|
|
Abisyński dwór cesarski
|
|
|
|
QUOTE(elchullogrande @ 14/02/2014, 12:11) QUOTE(Boczek 75 @ 14/02/2014, 2:00) Witam. Nie chcę być upierdliwy jednakże, Daniel, podrzuć te relacje naocznego świadka, czekam na nie z niecierpliwością. Pozdrawiam! Spoko, o 19 kończę robotę, poszukam i wyślę.
Jasna sprawa .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Spoko, o 19 kończę robotę, poszukam i wyślę.
Już skończyłeś?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Boczek 75 @ 22/02/2014, 9:29) QUOTE Spoko, o 19 kończę robotę, poszukam i wyślę.
Już skończyłeś?
O, nie napisałem jeszcze. Spoko, to jutro napiszę.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(elchullogrande @ 22/02/2014, 15:19) QUOTE(Boczek 75 @ 22/02/2014, 9:29) QUOTE Spoko, o 19 kończę robotę, poszukam i wyślę.
Już skończyłeś? O, nie napisałem jeszcze. Spoko, to jutro napiszę.
Dobrze, ale nie zapomnij.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Boczek 75 @ 22/02/2014, 20:14) QUOTE(elchullogrande @ 22/02/2014, 15:19) QUOTE(Boczek 75 @ 22/02/2014, 9:29) QUOTE Spoko, o 19 kończę robotę, poszukam i wyślę.
Już skończyłeś? O, nie napisałem jeszcze. Spoko, to jutro napiszę. Dobrze, ale nie zapomnij.
Zapomniałeś...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Gybbi [pałac cesarski] to bezładny kwartał budynków na wzgórzu na wschód od miasta. Nocami w tygodniu koronacyjnym rozświetlały go rzędy żarówek, lecz za dnia wyglądał dość obskurnie. Jego centrum stanowi kamienny gmach, w którym mieszczą się sala tronowa i bankietowa; z boku biegnie przeszklony korytarz, ale większość szyb jest pękniętych, a wszystkie są brudne; od frontu wznoszą się podwójne schody oraz portyk o wyraźnie klasycystycznych tendencjach, zbudowany dla Menelika przez jakiegoś architekta z Francji (tak mógłby wyglądać ratusz we francuskim prowincjonalnym miasteczku). (...) Całość otaczają wysokie mury, a jedyne wejście, to samo dla rzeźników i ambasadorów, prowadzi przez dwie pilnie strzeżone bramy. Mimo to zawsze miałem wrażenie, że na terenie jest mnóstwo wałkoni - siedzących w kucki, kłócących się lub gapiących na gości. (...) Abisyńczyków prawieśmy nie widywali, nie licząc poważnych, wręcz napuszonych figur na oficjalnych przyjęciach. Bywał tu ras Hajlu - właściciel bogatej prowincji Godżam, mający opinię bogatszego niż sam cesarz - ciemnoskóry mężczyzna o władczej posturze, spiczastej, czarno farbowanej bródce i lekko bezczelnym spojrzeniu. (...) Pojawiali się również czcigodny ras Kassa i Mulu-Gieta, głównodowodzący armii, wielki jak góra osobnik z siwą brodą i przekrwionymi oczyma; w pełnej gali i szkarłatno-złotym płaszczu, w bermycy z lwią grzywą, właściwie nie wyglądał jak człowiek; a także George Hyruj, syn ministra spraw zagranicznych, wytwór angielskiego uniwersytetu: drobny młodzieniec, bardzo wytwornie ubrany w strój europejski, bądź w mundur dworskiego pazia; jego ojciec cieszył się dużym zaufaniem cesarza, George wszakże miał głównie paryskie zainteresowania. (...) Ceremonia [koronacji] trwała ogromnie długo, nawet według pierwotnego planu, a kapłanom udało się ją przedłużyć co najmniej jeszcze o półtorej godziny. Następnym sześciu dniom miano nadać przede wszystkim charakter wojskowy, ale sama koronacja pozostała w rękach Kościoła, który zamierzał maksymalnie wykorzystać okazję. (...) przy wejściu raz po raz wybuchały hałaśliwe sprzeczki między gwardią cesarską a strażą miejscowych wodzów. (...) Następnie biskupi jęli grzebać w pudłach i zaczęła się konsekracja. Czyniąc długie przerwy, wręczono cesarzowi kolejno szatę, jabłko, ostrogi, włócznię i wreszcie koronę. Zabrzmiała salwa armatnia; tłumnie zgromadzona ludność, rozproszona na wielkich nieużytkach na zewnątrz, wybuchła głośnymi wiwatami. Cesarskie konie stanęły dęba i zaczęły się tratować nawzajem; wierzgając, zdarły złoto z powozu i zerwały się z uprzęży. (...) Trzeba było ukoronować cesarzową i domniemanego następcę tronu; nastąpiła kolejna salwa armatnia, po której abisyński stajenny złamał dwa żebra, próbując wyprząc parę cesarskich koni.
Tak o sytuacji na dworze podczas koronacji pisał Evelyn Waugh.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(elchullogrande @ 3/05/2014, 19:21) QUOTE Gybbi [pałac cesarski] to bezładny kwartał budynków na wzgórzu na wschód od miasta. Nocami w tygodniu koronacyjnym rozświetlały go rzędy żarówek, lecz za dnia wyglądał dość obskurnie. Jego centrum stanowi kamienny gmach, w którym mieszczą się sala tronowa i bankietowa; z boku biegnie przeszklony korytarz, ale większość szyb jest pękniętych, a wszystkie są brudne; od frontu wznoszą się podwójne schody oraz portyk o wyraźnie klasycystycznych tendencjach, zbudowany dla Menelika przez jakiegoś architekta z Francji (tak mógłby wyglądać ratusz we francuskim prowincjonalnym miasteczku). (...) Całość otaczają wysokie mury, a jedyne wejście, to samo dla rzeźników i ambasadorów, prowadzi przez dwie pilnie strzeżone bramy. Mimo to zawsze miałem wrażenie, że na terenie jest mnóstwo wałkoni - siedzących w kucki, kłócących się lub gapiących na gości. (...) Abisyńczyków prawieśmy nie widywali, nie licząc poważnych, wręcz napuszonych figur na oficjalnych przyjęciach. Bywał tu ras Hajlu - właściciel bogatej prowincji Godżam, mający opinię bogatszego niż sam cesarz - ciemnoskóry mężczyzna o władczej posturze, spiczastej, czarno farbowanej bródce i lekko bezczelnym spojrzeniu. (...) Pojawiali się również czcigodny ras Kassa i Mulu-Gieta, głównodowodzący armii, wielki jak góra osobnik z siwą brodą i przekrwionymi oczyma; w pełnej gali i szkarłatno-złotym płaszczu, w bermycy z lwią grzywą, właściwie nie wyglądał jak człowiek; a także George Hyruj, syn ministra spraw zagranicznych, wytwór angielskiego uniwersytetu: drobny młodzieniec, bardzo wytwornie ubrany w strój europejski, bądź w mundur dworskiego pazia; jego ojciec cieszył się dużym zaufaniem cesarza, George wszakże miał głównie paryskie zainteresowania. (...) Ceremonia [koronacji] trwała ogromnie długo, nawet według pierwotnego planu, a kapłanom udało się ją przedłużyć co najmniej jeszcze o półtorej godziny. Następnym sześciu dniom miano nadać przede wszystkim charakter wojskowy, ale sama koronacja pozostała w rękach Kościoła, który zamierzał maksymalnie wykorzystać okazję. (...) przy wejściu raz po raz wybuchały hałaśliwe sprzeczki między gwardią cesarską a strażą miejscowych wodzów. (...) Następnie biskupi jęli grzebać w pudłach i zaczęła się konsekracja. Czyniąc długie przerwy, wręczono cesarzowi kolejno szatę, jabłko, ostrogi, włócznię i wreszcie koronę. Zabrzmiała salwa armatnia; tłumnie zgromadzona ludność, rozproszona na wielkich nieużytkach na zewnątrz, wybuchła głośnymi wiwatami. Cesarskie konie stanęły dęba i zaczęły się tratować nawzajem; wierzgając, zdarły złoto z powozu i zerwały się z uprzęży. (...) Trzeba było ukoronować cesarzową i domniemanego następcę tronu; nastąpiła kolejna salwa armatnia, po której abisyński stajenny złamał dwa żebra, próbując wyprząc parę cesarskich koni. Tak o sytuacji na dworze podczas koronacji pisał Evelyn Waugh. Wielkie dzięki Danielu! Niech Ci Bóg w dzieciach wynagrodzi!
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
Ależ bardzo proszę. Żeby nie było, że mam coś napisać, a nie piszę. ;D
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Boczek IV @ 3/05/2014, 19:22) QUOTE(elchullogrande @ 3/05/2014, 19:21) QUOTE Gybbi [pałac cesarski] to bezładny kwartał budynków na wzgórzu na wschód od miasta. Nocami w tygodniu koronacyjnym rozświetlały go rzędy żarówek, lecz za dnia wyglądał dość obskurnie. Jego centrum stanowi kamienny gmach, w którym mieszczą się sala tronowa i bankietowa; z boku biegnie przeszklony korytarz, ale większość szyb jest pękniętych, a wszystkie są brudne; od frontu wznoszą się podwójne schody oraz portyk o wyraźnie klasycystycznych tendencjach, zbudowany dla Menelika przez jakiegoś architekta z Francji (tak mógłby wyglądać ratusz we francuskim prowincjonalnym miasteczku). (...) Całość otaczają wysokie mury, a jedyne wejście, to samo dla rzeźników i ambasadorów, prowadzi przez dwie pilnie strzeżone bramy. Mimo to zawsze miałem wrażenie, że na terenie jest mnóstwo wałkoni - siedzących w kucki, kłócących się lub gapiących na gości. (...) Abisyńczyków prawieśmy nie widywali, nie licząc poważnych, wręcz napuszonych figur na oficjalnych przyjęciach. Bywał tu ras Hajlu - właściciel bogatej prowincji Godżam, mający opinię bogatszego niż sam cesarz - ciemnoskóry mężczyzna o władczej posturze, spiczastej, czarno farbowanej bródce i lekko bezczelnym spojrzeniu. (...) Pojawiali się również czcigodny ras Kassa i Mulu-Gieta, głównodowodzący armii, wielki jak góra osobnik z siwą brodą i przekrwionymi oczyma; w pełnej gali i szkarłatno-złotym płaszczu, w bermycy z lwią grzywą, właściwie nie wyglądał jak człowiek; a także George Hyruj, syn ministra spraw zagranicznych, wytwór angielskiego uniwersytetu: drobny młodzieniec, bardzo wytwornie ubrany w strój europejski, bądź w mundur dworskiego pazia; jego ojciec cieszył się dużym zaufaniem cesarza, George wszakże miał głównie paryskie zainteresowania. (...) Ceremonia [koronacji] trwała ogromnie długo, nawet według pierwotnego planu, a kapłanom udało się ją przedłużyć co najmniej jeszcze o półtorej godziny. Następnym sześciu dniom miano nadać przede wszystkim charakter wojskowy, ale sama koronacja pozostała w rękach Kościoła, który zamierzał maksymalnie wykorzystać okazję. (...) przy wejściu raz po raz wybuchały hałaśliwe sprzeczki między gwardią cesarską a strażą miejscowych wodzów. (...) Następnie biskupi jęli grzebać w pudłach i zaczęła się konsekracja. Czyniąc długie przerwy, wręczono cesarzowi kolejno szatę, jabłko, ostrogi, włócznię i wreszcie koronę. Zabrzmiała salwa armatnia; tłumnie zgromadzona ludność, rozproszona na wielkich nieużytkach na zewnątrz, wybuchła głośnymi wiwatami. Cesarskie konie stanęły dęba i zaczęły się tratować nawzajem; wierzgając, zdarły złoto z powozu i zerwały się z uprzęży. (...) Trzeba było ukoronować cesarzową i domniemanego następcę tronu; nastąpiła kolejna salwa armatnia, po której abisyński stajenny złamał dwa żebra, próbując wyprząc parę cesarskich koni. Tak o sytuacji na dworze podczas koronacji pisał Evelyn Waugh. Wielkie dzięki Danielu! Niech Ci Bóg w dzieciach wynagrodzi! Serdecznie dziękuję i pozdrawiam! A pan Waugh pisał o tym, gdzie konkretnie?
|
|
|
|
|
|
|
|
w swojej książce poświęconej wizycie na dworze abisyńskim podczas koronacji Hajle Sellasjego. A książka ta nosi tytuł: "Daleko stąd. Podróż afrykańska".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(elchullogrande @ 3/05/2014, 19:34) w swojej książce poświęconej wizycie na dworze abisyńskim podczas koronacji Hajle Sellasjego. A książka ta nosi tytuł: "Daleko stąd. Podróż afrykańska". Dzięki, postaram się ją zdobyć .
|
|
|
|
|
|
|
|
Polecam. Książkę aż czuć Brytyjczykiem, taki wyspiarsko-imperialny styl. Ale niezwykle przyjemna w czytaniu. Opisuje podróż Waugha do Addis Abeby, krótkie zwiedzanie Etiopii, podróż do Jemenu i powrót do Wielkiej Brytanii przez brytyjskie posiadłości w Afryce Wschodniej i Kongo.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(elchullogrande @ 3/05/2014, 20:50) Polecam. Książkę aż czuć Brytyjczykiem, taki wyspiarsko-imperialny styl. Ale niezwykle przyjemna w czytaniu. Opisuje podróż Waugha do Addis Abeby, krótkie zwiedzanie Etiopii, podróż do Jemenu i powrót do Wielkiej Brytanii przez brytyjskie posiadłości w Afryce Wschodniej i Kongo. Wszystko w porządku, jak tylko ją gdzieś wypatrzę to sobie kupię i postaram się napisać coś więcej o wyglądzie dworu...
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|