 23:32 Quote Post

Recenzowanie wspomnień bywa zajęciem niewdzięcznym. Jak bowiem ocenić wartość czyjegoś życia, czyiś doświadczeń i dramatów, radości? Z drugiej strony to właśnie wspomnienia są zazwyczaj tym, po co najchętniej sięgamy, by „wczuć” się w atmosferę dawnych czasów – by odpocząć od suchych faktów i spróbować spojrzeć na wydarzenia z perspektywy uczestnika i jego zawężonych horyzontów.

Książka „Czołgiem na Czechosłowację...” sprawia mi właśnie wszystkie wyżej wymienione problemy, jest w niej bowiem tyle samo zalet, co wad.

Mamy bowiem historię „bratniej pomocy” udzielonej przez kraje bloku wschodniego Czechosłowacji, widzianą z perspektywy młodego „trepa” (nie używam tutaj tego słowa w znaczeniu negatywnym, po prostu najlepiej określa to ówczesną pozycję autora w drabinie wojskowej hierarchii, tego jak widziało go społeczeństwo i władze), służącego dotąd w spokojnej miejscowości nad granicą niemiecką. W książce siłą rzeczy nie ma więc opisów wielkich, epickich batalii pancernych, szturmowania miast pod ostrzałem przeciwnika czy wielogodzinnych przygotowań artyleryjskich. Mamy za to dużo troski o sprzęt pancerny, trzymanie w ryzach nudzących się żołnierzy czy przeciwdziałanie zdarzającym się aktom przemocy wobec ludności „okupowanej”. Czytając wspomnienia ma się wrażenie, że mogłyby być opowiedziane przez każdego „pancerniaka”, który przy piwie i papierosie opowiada młodzieży swoje przeżycia z „woja”. I nie uważam tego za wadę! Paradoksalnie, to właśnie najlepiej oddaje klimat służby w wojsku w okresie „głębokiego” PRL.

Gorzej dzieje się, kiedy autor próbuje wyjść ze wspomnieniowego tonu i „wzbogacić” narrację o elementy literackie czy przemyślenia. Mam wrażenie, że autor jest dobrym „opowiadaczem”, ale literatem – niestety – już nie. Najbardziej „bije” po oczach bardzo częste używanie zdań wykrzyknikowych, nierzadko całymi seriami, a także, miejscami, sztuczny język.

Jeżeli jesteśmy w stanie przymknąć oko na „gorsze” fragmenty, które w zamierzeniu autora miały być „lepszymi”, to otrzymujemy całkiem przyzwoitą książkę, która opowiada o interesującym (chociaż z punktu widzenia naszych południowych sąsiadów – tragicznym) epizodzie ludowego Wojska Polskiego. Nie lubię tak kończyć recenzji, ale w tym wypadku inaczej chyba nie można – tą książkę każdy musi zobaczyć i ocenić... sam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej