Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Najwięksi szpiedzy w historii
     
fodele
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 674
Nr użytkownika: 31.925

 
 
post 31/07/2009, 11:36 Quote Post

Największym i szczególnie efektywnym szpiegiem na pewno nie była, ale za to doskonale znanym wszystkim tym, którzy przeczytali książkę "Grek Zorba" Nikosa Kazantzakisa. Choć bynajmniej nie z powodu szpiegowskiej działałności... wink.gif
Otóż wileka miłość Aleksisa Zorbasa - Madame Hortense, zwana przez niego pieszczotliwie Boubouliną, miała swój pierwowzór w rzeczywistości.
Źródłem inspiracji dla Kazantzakisa była postać francuskiej modystki z Toulonu - Adeline Guitar (ur. około 1874r.).
Dając się ponieść wielkiej słabości do marynarzy przypłynęła ona na Kretę wraz z wojskami francuskimi mającymi strzec świeżo uzyskanej autonomii wyspy.
Pod zmienionym już wcześniej imieniem (Hortense) otworzyła pierwszy w Ierapetra hotel o nazwie „Francja”, będący jednocześnie domem uciech. Madame Hortense udostępniała odwiedzającym i hotel i "serce". Koniecznie należy tu nadmienić, iż jej częstymi gośćmi byli bardzo wysoko postwaieni dygnitarze oraz wojskowi wszystkich mocarstw nadzorujących sytuację na Krecie. Dopiero po śmierci Madame Hortense okazało się, że jej zajęcie miało również mniej frywolne "drugie dno" - była bowiem francuskim szpiegiem.
Madame Hortense zmarła na Krecie w roku 1938. Pochowana została w obecności licznie przybyłych szczerze zasmuconych jej odejściem mieszkańców Ierapetra i okolicy. Ponoć grzechy doczesne zostały jej publicznie wybaczone przez uczestniczącego w pogrzebie popa, który miał powiedzieć, iż była ona "świętą kobietą, Marią Magdaleną naszych czasów".

Więcej o Hortense-szpiegu znajdziecie w książce Nikosa Campanisa "Madame Hortense". Niestety, pozycja ta dostępna jest jedynie w języku francuskim.

smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
NELSON
 

kot bojowy
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 922
Nr użytkownika: 20.599

Zawód: EMIGRANT
 
 
post 9/08/2009, 19:33 Quote Post

Skoro juz przy "szpiezycach" (uzywajac witkacowskiego okreslenia) jestesmy.
"Cynthia", Amerykanka pracujaca dla brytyjskiego wywiadu w latach drugiej wojny.W zimie 1940 roku otrzymala zadanie zdobycia klucza do szyfrow wloskiej marynarki.Nawiazala znajomosc, a nastepnie calkowicie omotala attache wloskiej marynarki w Waszyngtonie, admirala Laise'a.Po kilku tygodniach "znajomosci" wyjawila mu czego potrzebuje.Ten skontaktowal ja z szyfrantem, ustalono cene i sprawa byla zalatwiona.
Cynthia od Laise'a rowniez uzyskala informacje o planowanym samozatopieniu statkow wloskich, znajdujacych sie w portach amerykanskich.Informacje ta przekazano Amerykanom, ktorzy udaremnili sabotaz i przejeli statki.
W polowie 1941 roku Cynthi polecono zainteresowac sie ambasada Vichy w Waszyngtonie.Udala sie tam jako dziennikarka, zauroczyla ambasadora i omotala jego sekretarza prasowego.Po czasie temu ostatniemu wyjawila kim jest i zaczela miec dostep do wszystkich materialow dotyczacych dzialalnoaci ambasady.Byly to materialy istotne dla Brytyjczykow w tym okresie.Raport z dzialalnosci ambasady zostal przedstawiony samemu prezydentowi USA, ktory zgodzil sie na ich publiczne wykorzystanie (czesciowe oczywiscie wink.gif ) .Bylo to wazne dla przygotowania opinii amerykanskiej do spodziewanego wejscia Stanow do swiatowego konfliktu.
Wiosna 1942 Cynthia dostala zadanie zdobycia (a jakze)kluczy do szyfrow marynarki francuskiej.Pod pozorem tajnej schadzki milosnej z sekretarzem prasowym (nie byl to zreszta do konca pozor)para zostala wpuszczona noca przez pelnego zrozumienia straznika na teren ambasady.Przez okno wpuscili slusarza-wlamywacza, ktory otworzyl sejf, a materialy zostaly skopiowane.
Chyba calkiem niezle jak na jedna pania, ktora nawet w opini zwierzchnikow nie byla klasyczna pieknoscia, a nawet nie byla zbyt ladna.Cynhia byla jednak osoba bardzo inteligentna, duzo podrozowala, znala europejska mentalnosc(cokolwiek by to mialo znaczyc).I co najwazniejsze potrafila sluchac !Kiedy panowie juz sie jej wyplakali, odkrywali rowniez jej atrakcyjnosc fizyczna.Ale poniewaz na forum zaglada rowniez dziatwa szkolna, przmilczmy to. rolleyes.gif
Bylbym zapomnial!Cynthia pracowala praktycznie za darmo!Otrzymywala oczywiscie zwrot kosztow itd.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #32

     
Przemyslav55
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 202
Nr użytkownika: 57.776

Stopień akademicki: brak
Zawód: uczen
 
 
post 9/08/2009, 19:53 Quote Post

Jeśli mowa o najlepszych szpiegach to warto wspomnieć o podwójnym szpiegu polskim kapitanie Romanie Garby-Czerniawskim,kryptonim-Brutus, który zmylil niemieckie dowództwo co do miejsca desantu alianckiego w 1944r. Spowodował on,że Adolf Hitler obsodził większość swego wojska we Francji w okolicach Pas-de-Calais a nie w Normandii. Operacja w ramach której prowadzone były te dzialania to Quicksilver.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
Cartaphilus
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 913
Nr użytkownika: 40.789

M. R.
Stopień akademicki: mgr prawa
 
 
post 20/10/2009, 22:20 Quote Post

Ciekawą postacią szpiegiem była Fraulein Doktor. Dlaczego ? Ponieważ tak naprawdę nie istniała. Była jedynie mitem stworzonym przez aliantów. Wg niego miała być groźną kobietą szpiegiem służącą kajzerowi. Młoda, ładna, szczupła blondynka, w wieku około dwudziestu kilku lat, która miała rzekomo pracować w bezpośrednim kontakcie z pułkownikiem Nikolaiem. Mówiono, że przesłuchuje, torturuje, a nawet zabija jeńców. Tak naprawdę aż trzy młode dziewczyny, w wyobrażenie służb alianckich wcielały się w jej postać:
-Anne-Marie Lesser, agentka niemieckiej służby wywiadu III b. Działała w wielu państwach takich jak Belgia, Francja, Włochy. Przypisuje się jej śmierć marszałka angielskiego Kitchenera - utopionego w 1916 r. podczas misji w Rosji.
-Tajemnicza kobieta z Berna, której tożsamości nigdy nie ujawniono. Działała głównie w Szwajcarii. (W czasie wielkiej wojny państwa neutralne takie jak Szwajcaria czy Hiszpania były prawdziwymi "zagłębiami" szpiegowskiej działalności państw centralnych oraz aliantów).
-Elisabeth Schtragmuller.Również agentka III b. W czasach, gdy u władzy byli naziści uważana za bohaterkę narodową. Oczywiście sama również wstąpiła do partii nazistowskiej. Sam Joseph Goebbels posługiwał się jej wizerunkiem w celach propagandowych.
Fraulein Doktor przypisywano również śmierć Kapitana Ladoux(znany z głośniej sprawy z Matą Hari). Został on otruty za pomocą zatrutego listu w 1933 r.
Pozdrawiam
P.S. to mój 500 -ny post zywiec.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Fobos
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 23
Nr użytkownika: 41.080

 
 
post 11/11/2009, 18:31 Quote Post

Myślę , że na niezłego szpiega wyrósł nam obecnie.....Agent Tomek xDD , zbajerował tak kilka osób ze siedzą/będą siedziały w więzieniu xD
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
lomuri
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 4
Nr użytkownika: 63.970

 
 
post 18/03/2010, 21:27 Quote Post

Haliny Szwarc-z polecenia dowództwa ZWZ podpisuje volkslistę,dokształca się po czym wyjeżdza do Niemiec i tam rozpoczyna swoja działalnośc szpiegowska.Zasłuzona bardzo, a przede wszytskim młoda dzieczyna i to jest szacun smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #36

     
Andrea$
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.982
Nr użytkownika: 45.545

Zawód: student
 
 
post 18/03/2010, 21:47 Quote Post

''Generał Wehrmachtu"


Pewnego zimowego dnia, w początku 1943 roku, zjawił się w Paryżu generał Wehrmachtu - Julius von Hallman. Niesłychanie zmęczony podróżą z frontu wschodniego udał się do komendantury miasta, gdzie zameldował swój przyjazd. W komendanturze przydzielono mu kwaterę w jednym z najlepszych hoteli w Paryżu. Otrzymał także kartki żywnościowe oraz wszelkie informacje niezbędne oficerowi niemieckiemu w stolicy okupowanej Francji. Jak zwykle podczas swego pobytu w Paryżu, zatrzymał się w hotelu „Des deux Mondes”, który znajdował się nieopodal komendantury i gdzie znała go cała obsługa. Po rozgoszczeniu w hotelu, udał się do jednego ze sztabów wojsk niemieckich w Europie Zachodniej marszałka von Rundstedta, a mianowicie VII Sztabu Gospodarczego, który miał swą siedzibę w Paryżu. W sztabie tym był częstym gościem, gdyż jako specjalista od budowy umocnień na froncie wschodnim wielokrotnie służył pomocą i radą w sprawach budowy fortyfikacji na terenach Francji.

W tym, co do tej pory zostało powiedziane, nie ma nic nadzwyczajnego, godnego uwagi, czy choćby dziwnego, gdyby nie jeden ważny szczegół - gen. Julius von Hallman nigdy nie istniał! Natomiast osobą, która przyjechała do Paryża był oficer Armii Krajowej, zarazem jeden z najwybitniejszych pracowników Oddziału Informacyjno - Wywiadowczego Komendy Głównej AK – por. rez. Kazimierz Leski ps. „Bradl”. Kiedy po raz pierwszy spotkałem się w literaturze historycznej z postacią Kazimierza Leskiego, w pierwszej chwili skojarzył mi się z Hansem Klosem ze „Stawki większej niż życie”. Jednak im więcej dowiadywałem się na jego temat, stwierdziłem, że bije on „ J 23” na głowę. Po pierwsze: Leski występował jako niemiecki generał, a nie jako kapitan, po drugie działał na większym obszarze niż bohater „Stawki…”, a po trzecie i najważniejsze był on postacią autentyczną.

Kazimierz Leski rocznik 1912 był z pochodzenia Warszawiakiem. Bezpośrednio po ukończeniu studiów na Wydziale Mechanicznym w Państwowej Wyższej Szkole Budowy Maszyn i Elektroniki w Warszawie w 1935 roku, wyjechał do pracy w stoczniach holenderskich. Zajmował się tam projektowaniem łodzi podwodnych. Był m.in. współprojektantem ORP „Orzeł” i ORP „Sęp” budowanych na zamówienie Polskiej Marynarki Wojennej. Podczas swej pracy za granicą do perfekcji opanował język niemiecki, oprócz tego dość swobodnie operował francuskim i angielskim, wyuczył się również w wystarczającym stopniu holenderskiego. Znajomość języków ogromnie mu się przydała w późniejszym czasie, podczas jego pracy wywiadowczej. W wojnie obronnej Polski w 1939 roku, brał udział jako pilot podchorąży. Niestety 17 września został zestrzelony przez Sowietów i dostał się do niewoli. Jednak dość szybko, wraz z innymi jeńcami udało mu się zbiec z prowizorycznego miejsca zamknięcia i przedostać do Warszawy.

W stolicy los zetknął go ze Stefanem Witkowskim ps. „Inżynier”. Był on twórcą i jednocześnie dowódcą organizacji konspiracyjnej o kryptonimie „Muszkieterzy”. Witkowski przyjął Leskiego w szeregi „Muszkieterów”, czyniąc go swym zastępcą. „Muszkieterzy” mieli ambicje bycia organizacją wywiadowczo – dywersyjną, niezależną od krajowego kierownictwa podziemia i bezpośrednio podporządkowaną Naczelnemu Wodzowi. Witkowski stojący na czele „Muszkieterów” nosił miano „Kapitana”, a swój sztab nazwał „Kapitanatem”. Składał się on z pionu Wywiadu Wojskowego oraz Kontrwywiadu, którego szefem został właśnie Leski. Oprócz tego nasz bohater zajmował się także wywiadem komunikacyjnym, w tym wywiadem lotniczym. Witkowskiego cechowała zbyt wybujała ambicja i umiłowanie własnej osoby. Wierzył, że zdoła uzyskać dominującą rolę w polskim podziemiu. Podczas rozmów z Komendantem Głównym ZWZ, a potem Dowódcą AK- gen. Stefanem Roweckim ps. „Grot”, chciał występować jako równoważny partner. Dość szybko wyniknął spór między „Kapitanem” a jego podwładnymi, którzy dążyli do bliższej współpracy z ZWZ, a w ostateczności do połączenia tych dwóch organizacji. Oprócz tego zdali sobie sprawę z niedorzeczności i fantazjowania Witkowskiego w jego planach walki z okupantem. Także Komenda Główna ZWZ, a następnie AK wielokrotnie napominała Witkowskiego i przestrzegała przed łamaniem zasad konspiracji i samowolnym działaniem. Niestety nie było odzewu na te upomnienia, co doprowadziło do wydania na niego wyroku śmierci przez Wojskowy Sąd Specjalny. Wyrok wykonał granatowy policjant - członek AK, dnia 18 września 1942 roku. Skutki działalności konspiracyjnej „Muszkieterów”, pomijając sprawę Witkowskiego były dość pokaźne i pięknie wpisały się w całość dorobku walki z okupantem m.in.: Rozpracowali oni około 240 współpracowników gestapo, zdobyli kompletną dokumentację niemieckiej łodzi podwodnej, którą produkowano seryjnie przed wojną, podpalili ogromne składy benzyny na Okęciu. Jednak ich domeną była przede wszystkim różnego rodzaju działalność wywiadowcza od wywiadu gospodarczego poczynając, poprzez wojskowy, na kontrwywiadzie kończąc.

Leski od początku był zwolennikiem połączenia „Muszkieterów” z ZWZ. Po rozwiązaniu jego macierzystej organizacji przeszedł do II Oddziału Komendy Głównej ZWZ, czyli do Oddziału Informacyjno – Wywiadowczego. W Oddziale II zlecono mu dwa kierunki działalności: Pracę w kontrwywiadzie oraz w Biurze Studiów Wojskowych. Z jednej strony miał stworzyć nowy referat kontrwywiadu, zajmujący się rozpracowywaniem wszelkich aparatów wywiadowczych i policyjnych, które zagrażałyby konspiracji lub ludności cywilnej, z drugiej strony miał objąć referat komunikacji w Biurze Studiów Wojskowych. Nowy referat kontrwywiadu, który stworzył przyjął kryptonim „997”. Jego głównym kierunkiem działalności, było rozpracowywanie niemieckich struktur policyjnych, z niemiecką policją bezpieczeństwa - Sicherheitspolizei na czele, niemieckiego wywiadu wojskowego – Abwehry, ale także wszelkich obcych siatek wywiadowczych zagrażających działalności podziemnej i społeczeństwu polskiemu. Z racji przeznaczenia Leski nadał referatowi nazwę „wywiady obce”. Początkowo budował zręby referatu w pojedynkę, ale z czasem zaczęły do niego dochodzić kolejne osoby. Najczęściej używaną metodą inwigilacji osób, które miały powiązania z niemiecką policją lub wywiadem była metoda na „rozmówcę”. Polegało to na tym, że wcześniej wybranemu Niemcowi podstawiano swojego agenta, który starał się nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Mogły to być wspólne interesy, koleżeństwo a nawet w niektórych przypadkach przyjaźń. Agent starał się w trakcie licznych dyskusji wyłapywać ważne dla kontrwywiadu informacje i prowadzić w taki sposób rozmowę, żeby Niemiec nie był świadomy inwigilacji. Jednym z największych sukcesów referatu „997” było podstawienie „rozmówcy” szefowi wydziału III warszawskiego Sicherheitspolizei - dr Kahowi. „Rozmówcą” był przemysłowiec, członek izby przemysłowej, który nawiązał z Kahem prawdziwą przyjaźń. Podobną „wtyczkę” referat posiadał w kancelarii Generalnego Gubernatora- Hansa Franka w Krakowie. O sukcesie starań Leskiego i jego współpracowników może świadczyć fakt, że w połowie 1943 roku, mieli już rozpracowane wszystkie policje działające na terytorium III Rzeszy, w Generalnym Gubernatorstwie oraz na pozostałych terenach okupowanej Polski. W dodatku, dosyć często były to rozpoznania bardzo dokładne, w niektórych przypadkach nawet z charakterystyką personalną funkcjonariuszy.

Jeżeli chodzi o jego działalność w Biurze Studiów Wojskowych, które zajmowało się analizą meldunków wywiadowczych, to kierował tam jednym z referatów, a mianowicie referatem „Komunikacja”. Referat komunikacja badał sieć dróg kołowych, sieć kolejową oraz śródlądowe drogi wodne. Swym zasięgiem obejmował III Rzeszę, Generalne Gubernatorstwo, a na wschód tereny aż po front. W kwietniu 1943 roku wskutek aresztowania Józefa Garlińskiego ps. „Long”, dyrektora referatu „998” Leski objął to stanowisko. Józef Garliński był przyjacielem Leskiego jeszcze z czasów „Muszkieterów”, z którym to razem przeszedł do II Oddziału KG ZWZ. Referat „998” był to dział bezpieczeństwa centralnego AK. Do niego spływały wszelkie zawiadomienia o aresztowaniach, rewizjach i zagrożeniu działalności konspiracyjnej. Natomiast we wcześniejszej fazie działalności, referat skupiał się jedynie na budowaniu i utrzymaniu łączności z więzieniami, dopiero pod koniec 1943 roku objął on wszystkie sprawy bezpieczeństwa AK.

Jednak najniebezpieczniejszym i zarazem najbardziej brawurowym zajęciem Kazimierza Leskiego było kierowanie komórką „666”. Pod liczbą tą ukrywała się niezmiernie trudna forma działalności wywiadowczej. Zadaniem komórki było przetarcie lądowych szlaków przerzutowych dla kurierów ZWZ/AK do Naczelnego Wodza do Londynu, a następnie z powrotem do kraju. Potrzeba dostarczania raportów wywiadowczych z kraju do Sztabu Naczelnego Wodza w Wielkiej Brytanii niejako wymusiła potrzebę szukania realnych możliwości komunikacji między Warszawą a Londynem. W początkowej fazie wojny wykorzystywano w tym celu trasy południowe, przez Węgry i Rumunię, a stamtąd dalej na zachód. Jednak czas jaki był potrzebny na pokonanie tej drogi był zbyt długi. Dlatego zdecydowano się na dość ryzykowny krok utorowania szlaku przerzutowego biegnącego po najmniejszej linii oporu przez tereny Rzeszy, Francji i Hiszpanii. Komórka „666” została powołana na przełomie 1941/1942 roku. O dużym znaczeniu jej działalności może świadczyć fakt, że była bezpośrednio podporządkowana szefowi II Oddziału. „Bradl” początkowo odbywał podróże w celu rozpoznania trasy, bądź po prostu na tzw. „Passierscheiny”, czyli przepustki uprawniające do przekraczania granicy Rzeszy, bądź jako pracownik Ostbahn, czyli kolei w Generalnym Gubernatorstwie. Niestety przepustki te nie dawały możliwości dalszej podróży na zachód, poza Rzeszę. Nieocenione usługi komórce „666” świadczył cichociemny - inż. architekt Stanisław Jankowski „Agaton”, który był kierownikiem wydziału Legalizacji i Techniki w II Oddziale KG AK. Wydział ten produkował i dostarczał fałszywe dokumenty dla potrzeb wywiadu. Jankowski był mistrzem w swoim fachu, którego wyuczył się na kursach dla cichociemnych w Wielkiej Brytanii. Był on w stanie „wyprodukować” niemal każdy niemiecki dokument urzędowy, wojskowy czy partyjny, w miarę zapotrzebowania.

Leski po doświadczeniach jakie zdobył podczas swych pierwszych podróży i świadomy kunsztu fałszerskiego „Agatona” postanowił, że „wstąpi” do armii niemieckiej. Oczywiście o prawdziwym wstępowaniu nie było mowy, ale od czego jest spryt i pomysłowość. Początkowo podszywał się pod porucznika Wehrmachtu, specjalistę od robót fortyfikacyjnych na froncie wschodnim. Pod takim przebraniem odbył kilka podróży do Brukseli i dalej do Paryża, gdzie nawiązał kontakty organizacyjne. Jednak kiedy zorientował się, że im wyższa ranga oficera, tym mniejsze problemy na trasie, postanowił „awansować” i w taki sposób narodził się generał Wehrmachtu – Julius von Hallman. Żeby trik ten mógł się udać, musiało ciężko pracować wiele osób. Jeżeli chodzi o „Agatona”, który musiał błysnąć geniuszem i wyprodukować perfekcyjnie podrobione dokumenty generalskie, to dużą pomoc okazali mu warszawscy kieszonkowcy. Zostało im bowiem zlecone okradanie niemieckich oficerów i dostarczanie ich dokumentów wywiadowi. Dużą pracę musiał wykonać także krawiec, który miał uszyć prawdziwy mundur generalski, ze wszystkimi dystynkcjami i odznaczeniami. Jakby na ironię, osoba, która go uszyła była zatrudniona przy wykonywaniu mundurów dla autentycznych oficerów niemieckich. Kazimierz Leski zaopatrzony w ten sposób, rozpoczął swoje generalskie wojaże. Jego przebranie było strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Dość szybko stwierdził, jak wielu problemów uniknął i ile czasu zyskał dzięki swej masce. Zdarzało się, że jako jedynemu nie przeszukiwano mu bagażu, a można było tam znaleźć rzeczy i dokumenty, które na pewno bardzo by zaciekawiły wywiad niemiecki.

Głównym zadaniem komórki „666”, jak już było powiedziane było torowanie drogi dla kurierów i emisariuszy AK. Oprócz tego z tras tych mieli także korzystać alianccy uciekinierzy z niemieckich obozów jenieckich, których to AK chciała przerzucić poza tereny kontrolowane przez III Rzeszę. Postanowiono spróbować dwóch możliwości tras. Po pierwsze starano się przetrzeć szlak do nieokupowanej części Francji na wybrzeże Morza Śródziemnego, skąd kurierów mogłyby zabierać alianckie łodzie podwodne. Drugim wariantem była trasa z Francji przez Pireneje do neutralnej Hiszpanii. Leski, jak i jego współpracownicy wypróbowali szereg wariantów tych tras, w czym dużej pomocy udzielił im francuski Ruch Oporu i hiszpańscy oraz francuscy przemytnicy.

W początku 1943 roku Leski stwierdził, że gen. Hallman już wystarczająco długo wodził za nos Niemców i musi zniknąć raz na zawszę. Jednak aby koniec miał ciekawą oprawę, postanowił uczynić coś co chociaż nie leżało w jego gestii ale mogło się bardzo przysłużyć antyhitlerowskiej koalicji. Jak to wielokrotnie czynił podczas pobytu w Paryżu, jako specjalista od budowy umocnień na froncie wschodnim udał się do VII Sztabu Gospodarczego wojsk niemieckich w Europie Zachodniej i złożył tam pewną ofertę. Zaproponował mianowicie pomoc w zorganizowaniu przedsiębiorstwa do budowy umocnień na zachodnich wybrzeżach Francji, których budowa rozpoczęła się kilka miesięcy wcześniej. Po krótkim wahaniu niemieccy sztabowcy zgodzili się na jego propozycję współpracy i dostarczyli mu część planów budowy tych fortyfikacji. W taki to genialny sposób wywiad polski wszedł w posiadanie jednej z najbardziej strzeżonych tajemnic III Rzeszy - części planów budowy Wału Atlantyckiego, które to plany zostały w szybkim czasie przekazane na zachód. Jednak najśmieszniejsze w całej tej historii było to, że Leski zdołał dodatkowo wyłudzić od Niemców 500 marek niemieckich jako zaliczkę na dalszą współpracę.

Po tak śmiałym przedsięwzięciu gen. Hallman już do Francji nie powrócił. Tym samym zrodziła się potrzeba stworzenia nowej maski, w celu dalszej pracy w komórce „666”. Jednak to, co następnie zrobił Leski musiało świadczyć o jego profesjonalizmie, a z drugiej strony o sercu hazardzisty. Powołał on mianowicie do życia kolejnego generała Wehrmachtu - gen. Karla Leopolda Jansena. Różnił się od poprzednika: posiadaniem wąsów, mocniejszą siwizną, kilkoma drobnymi zmianami, nieco inną postawą oraz rzecz najważniejsza: już nie odwiedzał będąc w Paryżu VII Sztabu Gospodarczego. Jednak pewnego dnia Leski popełnił mały błąd. Będąc już kolejny raz w Paryża jako gen. Jansen, bardzo zmęczony podróżą udał się do najbliższego komendanturze miasta hotelu. Dopiero gdy portier przywitał go słowami: Witam Pana generała von Hallman, cieszymy się, że znów pan do nas przyjechał, zorientował się jaką gafę strzelił, przez pomyłkę wybierając hotel, w którym wszyscy go dobrze znali pod innym nazwiskiem. Na szczęście zdołał wyjść z tej, w innych okolicznościach mogącej się wydawać śmiesznej sytuacji, bez zdemaskowania swojej osoby. Ciężki był los konspiratorów, którzy posługiwali się niejednokrotnie kilkoma, a bywało, że kilkunastoma pseudonimami i fałszywymi nazwiskami. Można się było zagubić w tej różnorodności i zapomnieć kim się w danym dniu akurat jest. Kazimierz Leski był znany w rożnych okresach konspiracji i w różnych środowiskach jako: „37”, „Bradl”, „Leon Juchniewicz”, „Karol Jasiński”, „Juliusz Kozłowski”, „gen. Julius von Hallman”, „gen. Karl Leopold Jansen”, „Pierre” oraz jako „Jules Lefebre”. Taka mnogość osobowości wymagała świetnej pamięci i stałego pilnowania się. Co jak wykazał czas Kazimierz Leski z małym wyjątkiem opanował do perfekcji.

Drogami stworzonymi przez komórkę „666” przerzucono wielu kurierów AK, z różnymi zadaniami do wypełnienie, lotników brytyjskich i amerykańskich strąconych nad Rzeszą lub okupowanymi terenami, ale także dezerterów z jednostek francuskich tworzonych przy armii niemieckiej. Trasy te służyły Armii Krajowej do czasu inwazji w Normandii i przyczyniły się w dużym stopniu do utrzymania sprawności funkcjonowania polskiego podziemia. W okresie największego boju podziemnej Europy, jakim było Powstanie Warszawskie, Kazimierz Leski dowodził jako kapitan stworzoną przez siebie kompanią, z którą brał między innymi udział w zdobywaniu gmachu YMCA. Po wojnie sądzony był w I procesie KG „WIN-u” i skazany na 12 lat więzienia, potem zmniejszono mu wyrok do 6 lat. Jednak wskutek kolejnego procesu jaki mu wytoczono spędził w więzieniu 10 lat. Po wyjściu z więzienia uzyskał doktorat i pracował w Wydawnictwach Naukowo – Technicznych i Ośrodku Informacji PAN. Zmarł w Warszawie 28 maja 2000 roku. Można mieć jedynie nadzieje, że ktoś z branży filmowej zainteresuje się postacią Kazimierza Leskiego i znajdzie on swe miejsce w filmografii polskiej, a może nawet światowej. Choćby z tego względu, że jest to postać niesłychanie barwna, przed którą bohaterowie amerykańskich filmów szpiegowskich powinni „ściągać” kapelusze.''


Za dws.org.pl smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
Andrea$
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.982
Nr użytkownika: 45.545

Zawód: student
 
 
post 31/03/2010, 21:32 Quote Post

Akurat raczej wszyscy na tym forum wiedzą, kim był Jasienica.
Poza tym, donosiciele, to nie szpiedzy, więc przykłady te są odrażające.
A wolałem przekopiować, może ktoś lubi sobie czytać długie posty.

Przypomina mi się na ten przykład Ritter-Jastrzębski.

A i tak nikt nie przebije Stirlitza.
 
User is offline  PMMini Profile Post #38

     
Raidanus
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 74
Nr użytkownika: 62.775

Adrian
Stopień akademicki: Licealista
Zawód: Uczen
 
 
post 1/04/2010, 12:11 Quote Post

A wracając do tematu...
Mata Hari, była już w tym temacie? Warto chyba o niej wspomnieć.
W porónaniu do poprzednika ja nie lubię czytać długich postów rolleyes.gif
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
Andrea$
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.982
Nr użytkownika: 45.545

Zawód: student
 
 
post 1/04/2010, 15:39 Quote Post

Mata Hari największym szpiegiem w historii? Kpisz?
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
adamos2006
 

Crusader
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.518
Nr użytkownika: 19.582

Zawód: technik
 
 
post 1/04/2010, 17:20 Quote Post

Dla mnie "Werter". Kimkolwiek by on nie był.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 1/04/2010, 19:29 Quote Post

QUOTE(Raidanus @ 31/03/2010, 22:16)

Może to nie do tematu, bo bardziej o agentach... ale ostatnio usłyszałem, że żona na P. Jasienicę (historyka jakby ktoś nie wiedział) donosiła...



To niezupełnie tak. Resort podsunął Jasienicy swoją etatową agentkę Zofię O'Bretenny ps. Ewa, która jako Nena Darowska zaskarbiła sobie jego zaufanie do tego stopnia, że Jasienica się z nią ożenił. Kapowała na niego i przed i po ślubie. Ironia polega na tym, że po śmierci Jasienicy rodzina siostry pisarza musiała się procesować z synem agentki o prawa do wydań twóczości pisarza. rodzina siostry, o ile wiem, na szczęście ten proces wygrała.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
marek1307
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 284
Nr użytkownika: 62.610

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 3/06/2010, 12:30 Quote Post

Nikt nie wymienił (o ile nie przeoczyłem) Richarda Sorge - agenta bodaj Kominternu, bohatera komiksu drukowanego w "Relax". I pułkownika Alfreda Redla.

Lawrence z Arabii był agentem wywiadu brytyjskiego :-) choć pewnie nie mieści się w kategorii "najwięksi szpiedzy".

Mata Hari, przytoczona tu wcześniej, została podobno paskudnie wmanewrowana w działalność szpiegowską.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
delilah
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 66.579

 
 
post 6/07/2010, 9:33 Quote Post

Tak czytam i czytam.
Mata Hari z pewnością była dobrze znana, ale w jej historii jest wiele dziur i nieścisłości, z pewnościa nie była dobrym szpiegiem..
Dziwi mnie, że jeżeli o "szpieżki" chodzi nikt nie wymienił Elizabeth Bentley - mądrej dziewczynki, lub Krystyny Skarbek.
Ciekawymi postaciami też był Eddie Chapman, Dimitrij Polakow, Zacharski - robili naprwade niesamowite rzeczy. Wiem, że poskakałam po chronologii, ale prosze wybaczyć smile.gif
Zresztą, tak samo jak wczensiej, też twierdzę, że o tym najlepszych nie słychać smile.gif smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
Jacek Z
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 609
Nr użytkownika: 44.493

Jacek Z.
Stopień akademicki: mgr inz.
Zawód: kablowanie
 
 
post 6/07/2010, 10:09 Quote Post

Czy ktoś może się równać z Ryszardem Kuklińskim?
Akcja wykradzenia Sowietom tak ogromnej ilości ściśle tajnych dokumentów nie ma chyba w historii precedensu. I na dodatek ucieczka zakończona sukcesem. Imponujący szpieg.
.
Cudze chwalicie, swego nie znacie. Sami nie wiecie co posiadacie!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #45

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej